Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MaKaReNa-23

----------MARZEC 2010--------------

Polecane posty

natka ja po macierzyńskim zamierzam mimo swoich obaw zmierzyć się z pracodawcą. Jeśli mimo wszystko dojdziemy do porozumienia i będę tam dalej pracować (a praca ta mi bardzo odpowiada) to dobrze, a jeśli nie to wtedy dopiero zacznę czegoś szukać. Tak więc zanim zacznę poszukiwania chcę mieć jasną sytuację z obecnym pracodawcą. A co do propozycji szukania pracy podczas urlopu macierzyńskiego, to tak realnie do tego pochodząc to myślę że będziemy za bardzo pochłonięte naszymi maluchami aby to robić. Każda chwila z Maleństwem będzie dla nas zbyt cenna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
natka ----- a myslisz ze latwo kobiecie na macierzynskim znalezc nowa prace?? a propos, myslalyscie jak dlugo chcecie siedziec z dzieckiem w domu? pytanie przyszlosciowe ale jak juz sie pojawil temat szukania pracy na po-macierzynskim to przy okazji :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja dodatkowo jestem pod kontrola na dolegliwosci kardiologiczne wiec w pierwszej kolejnosci to, prace mam 20 km od domu czyli dojazd, no i charakter pracy czyli szkola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a poza tym to na wypisie ze szpitala mam "oszczedzajacy tryb zycia" wiec do L4 jak najbardziej ale ze musze plackiem lezec juz nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Summer nie wiem czy łatwo, bo nigdy nie zajmowałam sie dzieckiem, ale dziecko kiedyś śpi, czasem M może zostać więc myślę że jak ktoś bardzo będzie chciał to znajdzie, oczywiście jeśli się nie uda to będę zmuszona tam wrócić ale wolałabym nie, głównie ze względu na okropną atmosferę i ciągłe stresy. Ja to pewnie wykorzystam cały urlop macierzyński łącznie z dodatkowymi 2 tygodniami czyli 22 tygodnie plus urlop z tego roku, plus cały urlop z następnego roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak na marginesie to uważam że macierzyński powinien trwać przynajmniej rok, bo co to jest 5 miesięcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak tam wasze instynkty macierzyńskie ? Bo ja jakoś nieszczególnie, owszem zależy mi na tym aby Maluch był zdrowy i aby ciąża przebiegała prawidłowo, ale tak poza tym to jakoś nie bardzo.Myślę, że jak poczuję pierwsze ruchy Maluszka to wtedy to wszystko tak dobitnie dotrze do mnie. Pewnie wpływ na moje podejście ma też fakt, że moja ciąża nie była planowana. Niby się mówi że ciąża to taki piękny stan, ale ja tego piękna jakoś nie widzę.Przez to siedzenie w domu to mnie znieczulica chyba ogarnia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
natka, ja bardziej mialam na mysli reakcje potencjalnych nowych pracodawcow na kobiete na macierzynskim. wy macie fajnie bo mozecie wykorzystac urlop a mnie urlop nie przysluguje tylko wakacje :-) ja bym chciala jeszcze troche posiedziec na wychowawczym, zeby w sumie z poltora roku- dwoch lat byc z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja to czasami zastanawiam się czy dam radę zająć się Maluszkiem, czy będę dobrze wykonywała swoje obowiazki i takie tam, ale mam nadzieję, że jakoś sprostam:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zosia - ja na dziecko oczekuję, ciesze się, ze będzie...planowaliśmy je. Co prawda szybciej nam się udało zrobić niż sądziliśmy ale to tym bardziej fajnie :) bałam się, ze będziemy się strać np latami. Panicznie tego się bałam No a wracając do instynktu, to nie wariuje....nie latam jeszcze za ciuszkami. Korzystam na maxa z tego że jeszcze nie ma dziecka na świecie, znaczy chodzę na tańce basen....robię kurs prawa jazdy bo potem czasu mogę nie mieć. Chodzimy z mężem na wszytskie możliwe spotkania ze znajomymi, wyjścia na "piwo" itp. A na dziecko czekam...i na jego pierwsze ruchy też :D:D:D Jak już się urodzi to raczej wszytsko będzie się kręcić wokól niego, mam nadzieję, że nie zwraiujemy na jego punkcie i wychowamy je na porządnego człowieka :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goyek
