Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MyMohito

Jak go zdobyć?

Polecane posty

"Chodziło mi o to, że nakręcałabyś się tak zupełnie niepotrzebnie, bo w ogóle, choć wiemy, że tak nie jest, to przysłuchiwanie się takiej rozmowy może sprawić, że same będziemy się nakręcać..." Tak, racja.... Ja nie uwazam, ze ta ex- jest dla niego wazna ( tzn. nie uwazam, ze jest w niej zakochany). Sam mowil, ze rozstali sie dawno temu, wyglada na to, ze za obopolnym porozumieniem :P wiec pewnie sa w dobrych stosunkach. Ona prawdopodobnie ma jakiegos faceta (wolalabym, zeby miala!), wiec pod tym wzgledem OK... Z drugiej strony dziwne dla mnie by bylo, gdyby w tej sytuacji w ogole nie byl przejety ta tragedia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To wszystko dobrze o nim świadczy,że jest odpowiedzialny, ma dobre serce i kobiety, z którymi był, szanuje. Mi zaimponował kolega, który ceni sobie wierność i w ogóle nie pozwala, żeby kobieta się przemęczała... Ale cóż, kocham przyjaciela, którego coraz bardziej trafia szlag. Ja nigdy nie bawiłam się w Królową Śniegu i jakieś głupie gierki, ale trafił mi się trudny przypadek, który musi zobaczyć, że króliczek mu ucieka niczym bolid Formuły 1 Fiatowi 126 p. Inaczej chyba nie szanuje tego, co ma... Poza tym ja się nakręcać już nie zamierzam, swoje przepłakałam. Teraz będzie to, co będzie. Teraz czas na jegon ruch. Szczerze mówiąc, czekam, aż w końcu pęknie i zrobi coś oprócz posyłania mi miny ciężko obrażonego... Ja też pękłam wówczas zupełnie niespodziewanie. Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło w naszych relacjach i w ogóle sama nie wiem, jak do tego doszłam, że powiedziałąm mu wówczas, że się w nim zakochałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja też się przyłączę____
Hej kobiety:) NIe mam niestety czasu pisywać z Wami więcej, ale cieszę się, że tu jesteście i mogę wieczorem wpaść i Was poczytać. Dziewczątko, dobrze myślisz. Facet, który w ogóle znał dziecko, bądź jego matkę i dowiedział się o śmierci tego dziecka, tak naprawdę powinien być wstrząśnięty taką wiadomością. Myślę, że każdy człowiek nie z kamienia byłby przybity. Nawet, gdy w telewizji słyszymy o śierci dziecka, to człowiek pochyla się nad tym. Tym bardziej, jeśli kiedyś był związany z jego matką. Dla rodzica to największa tragedia jaka może się zdarzyć. Ten gość to już nie dziecko, jest świadom pewnych spraw. Gdybyś była z nim bliżej, mogłabyś próbować porozmawiać z nim o tym, zgadać jakoś, ale przy znajomości na nieco mniej intymnej stopie, zgadzam się z Tobą. Postąpiłaś słusznie nie idąc na ten lunch. Mam pytanie jednak do Ciebie. Dlaczego upierasz się tak przy wyjściu grupowym?? A jeśli ono z przyczyn "rozlazłości grupy" w ogóle nie wypali?? Poza tym niektórzy ( a może większość) ludzi nie potrafi otwierać się, zbliżać do kogoś konkretnego, będąc w grupie. Może daj mu szansę indywidualnie?? Jeśli wówczas coś wykręci, to będziesz miała jasność. Wiem, brzmi prosto, a w życiu tak nie jest, ale może warto wziąć to pod uwagę?? Mohito.. hmmm, myślałam o Tobie. Myślę, że to, że jesteście uwikłani w dość ścisłą grupę koleżeńską ma swoje plusy i minusy. Może warto byłoby wykorzystać jakąś najbardziej zaufaną kumpelę ( choć to też niebezpieczne bywa). Może tego gościa trzeba jakoś przetestować, nie wiem, wyspowiadać podstępnie, czy coś?? Myślę, że przy takich bezpośrednich "paczkowych" relacjach, do momentu aż zagra w otwarte karty, nie łatwo będzie go rozszyfrować inaczej. Lidiene... silne związki międzyludzkie czasami bywają trudne do odgadnięcia. Znałam kiedyś przypadek pewnego faceta "zdobytego". Zdobywany był przez moją kumpelę niemal 3 lata. Podchodzony na różne sposoby, aż został zdobyty. Jej miłość do niego była jak dla mnie wręcz przerażająca. Ona spisywała do notesu wszystkie smsy od niego... Został zdobyty. Byli ze sobą półtora roku. Oglądali nawet pierścionki zaręczynowe... I nagle jednego dnia przyjechała pewna Japonka do nas na uczelnię wóczas. I on w ciągu kilku dni się z nią związał, a z moją kumpelą się rozstał. Faceci są nieodgadnieni (przynajmniej niektórzy, a im młodsi, chyba tym gorsi). Nie sposób chyba dociec, jaki charakter miała złość Twojego przyjaciela, może nawet sam nie do końca wiedział. Może czuł, że jest coś nie tak, ale nie umiał określić co?? Jednak skoro przyjęlaś taktykę "olewającą", to trzymam kciuki. Podobno całkiem spora część mężczyzn uświadamia sobie miłość do danej kobiety dopiero wóczas, gdy istnieje groźba, że stracą ją bezpowrotnie.... Ja tego mojego nie widziałam, ale gadałam z nim przez tel. Oczywiście pół służbowo. Jedną sprawę trochę zawalił. Napisałam mu o tym, on odpisał i za moment jeszcze zadzwonił. Wiecie na czym się złapałam?? My mamy jakiś taki nienormalny kontakt. Niby nic się nie dzieje, a jakoś tak się kurczowo wzajemnie trzymamy. Zorientowałam się jak pisała Mohito,że swojego nie widziała 3 dni i że chyba Go niedługo zobaczy, że ja zawsze wiem, kiedy będę go widzieć. Nie wiem jak to się dzieje, ale u nas prawie każdy sms, rozmowa telefoniczna, czy na żywo, kończy się słowami, do zobaczenia jutro, dziś, w piątek, czy coś w tym typie. On mi zawsze mówi, kiedy się zobaczymy. Jak tak pomyślę, to z wieloma osobami nie zwracamy w ogóle uwagi kiedy się widzimy i żegnamy się słowami: cześć, pa itp., a nie do zobaczenia i myślimy kiedy. Ten mój miał wracać