Gość Krzysiek 35 Napisano Kwiecień 11, 2016 Do Megina. Nie jest i przez najbliższy czas nie będzie lekko . Ja też to przeżyłem więc wiem co mówię. Ja z żoną również znałem się 10 lat. Trzy lata byliśmy po ślubie i moja żona przegrała walkę z rakiem. Ale miałem nasze małe dziecko które trzymało mnie przy życiu. Minęło już trzy lata od jej śmierci i dopiero teraz zaczynam jakoś w miarę normalnie żyć mimo tego, że nie ma dnia żebym o niej nie myślał. Czeka Cie ciężki okres, ale masz dziecko i dla niego musisz żyć , przy tak małych dzieciach nie ma czasu na żałobę gdyż są bardzo wymagające. Najgorsze są samotne wieczory, ale zapewniam Cie , że jeszcze nad wami zaświeci słońce Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Megina Napisano Kwiecień 12, 2016 Dzięki za słowa. Tylko mam w sobie taką pustkę, jakby mi ktoś kawałek duszy wyrwał. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gośćbozena Napisano Kwiecień 12, 2016 U mnie dzisiaj mija dwa miesiące jak nie ma już mojego męża ,tak Megina pustka w sercu jest ogromna do tego rozpacz i żal,że tak się stało .Piszące tu osoby pocieszają ,że da się radę ze wszystkim tylko trzeba przetrwać ten najgorszy czas ,ale jak trudno go przetrwać . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Kwiecień 14, 2016 Nie wiem czy to w ogole jest możliwe . Choć zdarza się . Potwierdzam że z czasem boli mniej . Zapomnieć się nie da ale można nauczyć się z tym żyć . Tj. Ze stratą . Chodz zdarza sie wrecz nienawidziec par. Jednak na zasadzie mam dość samotności . Najbardziej trudne jest do przetrwania spojrzenie dziecka z pytaniem "dlaczego jego ,jej Tata żyje a mój nie ? " Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Kwiecień 14, 2016 A poza tym każdy dzień to wygrana . Krok do przodu . Wierzę w to ze jest gdzieś ktoś kto mnie pokocha . Minęły dwa lata od śmierci mojego męża i nawet moje dzieci twierdzą że nie powinnam być sama . Ale jak tu iść na randkę kiedy 12 lat się tego nie robiło . Cóż. Jedyne co pewne to to ze jeszcze będzie dobrze tylko inaczej . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 4, 2016 Pewne jest tylko dzisiaj, bo jutro to już niekoniecznie. Ja po pól roku od śmierci męża czuję się tak, jakby ktoś strzelił do mnie z armaty i została ze mnie tylko wielka dziura. Od rana każdego dnia staram się jakoś przetrwać dzień. Czy będzie kiedyś lepiej?. Nie wiem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Asia Napisano Maj 5, 2016 Będzie lepiej, choć inaczej. Wydaje mi się, że po śmierci ukochanej osoby zostajemy w pewnym sensie inwalidami - tak jak po wypadku. Uczymy się życia na nowo. Najgorzej jest ze znalezieniem sensu życia, ale jak go już odnajdziemy to krok po kroku, godzina po godzinie, dzień po dniu ......itd. Musimy odnaleźć siebie w tym życiu a to nie jest proste. Pozdrawiam Was wszystkich Asia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Wdowa1 Napisano Maj 10, 2016 Witajcie.Jestem wdową od 6 lat.Wydawało mi się,że znów ułożyłam sobie życie,a tym czasem się rozwaliło....W sumie to "uciekłam" od kogoś kto psychicznie mnie i dzieci wykańczał.Nie liczę już na nic.Chyba nie pisane mi odnaleźć prawdziwą miłość.Jestem już po 40... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mala_gosienka Napisano Maj 14, 2016 Witam, U mnie w czerwcu miną dwa lata jak mąż nie żyje. Zostały ze mną chłopaki 3 i 4 lata już teraz. Pierwszy rok był najgorszy, najlepszą terapia okazała się praca, praca i jeszcze raz praca. Tak mi zostało, chodzę do pracy, rozmawiam z ludźmi a w środku jestem martwa. Nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek uda mi się ułożyć życie, póki co skupiam się na wychowaniu chłopaków i ciągłym biegu żeby ze wszystkim zdążyć na czas i żeby chłopcom niczego nie brakowało. Lekko nie jest a są dni, że najlepiej by było wszystko rzucić i zaszyć się w ukryciu, niemożliwe... Powodzenia w radzeniu sobie z codziennością... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nel5555 Napisano Maj 14, 2016 czytam Was i zastanawiam się co ja przegapiłam a może tak mi pisane... Jestem wdową od 17 lat. dzieci malutkie, sama w wielkim miescie. trudne to były lata ale dałam radę, wychowałam, wyuczyłam, wydałam za maż i ożenilam, dziś cieszę się ich życiem , miłością moich wnuków ale wracam do pustego domu i pustego lóżka. jak jest ? jest bardzo ciężko. próbuje znależć swoje miejsce na ziemi, jakąś radość, może jakoś uda się iść dalej ale ja muszę mieć we wszystkim sens- sens miłości , drugiego czlowieka. czy żałuje tamtej drogi , nie ale mogłam trochę inaczej Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gośćsmutnabasis Napisano Maj 15, 2016 Pomóżcie mi przeżyć ten trudny czas, 10 dni temu zmarł mój mąż, jestem sama jak palec rodzina rozjechala się po świecie, a ja nie umiem żyć Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość MegLuis Napisano Maj 15, 2016 jak chcesz to możemy porozmawiać, ja już prawie trzy lata temu przeżywałam najcięższe chwile. Podaj namiar to się odezwę. Moje posty znajdziesz wczesniej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Asia Napisano Maj 24, 2016 Do Gośćsmutnabasis, Jesteśmy obok, ludzie, którzy wiedzą jak cierpisz, przez co przechodzisz. Nie jesteś sama, choć tak Ci się wydaje. Wszystkich nas łączy śmierć ukochanej osoby. Początki są bardzo trudne i współczuję Ci ogromnie. Jeżeli mogę jakoś pomóc to pisz na moją prywatną skrzynkę - boguckj@wp.pl. Jestem blisko, Asia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Madzik81 Napisano Maj 26, 2016 Witam Wszystkich! Kochani trafilam tu do Was też z powodu mojej straty. Jestem wdową od 11kwietnia, mój mąż zmarł nagle w wieku 34lat...świat mi się rozpadł na milion kawałków....Znaliśmy się 14 lat, 12 lat razem a 7 po ślubie.Nie mieliśmy dzieci, rok wczesniej stracilismy nasza Kruszynkę:-( Chodzę do psychologa, lecz to tylko raz w tygodniu a ja codzień walczę o każdy dzień. Mam wrażenie, że jakaś część mnie umarła wtedy z Nim.... Pozdrawiam Wszystkich! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Maj 28, 2016 Mnie się nie udało chociaż oboje byliśmy wdowcami. Dlaczego? Każde z nas swoje dzieci uważało za naj, naj, naj... Odpuściłam, owszem, miał wspaniałe dzieci, ale królewskie traktowanie ich to przesada. O moich nigdy nie myślał. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gośćrena Napisano Maj 31, 2016 witajcie od 3 miesięcy jestem wdową . łzy w samotności same płyną tęsknie za nim mam wrażenie ze zaraz przyjedzie. Jutro jego 47 urodziny zawsze piekłam tort ..... teraz dam mu tylko świeże kwiaty do wazonu.Trzeba zatoczyć koło czyli rok bez niego takie to trudne. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gośćrena Napisano Czerwiec 1, 2016 dzień miną. na cmentarzu po mszy przy grobie męża mamusia z jego siostrą szwagierka ja z boku z dziećmi zupełnie niepotrzebna. przez całe lata nikt nie pamiętał o jego urodzinach oprócz mnie zawsze piekłam mu tort z mołości do niego a teraz przyniesli mu kwiaty znicze.... hipokryzja nie ma granic Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
