Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zuzka48

Jesteś wdową lub wdowcem? Czy udało Ci się na nowo ułożyć swoje życie?

Polecane posty

Gość gość
Czy są tu jacyś samotni faceci? (wdowcy) :))) - czy tylko my kobitki same...:( Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przewaznie sa tu same kobiety. Facec***ewnie inaczej przezywaja zalobe. A w ogole to szukam jakiego aktywnego forum dla wdow. Szkoda ze nic nie znalazlam. Wsparcie nawet wirtualne moglo by pomoc by nie jednej wdowie. W tym okresie liczy sie kazda fornma pomocy. Pozdrawiam wszystkie wdowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem wdową po 60-ce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 36 lat i 2 lata temu nowotwór zabrał mi ukochanego męża. Zostałam z 2 dzieci, z kredytem, który wzięłam na ratowanie męża. Pierwszy rok przeżyłam instynktownie, jak we śnie. W nocy płakałam , zaś w dzień musiałam iść do pracy, zaopiekować się synami (wtedy 6 i 4 letnimi). 9 mies. temu zbliżył się do mnie kolega z pracy. Młodszy o 3 lata (mąż był starszy o 4), spokojny, odpowiedzialny, dłuższy czas po zakończeniu 6 letniego związku. Na początku miałam opory, ale po prostu mi się spodobał i pomyślałam, ze kawa i kino w męskim towarzystwie może być jeszcze przyjemnością. Z biegiem czasu zdobywał moje zaufanie, zmiekczyl moje serce... Chociaż ból po stracie męża jest jeszcze we mnie, to coś się rwie do nowej miłości... Wciąż bije się z myślami... Chociaż nasza relacja jest już bardzo intymna, a ja czuję ze dojrzewa we mnie uczucie. Czasami jednak wracają wyrzuty sumienia.... sny o mężu, rozdarte serce. Napiszcie proszę ile czasu trwało zanim dotarło do Was, ze tamta miłość już nie wróci..., że pora iść dalej, żyć. U mnie w lipcu mina 2 lata, jak mąż zmarł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj, Od śmierci mojego męża minęło prawie 4,5 roku. Ja nadal go kocham i tak pewnie pozostanie, ale jestem gotowa pokochać jeszcze ...;) Dwa lata temu zakochałam się i było wspaniale, niestety nam nie wyszło... takie życie - piękne życie. Dzisiaj jesteśmy przyjaciółmi. Może zabrzmi to dziwnie, ale myślę, że my wdowy i wdowcy mamy pojemniejsze serca ;) Nie wiem jak u Was, ale ja wiem że da się :) Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mijaja 4 miesiace jak mój ukochany nie wrócił ze szpitala jestem strasznie samotna. cały czas mam wrazenie ze za moment wróci z pracy.Pracował w delegacjach.Ale czas płynie a go nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość B B
SZUKAM cały czas nie ma juz takich jak kiedyś ,ciagle szukam jestem wdową od 15 lat barka54@interia.pl Podejrzewam ,ze juz nic z tego dozyje lat swoich sama .ciagle szukam B

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość doswiadczona przez los
Ja jestem wdowa od niedawna. Na nowe znajomosci jeszcze za wczesnie, jeszcze nie do konca przezylam zalobe. Choc nie wiem czy w ogole mam chec na nowe znajomosci? Nie jestem juz nastolatka. "Klopoty sercowe" to nie dla mnie. Z drugiej strony nie chce do konca zycia pozostac sama. Samotnosc jest straszna. Pozdrawiam wszystkie wdowy i wdowcow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje wdowieństwo to sześć długich i samotnych lat. Bywają chwile małych radości ale to nie wszystko. Chciałabym "mieć kogoś" na długie i samotne wieczory, na wspólny spacer, wyjście do kina, wypad za miasto. To tak niewiele a zarazem tak bardzo dużo. Smutna jest samotność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cytuje : "Nie ma singli z wyboru,po prostu życie pisze tak,że jest sie z różnych powodów samemu(porzucone kobiety-panny,wdowy,rozwiedzione)". -pisze gosc,,,, a ja zdenerwowana dopisuje ze sa tez kawalerzy, starzy-kawalerzy, rozwodniki, wdowcy i cala masa meskich niedolegow!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta odpowiedz z 17 czerwca kobiety do kobiety,stąd użycie r.żeńskiego I nie o rodzaj chodzilo tylko inny aspekt,wystarczy dokładniej przeczytać. A czemu ze zdenerwowaniem piszesz o singlach-mężczyznach? RozwodniCy jak co(nie rozwodniki).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz racje gosciu. Oczywiscie rozwodnicy, a nie "rozwodniki":P jak napisalam. A zdenerwowanie wyniklo ze tego ze jako przyklad wymieniasz zenskie-single. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojejku,kobieta odpowiada kobiecie ,stad uzyty rodzaj żeński. To aż taaaaki powód do zdenerwowania,ze nie wymienieni mężczyzni??warto blahostką ,przeoczeniem się denerwować ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wczoraj byłam na mszy za mojego męża...I wiem jedno nie jestem w stanie spokojnie słuchać jak ksiądz czyta jego imię i nazwisko. Przeplakalam całą mszę. W marcu minął rok jak odszedł nagle. Ja dalej nie potrafię uwierzyć w to co się stało, mimo że doskonale wiem że go juz nie ma. Czasami odczuwam taki ból, że dosłownie bolą mnie włosy,paznokcie...Przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji odczuwam ogromny strach, podobnie jak przed spotkaniem z innymi ludźmi. Pogubiłam się i to bardzo...Ogarnia mnie straszny chaos

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam serdecznie, Odpowiadam na poprzedni post. Niestety ja też tak miałam, od śmierci mojego męża minęły już 4,5 roku. Ze swojego doświadczenia radzę Ci abyś poszła do specjalisty. Czasami trzeba się wesprzeć terapią, czy nawet antydepresantami. Ja się nie wstydzę tego, że przez rok je brałam. Moim zdaniem, czasami trzeba i koniec. Wiem też, że nie można tych leków brać od razu. Niestety musimy przecierpieć początek, ale kiedy nasz organizm nie radzi sobie z tym wszystkim, trzeba dać sobie pomóc. Trzymam kciuki i dbaj o Siebie. Pozdrawiam, Asia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
...a ja jestem taka samotna po smierci meza. Nie mielismy zadnych znajomych, nie pielegnowalismy zadnych przyjazni. Maz zmarl a ja zostalam sama, samiusienka.... Tez boje sie podejmowania jakichkolwiek decyzji. Wszystko wczesniej dyskutowalismy razem. Nie wiem co bedzie ze mna i co zrobie ze swoim zyciem. Ponownie ukladac jest za pozno mam 60 lat, umrzec troche za wczesnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana :) 60-ka to piękny wiek :))) Czy myślałaś o tym, aby komuś pomóc, pomagać....może wolontariat ? Jeżeli czujesz się niepotrzebna, samotna to jakiś pomysł na wypełnienie pustki ;) Rozejrzyj się wokół siebie .... Pozdrawiam serdecznie, Asia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak, ale chociaż miałyście tych mężów. Pomyślcie z tej strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O :) masz rację !!! :) Jak sobie pomyślę, że w wieku 37 lat przeżyłam piękną miłość, mam dwoje cudownych dzieci, byłam prawie bogata ( byłam, bo teraz klepię słodką biedę ;)), mieszkałam w pięknym domu...