Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pani ktora potrzebuje pomocy

FInanse domowe- jak ludzie oszczedzacie ile wydajecie?

Polecane posty

zgodze sie z tym,ze branie swojego jedzonka do pracy to bardzo dobry pomysl:) a jeszcze jak w pracy jest mikrofalowka,to juz w ogole super,mozna sobie wziac nawet zupki,czy cos innego na cieplo. Jak pracowalam w biurze,to tygodniowo zdarzalo mi sie wydac nawet 30-40 zl na sniadanka. Potem zaczelam brac z domu kanapki,salatki,surowki itp. Przynajmniej nie marnowalam jedzenia w domu,bo to co bym miala wyrzucic,zjadalam w pracy:) My tez nie kupujemy mydla (poza mydlem w plynie o zapachu miod-mleko - moja slabosc) i herbaty,bo tesc nam przywozi,dostaje w pracy. A w lato dostaje jeszcze wode mineralna zgrzewkami:P Pozytywny skutek pracowania w budzetowce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panijaśminowa
Pozytywny skutek pracowania w budżetowce--------> he he dokładnie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pozytywny skutek pracowania w budżetówce - pozytywny jak dla kogo, my akurat oboje mamy działalność i szczerze mówiąc mam niesmak jak słyszę, że budżetówka, oprócz pensji dostaje jakieś przydziały :o Finansowane również z tego, co z nas co miesiąc 20tego zdzierają :o A ja mydło, ręczniki i herbatę muszę sama kupować... Co za kraj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panijaśminowa
Ale też nie taka ta budżetówka różowa, bo jak pomyślę, ile w niej zarabia mój tata, to te mydła niech sobie w...buty wsadzą, że tak powiem. Także są plusy dodatnie i plusy ujemne, jak to powiedział pewien znany polityk...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do panijaśminowej
Tato zawsze może rzucić budżetówkę i założyć własny interes.A jest różowo,bo to budżetowka ciągnie pensje w gorę.Z naszych podatków :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panijaśminowa
Niestety, tata już nie młody i bałby się ryzyka związanego z rozkręcaniem własnego interesu...Ale to temat rzeka niestety:( A co do kwestii nie tyle oszczędzania, co niemarnowania, to ja przypomniała mi się rozmowa moich koleżanek ze studiów sprzed lat: - Wyrzuciłam wczoraj wór ciuchów z zeszłego sezonu na śmietnik. - Ale pocięłaś wszystko nożyczkami przed wyrzuceniem?! - Jasne, jeszcze by sobie ktoś wziął te ciuchy, a ja przecież za nie zapłaciłam! Normalnie włos mi się zjeżył na głowie... Ja staram się nie wrzucać do śmietnika poniszczonych nawet ubrań, czy nadpsutej żywności. Fajnie, jak ktoś ma na osiedlu kontener PCK, ja nie mam, dlatego ubrania wieszam w reklamówce na koszu, może ktoś jeszcze z nich skorzysta. Podobnie robię z żywnością. Kiedyś na przykład podpatrzyłam na osiedlu rodziców panią, która zabiera takie jedzenie dla pieska, a ilu ludzi robi to, niestety dla siebie... Natomiast gdy kupowałam kolorowe pism, zwłaszcza kobiece, po przeczytaniu nie wyrzucałam ich na śmietnik, tylko oddawałam dalej (koleżance, ciotce, mamie) do przejrzenia, poczytania. Taki drugi obieg:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Panijaśminowa- kontenery PCK z PCK chyba niewiele mają wspólnego, dlatego ja jak wyrzucam jakieś stare ubrania, to wkładam do reklamówki i kładę obok śmietnika pod blokiem. Zawsze znikają bardzo szybko... A rzeczy, które są na mnie za małe, ale w dobrym stanie, oddaję babci a ona przekazuje licznym krewnym i znajomym na wsi - mamy taką dalszą rodzinę z kupą dzieciaków, więc ubrania w dobrym stanie zawsze im się przydają. Zwłaszcza, że ja figurkę mam o mało kobiecych kształtach, więc moje bluzki pasują nawet na 12-latki :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panijaśminowa
