Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zła macocha

rozstanie z mężem przez jego dzieci ?!

Polecane posty

Gość dobra29.
Pobozne zyczenia,to chyba dobra 29 :D :D :D Nasrane w glowie po same uszy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na boga życznia jakieś tam hehehe pobożne??? :) No nie pojmuję dlaczego autorka topiku miałaby się ewakuować z domu w momencie kiedy facet przywozi swoje dzieci?????????????? I to jeszcze ze SWOJEGO domu. Pytanie tylko czy ze swoim dzieckiem czy może dziecko tatusiowi zostawić. Dziękuję za uświadomienie. Owszem nie moja sytuacja jest omawiana...nie twierdziłam że jest. Znów czytanie bez zrozumienia. Radzę skorzystać z rady którą midałaś hihihii poszukać mózgu :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiluś
ala, podaj proszę jakies konkrety, jakies konkretne rozwiązania. niby jak osiągnąć to "partnerstwo"? napisz bo zwariuje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona Michałka
No nie pojmuję dlaczego autorka topiku miałaby się ewakuować z domu w momencie kiedy facet przywozi swoje dzieci?????????????? I to jeszcze ze SWOJEGO domu. Pytanie tylko czy ze swoim dzieckiem czy może dziecko tatusiowi zostawić. A ja doskonale wiem o co chodziło osobie ukrywającej się pod nickiem "pobożne życzenie" - i nie chodzi tu o ewakuację, ale o zorganizowanie sobie wyjścia na czas wizyt tych dzieci. Oczywiście, nie chodzi tutaj o wyjście na cały weekend, ale o pozostawienie ojca z dziećmi chociaż na parę godzin.Fryzjer, kino, wizyta u rodziny, koleżanki, spacer... Swoje??? dziecko można zostawić pod opieką tatusia, czasami można zabrać ze sobą - to zależy od sytuacji. Autorka nie ma obowiązku siedzieć murem w domu, w czasie wizyt dzieci swojego męża. Ja z powodzeniem stosuje taką taktykę, nie dlatego abym nie lubiła dzieci mojego męża, ale dlatego, aby dać im czas "dla siebie". Dla dzieci mojego męża jestem obcą osobom i w mojej obecności mogą być nieco skrepowani. Z samym ojcem czują się "na luzie", łatwiej im się rozmawia. A ja z przyjemnością korzystam z odrobiny luzu ... Oczywiście nie uciekam na ich widok - już w przeddzień ich wizyty ustalamy "program dnia" - co robimy wszyscy razem, w którym momencie mogę się "zmyć"z domu, na jak długo... Czasami oni wychodzą w plener, wówczas poddaję się słodkiemu lenistwu - książka, sofa, muzyka. A dom??? Czy to nie jest ich teraz wspólny dom??? Nie ważne kto go kupił, są rodziną i to jest ich wspólne "gniazdo"[przynajmniej do czasu rozwodu]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez odbioru
Żono Michała, Być może taktyka ewakuacji jest dobra, jeśli wizyty są rzadkie, a Ty masz możliwość i OCHOTĘ na wyjście z domu. Ale różnie bywa. Ja sobie nie wyobrażam, żebym po całym dniu w pracy (pracuję ok. 10 godzin dziennie) miała jeszcze "organizować" sobie czas poza domem! No i pozostaje jeszcze kwestia wspólnego (z dziećmi) mieszkania, choćby przez miesiąc wakacji. Owszem, kobieta wiążąc się z rozwodnikiem z dziećmi wiedziała w co się pakuje. Ale ten rozwodnik też. Więc to JEGO brocha żeby wszystko ułożyć tak, żeby było dobrze. I może jeśli nie potrafi (nie chce?) to nie ten facet? Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, ja przyznaję, ze z tym mieszkaniem z młodym może było mi o tyle łatwiej, że to nastolatek, który jednak dużo rzeczy kuma i można mu wytłumaczyć. Poza tym on sam chciał mieszkać z nami, chociaż matkę kocha i ma znia kontakt, ma chyba jednak świadomość, ze życie z nami jest bardzej uporządkowane. Generalnie kiedy się wprowadził miał chyba takie poczucie,że tata oszalał ze szczęcia, ze jakieś dziecko woli być z nim i wyobrażał to sobie tak, ze wszyscy będą wokól niego skakać, gotować ulubione obiadki, itd. Ja nie wyobrażałam