z delegacji w poniedziałek rano (weczorem mamy jeszcze naradę), no więc wczoraj pożegnaliśmy się słowami, do poniedziałku. Dziś mówi mi do zobaczenia we wtorek, a ja mówię, a nie w poniedziałek?? No i on opowiedział mi, ze będzie chyba wracał późno i nie wie, czy zdąży i takie tam. Dziś nasza niedoinformowana sekretarka przyszła do mnie zapytać, czy on dziś będzie... Trochę mnie to zaniepokoiło... Dziwne to wszystko. Jeszcze parę miesięcy temu mieliśmy imprezę formową, na której nie zamieniliśmy ani słowa ze sobą... Dziś nie ma dnia, żebyśmy oboje byli w tym samym miejscu i się nie szukali. Nie ma prawie takiej możliwości, żebyśmy się nie odwiedzili. Niektórzy nawet jak jednego z nas nie ma u siebie, to w ciemno idą do tego drugiego pokoju. Czasem zastanawiam się co myślą... U nas jest taki system, że przychodzimy często na różne godziny i wychodzimy też o różnych. Pamiętam jak wracałam z nim kiedyś,a on mi powiedział, że jechał rano o tej porze, o której ja zaczynam winny dzień i szukał mnie w busie, później przypomniał sobie, że to nie ten dzień. Pamiętam też, jak raz przyszłam do firmy, a on czekał przy drzwiach i powiedział mi, wiedziałem, że to Ty idziesz (mamy domofon), ja zapytałam skąd, a on na to, że mówiłam przecież wczoraj, że będę koło 12... Jak tak sobie myślę, to czasem idąc do niego, tak poprostu zagadać mam obawy, czy mu nie przeszkadzam, w jakiś sposób się nie narzucam, ale tak, żeby stać w wejściu i czekać to nie potrafiłabym chyba nawet... To jest właśnie to, o czym pisała kiedyś Dziewczątko - sygnały. Gdybym stała w drzwiach i czekała na faceta, wyszła z pokoju usłyszawszy, że ktoś idzie i czekała na tę osobę, to z mojej strony byłaby to niemal deklaracja. Faceci chyba są inni jacyś... Najbardziej jestem wściekła na siebie, że takie jego zachowanie działa na mnie. Mąci i miesza mi w głowie. Nie wiem, czy to bardziej schlebia, czy bardziej mnie ekscytuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Faceci są niedogadnieni. Ja się przyłączę_, on wychodzi, czekając na Ciebie, wraca z Tobą, czyli myśli o Tobie. Ja czekając na kogoś specjalnie, daję mu jednoznaczny sygnał, że jest dla mnie ważny. My też tak mieliśmy, że zawsze na siebie czekaliśmy. Z mojej strony była to deklaracja, a z jego? Hmm... Nie wiadomo co... On mi kiedyś, jakiś czas temu powiedział, że wspólne chodzenie na miasto, wracanie, wyjazdy kończą się uczuciem, a nie przyjaźnią... I że on coś takiego przeżył... Potem mnie przez kilka dni unikał, po tej rozmowie... W pewnym momencie pomyślałam, że on to tak dziwnie powiedział, że może mu zależy... A ja nic... Czekałam na dalszy rozwój wypadków i w końcu coś we mnie pękło i powiedziałam mu o swoich uczuciach... Dzisiaj nadal był na mnie wściekły, patrzył się, jak rozmawiam z kolegą, jak się do niego uśmiecham, a jego ogarniała złość... Może zwyczajnie żal mu minionych chwil... Ja się przyłączę_, z tego, co piszesz, wydaje mi się, że w firmie postrzegają Was jako parę, czyli masz rację, że coś jest na rzeczy, skoro postronni obserwatorzy to widzą... U mnie też sporo osób widziało chemię i nawet wprost mi o tym powiedziało ostatnio. Czyli tacy obserwatorzy też nie zawsze trafnie ocenią sytuację. Fakt, że on zawsze wie, kiedy wracasz, kiedy przychodzisz do firmy, jakim busem jeździsz, świadczy o tym, że wyczekuje spotkań z Tobą... Tylko czy to są spotkania przyjaciół, czy kobiety i mężczyzny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lidiena,A ja też się przyłączę____ -> Macie racje co do reakcji tego \"mojego\" na te tragedie.... Tydzien temu przed lekcja powiedzial mi, ze wyszedl z domu o 7 rano, bo musial jeszcze jechac do szpitala. A ja sie pytam:\"O 7 rano?A co sie stalo?\"a on do mnie:\"Osoba, ktora znam, ma tam operacje\". Wiec moze chodzilo o to dziecko, tylko nie chcial mnie wtajemniczac.... lidiena-> Trudno odgadnac, dlaczego \"Twoj\" jest ostatnio taki nadasany... Czy chodzi tylko o stracona przyjazn, czy tez o to, ze wymykasz mu sie z rak? :) Poobserwuj go jeszcze troche, powymykaj sie mu, i poczekaj na jego reakcje. :) Ech, laski... Wy macie o tyle fajnie, ze widzicie sie z nimi dosc czesto i bedziecie sie widywac... A ja.... niedlugo stane z prawda w twarz, byc moze z bolesna prawda... A ja też się przyłączę____ ->\"Mam pytanie jednak do Ciebie. Dlaczego upierasz się tak przy wyjściu grupowym?? A jeśli ono z przyczyn \"rozlazłości grupy\" w ogóle nie wypali?? Poza tym niektórzy ( a może większość) ludzi nie potrafi otwierać się, zbliżać do kogoś konkretnego, będąc w grupie. \" Dlaczego upieram sie przy wyjsciu grupowym? Dlatego, ze uwazam ze w ten sposob nie bedzie sie niczego na sile przyspieszac, bedziemy obydwoje mniej speszeni. :P Poza tym uwazam, ze skoro ja juz raz zaprosilam go na impreze w gronie moich znajomych (wtedy kiedy sie rozchorowal), to teraz do niego powinien nalezec kolejny krok i propozycja jakiegos wyjscia, czy to w dwojke, czy to w gronie innych osob... A on jedyne co zrobil do tej pory to rzucil luzna propozycja typu:\"Sluchajcie, moze kiedys wieczorem wyjdziemy wszyscy razem do jakiejs restauracji cos zjesc?