Oj to niejedna małolata pozazdrościła by Ci figurki:) Ja również niezniszczoną odzieżą, której już nie noszę lub z której już wyrosłam (wszerz oczywiście;) ) wymieniam się z rodzinką, koleżankami lub daję ciotce, która zawozi je do zaprzyjaźnionych biedniejszych rodzin na wieś. Ja tez uważam, że lepiej oddać ciuchy komuś mniej lub bardziej znajomemu, bo co tak naprawdę dzieje się z ubraniami ze zbiórek, pieron wie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panijaśminowa
Kiedyś znalazłam tez stronkę http://daryrzeczowe.pl/, gdzie można oddać różnego rodzaju niepotrzebny sprzęt rtv, agd, meble, itp. dla organizacji. Są tam ogłoszenia zarówno potrzebujących, jak i tych, którzy chcą coś oddać posegregowane według województw, ale nie wyczytywałam się dokładnie w mechanizm działania tej wymiany. U nas w prasie lokalnej były wcześniej ogłoszenia tego typu. Uważam, ze to fajna sprawa, bo lepiej oddać np. niepotrzebną już (bo mamy nową) lodówkę komus, komu naprawdę się przyda, niz wywieźć na elektrośmieci lub jak robi wiekszość, zatachać nocą na śmietnik pod blokiem;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz w temacie chemii domowej
jakie proszki polecacie zeby byly tanie i dobrze praly, podobnie plyny do mycia podlog, plyny do mycia kibelka, i do mycia nacyzn. Ja najczescie kupuje Domestosa, Sidolux, proszek Bonux, ale moze daloby sie taniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2353253525235
Ja jestem minimalistką i kupuję tylko do mycia naczyń płyn w Biedronce, jest b. dobry... Czasem Cif, ale mało go uzywam. Domestos mozna tylko do kibla, też nie zawsze kupuję, czasem sobie radzę samą kostką albo proszkiem... Podłogi = drewniane deski najlepiej wodą sama lub z octem, w kuchni mam linoleum to czasem nawet samą wodą albo z proszkiem... Jeśli chodzi o oszczędność to najlepiej nie kupowac, he, he Dużo oszczędzam na sortowaniu śmieci - bo za kosz płaci się 45 zł na mc. Mam do tego starą zamrażarkę - ma 4 szuflady - do jednej kładę plastik , drugiej szkło, itp. Nic nie pachnie brzydko, bo jest uszczelka... Telefon - tylko na kartę i ładuję go w ostateczności, a do komunikacji służy przede wszystkim internet. Kredyty - tez raczej nigdy się nie pakuję, szczególnie nie warto w drobnicę np. pralki na raty, lodowki. Jak kogos nie stać to lepiej kupić na allegro okazję lub z niemiec używane... Straszną kasę pochłania samochód, paliwo i wszelkie naprawy, toteż go nie mam :) Ale mieszkam w mieście. A od kiedy bilety podrożały i najtańszy normalny jest po 2 zł. to coraz częściej wyciągam rower - jest za darmo i czasem nawet szybcjiej... Kupuję głównie w dyskontach jak Biedronka, Netto, najczęsciej wg limitu... Nie ma sensu kupować czegoś bo promocja, ani niepotrzebnych rzeczy... Głównie na 1- 2 dni, żeby się nie zestarzało. Nic u mnie się nie marnuje, nawet stary chleb z rozkosza zje pies... buty wyszukuję na allegro od producenta wychodzą taniej, podobnie wiele innych rzeczy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy niektore z was sa az tak
