Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dominisia21313

Szukam 30latek

Polecane posty

hej babony, swieta, swieta i po swietach :) nasze - w odroznieniu od tych poprzednich - byly bardzo udane :) w sobote piekna pogoda, bylismy na swieceniu na rynku, potem ze znajomi na kawce, odgruzowalismy i odsciercilismy troche mieszkanie, ale tak w ramach "podstawowego ogarniecia chaty", i potem dlugasny spacer z Dragoszonem zakonczony szalenstwem na lakach wieczorem odwiedzila nas przyjaciolka z dzieckiem, wiec Mlody szalal z psiurem, a my pytlowalysmy do polnocy nad drinkami :) niedziela niestety w Kraku byla wczesniejszym dyngusem wiec rano uzbrojona w "stroj lakowy" pognalam wybiegac psiura w ta ulewe (musial zostac sam na caly dzien bo u tesciow nie ma go gdzie zostawic). myslalam ze bede jedynym swirem w Wielka Niedziele pedzacym w stroju "I know what you did last summer" (widzialyscie ten horror?) ale pomylka, co sciezka wsrod pozeczek to ktos sunal ze zwierzem dzien u tesciow wesolo i milo spedzony (taaaaaaaaaaaaak, dokladnie tak, dziwne nie?) i wieczor u rodzicow juz. pogodzilismy czas i spotkania w taki sposob, ze w niedziele nie zostalismy u tesciow do wieczora lecz ok. 16 ruszylismy po psa i rzeczy i juz po 17 bylismy u moich rodzicow. i to samo zrobilismy w poniedzialek - po poludniu wrocilismy do Krakowa i bylismy u tesciow do wieczora. na serio fajne swieta Biala, czyli Ty robilas spotkanie rodzinne w poniedzialek u Was w domu? z jednej strony to fajnie tak zebrac rodzinke pod swoim dachem, ale z drugiej strony tyle przygotowan ze ja watpie zebym sie zebrala. podziwiam :) A jak W wyjasnil to ze nagle wycofal sie z pomagania Tobie? gadaliscie o tym cos? Juz soobie wyobrazam Marysie jak niosla dumnie koszyczek :):):) boski to musial byc widok :) Zabulina, usmialam sie z Twojego opisu przebudzenia M. w Smigus Dyngus :) czyli to kolejna Wasza mala tradycja? ;-) my tez sie pokropilismy ale tak bardziej symbolicznie, bardziej Mala Lucy biegala po pokojach i domownikach z kubeczkiem i polewala gdzie i kogo trafila :D Gollumica, jakiego slicznego Wielkanocnego Kroliczka woziliscie na Swiecenie :) Super ma to wdzianko z uszkami :) i jak poszla wizyta u Dziadkow? Znajdziesz chwile to napisz koniecznie Alaska, dogadaliscie sie z nazeczonym? wyjasnil cos? jak nastroje? to jeszcze tylko kilka dni !!!! ehhhhhh, nie ma to jak "ten dzien"... ja wspominam jako chyba najfajniejszy w zyciu :) skrobij jeszcze co jako panienka do nas :) jeszcze tak w klimacie Swiat - czasem powala mnie niestety Grob Panski. W Niedziele bylismy w kosciele nie u "naszych Dominikanow" ale w rodzinnej parafii K. I zeszlismy po nabozenstwie pomodlic sie jeszcze. Grob Panski to byla "Polska" podzielona na 2 czesci - peknieta w polowie i podzielona na "Polske Biala" i "Polske Czerwona", z tego pekniecia lala sie krew ... Nie wiem jak Wy, ale mnie to szlag trafia jak widze takie polityczne manifestacje w kosciele ... szkoda gadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeczytalam co napisalam i widze ze literownki porobilam mialo byc "odgruzowalismy i odsierścilismy troche mieszkanie" oraz " Alaska, dogadaliscie sie z narzeczonym? przypomnialo mi sie jeszcze ze Biala pytalas o odwiedziny u Was. Na razie zdecydowalismy sie na klinike w Wawie, nie wiem czy bedziemy tak podchodzic do programu czy nie, ale jedziemy tam na konsultacje i zobaczymy. najwazniejsze, to ze musimy jakos tak rozplanowac wszystko by uwzglednic w czasie operacje K i okres rekonwalescensji do Bialego mamy jednak za daleko, to cala Polska do przejechania tak w temacie bezdzietnosci jeszcze, to moja ulubiona bratowa K znow dala popis (ta od "milych" zyczen w poprzednie swieta), otoz zadzownila do tesciowej i powiedziala ze ona nie wie czy ma to mowic czy nie, ale powie bo moze pomoze ... jej znajoma cale lata starala sie o dziecko, i w wieku 40 lat juz sie poddala. a lekarz jej powiedzial zeby zaczela biegac - ze jej to nie zakodzi. no i ona tak biegala biegala i zaszla w ciaze. i co Wy na to? bo ja to sobie pomyslalam, ze w ciaze to nie od biegania sie zachodzi ... no chyba ze nie biegala sama :):):):) potem ta bratowa jeszcze pare dni pozniej (najwyrazniej bala sie ze tesciowa nam jednak tego nie powtorzy) zadzwonila do K i jemu to powiedziala. biedny K ze musi tych bzdur wysluchiwac ... i madry ze mnie tego nie mowi, sprawa wyszla przez przypadek w niedziele jak gadalismy o nowej klinice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biała, ja się nie dziwię, że jesteś zmęczona. A W bardzo, bardzo nieładnie zrobił! [pyka W wirtualnie dłonią w tył głowy] Urobiłaś się po pachy i dobrze, że wszystko wyszło, ale kurczę pogadać z menem trzeba, coby za rok nie było powtórki z rozrywki. Dobrze, że z zezem nie taka poważna sprawa :) ja też jako dziecko musiałam nosić "pirata" na jedno oko bo mi ponoć "uciekało", ale całkowicie się wyleczyło. A wykryto mi to dopiero w podstawówce, tym bardziej z Marysią dobrze powinno pójść. Opis Marysi z koszyczkiem przypomniał mi, jak zabrałam po raz pierwszy do święcenia moją 16 lat młodszą