Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość laseczka23

niszczaca milosc

Polecane posty

Lilianna oczywiscie masz racje, nie moge sie z Toba nie zgodzic, brak mi do konca konsekwencji w dzialaniu, chociaz przyznaje ze tez potrafie pokazac pazury. W tych klotniach to trudno powiedziec kto z nas jest bardziej winny, zazwyczaj chodzi o bzdury, kazdy zaczyna miec swoje racje a pozniej ja obwiniam jego a on mnie i wzajemnie sie obrazamy w emocjach. Ja mimo swojej nieustepliwosci nie naleze do ludzi konfliktowych i nie znosze takich chorych sytuacji, nie znosze klotni dlatego z reguly pierwsza dąże do jakiegos porozumienia. Piszesz ze chociaz raz powinnam sprobowac inaczej i sprawdzic czy jemu zalezy na mnie, zrobilam juz tak, wtedy byla to jego ewidentna wina. Nie odzywalismy sie wtedy do siebie 8 dni, ja nie pisalam, nie dzwonilam, kompletnie nic i co? przyjechal na ten ósmy dzien z podkulonym ogonem i ze łzami w oczach jak ja tak moge go traktowac! takie rzeczy mnie nie bawia, ja lubie jasne okreslone sytuacje a nie jakies ciche dni, ale wtedy musialam mu pokazac kto jest góra, niestety powinnam robic to czesciej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova2582
Do Cammilla: wiesz co ja widzę że bardzo do siebie jesteśmy podobne bo ja też niecierpię cichych dni. Jak się pokłócę to chcę odrazu sprawę wyjaśnić dlatego gdy on wychodzi to ja dzwonię czy idę do niego bo chcę to wyjaśnić. A Lilianna też ma rację. Nie jesteśmy konsekwentne. Powinnyśmy próbować może te ich ucieczki po kłótni jakoś przeboleć a potem gdy przyjdę nie rozczulać się nad nimi tylko powinnyśmy być cholernie stanowcze,pod każdym względem. Może oni widzą nas jako słabe, jako naiwne i dlatego obwiniają nas i tak nas traktują. Gdybyśmy były twarde i nie dały sobą pomiatać,szanowały same siebie to pewnie by tak nie było. Ja spróbuję to zmienić,zobaczymy co z tego wyjdzie. Najwyżej się rozstaniemy. Ja już mam dość tej chorej sytuacji i tego utrudniania mi życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilianna77
bo ja to widzę trochę inaczej :) tzn. nie chodzi o to by utrzymywać złość w trakcie tych "cichych dni" ale o to by cieszyć się swoim życiem, spotkać ze znajomymi i generalnie zrobić dla siebie coś miłego (ten przypadek tylko wtedy gdy EWIDENTNIE FACET JEST WINNY) a tak jak napisałaś Camillo: "Nie odzywalismy sie wtedy do siebie 8 dni, ja nie pisalam, nie dzwonilam, kompletnie nic i co? przyjechal na ten ósmy dzien z podkulonym ogonem i ze łzami w oczach jak ja tak moge go traktowac!" tak traktować tzn. jak??? przecież NIC ZŁEGO NIE ZROBIŁAŚ :) on także cicho siedział... jaki to porblem był się pierwszemu odezwać było?? następnym razem możesz mu kokieteryjnie powiedzieć że nie chciałaś działać przeciw niemu, myślałaś że po tej ostatniej kłótni on nie potrzebuje Twojego towarzystwa bo przecież tak nie fajnie Ci coś powiedział, dlatego po prostu dałaś mu pełny LUZ ;) na zasadzie: "kochanie nie chiałeś mieć ze mną kontaktu - to ja to zaakceptowałam" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilianna77