biedne, ze podlogi myja mydle, po miescie przemieszczaja sie rowerkiem a jedzenie kupuja w jakichs podejrzanych dyskontach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2353253525235
No sory, może i jestem biedna, zależy od punktu widzenia... Tylko co złego w jeździe na rowerze? Nie znoszę samochodów i tego całego smrodu... A Biedronka czy jest podejrzana... Pół Polski tam kupuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc, ja tak staram sie oszczedzac: warzywa mamy ze swojego ogrodka, w czasie gdy wszyscy znajomi i sasiedzi siali trawe i zatrudniali ogrodnikow my sadzilismy i sialismy warzywa. Efekt taki, ze mam dwie 300l zamrazarki pelne warzyw gotowanych, surowych. Mieso probojemy kupowac na wsi raz na jakis czas "ilosc hurtowa", wedliny tez w malutkim masarskim przy rzezni (wiadomo, w hiper i supermarketach data waznosci daje do myslenia). Mleko w ilosciach hurtowych na wsi (sama robie swoje serki (na internecie jest mnostwo stron z domowymi przepisami na nie)) Chemie kupuje raz na kilka miesiecy w hurtowni. Tak samo napoje i jedzenie ktore sie nie psuje (makarony, kasza, maka, cukier). Ciast i pieczywa nie kupujemy, pieke sama. jestem swiadoma, ze nie wszyscy maja takie warunki do przechowywania jak ja mam. Rzeczy w sklepach z uzywana odzieza, zawsze cos sie znajdzie (nie nawidze tej chinszczyzny, choc bys nie wiem jak prala, dzieciaki maja i tak wysypke przy ich noszeniu) lub od znajomych, czego sama nie wykorzystam przekazuje dalej. Najlepsza inwestycja bylo zalorzenie zmiekczacza do wody, takiego duzego tuz przy zaworzei liczniku. Oszczedzam w ten sposob na: proszku do prania (wystarczy 1/3podanej ilosci), plyn do zmiekczania prania nie potrzebny, przoszki lub tabletki typu calgonit i calgon nie uzywam, mniejsza ilosc szamponu i mydel w plynie. Inwestycja godna przemyslenia, ale kazdy musi to sam przemyslec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do tej czy wy az tak biedne jestescie, jezeli w takiej Holandii (ktora uchodzi za bogaty kraj) 90% ludnosci przemieszcza sie rowerem i segreguje smieci, dlaczego my mamy tego tez nie robic, w perspektywie siedzenia bog wie ile w korkach by dotrzec na drugi koniec miasta, i placenia za abonament w fitnesie, wole wziasc rower i polaczys przyjemne z pozytecznym, czasowo zyskam tyle ile samochodem, a i moje serce tez zyska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No coz,nie darmo wszyscy sie smieja z polakow,ze tylko skora,fura i komora...swietnie sie potwierdzilo to na forum. Wszystkie panstwa uciekaja od samochodow,produkcji spalin,korkow,buduja sciezki rowerowe,a u nas nic sie nie dzieje,i jeszcze jak sie przyznasz,ze rowerem jezdzisz,to od razu jestes biednym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tu jeszcze wiecej "takich pomyslow" tym razem z Belgii: ubikacja i pralka "chodza" na deszczowke zbierana w podziemnych pojemnikach takich samych jak na szambo. Jak dobrze sie zastanowic to maja swieta racje. Przy budowie nowego domu jestes zobowiazany do zalozeniainstalacji i skladowania tej wody. Zbiorniki sa umieszczane pod garazem. Wystarczy pompa i zawor i wode uzywasz do sprzatania, mycia samochodu, podlewania kwiatow, trawnika, do wszystkiego byle nie do spozycia. Firmy dostaja znizki podatkowe za