siostrzyczkę. Miała taki koszyczek-miniaturkę, z jajeczkami przepiórczymi :) nasz kościół parafialny znajduje się bardzo ostro pod górkę. Jak już doszłyśmy na samą górę, to ona wzięła i tym koszyczkiem zamachała. Jajeczka oczywiście z koszyczka wypały i zgodnie z prawem Newtona skulały się teatralnie na sam dół - a ja z mała na rękach i jęzorem do pasa je ścigałam niczym na kreskówce... Lucy, to Ty nie wiesz, że od biegania się w ciążę zachodzi? :D czego oni Cię na biologii uczyli, co..? Poza tym, z Twoim stopniem gnuśności, flegmatycznego zasiedzenia i rażącą otyłością prawdopodobnie bardzo, ale to bardzo brakuje Ci ruchu :classic_cool: No, może i tradycja, ale nie jakaś "nasza", narodowa raczej :) No chyba, że za naszą uznamy notoryczne podkładanie się przez M... co rok mam nadzieję, że się chłop nie da zaskoczyć i nie wyjdę na jędzę, a się daje... jeszcze biedak dostał prosto w nagą klatę, bo mnie uwodzić zamierzał-był właśnie... na chwilę mu przeszło :D Lucy, Drago z żabami rulezzzz! Dobrze mówiłaś. Co do grobów, to mi się tam nawet gadać nie chce.... Wczoraj słuchajcie odpaliliśmy sobie do pooglądania film z naszej podróży poślubnej :) Wzruszyłam się normalnie, jak zobaczyłam te nasze dziecinne jeszcze w sumie buzie :) a jacy byliśmy chudzi!!!! Kurczę, dziś od rana na stepperze zasuwam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny! Lucy, to nie za kilka dni - już jesteśmy po ślubie ;D Ostatnią noc spędziliśmy u mnie, dzisiaj pojechał pozałatwiać "sprawy" i na noc ma wrócić - więc jakiś kompromis jest. Dziewczyny, wiem, że czekacie na zdjęcia, ale na razie mam tylko kilka "domowych" z błogosławieństwa, więc uzbrójcie się w cierpliwość... Oczywiście było pięknie, msza - pełne zaskoczenie, wypadła super, lepiej nie mogłam sobie wymarzyć. Wesele - same pozytywy słyszeliśmy od gości, więc też dobrze. Jedyne zgrzyty to scena w kwiaciarni - pani podała ostateczną cenę wyższą o 50% od tej, którą deklarowała, kiedy zamawialiśmy kwiaty (!!!) i na sali kiedy okazało się, że tort jest za mały - na szczęście mieliśmy całkiem przypadkiem drugi, więc kryzys został zażegnany. Pogoda też spłatała nam psikusa, bo w drodze do kościoła zaczął padać deszcz i niestety padało też później, więc nici ze zdjęcia zbiorowego przed świątynią. Dzisiaj po raz pierwszy użyłam w pracy nowego nazwiska - trochę dziwnie, ale trzeba się przyzwyczaić!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alaska, nie wiem czemu, ale myślałam, że ślubujesz w najbliższą sobotę :) Gratulacje w takim razie :) 🌼 Super, że udało się Wam finalnie zgrać, na odległość to nie takie proste :) Takie zgrzyty jak ten w kwiaciarni niestety się zdarzają, niektórzy kombinują, jak mogą przy takiej okazji... ale to tak naprawdę duperela :) I jak w końcu spędzicie "tydzień poślubny"..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ups, Alaska, ale wpadka z mojej strony GRATULACJE wiec najserdeczniejsze !!! i wszystkiego dobrego na nowej drodze zycia. super ze to co najwazniejsze sie udalo :) kwaitki i ciacho to akurat chyba na koncu listy byly, nie? ja juz nie moge sie zdjec doczekac :) i w koncu jakie buty dobralas? i podlaczam pod pytanie Zabuliny, jakis miesiac miodowy planujecie? Zabulina, tradycja to jest taka zeby panienki lac woda :D ja kiedys probowalam K obudzic (b. lagodnie) ale skonczylo sie na fochu wiec juz sie poddalam i teraz na rozbudzonego leje i tylko ciepla wode bo moj delikatny hazbend sie denerwuje ;-) powiem Ci ze jestes jedyna osoba ktora znam, ktora potrafi cwiczyc w domu :) wiekszosc znajomych ma (niepotrzebne skreslic) stepper, rowerek, bieznie, hantle, itp. w domu, ktore stoja i sie kurza :) ja tez nie umiem sie zmobilizowac do cwieczenia w domu wiec moze zaczne biegac haha a gdzie byliscie w podorzy poslubnej? no i minal kawal czasu nie dziwne ze buzki mlodzieniaszkowe :) my jak bralismy slub to juz stare d.... bylismy wiec zmiany nie sa jakies spektakularne (na razie) ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć :) Alaska - a ja Ci nawet nie pogratulowałam z okazji slubu....o ja niedobra.... juz się naprawiam: SERDECZNE GRATULACJE I ZYCZENIA WSZYTKIEGO NAJLEPSZEGO NA NOWĄ DROGE ZYCIA ;) Abys każdego dnia się utwierdzała że dobrze wybrałas partnera do wspólnej drogi :) Nich się Wam wiedzie i szczęści. Tez się pisze na zdjęcia, tylko nie jestem pewna czy dysponujesz moim @. Lucy - jak przeczytała o tej historii z bieganiem i ciążą, to od razu nasunęła mi się myśl, że może kobita sama nie biegała hehehhe Lucy, Żabulina - słówko wyjaśnienia w sprawie niepomagania przez W. On zazwyczaj mi pomaga....a w tym roku dostał zadanie zajmować się Marysią. Nie powiem stól nakrył, mięso na szaszłyki pokroił i przyprawił ....hm, chyba i mieszkanie z lekka ogarnął. Ale ja miałam na głowie znacznie znacznie więcej, więc i oczekiwania w stosunku do niego duzo większe. Dodatkowo jestem ostatnio jakoś nerwowa jak nie raz się jest przed okresem. I cały ten okres przygotowań nieźle na W. warczałam, wiec może i wolał bardziej schodzić mi z drogi niż się angażować w pomaganie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny a jakie plany na majowy weekend macie? Bierzecie urlopy? wyruszacie gdzies w jakis plener? My 2-go bierzemy urlop i suniemy na wieś do W. Pogoda ma być ładna, wiec my z Marysią skorzystamy z wiejskiego powietrza a W. cos tam ogranie wokół domku. A w najbliższa sobotę wybieramy się na imprezkę :D Nasza koleżanka robi huczne urodziny w stylu lat 80-tych. Nas też obowiązują stroje z tych lat. Zupełnie nie wiem w co się ubiorę a przecież impreza tuź, tuż. Dawno, żeśmy nigdzie nie balowali ...już nie moge się doczekać wygibasów na parkiecie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześc babki - ja na chwilkę tylko, bo Tośka marudzi a A. pojechał coś załatwic jeszcze przed wyjazdem - jutro rano jedzie w trasę. U nas Świeta ok, choć w rozgardiaszu - ja jakoś nie ogarniam tych zmian rytmu dnia. Ja właściwie odsapywałam a A. zajmował się Antolką, żeby mnie odciążyć. Przerażona jestem bo A. wyjeżdza teraz nie na tydzień a na półtora - chyba zwariowac mi przyjdzie bo Tosia coraz bardziej absobująca - we dwójke jednak łatwie. Odkąd przeżyłam z Tosią tydzień sama to myśląc o matkach samotnie wychowujących dzieci myśle w samych superlatywach... takie babki w kapciach do nieba powinny iść... Wczoraj przeżyłam pierwszą traumę. Małej coś było tak się napinała i darła wniebogłosy że az sąsiadka przyleciała. Tosia coś miała z brzuszkiem.... Ona słuchajcie tak płakala że ja ryczałam razem z nią. Koleżanka położna poradziła mi żeby wsadzić Małą do cieplej wody i masowac brzuszek, zrobilam tak, podałam Espumisan potem jak Ją wyjełam to mała zwróciła i się uspokoiła... Ale o 22-giej zaczęło się na nowo, na szczęście już A. był w domu. Znów wsadziłam ją do wanny, potem A, załadował jej Paracetamol i na wszelki wypadek polecieliśmy z Toska do szpitala. Pani doktor zbadała i powiedziala, ze przyczyny mogą być różne :/ poradziła co robić w razie kolejnej takiej sytuacji i tyle. Lucy - Drago przystojniak jak cholera -no do wyściskania i wygłaskania :)Z bratowa ubaw miałam jak mało kiedy!!!! Co za ciemnogród jakiś! :D Alaska - no duuuuuuużo szczęścia i wszystkiego naj!!!!!!!! :) na zdjęcia oczywiście czekam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musiałam przerwać bo mała płakała. Biała - no ja problemów z wyobraźnia nie mam, więc wizja Marysi z koszyczkiem natychmiast pojawiła mi się przed oczami :D No SUPER :) Kurcze na drugi rok może moja tez tak będzie leciała trząchając zawartością... :D Zabulina - Jesli chodzi o moich Rodziców to i owszem Mała została kupiona w całości i od tamtej pory jak Mama dzwoni to pyta: "A JAK TAM NASZ SKARB NAJWIEKSZY?"... I przypomniec sobie dla porównania akcję jak pojechaliśmy powiedzieć o adopcji - pamietacie przecież. Zmiana o 180 stopni. Jak usłyszała wczoraj że Tośka chora to dzis rano do kościoła poleciala modlić się za Jej zdrowie - aż trudno uwierzyć, że to ta sama kobieta... Ale ja się staram skupic na pozytywach i oczywiście sie cieszę, że tak to sie skończyło. A jesli chodzi o śmigus - to wiedźma okrutna jesteś - facet sie puszy, odsłania uroki a ta go lu! wodą... to się nazywa zimny prysznic :D Lucy - a wdzianko z uszkami Tośka dostała od moje Przyaciółki :) Pierwszy raz była w kościele ale nic nie zajarzyła bo spała cały czas jak zabita :D A z grobem Pańskim zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Z szopkami zreszta tez czasem robią niezłą nomen omen "szopkę"... tez uważam, ze to kompletnie nie na miejscu. A! jeszcze a'propos twojej bratowej, pamiętam jak moja znajoma kiedyś mówila, ze na brak ciązy najlepsze jest ... sanatorium! W sensie jechac do sanatorium samej i wrócić już w ciąży. To taki sam pomysł jak z bieganiem - we dwójkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biała - a jeśli chodzi o majowe wolne to ja wyruszam w plener i owszem - z wózkiem do parku :D Mojego A. nie będzie więc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gollumica, z Twoją Mamą to chyba Wielkanocny cud :) a przesłałabyś mi też zdjęcia..? Lucy ma mój mail... 🌼 Podziwiam Twoją siłę, wiesz? :) Myślę, że mimo wszystko w papciach do nieba w pierwszej kolejności powinny być brane takie Gollumice, którym - było nie było - hormony nic a nic nie pomagają przetrwać tego czasu. Dodatkowo nie masz na stałym podorędziu żadnej Babci... Fakt, M biedny. Choć pod koniec dnia zwabił mnie do łazienki i też ośmigusował, tyle że - jak to on - ciepłą wodą, ledwo-ledwo.. czym tylko wzmógł moje wyrzuty sumienia... ehh.... Lucy, jeśli chodzi o moją umiejętność ćwiczenia w domu, to wyciągasz zbyt daleko idące wnioski ;) silna wola nie jest moją mocną stroną. Tzn. wolę mam silną i to bardzo - robi ze mną, co chce :P ale teraz się zawzięłam i jak mi basen przepada (np. te Święta) to robię sobie godzinny wycisk do totalnego przepocenia. Wolałabym jednakowoż nie potrafić nawet tego, a mieć taką figurę jak Ty :classic_cool: niestety póki w lodówce mam resztki mazurków, marnie ze mną... Podróż nasza poślubna to nie była jakaś wielka podróż. To był prezent-niespodzianka od moich rodziców (nota bene jedyna rzecz jaką od nich dostałam "na nową drogę życia") - rajd przez cały Egipt do tamy Asuańskiej. 