Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość dziekuje ze jestescie
Dziewczyny mam pytanie ,czy któras z was zakładała sprawę o alimenty na siebie? u mnie wynika to ze stanu zdrowia ale jak to w sądzie wiadomo róznie jest ,mogłybyscie ewentualnie powiedziec jak to wygląda ,o co pytaja? mam za tydzień sprawe i spac z nrewów nie moge ,dziekuje za ewentualne odpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wystąpiłam i dostałam; rozwód z orzeczeniem winy męża; moja trudna sytuacja materialna i konieczność podnoszenia kwalifikacji celem uzyskania lepiej płatnej pracy; efekt- alimenty w wysokosci połowy czesnego miesięcznego na czas nieograniczony; czyli jesli były mąż nie wniesie o zmniejszenie alimentów badź niepłacenie, mogę dostawac je dozywotnio; są one również egzekwowane poza granicami kraju,jak się osobiście przekonałam; na jakichkolwiek sprawach sadowych polecam spokój, opanowanie i rzeczowość oraz odwagę :) najwazniejsze mieć dokumenty poświadczające nasze słowa i trzymać emocje na wodzy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
ok dzieki tyle ze ja sie boje bo alimenty na syna plus alimenty na mnie beda przekraczac 60% jego pensji a podobno tyle max zasądzaja ,a ja z alimentow syna splacam mieszkanie ktore tez zadłuzył , no nic poczekam przygotuje paipery jak jeszcze bede miała watpliwosci to was podpytam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokoszanel1
i to nie masz pojecia jak bardzo z cielesnego molestowania przeszedl na psychike nawet raz dopuscil sie gwaltu -moj wlasny maz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Viki... nie masz mocy, zreszta nikt nie ma zeby zmieniac innych ludzi. Nawet jak sięgasz po takie metody jak szantaz samobojstwem nie zmienisz męza. Nie tędy droga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
PAULINA 36,SILNA KOBIETO,MAJU,DOBRZE ZE JESTESCIE ,A -TA.... Dzien dobry... Dziewczyny kochane...dzis mysle bardzo usilnie jak w szybkim tempie wzmocnic poczucie wlasnej wartosci,ktore jest minusowe...Moze macie jakies sprawdzone sposoby?Czuje sie niewolnikiem m w kazdej materii,chyba stalam sie nawet intelektualnie bardzo nieciekawym czlowiekiem bo w pracy siedze nad fakturami,potem z wywalonym jezorem lece zrobic zakupy,posprzatac i ugotowac obiad.Codziennie to wszystko jest na moich barkach,codziennie tez slysze ,ze nie dbam dostatecznie o dom,ze beznadziejna ze mnie gospodyni i takie tam...a prawda jest taka,ze starajac sie zadowolic m,byc jak najlepsza kucharka,sprzataczka...kompletnie zaniedbalam siebie; kiedys czytalam,wszedzie i zawsze....teraz od 2 lat nie przeczytalalm zadnej ksiazki,nigdzie nie chodze,niczym sie nie interesuje....sama sobie wydaje sie nudna...a przeciez kiedys mialam tylu przyjaciol z ktorymi smialismy sie do lez z jakis tam durnych historii i zawsze bylo cos do obgadania... Jeszcze chcialam Wam opisac pewna historie... Moj m generalnie ma wielkie wymagania wobec ludzi.W ciagu 3 lat zycia tutaj poklocil sie chyba z wszystkimi kolegami,ktorych posiadal...Jest przepelniony nienawiscia do wlasnej matki i brata,nie rozmawia z nimi.Kilka razy zmienialismy miejsce zamieszkania,probowalam nawiazywac jakies stosunki z sasiadami,ale kazdy byl dla niego plebsem,kazdego wysmial, o kazdym mial cos negatywnego do powiedzenia...jakies 2 m-ce temu wprowadzila sie na dol nowa dziewczyna,Angielka,samotna matka z dwojka dzieci...i nagle wszystko sie zmienilo...dziewczyna polega na tym,ze nie pracuje,non stop jest tam impreza,a dzieciaki biegaja kompletnie bez opieki...zdenerwowalam sie pierwszy raz,kiedy bez pytania wziela nasze rowery z ogrodu,wsadzila w krzaki i zarzucila obcietymi konarami z drzew,wkurzylam sie ale nic nie powiedzialam...wczoraj o 23.30 na dole ciagle walila muzyka,nie moglismy spac...m pracuje na noc.Zeszlam i grzecznie poprosilam o spokoj.Dzis rano opowiedzialam o tym m i on zareagowal totalna agresja,uslyszalam,ze; - zachowuje sie tak,bo jej zazdroszcze urody i powodzenia;-) - jestem gorsza matka od niej, - widocznie jestem za stara,zeby normalnie zyc z ludzmi Grrrr,a teraz siedze w pracy i zastanawiam sie,czy to,ze ona mu sie podoba jest powodem do takich zachowan .... Dziewczyny,musze odejsc...nie ma szans na zmiane z jego strony...najgorsza jest niemoznosc opanowania hustawek emocjonalnych...czasem jak wychodze z pracy,to ogarnia mnie taki smutek,taaaakie czarne mysli,ze kompletnie nad tym nie panuje,potrafie sie rozplakac w autobusie pelnym ludzi...Czesto wydaje mi sie,jak przeczytam co Wy kochane do mnie piszecie,ze mam tyle sily,zeby walczyc,a potem przychodzi ta cholerna panika i strach,ze go juz nigdy nie zobacze...tak bardzo chcialabym wyzdrowiec...tak bardzo chcialabym,zeby moje dziecko mialo normalna matke,tak jak kiedys,jak w Polsce potrafilismy tarzac sie po lozku przed snem i smiac sie i wymyslac historie...tak mysle o Nim, co on musi czuc widzac matke,ktora jest kompletnie niestabilna emocjonalnie i sprawia wrazenie,ze sama potrzebuje pomocy...i ja obmyslam plany,ze juz nie pozwole,a potem zaczynaja sie zaczepki ze strony m....i znowu wymiekam...juz nie chce. Pozdrawiam Was serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Przed chwila czytalam artykul w ktorym kobieta opisywala swoj toksyczny zwiazek...i konkluzja jest taka,ze rozeszla sie,ma duzo problemow w pracy i problemow finansowych,ale czuje sie wolna i spokojna...A -TA pisze to samo,SILNA KOBIETA jest zdecydowana odejsc i przestala kochac swojego faceta,PAULINA rowniez chce odejsc i znalazla w sobie sily...to co sie dzieje ze mna....ja tez tak chce.... m mi wmowil,ze bez niego jestem zerem,nikt mnie nie zechce,potrafi godzinami opowiadac jak on sie poswiecil dla nas,jak to majac tyle wyborow zwiazal sie z kobieta z dzieckiem....ja w to wszystko uwierzylam,jak rowniez w to,ze moje decyzje sa ch.....warte,ze jestem duzym dzieckiem. Gdybym mogla zmienic tylko jeden szczegol z przeszlosci-nigdy nie przyjechalabym tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duze dziecko
ja tez czuje sie bezwzrtosciowa.dałam sobie skutecznie wmówic ze jestem dzieciakiem,ze zyje w swiecie marzen.Teraz to juz naprawde sama nie wiem jaka jestem.Staram sie byc dobrą matką,kobietą a przede wszystkim człowiekiem.Ale mam ciągłe poczucie ze nie potrafię wszystkich zadowolic,a głownie jego.Nigdy nie jest dobrze,płaszcze sie przed nim zeby usłyszec pochwałę.Oczywiscie nie jest mi z tym dobrze,czuje sie odarta z godnosci.Po prostu czasami myslę ze on ma rację a ja jestem nieprzystosowana do zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vikki 7.
Mąz nie może mi zabrać syna bo po I to nie jego syn a po II mój syn jest pełnoletni. Chciałam mu pokazać że nie toleruje jego zachowania, że może miec kłopoty (oskarżenie go o próbe zabicia mnie), chciałam mu pokazac do czego mnie doprowadza. Najgorsze jest to, że on kompletnie nie widzi swojej winy. wg niego on ma rację. przyznaje sie tylko do tego że jest wybuchowy. Wg niego my nie mamy żadnych problemów, jestesmy super małżeństwem i on kocha mnie tak samo jak początku. Ja natomiast widzę problemy bo nienawidzę jak sie na mnie podnosi głos, nie lubię sie kłócić i kłotnie mnie doprowadzaja do takich czynów. Czasami mam ochotę mu zrobić cos złego - np. wsypać anticol do alkoholu. Potem wszystko sie uspokaja i stwierdzam że nawet mi z nim dobrze... az do następnej sprzeczki. Jestem rozchwiana emocjonalnie, popadam od euforii do depresji w kilka minut. Od dawna biore leki na uspokojenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Buszująca sama decyzja tkwi w tobie ,nikt nie jest w stanie jej podjąc za Ciebie,aby wzmocnic poczucie wartości usiądx i napisz wszystko to co ci sie w zyciu udało ,pisałas wczesniej ,ze masz dobrego szefa -mysle ,ze jest to po częsci tez odpowiedz na to jak odnosza sie do ciebie obcy.Odnosza sie dobrze.Czyli zasługujesz na miłośc.druga sprawa czy on jest ojcem twojego syna? Jak sie do niego odnosi?Bo syn z tego co piszesz ma dosyc trzeźwe spojrzenie na sprawę.Przemysl tez ,oby do tego nie doszło ,ze moze byc sytuacja ,że bedzie chciał uderzyc syna ,ktory bedzie Cie bronił .Musisz podjąć odpowiedzialnosc za syna ,za jego dobry ,spokojny dom.Musisz walczyc ze soba ,żeby wyjśc z syndromu małej dziewczynki.To jest twój demon i tylko ty z pomocą Bożą lub inna jestes w stanie go pokonać. jestes odwazna ptrzypomij sobie jak podejmowałas decyzje o wyjeździe ,tez musiałabyc trudna a mimo to zaryzykowałaś.Czyli tkwi w Tobie odwaga ,tylko musisz ja odkurzyc.Nie próbuj wszystkiego od razu ogarnąc ,niech to będa stopniowe zmiany,ale próbuj chociaz codziennie zrobic malutki kroczek.I nie krytyku siebie jak danego dnia akurat nic nie wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość droga buszujaca
Przeczytaj koniecznie ksiazki "Kobiety, ktore kochaja za bardzo" oraz "Koniec wspoluzaleznienia". Moze ktos podesle Ci e-booki. Przyznaj sama przed soba, ze masz problem, ze nie jestes "dojrzala", aczkolwiek dorosla kobieta. Nie tylko Ty masz taki problem, to zaden wstyd /zeby Ci nie przyszlo do glowy sie dolowac z tego powodu :)/. Kiedy juz poznasz przyczyny swojego postepowania, bedziesz mogla im zaradzic. Nie trac nadziei, zdrowienie nie trwa kilka dni, nawet m-cy. To praca na lata. W droge buszujaca....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
DZIEKUJE ZE JESTESCIE Z calego serca dziekuje za dobre slowa . Pytasz,czy jest ojcem mojego syna- nie jest.I w stosunku do niego wykazuje taka sama hustawke emocjonalna jak do mnie.Jak ma dobry dzien, to gra z nim na komputerze,rozmawia, a jak ma te swoje akcje,to czepia sie do niego o byle co,potrafi byc chamski,krytykowac...Bylo juz kilka akcji,ze postanowil ukarac dziecko za jakas tam drobna sprawe i nie odzywal sie do niego przez pare dni...Syn boi sie jego reakcji.Nie tak dawno, w sobote zorganizowalam wycieczke do muzeum ziemii,widzialam jak syn biegal za nim,nie odchodzil na krok,a jak ja zostawalam z tylu,zeby cos obejrzec,to prosil,zebym szla do m.bo bedzie wojna...moj maly syn tak bardzo sie tego dnia staral,rozmawial,a m.....i tak zrobil wojne,tym razem o to,ze zapytalam jak wracalismy,czy zostaly jakies schabowe z obiadu....heh,skonczylo sie awantura i zostawil nas samych w pociagu....myslalam,ze mi serce peknie ze wzgledu na syna...Syn nie moze sie pogodzic z tym,ze musimy ukrywac internet,ze nie mozemy miec TV,ze nie mozemy mowic otwarcie co myslimy,bo poglady,ktore nie podobaja sie m.wywoluja w nim agresje...Kiedys znalazl moja prace z okresu studiow, z marketingu politycznego bodajze,podkreslil co mu sie nie podoba i ublizal od najgorszych,ze takie kmioty jak ja skonczyly studia...wtedy raz w zyciu syn do niego zapyskowal,ze to jest okropne co robi.Skonczylo sie tygodniowym milczeniem ze strony m.Pamietaj,ze moj syn jest tu bardzo samotny i na poczatku mowil,ze on jest niedobry,ale przynajmniej czasem jest z kim pogadac,teraz mowi,ze najlepiej jakbysmy sobie poszli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
Buszujaca... Ja całym sercem jestem z Tobą, myślę o Tobie i bardzo ale to bardzo chciałabym żebyś się uwolniła. Często jak piszesz o swoim m to tak jakbym o moim czytała... nawet odnośnie kontaktów międzyludzkich, mój m do obcych jest taki milusi że aż miodkiem opływa a wystarczy że z kimś zacieśni relacje i od razu wyłazi kawał chama. Co najgorsze tak sobie swoich znajomych wyszkolił że oni jakby nie zwracają na to uwagi. Oni do niego potrafią kilka razy dziennie przez tydzień wydzwaniać aż on wreszcie łaskawie odbierze telefon- bo wcześniej mu się nie chciało gadać... On wszystko wie najlepiej, na wszystkim się zna, inni ludzie to idioci no i właśnie plebs i trzeba im to na każdym kroku pokazać. Wiesz kochana, to nie tak że ja chcę odejść i to dla nie takie super proste jest. Nie jest. Jest cholernie trudne, i muszę ciągle nad tym pracować. Ale wiem że to będzie dla mnie najlepsze rozwiązanie, i dla tego muszę przestać myśleć czy kogoś tym zranię, czy m będzie skrzywdzony. Teraz ja jestem skrzywdzona, teraz on mnie rani i nie widzę żeby się tym jakoś przejmował. Moje studia to też jakaś kpina dla mojego m. W Tobie widzę też dużą zmianę, a że czasem Ci nie wyjdzie to się nie martw, mi czasem też nie wychodzi wytrwać w postanowieniach, też czasem mam chwilę zawahania. Pamiętaj, że najważniejsze to myśleć o sobie, czego Ty chcesz, co Ty lubisz, na co Ty masz ochotę. To się nie udaje od razu bo jesteśmy przyzwyczajone do myślenia wyłączenie o zachciankach m, i na początku ma się takie uczucie że "jak mogę być taka samolubna" ale z czasem to przechodzi i jest coraz łatwiej. A ile lat ma Twoje dziecko? Szkoda mi Twojego synka, jak nim piszesz to mam wrażenie że to takie dobre, spokojne dziecko i że go bardzo kochasz. Niech Twój syn daje Ci moc do walki, jak nie masz siły walczyć o siebie to walcz o niego. Maja1962 ja wiem kto mojego m wyszkolił- jego ojciec. Jak mi m opowiadał jak się jego ojciec w dzieciństwie do niego odzywał to dokładnie jakby opisywał swoje zachowanie wobec mnie. A co najbardziej przerażające że mój m twierdzi że właśnie tak powinno się traktować ludzi, bez znaczenia czy to własne dziecko, żona czy matka. Ludzi trzeba trzymać strachem bo inaczej się luzują... A w dyskusje to ja się już z nim nie wdaję, i tak go nie przegadam. Ja wiem swoje, niezależnie co on powie i już mi nie zależy żeby on zrozumiał mój punkt widzenia. Vikki 7 Przeraziłaś mnie, jestem w szoku że posunęłaś się aż tak daleko, że się na własne życie targnęłaś. Z tego co napisałaś to widzę że Twój czyn nie przyniósł efektów jakich się spodziewałaś. Mam nadzieję że już nic takiego więcej nie zrobisz, że osiągnęłaś swoje dno i teraz już się odbijesz, czego Ci życzę z całego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️🌻Buszujaca... ❤️Jestem z Toba,wspolodczuwam z Toba,ale to nie znaczy,ze mi to szkodzi. :-)Sprobuj moze czytac ten topik od poczatku.Dziewczyny pisaly wiele madrych rzeczy.Nie musisz czytac wszystkiego,czytaj to,co Cie interesuje,co Ci potrzebne.Poczytaj tez moze czesc 1-sza. Wiesz,co to znaczy miec poczucie swojej wartosci? Pisalam juz chyba kiedys to,co mnie dawno temu pomoglo.Sprobuje jeszcze raz. :-)Bylam kiedys na wykladzie pani psycholog.Mowila,ze miec poczucie wlasnej wartosci to-znac swoje wady i zalety i akceptowac je,godzic sie z nimi,godzic sie z tym,ze jestem,jaka jestem. Czy Ty znasz swoje zalety?Dasz rade wymienic teraz kilka?Czy skupilas sie tylko na wadach? :-)Poza tym jestes tylko czlowiekiem.Nie ma ludzi idealnych.Kazdy ma jakies wady i zalety.Z zaletami nie trzeba sie godzic,bo czlowiek je u siebie ceni.Ale czy Ty nie pozwolilas mu czasami na zrobienie wad nawet z Twoich niektorych zalet?Moze sie myle. :-)Poza tym z wadami jest tak,ze to,co ktos uwaza za wade,ja np.moge uwazac za zalete.(np.ryzykowanie.Ja jestem ryzykantem,bez przesady,ale czasami mi to pomaga,a moze nawet czesto czasami.Nie uwazam tego za wade,ale znalazloby sie iles osob,ktore uznalyby to za wade.Poza tym ryzykuje w granicach swoich mozliwosci,ktore coraz lepiej poznaje,ktore mi sie zwiekszaja w miare pracy nad soba) :-)Nad wadami mozna popracowac.Jestesmy sami dla siebie jak plastelina,mozemy stworzyc siebie takimi,jakimi chcemy.Ale TO MY MAMY TWORZYC SIEBIE.Nie pozwalajmy na to innym.Poza tym-nie ma ludzi lepszych i gorszych .Jestesmy tylko INNI.Kazdy z nas jest wyjatkowy.Zobacz te wyjatkowosc u siebie.Bo jestes wyjatkowa.Jestes bardzo madra,pelna ciepla kobieta,z ogromna empatia,moze teraz nadwrazliwa. :-)Jezeli zaakceptujesz jakas swoja wade(o ile to rzeczywiscie wada dla Ciebie,a nie dla Twojego m,bo jego punkt widzenia jest specyficzny,interesujace jest dla mnie rowniez to,co i kogo on faktycznie widzi i dlaczego,ale to jego problem),jest to punkt wyjscia do zmian.Daj sobie prawo do popelniania bledow,do bycia czlowiekiem,do niebycia idealem.Bo-MASZ DO TEGO PRAWO,JAK KAZDY Z NAS. :-)Sprobuj wyjsc z funkcjonowania w poczuciu winy.Jak wina-to moze sie kojarzyc z kara.Nie ma winy,nie ma kary,choc ludzie takich slow uzywaja.Nawet Bog nas nie karze,bo jakim cudem ten wszystko rozumiejacy,kochajacy bezwarunkowo,wszystkich milujacy Bog moglby kogos karac.Za co?Dlaczego?Wiem,ze nasza religia tego uczy.Ale-religie stworzyli ludzie,nie Bog. Nie ma winy,sa bledy,do popelniania ktorych nalezy przyznac sobie prawo(a moze juz je sobie przyznalas?).KAZDY CZLOWIEK MA PRAWO DO POPELNIANIA BLEDOW.Ja wiem,ze Twoj maz zabiera Ci to prawo,ale-MOZE NIE POZWOL NA TO.ON NIE MA PRAWA ZABIERAC CI TWOICH PRAW. :-)Pani psycholog podawala nam taki przyklad:jezeli nie podoba mi sie cos w wygladzie,to moge sie zastanowic,jak to np.zatuszowac kosmetykami,zmienic cos,np.fryzure,ubranie. Patrz sie na siebie,obserwuj siebie,ale swoimi,nie jego oczami,nie bierz pod uwage tego,co on mowi.Patrz sie na siebie i zobacz siebie TAKA,JAKA JESTES,A NIE TAKA,JAKA WIDZI ON I WMAWIA CI. :-)Pytasz o zmiane swojego poczucia wartosci.Jakies na pewno masz,w jakims stopniu-MOZE WIEKSZYM,NIZ CI SIE WYDAJE.Poznawaj siebie,ale po swojemu.Odrzuc moze calkiem to,co on mowi.Popatrz sie na siebie,posluchaj siebie,wczuj sie w siebie.W Tobie jest ogrom milosci. :-)Pamietaj,ze masz prawo byc soba.Ja wiem,ze on sie do Ciebie przyczepia.Moze powiedz mu,ze nie bedziesz tego sluchac,bo nie musisz,bo masz inne zdanie na ten temat,ze mozesz uszanowac jego zdanie,ale Twoje jest inne i Tobie dyskusja na ten temat wydaje sie bezcelowa.I nie dyskutuj.Wolno Ci zakonczyc dyskusje.Poza tym,nikt Ci nie kaze wysluchiwac takich slow,czy takim tonem(nie wiem dokladnie,jak to wyglada).Moze powiedz mu,ze jak koniecznie chce sie kims zajmowac,to niech sie zajmie soba,jak potrzebne mu do czegos zwracanie komus uwagi,to niech moze zacznie zwracac sobie,bo Ty nie musisz i nie bedziesz tego wiecej sluchac.Moze spytaj sie go,czy zdaje sobie sprawe,ze uderza w Twoja godnosc,a dla Ciebie to znaczy,ze sam dla siebie nie ma szacunku i nie przyznal godnosci sobie,bo gdyby sobie przyznal godnosc,to dalby prawo do godnosci rowniez Tobie i szanowalby