Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ll*

---- przykre doleglowości po PORODZIE SN !!!

Polecane posty

obecnie jestem w ciazy, stąd moje pytanie, czy wszystkim udał sie poród sn bez komplikacji i przykrych dolegliwosci po ? ? ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety, przy moim porodzie sn nastapily ogromne komplikacje i muszialam miec cesarskie ciecie. Z czego w sumie jestem zadowolona, ale przy sn omal nie przekrecilam sie razem z dzieckiem na tamten swiat. :( Do dzis nie wiem co bylo przyczyna. Nikt mi nic nie wyjasnil nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alicja z kraaainy...
U mnie bez komplikacji. Jedyna niedogodność, to ból naciętego krocza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miloszkaaaaa
nie daj sie naciąc to nie bedziesz miec przykrych dolegliwości jak ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alicja z kraaainy...
A co jak pęknie? Nie daj boże w stronę odbytu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie z pierwszym dzieckiem rozerwało przy porodzie bo za późno ciachnęli,a dziecko ważyło 4200g ,pękła mi szyjka macicy z drugim 1 szew kosmetyczny a z trzecim zero dolegliwości-na salę poporodową szłam o własnych siłach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miloszkaaaaa
to niech poszuka położną która umie ochraniac krocze a nie taką która bierze nożyczki i tnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alicja z kraaainy...
Bez przesady, jeśli ma pęknąć to pęknie i położna tu nic nie zdziała, więc z dwojga złego lepiej, żeby nacieli - nie jest to takie straszne i bolesne, a dzięki temu dziecku łatwiej przejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miloszkaaaaa
poradnikzdrowie.pl › Ciąża i macierzyństwo › Urodzić bez nacinania - ciąża, epizjotomia, Kobieta, krocze, nacięcie Urodzić bez nacinania Nowoczesne położnictwo odchodzi od rutynowego nacinania krocza, bo z wielu badań wynika, że przynosi ono więcej złego niż dobrego. Powinno się je więc przeprowadzać tylko w uzasadnionych przypadkach. FOTO ART: Urodzić bez nacinania foto: East News Jesteśmy jednym z nielicznych już w Europie krajów, w których niewiele się pod tym względem zmieniło przez ostatnie 20–30 lat. W polskich szpitalach nacięcie krocza (epizjotomię) wykonuje się u ok. 60 proc. rodzących kobiet, a wśród tych, które rodzą po raz pierwszy, wskaźnik ten wynosi prawie 80 proc.!* W latach 70. i 80. podobnie wyglądały statystyki prawie na całym świecie. A dziś? W Wielkiej Brytanii i Danii odsetek nacięć wynosi 12 proc., w Szwecji 10 proc., w Nowej Zelandii – 11 proc. Stało się tak, ponieważ skuteczność tego zabiegu nigdy nie została udowodniona. Dlaczego nie nacinać? Nacięcie nie tylko nie chroni przed poważniejszymi urazami, ale może im sprzyjać. Podczas normalnego, prawidłowego porodu (bez nacięcia), krocze może ulec pęknięciu, ale zazwyczaj są to obrażenia I stopnia (pęknięcia pochwy i skóry krocza bez naruszenia mięśni dna miednicy). Nacięcie odpowiada natomiast pęknięciu II stopnia, bo obejmuje także przecięcie mięśni krocza, pochwy i dna miednicy. Co więcej, nacięte tkanki łatwiej ulegają dalszemu rozdarciu. Tak jak kawałek tkaniny drze się łatwiej, gdy jego brzeg zostanie nacięty, podobnie skóra i mięśnie – po ich nacięciu częściej dochodzi do pęknięć III i IV stopnia, czyli rozległych urazów odbytu. Z badań amerykańskiego położnika Johna M. Thorpa przeprowadzonych na grupie 378 kobiet wynika, że wszystkie pęknięcia III i IV stopnia (było ich 13,2 