Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zła macocha

rozstanie z mężem przez jego dzieci ?!

Polecane posty

do: pobożne życzenia zgadza się jeśli mogę tylko coś dodać o długach, to zależy kiedy ten "gnojek" te długi pozaciągał, bo jeśli za czasów poprzedniego małżeństwa, to obecna i prawowita małżonka ich spłacać nie będzie, tylko ta, z którą te długi zaciągnął, chyba, że była rozdzielność majątkowa no i wszystkie dzieci mogą te długi odziedziczyć, razem z całą resztą majątku, jeśli oczywiście zdecydują się przyjąć spadek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do a ja uważam
bardzo mądrze piszesz , podpisuję się pod tym rękoma i nogami , brawo za mądrą i wyważoną wypowiedz , mam podobne podejście do życia - to dwoje ludzi - małżonków powinno byc dla siebie najważniejszymi osobami - dzieci , tak są ważne czy nawet bardzo ważne ale nigdy nie powinny byc ważniejsze od kochającego sie małżeństwa , śmieszy mnie jak moi znajomi mówią - a bo wiesz po ślubie , po urodzeniu dzieci w małżeństwie wszystko się zmienia , dzieci są na 1 planie , mąż schodzi na dlaszy inaczej sie nie da przecież - da się da , jak sie tylko chce dbac o miłośc to wszystko sie da pogodzic , ja jestem mamą dwójki uroczych brzdąców i kocham je nad życie ale to mąż jest dla mnie najważniejszą osobą i wzajemnie , nie dajemy sobie wejśc na głowę , jest czas dla dzieci ale jest też " nasz " czas Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem Wam, że bardzo dużo zależy od relacji miedzy partnerami...lawina sypie się w momencie kiedy dzieciaki są wyciągane na partnerski poziom i to z niezależnie której strony- czy to przez matkę czy przez ojca... W rodzinach "łączonych", w których obecne są dzieci z poprzedniego związku jest to bardziej odczuwalne. W rodzinie w której kobiecie ŻYCIE UDOWADNIA, że to DZIECI są na pierwszym miejscu,a dopiero później niejednokrotnie na szarym końcu ona-nie będzie dobrze. A jak życie udowadnia???noooo zazwyczaj postępowaniem faceta, który albo trzęsie dupą ze strachu przed byłą żoną, albo jeszcze "Z TESKNOTĄ" spogląda w dal na to co minęło, który faworyzuje swoje potomstwo w myśl wypatrzonych ideałów. Pluję już jadem więc dam sobie spokój z dalszymi wywodami.... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja sobie jeszcze powywodzę ;-) zgadzam się z wypowiedzią powyżej, dzieci nie powinny być wciągane na poziom partnerski, to nie wychodzi w żadnej rodzinie...bo największym problemem chyba jest ustalenie dla każdej osoby jej własnego miejsca w takim układzie, a to wcale nie jest takie proste, nawet w rodzinach "pełnych" są z tym problemy, tyle się słyszy o tym jak to mąż "zchodzi na drugi plan" bo pojawiło się dziecko i dziwi mnie bardzo, że żadna z pań nie wpadnie jakoś na to, że wcale tak być nie musi, że to nie jest reguła i nawet nie powinna być reguła co z tego, że jest trudno, nikt nie powiedział, że ma być łatwo, prawda? nikomu nie jest łatwo, kiedy pokazuje mu się na każdym kroku, że są od niego ważniejsi jeśli żona musi zchodzić na drugi plan, bo przyhcodzą na weekend dzieci, to czuje się źle - nic w tym dziwnego przecież jeśli dzieci schodzą na drugi plan bo nagle tata znajduje sobie nową kobietę - trudno i im się również dziwić, prawda? ale według mnie to jest rola OJCA, żeby zakładając nową rodzinę wszystko zrobił tak, żeby i jego żona czuła się żoną, najważniejszą kobietą dla niego, a jego dzieci - dziećmi, najważniejszymi