nova napisałaś święte słowa :) "Może oni widzą nas jako słabe, jako naiwne i dlatego obwiniają nas i tak nas traktują. Gdybyśmy były twarde i nie dały sobą pomiatać,szanowały same siebie to pewnie by tak nie było." widzę że wiesz o co chodzi :) trzeba tylko jak to się mów wcielić teorie w życie... i nie chodzi o to by nagle być złośliwym czy wrednym czy mściwym... chodzi o SZACUNEK - tego każdy człowiek ma prawo WYMAGAĆ od innych. więc szanujcie swoich partnerów i WYMAGAJCIE tego szacunku dla siebie... a jaką drogą to osiągniecie kobietki to już jest WASZA BYSTRA KOBICA NIE ZAWODNA INTUICJA - WIĘC SZANUJCIE SIĘ WZAJEMNIE W ZWIĄZKACH :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lilianna widac ze jestes silną kobieta:), to w zyciu naprawde pomaga i dobrze prawisz, tylko tak jak sama napisalas "trzeba wcielic to w zycie" a to juz jest trudniejsze. Ja bylam dluuugo wymagajaca i mozna powiedziec, ze "górowalam" w moim zwiazku, moze dlatego ze przez 2 lata facet bardzo sie staral wiec wiedzialam ze mam go w garsci, z zrobi dla mnie wszystko. Nie wiem co sie stalo pozniej , ze te nasze role jakby sie nieco odwrocily, on bardziej spoczal na laurach a ja zaczelam nadskakiwac, pewnie dlatego ze cos zaczelo sie miedzy nami psuc, koledzy zaczeli byc wazniejsci np itp a mi zaczelo brakowac tego co bylo wczesniej. Lilianna a czy Ty jestes obecnie w zwiazku? Nova sama pisalas wczesniej, ze nie jestes juz nastolatka podobnie jak ja a wiec tez i nasze myslenie jest inne. Chcemy sobie ulozyc zycie, za dlugo czekalam na ta moja druga polowe i co do cichych dni to nie dla nas a z drugiej strony dlaczego to my mamy ciagle sie podkladac? dzwonic, wyjasniac? i co to daje? oni sa juz tak nauczeni! a co mi tam, i tak sie pierwsza odezwie. U mnie temat rozstania byl juz poruszany wiele razy, ale przez niego i w czasie klotni, pozniej twierdzil ze to nie tak, ze to emocje, jednak nie jestem pewna czy do tego nie dojdzie, pozdrawiam Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość forum - strona główna
Życzę odwagi. Pierwszy krok zrobiony, a mianowicie uświadomiłaś sobie, że to nie jest ani normalne, ani dobre. Wszystkie dziewczyny, które potrzebują porozmawiać o takim problemie zachęcam do pisania do mnie na maila. Może pomogę rozmową i wysłuchaniem. poszukiwanie5@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova2582
Właśnie tak jest,że ciężko to wszystko wcielić w życie. Nie wiem dlaczego. Może boimy się stanowczości albo za mało siły mamy żeby tymi stanowczymi być. Nie wiem. Ja też parę dni temu pokłóciłam się ze swoim. Wyszedł i powiedział że dzisiaj przyjdzie ale wcale bym się nie zdziwiła jakby nie przyszedł. Zawsze ja do nie łażę jak ta głupia to jak do niego nie pójdę to sobie pomyśli a nie przyszła to ja też do niej nie pójdę i weźmie mnie na przetrzymanie. Będzie czekał aż poczuję się winna i sama do niego przyjdę ale jego nie doczekanie.Albo on pierwszy przyjdzie albo to koniec bo ja nie będę do niego dzwoniła i chodziła. Mam to już gdzieś. On się źle zachował i niech przychodzi. Jak nie to powiem żegnam i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilianna77
camillo :) napisałaś: "Ja bylam dluuugo wymagajaca i mozna powiedziec, ze "górowalam" w moim zwiazku, moze dlatego ze przez 2 lata facet bardzo sie staral wiec wiedzialam ze mam go w garsci, z zrobi dla mnie wszystko. Nie wiem co sie stalo pozniej , ze te nasze role jakby sie nieco odwrocily, on bardziej spoczal na laurach a ja zaczelam nadskakiwac" jak dla mnie odpowiedź jest tu prosta - zakochałaś się :) na początku on się starał chciał Cię poznać i robił wszystko żeby się Tobie spodobać, żebyś go chciała Ty z kolei na początku na pewno byłaś inna - potrafiłaś "tupnąć nogą" i kierowałaś się ROZUMEM z chwilą kiedy się zakochałaś - zaczęłaś się jak KAŻDA kobieta kierować SERCEM - światem kobiety jest świat