proc.) poprzedzone były nacięciem krocza! W Polsce odsetek ten jest znacznie niższy i wynosi ok. 2 proc., ale to dokładnie tyle samo, co pęknięcia u kobiet, które rodzą bez nacięcia. A zatem zabieg nie zmniejsza ryzyka rozległych urazów – jest ono takie samo. Krocze po nacięciu goi się dłużej, jest bardziej bolesne i podatne na infekcje. Pęknięcie I stopnia dobrze i szybko się goi, podczas gdy nacięcie jest głębsze, wymaga szycia, które nie zawsze jest wykonane starannie. Źle zaadaptowane tkanki są przyczyną długotrwałej bolesności, tworzenia się zrostów, grudek itp. Można powiedzieć, że takie przypadki to nie wina tego, że zabieg przeprowadzono, tylko że przeprowadzono go źle. Ale cóż to za wytłumaczenie dla okaleczonej kobiety? Tymczasem przy fachowo prowadzonym porodzie z ochroną krocza w większości przypadków nie dochodzi do żadnych obrażeń. Nie jest prawdą, że nacięcie zapobiega urazom główki dziecka. W szpitalach, w których o kilkadziesiąt procent spadł odsetek nacięć krocza, nie stwierdzono wzrostu przypadków niedotlenienia lub uszkodzenia mózgu u noworodków. Krocze zbudowane jest z tkanek miękkich, więc napieranie główki dziecka nie powoduje jej urazów. Nacięcie krocza nie zapobiega rozluźnieniu pochwy po porodzie i pogorszeniu się jakości współżycia, bo jest wykonywane w momencie, gdy tkanki krocza są maksymalnie rozciągnięte przez główkę. By zmniejszyć ich rozciągnięcie, zabieg musiałby być wykonywany dużo wcześniej, gdy główka znajduje się wyżej w kanale rodnym. Nacięcie osłabia natomiast mięśnie pochwy i utrudnia ich powrót do stanu przed porodem. Zabieg ten nie zapobiega też obniżeniu napięcia mięśni dna miednicy, a co za tym idzie – wypadaniu narządów rodnych oraz wysiłkowemu nietrzymaniu moczu. Z badań przeprowadzonych w Szwecji, w których mierzono siłę mięśni krocza (przez trzymanie w pochwie globulek o różnej wadze) wynika, że kobiety po nacięciu miały mięśnie najbardziej osłabione. Także mięśnie kobiet bez obrażeń krocza i po pęknięciu fizjologicznym były słabsze (bo uległy rozciągnięciu), ale w mniejszym stopniu. Wykonanie epizjotomii może obniżyć jakość życia kobiety po porodzie. Przez kilka tygodni krocze jest bolesne, kobieta nie może siedzieć, poruszać się, trudno jej normalnie funkcjonować i opiekować się dzieckiem. Powikłania po nacięciu krocza, takie jak dalsze pęknięcia, infekcje, bolesne szwy, zrosty mogą wpłynąć na utrudnienie współżycia lub zupełnie do niego zniechęcić. Zdarzają się przypadki, że nawet 2–3 lata po porodzie kobiety odczuwają ból i ciągnięcie podczas stosunku. Niektóre z nich po źle wykonanym zabiegu czują się jak po gwałcie – bo ingerencji w ich ciało dokonano zupełnie bez liczenia się z ich zdaniem: bez informacji, dlaczego się to robi, a tym bardziej bez ich zgody. Kiedy jest to konieczne? Oczywiście, są sytuacje, gdy nacięcie jest wskazane lub nawet niezbędne. Wskazania do jego przeprowadzenia są podobne jak przy porodach zabiegowych, a więc przede wszystkim ryzyko niedotlenienia dziecka (zamartwicy). Nacięcie jest też uzasadnione, gdy dziecko jest bardzo duże (ponad 4 kg), rodząca ma tzw. wysokie krocze lub są na nim zrosty (blizny) po poprzednim porodzie. Mało elastyczne krocze mają też kobiety, które uprawiają takie sporty jak np. jeździectwo. Światowa Organizacja Zdrowia ocenia, że epizjotomię należy wykonać w 5–20 proc. porodów. Polski standard Dlaczego w Polsce wciąż jest to zabieg rutynowy? Często epizjotomię wykonuje się po prostu po to, żeby skrócić czas porodu. Zwłaszcza