Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słodkaJA

Czy chciał WRÓCIĆ do Was eks?Jak tak to po jakim czasie od rozstania?

Polecane posty

Kompletnie nic nie ma i jak tu teraz robić coś dobrego, jak to nic nie daje, jak ludzie to wykorzystują... nie pojęte, jaki ten świat jest zły, nie wiem po co dobro na tym swiecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No a problem w tym że jak człowiek już taki z natury jest że ufa i nie idzie do celu po trupach, nie jest wyrachowany to nie zmieni już tego i całe życie będzie dostawał po dupie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo jak to mówi stare przysłowie " ak ktoś ma miękkie serce to musie mieć twardą dupę"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znam to przysłowie... nawet moja "J" mi mówiła, że jak ja do niej wypaliłem, że jak ktoś jest dobry dla kogoś to musi miec twardą dupee, a ona, że sa tacy co mają twardszą... nie wiem o co jej chodziło;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ale taka prawda jak się jest za dobrym to koniec a ten co tam się nie przejmuje tylko dąży do swojego kosztem innych i w ogóle nie ma jakichkolwiek zasad to dostaje co chce:/ eh.. Boże widzisz i nie grzmisz :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Morał z tego taki, że po trupach do celu, liczy się tylko nasz interes... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie. Tylko jeśli o mnie chodzi to ja tak nie potrafię. No nic chyba trzeba się w końcu położyć. Tak więc dobrej nocy. Pa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja także nie potrafię kims pomiatać, jak ktos mi nie pasuje to go olewam, bo po co sie stresować ta osobą... Z byłą powinienem tak samo postąpić, olać... ale jednak to sprawy sercowe, a serce nie sługa... Wywaliłem byłą ze znajomych na NK, bo jak dodała jedną fotkę to i doda kolejną, a to tylko wprowadza zamęt w mojej głowie, wali mnie to co ona sobie pomyśli, że ją usunąłem, że pewnie jak dzieciak postąpiłem, ale tak jak mi Olus dzisiaj powiedziała, ze czas przestać analizować co tam u byłej, bo tylko sam się dołuje i ma w 100% racje, dlatego kończę z nią, trudno się mówi, ale nic nie poradzimy, to że my chcemy to nic nie znaczy, bo do "tanga trzeba dwojga" :) Już nie moja "J" ma swoje, nowe życie i niech tak pozostanie, ja ma swoje, chwilowo smutne, bez wyrazu, ale będzie lepiej, musi być !!! ;) Takie moje końcowe słowo na koniec dnia: Niby kobiety to słaba płeć, moim zdaniem fizycznie może i tak, ale psychicznie to nie jednego twardziela sprowadziły do łez ;) Oczywiście nadal będę się udzielał w temacie, bo temat fajny, ciekawi ludzie się wypowiadają no i to jedyne miejsce gdzie można co nieco ze swojej trwogi wywalić... Ave i dobranoc... Koleżanki i koledzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja chwila refleksji, wszystko to chciałbym opowiedzieć mojej "J" ale z jednego powodu tego nie zrobię --> Bo to nie ma żadnego sensu, bo ona jest z kimś, jakby była sama to może by to coś dało, a tak, to niestety... Tak więc może się trochę rozpiszę, ale tekst ten mam przygotowany już od dawna ;) "Rozstanie, czyli zerwanie wszystkiego, koniec pewnego życia, koniec etapu, czyli coś o czym należy zapomnieć aby wyjść na prostą, aby nie cierpieć, ale ja wracam do Ciebie w zdjęciach, wracam w myślach. Najgorsze są poranki, wstaje bez żadnego celu, kiedyś jak wstawałem zawsze nade mną świeciło słońce, bo miałem to przeczucie, że nawet jak ciebie nie było na noc, to jesteś tam, gdzieś i czekasz na mnie, że jest ktoś na kim mogę polegać, ktoś kto mnie kocha i ja ją kocham. Byłaś dla mnie ścieżką życia, przy tobie nauczyłem się