sobie tego w ogóle w ten sposób - sama ma podchowane dziecko, pracuję, studiuję, chodzę na kurs językowy - mam naprawdę mało zcasu i wszyscy domownicy są obciązeni obowiązkami po równo. No a młody w ogóle nie był przyzwyczajony, poza tym myślał że mamy kupę forsy i będziemy spełnać jego zachcianki. Na początku szło to opornie, było dużo konfliktów, aż doszło do koszmarnej afery, kiedy po kilku tygodniach bezskutecznego zwracania mu uwagi, zeby posprzątał w swoim pokoju (nawet nie chcę wam opisywać sajgonu, który tam był), wzięłam duży worek na śmieci i zgarnęłam do niego wszystko, łacznie z walającymi się płytami, grami, ciuchami itd i ze spokojem wyniosłam to do zsypu. Młody wpadł w histerię, wykrzyczał oczywiście, ze nie jestem jego matką i nie mam prawa nic mu nakazywać,a w ogóle to mam się od niego od...ć. Nie dałam sie sprowokować, ale zrobiłam dokładnie o co prosił. Tzn. nie budziłam go rano do szkoły, nie robiłam rano śniadania, obiad wprawdzie gotowalam, ale musiał sobie wziąc sam, nie prałam jego rzeczy nie prasowałam itd - ignorowałam kompletnie. Miałam potwornego stracha, ze się zatnie, ale miałam tez takie poczucie, ze jak nie wygram tej rundy, to będę miała przechlapane. Całę szczeście miałam duże wsparcie męża Po tygodniu młody pękł i przeprosił. Wtedy też własnie bardzo dobitnie (próbowałam wcześniej, ale nie przynosiło skutku) wyjaśniłam mu, że ja nie mam wobec niego zadnych obowiązków i wszytsko co dla niego robię wynika z mojej dobrej woli. Ale skoro razem mieszkamy i ja decyduję się robić wiele rzeczy dla niego, od niego oczekuje tego samego - czyli ze musi włączyć się w domowe obowiązki i nasze wspólne życie. Potem wszyscy zrobiliśmy sobie taka tablicę, kto kiedy co robi, sprząta, jakie są codzienne obowiązki. I jakoś to działa. Od tej pory młody ani razu mi nie pyskował, czasem zdarza mu sie nawet zapytać, czy nie potrzebuję czegos dodatkowego. Ale kiedy ostro narozrabia (co sie zdarza, w końcu to nastolatek), poważne rozmowy i ewentualne kary zostawiam ojcu. Tak samo jest z moim dzieckiem - mąż oczywiście żyje z nim na codzień, lubią się, wygłupiają, robia razem rózne rzeczy, ale o jego sprawach decyduję ja. My mamy w ogóle taki układ z męzem, że każdy z nas ma swoje konto, po połowie płacimy rachunki, zrzucami się na prezenty, ale na potrzeby dzieci każde z nas łoży we własnym zakresie - wiem, ze to może dziwny układ, ale było na tym tle dużo nieporozumień, spróbowalismy tej metody i ona działa u nas akurat najleiej. Jest jeszcze młodszy syn, ma 10 lat, poznałam go kiedy miał 3 lata - jest w wieku mojego syna. Spędza u nas każdą niedzielę, razem jeździmy na wakacje. Ja jakoś nigdy nie miałam wielkich zapędów opiekuńczych, wychowawczych itd. Rozmawiam z nim o jego sprawach, jak jest potzreba opatrzenia obitego kolana, robię to - ale nie staram się nigdy narzucać mu swojej obecności. raczej mu propnuję niż każę. Na początku oczywiście się buntował, ale teraz mam wrażenie, ze zwyczajnie mnie lubi. Nie ukrywam , ze był duży przełom, kiedy pojechaliśmy z moim synem i tym małym do Disneylandu, pech chciał, ze już na miejsu mój mąż dostał paskudnej grypy żoładkowej i był unieruchomiony w hotelu.Więc dwa dni spędziłam z chłopakami sama, dużo gadaliśmy, zabawa była swietna i wtedy jakoś wszystkie tamy puściły :) Strasznie się rozpisałam, ale jakoś nie wiedziałam, jak Wam krócej odpowiedzieć :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojjjjjj
A ta od tych alimentów ciągniętych przez byłą żonę od następnej żony (nie pamiętam nicku) ma naprawdę nieźle narąbane Nie trzeba było wiązac się z facetem mającym zobowiązania, kochaneczko czyzby?? Jestem pewna ze sama tak robsz.Widac to golym okiem po tobie. Ty tez nie ukladaj sobie zycia,bo masz zobowiazania :P To moj maz ma zobowiazania,ale nie ja.Naszczescie ma ich malo. Jesli sprawia ci ulge nazywac mnie kochaneczka,to OK wkoncu nia jestem.Jestem kochaneczka mojego meza,jego miloscia i mamusia jego synka.Jestem rowniez coreczka i wnuczusia ;) Paropos czytania ze zrozumieniem.Masz duze braki.OGROMNIE BRAKI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojjjjjj
Zono Michalka. Rowniez nie wyobrazam sobie wyprowadzanie sie z domu gdy dzieci przychodza.Jak to zrobic gdy jest niemowle? W ramach rozrywki zabrac go do fryzjera?Ilez razy w miesiacu mozna go odwiedzac? Ilez razy w miesiacu mozna wisiec kolezankom na glowie przez caly dzien? Poza tym we wlasnym domu kobieta powinna czuc sie komfortowo a nie jak intruz.Gdy dzieci przychodza w kazdy weekend(co jest moim zdaniem chore)to taka kobieta nie ma ani jednego calego dnia zeby pobyc z mezem.Co w sytuacji gdy dzieci spedzaja tydzien u ojca tydzien u matki?? Zmywanie sie gdy dzieci przychodza to pokazywanie im ze jednak nie jest sie na tyle wazna zeby "zaszczycic" ich swoim towarzystwem.Poza tym zauwazylam niejednokrotnie ze czesto,gesto wyolbrzymia sie potrzeby tych dzieci i zabardzo chucha i dmucha na nie. Krotko mowiac.Facet ma zone i jego dzieci musza to akceptowac.Nie musza jej lubiec,musza szanowac.Jak ojciec ma ochote spedzic z dziecmi czas osobno,to ok,ale poza domem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojjjjjj
Ala,super sobie poradzilas :) Niestety takie sytuacje jak twoja to sporadyczne przypadki.gdyby jednak nie to, to nie bylo by tego forum i gdzie kobity by sie klocily?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojjjjj ---> \"Krotko mowiac.Facet ma zone i jego dzieci musza to akceptowac.Nie musza jej lubiec,musza szanowac.Jak ojciec ma ochote spedzic z dziecmi czas osobno,to ok,ale poza domem\". BRAWO!!!!! BRAWO!!!!! Nareszcie esencja tego jak być powinno:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona Michałka
Dziewczyny, odpowiem Wam tak... Sytuacja w każdym domu jest inna... Nie daję Wam gotowej recepty na poprawę Waszych stosunków z dziećmi Waszego męża/partnera - tę musicie sobie same wypracować, oczywiście razem ze swoją drugą połową. Nie napisałam również, że pierwszą, podstawową czynnością, którą powinnyście wykonać jest spokojna, rzeczowa rozmowa z partnerem na temat: Twoje dzieci w naszym domu- prawa i obowiązki wszystkich wszystkich członków tej "rodziny". Należałoby również ustalić częstotliwość kontaktów - nie ma potrzeby, aby dzieci przebywały u ojca w każdy weekend, może wystarczyłby co drugi? - oczywiście tu też mogą wystąpić nietypowe sytuacje... A co do "zmywania się"kiedy przychodzą dzieci... Toż Wy nie musicie się zmywać - po prostu możecie sobie zorganizować na pewien czas wyjście z domu - chociażby po to, aby dotlenić się. Nie bójcie się zostawić tatusia z dziećmi przy garach i iść chociażby na basen, do kina... Wy się rozerwiecie, a jednocześnie i im dacie trochę czasu dla siebie... Dzieci chcą się poprzytulać do taty, opowiedzieć co robią w domu, chcą opowiedzieć o mamie, babci, kolegach - nie zawsze pod obstrzałem nowej zony tatusia maja taką możliwość, oni też chcą ze sobą pobyć sami, ze swoimi dziecięcymi problemami - my, drugie zony w tym momencie jesteśmy zbędne... bez odbioru - ja również pracuję, jego dzieci[12 i 10 lat] są u nas bardzo często - jego syn ma tutaj nawet swój pokój, mamy też 2 letniego synka .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona Michałka
z pośpiechu zapomniałam... Ala Makota - umiesz sobie radzić, i tak trzymaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojjjjjj
zonko Michalka.Jestes czescia tej rodziny a wlasciwie oni sa czescia Twojej rodziny i nie powinnas sie izolowac.Jest ok gdy od czasu do czasu wezmiesz sobie wolne do nich,tak wolne od nich a nie oni od ciebie.Tak jak to jest w "normalnych"domach,gdy mama chce odetchnac sobie troszke od codziennego kieratu.Wtedy tato zabiera kompanie np na basen a mamuska w tym czasie oglada lzawe seriale.Jednak wiekszosc czasu,jesli chcecie tworzyc zgrana paczke powinno sie spedzac razem.Co w takiej sytuacji z wakacjami? Jezdzicie osobno?( nie mogla bym sobie tego wyobrazic) czy jezdzicie razem i wtedy jestes ta obca co sie przyplatala,bo dzieci nie mialay okazji cie poznac i od zawsze dawano im do zrozumienia ze ty do paczki nie nalezysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dzisus krajs
ojjjoj Dzieci w "normalnych "związkach też sobie biora wolne od Rodziców .Oczywiscie to od wieku zależy .Z nastolatkami w pełnych Rodzinach jest masa problemów . Umiar w kazdych działaniach jest wskazany .Nie dać sobie na głowę wejść ,ale też nie podkreślać na każdym kroku ,że nie jesteście u siebie .(o dzieciach mówię ). Traktować tak samo jak wspólne dzieci . I nawet jeżeli u mamy dziecko ,nie musi sprzątać ,dbać o swój pokój .To można to przekazać normalnie . Na zasadzie .W naszym domu to jest ważne .To wcale nie znaczy że Twoja mama jest gorsza ,zła .U was jest inaczej nie gorzej albo lepiej .Poprostu inaczej Zrozumcie każdy człowiek jest inny i nne ma priorytety .Określanie tylko wegług własnych potrzeb budzi konflikty . I podtzymuje .Najważniejszą rolę w określaniu jak ma być jest partner (,czy to ojciec ,czy to matka)w nowych związkach .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dzisus krajs
Dobra wyłacz caps :)Krzyczysz na nas niustannie :)Kłocić nie musisz się .Ale podstawy prawne powinnaś znać .Jeżeli ich nie znasz ,to znaczy ,że prawnik wykorzystuje twoją odpornośc na wiedzę ,ciągnąc z Twojej ignorancji niezłą kasę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dzisus krajs
sorry to miało być do dobrej na innym topiku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez odbioru
Żono Michałka, nie wiem jak w przypadku innych, ale w moim nie chodzi o "strach" przed zostawieniem faceta z całym tałatajstwem na głowie, bo mój przyzwyczajony do tego. Chodzi o MOJE samopoczucie. Nie mam ochoty ani potrzeby "się dotlenić" i nie uważam żeby moja obecność w domu oznaczała "obstrzał" Ja się zajmuję swoimi sprawami w swoim domu. A jeśli tatuś potrzebuje pobyć z dziećmi sam, beze mnie, to po prostu będzie musiał zorganizować sobie czas z nimi POZA domem. Tak samo oni mogą iść "się dotlenić" albo na basen, do kina czy do teatru, na lody, na lodowisko... prawda? Wszystko to jest oczywiście odpowiedzią na sugestię o "zmywaniu się z domu" przez macochę. Ja tego problemu nie posiadam, mój partner nie wymaga ode mnie tego, nawet nie widzi takiej potrzeby. Dzieci też zresztą nie. Chyba są za małe żebym im przeszkadzała ;) Ja mam ciut inny problem, ale chyba muszę sama sobie z nim poradzić... Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pobożne życzenia
ojjjjjjjjjjjjjj-> co oznacza słowo "paropos"? gdzie się, biedaczko, kształciłaś? jeśli chcesz mi docinac, skocz na nauki chocby do zawodówki :D rację mają te, które piszą, iż każda sytuacja jest inna i wymaga indywidualnych rozwiązań

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzeczywicie Akceptować