( teraz mieszkam w malutkim mieszkanku ;)) - to i tak nie jest tak źle. Teraz mam cudowne dzieciaki :))) i jestem szczęśliwa, oczywiście po głębszym zastanowieniu ;) Nadal kocham męża, ale w moim sercu czeka już miejsce na kolejną miłość. Pozdrawiam Was serdecznie, Asia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajnie bylo byc zona. Nie zastanawialam sie nad tym wczesniej. Dopiero teraz kiedy maz zmarl dotarlo to do mnie. Pozdrawiam wdowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam jestem wdowa od niespelna miesiaca maz zmarl w szpitalu mam 44 lata zycie dla mnie stracilo sens, cieroie na bezsennosc mialam wypadek samochodowy i jestem na lekach antydepresyjnych ,jak myslicie ile czasu potrzeba aby zaczac normalnie zyc???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja Droga, Rozumiem, że jest Tobie teraz bardzo ciężko. Każda z nas to przechodziła. Musisz być dla siebie wyrozumiała i malutkimi kroczkami, dzień za dniem układać swoje życie. Nie ma pewnie recepty, ile ten najcięższy czas ma trwać i jak sobie z nim poradzić - niestety, to bardzo indywidualna sprawa. Od śmierci mojego męża minęły przeszło 4lata. Mogę powiedzieć Ci jedno, że warto żyć !!! Na początku nie widziałam sensu. Nie wykraczałam w przyszłość, żyłam z godziny na godzinę. Nie wiem, czy masz bliskie osoby, rodzinę, dzieci przy sobie. Jeżeli tak, to oprzyj się teraz... i pamiętaj, że masz być teraz dla Siebie wyjątkowo dobra i wyrozumiała. Nie wiem, czy jesteś wierząca, ale dla mnie wiara stała się ukojeniem i po śmierci męża nawróciłam się. Pozdrawiam Cię serdecznie Asia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć Asiu oczywiście ze jestem osoba wierząca mam dzieci 16 córka i 11corka najgorsze to jest to iż mąż poszedł na kamienie w woreczku do szpitala i przebili mu jelito, po 5 m- cach na OIOM zmarł, cały czas gnębią mnie wyrzuty sumienia ze mogłabym jeszcze coś zrobić, dłużej z nim być i nie mogę sobie tego darować ale dziękuje Ci bardzo za słowa otuchy Aga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj Aga. Masz dzieci w wieku bardzo zbliżonym do moich ( 15 i 12). U mnie minęło 1 rok 3 miesiące i 18 dni w końcu odważyłam się policzyć. To tak krótko i tak dawno jednocześnie. Do tej pory nie liczyłam dni, żyłam z dnia na dzień. Bez planów bez marzeń . Dalej nie mam planów i marzeń. Dalej są dni, że boli mnie wszystko włosy,zęby, paznokcie i nie mam siły wstać z łóżka a jednak to robię. Nie wiem jak. Stałam się bardzo skryta, nie mówię co czuję bo nie mam ochoty slyszec tekstów musisz być silna masz dzieci. Życie toczy się dalej. Taka kolej rzeczy . Dobrze ze masz pracę. O to juz dawno. Może pójdziesz do psychologa, psychiatry to nie będziesz tym płakać. Ale najlepszy jest tekst jak będzie czegoś potrzebować to zadzwoń...Mam ochotę wtedy, żeby ich wszystkich spotkalo to samo...żeby ich świat zatrzymał się i runął w dół na złamanie karku. Chciałabym aby sami się wtedy zastosowalli do swoich rad. Może jestem niesprawiedliwa ale mam to w nosie. Mam do tego prawo, to że komuś przeszkadza to że płaczę to już jego problem. Nie będę siebie oszukiwać, bo to tak jakbym zaprzeczała wszystkiemu co laczylo mnie z mężem . Ja chyba nie umiem pocieszać ale jestem myślami z Tobą. Małymi kroczkami do przodu tylko nic na siłę. Ja nadal robię tylko to co muszę. Otacza mnie chaos i bałagan, pomału odkrywam ze mnie to męczy i może za jakiś czas uda mi się to ogarnąć. Wierzę w to , podobnie jak w to że dam radę tylko potrzeba czasu. Ania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj Aniu dokładnie tak samo myśle jak ty to chyba jakiś schemat ze wszyscy mówią te same teksty typu zadzwoń wiesz ze tu jestem i zawsze możesz na nas liczyć, minął miesiąc i nikt nie zadzwonił ja nawet nie chce spotykać sie z naszymi znajomymi przypominało by mi za wiele, my wszędzie