Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kacha112

A moze sa tu jakies mamy rocznik 85?

Polecane posty

a najlepsze jest to że mąż mi kupił na rocznicę ślubu samochód, i tydzień po tym miałam nim wypadek.Cały przód był do roboty, bo prawą stroną uderzyłam w drzewo, odbiłam się od niego i lewą uderzyłam w drugie drzewo które było w rowie.Tam się już zatrzymałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak, a w szpitalu rzeczywiscie caly czas kaza przystawiac, a jak ktoras by powiedziala ze nie chce karmc piersia to chybaby ja te pielegniarki zjadly, ja bylam w szpitalu 10 dni, bo malj przyplatal sie jakis wirus, a przez ten czas wszystkie zmiany pielegniarek probowaly mala nauczyc jedzenia z piersi - z mizernym skutkiem, wyszczypaly mi te sutki, narobily siniakow, a dziecko i tak nie chcialo :D w koncu sama z siebie zalapala o co chodzi, ale potem zaczely sie wyzej opisane problemy z nawalem..w szpitalu u pielegniarek moja Emilka miala ksywke "piszczalka", bo tak przerazliwie piszczala jak sie zloscila, ze bylo ja slychac chyba w calym szpitalu:D inne dzieci jakies mniej halasliwe byly, za to teraz prawie wcale nie placze :) mama2_4 - to wyobrazam sobie jaka maz mial mine po tym wypadku, kiedy na dodatek zaczelas rodzic:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama dobrze,ze nic ci sie nie stało i z dzieckim wszytsko ok tylko strachu się pewnie najadłas ale mąz sie postarał z prezentem tak swoją drogą :P kiedys tu na forum czytałam kotras z dziewczynpisała,ze musiała podpisac jakąs krtkę ze zrzeka się więzi dzieckiem czy cos takiego po tym jak powiedziała,ze nie chce karmic cycem ludzie coż za głupota ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nive mąż się bardzo przejął, tak bardzo że w 8 godzin przejechał 1300 km do polski ale nie samochodem tylko mną i dzieckiem.Samochód to tylko blacha....Wiadomo że kasa drogą nie chodzi bo na remont poszło 5 tys ale wtedy nie to było najważniejsze.Jak leżałam wtedy w szpitalu to on siedział prawie cały dzień ze mną i już czasami go miałam dosyć:-) Fakt że potem nie chciał ze mną samochodem jeździć ale to już inna bajka:-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zieloneszkielko 🌻 pewnie ze mozna :) czytalam wlasnie Wasze opisy z prodow :) z tym wypadkiem to nieciekawie, ale dobrze ze wszystko sie skonczylo sie super :) moj 1 porod termin mialam na 29 kwietnia cala ciaze mialam problemy roznego pochodzenia, jak nie szyjka, to lozysko, to tetno , cisnienie to jeszcze cos innego :-/ no ale w 35 tyg mialam juz rozwarcie na 3 cm i skrocona szyjke, gin wiedzial po jakich jestem juz przejsciach i nie widzial sensu zeby mnie na podtrzymanie dawac, powiedzial ze daje mi max 2 tyg i urodze no wiec rowno w 37 tygodniu nagle przestalam czuc malego, dostalam skurczy, pojechalismy w nocy do szpitala, tam dostalam opierd.. ze tak pozno przyjechalam jak tyle godz nie czuje ruchow, nafaszerowali mnie zastrzykami na powstrzymanie, mimo ze moj gin pozwolil mi juz rodzic, poloze w szpitalu wiedzialy lepiej :-/ polozyly na sali , mezowi kazali nst dnia przyjechac po mnie bo ja nie rodze! zadne zastrzyki mi nie pomogly a jeszcze spotegowaly bol, nie moglam lezec, zaczelam krwawic, ale polozna nie chciala mnie nawet zbadac, stwierdzila ze to napewno czop a ja dramatyzuje 😭 no fajnie myslalam sobie, pol nocy pisalam