Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość ania172

niepłodnośc ... POLMED Wrocław

Polecane posty

bobika bliźniaki w naturze to jest rzecz normalna, mam koleżankę, która jest juz drugi raz w ciąży z bliźniakami:) Mój tato jest też naturalnym bliźniakiem:) więc czemu od razu bliźniak to z in vitro:) trojaczki, czworaczki to owszem, może zastanawiać, ale moim zdaniem nie bliźniaki:) Bobika czemu dopiero teraz się chwalisz, transfer już tak blisko... trza złapac kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bobika
sorki, we wtorek punkcja(albo w poniedzialek, jak pecherzyki przygazuja ze wzrostem)-slowa mi sie pomylily,mam juz zacmienie umyslu chyba:-)...Liska25 i Zrozpaczona1984 macie bardzo trzezwe podejscie do tematu. Ja siedze na co dzien w takim babincu i slucham roznych rozmow,a potem mnie takie watpliwosci nachodza.:-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
im więcej człowiek się zastanawia tym więcej czasem durnych myśli przychodzi, więc nie ma co:) KOchana ja przy transferze miałam dylemat 1 czy dwa, a teraz żałuję, że nie wzięłam więcej, bo jak widzisz żaden nie chciał ze mną zostać:( Warto sobie zwiększyć szansę, a i tak nie jest powiedziane, że z dwóch zarodków będą bliźniaki/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, Co u Was słychać? Jakies postępy? Ja nie mloge doczekac się wizyty w poniedziałek, rano badania, a póżniej wizyta. Wypisałam sobie urlop, ale następnym razem robie badania u siebie i wieczorem na spokojnie po pracy na wizyte. Ciekawe kiedy bedzie następna wizyta :-) barbera ty tez jutro masz wizyte i pierwsze USG, na którą masz? Liska a ty juz przygotowujesz się do kolejnego podejścia? arita jak sie czujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak jutro mam wizytę u dr Siejkowskiego na 19 :D i strasznie się denerwuje czy wszystko tam dobrze, bo się głupia naczytałam o pustych jajach płodowych :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
barbera ty nie czytaj takich głupot na necie....odpoczywaj i nie siedz juz na necie, wszystko będzie dobrze....czekamy na relacje po wizycie....:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
barbera to ty masz wizyte jutro czyli w niedziele czy sie po prostu pomyliłas i masz w poniedziałek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe popieprzyło mi się już z dniami :D w poniedziałek oczywiście :D ostatnio jestem zamotana i już nie zaglądam tak często na fora bo poprostu M mnie opieprza , że po pierwsze wyczytuje jakieś nie stworzone rzeczy a po drugie komputer szkodzi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zrozpaczona , nie mam za bardzo jak się przygotowywać, czekam na @. powinna przyjść we wtorek, ale nie mam nawet żadnych objawów, więc coś czuję, że będzie opóźniona;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Liska, pobrano 11 komórek jutro mam dzwonić ile się zapłodniło a później daja znać kiedy transfer.