Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słodkaJA

Czy chciał WRÓCIĆ do Was eks?Jak tak to po jakim czasie od rozstania?

Polecane posty

Gość stoją stoją od jakichś
200 stron:D:D:D:D:D:D:D::D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaariaaaa
pretensje o profil na nk. super. Dzisiaj czuje sie ok, zakuwam a potem spacer po wawie, Dobrego wieczoru:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam do Was pytanie... to bardzo ważne dla mnie... Po 1 to do jutra musze dac odp z weselem ktore mam 3 lipca w rodzinie... i zastanawiam sie czy zaprosic bylego mojego pawla, nadal go kocham i chce z nim byc tu sie nic nie zmienilo... po 2 on mial sie odezwac i zglosic po laptopa do mnie w tym tyg i nie zrobil tego i nie wiem czemu.. przeciez laptop to nie ksiazka czy jakis duperel... a po 3 moj kolega zmontowal zajebisty filmik o nas.. od razu mowie ze sam na to wpadl...i zastanwaiam sie czy mu go dac teraz... metlik w glowie mam!!!! pomozcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daegrtrr
sheepek śledzę temat od poczatku i stwierdzam ze jestes najbardziej upierdliwa laska tutaj. wspolczuje temu twojemu chlopakowi pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"sheepek" Daj mu spokój, nie to nie da, motyw z filmikiem sprawdzony na własnej osobie, nic to nie daję, wręcz pogarsza sytuacje, zrozum, że jak ktoś podjął decyzję to nie twój w tym interes aby go przekonać do zmiany tej decyzji, bo to tylko on może ją zmienić, tobie nie pozostaje nic innego jak zaakceptować to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaariaaa
sheepek błagam nie pogrążaj sie w jego oczach jeszcze bardziej, moze to nie przyjemnie brzmi, ale taka prawda. Kazdy musi to zrozumiec oby jak najszybciej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ona nie jest upierdliwa..tylko jej bardzo zależy i nie może się pogodzić z tą sytuacją więc ucieka się do każdego sposobu aby go zatrzymać. Każdy to przerabiał na początku i może sama musi się przekonać, że to nic nie da albo może da. Nie wiadomo, ludzi są różni i nie ma co kogo oceniać. Każdy się na czymś takim przejechał ale każdy też pomimo rad innych zrobił tak jak uważał bo po co potem żałować, że se nie spróbowało czy czegoś nie zrobiło....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym to chciałam powiedzieć,że mu sie nie narzucam , bo on też się odzywał... a po 2 to czemu ciągle trzyma swojego laptopa u mnie? Chciałam mu juz dawno oddać to sie po niego nie chce zgłosić... ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shepek, jeśli będzie chciał - odezwie się, jeśli będzie chciał laptopa odezwie się. Daj mu już spokój. Kto wie może zatęskni za Tobą jak odpocznie od Ciebie ale musisz mu dać szansę żeby odpoczął. Żadnego wesela! Zadnego filmu! Podejrzewam że nawet jakbyś zaprosiła to i tak by odmówił:) U mnie super wszystko. Już myślami jestem na wakacjach na które wyjeżdzam za półtora tygodnia. Daria i Kiciusia jestem dumna z Was że macie klase i że dajecie radę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qqqqqqqqqqpa
widzisz sheepek on juz woli stracic tego laptopa niz spotkac sie z toba. przykre to, ale jaka widzisz inna odpowiedz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko ze ja mu glowy nie zawracalam... I od dzisiaj koniec jakiegokolwiek kontaktu nawet jak napisze :] Ale macie racje w dupie z tym weselem... poradze soebie :):):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaariaaa
juz bardziej by go chyba ruszyło to ze pójdziesz z kim innym. Wazko fajnie ze sie odezwałas, dzięki ze nam kibicujesz, ale ja wiele przemyslałam i z tą moj,ą klasą to chyba jednak nie prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawda, prawda...bo ja wiem jaka ja byłam...W sytuacjach gdy ukochana osoba nas zostawia mało kto umie się zachować godnie i z klasą. Ja tam nie umiałam. Dopiero jak inna znalazł to powiedziałam 'dośc' i przestałam się odzywać. A wy zerwałyscie kontakt wcześniej, nie jesteście zapchajdziurą ani kołem zapasowym. A że każda ma jakieś chwile zwątpienia to najnormalniejsze, ale wiesz, płaczesz czy smucisz się sama lub z przyjaciółką a nie wylewasz żalów byłemu, nie płaszczysz się itd bo to najgorsze co można robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaariaaa
No widzisz ja postapiłam tak samo jak ty, zerwalam kiedy dowiedziałam sie o tym ze ma inną, a ja cały czas mu pomagam i robie sobie nadzieje. A teraz wynikła taka sytuacja ze ja nie jestem winna ale z jego strony tak wygląda jakbym była. Wszystko takie skomplikowane. Potraktował mnie upokarzajaco, chociaz jestem niewinna, nie bede sie tłumaczyc, niech juz tak zostanie. Musze o tym zapomniec i nie przejmowac sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm u mnie też to tak do końca nie jest bo on zerwał ten kontakt, tylko ja sie do tego przyczyniłam ;] no ale skoro zerwał to łaski bez ;] dziękuję za miłe słowa :) to dodaje siły. dziewczyny jeszcze będziemy szczęśliwe, zresztą już jesteśmy bo mamy spokój duszy, nie mamy kontaktu z byłymi i wszystko powoli wraca do normy. Zdarzają sie właśnie te chwile zwątpienia ale na pewno jest o wiele wiele lepiej niz na początku. Grunt to zdać sobie sprawę, że szkoda marnować na nich czas, bo jak ktoś odchodzi to odchodzi i skoro tak zadecydował to trzeba tą jego decyzję przyjąć i odejść a czy zrozumie i żałuje to się okazuje potem..wszystko zależy od sytuacji. Moja była jasna i klarowna więc szybciej odpuściłam. Zobaczyłam jego prawdziwą twarz...może i lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co będzie to będzie.. ja zaczynam życ dniem dzisiejszym i żadnych planów nie robić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pigwa Mona
a ja już nie jestem ze swoim 4 miesiące i niedługo pojade do miejscowości gdzie go na pewno zobacze ....pyta się ciągle o mnie...chce wrócić?? czy jak??ciągle pyta się koleżanek kiedy w końcu już przyjade?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sheepek popieram poprzedników żadnego wesela z nim! Trzymaj się tego co teraz postanowiłaś. Widzę że większość powoli dochodzi do siebie to bardzo dobrze u mnie też powiedzmy że jakoś w miarę może to tylko chwilowe ale zawsze coś :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żadnego wesela i kontaktu... dzisiaj się w tym jeszcze bardziej utwierdziłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Pigwa Mona" Nie, nie chce wrócić, po prostu może chce ciebie zobaczyć... Ehhh, kobiety, one zawsze w czymś widzą drugie dno, nawet w oczywistym doszukują się nieoczywistego ;P "wazkaaa" Sama gnasz na wakacje tam gdzie myślę, czy z jakimś towarzyszem ;) ?? "Kiciusia12132" Złota rybka czuwa :) bądź pewna, że dotrzyma spełnienia życzeń :P "sheepek" Daaariaaa ma rację, żadnych wesel, zero kontaktu z Byłym, a tak jak mówi, to najbardziej go trafi, jak sobie pójdziesz z innym ;d ,a Jego laptopa sama mu oddasz, oczywiście nie osobiście lecz przez kogoś zaufanego :) "ł-e-z-k-a" Człowiek stojący w miejscu się nie rozwija, więc naturalne, że jakoś powoli się posuwamy do przodu, jedni wolniej, inni szybciej, ale jedno jest pewne, każdy idzie w tym samym kierunku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po latopa to niech on sie zglosi jesli jest mu potrzebny, ja mu go zreperowalam gratis i pytalam kilka razy czy chce nie to nie.. w dupe wlazic nie bede :] wie gdzie mieszkam i jaki mam nr tel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
