Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość citroneka

Przeżywalność z alkoholową marskością wątroby.

Polecane posty

Gość rozka
Mineło już 2 tygodnie od śmierci mojego brata. Jak u Was teraz wygląda sytuacja z waszymi bliskimi ?? Radzicie sobie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozka, mój ojciec ma trudności z chodzeniem, jakby nogi się pod nim uginają, podobno jest cały posiniaczony na kolanach, jedna noga w ogóle odmawia posłuszeństwa, do tego znowu ciemny mocz, chyba się doigrał...myślę, że wątroba a raczej jej resztki po woli się wyładowują...Jutro jadę do ojca zobaczyć o co chodzi, jak zwykle obawiam się co/kogo tam zastanę, znowu zapewne zaniedbanego, chorego człowieka, który nie chce iść do szpitala, tylko gnębi bliskich żeby przy nim chodzili, po tym jak tyle lat był naszym katem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozka
gonia84 Wspólczuję Ci :( mój brat od konca wakacji miał problem z nogami, wywracal sie nagle i też miał pośiniaczone kolana- ale wtedy mówil że ma silne kurcze nóg nie moge teraz w postach doszukać jak długo choruje twój tata ?? Mnie zabolalo teraz że mój chlopak zaczął pić :( jak był ze mną to nie pił, całą chorobę brata obarczałam go swoim smutkiem i problemami a nie zauważyłam że w jego życiu dzieje sie bardzo źle i sam nie ma wsparcia. Mój misiek uciekł szybko na odwyk bo poczuł że idzie na dno. Ja sądzę że nie bede miała sily aby z nim być. Nie chce juz alkoholu w swoim życiu Czy jest szansa że alkohol kiedyś zniknie z naszego życia ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozka, mój tata pierwszą żółtaczkę miał z 15 lat temu, i ostatnio trafił do szpitala już z marskością...te skurcze to pewnie od braku magnezu?alkohol będzie nam towarzyszył niestety, sama zastanawiam się czy nie pójść na terapię do DDA, bo syndromy mam i boję się, żeby nie przeszły na mojego 2 letniego synka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozka
te skurcze to był jego wymysl- mój brat też mial na wszytko gotową odpowiedź. Utrata równowagi i częste przewracanie się jest też objawem marskości wątroby. Twoj tata choruje od 15 lat, mój brat tylko pół roku. Brat był poprostu ksiązkowym przykladem jak kończy sie z marskością wątroby. Poczytałam spopro na ten temat i wszytko pojawialo sie zgodnie z tym co wyczytalam i co mówili lekarze ale w baardzo szybkim tempie. Daj znać jak tam wizyta u taty ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga77
hej rozka! od śmierci mojej siostry minęły 4 miesiące-a ja nadal sobie nie radzę!!! jestem otoczona bliskimi, ale w chwilach samotności czuje ból, fizyczny ból po jej stacie, tesknotę i poczucie niesprawiedliwości tego okrutnego świata!!! ona też w ekspresowym tempie odeszła-tez książkowe objawy...tylko, że ja myślę, że objawy były wcześniej , a my tego nie dostrzegaliśmy, a ona je wspaniale ukrywała....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko że mój tata po tylu latach ma tylko i aż marskość wątroby, żadnego wodobrzusza, ani żylaków przełyku, chyba ma dobre geny...Nie chodzi o to, ze czasem jest za późno na pomoc, my chcemy im pomóc oni tego nie chcą i kończy się śmiercią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika0404
Witam Mój ojciec zmarł przeszło rok temu. Od diagnozy, niecałe dwa lata. Chorował dużo dłużej, dobrze to ukrywał i pił dalej. Miał silny organizm, zdrowe serce, które trzymało tą kupkę nieszczęścia przy życiu. Końcowa faza choroby rozpoczęła się zapaleniem płuc, bez gorączki bo organizm już nie walczył. Po ponad pięćdziesięciu latach picia. Ciężko żyć ze świadomością , że ojcu nie zależało na nas i tak naprawdę liczyła się tylko wóda. Jeszcze jako młoda dziewczyna powiedziałam sobie, że w moim życiu alkoholu nie będzie. Nie to że nie piję wcale, lampka wytrawnego wina czy okazjonalne piwo ze znajomymi się zdarza. Gdy poznawałam jakiegoś chłopaka ważne było dla mnie by nie nadużywał alkoholu. Dla mojego rodzeństwa podobnie. Czy mam syndrom DDA ? Analizując moje zachowanie jeszcze z czasów dzieciństwa i wczesnej młodości to pewnie tak. Teraz już się nad tym nie zastanawiam żyję dalej. Ale wiem, że gdyby mój mąż zaczął pić to odeszłabym bez wahania, nie próbowałbym go wyciągać z nałogu własnym kosztem i kosztem dzieci tak jak robiła to moja mama. Rodziców się nie wybiera, rodzeństwa też, to co ich dotyczy dotyczy też nas, ale chłopaka, a potem męża jak najbardziej. Dziewczyny dokonujmy dobrych wyborów. Rozka pisałaś o swoim chłopaku, że zaczął pić, nie chcę Ci prawić kazań ale zwiewaj od niego gdzie pieprz rośnie bo zmarnujesz sobie życie. Picia nie usprawiedliwiają problemy życiowe, to słabość, a my ludzie dotknięci alkoholizmem potrzebujemy wsparcia silnych osób z najbliższego otoczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nika święte słowa, dla mnie każdy chłopak który pił był od razu skreślony, mój mąż nie pije, bo ma problemy z żołądkiem od razu, nie chciałam żeby moje dziecko przeżywało ten sam horror co ja, zgadzam się z Tobą co do Rozki, ojca, brata, siostry, matki się nie wybiera, nie masz na to wpływu kim są, męża czy chłopaka to Ty wybierasz sama, i daj sobie spokój, nie tłumacz go tylko po prostu zostaw, nigdy nie tłumacz tego miłością, bo np mnie moja miłość do ojca niszczy...to jest chora miłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozka
Nie tłumaczę go i nie usprawiedliwiam. To jego wybór i jak napisalam nie mam już siły na alkohol w swoim życiu. Wiedział że nie trawie alkoholików i jak powróci do picia to nie ma powrotu do do mnie. Moje życie to ostanio pasmo problemów, nerwów i porażek. Powoli krok po kroku musze je jakoś ułożyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Kilka miesięcy temu zmarł mój tata na ta chorobę.to jest straszna choroba i nie ma na nią ratunku.zmarl pól roku po diagnozie. Do dziś nie mogę się złym pogodzić.moj tata był kochanym,dobrym człowiekiem. Dbał o nas i cały dom. Alkohol nie był dla niego najważniejszy. Był już na emeryturze i nieraz coś wypił ,ale nie codziennie ( razem mieszkaliśmy) bardzo kochał moja córkę i codziennie wozili ja do szkoły. Ta choroba wyniszcza człowieka i nic tutaj nie pomoże. Każdy z nas się ludzi ,ze u nas będzie inaczej,ale to nieprawda. Tylko ci co to przeżyli wiedza,ze tylko przeszczep ratuje życie. Ja przez te 6 miesięcy opiekowalam się tata ( mama zmarła W trzy miesiące po diagnozie u taty marskoscwatroby-nagle)w okresie 6miesiecy straciłam mamę i tatę.kochani jeżeli ktoś choruje na ta chorobę nie czekające nawet minuty ,walczące o przeszczep.ja zaczęłam zbyt późno i nerki nie wytrzymały.ratujcie swoich bliskichi nawet jak powiedzą ze się nie da to jechać do Warszawy na ul. Banacha i tam walczyć.zycze dużo siły .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Kilka miesięcy temu zmarł mój tata na ta chorobę.to jest straszna choroba i nie ma na nią ratunku.zmarl pól roku po diagnozie. Do dziś nie mogę się złym pogodzić.moj tata był kochanym,dobrym człowiekiem. Dbał o nas i cały dom. Alkohol nie był dla niego najważniejszy. Był już na emeryturze i nieraz coś wypił ,ale nie codziennie ( razem mieszkaliśmy) bardzo kochał moja córkę i codziennie wozili ja do szkoły. Ta choroba wyniszcza człowieka i nic tutaj nie pomoże. Każdy z nas się ludzi ,ze u nas będzie inaczej,ale to nieprawda. Tylko ci co to przeżyli wiedza,ze tylko przeszczep ratuje życie. Ja przez te 6 miesięcy opiekowalam się tata ( mama zmarła W trzy miesiące po diagnozie u taty marskoscwatroby-nagle)w okresie 6miesiecy straciłam mamę i tatę.kochani jeżeli ktoś choruje na ta chorobę nie czekające nawet minuty ,walczące o przeszczep.ja zaczęłam zbyt późno i nerki nie wytrzymały.ratujcie swoich bliskichi nawet jak powiedzą ze się nie da to jechać do Warszawy na ul. Banacha i tam walczyć.zycze dużo siły .