żyć, pokazałaś mi co jest w życiu piękne, czym jest zabawa, czym jest prawdziwe życie. Na początku bałem się, że będąc z tobą stracę kontakt ze swoimi znajomymi, ale z czasem wybrałem Ciebie i byłaś najważniejsza, jesteś ! U mnie w domu nie zawsze było wesoło, dla mnie przebywanie u Ciebie w domu, z twoją rodziną było odczuciem drugiego domu, z czasem poczułem jakby prawdziwego, jedynego domu, bo u ciebie był ład i porządek, inne podejście do rodziny, a u mnie każdy dbał tylko o siebie, ciągłe kłótnie, dogryzanie i chamstwo, a u ciebie odskocznia od tego wszystkiego. Może twoje otoczenie kochałem bardziej niż ciebie, dlatego po rozstaniu tak za tym tęskniłem, bo wraz z tobą odeszło moje drugie życie, które było jakże różne od mojego życia... Po rozstaniu zauważyłem wiele, wstaje rano i nie wiem co robić, nie wiem jak za wszystko się zabrać, stracony sens życia, wiem, że jesteś szczęśliwa z Nim i nie zamierzam Ci tego odbierać, ale to boli, bo będąc z kimś ponad 8lat, słyszeć od tej osoby słowa "kocham Cię" a dzisiaj te same słowa słyszy ktoś inny. To jest najdziwniejsze uczucie jakie doświadczyłem w swoim życiu. Wiem, ze rozstanie było twoim świadomym i przemyślanym czynem, bo dusiłaś się w tym związku. chciałaś osoby która myśli jak Ty, robi to co Ty, próbowałem się zmienić w takiego kogoś i udawało mi się, ale było już za późno i tego nie zauważyłaś. Wiem, że byłem nie zaradny, bo od zawsze zjadał mnie stres i nieraz strach przed porażką, taki byłem. Ale to jest efekt dzieciństwa gdy w domu było pijaństwo, nie miałem ojca, który byłby dla mnie wzorem do naśladowania, wszystkiego musiałem się uczyć z otoczenia, nikt mi nie pokazał jak ma żyć prawdziwy facet i po prostu bałem się porażki i że będę obarczony odpowiedzialnością, dopiero ty zarysowałaś mi to jaki człowiek ma być. Widziałem w tobie przyszłą żonę i nie uwierzysz ale tak myślałem od samego początku naszego związku, że będziesz matką moich dzieci, chociaż na początku rękoma i nogami broniłem się przed dziećmi, ale przy tobie nauczyłem się je kochać i zapragnąłem mieć własne, nawet jakiś czas przed rozstaniem wybraliśmy dla nich imiona, dla naszych dzieci i chcieliśmy mieć córeczkę, bo każdym z naszych znajomych rodził się syn, a my zawsze chcieliśmy się wyróżniać i także przy naszej ukochanej Zuzi, córce naszych znajomych, która była dla nas prawie jak córka, zapragnęliśmy mieć własną "Zuzię". Może nie robiłem wszystkiego idealnie, bo trudno zmienić siebie w parę lat, jak całe życie się było kimś innym, ale przy tobie powoli się zmieniałem, wychodziłem na normalnego, statystycznego człowieka... Przy tobie czułem się szczęśliwy i to bardzo ! Kiedyś, jak ciebie nie znałem jeszcze mówiłem, że samotność to drugie Ja, tylko wtedy tak mówiłem bo nie poznałem ciebie i nie poznałem co to miłość. dzisiaj samotność to moje przekleństwo, wiem, że dużo minie czasu aby coś w tej kwestii się zmieniło, dla mnie Byłaś darem od Boga, od początku czułem, że jesteś moją drugą połówką, bo mieliśmy diametralnie inne charaktery i nadal tak czuje." Wiele rzeczy chciałbym jej powiedzieć, bo brakuje mi rozmów z nią... Powtarzam sobie w każdej możliwej chwili zwątpienia, że to bez sensu takie rozmyślanie, że trzeba żyć dalej... wiem, że do tego potrzebuje masę czasu, bo niestety ale ufałem, kochałem, przywiązałem się do "J" jak nigdy wcześniej... najgorsze jest to uczucie, że to ta jedyna, jedyna na całe życie i że jak nie z nią to już z nikim tego życia nie przeżyje... Niestety ale to się czuje, jak ktoś jest tym jedynym, może to zakrawa na wariactwo, ale ja wierze, że to ta jedyna i boli to