Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wandela

rozmawiam z nim przez internet od 3 lat

Polecane posty

Gość wandela
:) najważniejsze to się nie użalać nad sobą - to nic nie daje, wiem to z doświadczenia. mój plan na najbliższy czas - nie dawać się złym myślom. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
Oj, chyab cos sie rozwija z tym nowym facetem, bo takie nagle optymistyczne slowa i nastawienie do zycia. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
hmmmm - boję się zapeszyć i przyznać, że coś się faktycznie rozwija z nowym facetem :) jestem bardzo ostrożna w tej kwestii, ale jakoś tak optymistyczniej patrzę w przyszłość, może, może... coś z tego będzie, choć zanim zaufam, minie jeszcze sporo czasu, na pewno nie będę lecieć jak w dym albo jak ćma do ognia (kiedyś miałam takie tendencje, ale nigdy nic dobrego z tego nie wychodziło). może w końcu zmądrzałam :) ta internetowa znajomość nie jest już dla mnie tak ważna. chociaż są chwile, kiedy tak bardzo mi żal tego i jest mi ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Wandelka - pozdrawiam z urlopu ;) cieszę sie że rozwija się coś nowego fajnego ... z kimś nowym :) trzymam kciuki i zyczę powodzenia ;) mój luby mnie wystawił... nie po raz pierwszy wiec siedzę sama w domu :( cóż.. urlop mam zatem beznadziejny, ale przynajmniej poodpoczywam... pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
ania - dzięki za życzenia powodzenia :) a teraz napisz mi tu jak na spowiedzi: co to znaczy, że cię wystawił i do tego znowu??? Czekam i pozdrawiam cię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
wandela...ale czego ci tak szkoda? Straconego czasu, czy ze nic z tego nie wyszlo, czy szkoda ci, ze on tak ciebie "potraktowal"? Czy moze szkoda ci, ze on az tak sie w to nie zaangazowal jak ty (obserwujac jego zachowanie). Jak bys to wyrazila w slowach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
skadi - szkoda mi wszytkiego, co wymieniłaś, i chyba każdej z tych rzeczy w równym stopniu. Ale chyba najbardziej szkoda mi mojego zaangażowania w te rozmowy, że poszło to na marne, bo jestem naiwna i nie potrafię w miarę racjonalnie ocenić sytuacji, czyli po prostu, że jestem żałosna - tak bym to ujęła w słowach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaja1512
Witam wszystkich, przeczytałam cały topik i chciałabym podzielić się swoją historią, bo chyba "jestem w klubie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja1512
Oto ona: Poznałam go jakieś trzy lata temu. Rozmawialiśmy na gg, ot taka zwykła znajomość, potem doszły jakieś głębsze tematy, ale wciąż oboje deklarowaliśmy tylko koleżeństwo. W tym czasie byłam w jednym, a potem drugim związku, jak się domyślacie - nieudanych. Radził, wspierał, pocieszał. Wymieniliśmy się zdjęciami i nr telefonu. Mieliśmy się spotkać, ale ja weszłam w kolejny związek (ten drugi) i do spotkania nie doszło. Kontakt się bardzo rozluźnił i nagle jakoś tak miesiąc temu odezwał się, znów zaczęliśmy często rozmawiać i chcociaż oboje nadal deklarujemy tylko koleżeństwo, to wyczuwam w tym wszystkim, że zaczynamy flirt. Pisze do mnie po kilka sms - ów dziennie, wieczory spędzamy na gg. I zaczęłam się bać...bać, bo zauważyłam, że czekam na te sms- y, na te wieczorne rozmowy... bo nie chcę się uzależnić od niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wandelka - echh... cóż - związek na odległość.. dzieli nas prawie 400 km i on ciągle pracuje... i ciągle nie może przyjechać bo praca, praca, praca... brak kasy, brak kasy, brak kasy, więc... praca praca praca i tak w kółko... zaczęłam sie ostatnio wkurzać że po co mi facet którego praktycznie nie ma - obiecał że w mój urlop weźmie "aż" tydzień wolnego i spędzimy ten tydzień razem... niestety.... usłyszałam