Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Gość uśmiecham się do Was
jaka cisza :) Pięknie! Aż miło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczyny! Nie wiem czy jeszcze ktos mnie pamieta z tego topicu i z moich przerazliwie smutnych postow... Otoz, doszlo do tego, ze i ja moge Wam powiedziec: CZAS LECZY RANY, a klin klinem.... Dojrzalam do tego, ze jakis czas temu poznalam kogos, tyle ze nie jest za rozowo, bo on jest introwertykiem, a ja jako osoba bardzo wylewna, uczuciowa i wrazliwa - nie radze sobie z tym i nie wiem jak to sie skonczy. Ale do rzeczy - nowa znajomosc pozwolila mi w pewien sposob na otworzenie sie "na nowe". Doszlo do mnie, ze moj ex, nie byl taki wspanialy, ze mial wady i nawet jakis czas temu rozmawialam z nim na GG - i teraz widze, ze ja bylabym gotowa na to, zeby z nim normalnie spotkac sie, pogadac - tak po kolezensku - w koncu to nie glupi facet i brakuje mi go w moim zyciu, ale tak wiecie z takiej str. czysto kolezenskiej. Zeby pogadac o rzeczach, ktore nas laczyly itp. Ale z rozmowy wywnioskowalam, ze on raczej nie jest na to gotowy i dziwil sie kontaktowi bo przeciez prosilam go o 0 kontaktu. Reasumujac - czas leczy rany. Nie bede pisac, ze nie warto plakac, roztrzasac przeszlosci - bo jednak to jest takie catharsis i potrzebne do tego by pozniej sie podniesc i pojsc w swoja strone! 3mam za Was kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja ciągle pisałabym tu gdybym miała z kim.Nie jest lepiej,ani trochę.Ciągle czekam nie potrafię przestać. Dobrze,że was tu nie ma,to dobry znak. Szkoda,że ja zostałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niebieskie_migdały pisz co u Ciebie, ja chętnie Cię "wysłucham", a przy okazji może też się wyżalę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
tyle dni,miesiecy a ja wciaz go kocham...czasem widujemy sie przypadkiem,ale udajemy obojetnosc,co z tego ze poznaje innych facetow,dla ktorych jestem wazna,wyjatkowa,byl w miedzyczasie jeden,ktory chcial ze mna zamieszkac,slub itd,ale powiedzial mi,ze czuje ze ja nigdy go nie pokocham:( choc z nim mialabym wszystko... ja juz taka jestem i sie nie zmienie,nic na sile,tamta milosc zostanie ze mna na zawsze:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
wiecie co jest najgorsze?ze ja probowalam juz wszystkiego,by zapomniec...nie pomogla praca,dodatkowe zajecia,nowe znajomosci,zmiana stylu zycia,ide ulica i rozgladam sie za nim...kupuje nowy ciuch i zastanawiam sie czy jemu spodobalabym sie w nimumawiam sie z innym na kawe,a siedzac przys toliku jeszcze bardziej sie pograzam,bo to nie jest On..kazdy gest innego faceta,proba objecia mnie czy przytulenia jest dla mnie meka,bo ja ciagle chce jego to chore,ale nie umiem sobie tego logicznie wytlumaczyc...naprawde chcialam kogos miec,poznac innego,zakochac sie i zyc bez niego,ale nie wychodzi..wiec ile jeszcze czasu potrzeba bym mogla normalnie zyc?mecze sie z tym uczuciem juz prawie 2 lata i ciagle go kocham..chore to:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ohhhh rejsowa9090 nawet nie wiem co mam Ci napisać :( minęły DWA lata a Ty ciągle coś do niego czujesz...To jakaś masakra...Mi też jest cholernie ciężko, może dlatego, że wszystko jest jeszcze świeże i darzę go ciągle uczuciem ale nie wyobrażam sobie męczyć się tyle czasu. Ja uczę się żyć na nowo w PL, chociaż póki co kiepsko mi to wychodzi. Ja też robiąc zakupy zastanawiam się czy, i co by jemu się spodobało albo w czym kompletnie nie chciałby mnie widzieć, powstrzymuję się by nie chodzić na męskie działy i nie rozglądać się za jakąś koszulką dla niego :/ Hhhhhhh rozkleiłam się... Strasznie mi go brakuje i zrobiłabym wszystko żeby z nim teraz być. Nie tracę nadziei, że kiedyś może jeszcze razem będziemy ale nie żyję nią. Jakiś głos rozsądku mi mówi, że nic na tym świecie nie dzieje się bez przyczyny, że to, co jest nam pisane to będzie. Ja przynajmniej wiem, że ze swojej strony zrobiłam wszystko co mogłam zrobić. Jego nie mogę przekonywać czy zmuszać do czegokolwiek. Mam tylko nadzieję, że jest na 100% pewien swojej decyzji, i że nie będzie jej żałował, chociaż ja czuję, że za wcześnie się poddał i nie walczył o nas. Ale co zrobić - takie życie... Widocznie nie był mi pisany, a tak bardzo bym tego chciała..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ohhhh rejsowa9090 nawet nie wiem co mam Ci napisać :( minęły DWA lata a Ty ciągle coś do niego czujesz...To jakaś masakra...Mi też jest cholernie ciężko, może dlatego, że wszystko jest jeszcze świeże i darzę go ciągle uczuciem ale nie wyobrażam sobie męczyć się tyle czasu. Ja uczę się żyć na nowo w PL, chociaż póki co kiepsko mi to wychodzi. Ja też robiąc zakupy zastanawiam się czy, i co by jemu się spodobało albo w czym kompletnie nie chciałby mnie widzieć, powstrzymuję się by nie chodzić na męskie działy i nie rozglądać się za jakąś koszulką dla niego :/ Hhhhhhh rozkleiłam się... Strasznie mi go brakuje i zrobiłabym wszystko żeby z nim teraz być. Nie tracę nadziei, że kiedyś może jeszcze razem będziemy ale nie żyję nią. Jakiś głos rozsądku mi mówi, że nic na tym świecie nie dzieje się bez przyczyny, że to, co jest nam pisane to będzie. Ja przynajmniej wiem, że ze swojej strony zrobiłam wszystko co mogłam zrobić. Jego nie mogę przekonywać czy zmuszać do czegokolwiek. Mam tylko nadzieję, że jest na 100% pewien swojej decyzji, i że nie będzie jej żałował, chociaż ja czuję, że za wcześnie się poddał i nie walczył o nas. Ale co zrobić - takie życie... Widocznie nie był mi pisany, a tak bardzo bym tego chciała..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś_najważniejsza
Ja sobie też nie radzę... u mnie od rozstania minęło dziś 16 dni... dowiedziałam się że za moimi plecami spotykal się z innymi... że obgadywał mnie swojej byłej, że pisał do kumpli że nie chce ze mną być... a mi w oczy że jest szczęśliwy, że chce dać mki szczęście... bywało różnie, na początku on walczył , ja go odpychałam... zrozumiałam później jak bardzoi go kocham i byliśmy szczęśliwi - chwilę... potem w święta Bożego Narodzenia jak spałam u niego, pierwszy raz znalazłam esy do jego byłej... oczerniające mnie, gdzie pisał że ten związek to BYŁA PORAŻKA, że chciałam go zostawić z dzieckiem (bałam się że jestem w ciąży, na szczęście nie...) itd... sylwester samotny, zapłakany w łożku bo wtedy mi powiedział że chce czasu... parę dni później jak po wielu mękach nie odzywania się do niego poszłam aby znać jego decyzję, powiedział że nie widzi przed nami przyszłości... że nie ma sensu walczyć, próbować... potem do siebie wróciliśmy, twierdził że jest najszczęśliwszy, że jest inaczej... sielanka trwała 2 tygodnie - do walentynek... nasęponego dnia zaczęło się sypać, on nie chciał mni przytulić, pocałować... potem ze mną sypiał, myślałam że wraca do normy... a później przeczytałam jego rozmowy i jak strzał w serce... eh wyszłam wtedy od niego, mówiąc mu że nie wierzę jak mógł być tak okrutny, że ja mu ufałam, że naprawdę kochałam... że prosiłam żeby nigdy nie zrobił mi tego co wcześniejszy partner... on tylko pytał "o co ci chodzi" potem zamilkł, wyszłam, od tamtej pory się nie odezwał... milczy a ja mam piekło w głowie każdego dnia - czy jest z którąś z nich, czy kogoś tuli jak mnie... te wszystkie wspomnienia, wspólne wyjazdy eh 16sty dzień bez totalnie żadnego kontaktu a ja nie potrafię bez niego żyć... bo to nie jest życie, to jest wegetacja, zabijanie czasu... byleby minał każdy kolejny dzień:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
