Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość matka żona i była żona

Boję się, ze mój facet dłużej tego nie wytrzyma, a nie moge zrezynowac z syna...

Polecane posty

Gość matkaprzedewszystkim
pikok to prawda ale ona nie mogą zakładać, że będzie źle, tylko próbować zrobić wszystko, aby było dobrze. Nie masz pewności, że dzieci po rozstaniu nie będą stwarzały problemów, a masz większe prawdopodobieństwo, że trwanie w tym może stać się powodem dużo większych kłopotów, ba tragedii (tak!) To prawda - mam jedno dziecko i powiem Ci, że m.in dlatego nie wyszłam za mąż po raz drugi, bo obawiałam się tego moje-twoje - ja nie wierzę, że obcy facet jest w stanie zastąpić ojca, tak, jak chyba np. ja...nie mogłabym być prawdziwą matką dla niebiologicznego dziecka, tak!. Ale - jak pisałam o sobie - ja jestem trochę inna, mnie facet nie jest potrzebny - jako mnie, nie potrzebuję wsparcia, opieki, bliskości i tych wszystkich głupot, do których wzdychają kobiety. Mnie to denerwuje i wręcz przeszkadza - stąd łatwość podejmowania radykalnych decyzji. Poza tym czas pokazuje, że mam rację - tak to daje mi pewność siebie i power do działania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na dobbranoc
problem polega na tym, że mmak nie panuje nad swoim życiem, dała się manipulatorowi/manipulantowi zapędzić (mentalnie) w kozi róg, niemal ubezwłasnowolnić, na dodatek uczynić winną za grzechy popełnione przez niego.(!) Nawet nie wie kiedy starszy syn urósł i godzi się na usunięcie go ze swojego domu. W imię czego?! w imię widzimisię ojczyma, dopiero teraz dociera do niej krzywda jemu wyrządzona. Młodsze dzieci nie sprawiają problemów, bo są jeszcze małe, ale chłoną tę truciznę sączącą się zewsząd dzień za dniem...itd, itd.. Na bagienku nie da się zbudować niczego, a już na pewno dobrej rodziny. Ona i tak zrobi, co zechce...życzę jej trafności wyborów i konsekwencji.. Dobranoc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doradca 500 zł sie należy
wychowałam się w rodzinie gdzie była pełna jazda pomiędzy rodzicami, patologiczne relacje, które odbijały sie na nas, 4 dzieci. Skutki odczuwam do dzisiaj. Obiecałam sobie- nigdy przenigdy nie zrobię bagna ze swojego życia. zrezygnuję z każdej sytuacji, relacji, ktora mogłaby mnie lub moje dzieci ściągnąć na dno- a dnem dla mnie jest stworzenie sobie piekła za zycia i tkwienie w toksycznym związku. mmak, w razie rozwodu będziesz miała alimenty od męża. Masz swój dom. dasz sobie radę. Jedynie czego Ci trzeba to odwagi by uporządkować swoje życie. wciąż nie rozumiesz,jakbyś nie potrafiła zobaczyć , że Twoja pozycja jest silna- a nie słaba. Masz wszelkie warunki ku temu by ustalić zasady z mężem i wyegzekwować ich przestrzeganie. Relacji syn- ojczym naprawić się nie da. Na tym etapie jedynym rozwiązaniem jest ich wzajemna izolacja. wszystko zależy od Ciebie. życze Ci wiary w siebie samą, wiary, że racje jest po Twojej stronie, że jako matka wiesz co jest najlepsze dla Twoich dzieci. A Ty? czy Ty jesteś/potrafisz być szczęsliwa z Twoim mężem? Czy masz zamiar do końca swoich dni cierpieć przez niego? Taką masz wizję swojego zycia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
matka zona i była żona Co u Ciebie? zaglądasz tu jeszcze? Jak syn?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miedzy młotem a kowadłem