uczuć dlatego taką miłością jak kobieta mężczyzna nie potrafi kochać - to dlatego Kobieta została powołana do szczególnej miłośći jaką jest macierzyństwo.... więc MY kobiety mamy taki problem że gdy kogoś pokochamy serce mamy na dłoni... a nie jeden facet zaczyna to wykorzystywać..powoli więcej, więcej... i tak może bez końca. więc MYT kobiety mamy ciężkie zadanie - aby Mężczyzn traktować jak Mężczyzn - a nie jak dziecko - mam tu na myśli naszą skłonność do opiekuńczości - widzisz facet jak mu zależy to się odezwie - a że później ze łzami przyszedł - to też był pewien spradzian dla Ciebie i tak trzymaj :) parę razy tak zrobisz to zobaczysz że za którymś razem nie będzie czekał aż 8 dni bo przecież w tym czasie za którymś razem możesz kogoś innego poznać ;) Szanująca się i nie gadatliwa kobieta ZAWSZE BĘDZIE DLA MĘŻCZYZNY WYZWANIEM :) bo przecież nie można rządzić kimś jeśli się nie wie co ten ktoś myśli. a odpowiadając na Twoje pytanie - TAK jestem obecnie w związku jesteśmy ze sobą już 4 lata i fakt nie jest już jak na początku "mam na myśli stan zakochania" - jest inaczej ale nie znaczy że gorzej -miłość w związku ewaluuje. i też nie powiem żeby między nami nie było RÓŻNICY ZDAŃ specjalnie nie pisałam kłótni... tylko określiłam to jako RÓŻNICA bo faktycznie spierając się o coś bardziej się wzajemnie poznajemy, ALE NIGDY NIE WYZYWAM NIGDY GO NIE OBRAŻAM I TEGO SAMEGO WYMAGAM OD NIEGO ON TO CZUJE I TEŻ MNIE SZANUJE - daję się przeprosić i sama przepraszam jak coś zrobiłam nie tak - bo nikt nie jest idealny i KAŻDY MA PRAWO DO BŁĘDÓW - nie trzymam w sobie złości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nova, normalnie jakbym czytala o sobie :):), niesamowite, takie przepychanki doroslych ludzi, to jest po prostu smieszne. Czy moge zapytac w jakim jestescie wieku oboje? Ja juz jestem po 30tce ze tak powiem a moj partner rowno 30cha a czasem zachowuje sie jak duze dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilianna77
A co do "ciężkiego wcielania w życie" - no łatwo nie jest ale jak to się mówi nie od razu Kraków zbudowano ... powoli ale TRZEBA od czegoś zacząć... Nawet jak tylko minimalnie się zmienicie Wasi Mężczyźni to wyraźnie zauważą nawet jeśli Wam tego wprost nie powiedzą to zaczną się zastanawiać... grunt to WYJŚĆ ZE SHEMATU ;) a.... no i co do ZMIENIANIA... nie da się nikogo zmienić i nawet tego nie próbujcie robić Mężczyźnie bo wyjdzie jeszcze gorzej ;) jeśli się chce coś zmienić zmienia się samego siebie a wtedy i partner jak mu zależy zacznie się zmieniać... a jak nie to.... no cóż może to nie ten właściwy... ale ON dzięki temu wie że nie jest CAŁYM TWOIM ŚWIATEM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilianna77
Nova - ładnie to napisałaś :) życzę wytrwałości i podejścia na luzie do tego jego przetrzymywania... ciesz się życiem w tym czasie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Lilianna:) "jak dla mnie odpowiedź jest tu prosta - zakochałaś się na początku on się starał chciał Cię poznać i robił wszystko żeby się Tobie spodobać, żebyś go chciała Ty z kolei na początku na pewno byłaś inna - potrafiłaś "tupnąć nogą" i kierowałaś się ROZUMEM " no coz...nic dodac nic ujac, trafilas w dziesiatke i tak ładnie to napisalas:) Wiesz chcialabym, zeby nam sie udalo, szkoda tych 3 lat. Lilianna a czy Ty bylas zmuszona w pewnym momencie sie zmienic tak, zeby Twoj mezczyzna to zauwazyl?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tjaaaa ....