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obiecałam,że opiszę stan taty, wróciłam i jestem załamana, ojciec leży w łóżku, boli go opuchnięta stopa, ma obite kolana, jak tylko przyjechałam poszłam do niego, a on w łóżku nie miał siły nawet podnieść ręki powiedzieć słowa (taki był najebany). Babcia (jego matka), która się nim opiekuje dawkuje mu alkohol+tablety, nie wiem, czy może chce go dobić?wiem tylko, że ojciec ma okropny charakter i gdy ona nie da mu piwa, krzyczy wyzywa ją, wstyd sąsiadów :( ponoć w nocy miał koszmary, strasznie krzyczał. Jak drugiego dnia wytrzeźwiał, przytulił mnie i westchnął, przytulił mojego synka i też westchnął...Mówił sensownie, ale już kolejnego dnia jak sobie wychlał, bredził, nie mówił z sensem. Jak wyjeżdżałam, poryczałam się, powiedziałam mu,że nie chcę przyjechać na jego pogrzeb, bo widzę,żę do tego dąży, on powiedział, że taka jest kolej rzeczy, że dzieci chowają rodziców, gorzej by było, gdyby on miał pogrzebać mnie... gdy się go spytałam jak mu pomóc, powiedział, że on czeka na śmierć. Leży w łóżku, tak, jakby na nią czekał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam gonia Bardzo mi przykro,ze twój tata nie rozumie tej choroby. Jak sama napisałeś jak nie pije jest cudowny.niestety alkohol zniszczy wszystko.Moj tata do końca walczył ,chciał żyć,jak się dowiedział o tej chorobie,to grama alkoholu nie wypił przez 6miesiecy. Mam nadzieje ze mimo wszystko wybaczysz mu wszystko.jezeli będzie pił to wszystko lawinowo przyspieszy.spropoj poświęcić mu wiecej czasu,może sama babcia nie da rady.ktos ta wódkę kupuje i mu podaje. Wybuchy agresji to wynik tej choroby.on nawet nie bardzie pamiętał ,ze was wyzywal.nie miejcie o to pretensji. Piszesz,ze ma obuchniete nogi- musi brać moczpedne tabletki.ja podkladalam tacie poduszki pod nogi ,tak aby były wyżej.troche opuchlizna schodzila. Spropoj mu chodź trochę ulżyć i wybacz mu to co było.jezeli was wyzywa to on robi to przez ta chorobę i może tego nie pamiętać. Mój tata był spokojny do końca,ale lekarze nas ostrzegali. Gonia pomóż mu na tyle ile możesz i spróbuj odstawić alkohol. Jeżeli tata leży to sam nie kupi wódki, Trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fffffffffffffdg
że też państwo jeszcze musi takich leczyć.... a w innych dzieci umierają na raka bo nie ma na leki, lub przymierają głodem z niedożywienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drogi fffff Oby żadna z tych chorób nie dotknęła ciebie lub twoich bliskich.nie obarczaj zła służba zdrowia i opieka społeczna naszych bliskich. Nie obrażają "takich ludzi" -to są nasi bliscy. Na tym forum nikt nikogo nie obraza ,a ty drogo ffff probujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drogi fffff Oby żadna z tych chorób nie dotknęła ciebie lub twoich bliskich.nie obarczaj zła służba zdrowia i opieka społeczna naszych bliskich. Nie obrażają "takich ludzi" -to są nasi bliscy. Na tym forum nikt nikogo nie obraza ,a ty drogo ffff probujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Renate, myślę, że cały problem tkwi właśnie w mojej babci, ona od zawsze zbywała go alkoholem, nawet jak ojciec był jeszcze z moją mamą, mama go wypędzała i nie dawała na chlanie nawet jak rozpieprzył połowę chaty, za to szedł do babci, ona dawała mu piwo, a on najbeany wracał do rodziny z pretensjami, a babcia za to miała spokój. Mama mówi, że role się odwróciły i teraz ona pokutuje za to,że wcześniej odsyłała go pijanego do żony i dwójki małych dzieci. Babcia mi z resztą nie mówi całej prawdy, a ja mieszkam 200 km od niego... Renate dam Ci radę nie zwracaj uwagi na obelżywe słowa ludzi, którzy nie maja pojęcia, co to jest choroba plus alkohol w rodzinie. Do ffff WAL Się!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj gonia Faktycznie odległość jest duża.tutaj twoja babcia odgrywa duża role. Miałam takiego sąsiada.kawaler 47lat mieszkał tylko z matka. Od kiedy pamietam zawsze pił. Podobno na 1 komuni już wypił i mamusia się śmiała. A dziś chłopak zmarł na marskoscwatroby 3 miesiące temu,mamusia szlochala-a gdzie była jak pił codziennie. Gonia zawsze są to trudne sprawy,zwłaszcza ze awantury ,bijatyki alkohol to się pamięta.Gonia ale jesteś córka i uwierz mi jak twój tata zamknie oczy wszystko mu wybaczysz.oby nastąpiło to jak najpóźniej. Szkoda ze jesteś tak daleko od niego a babcia napewno jest już zmęczona. Bo jeżeli tata leży to musi wszystko przy nim zrobić. Żeby mieć spokój da mu alkoholi ojciec śpi. Skoro mógł pić jak byliście mali ,to dlaczego nie teraz. Gonia trzymaj się i chodź nie możesz jechać to rozmawiają z nim jak jest trzeźwy. Uwierz mi kiedyś będziesz to długo pamiętać,ze nie mogłam mu pomoc,ale rozmawiałam z nimi i ta świadomość ze nie był sam. Gonia dzwon dopóki twój tata może mówić. Mój nie mówił w ostatnich 2 tygodniach . Amoniaku uszkodził układ nerwowy i prawie nic nie mówił,ale wszystko rozumiał. Napisz nieraz. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirella 36
