Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość katarzyna11

maz chce odejsc ode mnie

Polecane posty

Gość bo niby co beata sugerujesz
? Że wszyscy faceci są tacy? Że za dużo się po nich spodziewamy i same sobie jesteśmy winne? Ależ to totalna pomyłka. Wiem, bo znam innych facetów. Są inni. Potrafią być cudowni i rozumiec. A chodzenie do psychologa uważam za coś zabawnego. Oni są tak schematyczni. Jednym sposobem chcą uzdrowić wszystkich. Dla mnie porady psychologów to czysta żenada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beata681
nie, nie wszyscy facetami jest tak samo. Jak u mnie było w porządku to uważałam mojego męża za najcudowniejszego facet pod słońcem. Był czuły , kochany itd. ALe jak zaczynają się z nimi problemy , to my ich nie potrafimy zrozumieć, bo mamy inny, bardziej normalny tok myślenia. Ja też myśłałam że pomoc fachowców to bzdura bo ma mocną psychikę i dużo siły. Ale w mojej sytuacji gdze szukam pomocy dla męża to zyskuję bardzo dużo pomocy dla siebie. Żałuję strasznie że nie wysłałam męża na jakąś psychoterapię po wypadku samochodowym jaki miał. Myślę że to pomogłoby na dużo rzeczy. Nie wystarczyła moja troska i oddanie. Może nie miałaś w życiu takich sytuacji że musaiłaś robić wszystko żeby kogoś uratować. Ja miałam kilka ale dzięki temu np uratowałam na 3 lata życie mojego taty, bo pukałam wszędzie. Teraz w styczniu bedzie miał następną operację i wiem że będę walczyła do końca. Pewnie tak samo o męża chociaż już nie będę prosiła i sie poniżała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beata681
a powoli dochodzę do tego, że teraz mi lepiej mi bez niego . Ale był kiedyś moim przyjacielem i pomogę mu. A dalej czas pokaże jak silna była nasza miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem juz sama co bedzie bo niby osiagnelam cel - maz zgodzil sie sprobowac byc ze mna chce sprobowac ratowac nasze malzenstwo tylko ze ja sie nie zgodze zeby to odbylo sie w inny sposob niz ja chce to ja jestem skrzywdzona i to ja mam wielki zal jesli on sie nie postara to jak mam zyc z czlowiekiem ktory tak naprawde mysli tylko o sobie przyjechal do domu potem przyjechali jego rodzice i zapytali sie co sie tutaj dzieje powiedzialam zeby rozmawiali z synem i moze zmienili troszke jego tok rozumowania bo ja juz nie mam na niego zadnego wplywu troszke cos tam powiedzialam posiedzieli z mala i pojechali gdy tylko trzasneli drzwiami uslyszalam mase wyrzutow pod moim adresem od meza ze nie wie o co mi chodzi ze nie tak sobie to wyobrazal itd itp zadnego przepraszam, powiedz czego oczekujesz nic tylko atak na mnie wiec poprosilam go aby pojechal do rodzicow i wrocil do domu jak dojdzie do troche innych wnioskow niestety wiem ze dzis wroci bo nie spakowal zadnych rzeczy nosz kurwa mam pasc do stop w podziekowaniu za to ze chce odbudowac nasza rodzine czy mam mu moze postawic pomnik??"? a moze mam sie na wszystko zfgadzac co sobie teraz ksiaze zaplanuje bo PRZECIEZ DAL NAM SZANSE I JA Z RACJI TEGO POWINNAM BYC NAJSZCZESLIWSZA KOBIETA NA SWIECIE I SPELNIAC JEGO WYMAGANIA aha i dowiedzialam sie ze on nie czuje sie kochany bo przez caly ten okres nie okazywalam mu milosci a jak sie go zapytalam jak mialam mu okazywac milosc czy moja walka rozmowy i to wszystko co zrobilam nie byly dowodem mojej milosci to powiedzial ze on nie czul ode mnie czulosci no powiedzcie mi jak mialam mu okazywac czulosc jak nie moglam go przytulic pocalowac itp bo on tego nie chcial a co mialam mu sie uparcie rzucac na sile i pozwalac zeby odganial mnie od siebie i upokarzal tylko dlatego zeby on sie poczul kochany mam dosctesciowa powiedziala ze mi nie odpusci i chce wiedziec wszystko co prawda powiedzialam jej ze to jest je do niczego niepotrzebne ale jesli jutro p[rzyjedzie to jej powiem troszke a moze dam jej do przeczytania ten topik to bedzie miala calkowity obraz sytuacji bo nic wiecej dodac sie nie da