prosze Was o rade...facet mnie nie szanuje, zle traktuje , manipuluja mna, to kawal drania kazdego dnia mnie rani, placze przez niego prawie codziennie...czasem wydaje mi sie ze jest ze mna ze wzgledu na seks...mimo to go kocham...uwazacie ze powinnam od niego odejsc i poszukac kogos innego ? nie, myslimy ze za malo jest programow w TV o pobitych kobietach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilianna77
powiem tak... kiedyś kiedy poznałam mojego pierwszego faceta jak się zakochałam myślałam że kobiety i mężczyźni są TACY SAMI tzn. jak ja jestem ok to i on tak samo... ale to był mój największy błąd.. jak masz dobrą koleżankę zrobisz jej przysługę - to ona patrzy żeby się odwdzięczyć facet - bierze ile wlezie hihi.. jesteś mila - jemu jest miło - ile z siebie dasz tyle weźmie - później zaczynasz przez TO być NUDNA - on się zmienia bo już ma wszystko i starać się nie musi on się oddala ty to czujesz zaczyna się robić więcej żeby nie odszedł - on to czuje zaczyna to wykorzystywać lub manipulować uczuciami w stylu tak jak napisałaś Camillo "jak mogłaś mi to zrobić" i tak wkółko skończyło się na tym że się rozleciało - on znalazł inną - miałam jednak tyle rozumu wtedy że nie zatrzymywałam go a zamiast tego wyciągnęłam z tego związku wnioski na przyszłość i teraz jestem szczęśliwa że dzięki temu pierwszemu nie udanemu związkowi tyle zrozumiałam. bo To nie facet był winny tylko ja - z momentem zakochania przestałam wymagać i serce miałam na dłoni.. TERAZ: staram się NIGDY nie dopuszczać do takiej sytuacji. Tzn owszem jestem miła, ale wszystkiego w domu nie robię - on też musi mieć jakieś obowiązki - gdy ja robię obiad to on np zmywa ja w tym czasie też jestem zajęta - maluję paznokcie żeby być piękna dla niego poźniej razem gdzieś idziemy. jestem miła ale teraz JESTEM WYCZULONA NA JEGO ZMIANĘ gdy widzę że on zaczyna sobie odpuszczać - to i ja się "wycofuję" daję mu czas na "zatęsknienie" i robię coś miłego dla siebie - właśnie moment w ktorym On odpuszcza jest dla mnie tym wyznacznikiem że już za dużo dałam i pora teraz dostać coś Z POWROTEM :) w związkach musi być zachowana harmonia pomiędzy dawaniem i braniem tak dla jednej jak i dla drugiej strony bo prędzej czy później się to znudzi więc odpowiadając na Twoje pytanie - niestety miłość to nie sielanka trzeba całe życie PRACOWAĆ nad sobą i związkiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilianna77
tjaaaa .... NIE POZWÓL MU NA TO - daj mu ultimatum albo przestanie albo się rozstaniecie i jeśli nie zacznie cię szanować zrób to. wtedy po czasie jak to przemyśli albo do Ciebie wróci bo zrozumie że to nie było właściwe albo nie wróci -znaczy że to nie był TEN - stratę przebolejesz - czas leczy rany - poznasz kogoś z kim będziesz szczęśliwa lepiej tak niż (nie wiem w jakim wieku jesteś) 20 lub 30 lub więcej lat cierpieć i płakać. wiem że trudne, wiem że boli ale pomyśl o PRZYSZŁOŚCI i o dniu dzisiejszym POWODZENIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova2582