Ktoś napisał: "Krotko mowiac.Facet ma zone i jego dzieci musza to akceptowac.Nie musza jej lubiec,musza szanowac" Akceptoiwać????? Jakąś babę, która wepchnęła się do łóżka ich tatusia? Akceptować kochankę??? Żadne dziecko tego nie akceptuje, dzieci chcą mieć pełną rodzinę. A za co szanować? Że jakaś obca kobieta odebrała im ojca? Szczuje przeciwko nim? Wstydźcie się mówienia, że takiej należy się akceptacja i szacunek. Trzeba sobie na ten szacunek zasłużyć swoją postawą, a nie najpierw rozbijać cudzą rodzinę, a później domagać się szacunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To wszystko zależy od sytuacji. A jeżeli jest tak, że to mamusia poszukała sobie kogoś do łóżka i odeszła od ich tatusia? Może autorka topiku jest tą next tatusia właśnie? z którą się związał po rozwodzie co? Czyli co? jej też się nie należy akceptacja i szacunek? Zawsze najbardziej cierpią dzieciaki, jednak z żalem przyznaję, że są takie szczenięta, które zajebiście potrafią wykorzystywać sytuację i nieźle uprzykrzyć życie. No ale z czegoś się to bierze, takie zachowanie właśnie. Z tego, że dorośli tak spiepszyli im dzieciństwo i każą się im tułać od domu do domu. No a \"macocha\"... nie każda do takiej roli się pchała i nie każda jest ZŁA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzeczywicie Akceptować
Pisze ktoś: "jednak z żalem przyznaję, że są takie szczenięta, które zaj**iście potrafią wykorzystywać sytuację i nieźle uprzykrzyć życie' SZCZENIĘTA !!!! Jak można tak o dzieciach????? Pisze dalej ta sama osoba: "No a "macocha"... nie każda do takiej roli się pchała i nie każda jest ZŁA." Każda się pcha, inaczej by nie była macochą. Macocha każda jest zła!!! Każde dziecko wolałoby mieć nagorszą matkę niż "najlepszą" macochę. Już samo słowo "macocha" przyprawia o dreszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zatem odpowiada ktoś: pardon, ale pisząc SZCZENIĘTA nie miałam na myśli nic złego:) :) przepraszam jeżeli zabrzmiało MOCNO i OBRZYDLIWIE. Co do macochy- czy NOWA partnerka=żona=kochanka itp. tatusia jest macochą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze jest
druga zawsze jest macochą, a jeśli rozwaliła małżeństwo to druga jest zawsze kochanką dla faceta i macochą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona Michałka
ojjjjjj - nie izoluję się od dzieci mojego męża, daję im trochę swobody, aby sami ze sobą pobyli.Ja w tym czasie zajmuję się swoimi sprawami. Zresztą nasze dziecię też zostawiam tatusiowi ... Mój mąż też mnie ze sobą wszędzie nie ciągnie. Jest czas dla rodziny i czas dla siebie - zresztą, na babskie ploty nigdy bym go wyciągnęła, Jego dzieci są u nas bardzo często, wpadają nawet gdy nie ma taty. Nawet jak dzieci są u nas, nie rezygnujemy z naszych planów - od czasu do czasu po prostu prosimy o pomoc babcię. Wakacje - część czasu wolnego spędzają z mamą. Mąż spędza z dziećmi 2 tygodnie. Ich wspólną pasją są żagle i jeziora. Do mazurskich jezior mamy niedaleko, staram się zawsze do nich dotrzeć chociaż na kilka dni - to właśnie tam poznałam uroczego pana z 2 małych dzieci i wesołą gromadką przyjaciół [ mnie do wspólnego żeglarskiego kociołka zaprosiła jego szwagierka, a ten sympatyczny mężczyzna miał już od 2 lat rozwód w kieszeni]. Pozostały czas spędzają różnie, czasami ktoś z rodziny ich gdzieś zabierze, czasami są u nas, Mieszkamy nad jeziorem, blisko lasu - babcia też chętnie do nas latem wpada na dłużej... A my z mężem odrywamy się od rzeczywistości we wrześniu - tylko we dwoje... [z wyjątkiem tego roku, kiedy karmiłam "młokosa"]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona Michałka
http://pl.wikipedia.org/wiki/Macocha Ja nie jestem macochą, nie wychowuję tych dzieci jak swoje własne - one mają swoich rodziców. A kim jestem dla nich - o to trzeba ich zapytać, ale wiem, ze mnie lubią. To mi wystarcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaaaa myśllllllllll
jesteś macochą, nie zaprzeczaj oczywistości bo to budzi rozbawienie, po prostu jesteś macochą a to jaką jestes macochą, czy dobrą czy złą, to już jest inna bajka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duzo zalezy od dzieci