znów te same argumenty co zawsze :) ciągle słyszę że to się w końcu zmieni itd.itd. byłam wściekła - chciałam skończyć znajomość, ale... kurde kocham go więc czekam... w końcu się musi okazać czy dobrze mi intuicja podpowiada że warto czy nie... :) a to co naprawdę każe mi na niego czekać to to że autentycznie w tym facecie nie znajduje ani cienia fałszu... moi poprzedni partnerzy mnie oszukiwali ja.. widziałam te kłamstwa ale przymykałam oczy... chciałam wierzyc że nie kłamią, a tu jest inaczej - jestem czujna, na nic oko nie przymykam bo autentycznie nie ma na co... i chyba dlatego jestem gotowa na niego czekać... a jaki tego będzie finał to się okaże... ciężko mi, ale wiem że jemu też.. więc może wreszcie naprawdę to się zmieni :) pozdrowionka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ani1311
aniu, skad masz pewnosc, że onnie kręci? jak mozesz byc czujna skoro dzieli was tyle km?? Skąd masz pewnosc ze on jest w pracy a nie na imprezie z jakąs laską? Masz w jego miesicie jakichs wysłanników ktorzy go sledzą i zdają Ci relacje? Dlaczego pytam? Bo byłam w identycznej sytuacji i słyszalam to samo...jak nie praca to brak kasy...a jak sie pozniej okazało ani o prace ani o kasę nie chodziło....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wandela, czy znasz jakis jezyk obcy? Czytam obecnie swietna ksiazke, ktora dotyczy znajomosci i zauroczen internetowych-anonimowych. Mysle, ze ta lektura, by ci co nie co wyjasnila. Niestety nie ma jeszcze polskiego tlumaczenia. Pozdrawiam i zycze powodzenia w nowej znajomosci. Otworz sie troche i zaufaj, ale z glowa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
wandela...nie wolno ci tak o sobie myslec, ze naiwna, ze glupia, ze... bo to nie jest prawda. Postaraj sie podsumowac to pozytywnie. W tamtym czasie byl ci ten kontakt potrzebny i pomogl ci przetrwac trudne dla ciebie chwile...i taki byl jego sens...a ze on (ten kontakt) nie sprawdzil sie w zadnej innej roli, to nie jest twoja wina, jesli o winie tu w ogole mozna mowic. Dzieki temu kontaktowi patrzysz tez teraz inaczej na siebie. Postaraj sie wspominac go najmilej jak potrafisz, ale z zimna (juz teraz) krwia...to da ci na przyszlosc duzo pozytywnej energii. Glowa do gory, to nie byl stracony czas!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do ani1311 aniu, skad masz pewnosc, że onnie kręci? jak mozesz byc czujna skoro dzieli was tyle km?? Skąd masz pewnosc ze on jest w pracy a nie na imprezie z jakąs laską? Masz w jego miesicie jakichs wysłanników ktorzy go sledzą i zdają Ci relacje? Dlaczego pytam? Bo byłam w identycznej sytuacji i słyszalam to samo...jak nie praca to brak kasy...a jak sie pozniej okazało ani o prace ani o kasę nie chodziło.... po prostu mu ufam... może się mylę - czas pokaże...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
kaja - rzeczywiście twoja historia bardzo przypomina moją, bo i trzy lata, i nieudany związek w międzyczasie itd. tylko że my nie wymieniliśmy się zdjęciami, ani telefonami. boisz się uzależnić... no cóż rozumiem cię. nie wiem, co ci radzić. jak wynika z doświadczeń innych osób, które piszą tu na moim topiku, czy gdzie indzie, reguły nie ma. wiadomo jednak, że im dłużej się rozmawia bez spotkania, tym potem trudniej zdecydować się na spotkanie. piszesz, że się boisz uzależniania. ale czego tak naprawdę się boisz? może po prostu się spotkajcie. czy coś stoi na przeszkodzie? on nie chce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