\" I wtedy kursantka powiedziala, ze \"OK, to moze do tej polskiej restauracji pojdziemy\" no ale nic nie uzgodnilismy wtedy... Potem, jakis tydzien przed Wielkanoca (jeszcze przed tym trzesieniem ziemi), kiedy zjadlam w pracy z nim lunch, poszlam z nim na gore zabrac moje rzeczy, potem zeszlismy razem na dol (to mi sie wlasnie w nim podoba, ze zawsze mnie odprowadza), tzn. bylam tylko ja i on. No wiec gdy zeszlismy razem na dol i sie zegnalismy, on mi powiedzial:\"Sluchaj, to moze wyskoczymy kiedys do tej polskiej restauracji?\" A ja mowie:\"OK, chetnie :)\" a on na to:\"Spytamy tez innych...\" no i znowu tak nic konkretnego nie bylo ustalone... Potem bylo to trzesienie ziemi, Swieta... Nie wiem, moze on uwaza, ze sama ta propozycja (ale propozycja bez konkretow!!!!!:/) dal mi do zrozumienia, ze chce sie ze mna \"jakos\" spotkac? Moja mama np. kiedy jej to opowiedzialam, powiedziala ze \"na pewno chodzi mu o to, zeby wyjsc razem ale w Twoim towarzystwie\" a teraz z kolei nawet ona sama juz w to watpi.... a jednoczesnie radzi mi nigdzie go juz nie zapraszac ani nie wysylac zadnych SMSow jako pierwsza.... :( Bo to juz wtedy bedzie narzucanie sie z mojej strony. Z drugiej strony gosc po pierwszej lekcji spytal sie mnie, czy mam meza! No po co by mu byla potrzeba taka informacja??? Z czystej ciekawosci??? Dla mnie to wygladalo tak, jakby chcial od razu zorientowac sie, czy bedzie mogl jakos dzialac!!! Pewnie, ze ja wolalabym typowa randke, TYLKO Z NIM! Ale skoro on nie wychodzi z taka propozycja, to ja tego nie zrobie! Jesli ja mam robic jakis krok (ktory juz zrobilam miesiac temu), to moge co najwyzej zaprosic go na spotkanie w gronie innych osob! Fakt, obawiam sie, ze to spotkanie w polskiej restauracji moze nie dojsc do skutku, bo temu nie bedzie pasowal czwartek, tamtemu piatek, tamtemu niedziela, itd. Powiem Wam, ze planowalam na osobnosci pogadac z nim o tym wyjsciu do restauracji, ale wtedy gdyby on sam cos o tym wspomnial.... I chcialam mu powiedziec, ze JA i ON powinnismy ustalic termin, bo im wiecej osob tym trudniej sie dogadac co do terminu, i jak ustalimy to zapraszamy innych. Jesli moga przyjsc to OK, jesli nie, to trudno.... Bo jesli sie wszyscy nie zgadamy, to moze byc tak, ze nigdy tam nie wyjdziemy! I to chcialam mu powiedziec i dodac:\"No, chyba ze towarzystwo innych jest dla Ciebie niezbedne...\". Co o tym myslicie? A ja też się przyłączę____ -> Masz racje z tym, ze w grupie trudniej zaciesnic wiezy z druga osoba.... Mi np. przychodzi to z trudem, chociazby dlatego, ze uwazam za niekulturalne siedznie w grupie i szeptanie do ucha cos jednej osobie.... Takze to nie tak, ze ja upieram sie przy grupowym wyjsciu.... Ja po prostu traktuje to jako \"rozgrzewke\", \"przelamanie lodow\". :) \"Może daj mu szansę indywidualnie?? Jeśli wówczas coś wykręci, to będziesz miała jasność. Wiem, brzmi prosto, a w życiu tak nie jest, ale może warto wziąć to pod uwagę??\"\" No ale dlaczego ja mam mu dawac szanse indywidualnie? Ja chce, zeby to on wpadl na ten pomysl! Poza tym on jest gosciem ktory jest dosc zabiegany, wiec on wie lepiej, kiedy mu pasuje gdzies wyjsc, kiedy ma wolny czas.... :( A ja też się przyłączę____ -> Jak tak czytalam opis Twojej sytuacji, to pomyslalam sobie:\"Jak my tutaj wszystko przezywamy, analizujemy, troche jak nastolatki :P\". Powiem Ci, ze ja na Twoim miejscu tez bym interpretowala zachowanie tego \"Twojego\" w ten sposob, ze gosc cos do mnie czuje... To jego czekanie przy drzwiach... No kurcze, jak masz kogos w dupie, to na niego nie czekasz.... Proste? Proste! Ogolnie uwazam, ze zachowanie facetow jest proste! I my wiemy, kiedy daja nam sygnaly, ze podobamy sie im! Jesli jednak goscie daja sprzeczne sygnaly albo nie posuwaja znajomosci do przodu, wtedy zaczynamy sie w tym wszystkim gubic i powstaja potem takie watki na forach jak nasz tutaj... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisz do niego sama, zaproś go. To nie będzie narzucanie się. Jak nie zareaguje, odmówi, to już więcej pierwsza nie proponuj. Nie pisz kilka SMS-ów, tylko jednego z propozycją. Nie warto czekać, aż oni coś zrobią, bo tak możemy doczekać Bożego Narodzenia, a sprawy nie posuną się ani o krok do przodu... Próbuj, i tak z nim kończysz współpracę, daj sobie szansę i zaproś go samego, bo tak łatwiej zacieśnić więzi, tak łatwiej będzie mu zrobić jakiś krok ku zmianie charakteru Waszej relacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam sie z tym co pod koniec powiedziała Dziewczątko. Jakby u mnie tak by było, że facet non stop na mnie czekał przy drzwiach itd. to było by wszystko pewne...z wami to troche inaczej to jest - powinno byc odbierane bo jadnak troche wiecej ode mne przezylyscie.... ale teraz jak tak mysle, to same zoabczcie... jeśli facet ma >30 i zachowje sie jak \\\"nastolatek\\\" my niby wiemy jak sie taki nastolatek zachowuje, że to niby on bedzie wiecznie domagał się spotkania i czekał przy drzwiach itd... no bo \\\"przepisowo tak jest\\\" ale ci obecni nastolatkowie wcale nie zachowuja sie tak jak powinni jak my przypuszczamy.... 