Cammilla ja mam 28 lat a mój facet 29. Więc 30 jeszcze nie mamy ale ja się czuję jakbym ją miała:) ciężko z tymi facetami. Skoro my narzekamy to może my powinnyśmy właśnie coś w sobie zmienić. Podobno zmiany zawsze zaczyna się od siebie wtedy druga osoba przy nas też będzie się zmieniała. Ja to po tym co słyszę od ludzi i czytam to chyba nie ma dobrych związków.Chyba przestaje już w to wierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nova a co proponujesz? co np moglybysmy w sobie zmienic? mi sie powoli przestaje chciec cokolwiek i widze, ze mojemu facetowi tez, cokolwiek nie zrobie i tak jest zle, nadskakuje - zle, nic nie robie - gada ze nie dbam o niego, jak jest kasa to jeszcze jakos gra, ale jak sie pojawia problem z praca i brak pieniedzy to On juz jest do niczego, łapie doła, przy okazji dołuje mnie, jest rozdrazniony, wszystko go irytuje, a czy ja mam lekko? na pewno nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova2582
No właśnie wiesz co sama się zastanawiam co można by było zrobić. Może powinnyśmy bardziej zadbać o siebie, zacząć pielęgnować jakąś swoją pasję,może zadbać jeszcze bardziej o swój wygląd,urozmaicać czas razem spędzany ale to są w sumie może rzeczy tylko podnoszące naszą wartość. W sumie właśnie dobrze się samemu w jakiś sposób dowartościować pomogło by to w zdobyciu stanowczości i konsekwencji. Znałybyśmy swoją cenę. Wtedy oni by to zobaczyli i zaczęli by nami się bardziej zachwycać a napewno by ich to zaciekawiło co się z nami dzieje i że takie dowartościowane chodzimy. A co jeszcze można wymyśleć hmmm może bardziej konkretnie do nich gadać, rzucać jedno krótkie zdanie a nie gadac i gadać. Podobno tylko konkrety do facetów docierają. Co o tym myślisz? a może masz jakieś pomysły jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Akurat z tymi konkretami to mozesz miec racje - chlopy to w prosty sposob skonstruowane typy, taka prawda niestety, to co my dzielimy na cztery oni widza jako jedno a paplanina nic nie daje wrecz przeciwnie. Jak ja wpadne w trans (oczywiscie moje kazanie jest poprzedzone klotnia wywolana przez niego) to moja gadka nie ma konca, gadam jak nakrecona i chociaz mam racje od poczatku do konca a przy okazji wale bolesna prawde mu w oczy to on i tak nie wyciaga z tego zadnych wnisokow, zauwazylam to,zamyka sie w sobie, nie odzywa a ja myslalam nieraz ze on slucha. Nie! on po prostu ma dosyc mojego trajkotania! tak to okresla. Dlatego czesto sie zdarza ze po prostu wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova2582
No właśnie. A ja czekam na swojego i nie ma go. Czeka na mnie az ja przyjdę. Śmieszne to wszystko, ja mam iść mu się kłaniać jak to on mnie nawyzywał i poszedł w cholerę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po części domyślam się co możesz czuć. Miałam podobną sytuację w domu, były mąż mojej mamy traktował ją jak zabawkę, podobnie jak Ciebie nie szanował jej. Długo namawiałam mamę żeby skończyła ten związek, aż w końcu przejrzała na oczy i zostawiła go. Jest jej teraz o niebo lepiej, mimo to że musi wychowywać siostrę sama. Oczywiście w zamian otrzymuje pomoc ze strony najbliższych. Jeśli nie chcesz być do końca życia poniżana przez faceta, moim zdaniem powinnaś skończyć to jak najszybciej. Jeśli facet teraz tak Cię traktuje, pomyśl co może robić w przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doorrraa