do kolezanki z innego forum, nad ranem okazalo sie ze faktycznie nie ma co tu powstrzymywac bo zaczal sie porod na dobre, pozniej przy skurczu odszedl mi czop (!) , do godziny 11 mialam juz 5 cm rozwarcia , przeniesli mnie do "jedynki" moglam siedziec z mezem i mama do woli, kolo 12-tej cala akcja mi siadla, normalnie moglabym sie ubrac i isc do domu, zero bolu, sero skurczy itp, po godzinie przebili mi pecherz i podlaczyli do oksytocyny, matko dopiero wtedy dowiedzialam sie co to bol, jakby tego bylo mi malo, co chwile masaze szyki, czopki, zele i inne cuda i tak zlecialo 12 godzin zanim zrobilo sie laskawie pelne rozwarcie, skurcz za skurczem nie widzialam kiedy mam przec bo nic takiego nie czulam, polozne przewracaly mnie chyba z 10 razy to na plecy, to na boki zanim urodzil sie maly :) plus tego wszystkiego:zero naciecia, pekniecia itp , czyli wyszlam ocalona ;) no i syn nie byl duzy 3 kg 2 porod w 38 tyg wieczorem dostalam skurczy (tu musze dodac ze cala moja ciaza wzorowa i super zadnych dolegliwosci) , w nocy stwierdzialam ze pojade sprawdzic o co kaman, bez torby pojechalam, tam bez ogrodek (ta sama polozna co za 1 porodem) powiedziala ze nie mam fantazjowac, bo wg niej do porodu mam jeszcze duzo czasu i nic tu sie nie zapowiada, a jak mnie boli to mam sobie no-spe zapodac :-/ pojechalam do domu, wzielam te no-spy i chcialam spac, ale po paru godz obudzilo mnie uczuscie jakby cos w srodku peklo, wstalam, poszlam do wc, do kuchni ;) i tam polecialy mi wody, wiec torba, tel do rodzicow zeby do malego przyjechali i na porodowke :) tam od razu zazyczylam sobie znieczulenie przekonana ze drugi porod bedzie taki sam jak 1, nic bardziej mylnego, akcja przebiegala blyskawicznie w 4 godz mialam pelne rozwarcie, skurcze co 10 minut :-D rozmawiajac na korytarzu z mezem odkrylam co to sa skurcze parte, polozne prawie wniosly mnie spowrotem na porodowke, tam w biegu rozkladaly fotel, wolaly lekarza, dwa parcia i mala byla na swiecie :) okreslona przez lekarzy na 35 tydz z oznakami wczesniactwa :-/ lozysko patologiczne, wyslane do badan, na szczescie wszystko dobrze sie skonczylo :) tez ominelo mnie ciecie i szwy, wychodzac ze szpitala juz tylko plamilam, a 2 tyg pozniej juz nie wiedzialam co to porod ;) niestety moj brzuch jeszcze pamieta czasy ciazy :-/ ciagle walcze z dodatkowymi kg ;) ale sie rozpisalam :) mam nadzieje ze chociaz jedna osoba to przeczyta ;) nivea chyba te Emilki cos w sobie maja, moja tez piszczala na pol oddzialu :) jak tylko polozna ja z tego "kubka" gdzie spala do badan ruszala to zaraz bylo wielkie piszczenie, mimo ze najmniejsza na sali (do w szpitalu spadla ponizej 2700) to glosem nadrabiala :) mama2_4 fajnie mialas z mezem :) mojego po 1 porodzie bardziej slyszalam przez telefon niz widzialam :-P tak oblewal pierworodnego za to jak rodzilam corke mial wyjazd sluzbowy :-/ na szczescie zalapal sie na porod i zaraz po pojechal :) przyjechal jak juz w domu bylam z 2 dzieci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zieloneszkielko - wiec nadrabiaj zaleglosci i pisz szybciutko cos o sobie, mama2_4 - a nie masz po tym wypadku zadnej traumy? bo ja to chyba juz bym nie wsiadla za kierownice..zreszta nie mam prawka, bo zupelnie sie do tego nie nadaje, kiedys maz mnie uczyl jezdzic w nocy na pustym parkingu przed carfurem, ale zrezygnowal jak prawie wjechalam w taka budke z wozkami:D bo jej nie widzialam :D:D ale nie wykluczam ze kiedys jeszcze sprobuje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za miłe przyjęcie:) Nadrabiać nie mam czego bo Was czytam od początku tego topiku. Tylko czasu na pisanie nie mam. Mam na imię Monika, mieszkam w Krakowie. Mam 2,5 letniego syna, Mikołaja. Studiuję na V roku na studiach dziennych, popołudniami pracuję. Nie przerwałam studiów ani po zajściu w ciążę (mimo iż leżałam wtedy cały maj i czerwiec) ani jak się mały urodził. Jakoś sobie z mężem dajemy radę:) Mieszkamy na razie w wynajmowanym mieszkaniu. Jak ceny trochę spadną kupimy coś swojego, na razie mieszkanko, a potem będziemy odkładać na działkę i jakiś domek pod Krakowem. Póki co ceny są kosmiczne, a i tak już sporo spadły:) Od września młody idzie do przedszkola, a póki co jak ja jestem na zajęciach a mąż w pracy to opiekuje się nim niania. Dziadkowie niestety za daleko mieszkają, więc trzeba sobie samemu radzić:) To tak w skrócie o mnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj tez od wrzesnia pomaszeruje do przedszkola :) az boje sie na sama mysl...jak JA to zniose poki co jeszcze sie nie zapisalismy :-/ ;) ale w moim upatrzonym przedszkolu nie ma jeszcze naboru nawet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny tak z innej beczki mam do Was pytanie,jak to jest z odiczeniem dziecka od podatku podobno mozna ale musi upłynąc pełny rok wiecie coś moze o tym??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie pomoge nas rozlicza szwagierka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja słyszałam , ze w tym roku wprowadzili zmiany, że dziecko musi być przez cały rok rozliczeniowy, jeszcze w poprzednim wystarczyło jeśli urodził się 31 grudnia ale najlepiej zapytać się w biurze rachunkowym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a z tym porodem to u mnie było tak: z rezerwa podchodziłam do skurczów ponieważ 2 razy leżałam na patologii nie chciałam wylądować tam po raz trzeci. Zatem jak 30 grudnia tak przed 8 zaczął mnie boleć brzuch stwierdziłam, ze nie ma co panikować. Ale mój mąż obserwując mnie zaczął powoli się ubierać i pakować rzeczy do szpitala.Dodam , ze w nocy coś mnie naszło, ze upiekłam kurczaka, podgrzałam frytki i się po prostu najadłam. Gdy brzuch zaczął mnie porządnie boleć dałam się namówić na kolejną wizytę w szpitalu, byłam pewna , ze położą mnie na patologii w końcu byłam w 36 tyg a tu położna no to na porodówkę jedziemy. Byłam w takim szoku ze aż mi słabo się robiło. Wchodze na salę a tu położna do mnie z buzią , ze co ja tu robię, ze miejsc nie ma. Mnie się jakoś nie spieszyło więc grzecznie wyszłam. A one za mną po mnie i z powrotem. mieliśmy poród rodzinny. do szpitala dojechałam o 10.30 urodziłam o 12.20 . W końcu miejsc nie było więc trzeba było się "sprężyć". Najśmieszniejsze było to, ze położne nie umiały skręcić nóżek do łóżka jak już była pora. Jedna z nich zlitowała się i dała mi napić się wody z butelki tylko ze nie zwróciła uwagi , ze była ona zakęcona i pchała mi ją w zęby :) na szczęście mąż czuwał. Zabrali Małego pod tlen a mąż latał po całym szpitalu szukać swojego Skarbka. Niezapomniane chwile... Ale bolało tak strasznie ze postanowiłam nie mieć więcej dzieci teraz ustaliliśmy ze poczekamy aż będe miała 27 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nanatata dziekuje tak tez misię wydawało :P piszecie z enie mogliscie sie niczego napic ja miałam 1,5l wody ze sobą na porodowce nawet jedna położna mi pozniej podała jak juz nie miałam spi i dodam ze na koniec nie bło w butelce nawet kropelki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem po finansach i rachunkowości ale Wam nie pomogę bo żeby być na bieżąco w tych tematach trzeba wiecznie ustawy czytać a ja już nie pracuję także nie interesuje mnie to zbytnio.Podpytam księgowej męża ale to w piątek dopiero. Nie mam traumy po wypadku.Gdy uderzyłam w to drzewo byłam w szoku i jak teściu po mnie przyjechał żeby ,mnie zaholować to ja wsiadłam w ten samochód co on nim przyjechał i pojechałam sobie do domu, ale to było w szoku....:-)Bo pewnie inaczej bym nie wsiadła.On też zakołowany był i dopiero się skapnął że wsiadłam do samochodu jak przyjechał do domu moim autkiem, na szczęście dało się go uruchomić i dojechać do domu.Potem do końca ciąży już nie jeździłam ale to tylko dlatego że bałam się o dziecko a nie jazdy samochodem:-)Teraz jeżdżę bez problemu ale jak przejeżdżam koło tego nieszczęsnego drzewa to zawsze zwalniam;-)Ogólnie to od tamtej pory jak jadę z Małą a prawie zawsze z nią jeżdżę to nie szaleje.Jeżdżę powoli, tak jakbym jajko wiozła;-) Witam nowe dziewczyny:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wody niby nie można pić ze względu na to że poród może się skończyć cesarką a wtedy będzie znieczulenie i to tylko dlatego nie można pić ale jak ładnie wszystko idzie to pozwalają nanatata no to rzeczywiście się "sprężyłaś", też bym chciała mieć taki ekspresowy poród. Mnie też strasznie bolało i jak rodzinka przyszła w odwiedziny to pierwsze moje słowa to było" nigdy więcej żadnych dzieci".Na buzi, dekolcie, ramionach miałam pełno popękanych naczynek krwionośnych, najgorzej jednak to wyglądało pod oczami.Do tego kilka szwów wewnętrznych i 4 zewnętrzne i jeszcze na dokładkę sińca w kroku tak że nie mogłam siedzieć, jednak o tym się szybko zapomina.Teraz jednak coraz częściej myślę o kolejnym maluchu dla siebie, dla Małej.Nie wyobrażam sobie mieć tylko jednego dziecka a im szybciej tym lepiej dlatego teraz nie biorę żadnych anty.Razem maluchy będą się lepiej chowały.Ja też mam rodzeństwo i mimo że nie mamy najlepszego kontaktu, bo raz to są młodsi(siostra i brat) a dwa dzieli nas odległość ale mimo to bardzo się cieszę że ich mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na poczatku witam nowe kolezanki:-) Dziewczyny ja przez was bede musial zapisac sie chyba na jakis kurs nauki szybkiego czytania,a moge tylko czytac jak maly spi,bo ma teraz taki etap wspinania sie na wszystko,i musze byc ciagle kolo niego,wiec przepraszam z gory za bledy,ale pisze naprawde zawsze w pospiechu:-) nivea-wiesz co,mi sie wydaje,ze piersi takie sie robia moze po tym nawale pokarmu wlasnie,bo ja normalnie w jeden dzien dostalam takich rozstepow,i to wlasnie bylo jak mialam ten nawal pokarmu.A ja planowalam karmic malego 3miesiace,potem 6,a potem juz samo jakos zlecialo do 10:-) A no tak,na poczatku karmienia bylo ciezko,i mialam ciagle wkladki laktacyjne i mialam tez brodawki poranione,ale przeszlo gdzies po 3 tygodniach,a gdzies po 3miesiacach przestalam uzywac wkladek,bo mleko mi sie samo tak unormowalo. mama-2-4-to straszne z tym wypadkiem mialas,dobrze,ze wyszliscie z tego cali,ja naszczescie nie mialam tych boli krzyzowych Evi-jak przezylas te masarze szyjki macicy?Slyszalam ,ze strasznie to boli?A ten drugi porod to faktycznie mialas blyskawiczny,super:-) zieloneszkielko-Domek pod Krakowem ,ja uwielbiam Krakow,tez bym tak chciala:-) nanatata-o Jezu dobre to bylo z ta butelka ihi:-D A mi tez pozwalali pic troche wody Znowu niemam czasu o porodzie napisac,ok to do wieczora:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
simba masaze byly gorsze od samego porodu :-/ polozne trzymaly mnie za rece, sama zastanawiam sie jak ja to przezylam, no ale jakos musialam, jak juz urodzilam to banan z buzi mi nie schodzil wiec chyba nie bylo az tak zle ;) ja musze sie dowiedziec jak to jest z tym pitem, zielona jestem w tych sprawach, jutro ide do szwagierki to sie dowiem co i jak ;) a dzis wzielo mnie na mandarynki, meza wyslalam a co ;) bylam u gina, zapisala mi tabletki jakies koncen cos tam, pierwszy raz o nich slysze musze poczytac o nich troche

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A z moim porodem to bylo tak W dzien terminu porodu mialam wizyte u gina,poszlam i ktg wyszlo kilkakrotnie slabe,wiec wyslali mnie do szpitala,tam znowu ktg slabe,najpierw zrobili test na oxytocyne ,ale wywolywali porod tabletakmi,niewiem jak to jest w pl,ale w de teraz tak wywoluja,mowili,ze sa lepsze i niema takich silnych skurczy jak przy oxytocynie. Razem od pierwszych skurczy trwalo to jakos 16godzin,pierwsze skurcze byly jak na miesiaczke ,potem klasycznie silniejsze,chodzilam z mezem i trzymalam sie poreczy,mama mnie dusila zebym cos zjadla,oczywiscie ja nic nie moglam przelknac to mama sie obrazila;-) A sama jak rodzila to mi opowiadala,ze nie mogla nic jesc,gdy jej to przypomnialam w szpitalu,oburzyla sie i powiedziala,no jak to ,ze ona to przeciez za kilka godzin urodzila,nie dochodzilo do niej to ,ze ja zaraz tez urodze :-D Potem juz zaczelam sie cala trzesc,bylam bardzo spieta,wiec poszlam do wanny,nalali mi olejkow eterycznych ,tak ,ze cala porodowka pachniala cudownie,jako aroma terapia,naprawde mnie to odprezalo,i ta woda i ten zapach w ogole cala porodowka byla piekna pomalowana w palmy.W wannie siedzialam do 5cm rozw. Jak juz wyszlam to polozylam sie n aluzku i sie darlam i darlam,maz mi wlasnie podawal troche wody,smarowal mi usta pomadka ochronna bo mi wysychaly co chwile usta,Noi co tez smieszne bylo,to ja mowie do meza,wody! A ten wody ci odeszly?? A ja nie wody mi daj do picia,wody to mi juz odeszly dawno temu,zaraz znowu krzycze wody! A maz,wody ci juz odeszly,ja sie wkurzylam juz i krzycze wiem ,daj mi wody do picia,a ten sie obrazil ,ze na niego krzycze,masakra,i sie potem juz nie odzywal i dobrze;-)Zakrecony byl bidaczek ,ciagle mu jakies wody plodowe w glowie chodzily:-D Potem poprosilam o znieczulenie ,ale anestezjolog przyszedl jak juz bylo 7cm,pomimo tego ,ze jak juz bylam w 4miesiacu ciazy podpisywalam papiery na znieczulenie,i mnie informowali ,ze nie bedzie z tym problemu,noi dal ,ale bylo juz za puzno ,bo zaraz mialam skurcze parte,polozna krzyczy nieprzec nieprzec!!Niema jeszcze rozwarcia pelnego,a ja sie dre ale to sie samo prze:-D O 3.08 w nocy urodzil sie moj pierworodny :-) waga 3450,przyszedl na swiat moj szkrabik taki czysciutki i cieplutki:-) Porod wspominam bardzo milo,pomimo okropnych