jego potomkami dla mnie pomyłką jest przede wszystkiem stawianie znaku równości pomiędzy żoną a dziećmi, sprowadzanie tych dwóch pozycji i tych dwóch tak bardzo różnych miłości do jednego poziomu nic potem dziwnego, że żona wpada w kompleksy, kiedy przychodzą jego dzieci i nie może sobie we własnym domu znaleźć miejsca, nerwowo odliczając godziny aż sobie pójdą podobnie nie dziwi mnie, kiedy słyszę jak dorastająca córka wpycha się ojcu na kolana, przytula go i całuje zerkając głupawo na jego żonę, czy aby widziała z jednej strony oba te zachowania można (i trzeba) krytykować...z drugiej strony w obu sytuacjach mnie uderza zagubienie tych kobiet, które same muszą sobie radzić z sytuacją, która je przerasta, której żadna z nich nie zawiniła i w której każda z nich została postawiona przez ukochanego mężczyznę, męża, ojca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ROZWODKA 2008
GUWNO PRAWDA TO WSZYSTKO!!!!!!! PISZECIE BO CO ZYCIA NIE ZNACIE ????? FACET KTORY ZOSTAWIA RODZINE ZASLUGUJE NA TYLE UWAGI??? !!!! DAJCIE SPOKOJ !!!!!! SKODA SIŁ I CZASU - ZYCIE POKAZE KTO JEST WYGRANY A KTO NIE...... DO MACOCH ŁAPY PRECZ OD MOICH DZIECI!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez odbioru
Rozwódko 2008, uściślijmy - on zostawił RODZINĘ, czy CIEBIE?? Jeśli zostawił RODZINĘ, czyli olał dzieci, fakt, świnia z niego i zero litości, bo tego się nie robi. Ale jeśli utożsamiasz zostawienie Ciebie z zostawieniem dzieci, to coś Ci się pierdolnęło :-o I tak się składa, że jeśli Twój były mąż zajmuje się dziećmi, a zwiąże się z jakąś kobietą, to ona TAKŻE BĘDZIE zajmowała się WASZYMI (nie tylko TWOIMI, ale także byłego męża!!) dziećmi. Będzie z nimi spędzała czas, opiekowała się nimi. Nie unikniesz tego. Więc lepiej przełknij urażoną dumę i pomyśl o dzieciach, które postawisz w sytuacji, w której będą musiały miotać się i lawirować pomiędzy miłością do obojga rodziców :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic dziwnego ze faceci
uciekaja od takich kobiet:O miejacie troche honoru i nie bedxcie takie żałosne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
prawda jest stopniowalna, jak widać cała prawda, moja prawda, tylko prawda...i gówno prawda ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobra29.
no tak pokurwionej ex jeszcze nie bylo na kafe.Do ex zadzwonia jak bylemu cos sie stanie.Wez dziwko nie rozpierdalaj mi miesni czola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ROZWODKA 2008
ty juz jests przegrana wiec zamknij pysk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pobożne życzenia
dobra 29-> widac, że na miejscu mózgu masz tylko jakieś nieużyteczne mięśnie; współczuję :( A najbardziej mnie tutaj śmieszą kolejne żony, które tak bardzo chcą się OPIEKOWAC dziecmi swoich facetów :D Uprzejmie Was informuję, że te dzieci mają matki; i spotykają się z OJCEM, a nie z Wami- obcymi babami. Zła macocho, na Twoim miejscu wyjeżdżałabym z chałupy przed najazdem dzieci Twojego męża. Niech się chłop nimi nacieszy. W końcu to jego dzieciaki, a nie Twoje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do pobożne życzenia... Zbieram szczękę z klawiaturypo tym co przeczytałam. Bosz... Owszem, że dzieciaki mająswoje matki heheheh i nikt nie chce im tej matkizastąpić- to by była dopiero patologia zachowań rodzinnych. A że ma sie \"ewakuować\" kiedy panicze przyjeżdżają. No wybacz... ale chyba przesadziłaś. A nibyz jakiej racjibaba ma się zabieraćz właśnego domu???? Nie moja droga TO DZIECI WINNY SIĘ DOSTOSOWAĆ DO ZASAD I RELACJI PANUJĄCYCH W DOMU OJCA /W DOMU W KTÓRYM GOSZCZĄ/. Czy im się to podoba czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pobożne życzenia