promowanie komunikacji miejskiej, czesto pracownicy dostaja dobre rowery z osprzetem z firmy lub dodatek do placy gdy uzywasz roweru jako srodka do dojazdu do pracy. Meble, dobry jeszcze sprzet agd, ubrania itp mozesz za darmo oddac gminie, ktora ma taki magazyn/sklep z uzywana odzieza i meblami, gdzie zatrudnieni sa ludzie, ktorzy z roznych przyczym zyciowych znalezli sie na marginesie (czescto skazani zwolnieni z wiezienia itp), gdzie za grosze kupisz wszystko. W ten sposob umeblowalismy nasze pierwsze wspolne mieszkanie i mamy niektore meble jeszcze do dzisiaj bo sa starociami i zabytkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje oszczędzanie
"czy niektore z was sa az tak biedne, ze podlogi myja mydle, po miescie przemieszczaja sie rowerkiem a jedzenie kupuja w jakichs podejrzanych dyskontach?" a może dlatego niektóre są z nas takie bogate? bo nie szastają na lewo i prawo? choćbym nie wiem ile kto zarabiał to jak będzie rozrzutny to nic nie oszczędzi i w rezultacie będzie biedny. co do mycia podłog, to kiedyś nie było takich płynów jak teraz a w domach było czysto. i mnie mama nauczyła, ze nie trzeba wydawać 10 zł na butelkę pachnącego płynu a do wiadra z wodą wystarczy wlać trochę ludwika. sama tak robi do dziś i ja również. no i najlepszy efekt daje zmycie podłogi szmatą a nie mopem. fakt, ze nie zawsze się chce, co lenistwo to lenistwo:P ale raz na jakiś czas szmata, a częściej mop,żeby było szybciej. co do oszczędności proszku, akurat na tym nie oszczędzam, tzn kupuję doby proszek, ariel, persil albo wizir, albo dobry płyn do prania, wtedy ubrania mniej się niszczą, i na dłużej starczają. te w których nie chodzę trafiają na wieś tam się przydają.te w dobrym stanie trafiają do kuzynek, i one chociażby na podwórko wynoszą. knutsel29 zazdroszczę ci tych domowych serków :) i mleka prosto od krowy. mimo że ja mam dostęp do "wsi" to akurat ta działka jest dla mnie nie osiągalna. no może mleko od kozy mogłabym mieć, ale wiadomo, takie rzeczy się psują, a ja częściej niż raz w tyg tam nie zawitam i to by było brakiem oszczędzania, w jedną stronę prawie 100 km.... no i nie miałabym czasu się tym zajmować. praca do 15-17 uniemożliwia taki styl życia, choć na prawdę marzę o własnym pieczywie i świeżym twarożku. jeżeli chodzi o zmywarkę to używam tabletek z lidla, są tanie, kilka zł za 30 sztuk i przy uzywaniu zmywarki 2 razy w tyg na prawdę wychodzą tanio. kibelek myję domestosem, natomiast wannę proszkiem do prania. jest akrylowa i podobno mocno chemiczne rzeczy ją niszczą, proszek daje sobie świetnie radę. od czasu do czasu kamien i rdzę usunę cilitem, ale taka butla starcza na jakiś rok,i jest skuteczna. "Pauuulla24 No coz,nie darmo wszyscy sie smieja z polakow,ze tylko skora,fura i komora...swietnie sie potwierdzilo to na forum. Wszystkie panstwa uciekaja od samochodow,produkcji spalin,korkow,buduja sciezki rowerowe,a u nas nic sie nie dzieje,i jeszcze jak sie przyznasz,ze rowerem jezdzisz,to od razu jestes biednym..." to tak samo było z torebkami foliowymi. jak w polce obalono komunę i z zachodu zaczęły nas bombardować torebki foliowe, kolorowe, woreczki do pakowania żywności to byliśmy zachwyceni i nie zauważyliśmy że oni zaczynają od tego odchodzić, pakować pieczywo w szare papierowe torby, tak samo zakupy. dopiero dziś widzimy że niszczymy nasze środowisko, i jak zwykle jesteśmy do tyłu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje oszczędzanie
