Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Witam Wszystkich. Beren - ja też na wiele pytań od byłego słyszałam \"nie wiem\". Potem sam się nazwał \"dupkiem\" i przyznał, że sam prowokował mnie, bym to ja odeszła. Nie pisałam tego tu nigdy... bo mi było wstyd po prostu, ale kiedyś jak jeszcze byliśmy razem i kiedy powiedzialam mu wprost przestań kłamać... przyznał się nie tylko do tego co mu zarzucałam i o czym już wiedziałam, ale także do tego, że będąc ze mną szukał innej bo chciał zdradzić... potem już cały związek szedł na dno... były próby ratowania... ale ból po nich był jeszcze większy... czasem żałuje, że nie odeszłam wtedy gdy za pierwszym razem mnie okłamał... ale kochalam go nad życie... i tak mnie wychowano i takie mam przekonania że ludziom trzeba dawać szanse... ale on już wyczerpał limit... coś we mnie pękało aż wreszcie pękło na zawsze... ja już nigdy nie będę tą sama dziewczyną co wtedy... ja też swieta nie byłam... bo zdarzało mi się mówić, odejdź koniec a za chwilę kiedy prosił wybacz zgadzałam się by spróbować... wiem, ze nie mogę do niego wrócić... nie mogę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaza165 - też czasem mam wrażenie że gdzieś go spotkam, jadać pociągiem do pracy wysiadam a na przeciwnym peronie stoi pociąg w który przesiadałam sie jadąc do niego... i choć nie chce rodzi się myśl żeby wysiadł albo wsiasc i jechać... a nie mam łatwo, bo mam bilet sieciowy i mogę wsiąść w każdy pociag i jechać przed siebie... i czasem w podświadomości rodzi się pragnienie by zadzwonic do pracy wziaść urlop na żadanie i jechać tam... wiem gdzie go zastac bo wiem gdzie pracuje i o której kończy... chciałabym mu wtedy spojrzeć w oczy i zapytać się co się stało? dlaczego? chciałąbym uzsłyszeć najgorszą prawde "nie kocham Cię " "odejdź na zawsze" chciałabym by zabolało tak bym na zawsze wybiła go sobie z głowy... albo jechać i zobaczyć go z inną... może wtedy byłby to punkt zwrotny że my już nigdy razem nie będziemy... a czasem chciałabym tak po prostu jechać, spacerować dawnymi uliczkami, usiąść w parku i patrzeć na wodę, położyć się wśród pól pachnącch zbożem... tęsknie... nadal tęsknię... jednak nie zadzwonię nie odezwię sie pierwsza nie będę prosic o spotkanie... bo jest coś we mnie co na to nie pozwoli - resztki honoru i godności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie! Zobaczyc go z inną, usłyszeć te przerażające słowa - 'jesteś dla mnie nikim, byłaś dla mnie nikim, nigdy nie będziesz kimś ważnym'. raz na zawsze wyzbyć się nadziei. Beren, mój zdrowy rozsądek mówi Twoim głosem. ale serce..? ech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam ponownie i proponuje zmianę tematu na bardziej przyszłościowy. Hasło przewodnie WYJAZD W GÓRY NA WEEKEND i proponuje niech każdy napisze kiedy ma najbliższy wolny weekend ja od drugiego weekendu lipca :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaza doczytałam posty wyżej dzięki za moją ulubiną piosenkę :) A to coś ode mnie nie wiem czy komuś poprawi humor ale ja się pośmiałam :P Dlaczego mężczyźni uganiają się za kobietami, których nie mają zamiaru poślubić? - "Z tego samego powodu, dla którego psy uganiają się za samochodami, którymi nie zamierzają jeździć." Rozmawiają dwaj faceci w barze: - "Strzeliłbym pięćdziesiątkę - mówi jeden." - "A ja osiemnastkę." Rozmawia dwóch kolegów: - Czy znasz moja żonę? - Znam. - A ile byś mi za nią zapłacił? - Ani grosza. - Dobra. Umowa stoi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałem w sobotę się zebrać i pojechać do Wawy na resztę weekendu ale będę musiał poczekać jeszcze trochę bo znajomi w Amsterdamie. A szkoda bo przydałoby Ci się Migotko towarzystwo. Co do gór to ja mam dużo wolnych terminów i się podpasuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wciąż czekam na wiadomość.. ;/ jakąś odpowiedź na te życzenia.. ech, sama nie wiem po co... czas, czas, czas...tylko czy po wakacjach nie będzie już za późno..? :( mam nadzieje, ze nie :( Jak mi się marzy efekt bumeranga.. ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaza powiedz mi co zrobisz: 1) gdy on nie odpowie, co więcej nie będzie się ogólnie odzywał a wszystkim w kolo będzie mówił że Ty to przeszłość 2) odezwie się, napisze coś miłego ale bez większego znaczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Beren, nie wiem co ja zrobie. naprawdę. nie wiem. jestem tak głupia i nie wiem. jeśli 1... to w sumie nie bedzie wiekszej różnicy do tego co jest teraz. z tym, ze przestane sie łudzić. a to mnie już dobije. Nie odzywa się i tak.. więc.. Ech. jeśli 2... odpiszę mu równie miło i równie bez znaczenia. a w środku będzie się we mnie gotowało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz jakieś dwa lata temu mieliśmy z moją Ex kryzys i zerwaliśmy ze sobą. Wychodziłem z siebie. Zmiotło mnie. W ciągu kilku dni stałem się cieniem człowieka. Nie spodziewałem się że aż tak mnie to ruszy, bo zerwanie było wynikiem dłuższego okresu kłótni i sam się z tym pogodziłem. Po jakimś tygodniu/ dwóch zadzwoniłem do niej z pociągu. Rozmawialiśmy z 2 godziny przez telefon, dużo było w niej obojętności i złości. W końcu rozmowa skończyła się na łzach obu stron. Zaproponowałem jej spotkanie. Po pierwszym spokojnym spotkaniu gdzie obie strony wyglądały na wygłodniałe siebie, przyszła pierwsza randka itd itd. Wziąłem całą winę na siebie. Zakładaliśmy że popracujemy nad sobą i związkiem. Daliśmy sobie szanse. Cztery miesiące później znów kwas i zerwanie. Przerwa prawie 2 miesiące. Spotykaliśmy się, rozmawialiśmy i zachowywaliśmy się jak para bez pary. Taka chemiczna miłość. Później moje żądanie związku, udane zejście się. Później narzeczeństwo. Dużo by pisać. Powiem jedno - cudowna ulga tak zejść się. Porozmawiać. Przytulić się. Potem zaś przychodzi zwykły dzień, przychodzą wspomnienia. Patrzysz na druga stronę i stajesz się zazdrosna o każdą osobę przy niej - bo wiesz że może Cię zostawić dla kogoś innego. Niepewność, nieszczerość obawa. To uczy jednego - po zerwaniu, prawdziwym zerwaniu nigdy już nie będzie tak jak było za pierwszym razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Beren, tak jak pisałam - mój ROZSĄDEK (o ile go jeszcze mam) mówi Twoim głosem. Ale wiesz przecież, jakie to uczucie, znów się przytulić. Odlecieć. Niestety, ja jestem osobą, która zawsze chce ratować świat - zawsze daje drugą, trzecią, piątą, dziesiątą szansę. Nigdy nie ma ostatniej ;( To mnie najczęściej niszczy.. ale ... nie zmienie się.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bye-Gones