Nam też się udało dość szybko, aż sami byliśmy zaskoczeni :) tyle się słyszy o kłopotach z zajściem :( Co do instynktu to tak powoli, jak na razie nie szaleje, pewnie jak poczuje maluszka to się zacznie :) też mam nadzieję że nie oszaleję, tyle się słyszy o tym, że dziecko "wszystko zmienia". Myślę,że wiele się zmieni, ale też mam nadzieję,że nie damy się zwariować, że maluszek da nam jeszcze więcej szczęścia i bliskości. Mam nadzieję, że nie wyjdzie ze mnie zaborcza, zrzędliwa Matka Polka :) często między parami się psuje...a to ,że on, a to że on...mam nadzieję, że nas to nie będzie dotyczyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to ja mam w porownaniu o Was bardziej rozwiniety instynkt chyba :-) juz mentalnie jestem na etapie kupowania ciuszkow mebelkow itp :-) chociaz nam sie tez udalo dosc szybko, to o dziecku myslalam juz od okolo dwoch lat, tyle ze najpierw inne rzeczy trzeba bylo poukladac. ja to sie najbardziej boje ze moj maz nie bedzie umial/chcial sie zajmowac dzieckiem albo mnie jakos odciazac zebym mogla w jakims momencie zaczac wychodzic z domu na jakis basen czy cos, taki czas dla siebie... teraz Ł. sie srednio angazuje emocjonalnie w ciaze stad moje obawy. a wiem, ze jak zostane ze wszystkim sama to bede sfrustrowana no i kola sie zamyka :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goyek
Summer a twój M chodzi z tobą na USG, może jak by sam zobaczył maluszka jak fika to coś by go ruszyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, chodzi. chyba raz tylko nie byl bo nie mogl. jak jestesmy po badaniu albo wlaczam film z usg to nie powiem, cos tam mowi fajnego ale na codzien tego nie czuje. niektore kobietki mowia, jak im mezowie glaszcza bzuszek, mowia do dzidzi... a moj jakos taki nie jest. mam takie wrazenie, ze jak zaczyna cos mowic o dzidzi to jakby sie wstydzil, ze jakies emocje okaze czy cos takiego, dlatego nawet rzadko o tym rozmawiamy. raz jak ja zaczelam rozmowe i go spytalam czy on mysli jak to bedzie, czy bedzie chcial sie zajmowac to on mi powiedzial ze on nie bedzie teraz o tym gadal bo on nie ukrywa, ze nie czuje tego i nie przezywa tak jak ja.. pocieszam sie poki co ze on jest ogolnie malo wylewny i moze jak dziecko zobaczy i bedzie juz z nami, to sie zmieni. dlatego na 10000% wiem ze idziemy do szkoly rodzenia, wlasnie bardziej ze wzgledu na niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja na razie nie mam podstaw do myślenia, że mąż nie bezie pomagał. Summer a oczekujesz, ze jak będzie się angażował w ciążę?? Mój W. od czasu do czasu w brzuch mnie pocałuje.... oczywi.ście do lekarza zawsze zawieźć chętny...i zawsze jest ze mną na USG ;) Dla niego też to przeżycie. Chyba szczególnie przeżył pierwszy raz, jak zobaczył maleńkiego dzieciaczka i usłyszał (dość głośno podkręcił lekarz głosniki) bicie serca. Po za tym ja nie wymagam ciąłego gadania o ciaży....oglądanie dziecięcych ubranek, bo sama na razie takiej potrzey nie czuję. czasem rozmawiamy o tym co tzreba będzie kupić... że łóżeczko, że fotelik...że wózek...i ustaliliśmy, że takimi rzeczami zajmiemy się po Nowym Roku. Każda kobieta inaczej przeżywa ciążę....moja bratowa np dużo bardziej niż ja jest przejęta swoim stanem. Mimo, że ja też jestem w ciązy to ona czasem mnie rozśmiesza swoim zaangażowaniem. No ale to pewnie wynika z faktu, że oni troszke się strali....z rok conajmniej, jak nie lepiej, a nam się udało za pierwszym podejściem :P:P:P Wydaje mi się, że mam do ciązy...i potem będe miała do dziecka zdrowy stosunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O M. to się nie boję, jak chodzimy do znajomych to zagaduje do Maluszka, buja go i ciągle się wpatruje, a jak wracamy do domku to mówi, że niedługo