:( nie chcę cierpiec do końca swoich dni........ dziękuję Wszystkim dziękuję za wsparcie, opinie, słowa otuchy, kopy w duupę, rady, opieprzanie i za wszystko co mogło wpłynąć na wyprostowanie mi myślenia, ale głównie na utwierdzeniu mnie w SWOICH racjach, serce mi wali... wiem ze musze to pokonać.. mąz wrócił wczoraj w nocy, wszyscy juz spalismy... dziś rano tel... witaj kochanie co u Ciebie? moze wyjedziemy gdzies na weekend?... zmieniłam tylko temat.... codziennie sms-y typu : cześć kochanie jak samopoczucie? .... moze pojedziemy gdzies na obiad, na koszty nie patrz, wiesz, że nasze szczęście jest dla mnie bezcenne.... cześć kochanie jak tam w pracy? wyspałas się? kupic wino na wieczór...... cześc kochanie, jade do sklepu potrzebujesz jakies zakupy?..... cześc kochanie tak bardzo tęsknie za tobą..... itd, a ile jeszcze dostanę.... więc teraz modle sie za SIŁĘ... pikok, ty tez walczysz z wyrzutami sumienia? tz chodzi mi o syna... matka, zona odezwij się, jakies postępy? podjęliście jakieś działania? matkaprzedewszystkim - pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie walczę z wyrzutami sumienia. Wyleczyłam się z tego. Zrobiłam wszystko co było w mojej mocy. Niech wyrzuty sumienia zagryzają teraz mojego ex .Nie jestem winna. Zostałam kiedyś sama z problemem i jak narazie przez te wszystkie lata nikt nie potrafił mi odpowiedzieć na pytanie, co jeszcze mogłam zrobić. U mnie doszło do tego, że bałam się własnego syna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miedzy młotem a kowadłem
pikok naprawde nie masz żadnego kontaktu z synem? a wiesz w ogóle co sie z nim dzieje? wyszedł na prostą, czy jest jeszcze gorzej? wiesz ja nie udziele Ci na pewno zadnej konkretnej odpowiedzi, nie musze tłumaczyc dlaczego :), ale jesli chcesz zeby zrobił to ktokolwiek to musiałabyc cos wiecej powiedziec o sytuacji, chocby to - co w ogóle zrobiłaś? - zeby odpowiedziec na pytanie "czy mogłas zrobic jeszcze coś, czy coś więcej.. " a czy ta cała sytuacja ma teraz na ciebie i Twoje obecne życie jakis wpływ? (dobrze, że masz córkę)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewien etap w swoim życiu zamknęłam. To dorosły człowiek i kieruje swoim życiem tak jak chce i tak jakie są jego wartości. Ja nie rozgrzebuję bo nie mam zamiaru wpędzać się znowu w depresje, nakręcanie a i tak nie mam na to wpływu. Żyję spokojnie z daleka obserwujac. Ale powiem ci że i tak każdy dzień zaczynam od przejrzenia kroniki wypadków itp. A córka mnie pilnuje, żebym się nie nakręcała bo tylko ona wie ile mnie to kosztowało, ją zresztą też. Życzę Ci powodzenia i KONSEKWENCJI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miedzy młotem a kowadłem
rozumiem pikok, nie pytam więcej.... słuchajcie poczytałam trochę i wydrukowałam co najciekawsze informacje na temat przemocy psychicznej, postanowiłam zaznaczyć wszystko co mnie dotyczy tz np cechy i zachowania jekie obserwuje u męża a są wymienione w tych artykułach... jestem przerażona... własciwie pewnych spraw byłam juz świadoma, (wizyty u psychologa) ale teraz kiedy to wszystko czytam i analizuję... nie moge w to uwierzyć... cos mnie zastanawia, czy mój mąż, ma świadomośc? kim jest? dzis mąż zaplanował grilla, tz tylko my, zadnych gości...sms-y :jakies plany na dziś?... raczej nie masz czy nie chcesz mieć..... mam szanse umilić ci jakoś czas?.... to co, ogródeczek i grill?..... to cos kupię... postanowiłam załatwic to dzis... serce już mi kołacze, ale zrobie to... obiecuję, szkoda że jutro sobota... wolałabym pójść do pracy, nie wiem czy dam radę sie odezwac do poniedziałku... mam nadzieję, ze mi się uda, ... wychodze z pracy .. trzymajcie kciuki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka żona i była żona