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzym się jakoś Kasia
jesteś bardzo mądrą kobietą i tego nikt ci nie odbierze a twój mąż... cóż... jest jak duże rozpieszczone dziecko czyżby był jedynakiem? bo tak się zachowuje jemu się wydaje, że świat to teatrzyk z kukiełkami, które mają go zabawiać, i które rzuca w kąt, gdy mu się nudzą jest zdziwiony, że to nie tak słabo to do niego dociera wiesz Kasia... może to nie tyle teściowa powinna poczytać ten topik, może to raczej on? on ma spaczone widzenie świata, ciebie, swojej roli w związku, twojej roli może to by go trochę nastawiło na właściwe tory może jakaś iskierka objawienia przeleciałaby przez jego zakuty łeb i wreszcie zacząłby coś rozumieć? bo może on nie jest jeszcze stracony, tylko trzeba mu nieco pomóc pozbyć się tego cholernego egocentryzmu to młody facet - jeszcze kształtuje się jego charakter, może w domu wszystko było, żeby syncio się uśmiechał do mamy i taty cholera szkoda, by to się miało tak zakończyć, bo jeśli nawet się skończy, to niechby on przynajmniej coś z tego wszystkiego zrozumiał, niechby pojął co ci naprawdę zrobił, ile bólu zadał... szlag mnie trafia na niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na poczatku jak czytalam twoje posty to bylam za toba dopinngowalam ci itd, ale teraz z kazdym twoim kolejnym postem widze, ze jestes niedojrzeała emocjonalnie, kurwa krolewna, zastanow sie nad soba , po co wszytsko rodzica paplesz, nic nie moze ci powiedziec. Tak to bys wszystko zrobila, ale jak on mowi ze postara sie to sie kurwa w ksiezniczke zamieniasz. zalosne. nie dziwie sie ze on z toba wytrzymac nie moze, przeanalizuj swoje zachowanie, bo moze juz jest za pozno. A przede wszystkim przestan pieprzyc, wycisz sie i wasz dom, bo ciagle chcesz kurwa rozmawiac, a sama masz gowno do powiedzenia tylko oczekujesz, ze ktos wie wszystko i jesli on mowi ci ze nie wie to sie obrazasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doris co się tak spinasz babka
? idź chłopu stopy wylizać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
współczuję autorko, ale nie odpuszczaj, bo albo będziesz miała w domu prawdziwego rozumiejącego mężczyzną, albo skoncentrowanego głupola. Zobaczymy czy uda się go zreformować:) a doris.heddern - tobie to facet kiedy zęby powybija bo zupa za słona, nawet się nie spodziejesz naiwna lalko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beata681
Kasia proszę cię nie dawaj mu tego topiku do czytania, bo jest za bardzo kobiecy. Nie oczekuj od niego ze będzie się teraz płaszczył i rozmawiał z tobą. faktycznie ktoś tu słusznie napisał, że jakby miała okazję toby cię zdradził. Jeżeli chcesz to ratować to spróbuj zapomnieć zając się sobą i być egoistką bez żadnych wyrzutów. Zacznij żyć z nim jakby nic się nie zdarzyło a później się tym zajmiesz. Nie oczekuj wdzięczności od faceta. Ty wyciągnij wnioski dla siebie ale pozwól mu przejść nad tym jakby było wszystko ok. Dla ciebie jest to nauczka. Osiągnęłaś i tak dużo i ciesz się tym. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beata681
Pomyśl o tym,że chcesz z nim spacerować na stare late. To bardzo pomaga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osiągnęła dużo
