Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość citroneka

Przeżywalność z alkoholową marskością wątroby.

Polecane posty

Gość mirella 36
buziaki,trzymajcie się, będę zagladać na forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mirella będzie dobrze. Dobrze,ze twoja mama tylko na końcówce swojej drogi pila.mysle ze pod koniec swego życia bardzie tego zalowala.,ale było już za późno.moj tata nie pił regularnie i co i tak dostał tej choroby.pod koniec życia mówił mi ,ze gdyby wiedział to tak jak żucia 30 lat temu palenie tak zrobił by z wódka, Takie nasze życie. Będzie nam bardzo smutno bez rodziców. Nie ma się komu zwierzyc,bo tak naprawdę to nasi rodzice zawsze bedą po naszej stronie.mezowie tez,ale to już nie to. Samo. Mirella pamiętaj o mężu,bądź czujna i jak bedzie popjal toWałcz z tym . Na razie pa wszystkim będzie dobrze musimy w to wierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mojej koleżanki siostra na pogrzebie ich ojca powiedziała, że odszedł człowiek, który kochał je tylko za to, że były, żaden mąż, żaden facet, nie będzie nas kochał tak, jak ojciec, tylko za to, że jesteśmy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj gonia To prawda. Coś jest w tych słowach.same wiemy ze nie o wszystkim porozmawiaszz mężem,facetem czy nawet koleżanka.Nawet jeżeli ktoś cię wysłucha ,to nie wiemy co myśli. a rodzic nigdy nie będzie przeciwko nam. zawsze podpowie coś dobrego dla nas. gonia jak tata?. Trzymaj się, pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirella36
mój tata mnie potrzebuje teraz i jestem dla niego,zawsze mieliśmy dobry kontakt, byłam córką tatusia,mój mąż mnie wogóle nie wspiera,a ponieważ nie mam rodzeństwa i własnych dzieci mam tylko tatę. Tak bardzo tęsknię za mamą.Oddałabym wszystko by żyła,ale niestety czasu nie da się cofnąć. Żałuję,że się z nią kłociłąm,ale muszę z tym żyć. W pn 21.01.2013 dzień przed śmiercią powiedziała mi jesteś takim dobrym dzieckiem, tak się mną opiekujesz jak ja Ci się odwdzięczę ,powiedziałam mamuś już to zrobiłaś,wieczorem jeszcze byłąm u niej powiedziała bym już szła do domu,że jest zmęczona,a na drugi dzień rano o 7.10 zmarła. Jest mi żle ,że straciliśmy tyle czasu na głupie kłotnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Mirella To jest naturalne ze się sprzeczamy z rodzicami,nieraz ostro klocimy,bo chcemy żyć po swojemu. Mirella dobrze ze byłaś przy mamie ,ze mowilyscie sobie ciepłe słowa.to długo będzie w tobie.moj tata nie mówił tylko patrzył na mnie. 15sierpnia cały dzień byłam z nim,trzymalam go za ręce,calowalam i przytulalam.odeszlam wieczorem.rano 0 7 dostałam telefon,ze tata zmarł o 2 w nocy.tak bardzo to boli. Bądź przy tacie ,wspierające się, dbają o niego. Pisałam już wcześniej ,ze mąż cię nie wspiera-on jest tez chory i bez Twojej pomocy nie uda mu się.bardzo ci współczuje i mam nadzieje,ze wszystko się szybko odwróci w dobra strona. Brak rodziców boli ,a ponieważ nie masz dzieci ,więc tym bardziej potrzebujesz wsparcia. Jeżeli masz blisko tatę,to spotykajcie się i szanujcie. Mirella potrzebujesz tego. Po śmierci mojej mamy miałam tylko tatę i chciałam żeby to on był mama i tata..chociaż tak krótko. Pa mirella

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirell36
dzięki Renate za wsparcie, buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pelaska54
