Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Ja Go kocham.Od 3 lat ciągle tak samo.wiele razy starałam się to zerwać i wiem,że potrafię tylko jeśli nie być przy Nim (bo nie z Nim,wiem o tym,zdaję sobie sprawę ze swojego położenia) albo czekać że jednak wróci,że sobie o mnie przypomni.Czekać zawsze,bez przerwy...Kocham Go,to jedyne wytłumaczenie mojego chorego myślenia:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cóż... mogę się wypłakać.. ale zawsze wszyscy kwituja to jednym tekstem - bądź dzielna, olej go itd. a ja juz tak nie moge. chce by ktoś popłakał razem ze mna.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Migdałki, Wybacz...moim zdaniem to układ, który niesie za sobą nieustanne cierpienie. Dla mnie, przepraszam, podkreślam, że DLA MNIE, to nie miłość. Jeśli kochasz cierpieć to dźwoń, pisz...ale czy nie szkoda na to życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To chory układ.. ale każdy musi do tego sam dojść :(( Odnośnie moich powrotów przyszłosciowych spokojnie - są 99% szanse na to, ze ich NIE będzie. hah, watpie by coś mogło go od niej odciagnąć. przykre, ale prawdziwe. ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaza, Ty nie myśl teraz o Nich, tylko o Sobie. Jesteś wrażliwa, czuła i troskliwa, umiesz się o kogoś zatroszczyć, prawda? Więc spójrz na samą Siebie jak na bliską Ci osobę, która Ciebie potrzebuje właśnie z tą czułością i troską i...zadbaj Sama o Siebie. :) Najlepiej by chyba było, gdybyś mogła się komuś wypłakać, nie siedziała sama, ale jeśli naprawdę nie ma teraz nikogo takiego, to ja mogę sobie włączyć płytę Sade przy której zawsze ryczę, wtedy przez jakąś godzinę nie będziesz sama ślintać. ;) Będzie dobrze. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nikt nie rozumie że kocham......że tęsknię...nie powinnam była tu wogóle pisać.to topic dla ludzi,którzy kogoś stracili,a nie dla kogoś,kto nigdy nikogo nie miał,tak naprawdę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niebieskie migdały - wszyscy rozumieja to ze kochasz. ze tesknisz. wierz mi.. bo my tez kochamy i tesknimy ;/ Migotko, staram sie myslec o sobie. i udawało mi sie to (nawet!) .... do dziś. Nie wiem, nie wiem co ze sobą zrobić, jak się zachować... mam w głowię wizję silnej samej siebie, która przybiera na twarz maskę obojętności i lodu i idzie przed siebie z pogardliwym uśmieszkiem patrząc na NIEGO. Ale wiem, ze tylko TERAZ tego chce. Bo gdy go jutro zobacze - wszystko wróci. i będzie jeszcze gorzej. Bo wczoraj poczułam jego ciepło. jak mi źle bez tego pierścionka :( Tak jakbym.. oddała ostatnią część samej siebie. Jakby... jakby tej właściwej MNIE już nie było - przepadła wraz z tym kawałkiem metalu, z którym wiązałam tyle uczuć ,wspomnień, nadziei... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk dwa...
Zaza trochę czasu minie zanim przestaniesz patrzec na dłoń na której już nie ma pierscionka, zanim przestaniesz go w środku nocy szukac na palcu...wiele z Nas przez to przeszło, wiele łez straciłysmy ale wiemy też, że warto było go oddać, żeby nie mieć tego wspomnienia. Moje zaręczyny okazały się poczatkiem konca...może Go to przerosło, ale jakoś dziwnie czuję, ze szybkos ie z tamtą pobierze. A z reguły moje takie czarne wizje okzaują się prorocze niestety lub stety może. Mi dziś jet jakos strasznie ciężko, ale walcze ze soba, walczę o swój wygląd o odzyskanie swojej wartości. Przeybrałam już na wadze, opaliłam się wiec jest lepiej niz tylko skora i kosci. Teraz mam cel: szukanie pracy i na tym się skupiam:) A moze właśnie tam w nowej pracy odnajdę swoje szczęscie, takie prawdziwe, które już nie minie... bo to skoro minęło to sie skończyło. Już nie czekam na powrót, ten człowiek ma głaz zamiast serca teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystkie idziemy tą samą drogą...mijamy po drodze doliny tęsknoty, jeziora pełne łez rozpaczy, szumiące lasy smutku i łąki obsiane kwiatami samotności, czasem zmoczy Nas deszcz wspomnień...nie warto na tą drogę zakładać ciemnych okularów pogardy i nienawiści...bo przyjdzie zakręt, jeden, drugi, i nagle na ścieżce Czasu, którą podążamy wyłonią się nowe obrazy...polany ukojenia, zielone wzgórza nadziei, aż wreszcie dojdziemy do wielkiego oceanu spokoju, a wtedy pod stopami poczujemy tysiąc ziarenek piasku szczęścia, zza chmur wyjdzie słońce i ogrzeje nas promieniami radości...jeśli rozejrzymy się wokół dojrzymy obok Nas innych ludzi, którzy dotarli tu razem z Nami, szukać wśród kamyków i muszelek maleńkich bursztynków Miłości. Czas leczy rany...:) Na dobranoc...Migdałki...mam nadzieję, że wciąż tu jesteś. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk dwa...
'maleńkie bursztynki miłości' ale pięknie to napisałaś;) mam nadzieje, że wszyscy je odnajdziemy zanim stracimy nadzieje w ich istnienie. u mnie jakoś przyszły dni tych dolin, moze dlatego, że wiem ze zobaczę go jeszzce jeden raz i potem dopiero w październiku. Myślałam, ze to będzie łatwiejszy czas, teraz widzę, że mimo wszystko gdy go co dzień mimochodem musiałam widywać mniej to przeżywałam, choć i stałam w miejscu z moim bólem, zalem i tęsknotą. Dziewczyny trzymajcie za mnie kciuki, bo czuję,że jest naprawdę ciężko...to trzecia nieprzespana noc. Odrobina miłości i szczęścia a potem tyle cierpienia:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech... czytam wasze wpisy.. ze czas leczy rany... i takie tam... wszystko to prawda, ale gdy rozstajemy sie z ukochana osoba bardzo trudno jest nam w to uwierzyc, ze moze wydarzyc sie cos lepszego skoro stracilismy kogos chyba najcenniejszego, na kim oppieral sie nasz doczesny swiatopoglad - mowię tu akurat o wpolnych planach, marzeniech. mi też nie jest łatwo... tym bardziej ze nadal nie wiem, dlaczego odszedl... usunął mnie wszedzie.. ze wspolnych zdjec... pinezki... komentarze na NK... nie wchodzi nawet na gg... (może też zmienił numer) a mi go brakuje... chcialabym z nim porozmawiacm żeby móc zrozumieć... bo jak na razie nie będzie mi lżej... Kocham go.... i tylko mi się wydaje, że wyjechał.. Gdy nie płaczę wydaje mi się, że już jest lepiej, że sobie poradzę... a potem nagle pojawia się jedna łezka, i druga i trzecia... i mówię sobie.. do cholery z tą siłą... tracę coś, co mne uszczęśliwiało i mam się z tym tak po prostu pogodzić bo ktoś zadecydował za mnie... chcę walczyć, ale nie wiem jak.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk dwa...
Gosiak317 - chyba wszystkie tak mamy. W mignięciu sekundy tracimy siłę, tracimy nadzieje...ja juz nawet nie umiem marzyć że bedzie dobrze. spadłam z chmur na ziemie i wcale mi nie jest tu dobrze... ale na chmury juz nie mam powrotu i to jest bolesne... uwierz mi, ze nic Ci teraz rozmowy z nim nie dadzą, mi tylko utrydniały wszystko. Widzisz mineło ponad 4,5 miesiąca a mi się nadal wydaje jakby odszedł wczoraj. Tak to juz jest po zawodzie miłosnym. Świat trzeba budować na nowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech.. co wieczór zawsze dzwonił... masakra.. ale najgorszy jest ten błachy powód - że nie jest gotowy by z kimś być... już mi wyznał swoje uczucia, byliśmy szczęśliwi... widziałam to w oczach nawet tego dnia gdy spotkaliśmy się ostatni raz... przytulił mnie, powiedział, że kocha... a następnego dnia już list z przeprosinami i pożeganiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk dwa...
mi się oświadczył, już szukaliśmy mieszkania do kupna, wesele prawie zaplanowane było....widzisz...oni chyba tacy są:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
woli ścisłości Wy drogie Panie też takie jesteście to nie jest domena mężczyzn - to kwestia bardzo indywidualna: osoba, charakter, potrzeby, uczucia - nie ma tu reguł. Żal jest każdego kto poznała ten ból jaki rozrywa serce po rozstaniu. Ja też dzwoniłem co dzień do pracy do niej by powiedzieć zwykłe \"Dzień Dobry\" i nacieszyć się jej głosem, wesprzeć jej niewyspanie :) czy dodać słowa otuchy przed trudnym dniem. Takich rzeczy - pełnych uczuć i bliskości brak najbardziej. Nikt nie da rady nikomu raz a dobrze wytłumaczyć i przekonać go że ten świat który właśnie runął, ta osoba którą straciliśmy to nie nasz cały świat. Uczucie pustki i straty może trwać bardzo długo. Są różne techniki, sposoby, złote myśli którymi zresztą tu się wymieniamy ale one nie naprawią sytuacji - one jedynie spełniają swoją doraźną rolę - pomagają nam przetrzymać ten najtrudniejszy okres. To smutne ale będziecie jeszcze cierpieć i tylko od Was zależy jak długo i jak mocno. Pewnego dnia to jednak się odmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich :( jak ja nienawidzę udawanej troski.. troski która trwa 5 minut. a potem zamienia się w obojętność. cholernie ciężko. masz rację, cały czas szukam tego pierścionka na palcu. Dziś zaczepiłam dłonią o torbę podróżną.. i od razu poczułam jakby coś mi się zsunęło z palca - automatyczne sprawdzenie, czy JEST na swoim miejscu... spojrzenie na ziemie... i dopiero wtedy uderzająca myśl, ze przecież tego już NIE MA. ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk dwa...
zaza minie troszkę czasu zanim przestaniesz sukać pierścionka na palcu. Ja już nie szukam, już wiem,ze go nie ma. Teraz jestem an etapie wmawiania sobie, ze nie byłabym przy Nim szczęśliwa w życiu. To wychodzi mi troszkę gorzej, ale pewnie też minie z czasem. Czas najlepszym lekarzem jest i tego sie trzymajmy. "Gdyby tak można było, kto jest kim zobaczyć, otworzyć pierś każdego i na serce popatrzeć, a potem je z powrotem zanurzyc w ciele i wiedzieć dobrze kto jest przyjacielem..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk dwa...
Beren zawsze ale to zawsze gdy spojrzę na Twoją stopkę 'Szukam mojej drugiej połówki - może być 0,7...' robi mi się weselej i tak radośniej, na twarzy pojawia sie uśmiech:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bye-Gones
Hej, wczytywałam się w forum prawie cały dzień, to może być niezła terapia...zwłaszcza że pozwala popatrzeć na swoją sytuację trochę jakby zboku:) doskonale rozumiem, czym powinnam się zająć- dbać o siebie, odsuwać myśli, oswoić się z tym że już nie będzie nas- czyli wykluczyć go ze swoich planów. po krótce- byliśmy ze sobą, szczęśliwi- nie tylko z obserwacji naszych, ale ludzie patrząc na nas to od razu widzieli. Za nim był długi długi związek, ponoć toksyczny, dziewczyna po roztsaniu jednak nie dochodziła do siebie, on to widział i postanowił do niej wrócić... z żalu ponoć, zapędzili się w kozi róg- skupili na budowaniu ścian zamiast fundamentu, mieszkanie, w planach był ślub. Zagubili w tym wszystkich gdzieś siebie- on sie zagubił...minęły prawie 2 lata i przez ten czas non stop myślałam o nim, mimo że byli inni...zdecydowanie moja pierwsza większa miłość... wiedziałam że on też nie może zapomnieć...nie jedno spotkanie, nie jedna noc razem, nie jedne szczere rozmowy, w których było tyle tego słodkiego pierdzenia- tęsknię, bratnia dusza itd. i jeden przełomowy wieczór po którym uznał że musi być ze mną, no a potem posypało się jak lawina... przez ten czas, byliśmy jakby przyjaciółmi- bo bliscy sobie, ale również kochankami... no cóż, zaczęły się rozmowy o nas, spotkania częste, znowu ta namiętność, pasja, rozmowy otwarte, bliskość, zwiedzanie różnych pięknych miejsc... wierzyłam w to, usłyszałam że mnie kocha i nie chce zapomnieć, nie umie...że ze mna mu dobrze, że mu zależy. no to sobie pobyliśmy razem, ex w fatalnym stanie, ja czułam że buduję szczęscie na czyimś nieszczęsciu, ale szczerze ze względu na brak sympatii do jego ex (mam swoje powody) nie myślałam o tym. Za to brak zaufania robił swoje, dopóki się nie odzywał w ciągu dnia, do momentu telefonu, do momentu spotkania przechodziłam katorgę, niszczyłam się od środka mając setki podejrzeń. jednak on wciąż mnie zapewniał, nie proszony o dowody sam mi je podsuwał, abym widziała że przecież teraz jest tak fajnie, że przecież jest ze mną i mu tak dobrze, że czuje się związany. Cóż, 2 dni temu usłyszałam, żebyśmy przystopowali ze spotykaniem się, bo jednak nie chce się angażować. Nie jest jednak gotowy na związek, i nie chce mnie ranić (uwielbiam to stwierdzenie+ zostańmy przyjaciółmi). Że uwielbia mnie, zajebiscie mu ze mną, że jestem jego bratnią duszą itd itp ale no on- nie jest teraz dobrym materiałem na faceta, bo jest rozdarty i zagubiony. Cóż, powiedziałam że to koniec, to nie pierwszy raz kiedy on prosi abym zrozumiała go. W tym momencie stracił w moich oczach dużo, straciłam do niego szacunek. Kocham go, i wiem ze jestesmy sobie bliscy, związani, jest to coś, co trzyma i nie pozwala puścić... Jednak ja tracę czas, zrobił to raz, zrobił drugi, zrobił to jej, robi to ciągle... Mimo, że jest mi trudnow pewnych chwilach placzę, to ogólnie cieszę się, na zgliszczach nie da się budować zaufania...tymbardziej z kimś kto jest niezdecydowany... Półtora tygodnia ponoć miał takie myśli, w ten weekedn mówił że mu dobrze i nie chce niczego zmieniać. musiałam się podzielić tym z Wami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj w naszym gronie, Bye-Gones. Choć wolałabym by kolejne duszyczki wstępowały tu tylko po to, by napisać, że wszystko może dobrze sie skonczyć... :( Ech, jaka pustka... Cały dzień żadnego telefonu, wiadomości..:( Ciężko jest się odzwyczaić od wybierania jego numeru każdego poranka... od mówienia mu, że jest okropnym śpiochem, który już powinien wstać, bo znów spóźni się na zajęcia.. :( cięzko jest nie słyszeć dzwonka telefonu przez cały dzień... cięzko jest leżeć wieczorem w łóżku... i NIE czekać na ostatni telefon, na dobranoc.. Odzwyczajam się od noszenia przy sobie telefonu - bo po co. juz nie muszę włączać dźwięku na noc gdy podpinam do ładowarki.. i tak nie zadzwoni, więc nie boje sie, ze cos \'przegapię\'. uczucie pustki dziś mnie dobija :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie też tych rozmów telefonicznych brakuje. Nie liczyłbym jednak na to że się odezwie. Zaza - musisz sobie znajdować jakieś zajęcia, żeby czas płynął szybciej. To teraz trudne, ale pomaga. Jeszcze znajdziesz masę rzeczy czy sytuacji które będą wywoływać żywe i nie miłe wspomnienia. Jak się traci tak dużo to człowiek się czuje tak jak piszesz - w pustce. Gdzie te codzienne czynności, gdzie to wszystko co było już tak zwyczajne i normalne że się już tego nie zauważało. Ech. Bidulinko musisz budować sobie życie od nowa, ale jesteś dzielną dziewczyną i małymi krokami dasz sobie radę. Zresztą kto może wiedzieć jak się los potoczy - jutro, za dwa dni - za tydzień? Wszystko jest możliwe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
właśnie to jest najgorsze Beren. Nie potrafię sobie znaleźć zajęcia... Miałam ustalony rytm dnia - cudowną rutynę, którą tak uwielbiałam. z którą było mi tak dobrze.. pustka. bezsensowne spedzanie czasu przed monitorem.. Co będzie jutro? - pojutrze? - za tydzien? ... to samo. pustka. :( dziś mam dzień totalnie 'antynadziejowy' :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Wszystkich Wróciłam ze stolicy heh dziś w nocy Warszawa była moja :P poznałam nowych ludzi, odwiedziłam znajomą, jest super i ani razu nie patrzałam na telefon czy ex sie czasem nie odezwał Migotko jak jesteś z Wawy to sie musimy dogdać jakoś na jakąś kawe albo coś jak będę następnym razem jak oczywiście będziesz miałą czas i ochotę... Zaza gratuluje odwagi z tym odebraniem klucza...:). Szkoda, że niektórzy faceci nie mają jej choć w niewielkiej części. Kilka osób powiedziało mi że jest dumne z tego co robie i jakie cele postawiłam sobie w życiu...:) i szczerze nie spodziwałam się akurat tego po tych osobach... Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja siedzę i szukam jakiegoś połączenia lotniczego na jutro rano z Wyspami. Wpadłem na pomysł że pojadę na kilka dni do przyjaciółki i posiedzimy przy kominku (ma ładny domek :) Nie zostawię Was jednak bo net jest tez i tam. Dziewczyny trzeba będzie Zazę wyciągnąć z tej pustki - myślę że ten wyjazd w góry na weekend to bardzo dobry pomysł :) Mobilizuję całość do myślenia na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Baren jedź takie oderwanie od codzienności dużo robi, wiem sama po sobie... a w góry można jechać nawet i te blisko Zazy. Proponuje trzeci weekend lipca, wiem, że jej wtedy pasuje już :P bo pisałam o planach na pierwszy i drugi ;). A jak reszta? Ja planuje następną podróż tym razem Szczecin i Międzyzdroje, no chyba ze znów coś sie namiesza heh :P Mam zamiar załatwic sprawe słuzbową i odwiedzić moją przyszywaną Siostrzyczkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bye-Gones
Hmm ja nie mam złudzeń już, ale 2 lata miałam nadzieję, i spełniło się to na co czekałam, z tym że już nie było tak pięknie jak myślałam. Poprostu wydawało mi się że to ta miłość:) ale cóż pomyliłam się. Dziewczyny, pilnujcie by w tym wszytskim nie zatracić siebie:) w kolejności JA a potem ON. Miło jest mieć nadzieję i nią żyć, ale czasami nam się tylko wydaje, że znowu mogłoby być pięknie. Zaufania nie jest łatwo odbudować. Mimo wszystko- nie każdy facet może okazać się taką dupą wołową, jak bohater moich dwuletnich nadziei;)) czasem warto powalczyć- i potem sobie powiedzieć- nie mam czego żałować bo spróbowałam. nie wyszło? trudno- pozwoli to wtedy zamknąć rozdział szybciej niż się wydaje... wyszło? good for You:) Miłej nocy i słodkich snów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatkaa
Hej, czytając wasze historie:P tak sobie myślę ze jak ja coś napisze to tez może będzie mi lepiej jak się komuś wygadam i dowiem co sadzicie:). Byłam z moim ex 1,5 roku był on moja taka pierwsza miłością. Zerwał ze mną bardzo nagle nawet sama nigdy bym nie powiedziała ze to zrobi nie dawał żadnych znaków ze ma zamiar coś takiego zrobić. Właśnie pod koniec naszego związku było jakoś inaczej tak lepiej. lecz pewnego wieczoru oznajmił mi ze to nie ma sensu. Minął ponad miesiąc od tego. Kiedyś jak byłam z nim to byłam dusza towarzystwa ze znajomymi zawsze się dobrze bawiłam żartowałam itp a teraz prawie nic już mnie nie śmieszy mało co się spotykam ze znajomymi. Czasami mam tak ze siedzę albo coś robię i zaczynam płakać. Cały czas sobie przypominam coś fajnego co robiliśmy gdzie byliśmy co nas łączyło...o tym ze mogliśmy o wszystkim pogadać itp. widzę go prawie codziennie i trudno mi jest nie rozpłakać się przed nim. Bardzo mi go brakuje...jednym słowem kapa;/ a z drugiej nie wiem co dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie martw się kwiatkaa wiele osób tutaj ma te same odczucia. Człowiek niby wie że się \"skończyło\", i powinien przejść do następnego etapu życia ale wszystko staje się nagle wyraźne jedynie w szaro-burych barwach. Ja mam duszę człowieka który uwielbia się śmiać i dawać uśmiech innym i wiem, że trudno jest nagle po takiej stracie żyć jak kiedyś nawet z pomocą innych. Idealnej rady czy ozdrowienia u nas nie znajdziesz ale pomoc ludzi dobrej woli na pewno. Sporo tu dobrych duszyczek i wiem że warto się ich zapytać o zadnie bo każdy tu przechodzi coś podobnego. Jedno mnie tu pociesza - wszyscy (w co wierze kiedyś tu napiszą że jest u nich ok i są szczęśliwi znów) i dlatego warto się wspierać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×