Czesc, zrobilismy sobie z męzem wolny dzień, dzieciaki zostały z moja mamą w domu, a my wynajeliśmy pokój w hotelu, musieliśmy sie rozerwac, ale nie bede sie o tym rozpisywac o to nie ten temat:) Wróciłam wczoraj wieczorem, ale jakoś nie miałam czasu zaglądac. Z synem bez zmian, nie jest już taki wulgarny w stosunku do mnie, ale wychodzi wieczorami, nie jestem w stanie go powstrzymac. Naszczęsicie nie wraca juz pijany, pewnie coś sobei czasem chlapnie, bo jakoś tak dziwnie sie troche zachowuje, niechce gadac, on razu ucieka do pokoju, a jak cos sie go pytam to tak jak by do niego niedocierało,a el wraca czasem bardzo póżno wiec zmęczneie robi swoje:( niewyspane chodzi, oczy sine czerwone, ale nie przyjdzie wcześniej do domu, ohhh z tymi chłopakami. Pzdr dla Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aż mam łzy w oczach. Tak, właśnie przypomniało mi się......Nie zostawiaj tego, ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość między młotem a kowadłem
matko,żono....opowiadaj....pikok może mieć rację ..:( dziewczyny...- rozmowa była.... potem napiszę jak było, teraz nie mam warunków... w każdym razie na kilkakrotnie zadawane pytanie czy wyprowadzi się i czy zrobi to jak dorosły człowiek odpowiedział spokojnie NIE....dzisiaj jak gdyby nigdy nic, mąż czule się ze mną przywitał, rano poszedł do sklepu pytając czy coś potrzebuję, spytał czy jedę później z nimi na basen, zjedliśmy śniadanie, teraz poszedł kosić żywopłot.... ja sprzątam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość między młotem a kowadłem
no to jestem... pojechali na ten basen , ja oczywiscie zostałam w domu, syn pojechał do swojej dziewczyny, wróci w poniedziałek... jestem sama.. rozmowa przebiegła bardzo spokojnie - przynajmniej jesli o mnie chodzi, mężowi czasem puszczały nerwy i podnosił głos ale on jest mistrzem w prawieniu morałów na "zimno" tak ze obyło się bez ekscesów. Siedzieliśmy na ogródku przy grillu... mały jeździł na rowerze, powiedziałam, ze musze z nim porozmawiać bo mam b. wazna sprawe do omówienia, oczy mu sie zaokrągliły bo nigdy mnie chyba takiej nie widział, spokojnej, stanowczej i zdecydowanej. Powiedziałam, ze myslałam ostatnio b. duzo o nas i o naszym zyciu, zrobiłam bilans "zysków i strat" czy plusów i minusów jak woli, i ze wyszło na nie., że nie potrafiedłużej tak zyc, dręcza mnie wspomnienia, a i jego obecne postepowanie daje duzo do zyczenia... mam zamiar sie rozwieźć i chcę żeby wyprowadził sie z domu... zapytał z kpiną... a kiedy? ... aile czasu potrzebujesz? prychnął tylko i zaczął swoją jazdę... co ja sobie wyobrażam, a w ogóle co mnie znów ugryzło, za od jakiegos czasu zachowuje sie bardzo, bardzo dziwnie i on doskonale wie o co może chodzić, ale w końcu tego nie sprecyzował, stwierdził jeszcze ze albo mam jakiegos faceta, albo jakiegoś doradcę, który mnie nakręca, dowiedziałam sie oczywiście wiele o upokarzających mnie opiniach jego, poza tym moich bliskich znajomych, którzy to doskonale poinformowali go jaka kiedys byłam, i do czego teraz prawdopodobnie tęsknię.. chodziło o to ze chodze z głowa w chmurach i myśle tylko o sobie jak sobie umilic zycie ze powinnam zając sie robota i to ciężką wtedy nie miałabym czasu na myslenie o głupotach, on ciężko pracuje i nie mysli o tym co go boli... oooo