a co do mebli to również stare z których rezygnujemy wystawiamy obok śmietnika i zazwyczaj szybko znika. coś co dla nas jest bezużyteczne dla kogoś innego może się przydać. pamiętam jak mój tata znosił szafkę po starych lokatorach i taka babcia go zaczepiła: "a co pan chce to wyrzucić? taka fajna dobra szafeczka" szafeczka znalazła nowego właściciela a nam nie zawadzała w mieszkaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do zacofania Polski, to niestety nie można się nie zgodzić i dotyczy to tak wielu aspektów życia, aż się nie chce o tym gadać. Chyba jedyne co mamy na poziomie bardziej zaawansowanym niż inne, rozwinięte kraje, to lustracja... Co do torebek foliowych w sklepach - niesamowite jest to, że u mnie w domu zawsze były płócienne torby, które w sam raz nadałyby się na zakupy, a jednak nikt ich nie używał. Dopóki nie wprowadzono płatnych torebek w każdym sklepie - nagle okazało się, że można na wszelki wypadek nosić w torebce płócienną torbę zakupową, zamiast za każdym razem płacić te 10 gr. Niby 10 gr. to nie majątek, a jednak mobilizuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość levres_oligo
Biedronka nie jest gorszym sklepem, jasne że jest tam badziewie ale pełno też w niej produktów tańszych i dobrych. Ja na zakupach korzystam z listy zakupów ale nie takiej zwykłej tylko na komórce, specjalny program do tworzenia list zakupów, za darmo :) http://listonic.pl/ Polecam też nowy co prawda serwis z poradami dla chcących oszczędzać na kilka sposobów, nie tylko na jedzeniu ale i ubraniach np. http://poradyspodlady.pl/ System spisywania wydatków i dobrego planowania zakupów np z robieniem wcześniej rekonesansu to uważam najlepsza metoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje oszczedzanie podzielam twoja opinie, ja tez myje podlogi szarym mydlem, zbawienne dla terakoty i parkietu, co do ludwika to masz racje, i do tego kapke octu i wszystko jest odtluszczone. A co do uzywania roweru, to..... prawde powiedziawszy na polskie warunki jestem bogata, ale to tylko dlatego, ze umiem oszczedzac. Co do tego mleczka to rzeczywiscie mam szczescie z tym rolnikiem. A moze jest gdzies w poblizu mala mleczarnia? Najczesciej przy takich zakladach (nie tylko mleczarnie ale i ubojnie i masarnie) sa sklepy firmowe, w ktorych jest i tak taniej i produkty sa swiezsze. A chleb pieke w maszynie, przychodze do domu wsypuje make, wybieram program i 3,5 godz pozniej caly dom pachnie swiezym chlebem. .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panijaśminowa
Rower ------> widzę, ze dla niektórych jest wyznacznikiem biedy ;) ciekawe, czy rower renomowanej sportowej firmy, którego cena nie jest na pewno "dyskontowa", również świadczy o finansowym niedostatku?;) Ale cóż, na polskie zacofanie nie ma lekarstwa:D Ja od dłuższego czasu marzę o rowerku:) Głównie za względu na chęć poprawy kondycji, ale też uniknięcia korków, autobusów (bleee...) i kupowania biletów:) Chyba u (przyszłych) teściów w piwnicy jest jakiś rower mojego lubego, to mu na wiosnę zabiorę:) Zmiekczacz wody------------------> knutsel29, przyznam, że nie słyszałam wcześniej o czymś takim, a z tego, co piszesz, to rzeczywiście bardzo ciekawe