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moha piękny wynik :D trzymam kciuki żeby jak najwięcej się zapłodniło :D ale się tu cichutko zrobiło :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadza się barbera, nikt nic nie pisze :-) ja jutro jade, bardzo sie ciesze na tą wizyte:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zrozpaczona nareszcie się u ciebie zacznie :D już nie mogę się doczekać ile jajeczek wyhodujesz oby były jak najlepszej jakości :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny znalazłam coś zajefajnego :D pamiętnik dzidziusia z wnętrza brzusia: Ale jestem padnięty ! Gdybym wiedział, że ten wyścig tak mnie wykończy, to pewnie w ogóle bym nie startował. Jednak rozpędziłem się, no i proszę ? wygrałem! Podobno w tej konkurencji zwycięzca bierze wszystko. Taka plotka poszła wśród kolegów plemników. Szczerze mówiąc, na razie jestem trochę rozczarowany: nic się nie dzieje! Rozsiadłem się więc wygodnie i czekam. 1. miesiąc Spotkanie z komórką Było tak: tata przez całe popołudnie stał przy kuchni i pichcił. Chińszczyzna to jego danie popisowe. Mama zapaliła świece, żeby zrobić nastrój. Wypili trochę wina. Potem puścili sobie fajną muzyczkę. A później to już niestety nie wiem, co było, bo musiałem walczyć o ?swój kawałek podłogi?. Zrobiło się strasznie ciasno. Co sekundę dokwaterowywali nam trzy tysiące nowych plemników. Normalnie nie było czym oddychać! Na dodatek każdy się wiercił. To się musiało źle skończyć. W pewnym momencie atmosfera stała się tak gorąca, że nie mogliśmy już tego wytrzymać. Nie pamiętam, kto krzyknął ?naprzód!?. Nagle wszyscy wystrzeliliśmy jak z procy z zawrotną prędkością. Pierwsze chwile to była dosłownie walka na śmierć i życie. Musiałem pokonać prawie półmetrowe, zwinięte nasieniowody. Potem jeszcze cewka moczowa, a dalej... Kochani, dalej to był już inny świat. Pochwa, macica i w końcu jajowody. Lecieliśmy wszyscy na złamanie karku. Choć może to złe określenie, bo właściwie trzeba było piąć się w górę. Peleton przyśpieszył. Najsłabsi nie wytrzymywali tempa. Na ostatniej prostej z 400 milionów zostało nas już tylko kilka tysięcy, a i tak większość była wyczerpana. I właśnie wtedy ją ujrzałem: gigantyczną kulę o średnicy 0,2 milimetra. Komórka jajowa. Piękna. Nie miałem wątpliwości ? przede mną meta. Nie było łatwo się do niej dostać. Resztką sił odpaliłem swoją enzymatyczną piłę łańcuchową, rozciąłem otoczkę i wcisnąłem się do środka. Ha! Wszyscy próbowali, a udało się tylko mnie. Drugiego miejsca nie przyznano. Po drodze zgubiłem gdzieś ogonek, ale co tam. Coś mi mówi, że warto... 2 miesiąc Jak samotna rybka Narzekałem, że nic się nie dzieje? Przeciwnie, dzieje się aż za dużo. Przede wszystkim nie jestem już przystojnym plemniczkiem. Przypominam galaretkę. Chociaż nie, chyba raczej kijankę. Albo rybkę. Tak. Wyglądam jak mała rybka. Dzisiaj, bo jutro mogę przypominać coś całkiem innego. Wszystko zmienia się z sekundy na sekundę. Rosnę jak na drożdżach. Wyrosły mi ramionka i nóżki z takimi śmiesznymi paluszkami. Po bokach głowy mam dwie ciemne plamki i dwie niewielkie dziurki. Myślę, że to będą po prostu oczy i uszy. Nie chwaląc się, mam też kilka osiągnięć. Otóż, udało mi się odczepić od ściany macicy i znowu mogę się poruszać. Wprawdzie nie tak szybko jak we wczesnej młodości, ale i tak jest nieźle. Próbuję też otwierać buzię (choć na razie nie mogę powiedzieć, że jestem w tym mistrzem). Za to wczoraj dokonałem wiekopomnego odkrycia: mam już serduszko! Malutkie jak ziarenko maku, ale pulsuje jak oszalałe. Prawdziwa rewolucja dzieje się w środku mojego ciała. Skórka jest cienka jak pergamin, więc wszystko widać jak na dłoni. Mam już kręgosłup i żebra grubości włosa. Rosną płuca, wątroba, nerki, mózg. Wszystko naraz. Przyznam się wam, że to strasznie męczące. Najgorsze jest to, że odwalam tu taką robotę i nie mogę liczyć na