Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tonący wodnik

JAK ODEJŚĆ Z TOKSYCZNEGO ZWIĄZKU?

Polecane posty

Gość na samym dnie....770826
my nie jestesmy malzenstwem,zyjemy w zwiazku...choc to patologia a nie zwiazek.Wczesniej pewnie i byly jakies sygnaly jak np.ta chorobliwa zazdrosc,ale jak zylam z mezem ktorego kompletnie nie obchodzilam...to uwazalam jego zazdrosc za oznake glebokiego uczucia,powiem tak,jesli pochodzisz z normalnej rodziny,z tzw.zasadami,wzajemnym szacunkiem i miloscia,to za cholere takiego typa nie rozkminisz na poczatku.Teraz nie ma opcji zebym drugi raz sie naciela,juz wiem na co zwracac uwage,co i w jaki sposob odczytywac.Wczesniej nie mialam pojecia ,ze ta falszywa zazdrosc to zwykla chec przejecia kontroli nad wszystkim co robisz,chcesz zrobic i myslisz i ukarania cie za to wszystko,bo z gory zaklada ze we wszystkim czai sie podstep.Druga sprawa to po-etne rozdwojenie jazni,ten facet jest kilkoma osobami naraz-i wszystkie je sobie wymyslil,nigdy nie wiesz kiedy mowi prawde,od lzawej historii o smierci swojej narzeczonej tuz przed slubem,po opowiesci rodzinne,zawod wyuczony,i inne proste na pozor sytuacje zyciowe...poprostu skrajny mitoman.Gdy go przyprzesz do muru wypiera sie wszystkiego,agresywnie wmawiajac ci ze masz nie pokolei w glowie,ze on nigdy czegos takiego nie mowil...poprostu masakra!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotkaaa26
ja mam za sobą kolejną kłótnię i kolejny przepłakany dzień i noc....rano czułam się jak śmieć,bo tak mnie potraktowa-bo na to pozwoliłam.....w tej chwili nie ma go przy mnie,więc czuję się silna,ale jak tylko wróci zacznie się codzienne przedstawienie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotkaaa26
na samym dnie...jakbym czytała swoją historię....mój facet też ma dosłownie rozdwojenie jaźni,chorobliwa zazdrość,chęć przejęcia kontroli nad moim zyciem i wmawianie mi,że to ja jestem chora psychicznie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny trzymajcie się, ja takich rzeczy nie znam z mojim facetem, u nas nadal spokój, atmosfera się poprawiła, wczoraj rozmawialiśmy chwilę na nasze tematy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W moim związku też kiedyś było inaczej, nie było od poczatku wyzwisk i tego typu rzeczy Nie jestem z natury tego typu osobą, która pozwoliłaby na to w nadmiarze ... Było fajnie, miło i cudownie, dopóki nie odkryłam jego drugiej natury i jego tajemnic... Juz wtedy chciałam odejść, ale zatrzymał mnie kłamstwami, a wymyślał do tego takie fabuły, ze powinien pisać scenariusze.Pół roku ostatnie, to było takie miotanie się. Ale jak zorientował się, ze odchodzę na poważnie, to dopiero się zaczęło i na nic prośby, by się rozstać, jak ludzie...Facet zniszczył wszystko, co było dobre i wszystkie miłe wspomnienia. W ogóle nie ma klasy, naprawdę już mi mija ta tęsknota, załoba...Terazczuję żal i narastającą złość, chyba się wyzwalam z nałogu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na samym dnie....770826
do stokrotkaaaa...bo to jest jakby caly zespol zachowan,u nich wszystkich identyczny,wiec jesli tak jest to rowniez to samo na nich dziala,a mysle ze jest to niepewnosc i jawne olewanie tego,jesli wyjdziesz gdziekolwiek wieczorem,jak masz mame,kolezanke...kogokolwiek tylko zeby nie wiedzial gdzie,niech dostanie obledu,niech mu sie ten ptasi mozg zagotuje...a ty wylacz w tym czasie telefon i nie odbieraj,nie wracaj np.przez kilka dni-weekend do domu.U mnie to zawsze dzialalo,teraz oczywiscie jestem uziemiona,ale tak wlasnie robilam,ze nie podporzadkowywalam sie jego chorej dyktaturze i wiedzial ze jak przegnie to ja znikam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znowu znalazam rozbieżności, to znaczy mój mnie nie okamuje, choćby to była