a boli go dużo, dowiedziałam sie jak to on cierpi, jak ja go poniżam ile on znosi upokorzeń, że sie pastwię i wiele wiele innych słów, które wzbudzały mój strach... że dzieci, ze jestem cwana, podła ... trudno wszystko spamiętać i opisać.. przedstawiłam oczywiście wiele swoich argumentów i spokojnie pytałam czy sie wyprowadzi, ze powinniśmy rozstać sie jak ludzie... co ja w ogóle gadam??!! mam sie w końcu uspokoić, ze mna chyba coś jest nie tak, mam sie leczyć, powinnam pójść do psychiatry do mam zaburzenia emocjonalne, potem w końcu nie wytrzymał i powiedział że w takim razie mam stąd kuurwa wypieerdalać, on doskonale wie ze chcę sie go pozbyć bo szykuje gniazdko dla synusia a tak w ogóle to chce totalnej wolności, dzieci podrzuce jemu na weekend a sama bee sie szlajać po dyskotekach, ze chce swobody że móc robić co zechcę, że rujnuje mu życie i dzieciom żeby zaspokoić własne widzimisie, że jak sie wszyscy dowiedzą co ja wymyśliłam to mnie wyśmieją, zlinczuja, że on tez w końcu zacznie mówić bo to co ja wyprawiam to nie sie w głowie nie mieści, za chwile mnie przytulał, przycisnął mnie mocno, kurcze wystraszyłam sie go... powiedziałam że za dużo pamietam z przeszłości i nie potrafie tego wybaczyć, on na to że przez ten rok tak bardzo sie starał i ze taka sytuacja nigdy potem sie nie wydarzyła (rękoczyny) a ja co???!!! co ja zrobiłam przez ten rok?? nic, jedno wielkie gówno, dbam tylko o swój wyglą, łażę po kosmetyczkach, aerobikach, odchudzam sie pięknie i po co? dla kogo ? dla niego? nieee ... to komu chcę sie tak podobać, on nie łazi po siłowniach, solariach, nie nosi "metkowych" ciuchów i białych spodenek, ma twarde dłonie od ciężkiej pracy itd itp, za dużo by pisać, w każdym razie całą winę przypisał mnie, wszystkie zarzuty, które ja zwykle kierowałam pod jego adresem teraz usłyszałam przeciwko sobie, no i te słowa co to mówią o mnie moi znajomi, mój dawny partner co mu opowiadał, nawet mój własny ojciec...!!! a on doskonale słyszała - przez przypadek- co za głupoty ja gadałam do ludzi... ze jakby ten ktos w to wszystko wierzył to musiałby być potworem jakimś... i on nie wierzy, ze nikt za tym nie stoi za tym moim "pomysłem" i mam juz przestac sie wygłupiaćta rozmowa niczego nie rowiązała, dziś jakby nigdy nic odzywał sie do mnie zadawał pytanie, gadał żeby gadac, był miły uśmiechnięty, pracował na ogródku... teraz pojechał z synkiem i dziadkiem, i siostra na basen... wszystko jest jak było... kiedy słuchałam tego wszystkiego co do mnie mówił przypominałam sobie wasze słowa i zdania które wyczytałam w informacjach i artykułach na temat agresorów w rodzinie i znęcaniu sie psychcznym, jak oni postepuja , jaki jest ich sposób działanie i obrony, gdyby nie to uwierzyłabym że to ja jestem PSYCHOPATKĄ i manipulatorką, Boże to sie nie mieści w głowie, czułam, że ON potwornie sie boi... co dalej? miałam chwile zwątpienia, ale przyrzekłam sobie, że doprowadze te sprawe do końca, jesli tego nie zrobie nigdy sie nie przekonam że to ja jestm poszkodowana, a jesli okaże sie co innego to trudno, ja i tak nie chcę tkwic w tym związku pod żadną postacią... dowiedziałam sie jeszcze jaką byłą nieodpowiedzialna matką dla mojego najstarszego syna, jak podrzucałam po ludziach zeby mieć wolną rękę i czy zdaje sobie sprawe co przeżywał wtedy mały X, czy chce żeby teraz przeżywało to samo kolejne dfwoje dzieci po rozstaniu z ojcem?.... z jednego jestem dumna... nie pozwoliłam żeby wyprowadził mnie z równowagi, ani razu nie wpadłam w panikę ... zachowała spokój do końca i tak jest do tej pory, to że mam lekką biegunke to inna sprawa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