nokis 0 Napisano Czerwiec 3, 2016 a takie cos? https://www.youtube.com/watch?v=8LAsjr2pllk Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Czerwiec 3, 2016 Sorki,ale jestes przerwazliwiona.Kazdy ma prawo przyjsc na grob.Gdzie ty widzisz hipokryzję?co mialy przynieść poza zniczami.,kwiatami? Ty mu piekłaś tort z miłości...chyba mu nie zaniosłaś na urodziny na grób kawałka tortu?bo tak to jakos wybrzmiewa. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gośćrena Napisano Czerwiec 4, 2016 hipokryzja ... jak umarł to trzeba sie pokazac bo co ludzie powiedza a wczesniej nikt mu nawet zyczeń nie złożył . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość BędącMłodąLekarką Napisano Czerwiec 10, 2016 Goscrena, to normalne, że rodzina przychodzi na grób. Każdy ma do tego prawo, niekażdy robi to z odruchu serca, część robi, bo tak wypada, bo chce się pokazać. Jak zmarła małżonka mojego męża to był lament- głównie w Internecie. Jaka to wspaniała z niej przyjaciółka z niej była pisali Ci, co ją widzieli raz w roku, jaka to wielka tragedia, jakie biedne osierocone zostało po niej... Setki osób na pogrzebie, smutne statusy na Fejsbuku i komentarze na lokalnym forum dyskusyjnym. Za 2 lata na grób nikt z tych zrozpaczonych żałobników, prócz jej rodziców nie zagląda. Losem dziecka, pozostałymi długami i problemami nikt się nigdy nie zainteresował... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Czerwiec 10, 2016 jak ktos moze byc wscibskim w sprawie czyichs dlugow? I co?ktos mial zrobic zrzutke i je uregulować?od tego był mąż.. Chcesz powiedziec,ze moze bylas dobroduszna i przejelas dlugi wdowca i zaopiekowalas sie dzieckiem?przeciez to twoj owdowialy maż z inwentarzem przeszlości,w tym zobowiązania i dzieci. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Czerwiec 13, 2016 Moj maz zmarl pare miesiecy temu. Jest trudno. Nie mielismy dzieci, znajomych. Jestem sama. Nie bardzo wiem co mam ze soba zrobic. Na nowe zycie troche za pozno....mam prawie 60 lat. Z drugiej strony wiem ze zycie trzeba wykorzystac do ostatniego dnia.... Tak bardzo chcialam zestarzec sie z mezem. Nie udalo sie. Tak bardzo zazdroszcze staruszkom trzymajacym sie za reke na spacerach. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nic nie mam Napisano Czerwiec 14, 2016 wczoraj Wiem co czujesz i doskonale Ciebie rozumiem,mam tak samo. Jestem sama od 2 lat i wcale nie jest lepiej ,jest inaczej to prawda bo kiedyś jak wychodziłam z domu to nie musiałam zamykać drzwi na klucz ,nie musiałam siedzieć sama wieczorami,nie musiałam gadać sama do siebie tak jak to jest teraz.Znajome maja mężów więc ja samotna jestem zbędna w takim towarzystwie zresztą to sie czuje,nie jest tak jak kiedyś.Dorosłe dzieci maja swoje rodziny,swoje życie i nie mają czasu dla samotnej matki,taka kolej życia jest i ja to rozumiem .Pustka dookoła mnie dołuje,na nic nie mam ochoty,nic nie sprawia mi radości,życie sie toczy z dnia na dzień rutynowo.Żadnych planów,żadnego celu i co to za życie? Pozdrawiam serdecznie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Czerwiec 14, 2016 Celem jest samo życie,czy z kimś,czy w pojedynkę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Czerwiec 16, 2016 Moje życie nie ma celu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Czerwiec 16, 2016 Zycie w pojedynke ma taki sam cel jak we dwoje tylko jest trudniejsze w decyzjach,wyborach,itp. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość rena Napisano Czerwiec 16, 2016 zycie ma cel samo zycie jest celem czas plynie.... a my wraz z nim... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Czerwiec 17, 2016 Zycie ma cel samo w sobie. Ale w praktyce wyglada to tak ze zycie w pojedynke a czesto w samotnosci nie jest wcale szczesliwym zyciem. Co innego jak jest sie singlem z wyboru. Ja nie mialam wyboru. Do tego dochodzi ogromna tesknota za zmarlym partnerem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Czerwiec 17, 2016 Nie ma singli z wyboru,po prostu życie pisze tak,że jest sie z różnych powodów samemu(porzucone kobiety-panny,wdowy,rozwiedzione). Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach