Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Gość nieska
Próbowałam, ale on nie chce rozmawiać, zresztą nigdy nie chciał. Zawsze się przestawał odzywać a ja zachodziłam w głowę co znowu nie tak zrobiłam. Wczoraj powiedział że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Że decyzja została już podjęta, że nie chce tego dłużej ciągnąć. Mam ochotę go błagać żeby został, powstrzymajcie mnie od tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
Aguś wiesz Kochanie, nie wiem czy czytałas, ale moja sytuacja wyglada troche inaczej, niz wszystkie tutaj. W walce z tym wszystkim pomaga mi fakt. Ze on zostanie tatusiem :) I mało mam do powiedzenia. Tyle. Napisz do mnie, pogadamy sobie. *##%(()

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
nieska Ty juz całkowicie zdurniałas kobieto? aby sie tak płaszczyc? o miłosci prawdziwa miłosc nigdy nie trzeba żebrac, wez to pojmij !!! nie chce niech spierd*** a Ty pokaz mu, ze masz resztki wlasnej godnosci i nie pozwolisz sobie na takie cos. On wie ze Cie ma, dlatego tak sie zachowuje. A to nie milosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieska
:-( tylko że ja tak bardzo go kocham, mam wrażenie że serce mi pęknie. Nawet nie mam nikogo z kim mogłabym pogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Bezimienna - czytałam, wiem, że on będzie ojcem...Tym bardziej Cię podziwiam, że tak twardo stoisz na ziemi. Zwłaszcza, że pisałaś że ich spotkałaś.Podaj mi maila:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlazWł
Nieska odczekaj trochę. Teraz gdy wszystko jest świeże trudno jest rozmawiac. Gdy ja rozstałam się z moim byłym też razem mieszkaliśmy. NIe wytrzynałam tej sytuacji po 2 dniach musiałam się wyprowadzić. I też choć byliśmy pod jednym dachem nie rozmawialiśmy. Śmiał mi się prosto w oczy gdy się mijaliśmy a ja zapytałam : jesteś teraz zadowolony. Dopiero po 2 tygodniach porozmawialiśmy. I rozmawialiśmy jeszcze kilka razy czy to przez telefon czy na gg. Wyjaśnił mi wiele a ostatnio gdy poprosiłam Go o szanse powiedział nie- jak już pisała. Tyle, że każda rozmowa z Nim rozdrapywała moje rany. Radziłabym więc nie rozmawiać, ale z własnego doświadczenia wiem ,że jest to trudne. Mi się nie udała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Dziewczyny - na prawdę brak kontaktu pomaga. Każda rozmowa z ex (przynajmniej w pierwszych tygodniach ) to rozdrapywanie ran. Przekonałam się o tym teraz w weekend. Stałam na nogach, było ok. A rozmowy z nim zepchnęły mnie w otchłań. (No chyba że ktoś wierzy że możliwy jest powrót i że to chwilowy kryzys

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlazWł
Aga wiem co czujesz bo ja też nie wytrzymałam i odezwałam się do byłego. Jest mi ciężko ale nie mam już złudzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
masz gg *##%(()