A uważasz, że powinna te dzieci wychowywac czy jak? Faktycznie lepiej zostac i wziąc udział w kolejnej awanturze dając wszystkim dzieciom wspaniały przykład rodzinnego szczęścia... Chyba nie tylko szczęka Ci spadła na klawiaturę....Pozbieraj resztki rozumu i zacznij myślec!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez odbioru
pobożne życzenia, poczekaj, bo się zgubiłam... załóżmy, że dzieci mojego faceta przychodzą do MOJEGO domu (tak się składa, że mieszkanie, w którym razem mieszkamy jest MOJĄ własnością) na przykład na 4 godziny... albo na weekend. czy według Ciebie ja na ten czas mam się ulotnić? wyparować? udawać, że mnie nie ma? dziecko, lat 8, przychodzi po szkole. jest głodne. rozumiem, że mam je mieć w dupie i nie robić mu niczego do jedzenia? odrabia lekcje z przedmiotu, na którym się znam. rozumiem, że mam mieć je w dupie i mu nie pomóc? jeśli dziecko zrobi sobie krzywdę, a jego ojciec jest akurat, za przeproszeniem w kiblu, to rozumiem, ze mam nie reagować? tak sobie to wyobrażasz??? spoko, gratuluję Twoim dzieciom mądrej mamuśki, która przedkłada swoje urażone ego przed ich dobro :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez odbioru
aha, jeszcze jedno małe pytanko do " pobożne życzenia" a jeśli to dziecko MIESZKA z moim facetem i ze mną?? obojętnie, czy to miesiąc wakacji, czy na stałe?? co wtedy? mam się zrobić niewidzialna? wiesz, w sumie to ja poproszę o instrukcję, bo nie bardzo wiem, jak to fizycznie wykonać, jak BYĆ z dzieckiem w jednym domu i NIE OPIEKOWAĆ się nim... jakbyś mogła opisać kilka przykładowych sposobów postępowania, byłabym wdzięczna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bez odbioru Wiesz, ja to widzę tak. macocha faktycznie w zaden sposób nie jest od wychowywania - od tego są rodzice, oboje. ALE .... kiedy dzieci wraczają na Twój teren, są w Twoim (Waszym) domu, czy nawet w nim mieszkają, masz pełne i całkowite prawo egzekwować od nich zasad panujących w danym domu. Jeżeli w domu panuje zasada , np odnoszenia po sobie talerzy, oczywiście nikt nie powinien robić tego za dzieci. Masz prawo byc szanowana w swoim domu, masz prawo wymagać tego, żeby nikt się nie awanturował. Jeżeli CHCESZ możesz pomagać dziecku w lekcjach, możesz ugotowac mu obiad - ale w sumie nie byłoby nic dziwnego w tym , gdyby zrobił to ojciec. U mnie np jest tak, ze kiedy przychodzą dzieci mojego meża, ja mam \"wolne\' - czasem po prostu czytam książkę, uczę się, czasem wychodzę do kolezanki czy na zakupy. Zasadą jest, zę w te dni gotuję mó mąż, a dzieciak mu pomagają - i dobrze przy tym się bawią. Żeby nie było - mam z nimi dobre układy, ale własnie trochę czasu trwało zanim nauczyły się, ze u nas w domu się nie bałagani (ich matka nie przywiązuje do tego wagi), nie krzyczy, nie urządza histerii. Zesztą wiem, ze u matki czy u babci zachowują się często dużo gorzej. Ale od wychowania, kształtowania świata dziecka, decydowania o tym, gdzie jadą na wakacje, do jakiej chodzą szkoły, co im wolno a co nie itd - od tego są rodzice, a nie macocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez odbioru