poczucie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie najgorsze jak się wie że to ten lub ta jedyna i mnie też z tego powodu szlak jasny trafia! Poza tym mam już dość wszystkiego nie mam sił. Wróciłam od dentysty i okazało się że co czeka mnie leczenie za 500zl bo przecież nie wystarczy że rodzice mają długi, więc jeszcze to mi musiało dowalić i nawet nie mam się komu wyżalić bo jego NIE MA!!! W d***e ma co się ze mną dzieję bo ja jestem już dla niego nikim. Wiecie na prawdę mam dość przerasta mnie to wszystko, ja się do życia nie nadaję bo sobie nie radzę na tym świecie był ktoś kto był najważniejszy i dzieliłam z nim wszystko i to dawało mi siłę i chciało mi się i w ogolę... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja od paru dni czuje się tak samo, nie widzę jakoś sensu i celu w życiu, może to dlatego, że moja sfera zawodowa mnie dołuje i jakoś to wszystko teraz się zbiega... czuje się tak przygnieciony czym, jak w dniu rozstania, a nawet nie wiem co to wywołało, bo na pewno nie nowe zdjęcie "J" na NK, bo na to już byłem przygotowany od połowy lutego jak się pierwsze, ich wspólne zdjęcie pojawiło... Wydaje mi się, że to chyba jakoś falowo działa, raz jest fajnie, człowiek się smieje i nawet radość zycia czuje, a za jakiś czas znikąd trauma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaariaaaa
Nie poddawajcie się. Ja tez mam identyczne załamania, brakuje mi wsparcia, ale jakoś trzeba isc dalej, moze chociazby po to zeby udowodnic samemu sobie i swiatu ze jestesmy silniejsi niz to wszystko. Moze marne tłumaczenie na ogrom żalu jaki się w nas mieści, ale jakos tłumaczyc sobie to trzeba, A w zyciu zauwazyłam przewaznie jest tak, że dobrzy ludzie cierpia, a tym przebiegłym i nie liczacym sie z uczuciami innych sie udaje, moze to ma jakis sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Więc zostaje męczyć się do końca życia, albo zmienić się w takiego bezwzględnego potwora :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaariaaaa
Trzeba wierzyc ze to jacy jestesmy ma sens, ale nie dostaniemy za to raczej zapłaty;/ chociaz kto wie.... Nie wiem sama jak sobie to tłumaczyc ale jakos trzeba. Ja tez mam te problem ze minelo tyle czasu a ja wciaz mysle ze on byl tym jedynym. Naprawde kręciło sie kolo mnie wielu fajnych facetów których inne przyjełyby z pocałowaniem reki, a ja mysle o nim i mysle ze to prawdziwa miłosc... szkoda ze tylko z mojej strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też to zauważałem, a teraz po rozstaniu to już na każdym kroku widzę, że nie opłaca się byc dobrym bo prędzej czy później ktoś to wykorzysta... I gdzie tu sprawiedliwość ?? Co do poddawania się, to ja akurat mam ciężki okres, bo firma ledwie przędzie, na początku maja się przekonamy ze wspólnikiem czy jedziemy dalej czy zwijamy biznes, do tego miałem miec praktyki aby sie podszkolić i lipa wyszła, do tego jeszcze kłopot w domu i jeszcze te zdjęcia "J" i mnie to dobiło, niby nic trudnego, ale mnie to łamie;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaariaaaa
Z jednej strony tez tak myśle ze nie warto, ale moze kiedys kiedy dostana po dupie zapłaczą i pomysla ze był ktos kto ich tak kochał i zrobiłby wszystko, tylko co nam po tym? Mi tez jest ciężko, choroba u mnie w rodzinie, ciężko na studiach, nie ma sie gdzie zwrócic. Kolezanki na weekendach pedza do rodzinnych miast zeby spedzac czas z ukochanymi, a ja siedze tutaj, bo tu jest lepiej niz w moim miescie... kiedy tam wracam, wraca do mnie cała nasza historia, mysle ze jest obok, tak nie daleko a zarazem tak odległy i obcy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jakbym byl wierzący to bym