Kalioppe---a masz z nim kontakt?widujecie sie?rozmawiacie? Niebieskie Migdaly---a czy poznalas kogos w miedzyczasie,widujecie sie? cholernie mi ciezko:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rejsowa nie widujemy się, bo on mieszka za granicą tysiące kilometrów ode mnie ale przynajmniej raz w tygodniu do mnie dzwoni i wiem, że będzie dzwonił dopóki się nie przeprowadzi z powrotem do swojego kraju, co nastąpi z końcem tego roku (to właśnie była przyczyna naszego rozstania). Rozmawiać z nim mogę i chcę, chociaż dużo mnie to kosztuje, ale jego widoku bym nie zniosła. M.in. dlatego wróciłam do Pl, żeby go nie widzieć i jak najszybciej wymazać z pamięci ale wiem, że to niemożliwe.Ciągle mam jego twarz przed oczami, czuję jego dotyk, zapach, i mimo, że jestem tutaj to wszystko mi o nim przypomina. Codziennie analizuję nasz związek i dochodzę do wniosku, że to i tak by nie przetrwało - za dużo nas dzieliło. Wiem, że jak się kocha to wszystko można znieść i pokonać ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Teraz obydwoje wiemy, że przez te 5 lat za mało rozmawialiśmy o nas, o naszych planach, oczekiwaniach. Nie mówiliśmy o tym co nas boli, co nam się nie podoba. Pewne sprawy woleliśmy przemilczeć, żeby nie ranić drugiej osoby i w końcu to wszystko się na nas zemściło :( bo uzbierało się tego za dużo. Poza tym ciągle dochodziły nowe problemy i... stało się. Teraz próbujemy sobie to wszystko wyjaśnić (choć wiadomo, że przez telefon nie jest łatwo), żeby zrozumieć co nas tak naprawdę rozdzieliło i chyba po części znaleźć usprawiedliwienie (może trochę na siłę) tej, jakby nie patrzeć, słusznej decyzji. Ciężko jest ale mam w nim ogromne oparcie - powiem szczerze, że nawet się tego nie spodziewałam. On cały czas powtarza mi, że teraz najważniejsze jest dla niego moje szczęście, bo zasługuję na nie jak nikt inny. A ja - no cóż chyba nie potrafię być szczęśliwa bez niego. Jeszcze nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
Kalioppe---masz skomplikowana sytuacje,bo w sumie dlugo byliscie razem,teraz go nie widujesz,ale macie kontakt i kochasz go,on jest Twoim przyjacielem,bratnia dusza,ale zapytaj siebie czego tak naprawde chcesz?no bo jesli on dzwoni to Ty nigdy o nim nie zapomnisz i nie zamkniesz za soba przeszlosci,chyba ze chcecie do siebie wrocic to juz inna sprawa...czy on ma kogos,wybacz ale nie pamietam od poczatku Twojej sytuacji tzn,dlaczego sie rozstaliscie(pamietam za to Bezimmienna),u mnie sytuacja jest zamknieta,on jest z byla i udajemy ze sie nie znamy,nie bede odnawiac z nim kontaktu ,bo nie wiem czy on teraz tego chce,tyle ze ja wciaz o nim mysle i szlag mnie trafia,ze nie umiem o nim zapomniec:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
najgorsze jest to,ze bywaja dni,kiedy otwieram szuflade, w ktorej mam w zeszycie smsy od niego,czytam je i nie rozumiem jak mozna pisac takie rzeczy typu"jestes miloscia mojego zycia musimy byc razem",albo "kocham tylko Ciebie","nigdy Cie nie zostawie,zalamie sie jesli odejdziesz" itp...a potem odejsc bez slowa i wrocic do bylej ,na ktorej wieszal wszystkie psy,zreszta ona do mnie tez dzwonila i mowila ze nie chce z nim byc,a potem nagle takie love strory z ich udzialem i to boli najbardziej::( jego obojetnoc,sztywnosc,gdy gdzies w trojke przypadkiem spotkalismy sie,i choc wiem ze zachowal sie jak ostatnia swinia to probuje juz tyle zapomniec i nie wychodzi... jest ktos teraz w moim zyciu,widze,ze mu zalezy,ze zawsze jest gdy go potrzebuje,troszczy sie o mnie,przyjezdza po pracy po mnie,martwi sie gdy zle sie czuje,zawsze ma cieple slowo,pocieszy,zrozumie,a ja nie umiem mu dac pelni uczuc..nie wiem juz sama czy to dlatego,ze wciaz mysle o tamtym czy to nie ten facet,analizuje to i jestem w punkcie wyjscia..stoje w miejscu,wiem,ze w koncu ten tez odejdzie jesli ja bede taka obojetna i malo uczuciowa,ale naprawde robilam juz wszystko by zapomniec i nie wiem dlaczego mimo ze ten jest obok to zasypiam z imieniem tamtego na