7 lat temu to było "coś", teraz Egipt jest niedrogi i oklepany, ale w "tamtych czasach" naprawdę się biura starały. Jako przewodników mieliśmy archeologów z polskiej misji archeologicznej na Sakkarze :) Świetni ludzie, Fabian (nasz Indiana Jones który czytał hieroglify jak komiksy) czasem pisze coś do "Wiedzy i życia", miło czytać mając przed oczami tamte rzeczy :) jedno małe "ale".. to był lipiec. Jak chcesz wiedzieć, jaka była tam wtedy temperatura, nastaw sobie piekarnik na 50stopni, wsadź rękę i wyobraź sobie takie wrażenie na całym ciele - a tyle było w okolicach Asuanu, sadziliśmy jajo na kamieniu... dlatego miny mamy czasem jak galernicy na tym filmie... Zwłaszcza, że nasi słodcy przewodnicy pierwszego dnia zadali nam niewinne pytanie: "czy chcecie zwiedzać zabytki wtedy, kiedy są tłumy, czy wtedy, gdy nikogo nie ma?". Na tak postawione pytanie cała grupa zgodnie i ambitnie odpowiedziała "jak nikogo nie ma". I w efekcie, głupki, chodziliśmy w okolicach południa :D Przewodnicy tam mieszkali od lat pracując przy wykopaliskach na pustyni więc na nich to nie robiło wrażenia, ale nasz grupka przemykała jak stado szczurków od cienia do cienia (cień prawie nieistniejący, bo słońce prawie pionowo) udając wielkie zainteresowanie czymkolwiek, co się w cieniu znajdowało. O, jakże pilnie oglądaliśmy najmniejszy hieroglif usytuowany w jakimkolwiek przejściu, pod daszkiem, we wnęce.. :classic_cool: Biała, czasem sobie można "narzeknąć" ;) fakt, że bardzo się Wam kumulują rzeczy "do zrobienia i przypilnowania" wraz z tym, jak Marysia rośnie... zazdroszczę wyjazdu na wieś :) jakieś ładne zdjęcia porób Marysi w wiosennych kwiatach. Impreza ala lata 80..? To trzeba przynieść ze sobą wyroby czekoladopodobne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A, jeszcze co do weekendu - my nie mamy planów. Tyle, że moja Babcia ma w jego czasie urodziny 90-te i idziemy na imprezę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gollumica - oooo to jak mała wyła jak opętana to pewnie od zmysłów odchodziłaś.... wiem cos o ty.... ale oc było?? kolki?? .....bo na ząbki to chyba jeszcze za wcześnie....z resztą by się pewnie tak nie wiła.... Powiem CI, że jak marysia była malutka - może miesiąca nie miała to też nam mocno popłakała się i my na pogotowie żeśmy pojechali, tam niby babka stwierdziła że jest Ok ale ja że boję sie czy to nie uszy bo ona tak płacze, dostaliśmy skierowanie do szpitala dla świętego spokoju a tam babka badająca małą popatrzyła na nas z uśmiechem i taką śmieszną miną i pyta "pierwsze dziecko??" My, że tak a jej mina mówi "wszystko jasne" hehehhe i tłumaczy nam, że dziecko czasem musi sobie popłakać ;) sprawdziła brzuszek czy to nie kolka i zawołała laryngologa to sprawdzenia tych uszu co by mnie całkiem uspokoić ;) jak wrócilismy do domu - jak i W. już spokojni, że mała zdrowa i nic jej nie jest - to i Maryś spokojnie zasnęła ;) Ale co się matki muszą nastresować to szok! Kiedyś jak jeszcze Marysi nie miałam, koleżanka powiedziała mi że macierzyństwu towarzyszy ciągły strach - chyba nie do końca ją rozumiałam w tamtym momencie - teraz wiem o czym mówiła. A co do samotnych matek - to miałam podobne refleksje jak zostawałam sama z maleńka Marysią. Nawet zwykła kąpiel to razem a samotnie to niebo a ziemia, czy cos podać, czy przytrzymać.... o odpoczynku to już nawet nie wspominam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny ja doslownie na chwile bo zawalona robota jestem jutro jedziemy w gory nie wiem jak bedzie z dostepem do internetu wiec zycze Wam udanego weeekendu !!!!!! choc niestety chyba juz tradycja stalo sie ze w majowke pogoda pod przyslowiowym psem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabulina - WIELKANOCNY CUD (a'propos mojej Mamy) ubawił mnie do łez!!! :D Az przeczytałam to Męzowi! Zdjęcia wyślę - jasne, ze tak :) Lucy - jak wrócisz z majowych szaleństw to podeslij mi maila Zabuliny :) A komplementem Zabulina zwaliłas mnie z nóg! dziękuję... Opowieść z podróży ślubnej baaaaardzo obrazowa i tu juz trudno było się nie śmiać wyobrażając sobie tych "poszukiwaczy cienia" :D Biała - jesli macierzyństwu towarzyszy ciągły strach to ja piernicze tak się czuc przez następnych 20 lat :o .... Jesus, ja tak myslałam, ze jak Antolka mówić zacznie to będzie łatwiej bo powie gdzie boli, a teraz jak tak piszesz to przerażenie moje wzrosło :o Tym bardziej, że mój A. pracy raczej nie zmieni, więc ja często będę sama z Antolką. Wiesz ja nie do końca wiem co Tosi było, bo Pani doktor twierdzi, że to może zmiana smoka od butelki, może nałykała się powietrza (bo Tosia je bardzo zachłannie - niestety... ), może za dużo wypiła - no nie wiem. Pani doktor kazał obserwować, w razie czego podać Paracetamol, robic okłady. Ja Mała troche przegłodziłam i na razie odpukać jest ok. No powiem szczerze, ze na nas tez Pani doktor patrzyła z uśmiechem, że kolejni jej zdrowe dziecko na pogotowie przynieśli :D Lucy - baw sie Kochana dobrze i odpoczwaj. Z pogodą może nie będzie źle - zawsze można liczyc na niespodzianki :) Nie zapowiadaja rewelacji ale do końca nigdy nic nie wiadomo :) Czekamy na relacje z wyjazdu SZCZĘŚCIARO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucy - udanego wyjazdu!!! ;) zazdroszczę CI, że góry masz tak blisko. My to wszędzie mamy daleko czy w góry czy nad morze cały dzień trzeba się tłuc :O Gollumica - pewnie, że łatwiej będzie ;) Nawet zanim zacznie mówić, to będzie pokazywać. A ten strach to nie koniecznie cały czas aż taki wielki, ale cały czas....