Ciebie juz chocby tylko za to,ze jestes czlowiekiem..Spytaj sie go moze,czy wie,ze jego slowa do Ciebie swiadcza przede wszystkim o tym,ze nie ma szacunku do siebie,bo ktos,kto ma dla siebie szacunek,nie traktuje tak innych osob-nie obdziera ich z godnosci,traktuje po ludzku.Spytaj sie go tez moze,czy on uwaza,ze jestes czlowiekiem,czy rzecza,czy smieciem.Bo Ty uwazasz sie za czlowieka i nie zamierzasz pozwolic na traktowanie Cie jak smiecia,jak niepotrzebnej rzeczy.Mozesz sie go tez spytac,czy siebie uwaza za czlowieka.Pamietaj,ze nie musisz z nim dyskutowac,ani go wysluchiwac.Masz prawo nie miec ochoty na rozmowe,w kazdej chwili mozesz ja zakonczyc.A on nie ma prawa Cie zmuszac.Moze przestan pozwalac sobie na zmuszanie do wysluchiwania raniacych Cie slow.Mozesz mu powiedziec,ze to,co i jak mowi swiadczy nie o Tobie,ale o nim. :-)Jak poznasz siebie,chociaz troche,jezeli cos w Tobie Ci nie pasuje,zastanow sie moze przede wszystkim,czy to jestem faktycznie ja,czy ja zachowujaca sie jak-mama,tata,maz,czy ktos inny(teraz lub kiedys Ci bliski),przenoszaca jakis schemat zachowania,zakodowany w podswiadomosci.Mozesz swiadomie zadecydowac,dokonac wyboru,jaka zamierzam byc.:-)I bedziesz.Czasami pomaga samo uswiadomienie sobie czegos,czasami trzeba nad tym popracowac.Np.zadaj sobie pytanie:co ja moge zrobic,zeby to zmienic? Mozesz zadac sobie pytanie-skad mi sie to wzielo-jakies zachowanie,kiedy i od kogo sie nauczylam,czy mi to pasuje,czy nie,czy lubie to sama u siebie,czy nie.Jezeli nie lubie-wybiore inaczej,zmienie to.W ten sposob bedziesz lubila siebie coraz bardziej,coraz bardziej kochala,cenila,szanowala.To bedziesz coraz bardziej TY SWIADOMA,ULEPIONA PRZEZ SIEBIE,STWORZONA PRZEZ SIEBIE TAKA,JAKA TY ZAMIERZASZ BYC,a nie spelniajaca czyjes zamierzenia wobec Ciebie,czyjes wyobrazenia,oczekiwania,czy plany. ❤️Ale uwazam,ze przydalaby Ci sie jakas terapia.Potrzebujesz,mysle,skutecznego wsparcia w realu,innych osob,niz Twoj maz,bycia z zyczliwymi Ci osobami.Moze dda,moze psycholog,moze terapeuta,moze na poczatek osrodek interwencji kryzysowej? :-)Mam wrazenie,ze Tobie potrzebne jest zyczliwe,konkretne,skuteczne wsparcie w realu. Pozdrawiam Cie cieplutko.Zobacz u siebie to,co juz Ci sie udalo ze soba zrobic.Doceniaj siebie i swoje sukcesy,nawet male kroczki. Dziekuj rowniez sobie.🌻 ❤️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️🌻Buszujaca... ❤️Jestem z Toba,wspolodczuwam z Toba,ale to nie znaczy,ze mi to szkodzi. :-)Sprobuj moze czytac ten topik od poczatku.Dziewczyny pisaly wiele madrych rzeczy.Nie musisz czytac wszystkiego,czytaj to,co Cie interesuje,co Ci potrzebne.Poczytaj tez moze czesc 1-sza. Wiesz,co to znaczy miec poczucie swojej wartosci? Pisalam juz chyba kiedys to,co mnie dawno temu pomoglo.Sprobuje jeszcze raz. :-)Bylam kiedys na wykladzie pani psycholog.Mowila,ze miec poczucie wlasnej wartosci to-znac swoje wady i zalety i akceptowac je,godzic sie z nimi,godzic sie z tym,ze jestem,jaka jestem. Czy Ty znasz swoje zalety?Dasz rade wymienic teraz kilka?Czy skupilas sie tylko na wadach? :-)Poza tym jestes tylko czlowiekiem.Nie ma ludzi idealnych.Kazdy ma jakies wady i zalety.Z zaletami nie trzeba sie godzic,bo czlowiek je u siebie ceni.Ale czy Ty nie pozwolilas mu czasami na zrobienie wad nawet z Twoich niektorych zalet?Moze sie myle. :-)Poza tym z wadami jest tak,ze to,co ktos uwaza za wade,ja np.moge uwazac za zalete.(np.ryzykowanie.Ja jestem ryzykantem,bez przesady,ale czasami mi to pomaga,a moze nawet czesto czasami.Nie uwazam tego za wade,ale znalazloby sie iles osob,ktore uznalyby to za wade.Poza tym ryzykuje w granicach swoich mozliwosci,ktore coraz lepiej poznaje,ktore mi sie zwiekszaja w miare pracy nad soba) :-)Nad wadami mozna popracowac.Jestesmy sami dla siebie jak plastelina,mozemy stworzyc siebie takimi,jakimi chcemy.Ale TO MY MAMY TWORZYC SIEBIE.Nie pozwalajmy na to innym.Poza tym-nie ma ludzi lepszych i gorszych .Jestesmy tylko INNI.Kazdy z nas jest wyjatkowy.Zobacz te wyjatkowosc u siebie.Bo jestes wyjatkowa.Jestes bardzo madra,pelna ciepla kobieta,z ogromna empatia,moze teraz nadwrazliwa. :-)Jezeli zaakceptujesz jakas swoja wade(o ile to rzeczywiscie wada dla Ciebie,a nie dla Twojego m,bo jego punkt widzenia jest specyficzny,interesujace jest dla mnie rowniez to,co i kogo on faktycznie widzi i dlaczego,ale to jego problem),jest to punkt wyjscia do zmian.Daj sobie prawo do popelniania bledow,do bycia czlowiekiem,do niebycia idealem.Bo-MASZ DO TEGO PRAWO,JAK KAZDY Z NAS. :-)Sprobuj wyjsc z funkcjonowania w poczuciu winy.Jak wina-to moze sie kojarzyc z kara.Nie ma winy,nie ma kary,choc ludzie takich slow uzywaja.Nawet Bog nas nie karze,bo jakim cudem ten wszystko rozumiejacy,kochajacy bezwarunkowo,wszystkich milujacy Bog moglby kogos karac.Za co?Dlaczego?Wiem,ze nasza religia tego uczy.Ale-religie stworzyli ludzie,nie Bog. Nie ma winy,sa bledy,do popelniania ktorych nalezy przyznac sobie prawo(a moze juz je sobie przyznalas?).KAZDY CZLOWIEK MA PRAWO DO POPELNIANIA BLEDOW.Ja wiem,ze Twoj maz zabiera Ci to prawo,ale-MOZE NIE POZWOL NA TO.ON NIE MA PRAWA ZABIERAC CI TWOICH PRAW. :-)Pani psycholog podawala nam taki przyklad:jezeli nie podoba mi sie cos w wygladzie,to moge sie zastanowic,jak to np.zatuszowac kosmetykami,zmienic cos,np.fryzure,ubranie. Patrz sie na siebie,obserwuj siebie,ale swoimi,nie jego oczami,nie bierz pod uwage tego,co on mowi.Patrz sie na siebie i zobacz siebie TAKA,JAKA JESTES,A NIE TAKA,JAKA WIDZI ON I WMAWIA CI. :-)Pytasz o zmiane swojego poczucia wartosci.Jakies na pewno masz,w jakims stopniu-MOZE WIEKSZYM,NIZ CI SIE WYDAJE.Poznawaj siebie,ale po swojemu.Odrzuc moze calkiem to,co on mowi.Popatrz sie na siebie,posluchaj siebie,wczuj sie w