ostatnio ma to znaczenie, gdy porodów jest więcej, bo rodzą kobiety z wyżu demografi cznego lat 80. Ale wydaje się, że główną przyczyną jest przyzwyczajenie i niechęć do zmian. Wielu położników i położnych popadło w rutynę – nie chcą niczego zmieniać, bo tak robią od lat, niechętnie uczą się nowych sposobów prowadzenia porodu, z trudem akceptują inne niż tradycyjne pozycje porodowe itp. Wielu też uważa problem za błahy. Części środowiska trudno zrozumieć, że kobiecie może zależeć na tym, by uniknąć nacięcia. A przecież to oczywiste, bo jest to zabieg chirurgiczny, którego efektem mogą być długotrwałe bolesne powikłania. Zresztą nawet gdy powikłań nie ma, krocze i tak goi się przez kilka tygodni, a wcale nie jest to przyjemne. Sztuka ochrony krocza W nowoczesnym położnictwie personel robi wszystko, by chronić krocze. Dla położnych w krajach zachodnich jest to oczywisty element ich zawodu. W niektórych ośrodkach nawet podczas porodu z użyciem próżniociągu krocza nie nacina się, jeśli samo ładnie się napina. Dobra położna może zrobić bardzo wiele. Najważniejsze jest cierpliwe prowadzenie II okresu porodu – należy bez pośpiechu pozwolić na rozwój wypadków. Bardzo ważna jest też pionowa pozycja ciała rodzącej. Wówczas główka wpasowuje się centralnie, równomiernie uciskając tkanki wokół ujścia pochwy, podczas gdy w pozycji leżącej lub półsiedzącej główka napiera na tkanki krocza (czyli miejsce między ujściem pochwy a odbytem). W większości takich porodów nie trzeba robić nic poza obserwowaniem wypadków. Dlaczego w pozycji pionowej nacięć jest mniej? * Poród przebiega wtedy sprawniej, szyjka macicy rozwiera się szybciej, lepsze jest dotlenienie dziecka, rzadziej więc zachodzi konieczność jego szybszego ukończenia. * Nacisk główki na tkanki krocza rozkłada się równomiernie z każdej strony. * Kość guziczna odchyla się nawet o 30 proc. w stosunku do swego położenia w pozycji leżącej, powiększając otwór dolny miednicy. Jeśli poród z ochroną krocza jest prowadzony fachowo, w większości przypadków nie dochodzi do żadnych obrażeń. Nacięcie krocza czasami jest konieczne, ale nie nalezy zakładać tego z góry. Decyzja taka powinna być podjęta na sali porodowej. Pomocne wskazówki Przede wszystkim nie trzeba wtedy przeć – siła skurczu i siła grawitacji sprawiają, że główka spokojnie, powoli wysuwa się na zewnątrz, masując i rozciągając krocze. Parcie w tym momencie może nawet zaszkodzić, bo prowadzi do nadmiernego przekrwienia tkanek, co skutkuje ich pękaniem lub koniecznością nacięcia. Jeśli poród przebiega zbyt szybko, położna powinna położyć dłoń na krocze i srom, wywierając przeciwwagę dla napierającej główki. Między skurczami podczas II okresu porodu położna może robić ciepłe okłady (np. z naparu lawendy, rumianku lub... kawy), które rozluźniają krocze, a także zalecić specjalny sposób oddychania. Takie położne są również w Polsce. Niestety, na razie stanowią mniejszość i nie zawsze łatwo do nich dotrzeć. Ale dopóki nacinanie jest rutynowe, to chyba najpewniejszy sposób na ochronę krocza – wynajęcie dobrej położnej, która potrafi i chce się tym zająć. Większe szanse na to, by uniknąć nacięcia, mają też panie, które zdecydowały się na szpital prywatny, bo zwykle jest tam mniej porodów, a poza tym lekarze częściej liczą się z oczekiwaniami rodzącej. Uwaga: nie oczekuj jednak stuprocentowej gwarancji, że nacięcia nie będzie, bo tego nikt ci nie może z góry obiecać. Być może, mimo dobrej woli personelu, okaże się to konieczne. Nie stawiaj więc sprawy