Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość re-vita

boję się rozwodu

Polecane posty

Gość re-vita
Przepraszam,że nie pisałam. Nie mogłam. Wisiałam na krawędzi życia i smierci, teraz jest lepiej. Dziękuję wam kochani za troskę. Tym kochanym paniom, które zaproponowały mi rozmowę na gg podwojnie dziękuję (nie mam gg :) ). Jeśli odczuję ,że muszę, spróbuję się skontaktować. Na razie jestem na etapie zbierania myśli. Jestem jak porażona. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heheeh...przeczytalam w pierwszej chwili 'boje sie wzwodu'... przepraszam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość re-vita
Jeszcze tylko dodam, bo tu jakieś straszne rzeczy są imputowane. Mąz nie skrzywdził córki w sugerowany tu sposób, za to już by siedział. Sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana i wielowarstwowa. Faktem jest natomiast,że ma zachowania nie mieszczące się w normach, nawet bardzo luźno pojmowanych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, ja również jestem po rozwodzie, mam 27lat, dwoje dzieci 4 i 5 lat, mieszkam jeszcze z byłym, ponieważ mieszkanie jest nasze wspólne. Dzieci zostały przy mnie, to ja wystąpiłam o rozwód, i podobnie jak u agvt, eks również nie bił, nie pił, ale znęcał się psychicznie i ekonomicznie, ja bez pracy, po depresji, z dwójką małych wystraszonych dzieci i sama również przerażona tym w czym tkwię i tym co mnie czeka... Rosłam w siłę, nadal rosnę, teraz już się nie boje eksa, oczywiście przyszłość jest dla mnie nieznana, ale już jest inaczej... buduję od nowa swoje życie, a robię to wszystko zupełnie sama, nie ma przy mnie ani męskiego ramienia, ani rodziny, bo ta kieruje się zasadą \"co ludzie powiedzą\" i dla nich mój rozwód jest niewygodny... nieważne, ja wiem że mam o co walczyć i choćbym miała wyjść z domu z jedną siatką i dziećmi za rękę, zrobię to z podniesioną głową, bo wygram święty spokój, a on niech sobie tkwi w tym swoim toksycznym świecie... Tobie też się uda jeśli tylko uwierzysz w samą siebie 🌻 Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna153
Re-wita co Ty kochanie piszesz ,musisz walczyć ,nie wolno Ci się poddać.Bardzo chciałabym Ci pomóc.Mój nr 5o2352228.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna153
Dziewczyny zawsze jest jakieś wyjście ,trzeba uparcie go szukać.To nie prawda ,że nie poradzicie sobie i niech inni myślą sobie co chcą ,ważne co Wy chcecie ,co dla Was jest najważniejsze.Przy każdym Urzędzie Miasta jest centrum pomocy rodzinie tam można uzyskać bezpłatnie porady prawne ,pomoc psychologów.Każda matka wie co dla niej i dzieci najważniejsze.Jedno wiem na pewno taki drań się nie zmieni i trzeba od takiego uciekać jak najdalej.Ja 30 lat czekałam ,że drań się zmieni ,że ja go zmienię ale to chory człowiek musiałby się leczyć a tego to on nie rozumie.Po tylu latach zostałam bez pieniędzy bo wcześniej pracowałam 10 lat a potem wychowywałam 4 dzieci ,bez zdrowia bo zszarpane ,bez pracy.Dziewczyny zadbajcie o swoją nie zależność finansową i nie traćcie czasu i zdrowia na drania bo on na to nie zasługuje.Piszcie,szukajcie pomocy i nie traćcie wiary w siebie. Re-wita kochanie przytulam Cię mocno ,będzie dobrze jesteś dzielna i poradzisz sobie ja w Ciebie wierzę jeśli masz jakieś pytania pisz i wogóle o wszystkim ,nie jesteś sama bo ja będę Cię wspierała trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość re-vita
Zuzanna, jesteś super. Skontaktuję się z tobą w tygodniu. Ten nr powyżej to tel? Czy gg? Masz może skype'a, bo ja tak, natomiast gg nie mam. Widziałam twoje wpisy na innym topiku, podoba mi sie, co piszesz i jak piszesz. :) Chyba jesteśmy w zbliżonym wieku ( ja niestety już mocno rycząca czterdziestka). Odezwę się. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna153
Re-wita to nr telefonu zadzwoń na moment a ja oddzwonię ,podam Ci namiary na skaype.Trzymam Cię za słowo i czekam na kontakt.Pozdrawiam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Re-vita. Ja też boję się rozwodu. Uwolniłam sie od niego półtora roku temu (przemoc psychiczna),ale wciaż nie miogę sie zdobyć na załozenie sprawy. Ale zeby mialo byc taraz gorzej?? Owszem, na początku wyrzuty sumienia mnie zeżerały, tez żyłam \"za szybą\" i też byłam strzaskana na kawaleczki. Ale mineło - bo wszytsko mija! i teraz jest juz tylko lepiej! Kochana - zaświeci słońce i dla Ciebie. Zaświeci na pewno. I zobaczysz że życie jest piękne. Masz do tego prawo aby być szczesliwa. Idz do Ośrodka Interwencji Kryzysowej - tam dostaniesz darmową pomoc psychologiczną i prawną/ Dziewczyny polecały juz temat \"Życie po rozwodzie\". Moze tez pasowałby do Twojej sytuacji \"Czy jestes w związku w którym partner molestuje Cię psychicznie\". Mnie właśnie ten topik uratował życie i rozgonił chmury - zaświeciło dla mnie słońce!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość re-vita
Poa, znam oba topiki, czytuję. :) Ja zasadniczo nie umiem i nie lubię pisać o sobie. To tu to raczej wyjątek. Powoli zabieram się za porządkowanie swojego życia. Dziękuję za słowa wsparcia i otuchy, już mi lepiej, funkcjonuję względnie normalnie. Należę do osób szalenie niepraktycznych, zawsze byłam trochę nie z tego świata i przeraża mnie konieczność załatwiania takich konkretnych spraw jak pozew, zlożenie pozwu, opłaty. Pracę stałą muszę znaleźć, bo na czasowych, dorywczych to długo nie pojadę. Setki rzeczy do zrobienia. Nie jestem "pierdołą" ,tylko jestem szalenie introwertyczna, jest mi ciężej niż innym. Świat nigdy nie był dla mnie przyjaznym miejscem, teraz stał się wrogi. Mam jednak w sobie wolę walki, mam tez duże poczucie humoru. Ono ratowało mnie z wielu opresji. Tylko muszę ponownie uruchomić w sobie te siły, które zostały teraz stłamszone, zepchnięte na samo dno. Plusem jest to, że już nie słucham na okragło Edyty Geppert z jej różą i cierniem :) Znacie pewnie ten kawałek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wiecie czego ja się ,dziewczyny,boję? Boję się rozprawy. Boję się mojej reakcji. Boję się,że będę musiała na niego patrzeć podczas rozprawy. Boję się czekania przed salą (z nim). Boję się ogłoszenia wyroku. Boję się wyjścia (po rozprawie). Boję się,chociaż to ja złożyłam pozew. Rozprawa w poniedziałek. Dziewczyny,które to przeżyły,błagam,doradźcie mi jak się zcahować,żeby się nie zbłaźnić,nie rozkleić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość re-vita
Może poproś lekarza o środki uspokajające. Działają. Jeśli masz przyjaciółkę, niech pójdzie z tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki re-vita,ale najgorzej,że żadne środki uspokajające na mnie nie działają. Chyba muszę poprosić o jakieś naprawdę mocne,ale żebym mogła w miarę trzeźwo myśleć. Znasz takie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) Nie martw się ,skoro jest tak źle ,po rozwodzie będzie już tylko lepiej :) Ja też będę się rozwodzić .Damy radę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Awe,mam nadzieję,że damy. Wiesz,ja to zawsze taką silną osobowością byłam,ale teraz to padnę. Tym bardziej,że to druga ropzrawa już,a na pierwszej to zeznawałam tak cicho,ze masakra. Myślałam,że umrę,dlatego teraz proszę o jakies rady... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość re-vita