30latek zachowuje sie jak 20 a 20 jak młodszy..... wiosek stad tylko jeden... że facet zawsze bedzie \"sto lat za murzynami\", prostując kobietami....niezależnie od ich wieku, to się nigdy nie kończy! No powiedzcie, że nie mam racji?!:P Dzisiaj piątek.... zobaczymy co bedzie....:D:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczątko dokładnie tak jak mówi Lidienie... ale możesz spróbowac na początek tak... że sama z nim ustal tą konkretną date jak mówiłaś idzcie wszyscy razem i później może on coś zaproponuje... jakieś spotkanie we 2...a jeśli nie to może on jakiś nie kumaty...albo musi byc wiecznie zdobywany... jakbyś zdecydowała się na to wspólne i on po nim nic nie zrobi to może Ty własnie napisz tego 1 sms.... pisząc, że ostatnio bardzo dobrze ci się rozmwiało, że chciałabys to powtorzyc i czy nie miał by ochoty na.. coś tam np. jakis spacerek czy kolacje... i możesz też dopisac cos w stylu, że jest też pare rzeczy o ktorych chciałąbyś się dowiedziec... lub coś zoabczyc, dokształcic sie...:) coś napewno pomoże:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na pewno wymyślisz coś. Może np. potrzebujesz przewodnika po mieście, bo chcesz znaleźć jakąś knajpkę z klimatem? Potrzebujesz rady przy wyborze prezentu? W ogóle cokolwiek:) Każdy pomysł jest dobry:) A ja się ze swoim nie widzę do poniedziałku. Ale ostatnio mu się do domu nie spieszy i przyjeżdża na grille w wolne... To jest dziwne zachowanie... Coraz mniej go poznaję... I to, co pisze mi na GG... I znowu mam mętlik w głowie. Chciałam o nim zapomnieć, ale coś kiepsko mi idzie, znowu mam nadzieję, pewnie zupełnie niepotrzebnie... Ale staram się być twarda, nie złośliwa, ale konsekwentna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ale co się stało? czy taktyka "olewania" przerodziła się w coś wiecej niż tylko w taktykę?? Miałaś przecież działac! Może on zmienił lekko stosunek, bo widzi jak sie dobrze bawisz z innymi a go olewasz.. nie wiem może to on teraz jakaś taktykę na ciebie stosuje...?! NIe poddawaj się! Kazałyście mi się nie poddawac, więc ty dalej próbuj! Bedzie dobrze. Walcz o to co chcesz, przecież ty baranek to wiesz o co chodzi:) aa widzę, że kolejna cecha typowa dla baranów, zawsze do wszystkiego zapaleni na maksa i czasem siada bateria... i opuszczają ręce.. ale baterie trzeba ładowac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To taka strategia walki podyktowana obserwacjami moimi i mojej przyjaciólki. Ona również uważa, że do niego dotrze coś dopiero przy całkowitym olewaniu, bo ma narcystyczny charakterek;) A doceniamy coś, co tracimy, bo wcześniej w ogóle nie zwracamyn na to uwagi, w ogóle nie znamy wartości pewnych rzeczy. Myślę, że ta strategia zaczyna do niego przemawiać... Jakby nie było, zaczyna żałować pewnych rzeczy... Nie znam w ogóle jego motywacji, ale widać, że żałuje... Nawet gdyby to się w przyszłości miało być tylko przyjaźnią, do niego pewne rzeczy muszą dotrzeć, bo sprawił mi wcześniej wiele przykrości... W ogóle wszyscy mi wcześniej podpowiadali, że mam stawiać pewne granice, ale mi zbyt zależało i efekt jest, jaki jest... W ogóle pewne rzeczy musi przemyśleć... Już wcześniej naskrobał sobie i już parę razy ta metoda go otrzeźwiła. On w ogóle nic nie zrozumie i nic nie zmieni w swoim postępowaniu, dopóki będzie miał świadomość, że ja łatwo mu odpuszczam. Barany są uparte, więc można powiedzieć, że powracam do swej baraniej natury;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaaacha no to ja chyba nie do końca zrozumiałam wcześniej..:) No to miejmy nadzieje, że wszystko w końcu zrozumie... i już odpowiednio się zachowa:) 3mam kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja tak chyba piszę niewyraźnie, bo w ogóle dzisiejszy dzień jakoś mnie sennie nastraja, próbuję uczyć się na kolokwium, ale niewiele wychodzi, szybko się męczę i robię sobie przerwy... Mam nadzieję, że on zrozumie pewne rzeczy. Jak to mówi moja przyjaciółka, facetowi trzeba pokazać od razu pewne granice, w przeciwnym razie w ogóle nie będzie mnie szanował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MyMohito, lidiena- Dzieki za rady! \"Dziewczątko dokładnie tak jak mówi Lidienie... ale możesz spróbowac na początek tak... że sama z nim ustal tą konkretną date jak mówiłaś idzcie wszyscy razem i później może on coś zaproponuje... jakieś spotkanie we 2...a jeśli nie to może on jakiś nie kumaty...albo musi byc wiecznie zdobywany... jakbyś zdecydowała się na to wspólne i on po nim nic nie zrobi to może Ty własnie napisz tego 1 sms.... pisząc, że ostatnio bardzo dobrze ci się rozmwiało, że chciałabys to powtorzyc i czy nie miał by ochoty na.. coś tam np. jakis spacerek czy kolacje... i możesz też dopisac cos w stylu, że jest też pare rzeczy o ktorych chciałąbyś się dowiedziec... lub coś zoabczyc, dokształcic sie... coś napewno pomoże \" Mysle, ze skorzystam z tej rady... Zobaczymy, czy w przyszlym tyg. beda mowic cos na temat wspolnego wyjscia. :) Jesli nie, to ja im o tym przypomne,a najlepiej tylko jemu... :P Nic, musze czekac. :) A pozniej ewentualnie przypomne mu, ze kiedys mowil, ze chcialby cos pozwiedzac w miescie, wiec zaprosze go na spacer albo na wyjscie do jakiegos muzeum. :) No, skoro mowil, ze lubi zwiedzac... Lidiena-> Zycze powodzenia i wytrwalosci w swojej taktyce! :) Hehe, ja tez jestem Baranem (24 marzec), i to upartym! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takie typy są najgorsze, bo w ogóle nie wiadomo, o co im chodzi. I nie pozwalają o sobie zapomnieć. Warszawa pełna jest fantastycznych facetów, ale dopóki pewne kwestie nie zostaną jednoznacznie przekreślone, ja nie będę potrafiła się bawić normalnie w klubie i zaangażować w żadną bliższą relację z jakimkolwiek facetem... Skoro on się z Tobą chciał przywitać inaczej, to może rzeczywiście coś jest na rzeczy. Takie drobne gesty zdradzają więcej niż słowa, które wypowiadając, kontrolujemy... Sprawę komplikuje jego dziewczyna, ale czasami pojawia się chemia, pomimo tego, że jesteśmy w związku, i ona zmienia nasze życie. Czyli wszystko przed Tobą:) Może akurat coś pięknego z tego wyniknie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Same Baranice i to z marca się tu zebrały:) Ale to chyba za sprawą naszej walecznej natury tak łatwo się nie poddajemy:) Ja jestem z natury uparta, aż dziwię się, że jemu tak łatwo przychodziło "rozbrajanie mnie", tzn. wystarczyło, że przytulił ot tak, a mi mijała cała złość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczątko, a jak się edytuje stopkę? Piosenka świetna:) Ja też bym chciala pewne rzeczy zmienić w stopce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczątko! Zawsze do usług! :) U mnie bez zmian...:(.. bez odbioru. Miałam dziś iśc na kolejne ognisko:) i zapewne ON też by tam był... ( no i był ale tylko na chwile) ale jednak wyszło inaczej i w sumie nie żałuje, bo dobrze się bawiłam, mimo iż tylko chwile ale było sympatycznie, z samymi babami:P Jutro może coś przyniesie nowego... zobaczymy.... tęsknie za byle czym.... za widzeniem się, za uśmiechem.. za wszystkim..;( wiem, zę nie mam zagrozenia ze strony tej kolezanki co wcześniej pisałam...ale teraz większośc bedzie zależec od niego.. a tego sie boje chyba najbardziej.. ja on sobie to wszystko wyobraza...i co z tym z robi.. czy faktycznie traktuje mnie jak ładną koleżankę, zktórą fajnie się pobawic czy może coś wiecej.. sama już się pogubiłam...mam taka ochotę pójśc do niego i mu wszykrzyczec wszytko, jak bardzo mi na nim zależy i ze dlaczego nic nie robi, i ze nigdy sie nie dowie czy warto jeśli nie sprobuje... i to ostatnie ciągle mnie 3ma przy tym całym zachodzie z nim... a właśnie on ma tak samo na imie jak moja pierwsza miłośc...!:) i wiele razy to imie kręciło się w okół mnie... może to jakieś przeznaczenie co do tego imienia:D:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę, że już nie wytrzymujesz napięcia i chciałabyś się pozbyć ciężaru... Może naprawdę warto mu powiedzieć wprost? Jeśli oczywiście wiesz, że on tego nie rozpepla połowie miasta, jeśli odrzuci Twoje uczucie. Gdy kochasz, potrafisz się cieszyć z jego każdego uśmiechu, ciepłego spojrzenia oczu, każdego słowa... Każdy gest i słowo rozbierasz na części pierwsze, szukasz mianownika, który wskazywałby na to, że jemu jednak na Tobie zależy... Może dobrze, że nie poszłaś na ognisko, choć tęsknisz za nim. Niech zatęskni, może teraz to on zacznie szukać kontaktu z Tobą? Sprawdzisz, czy w ogóle odczuł Twoją nieobecnośc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lidiena-> Stopke zmienia sie w \"Preferencjach\", u gory strony pod napisem \"Forum-zycie uczuciowe\" :P Ja myslalam jeszcze o stopce \"Dzisiaj uwierzylam, ze do szczescia mi wystarczy bym przy Tobie byla, bys codziennie na mnie patrzyl...niby tak zwyczajnie ale oczy mowia wiele....\" no, ale, dziewuchy, BEZ PRZESADY! :) Co jak co, ale nie popadajmy w uwielbienie do tych facetow!!!! :) Poki sie jasno nie okresla, nie zasluguja na nasze uwielbienie. ;) A ta stopka, ktora teraz mam, pasuje idealnie do tego, co funduja nam \"nasi\" panowie. ;) Lidiena, ja tez jestem uparta... :) Kilka lat temu uparlam sie, ze bede dazyc do tego, zeby zamieszkac we Wloszech i osiagnelam to! Chcialam tez nauczyc sie wloskiego i tez to osiagnelam (choc chce go umiec jeszcze lepiej!). Chcialam kiedys pojechac na zagraniczna wycieczke. Pojechalam. I to pojechalam sama, bo na towarzystwo kolezanek nie moglam liczyc. :) Takze moja mama mowi, ze jestem tak uparta, ze wiekszosc moich marzen sie spelnia. :) mymohito-> \"tęsknie za byle czym.... za widzeniem się, za uśmiechem.. za wszystkim..;( wiem, zę nie mam zagrozenia ze strony tej kolezanki co wcześniej pisałam...ale teraz większośc bedzie zależec od niego.. a tego sie boje chyba najbardziej.. ja on sobie to wszystko wyobraza...i co z tym z robi.. czy faktycznie traktuje mnie jak ładną koleżankę, zktórą fajnie się pobawic czy może coś wiecej.. sama już się pogubiłam...mam taka ochotę pójśc do niego i mu wszykrzyczec wszytko, jak bardzo mi na nim zależy i ze dlaczego nic nie robi, i ze nigdy sie nie dowie czy warto jeśli nie sprobuje... i to ostatnie ciągle mnie 3ma przy tym całym zachodzie z nim...\" Moge sie podpisac pod tymi slowami! Ja zlapalam siebie na tym, ze czesto przygladam mu sie dlugo i probuje w glowie zapamietac rysy jego twarzy, ksztalt oczu, nosa, brwi, ust... Bo wiecie: ja nie mam nawet jego zdjecia. W moim przypadku teraz tez wiekszosc bedzie zalezec od niego.... I tez czasami mam ochote do niego podejsc, wyciagnac za fraki :P (tzn. za ten jego elegancki garniturek) i powiedziec:\"Idioto! Slepcu! Przejrzyj na oczy! Chce Ciebie! Chce Cie poznac! Chce widziec i czuc ze Ci sie podobam!!! Chce, zebys wreszcie pojal, ze nie mozesz, nie mozemy oboje zmarnowac tej okazji!!!! Wiec ocknij sie wreszcie, rusz dupe i zacznij dzialac! BADZ MEZCZYZNA!!!