Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość citroneka

Przeżywalność z alkoholową marskością wątroby.

Polecane posty

Gość Andziaaa84
Nika0404 nie martw sie :* pamietaj,ze to wasze starania i tak sa niczym jesli on sam nei zechce przestac pic :) po prostu stracil kontrole i same nie dacie sobie rade,niestety! albo pomoc psychologa albo nikogo,wy samen iestety jestescie malo swiadome tego co trzeba robic by bylo dobrze i to nei tylko z nim ale i z wami :) ja np bylam na paru warsztatach i goraco polecam! nawet jedna wizyte kiedy odkrylam syndromy DDA (dorosle dzicko alkoholika) duzo mi dala i wniosla do mojego zycia ulatwiajac je! moze i pisze jak reklama czegos,ale naprawde jestem tym zachwycona!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nika0404
Witam To już chyba ostanie dni mojego ojca. Próbował jeszcze pić kilka tygodni temu ale organizm już nie poradził sobie z tym. Osłabł zupełnie nie może wstać z łóżka jeśli już się podniesie to na kilka minut. Zupełny brak apetytu teraz jeszcze ciągle kaszle i nie jest to kaszel z przeziębienia, boję się, że to woda w opłucnej. Prosimy go żeby dał się zawieść do szpitala ale nie pozwala na to, awanturuje się gdy tylko zaczynam ten temat. Lekarz wezwany do domu niewiele mógł pomóc, a tata zrobił przedstawienie wyzywając go i nas przy okazji. Ojciec twierdzi, że go nic nie boli i nikt nie będzie go już badał , ma dość szpitali i leczenia. Serce mi pęka jak na to patrzę, chcę mu pomóc i nie mogę bo mi nie pozwala, wszyscy jesteśmy przygnębieni. Nie chcę nawet myśleć o świętach, będą chyba najsmutniejsze od śmierci mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andziaaa84
Pektus odnośnie twojej wypowiedzi to ten stek bzdur da sie do razu wyodrębnic i nikt nie zwraca na niego wagi,wiec po co się na tym koncentorwać. A co do nadziei i wiary to widzisz może i twierdzisz,że wystarczy chcieć,ale na jednym przypadku niestety nie można się opierać. To ja mogłabym napisać właśnie,że nie robią,bo mojemu tacie nie chcieli zrobić, mój tata tak a nie inaczej przechodził to wszystko,ale to nei znaczy,że każdy! Przypadki są podobne,ale nie takie same niestety... ale miło,że ktoś z tą chorobą zagląda tutaj i jest (tak myślę) w stanie pomóc swoją wypowiedzią. CIeszę się i czekam aż napiszesz coś więcej o sobie. a z Tobą Nika0404 jestem cały czas myślami! Trzymaj się tam! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nika0404
Witam Ojciec wylądował w szpitalu, tym razem na oddziale płucnym bo ma zapalenie płuc.Organizm wcale się nie broni nawet nie miał gorączki tylko kaszlał. Brat przemocą zabrał go do lekarza bo oczywiście sam nie chciał dać się zawieść. Jeść nie chce tylko kleiki i jogurty dobrze, że choć to pije, jest chudy i słaby, ma opuchnięte nogi zażółconą skórę i wzdęty brzuch, nie jest dobrze, ale mamy nadzieję. Jak podleczą płuca to zajmiemy się zaraz wątrobą, a potem przymusowy odwyk, mam nadzieję, że ojcu i nam starczy sił do walki z tym nałogiem. Chcę zapewnić mu godną starość może mi się uda. Pozdrawiam wszystkich. Zdrowych, spokojnych i trzeźwych Świąt Bożego Narodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andziaaa84
no właśnie zdrowych i wesołych świąt!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jz
Moja Mama jest juz 3 raz w szpitalu po 2 letniej przerwie. Sonde miala przez 12 godzin, transfuzja 2 KKCz. Teraz odpoczywa, cukier zaczal sie wahac, jest podejrzenie cukrzycy t2 i eksperymenty z insulina. Skarzy sie troche na opuchniete nogi. Endoskopia wykazala male ogniska zylakow (wczesniej miala III stopnia) - dokladnie bede wiedzial na wypisie, ciezko dowiedziec sie czegos wiecej. Dwa lata temu miala wyrazna encefalopatie i anemie (hemoglobina 4), teraz nie. Ogólne objawy zawsze zaczynaja sie od silnego bolu stawu, po 12 godzinach zazwyczaj pojawia sie krew, wymioty i karetka. Przestraszyla sie, walczymy dalej. Przydalby sie glukometr ktory mierzy zarowno cukier jak i alkohol.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nika0404