i przydatne urządzenie, muszę coś więcej o tym poczytać. Foliowe reklamówki --------> dla mnie to zmora naszych czasów, dziwne, ze jeszcze nie śnią mi się po nocach. Tak, jak napisała któraś z nas, dokąd nie wszedł do nas kapitalizm, ludzie jaoś żyli bez "foliówek", każdy nosił na zakupy swoja siatkę (z materiału, czy taką śmieszną, żyłkową, często obecną w polskich komediach z tamtych lat;) ) i bylo dobrze. Ja mam w domu wiele płóciennych, jutowych toreb, zawsze mam taką w torebce (a sama torebkę taką, ze ze 2,5 kg ziemniaków, by weszło;) ), biorę, gdy wybieram się na zakupy (mój facet zawsze jeczy: "a po co Ci ta siata?", a jak nie wezmę, to jęczy, ze z tymi reklamówkami idziemy, urwanie głowy z tym moim chłopem:) ), moja mam bez materiałowych siatek nie wychodzi z domu i nie chodzi tu nawet o oszczędność tego 10 gr., ale bardziej o ekologię:) teraz w temacie chemii domowej------------------------> ja na tej płaszczyźnie niezbyt oszczędzam, przyznaję się. Do prania kupuję płyn Persil (czasem Pollena Rex, ale Persil o niebo lepiej dopiera, a cena nie różni się jakoś drastycznie od Rex-a), płacę 35 zł za 3l, do jednego prania zużywam ok. 85 ml. Piorę na programie "mini 30", trudne plamy przed wrzuceniem do praliki zapieram mydłem Biały Jeleń lub Biały Wielbłąd (którymi z reszta też się myję, są antyalergiczne) - dla mnie te mydła to gwarancja zniknięcia plam:) Tak jak napisała "moje oszczędzanie", lepiej zainwestować w dobry płyn/proszek, dzięki temu nie denerwujemy się niedopranym praniem i ciuszki mniej się niszczą. Do płukania zazwyczaj Lenor lub Silan koncentrat, ale ostatnio skusiłam się na płyn Global "Sofin" za ok. 6 zł i jestem bardziej chyba nawet zadowolona, niż z lenorów. Do WC mój facet z uporem maniaka kupuje jakiś najtańszy marketowy płyn, który myć, myje, ale jego zapach wyżera drogi oddechowe do cna. Chyba czas zainwestować w Domestos, moja mam używa go od zawsze. A Wy? Myślicie, że Domestos jest lepszy od dyskontowych płynów do kibelka????? Do mycia wanny, umywalki, wcześniej kuchenki (teraz myje gąbeczką z Pur-em) używam "Cif Lemon"(ok. 8 zł za 700 ml) . Lepszy jest z wybielaczem, ale do niego koniecznie w gumowych rękawiczkach, a ja znów nie potrafię nic robić w rękawicach (a powinnam, bo jestem strasznym uczuleniowcem i wrażliwcem:( ). Ale teraz się przemogę, bo mi strasznie wanna zachodzi kamieniem (mamy strasznie zakamienioną wodę), i "Cif Lemon" nie daje rady:P Naczynia myję płynem "Pur" tradycyjnym, żółtym (inne, o kremowej konsystencji moim zdaniem słabiej radzą sobie z tłuszczem), ale widzę, że większość osób na tym forum, jak i w mojej rodzince lubi starego, poczciwego Ludwika;) Okna, szybę w witrynie, lustra myję "Clinem" w spray-u (wydajne to pieroństwo) i papierowym ręcznikiem lub gazetą (taką szorstką, oczywiście). Natomiast moja mama zakupiła ściereczki z microfibry, które świetnie myją okna nasączone...czystą wodą:) Naprawdę fajny wynalazek. Podłogi myję "Ajaxem", bo strasznie lubię zapaszek konwaliowy, który utrzymuje się jeszcze jakiś czas po myciu. Raz kupiłam płyn do podług i powierzchni "Ludwik", ale nie jest dobry:( Podłogi "zasuwam" ścierką na kolanach:P Mało wygodne, ale tak jak któraś z dziewczyn już pisała, lepiej się domywają, niż mopem. Poza tym mi z mopa ciągle wylatują jakieś farfocle, nie mogę go później uprać, nie lubię go wyciskać na tym sicie, miejsca to zajmuje i w ogóle mopom mówię stanowcze: NIE!!! Choć mop oczywiście mam;) Jak nie mam "Ajax-u" to nie pogardzę umycia podłogi wodą z płynem do naczyń, mydłem, raz w przypływie konieczności myłam nawet wodą z odrobina płynu do kąpieli, a co!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Preben i Porbjorn