tacy sie nie zmieniaja ja bylam z takim .On po rozwodzie i dwoch nie udanych zwiazkach nie wiedzialam co jest z nim nie tak ale oczywiscie to kobiety byly winne bo dziwki bo na kase lecialy i co sie okazalo ON byl chujem i terrorysta pewnego dnia znowu po jakis jego numerach przyszedl na kolacje do mnie sam ja ugotowal gdy siedzielismy przy stole powiedzialam jemu ze jak skonczy jesc ma wyjsc i nigdy nie wracac zdziwil sie wyszedl nie widzialam go od tamtej pory a bylo to dawno .powiem Ci boli mnie strasznie kocham go do tej pory ale wiem ze nie pozwole sie nikomu tak traktowac nawet jakby mialo mi peknac serce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova2582
Właściwie to powiedzcie mi co to znaczy siebie szanować? jak dbać żeby faceci nas szanowali? myślę że to jest ciężki temat. Ja nie umiem tego sprecyzować. Nie wiem jak zachowuje się osoba która siebie szanuje. Może wyda Wam się to głupie ale mam zaburzony obraz szacunku po tym co przeszłam w domu więc zrozumcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Nova. Co u Ciebie slychac, jak sprawy sercowe z facetem:)? odezwal sie czy Ty sie pofatygowalas do niego? Z tym szacunkiem do samej siebie...masz racje to dosc skomplikowane i ogolne pojecie moim zdaniem. Czesto jest tak ze pewne sytuacje w zyciu - mowie teraz o zwiazkach partnerskich - wymagaja wyrzeczen i poswiecen. Jesli dwoje ludzi jest ze soba juz dluzszy czas i jest miedzy nimi uczucie to i powinien byc szacunek wzajemny, oczywiscie ale niekiedy trzeba postapic wbrew sobie i schowac dume do kieszeni, ja uwazam ze to nie jest objaw braku szacunku a spotkalam sie z tym ze wiele osob wlasnie tak twierdzi! Zgadzam sie natomiast ze stwierdzeniem, ze w milosci wszystkie chwyty sa dozwolone - oczywiscie sa pewne granice, ale nie nalezy tego mylic z brakiem szacunku do siebie - tak uwazam. Wiem jedno, jesli osoba , nawet ukochana zechce zakonczyc definitywnie zwiazek ze mna ( odpukac, pfu) to odetne sie i nie bede sie narzucac, taka juz moja natura. Ale jesli jestem w zwiazku i wiem ze warto mimo problemow przejsc razem z partnerem przez ten syf..robie to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova2582
Hej Cammilla:) No mój facet się nie odezwał i nie przyszedł ja do niego też się nie odzywałam. Pewnie nie przyszedł bo jest w szoku, że się nie odezwałam. Może mu teraz głupio przyjść bo przecież oni wszyscy tacy dumni chodzą i ciężko się przyznać do błędu. Powiem szczerze,że dzisiaj już zaczynam się denerwować. Boję się, że jednak nie przyjdzie. Chociaż mówię sama do siebie,że musi przyjść bo mnie kocha. I,że jak trzeba było przyznawał się do błędu więc chyba to nie takie straszne przyjść i przyznać się do winy. No ale mimo tego lęk jest bo nie chcę żyć bez niego. A wogóle to wczoraj miałam ciężki dzień i potrzebowałam go a go nie było i dzisiaj taka trochę smutna chodzę. Ah może to jakoś będzie. A co u Ciebie słychać? buziak:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem Cie bardzo dobrze Nova, my sie czesto klocimy ale jestesmy za soba . Mam to samo co Ty - pierwszy i drugi dzien jestem na niego zla i nie odzywam sie, ale na trzeci dzien juz mi przechodzi i zaczyna mi go brakowac. No u mnie w tej chwili jakby sprawy uczuciowe zeszly na dalszy plan, poniewaz mam powazniejsze problemy, on rowniez. Generalnie chodzi o finanse i prace, jest przygnebiony i wkurzony bo ma przymusowy urlop, nie ma zlecen no i wiadomo, ze humor zjebany za przeproszeniem a to tez pozniej odbija sie na naszych relacjach. Ja tez nie mam lekko, niestety. W niedziele mamy trzecia rocznice , ciekawe czy bedzie pamietac, pozdrawiam Cie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika od dominika