siebie.W Tobie jest ogrom milosci. :-)Pamietaj,ze masz prawo byc soba.Ja wiem,ze on sie do Ciebie przyczepia.Moze powiedz mu,ze nie bedziesz tego sluchac,bo nie musisz,bo masz inne zdanie na ten temat,ze mozesz uszanowac jego zdanie,ale Twoje jest inne i Tobie dyskusja na ten temat wydaje sie bezcelowa.I nie dyskutuj.Wolno Ci zakonczyc dyskusje.Poza tym,nikt Ci nie kaze wysluchiwac takich slow,czy takim tonem(nie wiem dokladnie,jak to wyglada).Moze powiedz mu,ze jak koniecznie chce sie kims zajmowac,to niech sie zajmie soba,jak potrzebne mu do czegos zwracanie komus uwagi,to niech moze zacznie zwracac sobie,bo Ty nie musisz i nie bedziesz tego wiecej sluchac.Moze spytaj sie go,czy zdaje sobie sprawe,ze uderza w Twoja godnosc,a dla Ciebie to znaczy,ze sam dla siebie nie ma szacunku i nie przyznal godnosci sobie,bo gdyby sobie przyznal godnosc,to dalby prawo do godnosci rowniez Tobie i szanowalby Ciebie juz chocby tylko za to,ze jestes czlowiekiem..Spytaj sie go moze,czy wie,ze jego slowa do Ciebie swiadcza przede wszystkim o tym,ze nie ma szacunku do siebie,bo ktos,kto ma dla siebie szacunek,nie traktuje tak innych osob-nie obdziera ich z godnosci,traktuje po ludzku.Spytaj sie go tez moze,czy on uwaza,ze jestes czlowiekiem,czy rzecza,czy smieciem.Bo Ty uwazasz sie za czlowieka i nie zamierzasz pozwolic na traktowanie Cie jak smiecia,jak niepotrzebnej rzeczy.Mozesz sie go tez spytac,czy siebie uwaza za czlowieka.Pamietaj,ze nie musisz z nim dyskutowac,ani go wysluchiwac.Masz prawo nie miec ochoty na rozmowe,w kazdej chwili mozesz ja zakonczyc.A on nie ma prawa Cie zmuszac.Moze przestan pozwalac sobie na zmuszanie do wysluchiwania raniacych Cie slow.Mozesz mu powiedziec,ze to,co i jak mowi swiadczy nie o Tobie,ale o nim. :-)Jak poznasz siebie,chociaz troche,jezeli cos w Tobie Ci nie pasuje,zastanow sie moze przede wszystkim,czy to jestem faktycznie ja,czy ja zachowujaca sie jak-mama,tata,maz,czy ktos inny(teraz lub kiedys Ci bliski),przenoszaca jakis schemat zachowania,zakodowany w podswiadomosci.Mozesz swiadomie zadecydowac,dokonac wyboru,jaka zamierzam byc.:-)I bedziesz.Czasami pomaga samo uswiadomienie sobie czegos,czasami trzeba nad tym popracowac.Np.zadaj sobie pytanie:co ja moge zrobic,zeby to zmienic? Mozesz zadac sobie pytanie-skad mi sie to wzielo-jakies zachowanie,kiedy i od kogo sie nauczylam,czy mi to pasuje,czy nie,czy lubie to sama u siebie,czy nie.Jezeli nie lubie-wybiore inaczej,zmienie to.W ten sposob bedziesz lubila siebie coraz bardziej,coraz bardziej kochala,cenila,szanowala.To bedziesz coraz bardziej TY SWIADOMA,ULEPIONA PRZEZ SIEBIE,STWORZONA PRZEZ SIEBIE TAKA,JAKA TY ZAMIERZASZ BYC,a nie spelniajaca czyjes zamierzenia wobec Ciebie,czyjes wyobrazenia,oczekiwania,czy plany. ❤️Ale uwazam,ze przydalaby Ci sie jakas terapia.Potrzebujesz,mysle,skutecznego wsparcia w realu,innych osob,niz Twoj maz,bycia z zyczliwymi Ci osobami.Moze dda,moze psycholog,moze terapeuta,moze na poczatek osrodek interwencji kryzysowej? :-)Mam wrazenie,ze Tobie potrzebne jest zyczliwe,konkretne,skuteczne wsparcie w realu. Pozdrawiam Cie cieplutko.Zobacz u siebie to,co juz Ci sie udalo ze soba zrobic.Doceniaj siebie i swoje sukcesy,nawet male kroczki. Dziekuj rowniez sobie.🌻 ❤️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️🌻Silna kobieto-ciesze sie,ze nie wdajesz sie z nim w dyskusje. :-)Ciesze sie tez,ze masz swoje zdanie na swoj temat. A wysluchujesz jeszcze tego,co on mowi bolesnego na Twoj temat? Cieplutko Cie pozdrawiam.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez-sorry,ale smutek,czyli czasami lzy sa mysle,normalna reakcja na bol psychiczny,emocjonalny.Mysle,ze Buszujaca nie zamienia zlosci na lzy.Wydaje mi sie,ze lzy,smutek,czasami przykrywamy zloscia,czasami nie odczuwamy smutku,bo przykrywa go za bardzo zlosc:-(.Czasami nawet trzeba odkryc pokrywke zlosci,zeby uswiadomic sobie,nazwac swoje faktyczne uczucia-np.smutek,zal,rozgoryczenie. Ja np.czuje czasami tylko zlosc,a jak sie zaglebie w swoje uczucia,to dopiero czuje,uswiadamiam sobie,ze faktycznie czuje smutek,zal,rozczarowanie,rozgoryczenie,czy tym podobne. Mysle,ze chodzilo Ci o to,zeby nie pokazywala mu lez,zeby nie odkrywala swoich slabych stron,bo bedzie tym bardziej w nie uderzal,jak jego ogarna nerwy i zlosc i nie bedzie sie liczyl z niczyimi uczuciami(bo nie bedzie czul swoich np.) Ja mialam kiedys ciekawe dosw. ze swoimi uczuciami.Nie chcialam m.pokazac,ze jego zachowanie mnie rani,ze lzy staja mi w oczach i idac tam,gdzie byl,a zamierzalam mu powiedziec pare krotkich zdan,na przemian czulam zlosc i duzy smutek,na przemian czulam,ze jestem zla i stawaly mi lzy w oczach.Nim doszlam,opanowalam lzy,bylam wsciekla-cale towarzystwo alko sie wystraszylo,nim cokolwiek powiedzialam.Przykrylam na chwile duzy smutek zloscia(a moze sensowniejsze by bylo inne zachowanie,moze moglam dokonac innego wyboru?).Przekonalo mnie to,ze zlosc przykrywa smutek,bo ja caly czas czulam sie smutna,zdenerwowana,ja tylko nie chcialam pokazac tego,na ile mnie to rani.To jest oczywiscie moje zdanie. Moze sa osoby nieumiejace sie zloscic,moze boja sie z jakichs wzgledow,moze nie chca"czynic drugiemu,co im niemile",moze sa nadwrazliwe i nie chca ranic,moze nie umieja,gdy sa wyprowadzone z rownowagi,zdenerwowane,smutne,przykryc tego zloscia?Moze to dobrze? ❤️Nie wiem,Yeez,sama siebie poznaje nadal czasami,zmieniam,tworze siebie jak najlepsza potrafie(wg.mojej moralnosci,mojego zdania,mojego widzenia co dobre,a co zle),a kazdy z nas jest inny. Wiesz,zASTANAWIAM SIE...MOZE BEZ ZLOSCI TEZ MOZNA OSIAGNAC CEL? mOZE NAWET SKUTECZNIEJ?Jak?Jeszcze nie wiem... Pozdrawiam Cie cieplutko.