boli:-) ❤️🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Evi-O Jezu dobrze,ze mnie te masaze szyjki ominely A o pitach to ja nawet sie o takich sprawach nie wypowiadam ,ciemna magia dlamnie to jest:-) A ty dobrego meza masz,no widzisz i poszedl,moj to z ciezkim zalem chyba by ruszyl dupke jakbym go juz poprosila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama-2-4-ja mialam 2 szwy,ale mam kuzynke co ja rozerwalo tak ,ze ma dzis blizny az po tylek,moja mama miala za kazdym porodem po kilkanascie szwow brrrrrr A tak piszesz o sincu na kroczu,ja w ciazy mialam ,ze mnie tak bolalo spojenie lonowe ,nie wiedzialam jak wytlumaczyc to ginowi bo nie wiedzialam odrazu oco to chodzi,i sobie tak mysle,no co ja mu powiem ,ze czuje sie jakby mnie Golota z calej sily kopnol w krocze;-D :-D?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To i ja opiszę swój poród. Tytułem wstępu Termin miałam na 22 lipca. Do szpitala pierwszy raz trafiłam w długi weekend majowy z rozwarciem na palec i z maksymalnie skróconą szyjką. Dostałam kroplówki i leki na podtrzymanie, poleżałam z dwa tygodnie i wyszłam do domu. Przeniosłam się do rodziców poza KRaków - bo mąż pracował całymi dniami a ja sama w 4 scianach i to w takim skwarze (malutkie mieszkanko, na ostatnim, czwartym piętrze więc grzało od dachu) - no i ani nigdzie wyjść bo nie wolno po schodach chodzić itp. A u rodziców domek poza miastem. No a mąż brał sobie wolne na cały lipiec sierpien i wrzesień, żeby z nami być. Zmieniłam więc lekarza, położną. Oboje super i godni polecenia. No i mój nowy lekarz od razu położył mnie na oddziale - tym razem z cholestazą. Ja myslałam że mam uczulenie po pościeli z poprzedniego szpitala, a tu się cholestaza okazała;( Najgorszemu wrogowi nie życzę tego paskudztwa. No i znowu szpital, i znowu leżenie. Wyszłam na własne żądanie 23 czerwca. Bo 24 czerwca mój brat się żenił, więc trzeba było:) Wypuścili mnie z tą myślą, że jak na weselu potańczę i urodzę to źle nie będzie bo mały wedle USG miał już wtedy 3340gr. Przetańczyłam wesele... I nic. Zaczęłam się ruszać, chodzić na spacery - i nic. Mimo rozwarcia na 3-4 cm przez cały 9 miesiąc. No i co 2 dni KTG. 21 lipca poszłam na KTG i wyszło źle. Zostawili mnie w szpitalu - mąż pojechał po torbę. Posiedział ze mną do 19 i poszedł do domu. Około 21 odszedł czop śluzowy. Położyłam się spać i o 23 odeszły wody. Zaczęłam się tak bać że kolana mi się trzęsły:) Na szczęście mój lekarz był na dyżurze, po położną zadzwoniłam. No i po męża i mamę. Przyszedł mój lekarz i wziąl mnie na USG. Synek zawsze wychodził na USG dość duży, więc poszliśmy sprawdzić jak tam jego waga. Ustalono bowiem, że powyżej 3,5 kg będzie cesarka, bo jestem malutka (troszku powyżej 150). No ale na usg wyszło że młody ma 3400. Byliśmy sami z lekarzem i powiedział, że jak chcę to on wpisze w kartę tak żeby cesarka była i ją zrobi. Poprosiłam żeby on zadecydował. Więc ustaliliśmy że spróbuję naturalnie. Ledwie doszłam na porodówkę, zrobiono mi lewatywę, podpięto KTG a już dostałam takich bóli że myślałam że zejdę z tego padołu. Bóle zaczęły się około północy. Przyszedł mąż i mama a ja wrzeszczałam, że nie chce leżeć pod KTG bo mni eboli. Zaczęłam wymiotować - ponoć jak dziecko szybko wchodzi w kanał rodny to tak jest. Przyjechała moja położna - spojrzała na zapis KTG i stwierdziła że sobie jeszcze poczekamy na