szanować siebie to - nie pozwolić aby ktoś mnie poniżył tolerancjia dla drugiego człowieka do tego że mógł zrobić błąd postawa mówiąca o wartości drugiego człowieka np. jeśli ktoś mówi: - nie podoba mi się gdy robisz tak czy siak... - nie lubię gdy... - mogłaś zrobić... to jest OK ale gdy ktoś mówi: - Ty jesteś głupia, siaka czy owaka... - Ty się do niczego nie nadajesz... - To co mówisz jest dla mnie niczym - Ty jesteś niczym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova2582
Cammilla widzę że mamy inny podobny problem:) bo ja też siedzę w domu bez pracy i to kawał czasu a mój facet robi to tu to tam a teraz siedzi w domu bo mu szef wypłaty nie zapłacił i wanął robotę i też dlatego pewnie w gorszym humorze chodzi. Mieszkamy w małej miejscowości i tu jest straszna bieda z pracą. Sorry że pytam ale z tego co wnioskuję nie mieszkacie razem i Ty chyba też nie masz dziecka? w tej sytuacji w jakiej jestem ciesze się że nie mam dziecka..:( Monika od Dominika: akurat o tym co napisałaś jestem świadoma tylko chodzi mi o konkretniejsze zachowania, jak postępowac w danej sytuacji kiedy ktoś nie szanuje, kiedy ktoś zrobił ci przykrość, jak nauczyć się być asertywnym i mówić nie itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika od dominika
byc asertywnym nie jest łatwo - są wielogodzinne kursy więc na pewno to bardzo trudne żeby z jednej strony wymagając szacunku dla siebie poszanować inną osobę miałam kiedyś zajęcia z psychologii i myślę że takim najprostrzym sposobem moim zdaniem mogło by być powiedzenie: - czuje się źle kiedy mówisz do mnie w taki sposób. - jest mi na prawdę przykro kiedy ty robisz.... jeśli więc nie zmienisz zachowania nie będę z Tobą w takim tonie rozmawiała - skoro ja Ci nie ubliżam Ty też tego nie rób. albo - w tym momencie się zagalopowałeś, czuję się poniżona - więc kończę tą rozmowę bo mnie nie szanujesz. - kiedy mówisz do mnie w taki sposób czuję się nie kochana wiem że może śmiesznie to brzmi ale to proste sformuowania a takie są najlepsze ważne żeby nie mówić tego ze wściekłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nova ja juz mam dzieciaki ale z poprzedniego malzenstwa, sa juz ze tak powiem "odchowane", w wieku nastoletnim:), z moim obecnym facetem dzieci nie mam ( przynajmniej na razie..), mieszkal troche u mnie, ale ze wzgledu na problemy finansowe na razie mieszka z powrotem u rodzicow, ktorymi trzeba sie troche opiekowac bo sa w dosc podeszlym wieku, oni tez pomagaja nam finansowo w miare mozliwosci. My z kolei mieszkamy w duzych miastach ( 8 km od siebei), ale o prace jest bardzo ciezko, do grudnia jestem na stazu z Urzedu Pracy a pewnie wiesz ze tam placa marne pieniadze, no i tak to wszystko wyglada...niezbyt rózowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×