aniu - związek na odległość zdarza się często, jeśli mu ufasz, jeśli go kochasz, na pewno się dogadacie, on przecież też chce być z tobą. ale rozumiem, że źle ci w tej sytuacji. gdy ja jeszcze byłam w związku z tym przyjemniaczkiem "zza morza", to on tu w Polsce też pracował w innym mieście - tak miało być przez jakiś czas, z tych samych powodów, co u ciebie. strasznie tęskniłam i było mi źle. skończyło się, jak się skończyłwiem jedno - nie ma żadnych reguł. może czasami warto zaufać? zdarza się i tak, jak pisała do ciebie dziewczyna poniżej, że argumenty- praca, praca to tylko wymówki. u ciebie jednak tak pewnie nie jest- sama to wisz najlepiej. pozdrawiam cię serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
laVita. znam angielki, ale nie na tyle, by swobodnie czytać książki (chyba). proszę podaj jednak jej tytuł, bardzo chętnie bym się dowiedziała czegoś na ten temat. a może opiszesz ją troszkę tu? pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
skadi - dobrze mówisz dziewczyno. wiem, że te rozmowy bardzo mi pomogły, były mi potrzebne. a to, że myślę o sobie, że jestem naiwna, głupia itd., no cóż - chodzi mi o to, że sama sobie zrobiłam krzywdę, łudziłam się, że coś z tego będzie, odsuwałam od siebie myśli, że on coś ukrywa, że coś jest nie tak, po prostu nie chciałam tego widzieć, jakoś je sobie tłumaczyłam, usprawiedliwałam, widziałam tylko to, co chciałam widzieć. to że wykręca się od spotkania, od pokazania zdjęcia. już dawno powinno mi to dać do myślenia, ale wiecie jak to jest, jak w normalnym związku - jesteś zaślepiona, zauroczona... itd. teraz widzę, że w okresie najintensywniejszego naszego kontaktu zaczęłam traktkować tę naszą znajomość, jak normalny "związek". zdałam sobie sprawę z tego w momencie, kiedy gadałam z moją koleżanką o jej narzeczonym coś tam i ja chcąć dać jakiś inny przykład zachowania faceta, chciałam opowiedzieć jakiś motyw z życia mojego rozmówcy z netu. ugryzłam się w język i zdałam sobie sprawę, że nie jest dobrze... że za bardzo się zaangażowałam. (było to przed moim związkiem z kolesiem zza morza). ale oczywiście szybko przeszło mi przerażenie podczas kolejne rozmowy z ze znajomum z netu, było cudownie i wątpliwości żadnych nie miałam. moja codzienność była też jego codziennością, gadaliśmy o jedzeniu, pracy, sprzątaniu i mnóstwie innych codziennych rzeczy - znaliśmy nawzajem swoje upodobania, nastroje. to po rpsotu jest dla mnie nie do pojęcia, jak mogło do teg dojść, gdybym sama tego nie przeżyła, to bym nie uwierzyła, żę taka znajomość jest możliwa. to tak, jakbym związała się emocjonalnie z literkami :) piszesz skadi - zachować jak najmilsze wspomnienia - ale wtedy wraca tęsknota za tymi rozmowami! chyba wolę go sobie "obrzydzać", przynajmniej na obecnym etapie, gdy jeszcze nie wyszłam z uzależnienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
laVita - naprawdę jestem ciekawa, co piszą w tej twojej książce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja1512
wandela, dziękuję za odpowiedź. To dziwna znajomość, bo niby jesteśmy tylko znajomymi z netu, a coś tam w powietrzu wisi. Rozmawiam z nim bardzo często, wspominamy o spotkaniu ale ja sama nie wiem...wczoraj, wczoraj pomyślałam sobie, że to taki Piotruś Pan, wieczny chłopiec, że dla niego to tylko zabawa. Chyba się z nim nie spotkam, chyba muszę nad sobą popracować i zacząć się dystanować. Dosyć mam rozczarowań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
kaja - nawet nie wiesz, jak rozumiem twój stan. wydaje mi się jednak, że dystansowanie się na siłę nic nie da. ja wiele razy próbowałam i wmawiałam sobie, że to tylko znajomy z netu, nic takiego itd. chyba że ty jesteś rozsądniejsza, niż ja - a jest to bardzo prawdopdobne :) moja rada: nic na siłę, i tak będziesz z nim gadać, mimo że sobie "nakażesz" zdystansowanie się, więc po co się męczyć?? myśl o sobie dziewczyno, o swoich odczuciach. zaproponuj spotkanie jak najszybciej - i wtedy będziesz wiedziała, czy ten człowiek może coś dla siebie znaczyć, czy nie. boisz się rozczarowań - tak mówisz, więc wynika z tego, że jednak już się zaangażowałaś trochę, że dla ciebie ta znajomość dużo znaczy (3 lata!). spotkaj się z nim i nie męcz się, bo wiem, że cię męczy takie myślenie, odsuwanie od siebie myśli o nim itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja1512