dzidziusia. Kazała iść do salki z piłkami, pochodzić i wogóle. Niezbyt pamiętam ten okres, prosiłam tylko żeby mąż do mnie mówił, ale czułam się jakbym się naćpała. Niewiele kontaktowałam. Nagle zaczęły się bóle parte. Nie mogłam zachamować tej checi parcia. Przyszła położna i stwierdziła, że to już - była godzina 2:30 (więc po 2,5 godzinie bóli). Samo parcie nie było złe, nie krzyczałam (wcześniej też nie), skupiłam się na oddychaniu. W przerwach między parciami nawet żartowałam z lekarzem:) Niestety byłam nacinana. O równej trzeciej w nocy świat ten powitał Mikołaj. Tatuś przeciął pępowinę. Ważył 3900 i miał 56 cm. Nawet się lekarz zdziwił, ale i ucieszyl, że dałam radę z takim \"maleństwem\" naturalnie. Potem pierwsze przystawienie do piersi, mały od razu załapał. Wyjeżdzając z porodówki umówiliśmy się \"za rok w tym samym składzie\":P Więc źle nie było koniec konców. Poród wspominam świetnie pomimo bóli. Wszystko da się znieść. Miałam świetne wsparcie - mąż, położna ( opłacona prywatnie), druga, dyżurująca akurat położna i mój lekarz, który przez cały poród mówił mi: Jeszcze trochę moniko, jeszcze dwa parcia i po wszystkim. Świetny z niego lekarz, między innymi dzięki niemu nie boję się kolejnych porodów. Ze szpitala wyszliśmy po 3 dniach. Mały nie miał żółtaczki, ładnie przybierał na wadze. No i do tej pory ładnie rośnie, jest dość wysoki, szczupły. Nie choruje - raz miał gorączkę jak mu zęby szły przez jeden dzień a drugim razem złapała go łagodna grypa żołądkowa - trzymała go przez pół dnia a potem mnie przez tydzień. Więc póki co, odpukać, jest odporny:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
simba mnie nie rozerwało...tylko mnie nacinali ale wogóle tego nie czułam bo to było w szczycie skurczu.Szycia też nie czułam, bo dobrze mnie znieczulili, tylko właśnie to znieczulenie bolało No to fajniutki miałaś ten poród, ja swojego tak dobrze nie wspominam.No i u nas nie ma palm na ścianach:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiatm :) U mnie tez palm nie było chociaz szpital czysty nawet!Mnie troszkę rozerwało a do tego nacinali ;) miała razem 16 szwów ;) nacięcia i szycia nie czułam juz miaąlm mojego Filipka więc wszystko jedno mi było nie było zle ale dobrze tez nie :P a jezeli chodzi o pity :)to ja urodziłam 2008 więc mogę jeszcze się rozliczyc :) dowiedziałam sie wczoraj zz pewnego zródła :) mięłgo dnia i smcznych pączków tylko dziewczynki nie duzo,nie duzo :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam:-) Ja również życzę smacznych pączków.Dzisiaj można odpuścić sobie diety:-P Mam taka propozycję żeby stworzyć na n-k naszą klasę tak żebyśmy widziały jak która wygląda, no i maluchy pooglądały.Tutaj nie ma co zdjęć pokazywać bo za wiele osób to ogląda a potem mogą być nieprzyjemne komentarze.Potrzeba jest min 5 osób żeby zablokować galerię. Co wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj poszliśmy do mojej mamy po pączki na dziś, ale zdążyliśmy już wszystkie zjeść...Dziewczyny a jakie najgłupsze rzeczy zrobiłyście z udziałem Waszych dzieci?? My na przykład pojechaliśmy na Mazury gdy Kuba miał niecałe pół roku i wskoczyliśmy na rowerek wodny , popłynęliśmy na jezioro. Na szczęście Mały zaczął się drzeć w niebogłosy więc zawróciliśmy. Dopiero później pomyślałam jaka to była głupota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×