najgorsza prawda mówi mi prawdę, nigdy też nie musiaam znikać, więc może mój związek nie jest toksyczny, wyzwiska? nie pamiętam nic takiego, prędzej to ja go nazwałam niż on mnie i to nic więcej jak głupek, jak mi sie nie spodobało jego zachowanie np.po kilku piwach, pić też nie pije tak jak wszyscy-od okazji do okazji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anialon, u Ciebie z tego co piszesz, chyba naprawdę nie jest tak żle i toksycznie, więc w czym macie problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesteśmy wybuchowi, impulsywni, jakis czas ja byłam chłodna dla niego(liczyć można na lata), mijamy się nie możemy sie zejść z naszymi oczekiwaniami wobec siebie tak, żeby atmosfera w domu była luźna, fajna i ciepła ciągle są jakieś dziwaczne napięcia ale znowu jest ok, fajnie, swobodnie, luzacko, po przyjacielsku i tak do następnej awantury z racji swojej wrażliwości wszystko mocno przeżywam, on z resztą też jest wrażliwy, więc niełatwo z małego problemu zrobić wielki jak humorki mamy nie takie i wtedy naprawdę ciężko się pozbierać, zaczynam mysleć intensywnie o tym co między nami i skąd to się wzięło, doszukuje sie problemów w dzieciństwie, obwiniam siebie, wpadam w dołki, ale zawsze sama z nich wychodzę, na koniec zastanawiam się: skoro tak strasznie przwżywam i tak druzgocący wpływ on ma na mnie, to ja chyba tkwię w toksycznym związku można zgłupieć, ponieważ jak jest dobrze, to jest naprawdę dobrze, a jak jest źle, jak się kłócimy to jest tak zwana masakra, strasznie to przeżywam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem zmęczona tym wsyztskim. cały czas zagłuszałam emocje, wypychałam dzien po brzegi, mnóstwo obwiązków, imprez, spotkac, bylyby się zmęczyc i nie mysleć. teraz chcę ciszy, spokoju. zamykam sie w domu. biorę się za pracę mgr, unikam spotkań, nie chcę bodxców. chcę się zastanowic nad tym, co dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tonący wodnik
Halo halo!!! A mój wielki Pan się odezwał, na odległośc, bezpieczniej, rozmawiamy tylko przez jakies komunikatory więc mam ten komfort, że moge się wyłaczyc gdy podniesie glos... Muszę przyznac, że ksiązka "Kobiety, ktore kochaja za bardzo" pomogla mi. I to jak! Zrozumialam, że to tak właściwie nie chodzi o to, żeby to on się zmienił - tylko ja. Nie dla niego, dla nas, tylko dla mnie samej. Teraz calą energię jaką tracila na próbę ratowania naszego pozal się związku przeznaczylam na inwestycję w siebie. I czuję się cudownie!!! Zapisałam się na kursy tańca, fitness, chodzę do kosmetyczki, dogadzam sobie i przestałam tak strasznie się bac o, to co się stanie, gdy przestanę zabiegac o nasz związek - no bo przecież ON tego nie zrobi! Te wszystkie telefony, podróże, dogadzanie mu, a nóż zlagodnieje. Boże ile pieniędzy w błoto!! ...No i stracilam siebie po drodze, godnośc, twarz i kilka miesięcy z zycia. No! ale juz jestem! Mój przyjaciel ostatnio wymyslil niezłe porównanie, powiedzial "Ty się zachowujesz jak ktoś, kto zyjąc w ciemnej jaskini sam siebie podpala, żeby innym dac światło. Może po prostu z tej jaskini musisz wyjśc. A o innych się nie martw. Też znajdą drogę do wyjścia." ;) A jak u Was kobietki? Lepiej, gorzej, bez zmian?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej wodniczku! Bardzo pięknie i mądrze powiedział ten twój kolega. Takie słowa pomagają żyć.:) U mnie nic się nie zmieniło. Ciągle trwam przy swoim postanowieniu-czyli zero kontaktu. Ignoruję sms, nie odbieram telefonów, nie odczytuję wiadomosci od nieznanych numerów, po co mam się dołować... zresztą to wszystko jest coraz rzadsze, czasem nawet kilka dni mam spokój. U mnie nie będzie powrotu, ani rozmów, ja chcę zapomnieć i coraz bardziej zapominam, najgorsze jest to, że te nerwy wytraciły mnie z równowagi wieczorami nie