Okej, moje drogie Panie. Cos wam powiem. Pamiętacie jak było pieknie? Pamietacie te momenty, gdy tulil, mowil ze zalezy, ze kocha. ze nie odda nikomu? Pamietacie jak patrzyl w oczy, i mowil- twoja buzka jak malowana, uwielbiam na Ciebie patrzec, kocham twoje oczy. Pamietacie jak podczas snu, gdy sie przebudzil szukal waszego ciepla? dotyku? Pamietacie jak sie kochaliscie, i opadal zmeczony i calowal czule? Piekne to wszystko, sama to wszystko pamietam. bo jeszcze pare dni temu to mialam. Ale kochane moje przypomnijcie sobie jak wam mowil ze to koniec, jak jakal sie, lub wrecz przeciwnie slowa z niego wylatywaly, ze to nie przetrwa bo nie chce sie angazowac, jak zostawil was po tym i poprostu odszedl ze skrucha w oczach i mina zbitego psa? wrocil do siebie- i pomyslal uff rozstanie mam za soba, i zaczal zyc swoim torem, na ktorym juz nie ma miejsca dla nas. Potem mija pare dni, ups, okazuje sie ze teskni. brakuje mu was, moze to byl blad? zrobilem zle. lub- odezwe sie, przeciez nie mozna tak o zerwac nici wiezi. i tak to sie bedzie ciaaaglo, ciaaagloo, my czekamy na jakikolwiek gest, zdanie, slowo, sms, telefon cokolwiek. Tylko prosze, jedna rada- wiem z autopsji ze najlepsza, nie warto czekac biernie, robcie cos. zyjcie, spacery ze znajomymi, piwo na rynku, kino (tylko bez romansidel polecam odmuzdzajace komedie), zalozcie konto na portalach spolecznosciowych, poznajcie nowych ludzi, cierpcie przez chwile...same. wracajcie do ludzi, wasz usmiech ich rowniez cieszy, nawet jesli to maska... \a jesli on bedzie chcial wrocic- coz rozwazcie to. ja nie zaluje ze dalam szanse, dzieki temu, niestety bolesnie, okazalo sie ze nie zaslugiwal, ale co przezylam to juz moje. teraz bede omijac szerokim lukiem. wierze ze cierpicie, przezywacie, wspominacie, ja mam to samo, sentyment i te sprawy, tesknie, ale bedac z nim teraz, kochalam go mniej. nie ufalam. uwielbiam go, jest ogolnie dobrym czlowieke, lubie go, bo umiem z nim spedzac czas i rozmawiac. ale on kocha zbyt plytko, jak juz pewien dzentelmen wspomnial. i nie warto zyc z kims kto nas oszukuje, potem boli jeszcze bardziej. i nie to, ze nas nie kocha, bo jest z nami cos nie tak:) po prostu nagroda dla nas jest to ze odchodzi- bo daje nam szanse na cos lepszego:) prawdziwego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś Aniołem :) Facet Cię tak skrzywdził a Ty nadal go darzysz tak silnym uczuciem. Ja z samej zazdrości połamałbym szczękę tej flądrze co się przy nim pojawiła :D A głos twego serca rozumiem, też go słyszałem a teraz pozwoliłem mu szukać innych głosów a raczej szeptów zagłuszanych dotychczas przez tą jedną. Musze się otrząsnąć z tego marazmu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bye-Gones - chciałabym kiedyś umieć spojrzeć na to wszystko z Twojej perspektywy. Chciałabym ją nabyć. Umieć zacząć żyć dla SIEBIE. Może będzie lepiej, moze kiedyś będzie lepiej.. Nie wiem. Pojutrze to cholerne wesele. Na które ide sama. ... poważnie, biorę do torebki krawat, który on miał mieć. jak mi odbije to sama go sobie założę na szyje, by nie czuć się sama.. Swoją drogą, boje się, że jeśli zniknę teraz tak z jego życia, to to będzie koniec. Że zapomni przez wakacje, nie wiem, przywyknie do tego, zajmie się czymś innym, odleci. A z drugiej strony - wciąż (beznadziejna jestem!) wiążę z tym wielkie nadzieje. Że spotkamy się za dwa miesiące już bez takich emocji, na spokojnie, może tak, jakbyśmy zaczynali niemal od zera. Hah, jak tak sama siebie czytam.. dochodzę do wniosku, że oszalałam. Normalna JA nigdy by nie pisała takich rzeczy.Normalna, silna Zaza nie daje się tak łatwo dobić, zdołować... Sama widzę beznadziejność swojego przypadku, ale cóż zrobić..? :) Nic, czekać. Próbować jakoś się opamiętać, przynajmniej pozornie zakleić plastrem tę dziurę w sercu. i... żyć. Nie mogę się doczekać zaplanowanych wyjazdów. Odskoczni. Mieliśmy jechać razem, ale cóż..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czekam, czekam, czekam..! Musze się Wam pochwalić - własnie dostałam oficjalnie potwierdzenie i mogę drukować bilet - od tak dawna zaplanowany prezent :) Głupia jestem, ale ciesze się jak dziecko na myśl o tym, że spełniam jego marzenie. Bez względu na to z kim tam pojedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bye-Gones
Zaza, ja Cie doskonale rozumiem i nie bede bronic przed Twoimi decyzjami, ja sie kierowalam przez 2 lata gdy nie bylismy razem glosem serca, nie chcialam zapomniec, a on mi na to nie pozwalal. zeszlismy sie, byl cudny czas, dla tego wlasnie czasu tych chwil bylo warto. ale nauczylam sie wiele przez te 2 lata, nabralam wiele sily. do wszytskiego sie dojrzewa, czasami troche dluzej, choc wydaje sie t nie mozliwe. Skrzywdzil. Wiesz? czasem poprostu jest koniec, kiedy konczy sie twoja cierpliwosc oraz przekracza sie pewna granice. nie wiem jak ty, ale ja nie daje juz drugiej szansy osobie- ktora nie okazala mi szacunku i swiadomie wyrzadzila mi krzywde. zawsze go idealizowalam, ale teraz wiem, ze mimo jego wyjatkowosci (potrafil mnie uszczesliwic jak nikt inny) nie umialalabym mu dac tej ostatniej szansy. Sloneczko, ja wierze ze swoje przetrawisz i przejdziesz, moze i bedzie raz lepiej raz gorzej, mnie tez 2 lata temu zostawil przed slubem mojego brata, nie bylo mi latwo... ale zycie plynie dalej. i uwierz mi, ze bedzie lepiej!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bye-Gones, dziękuję :* Ja chcę by wrócił. Dla tych paru pięknych chwil. Chcę się sparzyć. Dojść do stanu gdzie słowo \'nadzieja\' przestanie mieć jakiekolwiek pokrycie z rzeczywistością. Kiedy bedę mogła odejść, zamknąć rozdział w swoim życiu pod tytułem \"Pan K.\" ..... właśnie powinnam przytulać się do jego ramienia, piersi... słuchać bicia jego serca.. Tak uspokaja.. powinniśmy teraz leżeć na dywanie i oglądać po raz enty NASZE filmy... a może poszlibyśmy na spacer przy swietle gwiazd...? ..a potem.. ...nie potrafię odciąć się od takich mysli.. A jeśli on dzisiejsze popołudnie spędził z nią...? Wyglądała tak pieknie w tej sukience... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk dwa...
Zaza...myśle, ze mógł to popołudnie z Nią spędzić, nawet może noc. Wiem, ze to bolesne myslenie ale moze tak jest lepiej, nie łudzic się, ze On samotnie siedzi smutny w domu i wyciera łzy myśląc o tym co było. My(ludzie, którzy nadal kochają) mamy pewien problem... Nie chcemy zacząć życ bez Nich...w myślach cały czas do nich wracamy, idealizujemy, wspominamy same piękne chwile. Tylko jak przestać tak się zachowywać? Ile łatwiej byłoby przestać łudzić sie te 5miesiecy temu i dziś być innym człowiekiem. Nie zszarzałą, wychudzoną dziewczyna, która mając 22 lata czuje sie jakby była doświadczoną przez los staruszka... tylko jak...tylko jak?..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dwa razy - nie, to nie możliwe... nie wierzę... nie dociera to do mnie. po prostu to do mnie nie dociera.. ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej jestem tu nowa, jestem dopiero na 6 stronie nie wiem czy uda mi sie wszystko przejrzec taka tylko refleksja ,ktora mnie nurtuje od paru dni; czemu do tej pory zaden naukowiec nie wymyslil zadnych pigułek na zapomnienie :( nie chce z nim byc juz wiecej, chce byc nawet singlem, ale chce wyłaczyc w koncu to cholerne myslenie!!!;( czy to zle czy dobrze mysle, nie chce myslec :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk dwa...