się spytał Boga za co to ?? Czasami mi sie wydaje, że ja płace za coś co zrobiłem w innym zyciu, bo od początku życia mam pod górkę, zawsze !! jak spotkałem "J" to myślałem, że wreszcie nadszedł mój czas, ze w końcu to jest to zadośćuczynienie za wszystkie krzywdy i było, ale dlaczego nie mogło trwać wiecznie, dlaczego ?? ;/ Życie i uczucia sa nie pojęte, jeden cierpi drugi sie raduję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"daaariaaaa" Do tego czasu to oni zapomną, że ktoś taki był !!! A już na pewno moja "J", bo ona się odkocha, ale chyba dopiero na łożu smierci, niestety ale juz po ptokach, kiedy to w końcu do mnie dojdzie i będe potrafił na to patrzeć obojętnie ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No "mój" to już zapomniał że istniał ktoś taki jak ja. Także w moim przypadku nie widzę takiej opcji żeby pomyślał że żałuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj "ł-e-z-k-a", moja "J" to już kompletnie ma mnie gdzieś, ja to czuje i chyba nawet wiem... Tęsknie za nią, za jej rodziną, za moja byłą teściową, która ostatnio sie nawet pytała o mnie chłopaka jej córki (siostry "J") co ta u mnie, jak sie trzymam i jemu kazała aby ze mną sie kontaktował, bo wie w jakiej sytuacji mnie postawiła jej córka. Złota kobieta z teściowej, ale to mi tylko uświadamia, że ciężko będzie znaleźć taka wyjątkową kobietę z wyjątkową rodziną, którą znów pokocham ja swoją prawdziwą... Najlepsze jest, że jej rodzice nie są przychylni jej nowemu związkowi, ale nic nie mogą zrobić i tolerują to ;/ No cóż, życie ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wykańcza mnie to wszystko. Gdyby chociaż człowiek miał pewność że los się odwróci, albo potrafił piep***ć tym wszystkim i umiał się nie przejmować, tylko tak jak nasi byli olać to wszystko co się wydarzyło i iść dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Etam oni olali to ich sprawa, moim zdaniem nie mieli i nie mają sumienia i jeszcze nie jednego tak umilą, a już piekne by było jakby ktoś im odwalił taki numer jak nam ;) To wtedy by sie czegoś nauczyli, a tak to tylko idą do przodu i żadnej nauki !!! Prędzej czy później powinno to się zemścić na nich ;] a jak nie to je**ć te życie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuzia_a
Hej Dziewczynki! czasem tu zagladam....... BluE - tak sie ciesze!!!ze jestes szCzesliwa!!! GRATULUJE!!!:) Lezko sciskam Cie bardzo mocno, wszystko bedzie dobrze!!!!!!!! Ty tez bedziesz cala w skowronkach!!!! uwierz!!!! U mnie... przygotowania do slubu pelna para:) ale dopiero od niedawna ciesze sie z tego jak szalona! Jest wspaniale!!!! znow jak kiedys!!!! Moj jest cudowny!!!Ja czasem placze, boje sie ale musze byc silna. Mieszkanko kupilismy, meblujemy wspolnie:-) achhhhhhh:-D Trzymajcie sie Piekne, niech wiosna zagosci nie tylko w pogodzie ale i w serduszku kazdej z WAS!!!! Buziaczki Wasza Zuzia_a

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"zuzia_a" Dobrze widzieć, że komus się powodzi ;) a mogłabyś w telegraficznym skrócie opisac jak to było z tobą ;) Wiem, wiem, czytałem cały temat, ale nie pamietam każdej historii ;) Bo wiesz, skrycie ci zazdroszczę :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaariaaa
a ja nawet nie skrycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba jednak nie ma co zazdrościć, bo w ten sposób tylko sobie w jakiś tam sposób dodajemy nadziei, ja wczoraj miałem dosyć dobry humor, zwłaszcza wieczorem, zważywszy, że do południa do miałem doła przez zdjęcia "J", a dzisiaj znów... To już mnie przytłacza, zwłaszcza dzisiaj, ze mną jest już źle, chyba od tak sobie się z tego nie wyleczę, kocham ją, tęsknie niesamowicie, że aż mnie to zżera !!! W żaden sposób nie potrafię jej wymazać z życia, ciągle mam przed oczami ją, widzę jej piękną twarzyczkę i te uczucie, że ktoś inny na nią patrzy tak jak ja to robiłem... To dobija, zwłaszcza te wahania humoru, wczoraj wieczorem nawet nie dobił mnie komentarz pod zdjęciem "J" wystawionym przez naszą wspólną koleżankę, która niesamowicie mi pomogła po rozstaniu, dzięki jej przeżyłem najgorsze, podtrzymywała mnie na duchu, pisała i dzwoniła do "J", miała do niej za złe, że tak mnie załatwiła, a teraz komentarze po zdjęciem, że ślicznie wyszli na tym zdjęciu i szczęścia im życzę... A dzisiaj sobie zdałem sprawę, że nie mam nikogo, nawet tej koleżanki, zostałem całkiem sam, "J" mnie zdradziła, postąpiła podle, każdy miał jej za to za złe, a teraz każdy ją kocha, a ja jestem najgorszy... czym ja zawiniłem, czym !!?? To jest żałosne, ona mnie zdradziła, a każdy jest z niej dumny, to kim ja byłem wtedy ;( ??!!! czuje się nikim... i nawet nie wiem za co ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaariaaaa
Luka widze, że niestety jest źle. Twoje początkowe posty były bardziej optymistyczne. Nawet nie wiem co Ci powiedziec, bo sama często się tak czuję. Trzymaj się i obyś jak najszybciej się podniósł. Nie każda przewrotka jest odrazu upadkiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"daaariaaa" Teraz jest ciut lepiej, rozmawiałem z ta koleżanką od tego komentarza i co mi pomagała po rozstaniu, skonfrontowałem się z nią !! Wywaliłem jej prosto z mostu, że dziękuje za miły komentarz pod zdjęciem "J", i ze mnie ma teraz pewnie za kompletnego kretyna, a ona ze mylę się i to bardzo, że ona rozumie "J" w malutkim stopniu, bo kiedyś postąpiła podobnie, nie tak okrutnie jak "J" ale wie jak to jest i mówi, że za to nie będzie skreślać jej, po drugie to wg. jej, pisząc miłe komentarze to da lepszy efekt niż nie miły komentarz. Mówi, że mnie ceni jako przyjaciela, że trudno jej dzielić przyjaźń pomiędzy mnie a "J", ale mam wiedzieć, że zawsze mogę liczyć na nią ;) I zaprosiła mnie na święta do siebie... Powiem wam, że trochę mi lepiej, bo zrozumiałem co przyjaciółka myśli, a tak to sam sobie dopowiedziałem wytłumaczenie komentarza ;) I jeszcze jedno co od niej usłyszałem, mianowicie to, że ona jak była na tym ślubie koleżanki z "J" i jej nowym, to powiedziała "J" co o tym sądzi, że źle że tak zrobiła i że nie ma jej aprobaty, "J" też jej trochę powiedziała, ale bardzo mało, a to było ich pierwsze, osobiste spotkanie od mojego rozstania, tak to one tylko przez GG i raz !! przez fona gadały ;) No i po tej krótkiej rozmowie na weselu, słyszała jak nowy chłopak "J" mówi do "J", że wg jego to także źle zrobiła, że wg, jego powinna się ze mną umówić i raz na zawsze to wyjaśnić co jest między nami... Wg koleżanki Oluś, to ten typ w ten sposób chciał się wybielić, że tak powiedział "J" przy nich, że to pod publiczkę... I przyjaciółka mówi, że jak widać to "J" nie potrafi mi chyba w oczy spojrzeć, bo do tej pory, od tamtej rozmowy nie spotkała się ze mną, i że ona spotka się dopiero ze mną, jak będzie pewna, że już nic do mnie nie czuje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzia! Pamiętam jak pisałaś, że Ci się oświadczył - gratuluję! Mam nadzieję, że po tylu świństwach, jakie Ci zrobił, więcej Cię nie skrzywdzi :-) Wygląda na to, że cos do niego dotarło - trzymam kciuki :-) A mój M przyjeżdża jutro :-) I cieszę się :-) Ale...nie wiem czy kiedyś usłyszę - Chcę do Ciebie wrócić...na razie spotykamy się bez zobowiązań, mieszkam u niego ale...czas pokaże...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×