mmak Kochana nic, co on zrobił lub co powiedział nie odbiega od "standardu", jeśli zechcesz kontynuować temat - jeśli rzeczywiście jesteś zdecydowana - i doprowadzić sprawę do końca - czyli tego, co chcesz osiągnąć - czeka Cię jeszcze dużo więcej z jego strony. Będzie na pewno robił z Ciebie kuurwę, psychopatkę, wyrodną matkę, będzie zmyślał etc, potem zacznie "pracować na zewnątrz" - oczerniać Cię w oczach znajomych, rodziny używając sztuczek, jakie stosował całe lata. Tylko od Ciebie zależy czy Ci się to uda - musisz być silna, wierzyć w sens tego, co robisz, a przede wszystkim WIERZYĆ W SIEBIE. Jesteś mądra i wrażliwa, pracujesz - z tego, co pisałaś nic nie odbiega od "normy", a nawet jeśli jest coś takiego (o czym np. z różnych względów nam nie pisałaś i nie musisz!!) miej to w duupie. To, co wygaduje to typowa obrona - obrona przez atak! - i co z tego? Twoje argumenty są na tyle mocne, że żaden sąd im się nie oprze! Wszystko leży w Twoich rękach - on jest zaskoczony, bo Twoja postawa jest czymś nowym - jesteś "wariatką", bo występujesz przeciwko niemu, przeciwko światu, który sobie zbudował i nad czym całe wasze wspólne życie panował. To, że dbasz o siebie i sposób, w jaki to robisz jest czymś oczywistym i normalnym dla każdej kobiety, każdego człowieka - to jak on sobie wyobraża, że będziesz zniewoloną, usmarkaną babą? - nie musisz wcale robić tego dla kogoś - tylko dla siebie i to przejaw Twojej właśnie "normalności". Nie pozwól sobie tego odebrać i traktować jako argument przeciwko sobie. Jak widzisz - my wszystkie i "stare" i "młode" mamy takie samo zdanie - to Ty musisz w siebie uwierzyć - wtedy będziesz zdolna do wszystkiego, da Ci to siłę i do działania, i do przetrwania. Czego bardzo, bardzo serdecznie Ci życzę! A co ona ma robić? - to jego sprawa - dzieci - to dzieci, a Wy to Wy! Nikt po ewentualnym rozwodzie nie zabrania mu być idealnym ojcem - właśnie wtedy będzie miał okazję wykazać się jak jest "doskonały". Twoja decyzja nie jest spowodowana tym jak jest dobry dla Waszych wspólnych dzieci - bo Ty przecież to widzisz, tylko tym jak nie jest "doby" dla Ciebie i Twojego syna - Waszym niedobraniem w wielu sprawach, złem jakiego dotychczas się dopuścił i jakie na pewno jest w każdej chwili możliwe - bo skoro raz nastąpiło - zawsze może powrócić! Właśnie na tym polega jego perfidia, że potrafi dręczyć Ciebie i starszego syna w "białych rękawiczkach"! I nie pozwól wmówić sobie od nowa tych jego rewelacji - fundował Ci to latami - robiąc z Ciebie to, co zrobił. To, co Ci odebrał - pewność siebie, dowartościowanie, samoakceptację, siłę wewnętrzną - to grunt, jaki stworzył, abyś - paradoksalnie - nie mogła nigdy zrobić tego, co chcesz zrobić!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
mmak a jeśli chodzi o to, co będą przechodziły dzieci po Waszym ewentualnym rozstaniu - to przecież chyba jeśli będziesz potrzebowała gdzieś wyjechać, wyjść "albo co" - to przecież one mają dobrego ojca, który Ci zawsze w opiece nad nimi pomoże czyż nie? Przecież rozumie co się działo z Twoim starszym synem (pewnie wtedy, kiedy chciałaś spotykać się z obecnym mężem), to jeśli tak to dobrze rozumie - szkoda, że nie zechciał Mu tego "potem" zrekompensować, czy zapomniał o tym, bo nie dotyczyło jego samego? Co za obrzydliwy hipokryta! A swoją drogą ciekawi mnie (żart.) cóż Ty takiego okropnego robiłaś wcześniej i jak on biedny mógł to zaakceptować? Chodziłaś na głowie, na golasa po ulicach, łajdaczyłaś się po agencjach towarzyskich - co to było, co nie przeszkodziło mu jednak być z Tobą, ożenić się etc? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka żona i była żona