Rozmawiałam z lekarzem, nie jest dobrze ojciec nie reaguje na antybiotyki, a silnych nie mogą mu podać bo chora wątroba. Na bazie zapalenia płuc rozwija się już gruźlica ciągle płaczę a jutro muszę iść do pracy i się uśmiechać Boże jak mi ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rutka
I ja dołączam do wątku... Do niedawna tylko podczytywałam z nadzieją, że tak się nie stanie, a jednak dni mojego ojca też z zaawansowaną marskością są chyba nielicznymi, które mu pozostały... Może od początku: pił odkąd pamiętam, oczywiście z przerwami , ale pił, wszystko mu dawno wybaczyłam, ale niestety dobry to raczej nie był. Niby nas kochał i serce miał miękkie, ale jak wypił to awantury robił potworne... Zawsze się wstydziłam i bałam, że przyjdzie pijany. Choruje od kilku lat, marskość ma stwierdzoną gdzieś od roku, w szpitalu leżał kilka razy w tym roku i za każdym razem wychodził słabszy i bardziej chory. Teraz wyszedł przed świętami, wygląda jak wrak człowieka (64l.), dużo schudł (był otyły - ponad 100kg), ma zaawansowane wodobrzusze - założyli mu dren do brzucha i ciągle płyn się zbiera, nie może jeść - ciągle zwraca, jest słaby, nerwowy, strasznie żółty i spowolniały. Męczą go krwotoki z nosa.Na wypisie ma marskość wątroby w stadium niewydolności, encefalopatia wątrobowa, puchlina brzuszna... Niestety jedyne co go cieszy i czego pragnie to szklanka piwa, po której podobno nie zwraca. Czy on umrze śmiercią głodową?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nika0404
Codziennie chodzę do szpitala próbuję karmić ojca niemal na siłę ale rezultat jest niewielki, nie chce wstawać z łóżka ma cewnik i pampersa, jest chudy, słaby, żółty, trochę kaszle, dusi go ten kaszel. To wszystko jest okropne, patrzenie na ten ból, na tą kupkę nieszczęścia. Pamiętam jak potrafił być niedobry, agresywny w stosunku do mamy i obojętny na nasz los, a teraz leży słaby i wystraszony. Wszystko mu wybaczyliśmy i wybaczamy dalej bo jest dalej niedobry próbuje nas ustawiać. Rudka u mojego ojca też był zanik apetytu, Twój ojciec w końcu przestanie wstawać bo opadnie z sił, trafi do szpitala lub zapadnie w śpiączkę, wiem co przechodzisz ja też zastanawiam się czym żyje mój ojciec nic nie jedząc chyba kroplówki go trzymają przy życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nika0404
Rutka przepraszam za błąd w pseł. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jz
Ku przestrodze - szpital na poprzednim wypisie nie wpisal (w piatek jak to mowia jest wzmozony ruch) ze chory powinien sie leczyc na cukrzyce. Odkryla to osoba ktora teraz robila USG bedac w archiwum. Minely dwa lata podczas ktorych widac bylo objawy, chory leczyl sie w poradni hepatologicznej ktora nic nie wykryla. Ciekawe czy ktos w takich wypadkach sie sadzil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nika0404
Max Zander vel Klaun kto Ci powiedział, że woda utleniona może leczyć gruźlicę? Stosuję na skaleczenia ale przyjmować bym się bała, a już z pewnością nie podałabym jej człowiekowi w tak ciężkim stanie jak mój ojciec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nika0404
Właśnie wracam ze szpitala, stan ojca: bardzo ciężki, dostaje leki na płuca, wątrobę, a teraz też na nerki bo są objawy niewydolności. Lekarka otwarcie powiedziała nam, że ojciec umiera. Nie wiemy ile to potrwa oby się nie męczył bo tego chyba nie zniosę. Martwię się o siostrę bo ma słabe nerwy i o brata bo z ojcem mieszkał nie chcę by czuł się winny stanu ojca bo on nie dał sobie pomóc. Lekarka bardzo miła szczerze z nami rozmawiała i starała się nas wesprzeć. Boże daj ojcu ulgę w bólu i nam siły by to przejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nika0404