żeby nie upadła, żeby akurat w ten kant nie wyrżnęła, żeby szuflada łapki nie przycięła, żeby jabłuszko w gardełku nie stanęło....żeby się nie zachłysnęła, żeby jej nie zaszkodziło itd. Narka - ide po korespondencję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny! Gdzie się podziewacie??? Śniegiem was zasypało?? :P Lucy jak wypad w góry się udał? Pogoda wytrzymała? Żabulina jak urodziny babci? Nam weekend szybko zleciał. W sobotę byliśmy na działeczce u mojej mamy. Chłopaki zajmowali się porządkami widać było efekty :) A ja najpierw za Marysią pobiegałam a potem zaliczyłam fryzjera i kosmetyczkę.bo przecież wieczorkiem impreza :D Moja Maryś w miejscu nie usiedzi. Od razu wyczaiła, że w wannie stoi woda i zaraz jakimś patykiem musiała tam mieszać. Bratowa tez była ze swoim synem (miesiąc starszy od mojej) ale tamten jakiś spokojniejszy. Moja rwała się do każdej „roboty Pielenie kwiatów, grządek to chyba jej żywioł hehehhe Moja mama zwątpiła, bo myślała, że będzie mogła z Marysią przychodzić na działkę i zrobić co nie co niestety z moją Mysią nic się zrobić nie da, bo chwila nie uwagi i ona jest tam gdzie najbardziej jej nie wolno. Wieczorkiem impreza, mój W. trochę się spracował i aż się przestraszyłam, że nawet sobie nie potańczymy, ale dał radę :D Impreza fajna, stroje barwne ;) Maryś została na noc u babci, więc rano mogliśmy spokojnie odespać. Wolna chatę wykorzystaliśmy jak trzeba hehehhe :D W poniedziałek zgodnie z naszym planem pojechaliśmy na wieś. Pogoda wytrzymała ;) Maryś trochę pobiegała za kurami, pieskiem i kotkiem ;) A W. zajmował się porządkami przy swoim domku. Po tym całym weekendzie moje dziecko dopadł katar gigant. Jak kichnie to fluki po brodę wyskakują :( mam nadzieję, że na katarze się skończy i nie będziemy wchodzić w poważne choroby. Gollumica jak tam było w weekend tylko z Tosią? Ciężko? Mam nadzieję, że obyło się bez problemów. Odzywajcie się dziewczyny, bo zaglądam na nasz topik zaglądam a tu wciąż nic.. i smutno mi, że nie wiem co u Was. Pozdrowiona!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
babole ja dopiero dzis nadrabiam zaleglosci jeszcze z zeszlego tygodnia wyjazd dziekuje udal sie super, co prawda pogoda nie byla wymarzona ale mielismy pomysly co robic zeby sie nie nudzic bylismy ze znajomymi w 3 pary, jedno dziecko i 2 psy wiec wierzcie mi ze bylo ciekawie. musze wam powiedziec ze ten wyjazd tylko upewnil mnie w przekonaniu ze K dobrego wybral wspolnika, bo to porzadny czlowiek, ma fajna rodzinke. widac od razu ze ludziom ze soba dobrze jest i spokojnie, po nich i po dziecku tez :) polazilismy troche po gorach ale bez szalenstw bo pogoda byla niebezpieczna (najpierw burze potem snieg), bylismy tez na Slowacji, zwiedzalismy Zamek Orawski i wypilismy obowiazkowego Zlotego Bazanta, mniam, mniam. a wieczorami gralismy glownie z scrable i w uno (taka gra w karty), oczywiscie przy winki + piwku wiec bylo weseolo ehhh, szkoda ze trzeba bylo wracac u nas zimno strasznie, dobrze ze grzeja jeszcze bo oinaczej to sobie nie wyobrazam. dzis wyjezlam czapke z pawlacza i rekawiczki. yhhhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Golumica, ja wiem kochana ze Ci ciezko, nawet sobie nie wyobrazam jak. ale wierze ze kto jak nie Ty ma sobie dac rade. takie przeorganizowanie totalne zycia poczatkowo kazdego potrafi wykonczyc i dobic, ale pamietaj ze najgorzej jest na poczatku. Z kazdym miesiacem bedzie lepiej, bedziecie lepiej sie poznawac i rozumiec swoje reakcje. Biala chyba dosc trafnie opisala historie ze szitalem ... ze kazdy swiezo upieczony rodzic przechodzi przez podobne historie. Ale dobrze ze dla swietego spokoju pojechaliscie. Czy Tobie w ogole ktos tam pomaga jak nie ma A? przyjaciolki? Czy "owa" ciocia "dobra rada"? Co do reakcji Twoich rodzicow: miod na moje serducho jak czytam o "ich skarbie". strasznie sie ciesze ze Tosia bedzie miala kochajaca babcie dziadka. A co tesciowie? nie chcieliby poznac Malutkiej? Biala, a ta impreza to byla ta w stylu lat 80tych? tapira obowiazkowo na glowie mialas? i getry z lycry (ktore niestety znow widuje na ulucach, brrrr)??? :) jakie zabiegi robilas kosmetyczne? ehh ja tez planuje wybrac sie na jakies oczyszczanie twarzy i moze jakis peeling ale nie mam na nic najpierw pieniedzy a teraz czasu ;-) za tydzien mamy wielkie dwudniowe weselicho siostry K a ja: gebe mam jak zaorane pole wlosy z odrostem na pol palca i tradycyjnie ... nie mam sie w co ubrac!!!! musze w ten weekend jakos tak sie zroganizowac zeby zdarzyc co najmniej z glowa i twarza cos zrobic :) Widze ze z Marusi mala ogrodniczka rosnie :) mam nadzieje, ze katarek jej przejdzie dosc szybko i nie przerodzi sie w nic powazniejszego Zabulina, wiesz, Ty to nawet wycieczke do Egiptu potrafisz ciekawie przezyc i potem opisac :) Ja dosc sceptycznie podchodze do krajow arabskich jako miejsc wywaczasow ale jakos jak czytam o Waszym pobycie to moze sie uprzedzam z gory (ja bylam w Tunezji z 10 lat temu i 2 lata temu w Maroku na 1 dzien, ale jakos mi nie teskno wracac). I kto do Egiptu jedzie w sierpniu?! goraco mi sie zrobilo od samego czytania :) jak minely urodziny babci? 