Ala, ja wiem, że nie jestem osobą, która powinna WYCHOWYWAĆ dzieci, których matką nie jestem. moje pytanie było skierowane do pani, która uważa, że nowa żona/partnerka jej byłego męża powinna chyba wypracować sobie system znikania na czas wizyt dzieci w domu :-o i ja nie mam żadnych problemów z dziećmi (jest ich dwoje) mojego faceta. śmieszą mnie teksty "macochy precz od moich dzieci". ponieważ po pierwsze byłe żony musiałyby odebrać byłym mężom prawa rodzicielskie żeby uniknąć kontaktów dzieci z macochami, po drugie jeśli była żona ma nowego partnera, to przepraszam, on też ma nie mieć prawa widywania się z dziećmi?? no chyba ojciec dziecka ma w tym momencie prawo powiedzieć "ojczymowie precz od moich dzieci!" jakaś paranoja! przecież jeśli dziecko zostaje z matką, matka wychodzi za mąż czy wiąże się z jakimś mężczyzną, ten mężczyzna siłą rzeczy ma wpływ na wychowanie dziecka! bo jest z nim CODZIENNIE. jeśli dzieci zostają z ojcem, on wiąże się z nową kobietą, która jest z dziećmi CODZIENNIE, to nie ma innej możliwości niż taka, że ta kobieta opiekuje się dziećmi, pomaga im w lekcjach, gotuje dla nich i, w pewien sposób, wpływa na ich wychowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a-aśka
Pytanie, co rozumiemy poprzez słowo "wychowanie". Dla mnie wychowanie to również zwrocenie dziecku uwagi, żeby posprzątało po sobie, powiedziało "dziękuję" czy "przepraszam". I macocha ma do tego prawo. Natomiast do rodziców należy ksztaltowanie charakteru i światopoglądu dziecka. Nie wiem czy chciałabym, aby robiła to obca kobieta. Ale nie zarzekam się z góry, że powiedziałabym "nie", gdyby to robiła taktownie i umiejętnie. Absurdem jest według mnie żądanie, aby macocha znikała z domu, kiedy przychodzą dzieci z pierwszego małżeństwa. Rozumiem kobiety, które nie potrafią zaakceptować dzieci swojego obecnego męża i nie byłabym taka skłonna do obwiniania ich, że wiedziały, w co się pakują. Owszem, wiedziały, ale gdy człowiek jest zakochany, to wszystko widzi inaczej. Pewnie część z nich uważała, że z czasem dzieci polubi i wszystko się ułoży. Ale nie zawsze jest to możlwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wiem, ze nie zawsze wszystko ukłąda się dobrze, przez 7 lat małzeństwa naprawdę dostałam nieźle w kość i trzeba było naprawde dramatycznych wydarzeń, zeby poukładać stosunki z ex, a co za tym idzie w sumie i z dziećmi. I tak jak pisałam na innym topiku - mój mąż sprawy wychowawcze ustala z matka dzieci, to oni rozmawiają o szkołach, aparatach na zęby, wakacjach, przy trudnych sytuacjach wychowawczycj razem rozmawiają z dziećmi. Ja też mam dziecko ze swoim ex i też z nim ustalam sprawy związane z naszym synem, chociaz on mieszka ze mną i moim obecnym mężem. Tylko, ze jeżeli ustalenia dotyczą spraw, w które automatycznie muszą być zaangażowani macocha czy ojczym ( święta, wakacje, nocowanie) zawsze pojawia się stwierzdenie \"muszę to uzgodnić z ...\". Syn MM mieszka z nami, ale ani mi w głowie mieć zal o to, ze z problemami zwraca sie do matki nie do mnie. Wie, ze może mnie zapytac o lekcje, pogadać o dziewczynach i robi to, ale ja jednak wychodze do niego z pozycji przyjaciólki - starszej, ale jednak koleżanki. I oczywiście, ze gotuję dla niego, piorę jego rzeczy itd - to normalne , bo raezm mieszkamy, Ale on też ma obowiązki, to działa na zasadzie wzajmeności (ma 14 lat). Wie, ze mieszj]kając z nami musi zachowywać sie jak pozostali domownicy. Ale .... często nie zgadzam z jego matką w kwestiach wychowawczych - nie podoba mi sie to co robi, często róznimy się w