ustach:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rejsowa - naprawdę nie wiem, co Ci poradzić. (Ja zacżełąm opisywać swoją historię na poprzedniej stronie). Jak ze mną było naprawdę kiepsko to wybrałam się do psychologa (nie psycholożki), licząc na to, że on jako facet bardziej obiektywnie na to spojrzy. Nie myślałam, że będę w stanie otworzyć się przed obcym facetem i wypłakać się przy nim ale innego rozwiązania nie widziałam. Myślę, że coś mi to pomogło, uświadomiło kilka rzeczy, m.in. to, że za bardzo się zaangażowałam, że za dużo poświęciłam i brnęłam w coś, co chyba od samego początku było skazane na porażkę ale kochałam więc to wg mnie wszystko usprawiedliwiało. Pytasz mnie czego oczekuję? Wiem, że razem nie będziemy (przynajmniej nic na to nie wskazuje) ale nie potrafię tak po prostu zrezygnować z kontaktu z nim. Zwłaszcza, że przez 3 lata był to związek na odległość i jedynie codzienne długie rozmowy pomagały nam przetrwać ten czas. I teraz chyba pozostał mi taki sentyment do jego telefonów. Nie jest nam łatwo zerwać ze sobą kontakt. Za dużo dla siebie znaczymy (tak ciągle znaczymy). Wiem, że z czasem jego telefony będą coraz rzadsze i skończą się wraz z powrotem do jego kraju. Będę się do tego stopniowo przygotowywać, bo takiego nagłego zerwania kontaktu nie przeżyłabym, on z resztą też nie :( I jeszcze na koniec: powodem naszego rozstania nie jest osoba trzecia a, jak wcześniej napisałam, jego sytuacja rodzinna. Nie wiem, czy cokolwiek z tego zrozumiesz. Chwilami nawet mi jest ciężko to wszystko ogarnąć i czasem naprawdę nie wierzę, że to już koniec. Także rejsowa moja rada: rozmowa z psychologiem. Nie ma się czego wstydzić, oni są po to, aby pomagać takim ja my. Trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
Kalioppe' mi tez jest ciezko,chwilami bardzo,bo dziwie sie sobie,nie mamy kontaktu,ale wciaz mi go brak,moze dlatego,ze bylam najszczesliwsza pod sloncem,gdy bylismy razem,moglam fruwac,gory przenosic,wszystko mi sie udawalo i mialam w sobie tyle energii,ze radzilam sobie ze wszystkim..na chwile obecna chcialabym byc choc w polowie szczesliwa jak kiedys:( czasem chce napisac do niego,zadzwonic,ale zawsze zatrzymuje sie przed ostatnia cyferka jego nr i zastanawiam sie jaki to ma sens i co zrobie jak on powie,ze mam dac sobie spokoj,zreszta juz tak kiedys powiedzial,a ja lece jak cma do swiatla...nie sadze,ze psycholog mi pomoze,zreszta co ja mu powiem,?ja to wszystko wiem,ze to nie ma sensu i jest logiczne,ze powinnam ulozyc sobie zycie z kims innym,ale gdzies tam w srodku wsyztko we mnie krzyczy,ze kocha tylko jego i nie potrafie byc z innym..na sile umawiam sie na jakas kawke itp,ale wszystkie znajomosci sa do bani i przygnebiaja mnie bardziej.. Was dzieli wiele km,ale macie kntakt,moze sie myle,ale skoro on nie ma nikogo to moze jest jakas malutka szansa byscie byli razem?skoro dzwoni,jest przyjacielem,wczesniej byliscie blizej,to wydaje mi sie,ze moze kiedys?tez nie jestes mu obojetna,jesli wydzwania czesto ,rozmawiacie ,jestescie wciaz zzyci,niewiem moze nie mam racji,ale wydaje mi sie,ze szansy nie ma tam,gdzie ktos ma Cie w doopie lub ma inna(innego),a w innym przypadku zawsze jest nadzieja,zwlaszcza jesli sie bardzo mocno kocha:) pozdrawiam serdecznie,trzymaj sie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martwacisza
martwi nie czują, nie myślą, nie muszą sobie radzić, nie zadają pytań, nie szukają odpowiedzi, nie mają złudzeń, w nic nie wierzą i nie czują bólu- więc być martwym w codziennym życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
jestem pewna,ze wciaz go kocham....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh ja też mojego kocham ale razem już nie będziemy nigdy :( przykre to bardzo ale przynajmniej przeżyłam coś tak pięknego i za to jestem mu wdzięczna i będę do końca życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