witam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirella 36
do fffffffffffffdg nie wiem czemu to jesteś a forum ,widocznie ten problem Cię nie dotyczy więc proszę spadaj z tąd i nie wypowiadaj się na temat ,który Cię nie dotyczy,bo nie wiesz jak to jest ,więc nie komentuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirella 36
Renate trzymaj się,jestem z tobą ,wiem co przerzywasz,straciłam mamę i ciągle mi jej brak,była dobrą osobą, poświęcaj tacie jak najwięcej czasu, życzę Ci dużo siły,bo będzie Ci potrzebna, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirella 36
Renate sorry nie doczytałam dokładnie pisałaś do Goni, a twój tata jeszce żyje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirella 36
Gonia współczuję Ci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirella 36
Renate współczuję Ci w twojej tragedi, ja straciłąm mamę 63lata. Zawsze piła alkohol, czasem mało, czasem więcej, ale do końca życia nie zapomnę tej bezradności na koniec ,opiekowałam się nią w szpitalu przez 8 dni, była taka bezradna ,nasze kontakty nie były za dobre , często się znią kłóciłam o pierdoły,ale jak była w szpitalu zostawiłąm wszystko, na koniec miałyśmy taki dobry kontakt. Powiedziała mi na koniec,że czuje ,że umiera i że jestem dobrym dzieckiem, na drugi dzień umarła. Jest mi ciężko, mój mąż alkoholik z marskością wątroby wogóle mnie nie wspiera, ledwo wyszedł z tego,teraz ma to gdzieś, a dziś zwolnili mnie z pracy. Życie jest niestety brutalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Mirella Bardzo mi przykro,ze twoja mama zmarła.moj tata miał 69 lat jak zmarł.widze ,ze życie Cię tez nie rozmieszcza.Najpierw mama ,teraz chory mąż i jeszcze ta praca. Jeżeli dobrze rozumiem to twój mąż tez ma marskoscwatroby ?. Bardzo ci współczuje spowodu mamy. Kiedy matka pije to dla dzieci jest szok.musialo ci być bardzo cieżko.dobrze ,ze chociaż na koniec mogłas jej pomoc i być przy niej. maja mama zmarła nagle,dostała zatok plucny.dzis znia rozmawiałam, planowaliśmy co zrobimy jutro na obiad,a rano o 4tata wolał mnie żebym zeszła szybko na dół bo coś jest z mama. Nistety nie mogłam wyczuć pulsująca,przylozylam lusterko i niestety brak oddechu.Maz dzwonił po pogotowie a ja próbowałam ja reanimowac.ale nic nie dało. Po paru minutach już widziałam ,ze mama nieżyje nigdy nie zapomnę dłoni,to na nich od razu widać brak krążenia.dzis z perspektywy czasu ,to wiem ,ze Bóg tak zaplanował,aby moja mama nie musiała widzieć tego co się z tata dzieje. Myśle ,ze dostała by zawału.oni byli zawsze bardzo za sobą. Mirella bądź dzielona i pilnuj męża.Ta choroba jest podstępne i może szybko się pogorszyć.wiem co pisze. Praca,wiem ze są ciężkie czasy ,nie wiem jakie masz wykształcenie,ale myśl pozytywnie i musisz szukać,pytać znajomych,rodziny. U mnie zawodowo tez do bani. Na szczęście rodzinnie na razie spokój. Mogę spokojnie odbyć podwójna zalobe i modlić się za dusze moich rodziców. Jestem wierząca katoliczka Mirella ,gonia życzę wam wszystkiego co najlepsze. Będę odwiedzać to forum,wiedz piszcie co u was. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pod gorka
to choroba na własne zyczenie!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Dziewczyny za wsparcie, trzymajcie się, Mirella po złych nadejdą lepsze dni, buziaki dla Was...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirella 36
mama piła regularnie tak z 5 lat,ale wczesniej to drinka, czasem wcale . Jak pracowała jeszcze zawodowo to nie piła. Miała takie etapy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirella 36
dziś był mój ostatni dzień pracy i mam doła. Wiem,ze coś znajdę ,ale to wymaga czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×