90 lat to bardzo sluszny wiek, bacia jak sie trzyma? siostra mojego dziadka dozyla 91 lat, a do 80 ktorego roku zycia czytala bez okularow jeszcze ... Alaska, wcielo Ci chyba (po)zycie malzenskie, co? jak pierwsze dni miajaja? a moze Wy wlasnie w podrozy? Powiem Ci ze z tymi zmianami nazwiska to tak jest,. ze czlowiek sie poczatkowo czuje jakby nie o sobie mowil ;-) zreszta, o mnie dalej mowia znajomi po panienskim nazwisku, zreszta ja do "moich dziewczyn" tez, a niektore z nich 11 lat po slubie juz, hehe no i gdzie te zdjecia od Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej :) Biała - Marysia rośnie na fachmenkę ogrodową :D A wieś dla dzieciaka to super sprawa :) Nawet katar jest wart rajdu za kurami ;) choć mam nadzieję, że szybko jej przejdzie. Dołączam się do pytania Lucy - jak się wystroiłaś? :D Lucy, fakt, pora podróży była kiepska, ale taki urok niespodzianek ;) a sama podróż była ciekawa, po prostu. Co prawda gdyby nas ktoś zapytał to wolelibyśmy się wybyczyć i nacieszyć sobą zamiast tłuc się statkiem, autokarami i pociągami, ale teraz nie żałujemy ;) Wasz weekend brzmi super, jak dla mnie :) U nas było gorzej, M się rozłożył, na urodziny pojechałam sama. Moja Babcia jest niezniszczalna. Ma 90 lat, pełnię władz umysłowych, fizycznie -samoobsługa, nawet głupiej laski nie używa, okularów nie nosi... I ostatnimi czasy namiętnie poddaje się operacjom które wcale nie są jej potrzebne... Teraz np. mój teść prywatnie operuje jej oko, bo miała lekką zaćmę a jedno zdrowe jej nie wystarczy... Jeśli nie masz interesującego ciucha na wesele, zapraszam na buszowanie po szafach :D poważnie. Mam szwadron świetnych kiecek itp. które aż piszczą żeby je gdzieś ubrać, a ja z kolei nie mam gdzie :o nawet jak mamy wesele w rodzinie, to robię zdjęcia, więc ubrać się muszę raczej w spodnie... Wzrostu jesteśmy podobnego, rozmiary sukienek mam przede wszystkim 36 ale 34 też (dołem luźniejsze, bo moje biodra to 34 zdecydowanie nie jest). Jak chcesz, zapraszam :) jeśli nie chce Ci się przychodzić w ciemno to mogę pstryknąć jakieś foty. Dwie z tych sukienek jeszcze ani razu nie noszone, bo nie miałam gdzie... Daj tylko znaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucy, a ile macie stopni w mieszkaniu? Chętnie się podłączę do narzekań na zimno, ale w mieszkaniu już mi się robi za ciepło... nasze optimum to 21stopni, teraz już jest 22-23... mimo że nie grzejemy już od dawna, i mimo że blok z cegły.. pewnie to przez takie Lucy, co grzeją w mieszkaniach obok ;) Ogólnie mam parę dobrych powodów, żeby lubić maj ;) M.in. taki, że ten właśnie miesiąc dostarcza mi dwóch ulubionych "darów natury" - konwalii (M się już przełączył w odpowiedni tryb :classic_cool: ) i - końcem miesiąca - truskawek :) Poza tym pewnie zaczniemy już sezon na deskę, kończy się sezon szkoleń a ślubny dopiero się rozkręca - żyć nie umierać! No i warzywa, owoce - własznie ugryżłam kalarepę którą kupiłam ża dwa żłote (dlatego niewyrażnie piszę) , ale z przykroszczą sztwierdżam, że to nie to szamo czo kalarepa ż mojego ogródka, która potrafi jężyk wypalić... Dobra, połknęłam. A dziś u mnie wielki gar młodej kapusty z koperkiem i schabem, do przegryzienia z domowym, ciemnym chlebem z masłem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest pieczony :classic_cool: ale kapustę jemy z wcześniejszym, bo dzisiejszy można będzie jeść dopiero jutro (pieczony będzie ok. 21, stygnąć musi min. 5 godzin) więc jak wpadniesz jutro, dostaniesz za ładny uśmiech świeży :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zabulina, bo Ty nie wiesz co zrobilas czestujac mnie tym przysmakiem ... teraz na sama mysl slinka leci mi niczym Dragoszonowi na widok pelnej michy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To muszę dbać, coby Ci odruchy nie zanikły ;) Zamailuj albo SMSnij jeśli faktycznie jutro Ci pasi wpaść - i o której :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane moje BABISZONY!!!!! Ja po prostu musze zostac zmobilizowana to wtedy siadam i piszę. Bo tak to latam jak ze sr...ką i padam wieczorem i tyle mnie widać. Ale dziś siadam i nadrabiam! Po pierwsze „najważniejsze": Zabulina jesteś do zamordowania!!!! bo teraz ślina toczy mi się aż po podłodze normalnie od tej kapusty Twojej z koperkiem i schabem.... Uprzedzałam, że ja z wyobraźnią nie mam problemów!!!!!! Dotyczy to niestety również zapachów i smaków... Matko Bosko żes mi apetytu narobiła.... Dlaczego ja tak daleko od Kraka mieszkam!!!!! Wprosiłabym się na bezczelna jak nic :P I naprawdę filigranowa z Ciebie musi być kobietka, Zazdroszczę rozmiarów (ja zapomnialam że takie w ogóle istnieją...).... Zreszta tak jak i Lucy bo Lucy tez taka zgrabniutka-drobniutka.... Ja mogę pomarzyć... A! zdjęcia prześle, mam już Twojego maila od Lucy. A Babci to tylko pogratulowac i zdrowia życzyć.... takich ludzi to już chyba na palcach jednej reki zliczyć można.... Po drugie „najważniejsze" - .... musze Wam się pochwalić (Lucy mogę prawda?!!!!), że dziś mi szczęka opadła.... zastałam awizo w skrzynce, poleciałam na pocztę a tam... NIESPODZIEWAJKA!!!!!!! Od Cioci Lucy!!!!!! i Wujka K. oczywiście :D Ludzie no mało z butów nie wyskoczyłam! Lucy to była taka niespodzianka że pojęcia nie masz!!!! Tosinka słuchajcie dostała prezent w postaci cudnej lali-przytulanki i piekne zyczenia :) No Lucy naprawde zrobiłaś nam ogromną przyjemnośc i sprawiłaś super-radość. Lala otrzymała imie Zuzia i śpi razem z Antolką w łóżku :) Bardzo dziękujemy za prezent i za miły element zaskoczenia ;) Lucy „ciocia-dobra rada"! Hahahaha!!!!! No to żeś mnie ubawiła to chyba najlepsze określenie dla mojej Cioci :) z której swoją droga dobra kobieta ale lubi decydowac i wszystko wiedzieć najlepiej. Ale już odpuściła trochę, ba jak zaczęła mnie już instruować przez telefon jaka jest pogoda i jak w związku z tym mam ustawić zaporę z koca przed wiatrem, żeby Mała się zimnego powietrza nie nałykala a w ogóle to może wcale lepiej żebyśmy nie wychodziły to jej powiedziałam, w końcu że doceniam bardzo jej troskę, ze ciesze się, ze tak się o Tosię martwi, bo to dla mnie ważne, ale ja nie jestem przecież ograniczona, to raz, dwa-własnemu dziecku krzywdy nie zrobię, trzy-nie zamierzam dziecka wychowywać w cieplarnianych warunkach, bo jeśli teraz mam z Nią nie wychodzic, to zimą przyjdzie mi ją pod kołdrą trzymać, a po czwarte i ostatnie-Tosia jest adoptowana ale nie oznacza to, ze jest to dziecko społecznościowe tylko MOJE bo to ja Ją adoptowałam i wiem jak się Nią zajmować przecież. A jeśli czegoś nie będę wiedziała na pewno zadzwonię i zapytam. Chyba zrozumiała bo była dziś u mnie i tak jakoś się usprawiedliwiała przepraszająco. No wiecie tak to Ona jest ok., jak o coś Ją poprosze to nigdy nie ma sprawy, dziś na przykład poszła z nami do poradni preluksacyjnej (bo Ją poprosiłam) z Małą i się cieszyła, ze może pomóc i nawet dałam Jej wózek, żeby szła z Tosią i dumna taka była że uch! Zapytałam Ją też, czy będziemy mogli wyjśc z A. (jak już wróci) na kolację do restauracji, czy by wtedy posiedziała z Tosią 2 godzinki no to już taka była zadowolona, że aż pokraśniała, He, He :) No i umówiłam się z Nią też żeby na zastrzyk Tosi też z nami poszła. Oj to już poczuła się niezbędna i chyba garniec z poczuciem potrzeby bliźnim został napełniony po brzegi :D Czy mi ktoś pomaga? No ja mam w sumie kogo poprosić, bo jest jedna koleżanka która zaznacza, ze w razie czego kupi co trzeba i przyniesie czy Tosię zabawi, jest sąsiadka, która cały czas podkreśla, ze Ona chętnie pomoże (dziś 15 minut posiedziała, bo ja poleciałam na pocztę po paczke z niespodzianką :P i to „posiedzenie" było dla mnie ogromna wyręką ) i jest wreszcie w/w Ciocia. Tyle że ja z pomocy korzystam sporadycznie i sama sobie raczej radzę. Ale wiem, ze w patowych sytuacjach to będę miala do kogo zadzwonić i jakoś się zorganizować. Dobrych ludzi nie brakuje słuchajcie. Ale dziś muszę się pochwalić, że ja też byłam dumna z siebie, bo jak Ciocia przyszła rano to złapala się za głowę i powiedziała, ze ja jestem niemożliwa i że mnie podziwia, bo jak powiedziała „dziecko pachnące, najedzone i uśmiechnięte, w chałupie czyściutko, wszystko poprane i poprasowane i ona nie ma pojęcia jak ja to robię skoro A. nie ma w domu i nikt mi nie pomaga!" :D A ja sama nie wiem słuchajcie... jakos tak samo wyszło. Ostatnio Tosia miała tak ciężkie dni, że aż się muszę przyznać, że sie poryczałam... bo jak mi wstała o 3 w nocy i stwierdziwszy, ze jest wyspana zaczęła rozrabiać i gadać to ja ręce załamałam.... bo w dzień cały czas marudzila i ryczała, w nocy z kolei nie dała mi pospać - no masakra! 1.5 godziny się z Nią męczyłam... do wpół do piatej. A potem wstała o 7:00. .. Ale z kolei ostatnie trzy dni tak jakos sobie z Nią radziłam i ją „wyprostowałam" a i Ona w miarę grzeczna była, ze wszystko porobiłam i przy Niej i w domu. Ale A. już wraca do domku więc wyczekuje Go z niecierpliwością nie tylko z tego powodu, ze się stęskniłam :) No ale przede wszystkim super że Tosia będzie miała Tatę blisko i że będziemy znów razem. Biała - my to nie tylko weekend same ale właściwie to już półtora tygodnia jesteśmy same. I to tak już będzie w najbliższym czasie przy wyjazdach A. ale ja się pocieszam, że i ja będę się przyzwyczajała coraz bardziej do sytuacji i do trybu zycia z Antolką a i Ona będzie coraz starsza rozumniejsza i mam nadzieję grzeczniejsza. No kurde a ta Twoja Marysia to widzę srebro zywe :) Ale to chyba fajnie mieć taką wiercipiętę co? Bo to znaczy tez że odwazna i ciekawa Świata. Słuchaj a Ty jak już tak zaciekawiłaś nas tą imprezą to może jakieś foty masz? No ciekawa jestem strasznie!!!!! Super musiało