🌻❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maju kolejne mądre słowa o Ciebie. Mimo, że były skierowane do naszej forumowej koleżanki, to ja bardzo dziękuję, bo również chętnie z nich skorzystam:) Dzięki! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idusiek kochany, napiszę - nawet tu, dla dziewczyn, żeby wiedziały że nawet tak opornej istocie udało się wyrwać:D:D:D:D Napiszę tu, tylko dajcie mi skończyć rok podatkowy:D:D:D:D 200 zeznań. Zostało mi jeszcze 18, najcięższych, ale daję rady:D Dziewczyny mam wielką prośbę. Bądźcie duchowo w niedzielę z nami. Moja Tusia przyjmuje I Komunię. Bądźcie tak serdecznie i ciepło z nią. To dla niej ważny moment. A poza tym. Ja już dziś wiem co znaczy rozwinąć skrzydła. To nie znaczy, że nie ma problemów. Są i to bardzo duże. Ale przynajmniej wiem, że nie ma kuli u nogi. Nie ciągnę za sobą kogoś, kto jest jak powój, bluszcz wqysysający wszelkie siły życiowe. Sama z dziećmi pokonam wszelkie trudności. Dlaczego? Bo już wiem, że 100 % więcej kłopotów dostarczał szanowny były małżonek Bałam się rozwodu. Bałam się tego kroku jak diabli. Od 23 lutego jestem szczęśliwie rozwiedziona... Jeszcze tylko muszę ściągnąć alimenty....Ale to problem na pierwsze majowe dni... Teraz praca, potem reszta. Pozdrawiam ogromnie Present. Jej słowa, uśmiech, łagodność i mądrość do dziś są dla mnie wielką siła. Nie całkiem blondynka- całuję ściskam. \Yeez, Renta, Kadarka - pozdrawiam serdecznie. Iduś kochana i zwariowana:D buziakuję. Będę tu po Komunii Tusiaka - z początkiem maja. Może komuś pomoże to co napiszę. Wszystkie bez wyjątku serdecznie i z całego serca przytulam. Dlatego, że jesteście tego warte, rylko tego nie chcecie zobaczyć. Zdanie jednego człowieka to jest nic. Ważne na ile szacunku zachowujemy same do siebie. To jest najważniejsze. Jak można szanować siebie wiedząc, że naginamy się do woli kogoś okrutnego. Czy mozna siebie wtedy kochać? Kogoś kto rani nas, dzieci....Codzienne wyrzuty, że nie można z tym skończyć...Masakra. To już za mną. Wystarczy jeden krok. A potem do przodu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca.. szykuj walizki na czerwiec dla siebie i syna i przyjeżdżaj do PL. Nikogo tam nie macie, nie masz szansy na pomoc od kogoś w realu. Ja sobie takiej sytuacji nie wyobrażam. Kiedy napisałaś dziś swoje kolejne przeboje z m. a przede wszystkim, jak Twój synek obrywa od jakiegoś (przepraszam) chama, to się poryczałam a potem się wkurzyłam strasznie. Co to za życie?! W cholerę z nim! On jest jakimś cholernym dewiantem, on właśnie jest patologią a nie Ty!!! Boże, jakie to Twoje dziecko jest już dojrzałe, jaką przyjęło postawę, jak dorosły. A tak nie powinno być. To nie dzieciństwo, zabierasz mu je. Nie gniewaj się, ale tak sądzę. Maja radzi dobrze, ale ja nie wiem, czy Ty bez wsparcia kogoś "żywego" tam na obczyźnie dasz sobie radę, żeby się z tego wszystkiego wyrwać emocjonalnie. Moim zdaniem to za długo będzie trwało, za długo i dla Ciebie i dla syna. Więc albo od teraz bierz się w garść i się zmieniaj krok po kroku, każdego dnia coś dobrego dla siebie albo po prostu szykuj plan wyjazdu z tego obcego Ci miejsca, bez znajomych i rodziny. Ja oferuję Ci swoją pomoc. Mieszkam w centrum PL, pomogę znaleźć Ci tanie lokum i poszukać pracy. Szkoły są wszędzie więc nie będzie z tym problemu. No i na początek będziesz miała już jedną znajomą :)Masz alimenty na synka? Droga Buszująca. Jak widzisz każdy ma inny sposób na zmianę. Jeden spokojnie dochodzi do celu (np. Silna 🌼), jeden po przysłowiowych trupach (np. ja 🌼) ale jedno nas łączy: DZIAŁAMY! A żeby było bardziej po ludzku i po babsku: BECZYMY i DZIAŁAMY! Nikt nie powiedział, że będzie lekko. Życie to nie bajka. Tak? Jestem z Tobą, ściskam i potrząsam ale tak z serdecznością, żebyś się więcej nie dawała!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maju kolejne mądre słowa o Ciebie. Mimo, że były skierowane do naszej forumowej koleżanki, to ja bardzo dziękuję, bo również chętnie z nich skorzystam:) Dzięki! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:-)🌻Zgadzam sie z 6_rano_bezsenna-tak,uwazam,ze mamy prawo do uczuc-wszystkich,do ❤️radosci,milosci,bolu,smutku:-(rozczarowania,zlosci 😠,wstydu :-o itd.itp. :-)U mnie zmiany zachowania pod wplywem np.zlosci zaczely sie od zaakceptowania tych uczuc w sobie,ze mam prawo je czuc,mam prawo reagowac tak,jak reaguje,a jezeli moje zachowanie,czy reakcja np.pod wplywem zlosci mi sie nie podoba,bo np.nie chce ranic innych-to moge to zmienic-reakcje,zachowanie,ale mam prawo czuc to,co czuje.Przyznalam sobie prawo do reagowania tak,jak reaguje,przyznalam sobie prawo do bledow,do bycia czlowiekiem,zaczelam rozumiec siebie,to,co robie i dlaczego.Dociekalam przyczyn moich reakcji,zachowan.Jak rozumialam siebie-dlaczego,jak dawalam sobie prawo do bledow,do bycia tylko czlowiekiem,albo az czlowiekiem,zaczelam coraz bardziej akceptowac siebie,lubic siebie,kochac siebie. :-)I zmienialam-reakcje,zachowania pod wplywem zlosci np.,przestalam krzyczec(tak sie reagowalo u mnie w domu-awanturami,szczegolnie na moje bledy,ja tez sie tak nauczylam reagowac,ale w obronie),a potem coraz rzadziej czulam niektore uczucia,stawalam sie coraz spokojniejsza,coraz rzadziej sie zloszcze,w tych samych sytuacjach nie czuje bolu tak jak dawniej,albo w ogole,coraz wiecej we mnie milosci,radosci,spokoju i tamte uczucia jakby przestaja mi byc potrzebne.Dlaczego,nie wiem,nie wiem,jak to okreslic,opowiedziec,bo niektore sprawy sa dla mnie zbyt nowe. :-)Jeszcze wiecej we mnie sily-wewnetrznej,mocy,odwagi,stanowczosci,moze to zastepuje zlosc w sytuacjach,kiedy dawniej tak sie bronilam.Bo zlosc zaczynala sie u mnie,gdy cos mnie zabolalo,zranilo i im wiekszy czulam bol,smutek,tym wieksza byla czasami we mnie