Mija pięć dni odkąd ojciec ma podłączony lek który oczyszcza mu krew wyręczając niewydolne nerki. Zrobili mu wkłucie podobojczykowe bo żył już nie można było złapać, ma całe sine ręce od igieł. Ma wzdęty brzuch do tego stopnia, że na skórze porobiły się rozstępy upuszczali mu płyny bo nerki nie wydalają. Myślę, że cierpi choć lekarka mówiła, że nie, ale pewnie powiedziała tak by nas uspokoić. Chodzimy do ojca codziennie by dać mu pić choć troszeczkę łyżeczką bo słomką nie ma już siły się napić. Siedzimy przy nim poprawiamy ja modlę się patrząc na ojca i proszę Boga o ulgę w cierpieniu dla niego. Bo tylko tyle mogę zrobić. Ojciec nas nie poznaje już choć czasami myślę,że wie kim jesteśmy, pyta tylko o brata kiedy do niego przyjedzie, kilka razy pytał o mamę choć ona nie żyje od sześciu lat. Traci świadomość i znowu odzyskuje, krzyczy,majaczy, potem znowu zasypia. Kilka dni temu był u niego ksiądz z ostatnim namaszczeniem uspokoiło mnie to trochę. Zawsze bałam się, że umrze gdzieś napity i brudny, teraz wiem,że odchodzi godnie po ludzku wśród ludzi, mając bliskich przy sobie, chodź my nie dostaliśmy od niego nic więcej prócz życia to teraz chcemy mu dać z siebie ile tylko możemy.Tak wychowała nas mama i to chcę przekazać moim dzieciom. Piszę ten monolog i mam nadzieję, że ktoś też napisze jeszcze tu coś od siebie, ja szukałam tu wsparcia, czy znalazłam? Nie wiem. Mogłam wylać z siebie żal i to mi pomogło, jeśli ktoś to przeczyta i napisze coś od siebie przeczytam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rutka
Mój Tata nie żyje, wszystko działo się zaraz po tym jak się tutaj znalazłam... Nie czuję ulgi, strasznie mi go żal, był taki żółty i bezbronny... Nie mógł się właściwie ruszać, mało kontaktował i odszedł, kiedy nas przy nim nie było... Mam tylko nadzieję, że nic Go już nie boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nika0404
Rutka tak mi przykro z powodu Twojego ojca. Mój jest w stanie krytycznym, nic nie można zrobić. Nerki stanęły i gdyby nie leki podawane dożylnie już by nie żył. Nie wiem czy to lepiej, że lekarze podtrzymują go na siłę przy życiu gdy wiadomo, że jest już zbyt późno by pomóc. Wezwałyśmy do niego księdza, chodzimy codziennie do niego. Wczoraj dużo krzyczał, jęczał i rozstawiał nas po kątach. Dziś był senny, słaby,charczał i kaszlał. Raz prosił o to by mu unieść głowę, by zaraz prosić o opuszczenie go niżej. Trzyma się kurczowo życia choć bardzo cierpi, płyny zatrzymały się w brzuchu i zalewają go całego od środka, nie założą mu drenu bo boją się krwotoku. Co rano boję się, że zadzwonią ze szpitala, że już nie żyje. Cierpię gdy patrzę na niego. Pomaga mi wtedy modlitwa, proszę Boga bu ulżył ojcu w bólu ale też ciągle powtarzam sobie ,,bądź wola Twoja". Są rzeczy na które nie mamy wpływu choć bardzo byśmy chcieli i trudno jest pogodzić się z obrotem spraw. U mnie w życiu wszystko toczy się odwrotnie, najpierw pochowałam mamę, była dużo młodsza od ojca, potem był ślub teraz żegnam ojca, a dopiero chcemy postarać się o dziecko, a wszystko powinno być inaczej: ślub, dzieci, radość dziadków z wnuków i dużo, dużo później pożegnanie Ich jako seniorów rodziny. Trudno jest, jak jest trzeba żyć dalej. Czas leczy rany i Rutka nie miej do siebie żalu, że nie byłaś przy ojcu w chwili śmierci bo on pewnie nie miałby o to żalu do Ciebie. Nie miałaś wpływu na Jego życie bo był dorosły i picie to był Jego wybór, choć okazał się zgubny w skutkach. Trzymaj się ja jakoś daję radę choć lekarka mówił by szykować się na najgorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AMANDA........................
Nika jak Ty jesteś dzielna. W ogóle musisz być cudownym człowiekiem. Mocno Cie przytulam 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nika0404
Max Zander vel Klaun nie ucz katolików pisać słowa Bóg bo zawsze będą je pisać przez B. Myślę, że Twoje błądzenie po forach dotyczących ciężkich chorób jest objawem problemów ze zdrowiem lecz z pewnością nie fizycznym. Pewnie powinnam zrobić to co wszyscy, którzy piszą na tych stronach, czyli zignorować Cię i następnym razem tak zrobię. AMANDA dzięki, kilka Twoich słów i jest mi trochę raźniej, napisz coś jeszcze czy Ty też przechodzisz to co większość piszących tu osób? Idę już spać byłam jeszcze trochę u ojca teraz, sama bez siostry i brata, spał, był spokojny ale ma taki bulgocący oddech i coraz słabszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rutka
Dziękuję za okazane współczucie, Niko trzymaj się, wiem ile siły i odwagi trzeba mieć, aby wejść do szpitala, albo odebrać telefon i patrzeć na bliską osobę, której nie można pomóc. Jesteś młodsza ode mnie i taka dojrzała, ja mam jeszcze cudowną mamę, męża i nastoletnie dzieci, a po śmierci Taty czuję się opuszczona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nika0404
Mój tata zmarł w niedzielę, byłyśmy u niego z siostrą, był nieprzytomny, wyszłyśmy na chwilę, a gdy wróciłyśmy już nie żył, zasnął sobie cichutko, serce przestało bić. Płakałam bo nie było mnie przy nim w tej chwili, panie pielęgniarki mówiły, że często umierający czeka, aż rodzina wyjdzie bo wtedy łatwiej mu odejść, może coś w tym jest. Dziś był pogrzeb. Myślałam kiedyś, że łatwiej mi będzie pożegnać ojca niż mamę bo z mamą miałam lepszy kontakt ale to nieprawda, boli tak samo, a może bardziej bo już nie mam żadnego z rodziców. Tata zmarł po piętnastej w godzinie Miłosierdzia Bożego, sześć lat po mamie. Mama też zmarła w niedzielę. Już od piątku czułam, że stanie się to w niedzielę, coś w środku mówiło mi, że tak się stanie, pogrzeb też był we wtorek jak u mamy i taki sam ból rozdzierający serce. Pocieszam się, że nie cierpiał długo i że już nie tęskni za mamą bo są razem. Żegnaj tatku, spoczywaj w pokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ajven
Składam kondolencje na Twoje ręce:( Dziękuję, ze opisałaś tu chorobę swojego taty:(.... Mam 35 lat, jestem alkoholikiem....nie piję prawie 2 lata:( Niech Twój tato spoczywa w pokoju:( a Tobie zycze...spokoju, odwagi....trzymaj się🌼 jeszcze raz dziękuję:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rutka
Niko jestem z Tobą, tydzień po tygodniu pożegnałyśmy naszych Ojców, którzy odeszli, a nam ciągle trudno o tym rozmawiać, zwłaszcza kiedy ktoś pyta, co się stało, że umarł niestary jeszcze człowiek... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niko ważne że
byłaś z Nim do końca , że wygrało wybaczenie.I mówię to w twoim kontekscie.A nie jest to łatwe , wybaczyć ojcu.Przytulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AMANDA........................