być! No powiedz, ze masz zdjęcia..... Ja uwielbiam klimat lat 80-tych i jak ogladałam "Ile waży Koń Trojański" to płakalam ze śmiechu ogladając obrazki z tamtych lat ale i jakies takie wzruszenie troche "dusiło". ;) A fluki u Marysi pewnie wiosenne, więc się zaleczy szybko. No normalnie Marysia-Farmerka więc fluki to wstęp do procesu zahartowania zapewne. Lucy Teściowie mają przyjechać w maju... podobno. Ja do Białej się nie wybieram choć pytali o Święta czy przyjedziemy (Wielkanocne). Powiedziałam A., ze se mogą zapomniec bo ja z takim maluchem nie będę się tłukła pięc godzin do nich tylko dlatego, ze Teściowej dupy się ruszyć nie chce. Chce zobaczyć wnuczke to drzwi u nas otwarte ja się nie wybieram. No zobaczymy. Na razie A. zawiózł zdjęcia (w tym jedno w ramce nawet dałam ;) ) A jeśli chodzi o Twój wyjazd świetnie że się tak doskonale bawiliście. Drago pierwszy raz na takim wyjeździe? Rozumiem, ze kolegę K. znałaś wcześniej a z resztą jego rodziny to było pierwsze spotkanie, czy też się znaliście dłużej? Tak sielankowo to wszystko opisujesz, ze aż się samemu chce pojechac i w te Scrable zagrać a i Bażantem bym nie pogardziła ;) Widzisz jak fajne towarzystwo to i pogoda nie zawadza. To na zasadzie nie ważne GDZIE ważne Z KIM. A jeśli chodzi o pogode to przyznam się szczerze, że ja też wyciągnęłam rękawiczki..... A Ty Lucy byłas w tych górach akurat na czas beatyfikacji Bł. J.P. II. Górale chyba obchodzili ten wielki dzień bardzo szczególnie. Odczuliście to jakoś? Alaską wcięło.... Podczytującą też.... gdzie Wy babki się podziewacie? Kochane ide pospać, bo nad ranem pobudka na jedzonko... (oczywiście nie ja będę jadła).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja czasami tu was podczytuje
Nie wcięło, nie wcięło:) Tylko weny do pisania jakoś brakowało. Ale muszę powiedzieć, że Was się tak fajnie, sympatycznie czyta. Nie wiem czy wspominałam, a jak tak, to jeszcze raz powtórzę. Na Waszym topiku nie ma zawiści, złości, jesteście w fajnych relacjach. Biała - Twoja córka z opowiadań wydaje się być przeurocza. Chociaż mnie takie super żywe dzieci zawsze wbijają w ziemię. Moja chrześniaczka to taka mała agentka. Jak jej brata bliźniaka uderzyli w przedszkolu, to zanim on się rozpłakał, ta pobiegła i wklepała chłopcu, który uderzył jej brata. I w ogóle szybko na rowerku się nauczyła jeździć, biega, gada, zagaduje. Twoją córę tak sobie wyobrażam właśnie, jak taką odważną, wygadaną dziewczynkę. Lucy - weekend brzmi fantastycznie. Ja bym z chęcią z kimś pojechała, ale my nie mamy takiej ekipy z którą moglibyśmy jechać. U nas w związku jest podział na moich i twoich znajomych. Jakoś nie wyobrażam sobie, ze mieliby się oni dogadać, bo to różne typy ludzi. Ale może ja przesadzam;] Żabulina - ja tam tylko czekałam na włączenie ogrzewania. Siedziałam w domu w bluzie i ręce mi grabiały. Swetry z dna szafy musiałam wyciągać;] Gollumica - no to córeczka daje już powoli w kość, ale za to będzie jeszcze z niej tyle radości. Pewnie się już nasłuchałaś, że jesteś super, bo dajesz radę bez męża codziennie u boku. Głupi prysznic, to mega problem. Ja wyznam, ze chociaż jestem młoda, to "zaliczyłam" już siedmioro dzieci jako niania. W liceum, to się opiekowałam na raz dwójką, nocowałam u nich i prowadzałam do przedszkola przed moją szkołą;] I chyba najbardziej lubię dzieciaki ok. roku. Są takie kontaktowe, a zarazem grzeczne:) Miłego dnia wszystkim, a sobie życzę ogromu mobilizacji do pisania pracy, ach;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O jeżżżż, już się Lucy tłumaczyłam mailowo, jeszcze się Gollumicy muszę wytłumaczyć.. nie, nie jestem "filigranowa", tylko jestem w talii cienka, a u góry i na dole szeeeroka. Dlatego muszę nosić rzeczy która są w talii bardzo dopasowane, bo inaczej cała się wydaję bardzo szeroka (pucata jestem w dodatku i taka byłam nawet jak byłam naprawdę chuda). No i w talii pasuje 34/36, ale u góry i na dole musi być dużo, dużo luźniej, i takie kroje właśnie wybieram... albo większy rozmiar i zwężam do 36 w pasie u krawcowej... filigranowa to jest Lucy, ja jestem po prostu klepsydra. Gollumica, a chcesz fajny przepis na kapustkę? :) to w sumie proste i szybkie danie, może Ci się akurat przyda? :) Fajnie postępujesz z Ciocią. I Ciocia też fajna, choć pewnie z tego typu co by na śmierć "zagłaskał" jakby pozwolić :) ale super, że ją masz blisko. A ta moja Babcia też Antonina, wiesz? ;) Tośki chyba twarde są. Czytam o Twojej chałupie czystej i się rozglądam po swojej... ekhm... Co do nocek - nie zazdroszczę... to musi być cholernie ciężkie, nawet jak się kocha najbardziej na świecie... Co do teściów - słusznie. Bez prze-sadyszmu. ja czasami tu Was - weź się, Kobieto, zaczernij, bo taki nick się źle kojarzy - apropos różnych topików ;) Wiesz co, najlepsze, że ja też jestem zmarźlak o wiecznie zimnych stopach i dłoniach, ale odkryłam, że lepiej mi się żyje jeśli ubiorę dodatkowy polar, a w mieszkaniu będzie chłodniej. Jakoś taki człowiek mniej rozmemłany wtedy jest. "Praca" - z tych magisterskich..? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×