niczyją pomoc. Zresztą, wcale nie jestem pewien, czy ktoś w ogóle wie o moim istnieniu. Halo! Jestem tu! 3 miesiąc Ujawniam się Mama już wie. Postarałem się o to. Jakich metod użyłem? Wykorzystałem cały wachlarz możliwości: mdłości, huśtawkę nastrojów, senność, wrażliwość na zapachy, obrzmienie piersi, zachcianki, trądzik... W końcu cel uświęca środki, prawda? OK, może rzeczywiście trochę przesadziłem, ale trzeba było dziewczynę przywołać do porządku. W końcu będzie moją matką. Musi o siebie zadbać. Moja strategia, choć kontrowersyjna, już przyniosła pierwsze efekty. Mama rzuciła palenie i zaczęła więcej odpoczywać. Przestała też wysiadywać po nocach przed komputerem. Ulżyło mi. Godzinami byłem ściśnięty jak sardynka. Na dodatek te okropne dżinsy. Nie znoszę ich! Co z tego, że mama rozepnie jeden guzik? Kobieto! Ja mam już prawie sześć centymetrów i potrzebuję przestrzeni. W końcu zaczynam przypominać człowieka. Mam wszystko, co trzeba. Nawet powieki i paznokcie. Tylko głowa ciągle jest jakaś nieproporcjonalnie duża. Za to twarz ? poezja. Wyraźna szczęka, podbródek i całkiem fajna górna warga. Nosa jeszcze nie ma, ale są już dziurki. Podsumowując: niezły ze mnie przystojniak. Mama jeszcze o tym nie wie, ale wam już mogę zdradzić tę tajemnicę: jestem chłopcem. Właśnie wyrosły mi jądra i malutki penis (co jak co, ale ten to na pewno jeszcze urośnie). Spodziewałem się tego. Z moją wybujałą ambicją i wielkimi wymaganiami chyba nie nadawałbym się na dziewczynkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 miesiąc Ćwiczę i robię się mądrzejszy Powoli oswajam się z sytuacją. Nie mogę narzekać. Mam tu ciepło i cicho. Miejsca sporo, więc spaceruję, ile mogę. Jedyny minus to niewiele atrakcji. Z nudów zacząłem ssać palec. Drobiazg, a cieszy. Od czasu do czasu łyknę sobie też trochę tego płynu, w którym pływam. Słodki. Nie jest to może pitna czekolada, ale i tak smaczny. A więc piję, siusiam... i tak to się kręci. Cały pokryłem się śmiesznym meszkiem. Mam już brwi i pierwsze cienkie włoski na głowie. A jak za długo kopię, to zaczynam się pocić. Dziwna sprawa, co nie? Przerzucam się wtedy na spokojne ćwiczenia oddechowe. Człowiek nigdy nie wie, co może mu się kiedyś w życiu przydać. A propos ćwiczeń. Nauczyłem się już wydymać policzki i marszczyć czoło. Szkoda, że nie mogę spojrzeć w lustro. Czuję, że w robieniu min jestem absolutnie bezkonkurencyjny ? mam taki śmieszny zadarty nosek. Martwi mnie tylko, że staję się coraz bardziej wrażliwy. Wystarczy najlżejsze muśnięcie pępowiny, a już cały staję na baczność. Takie przygody zakłócają mi drzemkę, a dopiero co odkryłem jej uroki. Domyślam się, skąd ta nadwrażliwość. Co minutę w mózgu tworzy mi się aż 250 tysięcy nowych komórek nerwowych. Coraz wyraźniej dociera do mnie, jak bardzo jestem unikalny. Jedyny na świecie. Mam już nawet linie papilarne. Tylko czy komuś w ogóle potrzebne są moje odciski palców? 