\" ;) Zastanawiam sie nad tym, jak on przytula, jak caluje... Huhuhuhuhuuuu :P Na razie mam na koncie jedynie pozegnalny buziak w policzek. To bylo przed Swietami, kiedy wszyscy zyczylismy sobie wesolych Swiat wiec dostalam calusy w policzki od kazdego w grupie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak w ogole to mialam nie myslec o nim... a ja caly dzien sledze odpowiedzi w naszym watku, wiec sila rzeczy mysle o NIM... :P Ale powiem Wam, ze duza ulge przynosi mi pisanie tutaj, czytanie Waszych rad, czytanie o Waszych doswiadczeniach... :) Zawsze mozemy cos razem wykombinowac, co dwie glowy to nie jedna :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja w ogóle nie umiem się na niczym skupić, ciągle myślę o nim. Mam o tyle dobrze, że mam wiele wspólnych zdjęć, ba, mam nawet cały zestaw zdjęć z grilla. Ja wiem, jak on przytula, bo wcześniej na pożegnanie zawsze się przytulaliśmy, poza tym on mnie przytulał też tak po prostu, bez żadnego powodu, znienacka. Fajnie, że były święta chociaż mogłaś liczyć na buziaka. Twoja determinacja zawsze przynosiła owoce, może i tym razem przyniesie;) Ja już jestem daleka od widzenia w nim ideału... Jestem po prostu po fazie otrzeźwienia, a mimo to zależy mi na nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To, że tu jesteście też mi bardzo pomaga... bo wiem, że moge się do was zwrocic o pomoc i nie zostane przez w jakis spsob oceniona, jak czesto bywa w realu. Dziewczyny!.... śnił mi sie znowu... i to był taaaaaak cudowny sen! ze jak o nim teraz mysle to odlatuje...!:)) śniło mi sie, ze gdzies na wakacjach bylismy ze znajomymi i on mial obok pokoj.... ale przez balkony normlanie można było przjeśc.... no i jak przeszedl na moj... ja mu coś powiedziałam w stylu ze niedlugo bede 2 tyg sama w domu... a on cos ze to przenaczenie i mnie pocałował... hehe no to tak w wielkim skrocie... alee jaa.. jak całował;d hehe szkoda ze to tylko sen... co do tych 2tyg to prawda:) i chcę go zaprosic na jakiś wiczor filmowy czy coś... myślicie, że wypada??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lidiena-> Ja tez o nim mysle, ale juz sie tak nie zadreczam tym co jest i tym co byc moze bedzie.... :) To dobrze, ze gosc juz nie jest dla Ciebie idealem, ze patrzysz na niego trzezwo.... :) mymohito-> Ty i ten \"Twoj\" jestescie kolega i kolezanka (tzn.taka jest wersja formalna), wiec wedlug mnie spokojnie mozesz go zaprosic na seans do siebie do domu. A Ty bylas kiedys u niego w domu lub on u Ciebie? A tak w ogole to od jak dawna sie znacie i od kiedy jestes nim zauroczona? :) A ja też się przyłączę____ ->\"Dziś nasza niedoinformowana sekretarka przyszła do mnie zapytać, czy on dziś będzie... Trochę mnie to zaniepokoiło...\" A czemu Cie to zaniepokoilo? Boisz sie, ze Wasza relacja dla postronnych moze wygladac jak jakis romans?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja też się przyłączę_____
Witajcie:) Widzę, że robi się tutaj gorrrrrrrrąco!!! Widzę, że faktycznie rogate jetseście baby:) Ja jestem chyba tu jedyną wagą. Taki niepozorny znak, mocno chwiejny emocjonalnie, lubiący kokietować, a i owszem, ale niezbyt pewny siebie. Dzięki dziewczyny za Wasze spostrzeżenia. Mohito kochana, napisałas, że gdyby facet czekał przy drzwiach to byłoby jasne... jak widać nie zawsze:) Co do Twoich zmagań z samą sobą i chęcią wykrzyczenia wszystkiego, to szczerze mówiąc nie wiem co Ci doradzić. Ja kiedyś coś takiego zrobiłam... Poprostu musiałam, choć z obecnej mojej perspektywy patrząć nie zrobiłabym tego. Chyba wtedy nie miałam podstaw sądzić, że coś ze strony tamtego chłopaka było, ja jednak byłam zakochana. Jedyne, co z tego dobrego wypłynęło to to, że sprawa się całkowicie wyjaśniła. Ja przeżyłam gorycz ciężką, ale przeżyłam jak widać. Gość był dyskretny i koniec końców przestałam się łudzić. U Ciebie Mohito jest inaczej. Ty masz podstawy sądzić, że nie jesteś mu obojętna... może warto, może to jest właśnie to, co powinnaś zrobić?? Dziewczątko, jesteś babką z zasadami. Ja wiem, że z boku doradzać jest łatwo, gorzej wykonać. Szczególnie, że w rozmowie z kimś każdy niuans się liczy, to głosu, wszystko... Może nie targaj gościa za fraki, ale tak szczerze mówiąc, ja na Twoim miejscu zaprponowałabym mu jakieś sam na sam. Odmówi, znajdzie wykręt - to niech spada na drzewo. Nie czekałabym na na grupę, na rozgrywanie tego inaczej (może ja jestem fatalnym strategiem, to też należy wziąć pod uwagę). Dziewczątko, czasy się zmieniają, kobiety się wyemancypowały, a poza tym włosi szczególnie przyzwyczajeni się do silnych kobiet!!! Bierz ster w swoje ręce! Nie wyznajesz mu przecież uczucia, tylko niezobowiązująco zaproponujesz obiad, bądź wyjście pozwiedzać (nie proponuj może kolacji, na razie tak na luzie). Lidiena, mam dobre przeczucia co do Twojego przyjaciela. Myślę, że on zaczyna widzieć na oczy. Widzi co traci, a być może myśli, że już stracił???? Nie znam faceta, jego osobowości, ani temperamentu, ale myślę, że wzbierają w nim siły, by zdobyć się na poważną rozmowę z Tobą... Co do mnie to cóż tu powiedzieć. Tak jak zauważyła Dziewczątko: "jak masz kogoś w dupie, to na niego nie czekasz" i faktycznie jest to proste do pojęcia. Jednak spektrum uczuć pomiędzy posiadaniem kogoś w dupie:), a zauroczeniem, kochaniem itd. jest przeogromne. Nie mam wątpliwości, ze jestem kimś dla niego. Choć nie umiałabym przeżyć tego, by do kogoś mi bliskiego, do kogo coś czuję, cokolwiek więcej niż obojętność, by nie odezwać się przez ponad 9 miesięcy... Jak dla mnie to albo on coś poczuł później, albo mam zwidy i on nic nie czuje. NIe umiałabym nie mieć wiadomości od kogoś bliskiego przez tyle czasu... Z drugiej strony, ja się z nim wówczas też nie kontaktowałam, jakoś też był mi obojętny, a teraz... nie jest.... Dziewczątko powiedziałaś