pic ostropest plamisty to jest ziolowe POMAGA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renate, dzięki, że pytasz o mojego tatę, stan ten sam, tyle wiem, co mi babcia przez tel powie, on nie jest w stanie podejść do telefonu, ponoć ta noga to od skręcenia go boli...dla mnie najdziwniejsze jest, że ta marskość nie robi spustoszenia dalej w organizmie taty, może trochę ma brzuch większy, ale nie ma żylaków przełyku itp. nie chce iść ani jechać na badanie enzymów wątrobowych, próbowałam go namówić jak byłam, ale on się nie zgodził, z resztą nie zbadaliby go po piwku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halo gonia dobrze ,ze nie jest gorzej.Z tego co piszesz to jeszcze nie jest takie ostatnie stadium,gdyby odstąpił alkohol i zaczął dietę i leki brać,to myśle ze jego stan by się poprawił.Szkoda,ze nie chce iść do lekarza.Mysle ,ze tutaj babcia go słabo motywuje. A może rodzeństwo twojego taty mogłoby na niego wpłynąć. Gonia zakup ten ostropest ,to nie jest drogie,i wyślij go .niech babcia daje mu to do picia. On dotrwa organizm,a przy chorej wątrobę to ważne. Spróbuj. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renate, dziękuję za zaangażowanie, tata jest jedynakiem, wogóle oni tzn babcia i tata nie mają przyjaciół tak naprawdę mają tylko mnie...tata bierze tonę różych leków chyba wszelkich dostępnych na ryknu, tych na regenerację wątroby, więc bez sensu dokładać mu jeszcze ostropest, mówiłam o tym babci, ale ona jakoś jest niechętna do tego specyfiku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Gonia Faktycznie wszystko na Twojej głowie..ten ostropest jes dobry i wielu ludzi czuje się po nim lepiej.napewno ta duża odleglosc uniemożliwia ci działanie. My na forum możemy tylko tak sobie pomagać,a takie rozmowy dają mm ulgę i nadzieje. Pa goniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirella36
Gonia dobre są na regeneracje organizmu tabletki(tzw grzybki)REISHI ,można kupić przez internet i koniecznie Essentiale forte(na wątrobę) mój mąż bierze 3x2 dziennie i wyniki wątrobowe ma bardzo dobre, bilirubina w normie 1 a było 36, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki dobre dusze z Was, takie bezinteresowna pomoc, nawet przez neta w tych czasach jest bezcenna i niespotykana, dlatego Was cenię i dziękuję że jesteście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chociażby tak możemy sobie pomoc.wielu nam nie pomoże ,bo powie ze to wina naszych kochanych rodziców lub nas samych ,a my wiemy swoje jak naprawdę było i jest. Gonia ,Mirella pozdrawiam ,piszcie od czasu do czasu.caluski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musimy być dzielne i trzymać się razem. Sory mam małego dola,bo właśnie się dowiedziałam o śmierci znajomej.rak płuc.w 6 miesięcy ja wykonczyl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika0404
Witam Czytałam Wasze wpisy i cieszę się, że tak się wspieracie, to bardzo potrzebne gdy człowiek przechodzi przez to co Wy. Moja rodzina ma za sobą takie ciężkie chwile: choroba i śmierć mamy, alkoholizm i śmierć taty. Wszyscy byliśmy już dorośli gdy się to działo ale było to dla nas zbyt wcześnie na te straty. Trzymamy się razem w trudnych i w dobrych chwilach, teraz nastały te dobre (wesela, narodziny dzieciaczków) jest nas coraz więcej i to mnie niezmiernie cieszy. Czytając Wasze wpisy przekonuję się po raz kolejny jakie mam szczęście, że jest nas tak dużo w rodzinie. Jak można powiedzieć, że alkoholików nie powinno się leczyć bo sami sobie to zrobili, a palacze z rakiem płuc? Też są chorzy przez nałóg i zrobili sobie to sami. Można tak wymieniać w nieskończoność, dochodząc do wniosku, że turysta ze złamaną nogą podczas jazdy na narach też powinien zastać bez pomocy bo sam zdecydował, że pojedzie, a za gips też ktoś musi zapłacić. Żyjemy w społeczeństwie gdzie wspólnie wzbierane pieniądze mają pomagać chorym WSZYSTKIM to, że jest tych pieniędzy mało to nie wina alkoholików ani ich rodzin tylko złego gospodarowania tymi środkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Nike Czytałam twoje wcześniejsze posty o przebiegu choroby twojego taty,to tak prawie jak u mnie.co prawda moj nie pił nic ok 6 miesięcy,ale niestety był już ostatnie stadium i nie dał rady tego pociągnąć. Nie wiem jak wy ,ale ja spotkałam się z nieuprzejmoscia w szpitalach.lekarze jak widza marskoscwatroby wątroby to od razu myślą ,ze to alkoholik,a nie zawsze tak jest. Ja na kilku lekarzy ,tylko jedna pani była miła i życzliwa. Za każdym razem ,jak pytałam o stan zdrowia,to slyszalm ,a czego pani chce ,pani ojciec umiera.jak mówiłam ,ze słuch mu się pogorszył ,czy prosiłam o co kolwiek to zawsze slyszalm ,przecież pani ojciec umiera. W końcu nie wytrzymalam i taka jedna młoda,bezczelne P. Doktor dostała tak miłych słów,ze aż o ordynatora się otwarto. Po tym zdarzeniu było już lepiej ,doprawdy ta młoda już nigdy nie prowadziła mojego taty,ale pozostałe i personel traktowały ojca i nas z szacunkiem. Pisze to ma tak jak często na forum niektórzy nas obrażają,tak często i sama służba zdrowia nas osadza. To jest chore. Nike dobrze ,ze teraz są te lepsze chwile. Pozdrawiam nike,gonia,mirella

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozka
Renate Przyznaje Ci 100 % racji jeśli chodzi o podejście personelu ze szpitala do ludzi z marskością wątroby. Przez caly styczeń słyszalam czego Pani oczekuje przecież brat umiera :( Lekarze nawet nie chcieli z nami dyskutować umiera i koniec taka zawsze była odpowiedź. Moj brat miał tylko 29 lat a lekarze mówili tak jak u chorego ok 80 lat że śmierć jest naturalną koleją rzeczy. Dzwoniłam do poradni chorób wątroby rozmawiałam z lekarzem i termin przyjecia za pół roku, jak powiedzialm że brat jest w stanie ciężkim to uslyszalam że mam go do szpitala zawieźć a nie do niego. A szpital odsyłał do domu i poradni i tak w kółko. Jedynie lekarz rodzinny otoczył brata i nas opieką reszta miala nas za gorszy gatunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Rozka Bardzo ci współczuje z powodu śmierci brata w tak młodym wieku. Niestety w oczach innych jesteśmy postrzegani bardzo złe.a my bardzo często nic nie możemy zrobić. Jednak dla nas ważne jest aby być nawet już na końcu tej drogi. Niestety często musimy się o swoje wykluczyć i płacimy duża cenę. Nasi bliscy myślą,ze będzie dobrze,ze wyjdą z tego,ze to tylko przejściowe,my jednak wiemy ze nie. Tak naprawdę na marskoscwatroby tylko przeszczep ratuje i to w miarę wcześnie,bo jak organizm słabnie i nerki,serce ,to nie chcą wykonywać zabiegu. To tylko tak ładnie wyglada w serialu TVN ,lekarze,a w rzeczywistości nasz ,rodzinny dramat. moj tata nie żyje 6 miesięcy,a 15 marca będzie rok jak mama zmarła, Już dopada mnie handra i powraca wszystko na nowo,wspomnienia,a co zrobiłam złe.itp. Ta pustka jest straszna.ktos mądry powiedział,ze po śmierci obojga rodziców,człowiek naprawdę dorasta i już nie jest dzieckiem. Myśle,ze coś w tym jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zani76