? nieprawda czytam Kasię, wiem, że to co "osiągnęła" to dla niej za mało a wy każecie jej zadowalać się ochłapami to nie ta kobieta... w miłości jest wszystko albo nic tak mi powiedział kiedyś facet, którego kocham on to wiedział i ja to wiedziałam życie się tak ułożyło, że nie mogło być wszystko więc zostaliśmy z niczym nadal się kochając - na odległość żarliwości uczuć niczym nie zastąpisz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beata681
a tworzyłas z nim rodzine?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po pierwsze czytac trzeba uwaznie - maz wlasnie oburzyl sie na to ze ma sie postarac - nie sam ale wlasnie razem ze mna . nie spodobalo mu sie to ze musi tez cos od siebie dac zeby bylo dobrze. a tak naprawde to ja juz nie wiem pierwszy raz jestem na niego tak cholernie wsciekla bo teraz widze ze te moje wszystkie starania przez ten czas nic nie daly i ze on nie jest juz tym czlowiekiem ktorego pokochalam dawny on nigdy by sie tak nie zachowal wiec chyba musze pozwolic mu odejsc jesli tylko bedzie tego chcial a moze cos sobie przemysli i zrozumie co musim,y zrobic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osiągnęła dużo
tworzyłam rodzinę z kimś kto przestał kochać ani w głowie było mi go zatrzymywać choć wtedy kochałam teraz też tworzę z kims dla kogo jestem całym światem a z tamtym facetem spotkaliśmy się za późno, w złym czasie... żadne z nas nie było wyspą samotną na oceanie wiedzieliśmy, że się nie uda... nie wolno było też deptać uczuć innych a nasze uczucia... są, trwają... trudny tan świat ludzkich spraw ale Kasia jest młoda może powinna być bezkompromisowa bo jakże smutne będzie wywalczyć coś, co tak naprawdę nie ogrzeje serca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beata681
Kasia spokojnie , zastanów się co chcesz osiągnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buiwdbguj
i ja tez wywalczylam i powiedzial ze jednak ze mna zostanie, sprobujemy i myslalam ze bedzie chociaz milszy wiedzac, co wycierpialam nie dosc, ze nie byl, nie docenil, to sie wnerwial na to, ze czego ja znowu od niego chce, przeciez, k..., JEST i odszedl pozniej przez 2 lata plulam sobie w brode i wyłam, bo "mogłam mu do stop pasc i dziekowac, ze zostal, pokazac, ze ze mna jest niebo na ziemi, dbac o niego i kochac, skoro mnie zechcial, a teraz go nie ma..." DWA DŁUGIE, CZARNE LATA niech idzie w cholerę!!!!!!!!!! ja wycierpiałam, Ty też wycierpisz, tylko wiedz wcześniej niż ja, że nie ma co ryczec, bo MASZ PRAWO DO TEGO, ZEBY WYNAGRODZIŁ CI TĄ KRZYWDĘ! nie wyrzucaj sobie pozniej, jak juz odejdzie, "bo go nie rozumiesz i wiecznie masz wyrzuty", ze te wyrzuty mialas. Masz prawo i zrozumiesz to z czasem. Oby od razu po jego odejsciu, a nie dwa lata pozniej. Życia szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak jak pisze Beata
Kasia musi się zastanowić, czego chce wie już, że tamtego mężczyzny, którego pokochała nie ma - albo się zmienił, albo Kasia go wyidealizowała zresztą, kiedy ludzie się kochają zawsze są dla siebie milsi, więc może rzeczywiście był wspaniały, kiedy jeszcze kochał a teraz... czy jest szansa, by był dla niej tym - takim jak był wtedy? i czy zechce teraz zadośćuczynić za to co jej zrobił? w chwili obecnej to jakby wątpliwe, bo chyba on traktuje to niejako jak przymuszenie - przez sytuację, okoliczności - a nie jak coś, czego sam chce i świadomie wybiera, i będzie o to walczył. A właśnie takiej postawy chciałaby Kasia. I nie