luka idź Ty złota rybko ;p i tak wiem że się nie spełnią ;p co ma być to będzie... grunt to się nie załamywać i iść dalej :) a wszystko przyjdzie w swoim czasie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inka_13
Przeczytałam ten temat od pierwszej strony. Zajęło mi to kilka ładnych tygodni, stwierdzam, że warto było. Od samego początku zastanawiałam się też czy ostatecznie się do Was odezwę. Moja historia w największym stopniu przypomina historię ł-e-z-k-i. Ponad 7,5 roku razem. Jutro 18 tygodni sama. Zdecydowałam się na terapię i polecam to wszystkim tak samo jak zerwanie kontaktu. Tylko, że do tego trzeba dojrzeć. Zaznaczam, że też się poniżałam i miałam jakieś złudne nadzieje. Nie wierzyłam, że jednego dnia można mówić kocham, a następnego nara i kłamstwa prosto w oczy. I utwierdziło mnie to w przekonaniu, że człowieka poznaje się po tym jak zachowuje się po rozstaniu. Szkoda tylko, że o powodzie rozstania dowiedziałam się po blisko 4 miesiącach od zerwania. Zaznaczam, że powód jest starszy ode mnie, powód jest też starszy od niego. I tak naprawdę wiem teraz, że cokolwiek bym wtedy nie zrobiła to i tak by nic nie dało bo on całym sobą był już z nią. Tylko nie rozumiem jak on śmiał, poza tym że zostawiając mnie kłamał prosto w oczy bez mrugnięcia, inicjować kontakt, pisać smsy, maile, wiadomości na gg. Teraz wiem, że zrywając kontakt zrobiłam mu tym tylko przysługę. Chociaż obok tego wszystkiego było uczucie że czas nie leczy ran tylko przyzwyczaja do bólu. Ale przyszedł taki moment, że powiedziałam sobie że ja nie chce tak cierpieć. Terapeutka powiedziała mi: "Wiesz jaki jest najlepszy sposób żeby zatrzymać miłość? Pozwolić jej odejść" I to jest zadanie dla nas wszystkich. Skoro on/a był/a taki/a głupi/a żeby mnie zostawić, to jak jestem na tyle mądra/y żeby pozwolić jemu/j odejść. Wszyscy jesteśmy w takiej sytuacji jakby ten/a ex miał/a władzę nad naszym życiem (pomimo, że ich już w naszym życiu nie ma) a ani my ani oni tego nie chcemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inka jakbyś trafiła tu wcześniej to może terapeutka nie byłaby potrzebna, każdy kto ma to za sobą (ja, zgniotka i inne osoby) wiedzą że zerwanie kontaktu i pozwolenie odejśc to pierwsza zasada po rozstaniu:) Na pewno jest Ci cięzko jak każdemu z nas było/jest nadal. Ale uwierz, że minie, nie ma tu już osób które pisały jeszcze kilka miesięcy temu, WSZYSTKO MIJA. KAZDEMU. czasem exi wracają ale też dopiero jak pozwoli się im w spokoju odejśc i przemyśleć. Miałam tak też kiedyś:) Tylko że ja wtedy już nie chciałam tego faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inka_13
Wiesz wazka ja zawsze byłam bardzo silna. Przyjaciele przez wiele lat dziękowali mi za to. Nawet ciężka choroba, pomimo że problemy ze zdrowiem mam do dziś, mnie nie załamała. Dopiero kiedy on mnie zostawił upadłam na samo dno. Muł po kolana, ale co? Załamać się? Nigdy!!! Kontaktu z nim nie mam już dość długo. I dziękuje Bogu za to że pomimo że mieszkamy blisko siebie (dzielą nas 2 ulice, ok. 7 min. pieszo) to nigdy nie stało się tak, że tak zwanym przypadkiem wpadliśmy na siebie. A jeżeli chodzi o terapię to nigdy bym nie pomyślała że się na nią zdecyduje. Właśnie przez to, że zawsze byłam taka silna i potrafiłam się tą siłą dzielić z innymi. Moja terapeutka (z którą zresztą znam się blisko 3 lata) pomaga mi szukać we mnie znowu tej siły. Dziewczynom