zaza musimy w to uwierzyc Ich nie ma z Nami bo nie cchą...nie mozemy prosić o litosć. Oni wybrali swoją inną drogę, bez Nas. Czasem Bóg doświadcza tych, których najbardziej kocha, moze i tak z Nami jest? Też nie potrafię w to wierzyc, ale staram sie. Kiedy tylko o nim myślę, to momentalnie robię się rozdygotana, jak jakaś galareta. Przestałam oglądać wspólne zdjecia, czytać rozmowy jużjakieś dwa miesiace temu. Ale on mi sie dzień w dzień śni. Dzisiejszy sen był jeszce boleśniejszy. Śniło mi się, ze byłam gdzieś w jakimś starym bloku i tam spotkałam jego dziadka. Kiedy mnie zobaczył to upadł na podłogę i pwoeidział, że w koncu moze spokojnie umrzeć bo mnie odnalazł, najcudowniejszą dziewczynę jaką znał. A jaz aczęłam strasznie plakać, to on mi na to odpowiedział 'tylko w ten sposób M.moze się opamiętać. Robię to wnusiu dla was'...ach...co za sny... chyba za duzo myśle o tym to i takie rzeczy potem mi się śnią. Zmykam stad. Mam nadzieję , ze dziś usnę spokojniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze, Szłam do domu z Pewnego Fajnego Domku pełnego drobnych, małżeńskich sprzeczek i przytulańców, pełnego śmiechu dzieciaków, zapachu gulaszu z ryżem i pieluszki z kupką...jednym słowem z Domu pełnego Życia. Wyszłam rzecz jasna no ostatni autobus. Poprzednie konsekwentnie ignorowałam mimo zbiorowego, znaczącego ziewania całej Rodzinki, która ma mnie już powyżej swoich Rodzinnych dziurek w nosie. Trudno. Jest mi samej źle. Jestem pełnoetatowym, bezwstydnym natrętem. Jakoś to przeżyją. W końcu to przyjaciele. Siedziałam samotnie na przystanku osaczając Go swoimi myślami telepatycznie. Przejeżdzajacy kierowcy odwracali za mną głowy. Może widzeli tą koronkę cierpienia utkaną ze zmarsczek i pokurczonych mięśni na mojej twarzy? W autobusie układałam sobie samobiczującego posta do Was. Coś w stylu, że generalnie umieram i już. Przypełzłam do mieskania. W lustrze udręczona twarz. O Boże...moja!? Zapadłam się w sobie jeszcze bardziej, zdjęłam noszony od miesiąca bez przerwy, ten sam, workowaty sweter i ciepnęłam gdziekolwiek. Obojętnie zauważyłam, że coraz mniej tego wolnego gdziekolwiek, bo tak rzucam już wszysto od prawie dwóch miesięcy, więc się uzbierało. Najmocniej jest to odczuwalne w kuchni. Dosłownie. W pokoju niewiele widać, bo jakieś półtora tygodnia temu przepaliły mi się żarówki w plafonie, więc przy słabym świetle światła bijącego od monitora niewiele widać. A nawet gdyby...ja przecież umieram, prawda? Otworzyłam \"Kafe...\" w rękach trzymając już dwa pełne wiadra łez gotowa je tu Wam wylać prosto na Wasze bogu ducha winne głowy. I wiecie co? Strasznie fajne z Was ludki. :) Posłuchałam Kasi i poczułam jak na karku włoski stanęły mi dęba. Dostalam gęsiej skórki. Za iloma Padalcami ja już przy tym ryczałam? No za iloma już umierałam? I co? I znowu ryczę. I znowu umieram. I co to oznacza? Że żyję, oznacza! Nie? A teraz fałszuję jak dziki jamnik do klarnetu, przy Lilly Allen, zanosząc się rechotem - Bye-Gones - ja Cię proszę, Ty Nam tu \"bye\" za szybko nie rób, dobrze? Strasznie pozytywna z Ciebie osóbka. Zazunia...Mała Wielka Zazunia...będzie dobrze. Dwa razy..., Zaczynam..., Kwiatka..., No to jak..., dziękuję, że jesteście. Jutro, pojutrze, pewnie znowu będę ślintać, ale teraz, dzięi Wam się uśmiecham. Beren! Wkurzasz się jeszcze? To poczekaj na mnie! Bo ja TEŻ! Do jutro Skarabeuszki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