w ten sposób, że kategorycznie się na to nie zgadzasz, tylko że chciałabyś spróbować urodzić bez nacięcia. Co jeszcze można zrobić? Krocze możesz przygotować, stosując masaże z użyciem olejku (np. z oliwek, awokado lub słodkich migdałów), który ułatwia masowanie i uelastycznia tkanki. Masaż można zacząć już od połowy ciąży, a przez ostatnie dwa miesiące warto go robić codziennie (jak go wykonywać – patrz ramka obok). Nieocenione są też ćwiczenia Kegla. Dzięki nim mięśnie dna miednicy i krocza będą bardziej elastyczne, co ułatwi poród. Poza tym ćwiczenia Kegla nauczą cię kontroli nad tymi partiami mięśni, a kiedy opanujesz sztukę ich napinania i rozluźniania, będziesz mogła skuteczniej powstrzymać się od parcia, co jest bardzo wskazane przy porodzie z ochroną krocza. Rozmawiaj z lekarzem Jeśli boisz się nacięcia i wolałabyś go uniknąć – rozmawiaj o tym ze swoim lekarzem, położną, przypominaj, że to dla ciebie ważne. Im więcej takiego „lobbowania”, tym większa szansa, że kiedyś i w naszym kraju nienacinanie stanie się normą, podobnie jak normą jest dziś poród rodzinny czy rooming-in. Apelujemy też do profesjonalistów: postarajcie się zrozumieć lęki kobiet i nie lekceważcie ich wysiłku. Jeśli pacjentka przez kilka miesięcy masowała krocze, ćwiczyła – doceńcie to i spróbujcie jej pomóc. Rodząca ma prawo nie chcieć niepotrzebnej ingerencji chirurgicznej w swoje ciało, bo przykre konsekwencje tego ponosi tylko ona. A gdy zabieg jest konieczny – powiedzcie o tym pacjentce, nie wykonujcie go bez słowa wyjaśnienia. *Wszystkie dane i wyniki badań przytaczam za fundacją "Rodzić po ludzku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaka taka ognista
u nie też i za każdym razem położbą miałam zajebistą a to naprawde ważne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miloszkaaaaa
Krocze możesz przygotować, stosując masaże z użyciem olejku (np. z oliwek, awokado lub słodkich migdałów), który ułatwia masowanie i uelastycznia tkanki. Masaż można zacząć już od połowy ciąży, a przez ostatnie dwa miesiące warto go robić codziennie (jak go wykonywać – patrz ramka obok). Nieocenione są też ćwiczenia Kegla. Dzięki nim mięśnie dna miednicy i krocza będą bardziej elastyczne, co ułatwi poród. Poza tym ćwiczenia Kegla nauczą cię kontroli nad tymi partiami mięśni, a kiedy opanujesz sztukę ich napinania i rozluźniania, będziesz mogła skuteczniej powstrzymać się od parcia, co jest bardzo wskazane przy porodzie z ochroną krocza. Rozmawiaj z lekarzem Jeśli boisz się nacięcia i wolałabyś go uniknąć – rozmawiaj o tym ze swoim lekarzem, położną, przypominaj, że to dla ciebie ważne. Im więcej takiego „lobbowania”, tym większa szansa, że kiedyś i w naszym kraju nienacinanie stanie się normą, podobnie jak normą jest dziś poród rodzinny czy rooming-in. Apelujemy też do profesjonalistów: postarajcie się zrozumieć lęki kobiet i nie lekceważcie ich wysiłku. Jeśli pacjentka przez kilka miesięcy masowała krocze, ćwiczyła – doceńcie to i spróbujcie jej pomóc. Rodząca ma prawo nie chcieć niepotrzebnej ingerencji chirurgicznej w swoje ciało, bo przykre konsekwencje tego ponosi tylko ona. A gdy zabieg jest konieczny – powiedzcie o tym pacjentce, nie wykonujcie go bez słowa wyjaśnienia. *Wszystkie dane i wyniki badań przytaczam za fundacją "Rodzić po ludzku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miloszkaaaaa
widzisz, wszystko zależy od zajebistej położnej, która umie ochronic krocze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zero dolegliwosci porody szybkie (syn 3880g- 2h i 10 minut, corka 4020g- 1,5h liczac od pierwszego skurczu), bez pekniec i naciec... po porodzie po godzinie poszlam pod prysznic... polozne sie smialy ze nie wygladam jakbym rodzila przed chwila... ale mialam super polozne (szpital w ktorym nacinaja w ostatecznosci) ktore umialy swietnie ochronic krocze oraz przegonily mnie przez wszystkie mozliwe pozycje porodu aktywnego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Draceniaa technik rtg
Dziewczyny ja miałam robiony masaż szyjki. Nie jest to miłe uczucie i diabelnie bolesne, a mimo to lekarz i położne zdecydowali na nacięcie krocza, bo istniało ryzyko pęknięcia, chociaż dziecko nie było duże. Poza tym jak na nasze polskie realia, to jesteśmy daleko w tyle i trzeba się ustosunkować do tych warunków, inaczej potraktują Cię jak śmiecia i wiem co mówię, dziewczyna leżąca ze mną na sali odmówiła lewatywy... była traktowana jak człowiek gorszej kategorii. Wiem, że wiele zależy od szpitaka oraz personelu, ale mimo wszystko... Poza tym wolałabym zapłacić sobie za cc niż położnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do asia moze rodziłas w krakowie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie niestety (albo i stety)... w warszawie rodzilam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miloszkaaaaa
popatrzcie na asie - takie dzieci duże i bez nacięc i pęknięc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wersalka
A ja się bardzo cieszę, że byłam nacinana. Urodziłam duże dziecko - 4 200 kg i 57 cm. Podczas porodu pękła mi obustronnie szyjka i masę szwów mi założyli. Gdyby nie nacięcie to pewnie nieźle by mi krocze rozerwało ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frtyui
2,5 roku nietrzymania moczu.@ operacje.Dopiero teraz jest w miare dobrze.Czuję się jak inwalida

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wersalka
*4200 g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DO frtyui rozumiem ze rodziłas sn, a miałas ciężki poród ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mialam super porod, wlaszcza drugi przy obu nie bylam cieta, nie mialam szwow 2 tygodnie po porodzie juz zero plamien i pierwszy seksik (jak wychodzilam ze szpitala to juz tylko z wkladka-tak malo lecialo) ogolnie czulam sie rewelacyjnie, porod 4 godziny, wieksza traume przezylam podczas leczenia kanalowego-tam prawie zemdlalam z bolu a tu podczas porodu do samego konca z mezem na korytarzu, az mnie skurcze parte wziely ;) polozne smialy sie ze prawie na korytarzu im urodzilam, bo dwa parcia i mala byla na swiecie juz BARDZO milo wspominam swoj porod

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rodzilam w Pruszkowie
zadnych komplikacji wszystko ok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ponad 2 lata temu urodzilam synka SN. ZADNYCH dolegliwosci. Praktycznie od razu moglam chodzic, czulam sie swietnie, nic mnie nie bolalo....... Mialam ZZO, wiec sam porod tez wspominam wspaniale. Teraz spodziewam sie blizniakow i duuuuzo bym dala, by uniknac CC i rodzic naturalnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez bym chciala bez nacinania...a jak wyglada potem sex?jest roznica w ucisku,czy wszystko sie potem zaciska i jest jak dawniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja rodzilam sn.porod wspominam dobrze.mimo ze bylam nacinana jeszcze tego samego dnia moglam swobodnie siedziec.po kilku dniach wogole nie pamietalam ze rodzilam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×