Hej, ja też podobnie jak deklarowało tu wielu z was, robię listy zakupów i staram się ich trzymać …staram się. ;) Robię je na zwykłym papierze (bo mój obecny telefon jest jak dla mnie zbyt skomplikowany w obsłudze, żeby sporządzać podobne listy z jego pomocą – prędzej bym oszalała z wściekłości w sklepie). Tak więc zawsze mam zapas kartek po nieudanych wydrukach, które służą mi za brudnopisy i z nich sobie korzystam zapisując różne info., plany dnia, w tym również listy zakupów. :) Jedzenia raczej nie wyrzucam – tzn. kupuję tylko to, co wiem że zużyję na obiad przez kilka kolejnych dni, a resztki z obiadu przekładam do plastikowych pojemników z Ikei i składuję jedne na drugich w lodówce przez kolejne 2-3 dni max i jeśli któryś z domowników ma ochotę przegryźć coś na ciepło w ciągu dnia, to sobie wyciąga porcję i odgrzewa. W ten sposób marnuje się naprawdę niewiele żywności, a takie pojemniki są naprawdę tanie i przydają się nie tylko do przechowywania resztek z obiadu, zachowując mnóstwo miejsca w lodówce, ale również wszelkich napoczętych konserw (np. owoców/warzyw puszkowanych itp.), których po otwarciu nie powinno się przechowywać w puszce. 17-elementowy zestaw takich pojemników kosztuje w Ikei dosłownie grosze, bo tylko 16 zł. Co do jazdy na rowerze to jestem jej gorącym zwolennikiem, choć obecne warunki mieszkaniowe skutecznie uniemożliwiają mi cieszenie się rowerem, bo infrastruktura przewidziała jedynie kilka lichych ścieżek rowerowych w mojej okolicy i do tego biegnących jedynie wzdłuż największych arterii w okolicy, czyli np. Al. Jerozolimskich, Grójeckiej i Banacha :o które nie są zbytnio zachwycającą okolicą na eskapady rowerowe. Bardzo bym chciała kupić ‘trailer’ doczepiany do roweru, w którym mogłabym wozić dzieciaki do przedszkola i jeździć z nimi do parku, jednak na chwilę obecną wypadałoby raczej skwitować ten pomysł formułą w stylu: ‘takie rzeczy to tylko w Erze, psze pani…’ :) No cóż, może za kilka lat… jak uciekniemy z centrum, bo na wielkoskalową budowę sieci ścieżek rowerowych na pewno nie ma co liczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W temacie chemii gospodarczej: - podłogę myję mopem, bo nie nawidzę na kolanach zasuwać ze szmatą, używam ciepłej wody z ludwikiem w kuchni i przedpokoju, a wody z brefem w łazience. Parkiet myję też wodą z ludwikiem. Nie używam żadnych sidoluxów, bo ten ludwik ewidentnie wystarcza - podłogi prezentują się bardzo dobrze. - łazienkę - całą - myję brefem takim 2 w 1 (butelka dwukomorowa), najbardziej mi ten zapach odpowiada, domestosem się prawie zatrułam i podziękowałam, a innych płynów, w tym dyskontowych nie testowałam. - do mycia naczyć ludwik, do zmywarki tabletki somat. Do lidlowych nie mogę się przekonać, tzn. jeszcze się nie odważyłam ich wypróbować, bo jakoś nie wierzę, że mi np. nie zepsują zmywarki :o - do luster Mr. Muscle, starcza na bardzo długo a jkednak najbardziej jestem zadowolona z efektu (próbowałam różne tańsze, no i ten mi najbardziej pasuje). Okna myję octem i gazetą, a do błysku ręcznikiem papierowym. - ręczniki papierowe regina, najdłuższa rolka, bo faktycznie starcza na bardzo długo. Raz kupiłam w rossmanie markę własną i skończył się po tygodniu :o - proszek do prania niemiecki persil w tabletkach 28 zł/ 18 prań. Płyn do płukania lenor albo silan, nie pamiętam, a jak mi się nawinie to niemiecki softlan niebieski. - spray do lodówki dr.beckmann, do mebli Pronto w rozpylaczu. Ale szafki kuchenne i płytę kuchenki najlepiej mi się myje mieszanką woda+ludwik w butelce z rozpylaczem po mr.muscle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja do toalety używam
Gigusia płynu za niecałe 3 zł , zapachem nie rozni sie od innych tego typu specyfików za blisko 10 zł, toaleta jest czysciutka. nie wiem co prawda czy poradziłby sobie z mocno zapuszczona muszla, uwazam ze czesto myjac płynem do tego przeznaczonym nie sposób zapuścic kibelka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja z kolei nie jestem zwolenniczką roweru, po prostu boję się jeździć rowerem po warszawie. Co innego na wsi u babci, czy też w ogóle na wakacjach gdzieś po lesie pojeździć. Po mieście jeżdżę komunikacją, bilet kwartalny kosztuje 200 zł, więc raczej się opłaca, nawet jak nie jeżdżę codziennie to i tak na pojedyncze bilety wydałabym więcej. Poza tym mieszkam na linii metra - grzechem byłoby nie korzystać :p Ja też od jakiegoś czasu na zakupy chodzę z listą i dzięki temu wydaję znacznie mniej, niż przed wprowadzeniem listy. Dobrym patentem jest też robienie zakupów przez internet, co prawda dochodzi opłata za dostarczenie (u mnie kilkanaście zł), ale dzięki temu, że nie przechodzi się koło tych wszystkich alejek, nic dodatkowego nie kusi i też można uniknąć nadprogramowych wydatków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panijaśminowa
Ja również zawsze robię listę zakupów metodą tradycyjną:) na zadrukowanych lub zapisanych z jednej strony karteczkach. Pozwala to nie tylko na rozważne robienie zakupów, ale i na uniknięcie sytuacji typu: "O kurde, zapomniałam o jajkach!" w momencie, gdy ziemniaki juz prawie dogotowane, a kotlety czekają na panierkę i smażenie;) Staram się też nie wyrzucać jedzenia. Podobnie jak "Preben i Porbjorn" mam sporo pojemników na żywnosć (głównie Ikea i Lidl), do których chowam końcówki obiadów i produkty puszkowe - te do pudełek przekładam w całości zaraz po otwarciu, bo nie cierpię puszek. Stram się też gotować tyle, ile danego dnia potrzebuję, bo moj facet nie jest zwolennikiem jedzenia "z dnia poprzedniego", niestety i w efekcie wszyskie końcówki dojadam ja:) Przed chwilą spałaszowałam makaron świderki z wczorajszym sosem do spaghetti z kolacji;) Jestem też zwolenniczką ładnych słoików (zostwiam sobie zawsze np. po dużej kawie "Prima Finezja") oraz puszek na kawę i herbatę (mam przede wszystkim z Ikea - tanie plus fajne wzornictwo). Pozwala to dłużej zachować świeżość i aromacik:)Dla mnie to bardzo ważne, bo jestem uzależniona wręcz od kaw i herbat;P Planuję też zakup pojemniczków na zioła i przyprawy, moja mama wszystko ma w słoiczkach: każde zioło świeże i aromatyczne. To super sposónb na unikniecie sytuacji: "Wyrzuć tę zwietrzałą herbatę/kawę/bazylię.";)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×