jakie sa. Ostatnio nie przyszedł jeden z synów mojego męza . przyszedł grugi . Było super:) a tamten jest tylko nastawiony na branie i urzadza nam tu histerie. wole jak go nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez odbioru
" Rzeczywicie Akceptować: Każda się pcha, inaczej by nie była macochą. Macocha każda jest zła!!! Każde dziecko wolałoby mieć nagorszą matkę niż "najlepszą" macochę." hehehe spooooko :P żyj dalej złudzeniem :classic_cool: oczywiście, że dziecko wolałoby NORMALNĄ rodzinę, gdzie tato i mama są razem od początku do końca. ale dzieci wolą też mieć SPOKÓJ niż rodziców, którzy się zażerają, wolą mieć osobę, która je KOCHA i ZAJMUJE SIĘ NIMI, niż kobietę, która je urodziła i traktuje jak zło konieczne. więc nie pierdol, że KAŻDA druga żona czy partnerka faceta jest zła i dzieci wolałyby zeby rodzice byli razem za wszelką cenę. przez całe życie prosiłam matkę żeby znalazła sobie nowego faceta, żeby odeszła od ojca, bo ja nie mogę patrzeć jak sobie skaczą do gardła. a ona zawsze ta sama śpiewka "to dla twojego dobra". GÓWNO nie dla mojego! z egoizmu i strachu ciągnęła fikcję, która mnie krzywdziła! wyprowadziłam się jak tylko mogłam. więc zanim wysuniesz tak daleko idące insynuacje, jak KAŻDY, ZAWSZE, WSZYSCY, to może zapytaj KAŻDE dziecko z osobna co myśli o małżeństwie swoich rodziców oraz o związku matki z nowym partnerem i związku ojca z nową partnerką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem lepszą macochą
niż matka była matką matka piła, mąż przeszedł wiele lat życia na walce z jej nałogiem, prowadzanie po poradniach, odwykach, gdy zaczęła znikać na całe miesiące z domu przestał walczyć... chłopcy sami prosili go o zakończenie farsy, bo wracała na kilka dni tylko po to by ich okraść to było 5 lat temu gdy go poznałam był już rozwodnikiem, a ja się rozwodziłam - u mnie nie było alkoholu, była lodówka, bo poza ciążą uzyskaną w chwili rozpoczęcia współżycia nic mnie z mężem nie łączyło i rozstaliśmy się ogólnie w zgodzie, nie pasowaliśmy do siebie i całe nasze wspólne życie to były właściwie dwa życia, dwa gosp[odarstwa domowe pod jednym dachem chłopcy mojego drugiego męża zaakceptowali mnie i sami zdecydowali po kilku miesiącach, że nie będą mówić ciociu tylko mamo to trochę źle wpłynęło na mojego syna, bo był rozpieszczonym jedynakiem, ale po chwilowym kryzysie i wrednym zachowaniu zaakceptował nową rodzinkę, mój drugi mąż nic na siłę nie robił i nawet, gdy syn był wredny to nie unosił się, tylko jeszcze mnie uspokajał i mówił, że to przejdzie i przeszło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojjjjjj
I wlasnie mamy dobry przyklad na to ze te jedze powyzej zje...bia dobre relacje miedzy zona ich eks meza a dziecmi.Potem beda jeczec jakie "macochy" sa paskudne.Ale juz nie beda pamietaly jak praly mozgi dzieciom :P Waszym dzieciom sie dostanie na koniec za to ze jestescie bezwartosciowymi,zawistnymi i zazdrosnymi malpami.Kolejny dowod na to ze nie kazda baba co ma jajniki powinna zostac matka. Biedne te wasze dzieci.Zaznaja duzo goryczy w zyciu,skoro jednak mamusia tak chce..... A akceptowac dzieci musza zone ich ojca i szanowac tez ja musza.Czy wam sie to podoba czy nie.Mozecie nas,zony nazywac jak chcecie.Jednak to my dzielimy lozko z tym facetem,jemy razem sniadania,jezdzimy na wakacje.A wy? (pisze do tych kilku powyzej) kim jestescie? Eks,czyli nikim,nikim na tyle waznym zeby spedzic reszte zycia lub odbbrac telefon.My mamy mezow,dom,rodzine.Jestesmy szczesliwe. :) A wy? Z postow wynika ze zzera was rozpacz,msciwosc i brak honoru ;) ps,kto na forum wytyka literowki i bledy ortograficzne daje swiadectwo niskiej kultury.Same je robicie.sprawdzcie ha ha ha :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×