chodziliśmy razem na zakupy spotkania, nawet prace mieliśmy wspólna. Teraz jestem na lekach antydepresyjnych i nie potrafię sie pozbierać. Cieszy mnie fakt ze są wakacje bo dzieci są ze mną i śpimy w salonie nie mogę sie przemoc aby pójść do naszej sypialni, koszmar nie wiem kiedy to minie jeśli wogole ....pozdrawiam i łączę się z wami w smutku Aga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej Aga. My też większość rzeczy robiliśmy razem. On zaraził mnie pasją do chodzenia po górach ja go nauczyłam pływać. Bardzo dobrze czuliśmy się we własnym towarzystwie. Takie dwie połówki tego samego jabłka. A teraz zostały tylko wspomnienia. Ja nie biorę antydepresantów, ale zdarza mi się brać tabletki nasenne. Niestety spać nie mogę, najczęściej 4 godziny. Na dobę i to wszystko. Dzieciaki śpią ze mną raz jedno raz drugie. Przez pół roku młodsze spalo ze mną non stop. Budził się w nocy i sprawdzał czy oddycham, żyję . Albo pytał się jak to jest umierać. Bo on by poszedł na moment do taty i wróciłby do mnie...Obydwoje mają ojca koszulki i śpią z nimi albo w nich. Nie jest łatwo bo oprócz swojego bólu mam ból dzieci. Ich reakcje i frustracje ich strach, lęki obawy i tęsknotę. Czasami jest normalnie. Nie posprzątam jeszcze Jego rzeczy. Prawie rok stała jego torba z którą chodził do pracy w miejscu w którym zawsze stała. Nie byłam w stanie iść na mszę w rocznicę jego śmierci. Msza byla dopiero niedawno w okolicy urodzin. Było to bardzo przykre doświadczenie. Za każdym razem kiedy ksiądz czytał jego imię łzy płynęły mi ciurkiem po twarzy. Dość o mnie. Znowu będę płakać. Może uda mi się zasnąć i pospać trochę dłużej. Zapewne kiedyś uda się nam to ułożyć i tobie i mnie. Ania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggosiaość
Mój mąz odszedł ponad rok temu..Przezylismy 4o lat.Rozumiem młodsze kobiety szukające bliskości.Spotkacie jeszcze kogoś.Ja nie chcę.Tak bardzo byłam przywiązana do męza, że nie wyobrazam sobie obecności innego mężczyzny.Jest mi samotnie, smutno ale wiem,że spotkamy sie wkrótce w Domu a czas tutaj trzeba po prostu przezyc.To czas na refleksję, spotkanie się ze soba.Poznanie siebie.najgorsze to poganianie siebie samej i na siłę "wychodzenie do ludzi".Dobre sa grupy wsparcia.Spotkanie,rozmowy z innymi wdowami.Potrzebujemy mówić o naszych smutkach, tęsknotach.Nie wolno wstydzić się,że żałoba trwa"za długo"jak ktoś chce porozmawiać to podam maila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aniu powinnaś pójść do psychologa leki antydepresyjne pomagają pozbyć sie lęków i jednocześnie zasnąć nie wszystkie uzależniają a rozmowa z osobą pistronną pomaga. Ja już dwa tygodnie po śmierci męża wywiozłam jego rzeczy z domu, nie mogłam na nie patrzeć, nie mogę zbyt często chodzić na grób nie mogę patrzec na ziemie która nad nim leży. Dzieci jeżdżą i sprzątają podlewają kwiaty ja nie mogę sie przemoc, mam wrażenie cały czas ze jest nadal w szpitalu tylko nie mogę go odwiedzić. Ja nie spałam wogole 3 tygodnie spowodowałam wypadek samochodowy i wtedy zdecydowałam sie pójść do psychologa. Nie wiem jak będzie dalej święta urodziny, syn jest na studiach cieżko mi samej mu pomagać ale wiem ze musze i dam radę napisz jak będziesz chciała edmar65@o2.pl. Pozdrawiam Aga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam. szukam jakiegos fajnego wdowca lub rozwodnika ok 50 tki Ciezko byc samej. gwiazdka1111@interia.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do postu powyzej pan z okolic Poznania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×