Silnie przeciwlękowy jest Xanax, ale po nim możesz odjechać i slowa z siebie nie wykrztusić na rozprawie, a nawet zasnąć, bo zwala z nóg. Oxazepam jest też dobry, słabszy, nie powoduje senności, tylko nie można brać go długo, uzależnia. Ale jakbyś wzięła 1-2 tabletki, to starczy. Np. jedną w przeddzień rozwodu, jedną w tym dniu, ewentualnie jedną dnia następnego. Pogadaj z psychiatrą. Poszłabym z tobą, no ale nie mogę. :) U mnie lepiej, dużo lepiej. Mniej myślę o śmierci, prawie wcale. Raz,że leki działają, dwa - udzielił mi ktoś stąd wsparcia duchowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Re-vita. Ja to chyba i tak oporna jestem na te wszystkie leki,bo nic mi nie działało,chociaż tych nie brałam. Szkoda,że nie możesz ze mną. Nie ma,jak wspierające się rozwódki :) Na codzień czuję się dobrze. Nie biorę żadnych leków,myślę pozytywnie,zajmuję się sobą,ale wiem,że gdy przyjdzie rozprawa,to bez odpowienich leków,to będzie tragedia. Ja,podczas ostatniej rozprawy brałam leki (hydroxyzynę),ale wcale mi nie pomogłam i zeznawałam cicho,bo stres mi siedział w gardle,a tabletka nie działała :( Po takie leki musze iść do psychiatry,czy do zwykłego rodzinnego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Re-vita-śmierć? To jest najgorsze rozwiązanie. To poddanie się. Okazanie słabości. A chodzi o to,żeby pokazać mimo wszystko swój honor. To,ze dasz radę bez niego. To,że masz jedno życie,które musisz spożytkować. Nikt Ci drugiego nie da.Każda kobieta w życiu powinna byc kochana,szanowana i powinna czuć się bezpiecznie we własnym domu. Zadręczanie się,zszarpane nerwy? Nie takiego życia chciałyśmy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość re-vita
Nie było mnie chwilę. Środki uspokajające może zapisać psychiatra, te silniejsze. Hydroxizina jest niezła, ale na maly stres. Na taki jak twój nie pomoże, to jak kopać studnię łyżeczką do herbaty. Ja miałam taka chwilę,że myślałam,że nie pociągnę dalej. Myślę,że dużo kobiet tak ma, nie ja jedna, tylko o tym nie mówią. Może ja jedna, albo jedna z nielicznych,umiem napisać,że życie straciło dla mnie sens,że świat mi się zawalił, że tyle lat poszło w cholerę,że większość mojego życia była kłamstwem. I że miałam niekłamaną chęć pieprznąć tym wszystkim, powiedzieć,że się wypisuję z życia, bo nie tak miało być. Na razie. Wpadnę wieczorkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rozwódka -ja jeszcze nie mam sprawy ,tylko wiem ,że już niedługo się na to zdecyduję :) Ja też jestem silną osobowośćią i wreszcie wiem ,że nie ma innej drogi ,Damy radę , przecież też mamy prawo do szczęścia :) Dla Ciebie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
re -vita- dla Ciebie też 🌻 i duża 👄 Mamy prawo do normalnego , ciepłego i bezpiecznego domu dla siebie i swoich dzieci .I tego się będziemy trzymać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Awe! Kochana jesteś :* Dzisiaj jest dobrze. Całe popołudnie dla siebie. Zaraz się wykąpię z książką w ręku,a potem jak zwykle wykonam swój taniec w ręczniku do jednej z moich ulubionych piosenke z lat 80-tych. Taaaaaaak,czy ja wyglądam na przejmującą się tym,że za chwilkę mam ropzrawę? Teraz nie. Cholera,ale co to będzie za kilka dni... :( Liczę na Was! Jak tam popołudnie mija,Kobietki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anseis
Jestem juz dorosłą kobietą ale doskonale pamiętam ciezkie czasy jakie przezyłam z moja mamą. Nie chce wdawać sie w szegóły. Tylko zarys: ojciec zdradzał mame, ale trzymał sie jej bo utrzymywała dom. Nagle w domu pozar, mamy firma zbankutowała, ukradli nam samochód. Ojciec zniknął bez śladu. Zostałyśmy same zupełnie bez niczego( jedyne co miałyśmy to długi i komornika na gowie). Mama miała mysli samobójcze. Teraz wiem ze nie zrobiła tego tylko o tylko dlatego ze nie chciała mnie samej zostawic. Wydawało nam sie ze nigdy juz nie bedzie lepiej. Schudła 20 kg. Wrak człowieka. Od tamtego momentu mineło duzo czsu i wydazeń. Okazało się jednak że to wszystko miało sens. jest tylko lepiej. Mama nadal nie zarabia dobrze ale na zycie jej wystarcza. Znalazła mezczyzne z którym ułozyła sobie życie (choc nie wierzyla ze ktos moze ja chciec) Choc nie widziałysmy szansy dla siebie wszystko sie ułożyło. Dodam jeszcze cos co brzmi jak morał ale jest prawdziwe. Mama zwiazała sie z lekarzem, gdyby nie to że bóg zesłał jej tego człowieka pewnie właśnie by umierała. Jest z nim od 8 lat. On jest giekologiem. Wykrył u niej raka piersi. Sprawił ze szybko zaczeto ja leczyc. Teraz jest juz po chemi i zapowiada sie ze bedzie lepiej. Wiem jednak ze gdyby nadal była z moim ojcem nie miała by wsparcia i pewnie nawet nie wiedziałaby ze ma raka. Tamta tragedia sprawiła, że teraz żyje i potrafi się nim cieszyc mimo przeciwnosci. Jestem pewna ze i Tobie się uda. Mogę ci życzyć tylko wytrwałośći abys dostala wystarczajaco dużo wsparcia które pomoze Ci przejsc przez najtrudnijsze chwile