Witam was wszystkich srdecznie , ktorych dotknela ta wstretna choroba . Od jakiegos roku dowiedzialam sie ze moja Mama ma marskosc watroby najprawdopodobnie spowodowana alkoholem. Nie wiem co pisac i co powiedziec ale stan jest zly , mysle ze sie poddala sama, tylko dlaczego wiedzac ze nie moze pic robi nam to wszystko ma przeciez kochanego meza nas dwie corki i prawie dorosle wnuki ....dlaczego nie umiem sobie z tym poradzic . Byla juz dwa razy w szpitalu dostaje leki ale jest coraz gorzej a ma dopiero 57 lat. Nie moge patrzec jak z dnia na dzien znika poprostu odchodzi ... to Jakis koszmar , nie umiem jej pomoc bo tego nie chce a serce mi peka. Miala juz zylaki w przelyku i ledwo wyszla z tego zoladek jelita , spi w nocy bardzo rzadko za to w dzien czesto ale krotko , zapomina wszystko z minuty na Minute , nie ma sil chodzic , bolesci w brzuchu , problemy z psichika . czy to sa juz koncowe dni ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga77
Witam Was wszystkich!!! Zani76-cóż poradzić, musisz teraz być przy mamie, nic więcej nie można zrobić, powiedz, że ją kochasz i po prostu bądź przy niej...to najważniejsze...przeżyłam dokładnie to, co opisujesz-tylko ,że siostra miała 40 lat-za wcześnie odeszła...trzymaj się-kiedyś to słonko dla nas w końcu zaświeci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga77
Renate-miałaś 100 % rację, że zainterweniowałaś w szpitalu-to skandal, jak oni traktują alkoholików-jak śmieci!!! wiem, bo napatrzyłam sie -pielęgniarki robią łaskę, że w ogóle opiekują sie naszymi bliskimi-przecież to ich praca!!! każdemu powinny poświęcić tyle samo uwagi i troski, i najważniejsze-NIE POWINNY komentować tego, co widzą, co się dzieje...to okropne, jak słyszy sie słowa:'no przecież ta pani(ten pan)mają TO-chorobę, na własne życzenie!!"- i foch! ludzie, za takie coś to dyscyplinarne powinno być!!! po co one to komentują? cóż to za poziom? zresztą-kto przeżył, ten wie-większość pięlęgnacji należy do rodziny, bliskich chorego, a panie pielęniarki nie powinny komentować zaistniałego stanu reczy...mają pomagac , a nie dołować, dobijać! trzymajcie sie -i nie dajcie sie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga77
Gonia-trzymaj sie, wiem, że Ci cieżko, a odległość jeszcze potęguje te okropne uczucia...jakoś wszystko sie poukłada, choć pewnie czeka Cię wiele ciężkich chwil-bądź silna :) !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zani76
Witam wszystkich, Droga Goga77, masz racje nic innego nie zostaje jak byc przy niej , tylko to tak boli. Boje sie kazdego dnia kazdej minuty i sekundy ze nadejdzie ten dzien.....wlasnie rozmawielam z moja siostra Mama sie juz calkiem poddala poprostu nie chce juz zyc .....dlaczego? nie mam odpowiedzi na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zani, z moim tatą jest to samo, gdy się go spytałam dlaczego pije odp, że chce umrzeć, tylko, że mój tata ma tylko mnie i swoją matkę, przez alkohol stracił żonę i syna, czyli mojego brata. Tylko ja mu zostałam i to 200 km od niego, chyba dlatego nie chce już żyć bo nie widzi, że ma przecież dla kogo :( Ja to widzę tu same twarde i mądre bohaterki, bo jak inaczej nazwać nas, walczących ze swoimi bliskimi o ich resztki godności... Może lepiej pogodzić się z ich wyborem, śmiercią, przecież sami jej chcą, bo co możemy innego zrobić, nie przeżyjemy życia za nich...pozdrawiam wszystkie dzielne dusze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj zani Bardzo ci współczuje ,ze musisz przez to przechodzić. Trudno powiedzieć,czy to już koniec,ale brak snu w nocy i drzemki w dzien moj tata miał to samo. Zawsze rano mówił mi ze cała noc nie spał. Będzie bliski koniec jak zaczną nerki słabo pracować lub