święte słowa odnośnie znaków i tego, że tego topiku nie byłoby, gdyby wszystko rozwijało się "normalnie", obojętne co to znaczy:) Masz rację. Ja też chyba nie miałabym wątpliwości, a jednak mam. W normalnych warunkach, gdyby on nie był żonaty, a ja nie byłabym mężatką, uznałabym, że jemu na mnie zależy, że mnie podrywa, a tak to tylko rozmyślam właśnie jak jakaś nawiedzona nastolatka... Z drugiej strony może to jakiś wyraźny znak z nieba dla nas na nie, skoro poznaliśmy się póltora miesiąca po jego ślubie i dwa tygodnie po moim?? Jeszcze ja wyszłam za mąż dość szybko, a on po 7 latach mieszkania z narzeczoną... W sumie to nie powinnam mieć wątpliwości i tak naprawdę chyba powinnam uciekać od tej znajomości, a jakoś nie potrafię... Lidiena, mam nadzieję, że mylisz się co do postrzegania nas jako pary, mam nadzieję, że ludzie aż tak nie myślą, bo to nie byłoby dobre. I tak jak właśnie napisałaś, czy to jest relacja przyjaciół??, czy kobiety i mężczyzny... Nie wiem. On mi kiedyś powiedział, że bardzo mnie lubi, ale jak?? Nie znamy się chyba aż tak bardzo jak na przyjaciół, nawet nie byliśmy nigdy u siebie w domach. Sama nie wiem już... Bo z drugeij strony nie ukrywa przede mną żony. Dziwne to wszystko... Pozdrawiam Was serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja też się przyłączę_____
Dziewczątko, boję się, że ktoś widzi naszą relację jako właśnie coś w typie nadmiernej bliskości. Ta sekretarka jest znacznie starsza od nas, bardzo z boku względem zespołu... Boję się co ludzie o mnie myślą... Ma męża, małe dziecko i co?? i przyjaciela?? Wiem, że ludzie widzą czasem jak razem wychodzimy itd. NIe wiem co myślą, ale trochę się wystraszyłam, ze przyszła mnie zapytać, to znaczy, że uważa, ze ja wiem więcej niż inni na jego temat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
„To, że tu jesteście też mi bardzo pomaga... bo wiem, że moge się do was zwrocic o pomoc i nie zostane przez w jakis spsob oceniona, jak czesto bywa w realu.” Mi ten temat też bardzo pomaga, bo widzę, że nie tylko ja znajduję się w takiej dziwnej, niejasnej sytuacji. Tu nikt mnie nie wyśmieje, za to mogę spotkać się z Waszymi opisami i relacjami, które są dla mnie swojego rodzaju drogowskazem, probierzem. Mogę się Was poradzić, a ponieważ macie podobne przeżycia, jesteście w stanie obiektywnie ocenić moją sytuację, coś doradzić. To bardzo pomaga. Nie żeby przyjaciele mi nie pomagali, ale czas potrzebna jest ocena kogoś z zewnątrz. ”Dziewczyny!.... śnił mi sie znowu... i to był taaaaaak cudowny sen! ze jak o nim teraz mysle to odlatuje...! śniło mi sie, ze gdzies na wakacjach bylismy ze znajomymi i on mial obok pokoj.... ale przez balkony normlanie można było przjeśc.... no i jak przeszedl na moj... ja mu coś powiedziałam w stylu ze niedlugo bede 2 tyg sama w domu... a on cos ze to przenaczenie i mnie pocałował... hehe no to tak w wielkim skrocie... alee jaa.. jak całował;d hehe szkoda ze to tylko sen... co do tych 2tyg to prawda i chcę go zaprosic na jakiś wiczor filmowy czy coś... myślicie, że wypada??” Na pewno wypada. To jest naprawdę dość luźna propozycja i nie musisz się obawiać, że czegoś się domyśli. Oglądanie filmów to zajęcie dla kumpli;) Naprawdę rzuć tak po prostu taką propozycję i czekaj na jego reakcję. Myślę, że będzie pozytywna. Widzę, że nie tylko mi się śnią pocałunki z ukochanym. Mi się śniło, że podszedł do mnie na korytarzu, mocno objął i pocałował…. To, że mamy takie, a nie inne sny świadczy o tym, że nam naprawdę na nich zależy i myślimy o nich intensywnie. Sny zdradzają nasze rzeczywiste pragnienia. Takie sny to pozytywna sprawa Dają siłę na cały dzień, do takich snów lubię powracać myślami za dnia. „Ja tez o nim mysle, ale juz sie tak nie zadreczam tym co jest i tym co byc moze bedzie.... To dobrze, ze gosc juz nie jest dla Ciebie idealem, ze patrzysz na niego trzezwo.... ” Tak, to najważniejsze, że potrafimy na nich patrzeć z normalnej perspektywy, niczym niezmąconej, klapki nam z oczu po prostu opadły. Dziś widzę jego wady i zalety. Dawniej widziałam tylko te drugie. Teraz widzę te drugie, a owszem, ale dostrzegam też parę wad, ale mimo nich wciąż nie mogę o nim zapomnieć. Chyba naprawdę mnie wzięło. Zazdroszczę Ci, że nie zadręczasz się myślami o tym, czy wyjdzie. Ja, niestety, wciąż miewam chwile słabości i zadręczam się takimi gdybaniami, analizą jego zachowania, każdy gest rozdrabniam na kawałki i próbuję interpretować… Naprawdę zazdroszczę Ci tego spokoju, bo to zadręczanie się niczego dobrego nie przynosi… „Co do Twoich zmagań z samą sobą i chęcią wykrzyczenia wszystkiego, to szczerze mówiąc nie wiem co Ci doradzić. Ja kiedyś coś takiego zrobiłam... Poprostu musiałam, choć z obecnej mojej perspektywy patrząć nie zrobiłabym tego. Chyba wtedy nie miałam podstaw sądzić, że coś ze strony tamtego chłopaka było, ja jednak byłam zakochana. Jedyne, co z tego dobrego wypłynęło to to, że sprawa się całkowicie wyjaśniła. Ja przeżyłam gorycz ciężką, ale przeżyłam jak widać. Gość był dyskretny i koniec końców przestałam się łudzić. U Ciebie Mohito jest inaczej. Ty masz podstawy sądzić, że nie jesteś mu obojętna... może warto, może to jest właśnie to, co powinnaś zrobić” Myślę, że warto zawsze wszystko wykrzyczeć, bo to daje nam spokój. Naprawdę ten ciężar w pewnym momencie staje się nie do udźwignięcia, a sama prawda nie jest nam w stanie