Dziś miałam spokojny dzień, wczoraj też. Cały piątek synek siedział w domu z dziewczyna swoją, bo jej rodzice wyjechli i ona poprosiła czy moze u nas zanocowac, zadzwoniłam do matki, tez prosiła wiec sie zgodziłam. Zrobiliśmy kolacje i siedzieliśmy na tarasie, rozmawialiśmy i wogóle była bardzo miło. Dziś dzieci poszły do kina, ale już wracaja bo Tomek po nich pojechał jakieś 5 min temu. Planuje częsciej robic takie spotkania, bo jest naprawde fajnie tak sobie z nimi gadac. Co do narkotyków rozmawiałam o tym z nim, co on taki dziwny, czy cos bierze, to powiedział, ze nie i, ze mam sie zdecydowac bo jak pijany wraca to źle, bo jest pobudzony, a jak normalnie przychodzi zmęczony też źle, wiec nie wie o co chodzi. Chce mu wierzyc i wierze, ale na wszelki wypadek jak wróci tak kolejny raz to zawołam Tomka, bo jak pisałam on sie zna na tym, bo ja to nie mam pojecia o co chodzi z tymi oczkami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak - podpisyuję sie obiema rękami pod tym co napisała matka. Zachowanie twojego męża to standard. Trzymaj się dzielnie. Matko i żono - wiem,że chcesz wierzyć - ale ......nie wierz.Wiem, że tak wygodniej. Ale to Twój syn, nie męża. Rozumiesz? spychasz odpowiedzialność na męża, syn to widzi. A on chyba potrzebuje CIEBIE. I Twoich decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
powiem Ci matko, że w sprawach narkotykowych jestem kompletnie ciemna - jakoś ten temat był zawsze tylko w teorii...(Boże dzięki!) jeśli natomiast chodzi o inne sprawy myślę, że musisz dać mu czas na to, żeby jakoś tak z "twarzą" z tego wszystkiego wyjść, przecież nie "można" tak od razu posłuchać się starych, trzeba "być sobą", no wiesz..o co chodzi - nie każ mu się "przyznawać", że mieliście rację, a on o zgrozo!! Was posłuchał. Przecież to obciach! Ale kochać, okazywać mu to, być przyjacielem ZAWSZE! i raczej ciągnąć do domu, także z kolegami - zawsze ma się na oku....przynajmniej tak mi się wydaje...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka żona i była żona
Pikok w tym problem, ze ja kompletnie jestem poza tym tematem, nie ma zielonego pojecia jak to działa, jak to wyczuc itp. chodzi mi o narkotyki, a mój facet jest na tym punkcie przeczulony. Narazie jest ok, wiec czekam do kolejnego "razu" czekam na nich i czekam, a oni pojechali jeszcze w czwórkę coś zjesc na miescie, a ja myślałam, ze ognisko rozpalic w nocy, bo ja to lubie przy ognichu posiedziec:) no ale pogadam z nimi, moze jeszcze kiełbaski zmieszczą i ziemniaczki :) Wogóle to pare minut wyszłam na ogród i sąsiadka siedziała już o niej pisąłam na forum, pogadałam z nią i sie bardzo ciesze, ze syn wczoraj został w domu, bo jego przyjaciele i kilka innych osób zgarneła Policja za niszczenie mienia, pogodno im tego nie odpuszcza, dobrze, ze sie syn w nic nie wpakował, bo był w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