poglądach. Ale nigdy nie powiedziałam młodemu o tym, nigdy nie stanęlam w opozycji do jego matki - czasem mówię męzowi, ze ja cos zrobiłabym moze inaczej - i od niego zależy czy zasugeruje matce dziecka w rzomowie z nią inne roziwązanie. Ale jeśli nie zrobi tego - top nie jest moja sprawa. To oni są rodzicami, nie ja. Mój ex, kiedyś powiedział mi przez przypadek coś co mnie zastanowiło. Miałam do niego żal, że nigdy nie pomyslał sam z siebie i np nie kupił dziecku nic do ubrania. A on mnie zapytał, czy skoro robi zazwyczaj zakupy z żoną, ja naprawdę chcialabym żeby inna kobieta wybirała ubrania dla mojego syna ...I miał rację, nie chciałabym. MOże to głupie, atawistyczne, ale nie chciałabym, zeby inna kobieta ubierała moje dziecko wg własnego gustu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wszystkich
Nie wolno sie podszywac po niki innych osob i jestem wscikla ze jakas cholera pisze ze jest dobra29 jak nia nie jest( dopiero teraz wchodze tu po paru dniach i co widze, ze ktos uzywajac nojego podpisu pidpisu pisze obelgi)NIE ZYCZE SOBIE TEGO!!!!!!!! - przestaje uzywac tego niku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja chyba odejde od męża
ma chore podejscie do swoich dzieci, nic sie nie zmienia a ja nie umiem tego zaakceptowac. To ma za duzy wpływ na nasz związek. I wiem ze taki styl wychowania dzieci czyli nadmierne rozpieszczanie wyjdzie mu kiedys bokiem. Trudno chce zyc dla dzieci niech zyje , ja nie dam rady zyc obok tatusia, potrzebuje mężczyzny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do pobożne życzenia Rzeczywiście to prawda, że nasze społeczeństwo cierpi na bardzo bolesną przypadłość jakąjest NIEUMIEJĘTNOŚĆ CZYTANIA ZE ZROZUMIENIEM. Amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez odbioru
ja mysle, ze jeszcze wszystko zalezy od ukladow miedzy rodzicami dziecka. moja kolezanka po rozwodzie zwiazala sie z facetem z innego miasta i przeniosla do niego. ojca dziecko widuje raz na 2-3 tygodnie przez weekend. sila rzeczy w tym czasie on cory nie wychowa. tak wiec nowy facet mojej kolezanki de facto spelnia role ojca. to ojczym uczyl mala siadania na nocnik, jezdzil z nia po lekarzach jak byla chora, wstawal do niej w nocy, karmi ja, ubiera, odbiera z przedszkola, bawi sie z nia, uczy ja. to ojczym, a nie ojciec, bedzie dla niej punktem odnisienia w relacjach kobieta-mezczyzna, ojciec-corka. no bo jak inaczej? jesli po rozwodzie facet ma z dzieckiem kontakt sporadyczny, to faktycznie, macocha jest (powinna) byc na pozycji takiej starszej, stojacej troche z boku, przykjaciolki, zwlaszcza wobec starszych dzieci. ale co w przypadku, kiedy ojciec dostaje opieke nad dziecmi? wtedy nie ma innej mozliwosci niz taka, ze macocha bierze pelny i czynny udzial w wychowaniu... probuje sobie to poukladac, bo czeka mnie trudne zadanie :( z jednej strony uwazam, ze to matka powinna wychowywac, podejmowac wazne decyzje... z drugiej strony, jesli to ja bede z dziecmi na codzien... nie chcialabym wchodzic w kompetencje matki, bo to JEJ dzieci. ale obawiam sie, ze bedzie masa problemow z rozgraniczeniem tego :( no bo jak pogodzic nie bycie matka z pelnienien jej obowiazkow codziennych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bez odbioru - to jest bardzo trudne, ale Ci odpowiem. Zanim młody wprowadził się do nas, ja miałam spory kryzys emocjonalny związany z róznymi cyrkami wyprawianymi przez jego matkę. Poszłam do psychologa, między