my będziemy mieć w domku takie Maleństwo. Wczoraj jak mu pokazałam nagranie z Maluszkiem, to był zachwycony:-) Summer pewnie do Twojego Ł. jeszcze nie doszło że będzie miał Dzieciątko, ale jak już będzie to na pewno będzie w nie patrzył jak w obrazek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie z instynkt macierzyński powoli rośnie w górę..szczególnie jak czuje motylki w brzuchu lub widzę nagłe niesymetryczne wybulenia brzucha. Ubranek jeszcze zadnych nie kupuje...jakoś tak boje sie zapeszac. A czy zamierzacie chodzić do szkoły rodzenia?? Czy Wasi mężowie/partnerowie będą lub chcą być przy narodzinach?? Ja bym chciała, aby moj M był, ale on unika tematu jak ognia, robi sie wrecz blady jak zaczynam mowic cokolwiek. Jestem pewna ze panicznie się boi..... Nie wiem czy go przekonam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natka róznie to jest..... mój szwagier np, był oswajany przez zonę do dziecka. Ona mu jakby siłą pchała dzicko na ręce, kazła dac pić czy coś....i on tak się przełamywał. Przy drugim dziecku byłjuż odważniejszy i inny. Aleprzy pierwszym, zeby siodstra nie zabiegała o jego kontakt z dzieckiem to wesołoby nie było. On włąsnie nie wylewny....tak jakoś nie umiał....może też się bał. Ale pierwsze koty za płoty i jest całkiem fajnym tatą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tyrolia - jesli On nie chce to nic na siłe...pozwól mu zdecydować. Nie ma nic gorszego niż zmuszanie do wspólnego porodu. Osobiście to sama nie wiem czy bym chciała żeby mój był przy mnie.... Czy on by chciał? chyba sam nie wie, ale czasem mówi, ze by chciał. Jak to będzie zobaczymy. Do skzoły zamierzamy chodzić razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goyek
Mój gin wczoraj też namawiał nas na szkołę rodzenia i otwarcie przy moim M powiedział, że jest to szczególnie ważne dla niego jako mężczyzny. Mój M czasami nas pogłaszcze :), ale jest bardzo zabiegany wraca późno do domu...też mi go brakuje :(. Summer wszystko przyjdzie w swoim czasie. Mój M kiedyś też miał problemy z okazywaniem uczuć, w jego domu nie preferowano okazywania uczuć słowem czy gestem. Prędzej czynem. Ale z biegiem lat mój M się "wyrobił". Oczywiście mi ciągle brak jego czułości, ale wiem że bardzo się zmienia i to dla mnie...a teraz dla nas. Może twego M w domu też nie nauczyli takich zachowań i czuje się trochę niezręcznie, może nie umie ci tego pokazać ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No rzeczywiście różnie to jest z tymi mężczyznami:-) Ja nie wiem do końca czy chcę żeby M. był przy samym porodzie, dobrze że mamy jeszcze czas na to żeby się zastanowić, ale na pewno nie będę go ciągnęła siłą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goyek
Ja wiem że chcę żeby mój M był przy mnie przy porodzie, on sam mówi, że chce być. Moja znajoma pielęgniarka poradziła tylko żeby ktoś bliski był przy mnie, podobno wtedy inaczej traktują cię na porodówce, dużo lepiej. Więc dobrze byłoby byście kogoś miały przy sobie. Mój M nie zamierza oglądać "wszystkiego" ale chce czuwać przy mnie i trzymać mnie za rękę...choć sama tak się zastanawiam jakie to na nim zrobi wrażenie. Słyszałam, że po takich porodach mężczyźni bardziej doceniają kobiety, to jaki wysiłek włożyły w to by dać im takie maleństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bialo-Czarna ---------- moj Ł. do lekarza, na badania tez zawsze ma czas i ze mna jezdzi. no moze faktycznie to wynika z tego ze ja jestem bardziej wylewna niz Ł. ... moze faktycznie ja troche za duzo bym chciala od niego... tyrolia, ja nie chce zeby Ł. byl przy porodzie. zastanawiam sie zeby byl w pierwszym etapie ale pozniej na pewno nie. on sam zreszta mowi ze sie boi i tez nie chce, akurat o to mi nie jest ani torche przykro :-) nie powinnas chyba meza zmuszac, musi sam do tego dojrzec bo jak bedzie zmuszony to chyba i tak wiele ci nie pomoze a jeszcze pozniej moze byc miedzy wami nieciekawie. goyek, no maz wlasnie z takiego domu jak piszesz, nie nauczony okazywac uczucia a juz ze strony ojca to w ogole. nie chce zeby on byl takim ojcem jak jego. tzn mowie uczuciowo i emocjonalnie, bo poza tym to jego ojciec to bardzo porzadny gosc. wlasnie chyba tez bede musiala stosowac technike silowa w upychaniu dziecka Ł. zeby sie przelamal..