kobity nie zadręczajcie się !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja wczoraj byłem w szpitalu :D Jaja jak berety. Moje drogie zawoziliśmy wczoraj w Leeds nasza koleżankę do szpitala bo miała objawy bardzo silnego wirusa (nie to grypa ni to już zapalenie płuc). Jak ktoś korzystał z lekarzy na Wyspach to wie że tam to na poziomie publicznym to istny cyrk. Koleś chciał dać jej aspirynę. W końcu późno w nocy w innym szpitalu oświadczyliśmy że koleżanka chora i że przyjechała z zagranicy (co było prawdą) i że ma objawy naszej słynnej grypy. Nawet sobie nie wyobrażacie jakie tempo dostali. Po chwili cała nasza trójka była w izolatce a wszyscy biegali w koło nas z maskami. Dziś rano będą wyniki, ale lekarz (jakiś Czech chyba :D ) mówił jeszcze wczoraj że to jest zapalenie płuc a nie żadna meksykanka. W każdym bądź razie po raz pierwszy w życiu mogę powiedzieć że ta bzdurna akcja medialna o śmiercionośnym wirusie na który wszyscy umrzemy się przydała. Spałem z 3 godziny, ale już na nogach. Nieprzytomny i zmęczony ale nie mogę spać :) Etap gniewu mam za sobą chyba - życie prawdziwe życie - kiedy pojawiają się problemy stawia nas szybko na nogi. Ja dziś rano siedzę i się zastanawiam się co dalej robić w życiu. Przede wszystkim żałuje że nie mieszkamy wszyscy blisko siebie. Byłoby wspaniale posiedzieć w smutny czas gdzieś razem bo gadanie - nawet pierdoł pomaga. Migotka mogła by nas swoim towarzystwem \"zanudzać\" do bólu a Zazie wytłumaczylibyśmy jaki to był baran ten jej Ex :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dostał opiernicz od mojej przyjaciółki - tu pokłony dla niej za dobre śniadanko - powiem tak - nie ma to jak ciepły domek, pięknie przystrojony stół i śniadanie składające się z czegoś więcej niż kawałek chleba z mielonką który w domu w pośpiechu robię sobie przed pracą :) Biorą pod uwagę iż z czystej przyjaźni zostałem nazwany łajzą ( :D ) i mam przestać się wkurzać tylko spotykać kobietami - uroczyście obiecuję poprawę :) co nie znaczy że nie będę narzekał - w końcu jestem polakiem i to nasza cecha narodowa... Ja chcę być zajęty, pełen energii, zainteresowań i uśmiechu. Zadanie dla nas wszystkich - uśmiechać się na dzień dobry - nawet z miną ja Ci jeszcze pokaże... Ale uśmiechać. Teraz trzeba będzie pokonać najtrudniejsze - przestawić się z osoby cierpiącej po rozstaniu na tzw \"singla\" (szczerze to nie cierpię tego słowa :P ). Będę się Wam chwalił moimi kolejnymi porażkami hehehehe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) U mnie dziś się kilka spraw wyjaśniło i się pochwalę, że z początkiem lipca jade nad ukochane morze i to nie w jedno miejsce. Wyjazd połączony z koniecznością załatwienia spraw służbowych, ale na plażę też znajdę czas...:D A zaraz czeka mnie denstysta i fryzjer heh :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×