Kalioppe---chyba tylko my zostalysmy ze 'starej gwardii":P masz racje,warto zachowac piekne chwile i wspomnienia,choc nie zawsze bylo rozowo,ja rowniez mimo wszystko przezylam cos wspanialego,niepowtarzalnego,chcialabym by ktos jeszcze w zyciu rozbudzil we nie takie emocje ,by mnie "ruszylo"...bo narazie to lipa:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to może czas to zmienić, co? Ja, za namową mojego ex (jak to strasznie brzmi :( ) powoli odnawiam stare kontakty. Dzisiaj odwiedziłam przyjaciółkę z dzieciństwa. Ona ma co prawda męża i dzieciaczka ale z jej opowieści wynika, że życie rodzinne wcale nie jest takie różowe jak mogłoby się wydawać. W sumie żadne to dla mnie pocieszenie, bo nie czerpię satysfakcji z porażek innych ale rozmowa ta uświadomiła mi jakim wspaniałym "okazem" był mój były. Nie wiem czy jakikolwiek inny będzie w stanie mu dorównać, bo przebić go chyba się nie da... Więc rejsowa głowa do góry, będzie dobrze - ja w to zaczynam wierzyć, ty też musisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuza007
A ja dziewczyny zdecydowałam sie na rozwód, wysłałam już papiery do sądu. To było strasznie trudne bo wciąż coś do niego czuje i on prosi mnie o drugą szanse. Nie wiem jak ja przeżyje ten rozwód. Boję się mu znowu zaufac a może lepiej , że tak sie stanie bo w sytuacji w której nas zostawil to rozwód bedzie lepszym wyjsciem. Musialam wybrac i wybrałam bezpieczniejsze życie dla mnie i dzieci. Nie wiem czy to dobry wybór i czy nie bede tego kiedyś żałowac. Nie wiem też czy bedę potrafiła o nim zapomniec. To straszne, prawda, kochac kogos a nie móc z nim byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
Zuza---glowa do gory,skoro on zawiodl a Ty podjelas juz decyzje to tak trzymaj,moze teraz wydaje Ci sie,ze bedzie ciezko,ale z czasem bedzie tylko lepiej,on byl mezem i zawiodl Cie,oszukal,wiec jak mozesz mu znow zaufac?jeszcze bedzie pieknie,ja tez w to wierze,wiem ze jest taki topik "zycie po rozwodzie",tam napewno znajdziesz tez bratnie dusze ktore sa w podobnej sytuacji,pozdrawiam i trzymaj sie cieplo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Legitymacja Ubezpieczeniowa
Raz jeszcze pojawiam się, aby dodać Wam wszystkim otuchy. Proszę, uwierzcie, że ze wszystkim sobie człowiek jest w stanie poradzić. Wiem, co mówię, bo po bolesnym rozstaniu i 1,5 rocznym leczeniu ran jestem zakochana tak, że świata poza moim facetem nie widzę. Głowa do góry. Przeczekacie to, ból z każdym dniem staje się mniejszy i przybliża Was do nowej miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuza007
Bardzo się cieszę Legitymacja, że znalazłaś nową miłosc. Ale ja o tym to juz nawet nie marzę. Bo czy zdecyduje się ktoś pokochac mnie i słodką ale jednak trójkę moich dzieci. Zapomniec o starej miłosci to już to bedzie dla mnie ogromny sukces.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sass
ale tu cisza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uśmiecham się do Was
U mnie niedługo minie dwa lata...Nie przechodzi, ciągle nie przechodzi. Ten ból odrzucenia...Nadal do mnie to wraca. Zmieniło sie wiele od tego czasu ale ciągle żyje tym samym...Mam dość :( Wesołych Świąt! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
dni mijaja,wiele sie w moim zyciu zmienia,ale wciaz w sercu mam jego,czasem spotykamy sie przypadkiem ,ale udajemy obojetnosc,przechodzimy obok siebie jakbysmy nie znali sie wogole,tylko te spojrzenia...boli mnie to nadal ,moze nie tak bardzo jak kiedys,ale nie umiem juz odnalezc milosci w innym seru,w zadnym innym mezczyznie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
wiem,ze oni sa razem i sa szczesliwi... tylko dlaczego po 1,5 roku wczoraj powiedzial,ze mnie wciaz kocha...:(?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×