zlosc. :-(Najpierw reagowalam dlugimi placzami,rozzalaniem sie nad soba,😡potem zaczely sie zlosc,krzyk,a moze bylo i to i to?Nie pamietam juz wszystkiego.To bylo dawno. W zasadzie to czlowiek powinien szczerze mowic to,co czuje,swoje zdanie,spokojnie,stanowczo-swoja prawde.Ale-nie kazdy umie tego wysluchac...i w ten sposob,niestety,przykre to,ze nawzajem sie uczymy ukrywania slabosci,nie pokazywania smutku,bolu,bo nie kazdemu i nie w kazdej sytuacji warto,bo niektorzy by nas zezarli. Przeciez to jest chore!:-( A moze sie myle?Moze trzebaby podejsc inaczej? Przeciez wszyscy jestesmy ludzmi,czujemy te same uczucia,moze w innym stopniu,moze inaczej reagujemy czujac je,moze czasami nie umiemy ich nazwac,moze czasami nie dociera do nas to,co faktycznie czujemy,moze do niektorych czesciej,itd.itp,ale-wszyscy jestesmy ludzmi. :-)Co do zdenerwowania i zlosci i reakcji tych Twoich lokatorow,to uwazam,ze ludzie boja sie zdenerwowanych i zloszczacych sie,boja sie tych uczuc u siebie i innych,boja sie reakcji pod wplywem tych uczuc,wiec wola ich uspokoic(niektorzy),bo niektorzy od razu odpowiadaja zloscia lub agresja lub nerwami i rozne sa zachowania,reakcje.Ja akurat nie boje sie tego,ani konfliktow,choc nieraz mi sie oberwalo w rozny sposob,ale caly czas zwiekszam swoje poczucie wartosci,swoja sile,kontrole emocji,nie jestem juz nadwrazliwacoraz spokojniej sie zachowuje w sytuacjach konfliktowych(chodzi mi o spokoj,nie o opanowywanie sie,czy gryzienie w sobie)Zostala mi gleboka empatia,ale nie jestem nadwrazliwa. ;-)To tyle.I tak duzo..Coz,taki mam ostatnio nastroj i samo mi sie tak pisze.Taka czasami jestem,ale nie przeszkadza mi to.Mam nadzieje,ze Wam tez nie.A jezeli komus przeszkadza-niech napisze,ja w kazdej chwili moge przestac pisac,nie odczuwam przymusu.Lubie to czasami.:-)Tak sobie mysle na pismie.Czasami pisze sobie cos w zeszycie,sama dla siebie.Tez to lubie czasami i pomaga mi to. Pozdrawiam Was cieplutko.🌻❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Maju,Paulino,Silna Kobieto. Wlasciwie nie ma takich slow,ktorymi moglabym Wam podziekowac.Za zrozumienie.Za wiare,ktora przywracacie,Za wszystko. Od jakiejs godziny probuje Wam odpisac,ale to co pisze nie oddaje tego co mam w sercu.Dzis jest jakis szczegolny dzien...Paulinko,to co piszesz jest szczera prawda o tym co zrobilam wlasnemu dziecku...Potrzasnelas mna i mam nadzieje,ze skutecznie. Przemysle wszystko co napisalyscie i napisze do Was jutro z pracy. Dziekuje,ze jestescie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeczytane z początku tego topiku: Wybaczyć można raz. Drugi to naiwność. A trzeci to głupota. Fajne, warte przyswojenia. Ostatnio spisuję sobie takie złote myśli, które uważam za pomocne dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca..🌼 nic się nie bój Kochanie, będzie dobrze zobaczysz sama. Teraz wszystko zależy od Ciebie. To, czy się jeszcze będziesz uśmiechać i to, czy Twój synek będzie brykał jak normalny, beztroski dzieciak z chłopakami na podwórku. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paulinko-Ty znasz lepiej sytuacje Buszujacej,te Wasze sa bardziej podobne,poza tym ja nie mam czasu wszystkiego dokladnie czytac,nie ma mnie po kilka dni w domu/tydzien,czasami okolo 10-ciu,nie mam wtedy dostepu do komp. Napisalam pod koniec,ze jej przydalaby sie pomoc,zyczliwosc w realu,terapia. Zgadzam sie z Toba,ze bezpiecznie byloby dla Buszujacej wrocic do Polski.Ale to ona ma byc gotowa do wyboru,decyzji,dzialania.To ma byc jej wybor,jej decyzja,jej dzialanie,w zgodzie z Nia. Yeez dobrze tez pisze,ze tylko ona sama naprawde sobie pomoze.Wszystkie inne osoby moga ja wesprzec. Ja juz glupieje-nie wiem,jakiego wsparcia jej trzeba.Moze po prostu zyczliwosci,milosci,sympatii,a z reszta ona sobie juz poradzi sama.Przeciez caly czas sobie radzi.Moze ona lubi skokowo,najpierw laduje akumulatory,a potem moze zaczac gwaltownie i szybko wiele zmian,wyborow,decyzji,dzialan. Buszujaca jest bardzo madra kobieta,bardzo wrazliwa,ona juz duzo wie,duzo przyswoila wiedzy. Z niektorymi osobami jest tak,ze wydaje sie,ze nic nie robia,a robia caly czas,tak jak ona-zbieraja wiedze,uspokajaja sie,zaczynaja coraz bardziej rozumiec sytuacje,probuja,zmieniaja im sie nastroje,przymierzaja jakby siebie do tego,co piszemy,bo przeciez sytuacje podobne,ludzie nieraz podobni,a jednak kazdy jest inny,kazdy robi po swojemu,mysli po swojemu,mowi po swojemu-czasami to samo,ale inaczej-swoim jezykiem,swoimi slowami. Moze Buszujacej trzeba jeszcze troszeczke wiecej czasu,bo kroki to ona juz stawia od dawna,moze uczy sie chodzic takimi krokami,bo to dla niej nowe. Sorry,Buszujaca,ze pisze o Tobie w trzeciej osobie,ale wierze w Ciebie,radzisz sobie caly czas,tak,czy inaczej,Ty juz duzo wiesz,rozumiesz. Mam wrazenie,ze dochodzisz do granicy dzialania-powoli,ale skutecznie. Pamietaj,ze nawet,jak sie nie odezwe,jestem z Toba-emocjonalnie,psychicznie,mysle o Tobie-z sympatia,podziwem-tak,trzeba duzo odwagi,zeby codziennie znosic takie zachowania,bac sie i tkwic w tym. Czego Ty sie wlasciwie boisz,jak zostaniesz sama?Tzn.bez niego?Czegos w sobie,obok Ciebie?Finansow,"pustki" w sobie?Kim jestes-nim,czy Soba?Co zostanie,albo kto,jak jego zabraknie?Czego Ci,uwazasz bedzie brakowalo?A moze boisz sie nadmiaru czasu? Wyobrazalas sobie,jak bedzie Ci bez niego,co bedziesz czuc?Jakie bedzie Twoje zycie?Zastanawialas sie nad dobrymi stronami rozstania?Zastanawialas sie,co czuje Twoje dziecko teraz?Pytalas sie dziecka,czy lubi z nim byc?Pytalas sie dziecka,czy sie go boi?Jak bardzo?Czy bywa przerazone?Wystraszone? A co Ty czujesz przy nim,co dobrego daje Ci ten zwiazek?Co Cie przy nim trzyma? Czytalas cos o wspoluzaleznieniu,nalogowej milosci,nalogowcach kochania?DDA?Moze poczytaj. Pozdrawiam Cie serdecznie.