No i wczoraj szlag mnie trafił, przepraszam, że tu, bo to jakby inny wątek, ale muszę to z siebie wyrzucić, a nie chcę zakładać nowego wątku. Wspominałam, że byłam w związku, oczywiście był to związek z netu, który przeszedł do reala. Nie byłam zaangażowana, ale on tak bardzo zabiegał. Potem to się zmieniło w coś poważnego, były konkretne plany na przyszłość i przyszła miłość. Po jakimś czasie, jak to bywa (mam już swoje lata i doświadczenia, więc wiem) przestaliśmy być już tacy idealni, zaczęliśmy być sobą. Wszystko nadal było ok, tylko....tylko, że z niego zaczęła wychodzić chorobliwa zazdrość, wieczna kontrola, gfdzie jestem, co robię, w co jestem ubrana, musiałam zerwać wszystkie kontakty z facetami (koleżeńskie) Nie wytrzymałam tego, zakończyłam znajomość. Przeżyłam to, ale...ale wczoraj znalazłam go na portalu randkowym (weszłam z konta koleżanki), dzień po naszym rozstaniu się tam zapisał, jeszcze zabiegał, jeszcze były rozmowy, a on już tam się zapisał. To mi uświadomiło, jakim miejscem jest internet, nie daje nam czasu na żal, na smutek, bo przecież nie ta, to inna. A gdzie czas na przemyślenia? Przecież, każda porażka czegoś powinna nas uczyć. CZy to była jego wielka miłość skoro od razu zaczął szukać innej? Tak, to prawda, ja go rzuciłam, powiecie o co mam żal??? O to, że wielka miłość nie mija jednego dnia, że trzeba sobie dać czas, że człowiek nie może pakować się w nowy związek, kiedy jeszcze dobrze nie wyszedł z poprzedniego. A tu tak wszystko szybko się dzieje. Nieeee...mam dosyć internetowych znajomości i tych panów co wirtualnie rozbudzają jakieś nasze nadzieje i tęsknoty. Wandela, nie daj się czarować, wyobraźnia podsuwa nam różne obrazy, ale to zawsze tylko nasza wyobraźnia, a im więcej niedomówień i tajemnieczości, tym na wyzszych obrotach pracuje. Pozdrawiam porannie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja1512
wandela, kurcze taka jestem dziś wkurzona, że nie zauważyłam Twojej odpowiedzi. Dziękuję, człowiek tak się chyba trochę lepiej czuje, kiedy może z siebie gniew wyrzucić. Po moich nocno - porannych przemyśleniach doszłam do wniosku, że niee, nie dam się wodzić za nos. Jeśli intensywnie będę myśleć, to sobie to wszystko obrzydzę, już dziś na to wszystko inaczej patrzę. Nie wierzę w szczerość facetów po 30-stce. Mają już swoje doświadczenia, a internet daje im możliwość rozwinięcia skrzydeł, mają przecież doświadczenie. Wiedzą co kobiecie mówić, jak prowadzić flirt, tak żeby niby coś się dzieje, ale zawsze można się z tego wykręcić. No i jakie to wygodne... siedzi sobie w domu, może w tym samym czasie mieć kilka zauroczonych w sobie kobiet (nawet jeśli w normalnym życiu żadna by na niego nie zwróciła uwagi), bo to jest magia słowa, a przecież to kobiety zakochują się uszami. Im dłuzej wirtualne romanse prowadzi, tym staje się bardziej atrakcyjny, tym bardziej wie, jak to zrobić, żeby towja wyobraźnia działała na wysokich obrotach, żeby rozbudzić ciekawość nadzieję. No i właśnie....wplątywanie nas w tę niby przyjaźń, czy to nie daje nam poczucia bezpieczeństwa??? Bo nas wysłucha, bo nam doradzi, bo się o nas martwi???? Tak, tylko częśto martwi też się o Kasię, Marysię i Basię i one wszystkie są mu za to wdzięczne. Niestety nie możemy się czuć jakieś wyjątkowe, bo internet jest pełny skrzywdzonych, samotnych kobiet tęskniących za prawdxiwym ucziciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