5 miesiąc Potrzebuję czułości W końcu udało mi się nawiązać kontakt z mamą! Hurra! Już powoli zaczynałem wątpić, że to w ogóle możliwe. Kopałem, kopałem i nic. A któregoś dnia źle wyliczyłem zakręt i z całym impetem moich 30 dekagramów uderzyłem w ścianę macicy. Mama aż podskoczyła. Poklepała delikatnie w to miejsce. Odpuknąłem jej. A wtedy ona się rozpłakała. Kompletnie mnie zamurowało. Ach, te kobiety... Od tego momentu coś się jednak między nami zmieniło. Nareszcie zaczęła do mnie mówić. Nazywa mnie Robaczkiem albo Groszkiem. I często mnie głaszcze. A ja to po prostu uwielbiam! Coraz lepiej się z mamą poznajemy. Najbardziej lubię, jak idzie na spacer. Tak mnie fajnie kołysze, że natychmiast zapadam w drzemkę. Fakt, nie zgrywamy się jeszcze zbyt dobrze. Kiedy ona czuwa, ja śpię. A kiedy się kładzie, ja się budzę i zaczynam dokazywać. Fikam koziołki i nasłuc***ę. Do tej pory słyszałem tylko same bulgotania z brzucha mamy. Teraz stopniowo zaczyna do mnie docierać coraz więcej dźwięków. Najmilszy jest głos mamy. Taki śpiewny i dźwięczny. Słów wprawdzie jeszcze nie rozumiem, ale potrafię już wyczuć, kiedy mówi do mnie, a kiedy do taty. Nie znoszę, jak się z nim kłóci. Oboje wtedy strasznie krzyczą, a hałas to dla mnie męka. Najchętniej gdzieś bym się schował, ale gdzie? Kulę się tylko w sobie i czekam, aż im przejdzie. Na szczęście zawsze się potem godzą. A jak się przytulają, to robi mi się tak błogo, jak w niebie. Wczoraj byliśmy wszyscy u bardzo miłego pana doktora. Coś mi się zdaje, że próbowali mnie podejrzeć. 6 miesiąc Mieliśmy wypadek Nie spodziewałem się takich przeżyć. Jakiś czas temu zacząłem obrastać w tłuszczyk. Ważyłem już prawie kilogram. Nauczyłem się robić nóżkami rowerek i pociągać za pępowinę. Czułem się pewnie i to chyba uśpiło moją czujność... Mama wymyśliła malowanie pokoju ?dla dzidziusia?. To się chyba nazywa syndrom wicia gniazda, czy jakoś tak. Wszystko byłoby dobrze, gdyby pozwoliła się wykazać tacie. Ale ona osobiście musiała sprawdzić, czy wszystkie rogi są dobrze pomalowane. Weszła na drabinę, poślizgnęła się i spadła. A ja z nią. Nieźle mną huknęło. Na moment mnie zamroczyło. Potem zacząłem czuć się dziwnie. Było mi zimno i nie mogłem się poruszać. Tata natychmiast zawiózł nas do szpitala. Po drodze złamał chyba wszystkie przepisy. Szkoda mi ich było. Mało nie oszaleli z rozpaczy. Na szczęście w porę trafiliśmy w fachowe ręce. Uff... Wszystko dobrze się skończyło. Teraz mama musi się oszczędzać. Chyba się nieźle przestraszyła, bo ciągle leżymy sobie na sofie i gadamy przez telefon. To znaczy ona gada, ja słucham. Tylko dzisiaj zrelacjonowała naszą przygodę dwanaście razy. Ostatecznie wolę jednak to niż sporty ekstremalne. I tak mam dużo roboty. Aha! Z nowości: już dwa razy dostałem czkawki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 miesiąc Widziałem... światło W końcu udało mi się otworzyć oczy. Wprawdzie widoki wokół mizerne (a na dodatek półmrok), ale mruganie bardzo mi się podoba. Przy okazji okazało się, że mam całkiem fajne rzęsy. Od czasu do czasu razi mnie silne światło. Pewnie jest już lato, a mama zadowolona paraduje z brzuchem na wierzchu. Biedactwo, musi dźwigać niezłą ?piłkę?. Obliczyłem, że ważę około 1300 gramów. Od czubka głowy do stóp mierzę mniej więcej 40 centymetrów. Trudno wyliczyć dokładnie, bo niestety nie mogę się wyprostować. O fikaniu koziołków muszę zapomnieć. Jedyny sport, jaki uprawiam w tej chwili, to przeciąganie się. Też przyjemne. A propos przyjemności. Uwielbiamy sobie z mamą dogadzać. Na szczęście przeszła jej już ochota na zdrową żywność. Te pestycydy z nowalijek były obrzydliwe! Teraz jemy w miarę normalnie, choć ciągle nie możemy się zgodzić w sprawie przypraw. Ja lubię łagodnie, a mama pikantnie. Dobrze przynajmniej, że porzuciła fast foody i alkohol. Po lampce wina kręciło mi się w głowie, czułem się jak na karuzeli. Lubię ciepłą kąpiel i fajną muzykę. Nie, nie poważną. Mama też próbowała mnie namówić na Bacha i Mozarta. Nie wiedziałem, co jest grane: przecież zawsze słuchała rocka! Na szczęście długo nie wytrzymała. Teraz słuchamy dużo spokojnych, optymistycznych kawałków. Bywa, że nawet sobie tańczymy. Co to musi być za kobieta! Oddałbym kawałek pępowiny za to, żeby choć przez chwilę ją zobaczyć. Czasami mi się śni, że się do niej przytulam. I jest mi wtedy tak dobrze, tak cudownie... 