matka.. i jeszcze jedno - pokazuj mu przy każdej okazji przykłady - w tv, prasie przykłady, wypadki (tfu, tfu!) spowodowane alkoholem, "braniem", niech czarno na białym widzi, że takie rzeczy się dzieją, niech działają na wyobraźnię, pytaj po co to? pytaj, mów "po co to, to niepotrzebne, czy nie lepiej szanować się, masz wszystko, co Ci potrzeba, masz nas, kochamy Cię, można przecież normalnie żyć"...itp bleble nibygłupoty...to takie gderanie, ale wierz mi oni - choć tego nie okazują - słuchają i zawsze coś tam w tych łepetynach zostaje...przygarniaj, pocałuj w czoło, okazuj ciepło... Sorry, że Ci takie głupoty, wiem, że to wiesz, ale...może jak taki hardy to trudniej okazać?.. Piszę to co myślę, co sama stale - do dziś robię i co...wcale nie jest odtrącane, a wręcz - jak się do niego zbliżam z tekstem "uuuuch, mój wspaniały synek!..." - sam nadstawia - z przyzwyczajenia - ten swój łeb..nie broni się... Hm "synek" - wielkie chłopisko, 185 cm, stary koń, a cały czas ...malutki...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem co ci powiedzieć. Widzę tylko, że nie wierzych ,nie chcesz przyjąć do wiadomości.Myślę - ale to tylko moje myślenie- młody jest Twoim synem , Ty sprawy wychowawcze zwalasz na męża. Ok, mąż jest wspaniały, ale dla ciebie. Nie jest OJCEM Twojego syna. Nie wiem jak ci to przekazać, ale wydaje mi się, że on oczekuje Twojego zdania, Twojej reakcji , a nie stania , że tak powiem "za płotem" . Młody napewnio bierze narkotyki, nigdy ci sie nie przyzna!!!!!! Niby jest ok. Kontakt z Twoim mężem, a z Tobą? To chyba Ty powinnaś stanąć nad nim. Tak mi sie wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
matkaprzedewszystkim - mam pytanie: czy Twój syn ma dziewczynę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
pikok pisałam o tym wcześniej...obecnie nie, teraz jest na etapie "wolności" po długim (jak na ten wiek) i "poważnym" związku. Podobają mu się różne, ale czas spędza raczej z kolegami, wszyscy oni są raczej z tych "grzecznych", trochę nieśmiałych - to tylko mój ma tak duże "doświadczenie" - ale na miłość boską - oni mają pod 20 lat! Syn matki...uważam zaczął swoje "dorosłe życie" wyjątkowo wcześnie i wyjątkowo burzliwie. U nas jest to bardzo spokojnie - choć "głupi wiek" też był - także pisałam. Wracając do dziewczyn - teraz są wakacje - nie ma imprez, oni jeżdżą, wypoczywają, niektórzy pracują, więc do października spotykają się w różnych "konfiguracjach" - ale raczej z chłopakami to na bilard, to na tenisa, kręgle itd - takie "męskie" zajęcia - bez kobiet. Żaden z nich nie ma dziewczyny, niektórzy jeszcze w ogóle nie mieli, wiesz to jest taka bardzo dobrze ułożona, dobrze ucząca się, studiująca na trudnych studiach młodzież, więc trochę inne sprawy im w głowie. A ja osobiście uważam, że na wszystko przychodzi czas - nic na siłę. Dopóki - przynajmniej dla mojego - nie stanowi to jakiegoś "depresyjnego", dołującego tematu - nie widzę problemu. Jest w dobrym nastroju, pogodny, wyluzowany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytałam, bo 20 lat - to taki wiek dla feceta dziwny - jezcze dziecko , a niby to dorosły facet.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