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anseis-> Dziękuję! Historia przytoczona przez Ciebie doskonale oddaje to,że wszystko w życiu dzieje się po coś. Chodzi o to,żeby nie pytać: DLACZEGO JA? tylko PO CO? Bóg ma dla nas ułożony scenariusz. Każdy niesie swój krzyż. Jeden większy,drugi mniejszy,ale takie jest już życie. Tak,jak w tej piosence KOMBII: "Rodzisz się ,to znak, kocha Cię ten świat (...)" Dostałyśmy cudowny dar,jakim jest życie. Mamy je tylko jedno i musimy przejść przez nie,żeby nie żałować,że zmarnowałyśmy. Tylko zastanawiam się,cy kobieta może następnym razem zaufac mężczyźnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasia s.
"wszystko w życiu dzieje się po coś" - te słowa stawiają mnie na nogi w trudnych chwilach. I opowieści z dobrym zakończeniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anseis
Uwierz mi że może..oczywiście jeśli zaznałaś dużo krzywdy od kogoś kto miał Cię kochać nie bedzie łatwo. Jednak wiem że to możliwe. Przykładem jest moja mama ale nie tylko. Mam znajomą która zaznała od meza duzo okrucieństwa. Ma 4 dzieci i znalazła kogoś kto ja pokochał i kogoona kocha tez. W tych najtrudniejszych chwilach moja prababka (aktualnie 97 lat) powiedziała mojej mamie że to co się stało ma sens którego jeszcze nie rozumie. Miała racje. Jestem pewna że dotyczy to kazdego z nas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny..., wiecie,cieszę się,ze jest to forum. szkoda tylko,ze spotkałyśmy się na takim akurat, aie na np.: SZCZĘŚLIWYCH MĘŻATKACH.O ironio! :) Mój już właściwie były mąż do teraz sam nie wie czego chce. Niby chce,a nie chce. Coś tam czasem na pisze. Nie powiedział,dlaczego się wyprowadza,bo sam nie wiedział. Jak to tłumaczyć? Ja od 1,5 roku nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kitka1212
dziewczyny nie poddawajcie sie! dacie rade! ja juz jakis czas po rozwodzie.Tez balam sie tego dnia, sali sądowej, wogole stres mialam niezły, ale jakos przeszło.Dało sie przezyc, bo wiedzialam ze tego naprawde chce, ze ten człowiek mnie krzywdził, ze to jest tylko "mała" chwila, ktora trzeba przejsc, jak wizyta u dentysty z bolącym zębem.Boisz sie jak cholera, ale wiesz ze to jest to co musisz zrobic a potem będzie juz tylko lepiej! To co ze były patrzy na Ciebie, miej to w d..pie, nie patrz na niego jak nie chcesz.Mozesz sobie patrzec na sędziego, mozesz patrzec na kwiatka na sali, na krzesło, na co tylko przyjdzie Ci ochota.Bo to od Ciebie juz od tej chwili zależy Twoj los, bo jestes silna kobietą , która odwazyla sie wziąc swoj los w swoje ręce! I dasz rade na pewno.Kazda z Was da rade! Nawet bez srodkow uspokajających, bo strach jest w glowie, ale skoro odwazylas sie na ten krok to znaczy ze dasz rade przejsc przez rozprawe rozwodową.Dasz rade! Wyobrazaj to sobie jak wychodzisz stamtąd i czujesz ulge-juz po wszystkim:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla wszystkich dzielnych Dziewczyn , które postanowiły zawalczyć o siebie 🌻 i 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja -rozwódka -dla Ciebie dużo pozytywnej energii ( wiem ,że dociera nawet przez net ;) ) i wtedy na rozprawie dasz radę .Ubierz się ładnie , uczesz i umaluj i jak dasz radę głowa do góry , pierś do przodu i normalny głos -nie szept ;) Przećwicz przed lustrem :) Spokojnej nocy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×