mogę zasnąć , a w nocy źle sypiam... Staram się myśleć o sobie, pracuję nad sobą, zaczęłam uprawiać jogę, by się zrelaksować, staram się wychodzić do ludzi i spotykać z dawno nie widzianymi znajomymi. Ot i tyle u mnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej wodniczku! Bardzo pięknie i mądrze powiedział ten twój kolega. Takie słowa pomagają żyć.:) U mnie nic się nie zmieniło. Ciągle trwam przy swoim postanowieniu-czyli zero kontaktu. Ignoruję sms, nie odbieram telefonów, nie odczytuję wiadomosci od nieznanych numerów, po co mam się dołować... zresztą to wszystko jest coraz rzadsze, czasem nawet kilka dni mam spokój. U mnie nie będzie powrotu, ani rozmów, ja chcę zapomnieć i coraz bardziej zapominam, najgorsze jest to, że te nerwy wytraciły mnie z równowagi wieczorami nie mogę zasnąć , a w nocy źle sypiam... Staram się myśleć o sobie, pracuję nad sobą, zaczęłam uprawiać jogę, by się zrelaksować, staram się wychodzić do ludzi i spotykać z dawno nie widzianymi znajomymi. Ot i tyle u mnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a u mnie był taki czas, że każdy dzien wypełniały mi imprezy, spotkania towarzyskie. a teraz powiedziałam stop, chcę się zatrzymać, pomyśleć. skupiam się na nauce i sprawach zawodowych. mysle o nim, chciałąbym napisać, ale odkładam to w czasie aż nie będę zupełnie pewna czego chcę. Czasem zatęsknię, ale to jeszcze nie miłość. czasem myslę o kims zupełnie nowym, że pewnego dnia kogoś spotkam, zakocham sie i będę szczęśliwa. ale potem znów myslami wracam do niego, że to może on jest tym jedynym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna....
Ja mam inny problem... moj chlopak jest kochany i mily dla mnie jednak nipokoi mnie co innego jego zazdrosc... ostatnio obrazil sie na mnie ze kolezanka dzwonila do mnie 4 razy... zawsze kiedy probuje zadzwonic a numer jest zajety robi mi awanture, nie moge miec kolegow nie moge wychodzic bez niego nigdzie oprocz do pracy albo do sklepu, meczy mnie to strasznie czuje sie taka samotna zamknieta w sobie. Nie podoba mi sie jego podejscie do zycia bo mowi ze nie obchodzi go co bedzie jutro liczy sie dzisiaj... probuje od niego odejsc juz od okolo 8 miesiecy ale on mowi ze popelni samobójstwo nic juz nie potrafie zrobic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak ktoś ci mówi, że popełni samobójstwo jak go zostawisz to jest to psychiczne znęcanie się nad Tobą. Co to za facet, że nawet koleżanka nie może do Ciebie zadzwonić :O Jeśli ci na nim nie zależy podpuść go tym bardziej, ja bym mówiła że jedna dzwoniła cztery, a druga osiem razy i że wogóle wszyscy się zastanawiają czy z tobą wszystko w porządku bo zniknęłaś z życia. Nie rezygnuje się dla faceta z własnego życia nawet jeśli to książe z bajki. Ogranicz kontakty z nim, potem po prostu zakończ znajomość i powoedz mu że chyba z nim cos nie tak że cię straszy że się zabije jeśli z nim zerwiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja mam trochę inny problem choć powiązany z tematem. Otóż byłam przez 3 lata w takim samym związku o którym piszecie. Dzięki książce "Kobiety, które kochają za bardzo" udało mi się powoli odbudować poczucie własnej wartości. Uczucie, które mną tak kierowało, zniewalało mnie powoli zaczęło gasnąć. Zaczęłam dostrzegać wszystkie wady, zaczęłam się Nim brzydzić. Widziałam coraz wyraźniej, że obraz siebie, który przede mną stworzył to fikcja, że to nie jest silny, pewny siebie facet tylko zakompleksiony, mały człowieczek, który dowartościowuje się gnębieniem mnie, flirtowaniem z innymi panienkami. Nabrałam siły żeby odejść. Odeszłam. Na początku w to nie wierzył. Były groźby, że się zabije, było samookaleczanie się. Nagle zrozumiał co stracił ale ja byłam nieugięta. On popadł w depresję, wycofał się z życia towarzyskiego, nie wychodził z domu, nie jadł, schudł 25 kg. Najpierw psycholog, terapie, leki, później psychiatra. Jest coraz gorzej, nikt nie potrafi mu pomóc. Wiem to wszystko od jego ojca. Dzwonił do mnie ostatnio bo już nie wie co robić, że on powoli umiera, że z nikim już nie rozmawia tylko powtarza cały czas moje imię wołając żebym wróciła :( Nie wiem co robić :( Wracając czy nawiązując jakikolwiek kontakt przecież dam mu nadzieję a wiem, że nigdy już nie obdarzę go miłością, którą kiedyś czułam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozzumienie
Przeczytałam pierwsze 3 str i również dołączam. Aż dziw bierze że wszystko jest tak podobne... Ja odeszłam prawie miesiąc temu a wróciłam po 5 dniach:( nie wytrzymalam.Pisał do mnie itd. Teraz jesteśmy ze sobą, a ja cały czas chce odejść. Boje sie dalszego życia z nim. Byl czas kiedy pokazał swoje (złe) oblicze-gdzie czułam sie jak NIKT.A moje poczucie wartości spadło do ZERA. Wybaczyłam? Może tak, ale wciąz pamiętam. Momentami on staje sie dla mnie żałosny i obrzydliwy. Drażni mnie w nim wszytko. Ale ja UDAJE że jest ok. Przytulam go, całuje itd. - Chyba sama sobie robie krzywdę-zapędzam sie w kozi róg. Może jednak kupię tą książkę o "Kobietach które kochają za bardzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozzumienie
I chyba wiem co mnie powstrzymuje, zeby odejść. STRACH, że on sie zemści za to że go zostawiłam. Że będzi mi groził itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skoro o tym
skoro o tym piszesz to fakt,że zaczynasz dostrzegać toksyczność tegfo związku i chcesz odejśc ale nie jestes na tyle gotowa by to zrobić, tak naprawde nikt ci w tym nie pomoże, ty sama musisz wytyczyc sobie granice i podjąć dojrzałą decyzję, Wiem cos o tym, tez tkwiłam w takim zwiazku prawie 3 lata, długie parszywe lata, bita, wyzywana,poniżana, z pełną kontrolą nad wszystkim łącznie z kontaktaktami z rodziną. Odchodziłam i wracała, pisałam na forum tak jak ty teraz,sama musiałam dojrzec do tej decyzji, nikt nie ma prawa ponizać, i wyniszczac cię od srodka. nawet nie wiesz jaka rysa po tym zostaje i jak długo trzeba dochodzic do siebie, typy tych facetów to osoby niewiele soba reprezentujące z niskim poczuciem wartości,pastwia się nad kobieta wykorzystując uczucie i bawia się emocjonalnie, eksperymentuja i ciesza się jacy to sa wielcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
STRACH, że on sie zemści za to że go zostawiłam. Że będzi mi groził itd. sciemniac to my, nie odchodzisz ze strachu przed samotnoscia i tyle, oczywiscie dodatkowo zaczynasz byc uzalezniona od pewnych wzorcow zachowan i jak dluzej w takim zwiazku pobedziesz to raptownie rosna szanse, ze twoj kolejny partner bedzie sie zachowywal identycznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Zagubionej1986
Ten Twój facet to jakiś psychol. Nie daj się brać na litość! Z jakiej racji masz poświęcać swoje życie by ratować jego? Co Ty Matka Teresa jesteś? Zresztą mocno w to wątpię, że to wszystko prawda. Pewnie ojca namówił aby Cię przekonał do powrotu. Już to widzę jak on leży na łożu śmierci i w kółko powtarza Twoje imię hehehe. Ojciec jak chce mu pomóc niech dobrego psychiatrę wezwie i kroplówką go dokarmia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieska
Dziewczyny pomóżcie mi... :-( jestem w podobnej sytuacji jak autorka tyle tylko że my mieszkamy ze sobą. Ja już nie wytrzymuje psychicznie. Dziś mnie kocha a jutro przez byle jaką wymianę zdań ode mnie odchodzi... mój e-mail: passoa58@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś mnie kocha a jutro przez byle jaką wymianę zdań ode mnie odchodzi... to raz go nie zatrzymuj i zobaczysz jak nagle rura zmieknie i zacznie cie przepraszac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieska
zawsze szczery... raz tak zrobilam, najpierw walczylam, az w koncu poddalam sieWiesz co mi wtedy powiedzial? ze bardzo szybko sobie go odpuscilam i ze teraz wie ile byl dla mnie wart !!! Nieważne ile razy mnie poniżał, ubliżał mi i mojej rodzinie, nieważne ile mi krzywdy i przykrości wyrządził... nie umiem od niego odejść :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze szczery... raz tak zrobilam, najpierw walczylam, az w koncu poddalam sieWiesz co mi wtedy powiedzial? ze bardzo szybko sobie go odpuscilam i ze teraz wie ile byl dla mnie wart !!! klasyczna manipulacja a ty sie na to lapiesz. powinnas powiedziec wtedy tak - posluchaj ciolku, to ty chciales ode mnie odejsc bez powodu, skoro tak to swiadczy raczej o tym le ja jestem warta dla ciebie, a jesli urzadzasz sobie jakies testy czy gierki to idz sie pobaw z kims innym, bo ja nie zamierzam tego dluzej znosic, zegnam Nieważne ile razy mnie poniżał, ubliżał mi i mojej rodzinie, nieważne ile mi krzywdy i przykrości wyrządził... nie umiem od niego odejść no coz, warto pojsc do psychologa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja7891
jejuś...razniej mi teraz..ja tez przez to przeszłam..na poczatku było cudownie prezenty, kwiaty, kolacje, masaże..w ogole zrobił na mnie takie wrażenie..wiedziałam,że nie bedzie tak zawsze,..ale nie wiedziałam,że bęfdzie sie nade mna tak znęcał psychiocznie..zaczął pić, grać..teraz się odtruł..ale są panienki inne..telefony,smsy portale randkowe..nie mam siły..robiłam wszystko..sprzątałam, gotowałam, zajmowałam się jego dzieckiem..nie mieszkałam z nim..pomieszkiwałam..od roku zaczęły sie jazdy dziwny..nie odzywał się..poniżał mnie w smsach..miałam dość..ale ciągle trwałam.. teraz ma oparcie w innej..a ja chodzę i rycze..choć wiem,że to juz nie ma sensu,.nie ufam mu..nie wierze w ani jedno jego słowo..nie słucham co mówi..zadzownił wlasnie i cos tam poburczal dupek..nienawidze go takiego...tlumaczylam sobie ze on taki nie jest ze to problemy alkohol!!!ale nie to ON!! I NIGDY SIE NIE ZMIENI.. a kiedys zostanie sam..bo kto z nim wytrzyma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieska
zawsze szczery w takim razie jak to rozegrac? mieszkamy razem od 1,5 roku w duzym miescie, 100 km od naszego rodzinnego miasta. wynajmujemy razem mieszkanie. on twierdzi ze odchodzi ale jednak mieszka ze mna, spimy w jednym lozku, tyle tylko ze zachowuje sie tak jakby mnie tam nie bylo. Dlaczego nie ma na tyle honoru zeby jednak odejsc i dac mi w koncu swiety spokoj? po co ze mna siedzi w tym zasranym mieszkaniu? czy to tez jedna z jego form znecania sie nade mna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego nie ma na tyle honoru zeby jednak odejsc i dac mi w koncu swiety spokoj? po co ze mna siedzi w tym zasranym mieszkaniu? czy to tez jedna z jego form znecania sie nade mna? jak zawsze zadajesz nie te pytania co trzeba - on tak robi bo mu tak wygodnie, bo owinal cie wokol palca, bo pewnie moze sie wyladowac, wykrzyczec a pozniej i tak spicie w jednym lozku i sie bzykacie - zyc nie umierac pytania wlasciwe brzmia : 1. dlaczego nie masz na tyle godnosci, zeby od niego odejsc? 2. dlaczego zastanawiasz sie czemu on nie odchodzi? 3. dlaczego pozwalasz mu robic z toba to co mu pasuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieska
zawsze szczery masz racje, ja to wszystko wiem Dlaczego nie mam tyle godności żeby odejść? bo za każdym razem on uważa że to wszystko moja wina i ja zaczynam w to wierzyć i staram sie zmienić. I za każdym razem obiecuje sobie że jak juz wszystko ucichnie to usiąde z nim i porozmawiam o tym jak jest i ze tak byc nie powinno, ale nigdy nie mam odwagi. wlasnie moze potrzebuje takiego jak Twoje obiektywnego spojrzenia dziękuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×