pikok tak, ale on - mimo, że wychowywany bez ojca - zaczął bardzo wcześnie - w II kl LO i od razu jak "stare małżeństwo" - para na całego - dziewczyna także b.porządna - weszli oboje w nasze rodziny - jej rodzice traktowali go jak syna - chyba sobie zaplanowali, że to będzie na "zawsze" - wiele na to wskazywało - wspólne spędzanie czasu, wakacje, obiadki, grille itd. po prostu go "zawłaszczyli" - a mnie się wydaje, że to było zbyt wcześnie i go to po prostu zmęczyło. Przecież to tyło jeszcze kompletne - poważne jak na swój wiek, ale - dziecko. Rozstali się w przyjaźni, do dziś tak jest, ale on nie chce - wiesz nie jest powiedziane, że nie wrócą do siebie - bo byli fajną w sumie parką. Jestem z nim b.blisko, mówi mi o wielu sprawach, więc orientuję się co w nim gra - ma teraz jedną, drugą "na oku", ale nie spotyka się z nikim. Plusem u niego jest, że potrafi świetnie spędzać czas "sam ze sobą", ma także baaaaardzo liczne towarzystwo (w tym koleżanki) jeszcze z gimnazjum, liceum, jest b.lubiany. Dużo czyta, dużo razem gadamy, poświęca czas dalszej (fajnej) rodzinie. Jest (chyba) dobrze. Podkreślam, że widzę, że nie jest jakoś spięty - wręcz przeciwnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
zostawiam Was, późno już i mam b.dobrą książkę..zajrzę jutro dobranoc! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miedzy młotem a kowadłem
witajcie matko i zono... dzis moja znajoma wyżaliła sie że ostatnio szukała po nocy swojej 14 letniej córki, znalazła ją po trawce i po piwie a po powrocie do domu chciała wyskoczyc przez okno... i wiem też o pewnej innej dziewczynce która po trawce skoczyła z okna i połamała sobie wszystko, byc może nie będzie mogła chodzić,... to okropne i straszne... miej czujność, a co do zaufania mężowi w kwestii wychowania, nawet jeśli teraz jest całkiem dobrze, to tez nie trać nad tym kontroli, zeby nie skończyło się jak u mnie, powinnaś w tym wszystkim uczestniczyć nawet nie wiesz co ten młody człowiek myśli i dlaczego tak postepuje, może właśnie poświadomie o Ciebie walczy...... :( nie popełnij mojego błędu, miej własne zdanie i działaj bo zatracisz sie tak jak ja... dziewczyny, nie mam koncepcji na dalsze działanie... nie wyobrażam sobie robic cokolwiek, kiedy mieszkamy po jednym dachem a mąż zachowuje sie jakby nasza rozmowa nie miała miejsca... nie wyprowdzi sie, tz od piatku nie wracałam do tematu, daję jednak do zrozumienia że problem nie jest rozwiązany, ale co.. gotuję, rozmawiam, wołam na obiad, nie pozwalam sie przytulac i śpę z synkiem, ale tak poza tym zycie toczy sie po staremu!!! przerabiałam to w ubieglym roku.... :( to nie ma sensu... albo on sie wyprowadzi albo ja inaczej nic z tego nie będzie... nie macie pojęcia jak to jest, mąż jest jak do rany przyłóż, wiem, ze powinnam to olać, ale znów spadam............. mąż mówi do mnie o planach dalekich i bliskich, o zamierzeniach, o potrzebach domowych i takie tam... znów mnie omamia, jęsli zostanie , albo ja, to moge skapitulować, znam te zagrywki, ale znó widze tylko na odległośc 1 metra, pomóżcie mi prosze... wiem, jestem jak dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miedzy młotem a kowadłem
najmłodszy synek, który ostatnio słyszał jak sie kłócimy, chodzi i sie przytula, mówi jak bardzo nas kocha i pyta czy ja go kocham, czy tata go kocha, a mąż spogląda "znacząco" na mnie z wielkim smutkiem na twarzy jakby chciał powiedzieć " jestes w stanie go skrzywdzić?" albo widzisz do czego doprowadzasz..? " ... chyba powinnam z nim porozmawiac jeszcze raz, tak? przypomniec mu, że problem dalej jest, moze spytać czy rozgląda sie za mieszkaniem.. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miedzy młotem a kowadłem
kiedy jestem w pracy wszystko wydaje sie o wiele prostrze, dlatego wiem, ze kiedy bym go nie widziała i nie słyszała byłoby ok,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×