Bardzo Ci współczuję.Mam to wszystko za sobą.Tylko,że ja wybaczyłam ,ale nie mogę zapomnieć wyrządzonych krzywd. Trzymajcie się dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andziaaa84
no właśnie trzymajmy się :( czytając opis NIki popłakałm się,bo jakbym czytła swoje wypowiedzi i przeżywała na nowo to wszystko! dokładnie to samo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rutka
Cicho tu i pusto, jak pusto w sercach po naszych bliskich, którym nie potrafiłyśmy pomóc... Mija trzeci tydzień od śmierci mojego Taty, mimo wszystko ciągle myślę, czego nie zobaczy i czego nie spróbuje już nigdy.Trzymajcie się dziewczyny. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nika0404
Tak pustka po stracie bliskich jest niemożliwa do zapełnienia. Rutka wiem co czujesz mam to samo, łapię się na tym, że robię coś do jedzenia z myślą o ojcu, bo często gotowałam mu jego ulubione potrawy.Często też przechodzę obok budynku szpitala gdzie zmarł, dostaję gęsiej skóry na samo przypomnienie szpitalnego zapachu (chlor i medykamenty). To samo miałam po śmierci mamy chyba nawet bardziej. Mama zmarła w wyniku wrodzonej, ciężkiej, nieoperacyjnej wady serca,chciała żyć ale nie było jej to dane, alkoholizm ojca przyczynił się do tego, że jej życie było tak krótkie. Wielu rzeczy nie zobaczyła, wielu nie poznała. Mój i Twój tata mieli wolną wolę sami tak wybrali, może nie byli świadomi końca ale musieli wiedzieć, że źle robią wybierając alkohol zamiast rodziny. Mi bardzo pomaga wiara w Boga. Ajven trzymam za Ciebie kciuki nie daj się tej chorobie i nie pozwól by ktoś z Twoich bliskich przechodził przez to co my tu piszący.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niewiem czy tutaj jeszcze ktos zaglada...moze..ale poprostu musze sie tutaj wyplakac bo juz naprawde niewiem co dalej robic....moj przyjaciel (52 Lata;jestesmy razem 3 lata) ma marskosc watroby.Pil od zawsze jak mowi...nic mocnego ale biale wino...codziennie..raz mniej raz wiecej... 5 lat temu (wiem z opowiadan) dostal sie na intensywna terapie przy krwotoku ...potem sie pozbieral....2 lata temu juz ja wyslalam go do szpitala...wodobrzusze....nogi jak u slonia...caly zolty....utrata wagi ciala....masakra....wypuscili mu 13 litrow wody i wyposcili do domu na wlasne zyczenie.... rok temu 2 miesiace lezenia w lozku...podejrzewam ze spiaczke poprostu mial...mowil niewyraznie, spal prawie caly czas, jak cos pisal to tego odczytac nie bylo mozna...od tego czasu mam wrazenie ze postarzal sie o przynajmniej 30 lat.... ale co jest w tym wszystkim najgorsze... dalej pije, niby mowi ze pije duzo mniej niz kiedys i to jest racja ..ale ja nie mam sily patrzec jak on sie zabija kazda lampka wina...dochodzi do tego ze pije jak ja ide spac..po kryjomu...czasami znajduje puste butelki po winie..ktorych zapomnial wyrzucic...juz nie mam sily....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nika0404
Witaj Katinka 1973, z tego co piszesz to Twój przyjaciel jest w ciężkim stanie, jeśli ma apetyt i bez problemów trawi to co zje tz. nie wymiotuje to pół biedy ale jeśli są problemy z jedzeniem to gorzej, myślę, że wiesz sama jakie powikłania może wywołać marskość, u mojego ojca najpierw zanikł apetyt potem doszło do zapalenia płuc, przy którym nie gorączkował bo organizm się nie bronił, gdy dostał antybiotyki padły nerki (zespół wątrobowo-nerkowy) to było najgorsze. Wiem co czujesz i współczuję trzymaj się i pisz mi to bardzo pomogło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×