wiem Kasiu co powinnaś zrobić... naprawdę nie wiem, ale walcz choć o szacunek jeśli nie w jego oczach, to przynajmniej we własnych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wiem czego chce chce zebysmy odbudowali wszystko i zeby bylo tak jak dawniej albo i lepiej chcialam zeby pomogl mi o tym wszystkim zlym co bylo miedzy nami zapomniec a to nie byloby wcale takie trudne wystarczyloby zeby sie postaral jesli ma byc tak ze zostajemy ze soba ale jest nieciekawie albo bedziemy ze soba na pol gwizdka myslac caly czas ze to sie kiedys musi skonczyc to ja nie chce tak ja myslalam ze jak on sie zdecyduje dac nam szanse to faktycznie chce tego ale sie widocznie mylilam mie potrzebuje meza tylko dlatego zeby go miec nigdy nie mialam parcia na posiadanie meza i nie mialam parcia na slub jak wiele moich kolezanek i to ze sie rozwiedziemy tez nie bedzie swiadczylo o tym ze jestem bezwartosciowa po prostu nie wyszlo i juz ale nie potrafie sie zgodzic na to zeby on byl bo byl a ja mam robic dobra mine do zlej gry i byc zadowolona bo mnie nie zostawil przeciez nie na tym zycie polega chce zeby moj mezczyzna byl ze mna i mnie wspieral a nie zyl obok mnie i tutaj chyba macie racje ze nie da sie tego w taki sposob odbudowac jakbym ja tego chciala moze faktycznie nic nie zostalo z tej calej jego milosci a bez milosci nigdy to juz nie bedzie to samo... moja milosc nie wystarczy powiedzial ze teraz bede musiala dac mu troche czasu nie wie ile ale czy on nie mial juz wystarczajaco duzo czasu??? jesli sam stwierdzil ze chce zprobowac bez zadnych naciskow to dlaczego nie chce sie postarac powiedzialam mu ze to ze powiedzial ze chce sprobowac do niczego go nie zobowiazuje ze jesli czuje ze nie chce to moze jednak sie rozstanmy bo na sile nikomu jeszcze w zyciu nie wyszlo a on mi odpowiedzial swoim standardowym tekstem - ze juz nic nie wie i nie wie czego tak naprawde chce wiec wracamy do punktu wyjscia znaczy sie on bo ja chyba zaszlam troszke dalej bo nie wpadam juz w histerie na sama mysl rozwodu i bycia bez niego i sama zaczelam zauwazac ze nie koniecznie musi byc tak jak ja chce i ze moze faktycznie nic z tego nie bedzie nie pre juz slepo do tego aby byc z nim mimo wszystko zaczynam chyba realniej oceniac cala ta sytuacje zobaczymy co dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarpoma
ja tez usłyszałam ze za mało uczuc okazywałam i ze sie czepiałam i go denerwowałam:Pa jak do cholery miałam mu okazywac uczucia kiedy czułam ze cos sie z nim dzieje ,ze czuje ze jest nie taki ,odległy..czepiałam sie gdy próbowałam z nim rozmawiac a on ukrywał rózne rzeczy..najpierw poprostu sie go pytałam a on sie złoscił i wyszło ze to JA sie czepiam.gdy zaczełam weszyc w komputerze to chciuał sie ze mną rozejsc bo niby z powodu MOJEJ wyimaginowanej zazdrosci! ta zazdrosc okazała sie niebezpodstawna ale to ja byłam ta najgorsza...dziwne ze człowiek uczuc nie okazywał:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia w chwili
obecnej to tylko może być na pół gwizdka a nawet, sądząc z jego reakcji, to on niejako robi łaskę, że z tobą jest może, gdyby rzeczywiście wyglądało na to, że cię straci, zrozumiałby że nadal cię kocha, bo tak też może być na razie myśl o sobie i o dziecku, czas pokaże, czy w im jeszcze coś się tli nie ustępuj jednak i nie okazuj wdzięczności za to, że jest - nie na takich warunkach jałmużny... w tym względzie bardzo dobrze cię rozumiem i też kazałbym się facetowi wypchać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deszczowo....