8 miesiąc Duży i śliczny Co za ciasnota. Chyba się trochę zablokowałem. Przekręciłem się głową w dół, a teraz nie mogę się ruszyć ani w tę, ani w tę. Muszę wyglądać dość dziwnie. Ręce i nogi skrzyżowane, kolana pod brodą, a broda przyciśnięta do klatki piersiowej. Coraz mniej mi się to podoba. Na dodatek ktoś cały czas do mnie puka. Proszę państwa! Ja wszystko rozumiem. Każdy chce dotknąć brzucha na szczęście. Ale co byście powiedzieli, gdyby ktoś wam cały czas tak walił w drzwi? Postanowiłem ignorować te zaczepki. Jak ktoś się dobija, udaję, że mnie nie ma. No, chyba że to mama albo tata. Ich puknięcia rozpoznaję od razu. Śmieszy mnie, jak tata łapie mnie za kolano i podekscytowany wykrzykuje: ?Łokieć! Łokieć!?. Szczerze wam powiem, że jest już za co złapać. Zrobiłem się pulchny (codziennie dochodzi mi dodatkowe 10 gramów), a tu i tam pojawiły się nawet małe dołeczki. Skóra też coraz ładniejsza. Cud, nie dziecko. Odzywa się we mnie taka dziwna tęsknota. Mam wrażenie, że coś mnie omija. Z czego mama się śmieje? Czego babcia nie może się doczekać? Dlaczego pan doktor próbował niedawno dotknąć mojej głowy? 9 miesiąc aatakuję z główki! Wkrótce wydarzy się coś wielkiego. Skąd to wiem? Nie mam pojęcia. Po prostu czuję i już. Wykorzystuję ostatnie centymetry wolnego miejsca. Jestem coraz większy (ważę jakieś trzy kilogramy, mierzę około 50 centymetrów) i myślę, że warunki, w jakich się muszę męczyć, to prawdziwy skandal. Mama też chyba w nie najlepszej formie. Ostatnio głównie stęka. Też bym sobie postękał, ale nie umiem. Od kilku dni mam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Nic nowego mi nie wyrasta. Nic się nie powiększa. Łykam, siusiam, śpię. Chociaż... Zaraz, zaraz. Właśnie coś się ruszyło. Rany boskie! Woda mi ucieka! W czym teraz będę pływał? Mama chyba doceniła powagę sytuacji. Dzwoni po tatę: ?Kochanie, rodzimy!?. Nie ma sprawy, ze mną jak z dzieckiem Możemy rodzić. Wszystko wokół zaczyna falować. Coraz częściej i coraz mocniej. Domek mnie wypycha, a ja nawet nie mam się czego przytrzymać. Ej, tylko bez takich numerów proszę! Napiąłem się: walczyć czy uciekać? Oczywiście, że walczyć! Tylko jak?! Czym?! Zaatakuję z główki. Wezmę rozpęd i... aaaaaa!!! Jejku... Ale numer. Zdaje się, że właśnie przyszedłem na świat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny:) Mam pytanie odnosnie zastrzyku wyciszajacego (wiem, ze już nei raz o tym pisałyście, ale nie za bardzo pamiętam, a sama mam w środę). Czy to jest zastrzyk w rękę czy w tyłek;)? i jak sie po nim czułyście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastrzyk w tyłek, mnie bolał inne dziewczyny pisały, że nie boli:) ale ja jestem wrażliwa hehe:) potem dwa dni tyłek boli w miejscu wstrzyknięcia jak siniak, i ja miałam czasami bóle głowy po wyciszaczu nic więcej:) Barbera super pamiętnik:) Ty lepiej pisz nam jak już będziesz po wizycie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wizytę mam dopiero o 19 i biorąc pod uwagę opóźnienia popołudniu to pewnie będę w domu po 10, więc pewnie przetrzymam Was do jutra z wiadomościami :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o Ty niedobra!! i Ty myślisz, że my do jutra wytrzymamy?? Nie da rady musisz jeszcze po powrocie wejśc i skrobnąć kilka słów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