❤️🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny🌻 szczegolnie:❤️ Buszujaca Przypadkowa K Kokoszanel1 Duze Dziecko Vikki 7 Silna Kobieta Tacomanadzieje I INNE POTRZEBUJACE -wkleje Wam teraz cos,co pisala madra kobieta z innego topiku kobita...... "Ja ci nie dam gotowej recepty na wyjście z tej sytuacji. Wiem jedno-słowa do alkoholika nie docierają, tylko czyny realnie wprowadzone w życie. A w ogóle to wszystko o czym pisałam wcześniej nie dotyczy leczenia męża, tylko twojego leczenia. Jesteś osobą współuzależniona od swojego męża alkoholika i to ty potrzebujesz pomocy, opieki prawnej, pychologicznej. To ty musisz być na tyle silna żeby zrealizować to co chcesz . Jego alkoholizm to jego choroba-ty zajmij się sobą. Uwierz mi , on zauważy efekty twojej terapii i to będzie od niego zależało czy przestanie pić czy nie. Ale Ciebie to już nie będzie obchodziło bo nauczysz się jak zaopiekować się sobą. Nie mówię że bedzie łatwo...praca na grupie terapeutycznej to ciężka praca nad sobą...to zmiana swojego postępowania o 360 stopni. Ale warto. bez tego nic nie zrobisz, możesz się żalić, płakać , pisać na kafeterii...tak naprawdę jeśli Ty nie będziesz chciała sama sobie pomóc to nikt ci nie pomoże, bo każdy człowiek ma swoje problemy. ...nie uważałeś jak robisz to teraz rób jak uważasz..." " Dopiero po zdobyciu odpowiedzniej wiedzy będziecie mogły spojrzeć na ten problem normalnie i będziecie mogły zacząć w miarę normalnie funkcjonować. Pozdrawiam." ;-)A TERAZ MOZECIE ZAMIENIC SLOWO ALKOHOLIK NA TYRAN,PSYCHOPATA,NERWICOWIEC(CHORUJACY NA NERWICE) LUB CO KTOREJ Z WAS PASUJE,SLOWO PICIE MOZECIE ZAMIENIC NP.NA AGRESJE,ZNECANIE SIE I PRZECZYTAC TO JESZCZE RAZ. 🌻 ❤️ Przeczytajcie tez moze jeszcze raz stopke Tortilli 29: Potykając się można zajść daleko; nie wolno tylko upaść i nie podnieść się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vacancy❤️🌻 Anonimowy Zbirek-wcale niezbirkowaty❤️🌻 Tortilla 29❤️🌻-ja tez jestem DDA(chyba do kwadratu,bo obydwoje rodzice pili) :-)A a'propos wyznaczania granic i dzieciakow,to moje zdanie jest takie,ze moze przy niektorych osobach,w zwiazkach z niektorymi osobami,trzeba te granice wyznaczac bardziej stanowczo.Ja mam 3 dzieci,pracowalam jakis czas z chorymi dziecmi(fizycznie,psychicznie)i rzeczywiscie,czasami trzeba wiekszej stanowczosci,bo mniejszej,albo czasami,niektorzy nie czuja. :-)Zreszta ja jestem za indywidualnym podejsciem do ludzi,do tych mniejszych,mlodszych tez.Rowniez nie jestem za autorytarnoscia,autorytetami,choc niektorzy ludzie maja w sobie charyzme.Moze Ty tez?A KONFLIKTY SA CZASAMI POTRZEBNE,Z TYM,ze mozna je zalatwiac na spokojnie,czasami trzeba troche stanowczosci,nazwijmy to moze nie konfliktem,lecz taka wymiana odmiennych zdan paru lub kilku asertywnych osob.Zreszta wystarczy jedna asertywna. :-)Jezeli lubisz te prace,a czuje,ze tak,to szkola jest jak najbardziej miejscem dla Ciebie.Mnie kiedys zazdroscily-wspolpracownice,ze na moich dyzurach dzieci sa takie spokojne.Ostrzegla mnie kolezanka,zebym uwazala-na wspolpracownice. :-)A klopoty z gardlem ma wielu nauczycieli,moze nie tu szukaj przyczyny-nie w psychosomatyce,chociaz psychika rzadzi cialem wg.mnie. Eutenia❤️kwiat] Co u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze smutna...
Buszująca.. Czytam co piszesz, jestem taka jak ty, także nie potrafię się złościć, nie potrafię krzyczeć, nie potrafię się wściec, ..wybaczałam, przepraszałam, dawałam tysiące szans, zapominałam co złe by zaczynać od nowaniby od nowaale wszystko było jak zawsze po staremuznamy to Przez 10 lat żyłam tak jak ty, z synem i partnerem, który nie był jego ojcem. Jak się poznaliśmy syn miał 9 lat. Znosiłam, humory, ciche dni, pretensje o wszystko, awantury bez przyczyny, zawsze byłam winna, zawsze przeze mnieDo syna mój m nigdy niby nie krzyczał, ale ciągle się czepiał no i najczęściej go ignorował.. Natomiast ja wiecznie wysłuchiwałam jaki to mój synek niedobry, ze za dużo mu daję, ze za bardzo go rozpieszczam, ze zawsze go bronię, że kocham syna bardziej Mój syn coraz bardziej zamykał się w sobie, kiedy był nastolatkiem przestał przebywać w naszym towarzystwie, komputer, koledzyna szczęście ze mną miał zawsze dobry kontakt, więc czas dojrzewania przeszedł jednak bez większych problemów. Od 4 miesięcy nie jestem już z M, postawiłam wszystko na jedna kartę, powiedziałam sobie jeszcze jedna akcja, i koniec, nie wybaczę i tak zrobiłam.. Ale wiesz co jest najgorsze.teraz widzę , mam czas, na siebie na dziecko, i widzę , ze mój już dorosły syn, ma wiele cech M, irytuje się bez powodu, wszyscy są winni tylko nie on, i mam wrażenie ze nie szanuje kobiet, jestem przerażone, staram się zachować spokój, dużo z nim rozmawiać, ale czasem mam wrażenie ze to nie moje dziecko. A wszystko to wylazło jak rozstałam się z M. Przedtem syn niby gdzieś tam cicho, był w domu , teraz jakby odżył, ciągle jest ze mną, razem się śmiejemy, oglądamy TV, ale także widzę cechy które mnie niepokoją. Wiem, ze moje dziecko było nieszczęśliwe jak byłam z M. Ale dopiero teraz to wiem, przedtem zajmowałam się naszym chorym związkiem zamiast sobą i dzieckiem. Ty Buszująca masz jeszcze czas uchronić swoje dziecko, ja już musze , chcę, pokazać mojemu dziecku inne życie.Ale ciężko mi, bo także nie potrafię się wkurzyć, nie potrafię krzyczeć, nie potrafię mu się przeciwstawić, odmówić.tego musze się nauczyć.naprawdę to jest trudne.Dla osób, które łatwo wpadają w złość może nawet niezrozumiałe.ja naprawdę chciałabym czasami wrzasnąć, a po prostu nie potrafię.nie przechodzi mi krzyk przez gardłouwierzcie to nie jest proste.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×