polecam malowanie paznokci na czerwono, bo czerwony to siła :) A chłopakom, może też zadbać o siebie tak zewnętrznie. Miłego popołudnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz zdrowe podejście Inka a to już dużo. Nie histeryzujesz nawet jak jest Ci bardzo ciężko, jesteś silna a teraz będziesz jeszcze silniejsza jak każdy z nas;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"inka_13" Wazkaa, ma racje, jesteś silną kobietą, a decyzja o podjęciu konsultacji u specjalisty jest dojrzała i jakże na miejscu. Nie ma co się załamywać takimi sytuacjami, wiadomo w chwili traumy ciężko jest racjonalnie myśleć, a już myśleć pozytywnie to graniczy z cudem. Główny wniosek z tego wszystkiego jest taki, ze z czasem wszystko przechodzi, łagodnieje, staje się o dziwo obojętne, a jeszcze czas temu stanowiło lwią cześć naszych rozmyślań, sam nie mogłem w to uwierzyć... Może opisze swoją sytuacje, po 32 tygodniach (ja ja lubię te kalkulacje :P). Jest dobrze, miewam chwile refleksji, a nawet dołka, ale szybko to przechodzi, praktycznie nie działa już na moja psychikę, może to straszne, ale szybko mi przeszło, nie wiem jakbym się zachował stając oko w oko ze swoim Zahirem :P, bo jak do tej pory nie widziałem go na żywo, ale sądzę, że już bym przyjął to z godnością, widzę to nawet po ostatnich rozmowach z "J", że jakoś to nie oddziałuje na mnie, nie wkręcam sobie chorych filmów, chyba wreszcie doszło do mnie to, że to czas przeszły i on już nie wróci... Jest lepiej... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od jakiegoś czasu śledzę ten temat. Oczywiście nie bezinteresownie. Znalazłam się w podobnej sytuacji jak wielu z Was- zostałam porzucona. Moja historia nie różni się od innych, po trzech wspaniałych latach, w tym ponad roku mieszkania razem, moja druga połówka (jak myślałam) stwierdziła, że miłość się skończyła. Osobiście uważam, że miała z tym coś wspólnego Jego 'przyjaciółka', z którą aktualnie jest. Ale nie będę zagłębiać się w szczegóły, bo to nie o to chodzi. Od rozstania minęło niewiele, bo niecałe 2 miesiące. Oczywiście przeszłam etap płakania, płaszczenia się i nadziei na powrót. Ale potem postanowiłam się odciąć. I to dało mi do myślenia. Przeanalizowałam ostatnie tygodnie, miesiące naszego związku i doszłam do wniosku, że nie takiej miłości oczekiwałam. Nie na taką miłość zasługuję. Oczywiście nadal jest mi czasem ciężko. Ale On nie traktował mnie już tak jak jeszcze pół roku temu. Zmienił się, po prostu. A ja zdałam sobie sprawę, że nie potrafię być z człowiekiem, którym się stał. Kocham Go, a raczej wspomnienie po tym jakim kiedyś wspaniałym był człowiekiem. Uzgodniliśmy, że zostaniemy przyjaciółmi, bo jednak oboje stanowiliśmy dla siebie ważną część życia. Ale na to potrzeba czasu. Póki co ja milczę i jest mi z tym dobrze. Zaczęłam myśleć o sobie, realizować plany i pomysły. Bardzo pomogły mi przyjaciółki, które wyciągają mnie i nie pozwalają być samej. To bardzo ważne, żeby nie zamykać się w sobie. Jeśli mogę coś komuś doradzić, to proponuje dokładnie przemyśleć, czy faktycznie takiego uczucia pragniemy. Przeanalizować czy tak właśnie chcielibyśmy być traktowani. Nawet obejrzeć głupi film o miłość i porównać czy ta druga osoba właśnie taką hollywoodzką miłością (której wbrew pozorom wszyscy skrycie szukamy) nas darzyła, czy byłaby w stanie zrobić dla nas wszystko? A jeśli nie, to czy faktycznie to jest to. Bo w końcu jeśli my jesteśmy w stanie oddać własne życie za osobę, która nie jest w stanie się dla nas poświęcić, to coś nie gra w tym układzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×