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieska
tylko, że u mnie to nie pierwszy raz ma miejsce taka sytuacja, zawsze "dawał mi szanse" bo oczywiście ja zawsze coś nie tak robiłam, ja zawsze chciałam rozmawiać i rozwiązywać problemy, a on przestawał się odzywać, albo ze mną zrywał ale nadal mieszkał, potem sytuacja po kilku dniach- ostatnio po 2 tygodniach wracała do normy, ale powtarzało się to coraz częściej. Czułam, że cokolwiek bym nie zrobiła jak bym nie była to zawsze coś znajdzie żeby mnie zostawić. I teraz czuję, że to naprawdę się stanie. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Bezimienna - ja nie wiem, ale wyświetlają mi się same gwiazdki i kratki zamiast numeru. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
hehe Kochana Kochana jak zerkniesz na numery na klawiature 1 2 3 4 5 6 7 8 to przeciez tam masz gwiazdki procenty itd. i jak zobaczysz co do czego wyjdzie Ci moj numer :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
zadna tempa Głupolku :) :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Mam ochotę go błagać żeby został, powstrzymajcie mnie od tego." Kobieto - jeśli naprawdę Ci na nim zależy to zlituj się i zacznij myśleć !!! On teraz myśli a nie kieruje się sercem. Wy - to teraz dwa rożne światy. Płaszczyć się i błagać? To nie chodzi o dumę czy poczucie wartości - przy miłości one nie maja takiego znaczenia, ale o skuteczność tego co robisz. Dla kogoś kto odrzuca, a szczególnie dla faceta - jeśli druga strona się płaszczy i błaga to powoduje jedynie jedno - utwierdzenie się, szczerze i jasne potwierdzenie że jesteś kimś nie ważnym i to że Cie "odrzuca" jest słuszne. Nie wzbudzisz w nim współczucia, co najwyżej poczucie że się narzucasz i tym bardziej będzie chciał się Ciebie życia pozbyć. Ja wiem że to boli ale tak to wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Beren - masz racje a ja idiotkę z siebie totalną w ten weekend zrobiłam. Tak samo dopytywałam czemu jest jak jest i mówiłam, że przecież tyle fajnych chwil było , i że jak on może tak normalnie żyć i być szczęśliwy jakby to nic nie znaczyło dla niego. To co usłyszałam mnie dobiło- wpędziło w wielki dół - a może lepiej jakbym się łudziła że jeszcze kocha, że jeszcze myśli o mnie? Nie wiem co lepsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlazWł
Aga w tą niedziele zrobiłam coś w co samej trudno mi uwierzyć-poprosiłam o szanse. Mam mieszane uczucia.....ale jedno wiem. Wiem, że zasługuje na to aby być z kimś kto mnie kocha.Skoro mój były kocha inna i choć z nią nie jest ....nie mam już złudzeń. Nie będziemy już razem. Wczoraj powiedziałam sobie, że koniec z myślami ,, a może wróci, a może ma jakiś kryzys i mu przejdzie". Pamiętajcie: zasługujemy na to aby być z ludźmi, którzy nas naprawdę kochają!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Berenie (moje gratulacje oczywiscie:):) ) dziewczyna nie chce stracić faceta i to zrozumiałe dla mnie.Równie zrozumiałe,jak to,że jest gotowa błagać...Wiem,bo sama zachowywałam się podobnie. Aż,tego dnia,gdy kazał mi się wynosić z domu przyjaciela coś pękło.zawzięłam się.później była jeszcze jedna,krótka rozmowa.ja powiedziałam,że szkoda mi tych trzech lat--On,że nasza znajomość to nie było nic dobrego.I koniec.Nie błagałam.Nie prosiłam.Powstrzymałam płacz.Odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Od tej pory noszę głowę wysoko,niby dumna i pewna siebie-a po nocach płaczę w poduszkę.Robię wszystko,żeby On nie dowiedział się jak mi posżła matura i gdzie idę na studia-a czekam aż On zadzwoni i zapyta.Udaję,że Jego widok nie robi na mnie wrażenia-a gdy tylko On zniknie z pola widzenia,wpadam w histerię,że nigdy nie będziemy razem. Nie mówię żeby błagać,to uwłacza godności każdego człowieka.Ale w tej sytuacji chyba nie ma dobrego rozwiązania.Co dało mi to,że tym razem zachowałam honor,Berenie?Gdybym ustąpiła,jak to robiłam wcześniej On byłby obok mnie...A teraz jestem sama od 7 m-cy,a On blisko i daleko.Znalazłam się w beznadziejnej sytuacji,bo nie potrafię zapomnieć.Jak mała dziewczynka trwam w uczuciu,do kogoś,kto staje się dla mnie coraz większą abstrakcją...A On nawet nie wie,że Go nadal kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Migdałki - skarbie, jak ja Cie dobrze rozumiem. Ja nie błagałam, ale byłam bliska tego- a nie błagałam bo mi jasno powiedział, że jest mu źle od jakiegoś czasu, że był ze mną by mnie nie krzywdzić ale że już nie daje rady i on poprosił bym go nie zatrzymywała. Potem beczałam, wpadłam w histerie ale jakoś dziwnie się stało, że po kilku dniach poczułam się lepiej - teraz wiem, że po prostu to do mnie nie dotarło tak do końca, że miałam nadzieję że się ułoży no kurwa przecież byłam tą jedyną!!!!!!!!! No i po 2 tygodniach, po rozmowie z nim a właściwie po kilku rozmowach pękło wszystko. Powiedział, że nie tęsknił, że w końcu jest mu dobrze. A jeszcze kilkanaście dni wcześniej mówił jak kocha, przytulał, głaskał, całował i mówił, że jestem ideałem. Teraz sama nie wiem, czy mam żałować że z nim rozmawiałam czy nie , bo z jednej strony wpadłam w okropny dół, straszną otchłań ale z drugiej wiem, że nigdy nie będę z nim. Wiem, że on nie chce mnie i nie ma już ani 1 % nadziei. Może tak jak mówiła Bezimienna - trzeba sięgnąć dna by móc się odbić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Co tu taka cisza?Gdzie wszyscy?:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieska
hej jestem po rozmowie z nim, o dziwo udało się nam porozmawiać. Ale on jednak chyba jest zdecydowany odejść. Twierdzi że nie chce już tego dłużej ciągnąć, że ma dosyć. :-( Podobno szuka mieszkania. Poradźcie jak się zachowywać dopóki razem mieszkamy, mam ochotę się do niego przytulić, ale boję się odrzucenia albo jego złości. Widzę że moje argumenty go nie przekonują... Jest mi cholernie źle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieska
nie ma o tej porze nikogo? :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, ja jestem ;) Niestety będziesz się musiała zdystansować i zachować pozory spokoju i obojętności. Inaczej narazisz się na zranienie. Skoro on chce odejść, to na siłę nie da się go zatrzymać, a już na pewno nie czułymi gestami. To będzie trudne, trzymaj się! Może poczytaj jakieś poradniki psychologiczne, chociażby ten o zołzach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka12232

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieska
tylko że ja nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, siedzę w pracy i łzy mi same lecą. Nie mogę się pozbierać, on każe mi szukać sobie mieszkania lub pokoju, a mnie teraz na to nie stać. Zostanę z niczym. 2 ciosy- to że mnie zostawia i to, że nie obchodzi go mój los, nie chce mi pomóc. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×