kaja1512 Bardzo dobrze to ujelas. Nic dodac, nic ujac. Piszesz: "To mi uświadomiło, jakim miejscem jest internet, nie daje nam czasu na żal, na smutek, bo przecież nie ta, to inna. Czy to była jego wielka miłość skoro od razu zaczął szukać innej?" Jest powiedzenie: nie ma milosci z odleglosci. A internet to na ogol "odleglosc" . Slowa, ktore kazdy z nas inaczej przetwarza na wyobrazenia. A jaka jest roznica, kto te slowa pisze. Jak nie ta, to inna. Dlatego tak sie wlasnie dzieje. Zastepuje sie jedna znajomosc, natychmiast druga. W zyciu jest inaczej. Nie da sie tak z dnia na dzien zapomniec. Ta osoba, to tez jej zapach, glos, jej ruchy, jej mimika jej realna bliskosc. I za tym, teskni sie jeszcze dlugo. Slowa, mozna natomiast bardzo szybko zastapic nowymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chodzi o ksiazke "Gut gegen Nordwind" autora Daniel Glattauer. Cala ksiazka, to dialog faceta i kobiety ...ale dialog tylko mailowy. On dostal od niej jakis pomylkowy mail...i zareagowal. I tak sie zaczela ich intensywna wymiana mysli...i nie tylko. Umawiaja sie niby na spotkanie, ale mijaja miesiace a do spotkania, nie dochodzi. Dlaczego? Bo raz jedno, a raz drugie wycofuje sie, tlumaczac...(i to jest najciekawsze w tej ksiazce)...ze niby po co sie spotykac. Juz lepiej jak jest, byc nie moze. A po spotkaniu moze sie to bardzo szybko skonczyc, wiec po co psuc ta "fajna zabawe". Tlumaczenia ich ciagna sie czasem stronami, dlatego trudno to tutaj przytoczyc, ale sam sposob ich myslenia jest ciekawy. Niektore aspekty ich tlumaczen zostaly poruszone przez osoby sie tutaj wpisujace. Z ta roznica, ze oni robia to w ksiazce po mistrzowsku. Moze kiedys z nudow ja przetlumacze na polski, haha. Wandela, czy czytalas ta "kultowa" ksiazke "Samotnosc w sieci"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
macie rację, wszystko prawda, że net nie zastąpi żywej osoby itd. ale myślę, że chyba się trochę zapędziłyście. kaja - piszesz przecież, że u ciebie net był tylko sposobem na nawiązanie kontaktu, a znajomośc rozwinęła się już w normalnym świecie i ten twój facet okazał się palantem w normalnym świecie - był zazdrosny itd i o tobie zapomniał w jeden dzień nie jako intermetowy "ktoś", tylko jak żywy czlowiek. Więc nie przesadzajcie. to żywy człowiek, któreo poznałaś i związałaś się z nim w normalym świecie, okazał się nie w porządku itd. nieśmiało też chcę zauważyć, że rozczarowane internetowymi znajmościami (podobnie jak ja zresztą) opisujecie facetów gadających przez net jako bezduszne, słabe, niezdecydowane stwory, które gadają z "wrażliwymi uczuciowymi wspaniałymi" kobietami tylko po to, by podnieść swoje ego, pobawić się ich uczuciami itd. a może oni, przynajmniej niektórzy, po prostu też bardzo się w życiu sparzyli, nie chcą związków, albo chcą i się boją zacząć. ja to rozumiem i przecież też tak mam: niby gadam, że chcę się z nim spotkać, a on świnia nie chce :) ale tak napawdę to ja się tak cholernie boję, że szok. wolę nie zaczynać. wygodniej mi więc gadać, że on podły, że oszust czy coś. trochę przesadzam i wyolbrzymiam, ale mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
laVita - dzięki za informację o książce. "Samotność w sieci" czytałam oczywiście. lepiej nie psuć spotkaniem cudownej znajomości przez net - ten aspekt w naszych rozmowach się pojawiał. on tak mówił, a ja się burzyłam, że jak to? że spotkać się trzeba, ale gdy wyobraziłam sobie to, że on przyjeżdża do mnie i ma dojść do spotkania, oblatywał mnie paniczny strach, że oto teraz się wszystko okaże i powrotu do naszych rozmów już nie będzie. on wiedział, że ja też się boję. bo te rozmowy były naprawdę bardzo fajne. a może po prostu ma żonę i dzieci i nudzi mu się w życiu i ja jestem (byłam) tylko jakąś rozrywką? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×