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Summer moj m jest taki sam, nie glaszcze czy mowi do brzusia ale jestem pewna ze jak maluszek bedzie juz z nami i wszystko sie zmieni. Zreszta on sam mi powiedzial ze dla niego to takie nierealne narazie i ze nie moze sie doczekac kiedy dzidzia juz sie urodzi. Wiadomo ze my kobiety przezywamy to inaczej, bo wkoncu w naszym brzuchu rozwija sie i rosnie dzidzia i my to wszystko czujemy. Takze zobaczysz ze nasi m beda super tatusiami :) A co do porodu to moj m bedzie ze mna, nie wyobrazam sobie rodzic bez niego a zreszta on tez chce byc przy narodzinach wiec nie ma problemu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co ....ja jeszcze nie mam wyrobionego zdania do porodów razem. Słyszałam różne opinie i z róznych ust. Np mam w pracy kolegę co rodził z zona i jest z tego przeszczęśliwy, opowiada o tym tak, aż miło posłuchać. Z kolei mam koleżanki co rodziły....i twierdzą, że w żadnym razie nie chciałyby miec męża przy sobie w tym momencie. I czasem słyszy się głosy, że potem facet źle to potem znosi....że niknie pożądanie i takie tam. Nie wiem....myślę, że jak będziemy w szkole rodzenia to trochę nam tam o porodach poopowiadają...i wtedy sobie zdecydujemy. Myślę, ze złoty środek jest w tym, że nic na siłę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goyek
Pewnie, że nic na siłę. To chyba byłoby najgorsze rozwiązanie. Co do pożądania...to też różne rzeczy słyszałam...myślę że nie jest dobrym wyjściem by mężowie widzieli "wszystko od kuchni", takich obrazków pewnie się nie zapomina...a pewnie nie są za ciekawe...pewnie same byłybyśmy przerażone jak byśmy siebie widziały o strony "między nogami" :). Myślę jednak ,że mieć przy swojej twarzy, twarz ukochanego M (którego pewnie wtedy się nienawidzi za to co nam zrobił :) :) ) to wiele znaczy, czuć, że ktoś przy tobie jest, ktoś się do ciebie uśmiechnie, pogłaszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej brzuchate :) ależ piszecie duzo, super mój M. tez był na wszystkich usg i nie może doczekac sie nastepnego, naprawde nie sądziłam że będzie aż tak zadowolony :) Co prawda, nie jest tak, że w kółko o tym gada, bo bym zwariowała :P a mnie strasznie bolą plecy...co to dalej będzie? Wieczorami jest najgorzej, normalnie nie mogę się przewrócić z boku na bok :( Zaczęłam basen, od listopada na ćwiczenia, może powinnam na jakiś masaż jeszcze chodzic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ****OKAZJA****
Dziś moze ciut spokojniej ale jednak rozpisujemy się;-) Dziewczyny juz kiedyś pisąłam o mężyczyznach i ich stosunku do dzieci... Faceci patrząc na nasz brzuszek kompetnie nie umieją w tym zobaczyć niemowlaka. To dla nich abstrakcja. Mężczyźni są lepsi w działaniu. Dlatego większość okazuje się wspaniałymi ojcami jak już nadchodzi konieczność działania a nie gadania do brzuszka;-) Nie martwicie się mój M tez nie chciał się emocjonowac, gadanie do brzuszka go zawstydzało, usg no dobra jak chcesz to popatrze ale o co takie halo? A teraz każdemu życzę takiego taty, zamuje się małym, zabawia go, wszystko przy nim zrobi. Może tylko ma mniej cierpliwości ode mnie...hihi bo jednak mama to mama. Ale jedno jest pewne-nie wolno odsuwać ojca od dziecka. Na ogół po porodzie kręcą się babcie i ciotki do pomocy. A jak się facetowi bez doświadczenia nie wręczy dziecka od razu, to sam nie będzie się rwał. Będzie uważał że to nie jest dla mężczyzn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×