jak dla mnie to facet po takim czyms to powinien sie kajac i blagac o wybaczenie, a on nic.... wiec szczerze mowiac nie widze happy endu tego zwiazku. jakby od poczatku Kasia go ''wziela za morde'' to teraz pewnie inaczej by sie zachowywal. bo teraz Kasi zachowanie to troche jak bomba z opoznionym zaplonem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasie nie będę się wdawać
w szczegóły powiem tylko, że doskonale cię rozumiem i twoje oczekiwania a także zawód jaki ci sprawia obecna postawa męża ja też bym chciała zadośćuczynienia, też bym chciała z powrotem tego mężczyznę, w którym się zakochałam wiem, jakie to trudne, że nie możesz go już w nim odnaleźć, jakie to beznadziejne, prawie jakby umarł... współczuję ci bardzo... wiem jak cię boli, naprawdę wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz to juz się zastanawiam czy Ty Kasiu powinnaś w ogóle z nim rozmawiać. Przeciez on nawet nie chce być z Tobą. Żeby chociaż powiedział: popełniłem błąd, zależy mi na Was, chcę zostać, a on mówi że nie wie czego chce. Dziś zamierzam przeprosić mojego męża za to że jestem upierdliwa, to uczciwy kochany człowiek - a ja się go czepiam często. Jak czytam te wypowiedzi dziewczyn po przejściach, zdaje sobie sprawę jakie mam szczęście. Choć muszę się przyznać, że ja nigdy do żadnego faceta nie miałam 100% zaufania, zawsze bałam się, że coś się może wydarzyć - choć nigdy żaden mnie nie zdradził. Zasada obowiązująca: nigdy nie mów nigdy, ale na miejscu Kasi będąc kulturalnie poprosiłabym go o wyprowadzkę, a także powiedziała, że jego powrót będzie możliwy jeśli będzie tego chciał tak na100% i się o to postara, żeby odzyskać zaufanie. W tej chwili bycie razem nie ma sensu - tot tylko sztuka dla sztuki... Każdej z nas może się to przydarzyć, facetom poprostu czasami odwala, jednak jeśli potrafi się przyznać do błędu - przeprosić, można spróbować uratować związek, jeśli mu nie zależy lub nie wie czego chce niech odejdzie. Tylko że chodzi o to, iż on sam nie wie co zrobić, bo odszedłby, ale obawia się rodziny - ich zdania, a zostać nie bardzo ma ochotę ale tak trzeba, i zazdroszczę Ci Kasiu - chciałabym umieć o tym trzeźwo rozmawiać w sytuacji małżeńskiego kryzysu. Trzymaj się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie skonczylam z nim rozmawiac poczekam na chwile kiedy on bedzie chcial porozmawiac i ma mi powiedziec wtedy cos konkretnego a tymaczasem bede intensywnie szukac pracy i powoli bede sie nastawiala na zycie bez niego zeby pozniej znow nie spadlo to wszystko na mnie tak niespodziewanie najwazniejsza jest praca kurde ale nie wiedzialam ze tak ciezko bedzie mi cos znalezc wczesniej nie chcialam nikogo prosic o pomoc chcialam sama znalezc prace i koniec a teraz chyba popytam znajomych, tesciow itp moze ktos mi pomoze praca jest dla mnie bardzo wazna w tym momencie wiec jesli ktos mi pomoze ja zalatwic to nie bede sie czula wcale gorzej niz jakbym ja sama znalazla a potem powoli bede ukladala swoje zycie i tak na razie bede tkwic w tym domu dopoki nie bede samodzielna ale przynajmniej oszczedze sobie teraz wielu stresow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejbisi
Problem w tym, że nie było takiego jednego konkretnego momentu kiedy Ty byś go po prostu wygoniła z domu i zażądała rozwodu. Nie było momentu kiedy by poczuł, że może was stracić, nie czuł strachu przed tym. Jak byś go wyrzuciła z domu to by nagle wrócił z podkulonym ogonem. A teraz powstała jakaś dziwna sytuacja, jest z tobą dla świętego spokoju ale marzy o innej. Ogólnie dziecinada. Wiem, że łatwo sobie wypowiadać opinie nie będąc osobą zagmatwaną w tą całą sytuację emocjonalnie, ale ja bym po prostu przestała kochać swojego faceta gdyby mi zrobił to co twój Tobie. I nawet jak by chcial do mnie wrocic to nie byłoby już takiej mozliwosci z mojej strony. W kazdym razie zmierzasz teraz w dobrym kierunku, chcesz sie uniezaleznic. Powodzenia przy szukaniu pracy, na pewno wkrotce znajdziesz wymarzona :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiu, przykro mi, ale z tego co piszesz - skoro on mówi że sam nie wie czego chce - to