innymi po to, zeby jakoś sobie poukładać w głowie to mieszkanie z nami. I niestety to jest tak, ze macocha w jakiś sposób musi niestety się podporzadkować i uznać wyższość matki :). Codzienne obowiązki jak najbardziej, ale dla własnego przede wszystkim ale i dziecka dobra nie może próbować wejść w rolę matki. Bo na tej pozycji zawsze będzie przegrana, z biologiczną matką nie ma szans. To matka zawsze będzie dla dziecka punktem odniesienia. I nie ma mocnych zawsze przyjdzie moment, kiedy dziecko, a szczególne nastolatek zbuntuje się przeciwko macosze. Ale dla mnie paradoksalnie był to najlepszy moment na poukładanie sobie stosunków z młodym. pewnie inaczej jest z nastolatkiem niż z małym dzieckiem. Ale ja w okresie jego buntu pokazałam mu właśnie, ze jesteśmy partnerami, działąmy we wsplnym układzie domowym, ale że ani mi w głowie być jego rodzicem. Metoda byłą dość drastyczna, ale bardzo skuteczna - to było dwa lata temu, a od tej pory układy z młodym mam wzorowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojjjjjj
A najbardziej mnie tutaj śmieszą kolejne żony, które tak bardzo chcą się OPIEKOWAC dziecmi swoich facetów Uprzejmie Was informuję, że te dzieci mają matki; i spotykają się z OJCEM, a nie z Wami- obcymi babami. Zła macocho, na Twoim miejscu wyjeżdżałabym z chałupy przed najazdem dzieci Twojego męża. Niech się chłop nimi nacieszy. W końcu to jego dzieciaki, a nie Twoje! Tak piszesz madralo? Ale alimenty od zony twojego eks pewnie z przyjemnoscia ciagniesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojjjjjj
Ala ladnie piszesz,ale wychodzi na to ze macocha(zwal jak zwal) jest wylacznie od obowiazkow.Gotowanie,pranie,zakupy.Powinna sie usunac w kat,nie wtracac w wychowywanie.W ten sposob sama spychasz sie na pozycje podrzedna.Tak nie moze byc.Poza tym ty odwalasz czarna robote,bo to ty czuwasz przy chorym dziecku,gonisz w srodku nocy po aptekach,idziesz do pracy z podkrazonymi oczami.Gdzie jest wtedy mamusia? Pewnie smacznie spi. A potem spija smietanke i chwali sie jakie ma piekne,modre zdrowe dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzisus krajs
dobrej na mózg strzeliło :)Owszem dziedzicza wszystkie dzieci ,nie ma wtedy pierwszych i drugich .Sa dzieci .ale dobra caps wyłącz to raz ,bo krzyki to juz chyba miałaś .I wyłącz emocje ,Rozumiem ,że świeżo po zdradzie jesteś .nie możesz sie pogodzić ,że on jest szczęśliwy .I to piszę ja zdradzona żona .Ne wyszło i juz .wyluzuj dziewczyno bo zadławisz się własnymi emocjami . ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzisus krajs
dobra maz problem zaczernij sie :) I wtedy nie będziesz musiała sobie nie życzyć :)Proste prawda ,ale nie wykonalne jak chcę sie pisać i tak i tak :)Wykonalne ale nie dla .........myslących : Strona głowna jakbyś mózgó po drodze zapomniała:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzisus krajs
Mozgu miało byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pobożne życzenia
Zapach cynamonu czy czegoś tam -> znikanie z domu podczas wizyt dzieci męża z poprzedniego związku radziłam AUTORCE topiku, a nie Tobie bo nie Twoją sytuację tutaj rozpatrujemy. Ani żadnej innej kolejnej żony, konkubiny, kochanki, itp. A ta od tych alimentów ciągniętych przez byłą żonę od następnej żony (nie pamiętam nicku) ma naprawdę nieźle narąbane :D Nie trzeba było wiązac się z facetem mającym zobowiązania, kochaneczko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×