zylaki piękna. Niestety ta choroba strasznie osłabia organizm,bo nasi bliscy prawie nic nie jedzą,nie maja apetytu lub maja wymioty. Straszne choroba. Bądź dzielona,my bohaterki ,jak napisała Gonia,to przeżyliśmy,ale tego się nie zapomni.my musimy dalej żyć,może dlatego chcemy wesprzeć innych wntym cierpieniu. Nasza bezsilnosc jest okropne i strasznie boli i nawet po śmierci boli.,długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gonia Nie przezyjesz życia za ojca,dobrze ,ze sobie to tlumaczysz,bo inaczej można oszalec. Mimo wszystko te najgorsze przed tobą i być może tylko tobie zależy na godnym odejściu ojca,to pamiętaj ,ze po śmierci ty musisz dalej żyć,poza tym masz syna więc musisz mu pokazać,iż ojciec,matka,bez względu na ich błędy,należy im się godna smierć. Ja mojej 14 letniej córce powtarzam,ze dom starców ,to tylko w amerykańskich filmach. Ja będę kiedyś stara,ona będzie kiedyś stara,ale matka i ojciec jest tylko jeden. Choć moj wywód utknął,gdy córka zadała mi pytanie: Co z matka czy ojcem ,które zabije dziecko ? Na szczęście to ciebie nie dotycz i temat zakmnelam. Nie samo łatwe sprawy,ale Gonia masz dla kogo żyć. Twój ojciec powinien się cieszyć,ze z nim jesteś,chodź dzieli was odległość. Trzymaj się Gonia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zani76
Dziekuje wam kochane za wsparcie i serdecznie wspolczuje bo serce sie kraja kiedy czytam wasze Historie. Znalazlam sie przypadkowo na tym foru bo szukalam kogos kto mnie zrozumie i wyslucha a nie ocenia . Tak bylo wlasnie jak moja Mama trafila pierwszy raz rok temu w maju do szpitala . Dobrze ze byla moja siostra w domu bo mamie pekly te przelklete zylaki w przelyku i dostala krwotoku a ze dzien wczesniej pila co pokazaklo badanie , potraktowali ja w szpitalu jak alkoholiczke . w ciagu roku schudla 16 Kilo z dnia na dzien zzolkla oczy brzuch .....Mysmy wszyscy to widzieli ale kazdy bal sie nazwac to co sie dziej po imieniu . Moj tato , siostra i ja nie mielismy odwagi przyznac sie tego co sie dzieje. Kiedy Prawda wyszla na jaw ze to marskosc watroby z powiklaniami , bylismy zalamani i kazdy z nas wyrzuca sobie dlaczego nikt tego wczesniej glosniej nie powiedzial a teraz jest juz za pozno , ale nikt z nas nie spodziewal sie tez takiej diagnozy. Najgorsze jest to ze Mama nie rozumie albo nie chce zrozumiec ze przyczyna jest ten przeklety Alkohol , byc moze inne rzeczy przyczynily sie do jej stanu al fakt jest faktem nie wolno jej pic !!!!!!!!!!!niestety jest chyba za slaba do tego. Moja Mama wychodzi z takiego zalozenia ze ;ja to poszlam po miom ojcu bo i chlapnac lubie,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, ale to jest tylko samoobrona , tlumaczenie sie ze swoich slabosci. Dziadek , tato od mojej mamy tez byl alkoholikiem , brat od mamy tez ma wielkie problemy z tym tylko podobno przestal , daj Bog ze to Prawda . j JUZ SAMA NIE WIEM ale nie mam czasami slow do tego wszystkiego . Moje dzieci tez cierpia bo Maja ja tylko jedna babcie ,tylko dla niej jakos to przestalo miec znaczenie. Kocham ja ponad wszystko ....ale nie umiem juz pomoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każda osoba opisywana przez nas jest zalążkiem nowej, smutnej historii, innej, ale jakże każda z nich jest do siebie podobna. Stworzyłyśmy na tym forum cudowną grupę wsparcia, w Dniu Kobiet życzę Wam wytrwałości, pozbierania się do kupy, i zaczęcia nowego, już swojego życia :* żyjmy dla tych, którzy zostali...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×