znaczy że Cię nie chce... to proste. Albo chce albo nie - a jeżeli nie jest pewny to znaczy że nie chce tak naprawdę. I tak jak ktoś tu napisał - on faktycznie nie poczuł że mógłby Ciebie (a raczej Was - córeczkę też) stracić - a to by na pewno pomogło. Brak Wam zdecydowania. Nie rozumiem jak możesz tak długo pozwalać na zwodzenie Ciebie bez jakichkolwiek konkretów z jego strony... bo ja bym na pewno tak długo nie wytrzymała. I na pewno zadałabym mu to pytanie jak by się czuł i co by zrobił gdybyś to Ty zrobiła mu to co on Tobie... Pozdrawiam i trzymaj się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beata681
a mi się wydaje, że on się totalnie . Chce zostać z wami ale bez waszych rozmów, przepraszania, tylko powinnaś przejść nad tym do porządku dziennym. Ty chcesz czegoś innego, bo on to zawalił i przepraszam by wypadało powiedzieć. Kaśka tu już decyzja należy do ciebie, przyjąć jego warunki i próbować zapomnieć albo zdecydować się na rozstanie.. Nie mnie tu doradzać. Ja raz tak wybaczyłam, tego że nie wziął mojej strony, nie obronił mnie. Też miesiąc myśleliśmy o rozwodzie a później było dobrze. A teraz pękło. Ale nie żałuję, chociaż miałam wtedy większe szanse na ułożenie sobie życia. Mój mąż nie mąż dzisiaj był, najpierw chciał mnie zdenerwować, później widziałam, że szukał pretekstu do pogadania i wyżalenia sie na ten zły świat. Był zdziwiony moim spokojem, opanowaniem i tym ze sobie radzę. Pierwszy raz tak spokojnie przeżyłam jego wizytę i kolacje jeszcze po tym zjadłam. To coraz mnie boli. Wiem że jeszcze dużo przede mną bo zbliżają się święta ale parę małych sukcesów już jest. Kasiu jesteś silna babka, wiesz jak sobie radzić. Zobaczysz że będziesz szczęśliwa z nim albo bez niego. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Kasi11
Witaj Kasiu ! Ja rowiez sledze Twoja sprawe od poczatku. Mysle, ze Ty sama musisz do wszystkiego dojsc. Wiele osob dobrze Ci tutaj radzi i zyczy, mysle ze nie jestes gotowa na pogodzenie sie z losem. Ja mialam troche podobna sytuacje, bylam z miloscia mojego zycia przez wiele lat, potem on zmienil towarzystwo i dowiedzialam sie , ze spotyka sie z kims. Nigdy mi nie byl w stanie tego powiedziec, przyznac sie. Co dziwne, mowil ze mnie kocha, ale nie chce ze mna byc. Po rozmowie z jego przyjaciele, dowiedzialam sie, ze moj A. potrzebuje czasu ''by sie wyszalec'' i do mnie wroci. Walczylam, ale bylo jeszcze gorzej. Blagalam, prosilam, plakalam, stracilam swoj honor i dume. I koniec. Ni docieralo do mnie, ze to ten czlowiek, ze sie zmienil. Nie wierzylam w to ! Przez 3 lata mialam depresje, anoreksje, zawalone studia, koszmar. Po 2 latach chcial wrocic, ja nadal kochalam, ale wiedzialam ze to nie ma sensu. Nie potrafilam mu wybaczyc. Ale czego ? Tego, ze nie byl szczery ze mna, ze nie mial odwagi powiedziec mi prawdy. Mysle ze Twoj maz Cie nie kocha i chce innego zycia. Czuje sie winny i zarazem zly, ze jest w takiej sytuacji. Jest na pewno zly na siebie, ze nie dojrzal do bycia mezem i ojcem, ale Ty go bardzo denerwujesz, bo mu o tym przypominasz. Wiem, ze nie jestes taka osoba, ale naprawde powinnas go kulturalnie wyrzucic z domu i zdac sobie sprawe, ze juz nigdy nie bedzie miedzy Wami 100% dobrze. Oczywiscie moze sie zdarzyc, ze sobie uswiadomi ze Was kocha, ale wydaje mi sie, ze Ty nie zapomnisz. On nie chce sie plaszczyc przed Toba, przepraszac, bo nie ma do Ciebie szacunku. Przykro mi, ze tak pisze, ale tak uwazam. Moja historia zakonczyla sie nieszczesliwie, ale dla niego. Przez lata probowal sie ze mna kontaktowac, ja twardo go olewalam, klamalam ze mam kogos, choc to nieprawda byla. Jest juz 10 lat po tym wydarzeniu i on wpadl w zle towarzystwo, bierze narkotyki i zyje na gigancie. By najlepszym studentem i pochodzil ze swietnej rodziny. Ja jestem szczesliwie zareczona i mieszkam za granica. Konczac moja obszerna wypowiedz : walcz o siebie, zostaw go. Moze jeszcze sa szanse, ale on juz nigdy nie bedzie tym, jakim go pokochalas. Najlepsze zyczenia !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak dzień mino
merc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×