postaram się chyba, że na śpika będę wchodzić do domciu i tylko kierunek łożkolandia bo ostatnio max 21 i mnie nie ma :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
messii82 ja zastrzyk wyciszający miałam 4,04 i mnie nic nie bolał, dopiero na wieczór przy siadaniu , tak jak by tam był siniak , ale ogólnie nic strasznego , wydaje mi sie ze to zależy od osoby która daje ten zastrzyk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam dziewczyny ! tak , jak się spodziewałam - szału nie ma z moją betą - wynik 40 :(,powtórka w środę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was dziewczyny, Arita nie ma co sie przejmowac,przeciez jest OK, zobaczysz jak pokaże kolejna beta... ja jestem już po wizycie, rano badania które wyszły ok, i poźniej wizyta...mam robić zastrzyki z Gonalu w dawce 112,5, tez braliscie taka dawke na początku? juz jestem po pierwszym zastrzyku, rewelacja, dobrze pisałyście, że nie ma co się bac, ale człowiek jak się nie przekona na własnej skórze, to nie będzie wiedział...następna wizyta dopiero w piątek o 18.00...narazie dr. Elias wyliczyła mi 8 komórek nie wiem czy to dobrze czy źle... Masz jeszcze jedno wazne pytanie czy wy dziewczyny później po transferze dostaliscie rozliczenie ile , kiedy wpłaciliście? bo ja dzis wpłaciłam tą zaliczke na poczet leków, ale za wizyty będe płacic dodtatkowo dzieki temu dostane rachunek za wizyte, bo nie moge wypisac rachunku z tej zaliczki, a jak mam rachunek to kasa jest mi zwracana....ale jak myslicie później chyba będa widziec u siebie w systemie, że wpłaciłam zaliczke a oprócz tego za każdym razem płaciłam jeszcze dodatkowo za wizyte? z tego wrażenia zapomniałam o to zapytac, zeby pózniej nie było ze 2 razy mi policzą za wizyty, mam nadzieje, że się połapia i nas nie oszukają.... Dlatego o tym pisze bo widzicie trzeba być czujnym na każdym kroku, dziś odbieraliście 2 badanie nasienia z invimedu i mialo byc rozszerzone, za które zapłacilismy, a takiego nie zrobili i nie zwrocili kasy, dopiero sami to zauważylismy i oddali kase, więc róznie to bywa....a tak poza tym to wogóle nie podoba nam sie ten invimed, strasznie duzo ludzi, zamieszanie, tłok w Polmedzie jest zdecydowanie lepiej, takie jest nasze pierwsze wrażenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zrozpaczona, rozliczenie dostałam po punkcji, zabierasz je do domu i sprawdzasz sobie wizyty, leki pobrane ilościowo. Na rozliczeniu jest wszystko dokładnie rozpisane, tak że przed transferem możesz zgłosić ewentualne uwagi, dopłacasz resztę i fasolki są za chwilę z Tobą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki arito za odpowiedz, także jestem spokojna, najlepiej zaczne sobie wszystko pisac termin wizyt, leki itd, zeby później ewentualnie sprawdzić czy się zgadza...dzięki za pomoc:-) a ciebie czym stymulowali tez gonalem? jakie miałas dawki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie , ja brałam dwa zastrzyki dziennie - menopur i fostimon- brzuchol miałm fioletowy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×