zaszkodzić, jeżeli facet naprawdę jest okej. Bo jak jest w porządku, to tę informację zatrzyma dla siebie, nie wykorzysta jej przeciw nam. Jeśli też mu się podobasz, to odnalazłaś szczęście, jeśli jest Twoim przyjacielem, nie przestanie Cię traktować tak jak dawniej, jeśli był tylko „przyjacielem”, to zweryfikujesz pewne sprawy… Czyli jak by nie było, wychodzisz na plus A takie miotanie się nie jest korzystne dla naszego samopoczucia, prawda zawsze oczyszcza, a wiedza, że nic z tego nie będzie, pozwala nam otworzyć się na szczęscie, które może jest gdzieś obok, a my go po prostu nie zauważamy… „Dziewczątko, czasy się zmieniają, kobiety się wyemancypowały, a poza tym włosi szczególnie przyzwyczajeni się do silnych kobiet!!! Bierz ster w swoje ręce! Nie wyznajesz mu przecież uczucia, tylko niezobowiązująco zaproponujesz obiad, bądź wyjście pozwiedzać (nie proponuj może kolacji, na razie tak na luzie).” W ogóle nie przejmuj się tym, że gadają, że to facet powinien zabiegać. Niestety, faceci są niemrawi, niezdecydowani i jako te silniejsze emocjonalnie musimy wziąć sprawy w swoje ręce, żeby odnaleźć swoje szczęście. Chcemy być szczęśliwe, to o swoje szczęście musimy walczyć I dobrze, bo poniekąd jesteśmy dziś paniami swoje losu Dawniej tak wesoło nie było „Lidiena, mam dobre przeczucia co do Twojego przyjaciela. Myślę, że on zaczyna widzieć na oczy. Widzi co traci, a być może myśli, że już stracił???? Nie znam faceta, jego osobowości, ani temperamentu, ale myślę, że wzbierają w nim siły, by zdobyć się na poważną rozmowę z Tobą...” Szczerze mówiąc, to ja już prędzej spodziewam się, że zwiążę się z kimś innym, niż on zdecyduje się na poważną rozmowę… Choć wcześniej rozmawaliśmy na poważne tematy, ale akurat niezwiązane z nami, z naszą relacją… Obawiam się, że niepotrzebnie wciąż karmię się nadzieją i zawróciłam z drogi zapominania o nim. Coś każe mi jeszcze poczekać, dać mu jeszcze jedną szansę. Nie wiem co, ale po prostu tak czuję… W ogóle od chwili tamtej rozmowy jestem spokojniejsza, jego reakcja nie zabolała mnie tak, jak się tego spodziewałam, a w środku ciągle coś mi mówi, że będzie dobrze… Ale to jest takie irracjonalne. Chwilami nie rozumiem sama siebie. Niemniej wiem jedno, swoją strategią nadal podtrzymuję, bo mam wrażenie, że skłania go do refleksji, a te są zawsze potrzebne… „jest przeogromne. Nie mam wątpliwości, ze jestem kimś dla niego. Choć nie umiałabym przeżyć tego, by do kogoś mi bliskiego, do kogo coś czuję, cokolwiek więcej niż obojętność, by nie odezwać się przez ponad 9 miesięcy... Jak dla mnie to albo on coś poczuł później, albo mam zwidy i on nic nie czuje. NIe umiałabym nie mieć wiadomości od kogoś bliskiego przez tyle czasu... Z drugiej strony, ja się z nim wówczas też nie kontaktowałam, jakoś też był mi obojętny, a teraz... nie jest....” Moim zdaniem nie masz zwidów, omamów ani się nie nakręcasz… Po prostu masz podstawy, by sądzić, że on czuje coś więcej, zresztą każda nas ma powody, by w to wierzyć. Odpowiedzi są dwie. Im zależy albo są facetami, którzy nie znają znaczeń pewnych gestów i podchodzą do nich na „zbyt wielkim luzie”, dając nam nadzieję na coś więcej. Pewnych rzeczy po prostu się nie robi, jak ktoś jest nam obojętny… „Masz rację. Ja też chyba nie miałabym wątpliwości, a jednak mam. W normalnych warunkach, gdyby on nie był żonaty, a ja nie byłabym mężatką, uznałabym, że jemu na mnie zależy, że mnie podrywa, a tak to tylko rozmyślam właśnie jak jakaś nawiedzona nastolatka...” Małżeństwo nie oznacza, że umarliśmy dla płci przeciwnej;) I czasem też się zdarzy, że pojawi się jakieś uczucie, że się zakochamy, choć tego nie planujemy… „W sumie to nie powinnam mieć wątpliwości i tak naprawdę chyba powinnam uciekać od tej znajomości, a jakoś nie potrafię... Lidiena, mam nadzieję, że mylisz się co do postrzegania nas jako pary, mam nadzieję, że ludzie aż tak nie myślą, bo to nie byłoby dobre. I tak jak właśnie napisałaś, czy to jest relacja przyjaciół??, czy kobiety i mężczyzny... Nie wiem. On mi kiedyś powiedział, że bardzo mnie lubi, ale jak?? Nie znamy się chyba aż tak bardzo jak na przyjaciół, nawet nie byliśmy nigdy u siebie w domach. Sama nie wiem już... Bo z drugeij strony nie ukrywa przede mną żony. Dziwne to wszystko... Pozdrawiam Was serdecznie” Nie uciekasz, bo Ci na nim zależy, ale nie potrafisz się jeszcze do tego przyznać przed samą sobą. Gdyby Ci nie zależało, nie pisałabyś na forum… Nie obwiniaj się za to, co na Ciebie spadło, bo to przyszło niezależnie od Twojej woli… I czasem szczęście przychodzi później, gdy już na nie czekamy… Nie ukrywa żony, bo jest wobec Ciebie uczciwy, bo to i tak by w końcu wyszło na jaw… Zresztą wie o tym, że Ty też wolna nie jesteś… Mój mi kiedyś powiedział, że „jestem jedyną osobą, której uczucia się dla niego liczą…”. Dziwnie to wówczas zabrzmiało… A ja to oczywiście zaszufladkowałam do szufladki z napisem:”Chyba mu zależy…”. Z tym, że jemu chyba zależało jak na kumpeli, siostrze, przyjaciółce… Ale nie żałuję, że powiedziałam mu prawdę… Choć od tego czasu praktycznie ze sobą nie rozmawiamy…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję za pomoc techniczną, bo od kilku dni szukałam, gdzie by tu zmienić stopkę, a gdy kliknęłam na preferencje, to byłam pewna, że to jest dla osób, które jeszcze nie mają czarnego nicku;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×