Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość citroneka

Przeżywalność z alkoholową marskością wątroby.

Polecane posty

Tak masz racjé.. jestto wielki dramat dla calej rodziny patrzeć i ta bezsilnosc.. bo wlasciwie to proste.. -jesli jjeszcze jest szansa to przestac pić!!! I nam nieuzaleznionym od alkoholu- wydaje się proste. Mówilam mamie.. tylko tyle- nie możesz pić alkoholu.. a to jest trudne dla niej.. Moja ma jeszcze taki problem- najwazniejszy ze nie przyznaje sie że toprzez alkohol. Ona uważa, ze nikt nic nie wie:( Jak patrzę na nia- jaka kiedys pełna zycia, optymizmu- piekna kobieta...a teraz? widok nędzy i rozpaczy... i wcale nie dziwie sie ze lekarze nie chcą przeszczepiac wątroby alkoholikom.. bo dac im nowa szansę iniestety w wiekszosci bylaby to zmarnowana szansa.. pozdrawiam i zycze siły..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
Agnes Nie musi być tak, jak mówią lekarze. To samo mi mówili, nawet nazwali, że to agonia. A teraz od tygodnia jest w domu. I muszę opiekować się nim. A wewnętrznie czuję wielką niezgode na opiekę nad nim, alkoholikiem, który doprowadził sie do tego, sam wybrał tą drogę. Teraz ma encefalopatię. Wracam a on siedzi na ziemi, czołga się po domu, sam nie wie gdzie i po co. Może nawet po kilka godzin siedzi zanim przjydę. Wolałabym żeby ci lekarze wtedy mieli rację. Bardzo mi źle w tej sytuacji. Dobrze, że choć na 2 godziny przychodzi codziennie opiekunka z Opieki. Z wypisu ze szpitala wynika, że wymaga całodobowej opieki. Ja mu jej nie zapewnię, bo fizycznie jest to niemożliwe, a psychicznie odrzuca mnie. Niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czesc. Ja tu tak z doskoku... Powiedzcie mi czy Alat 110-120 w porywach do 150 to juz powod do zmartwien czy jeszcze mozna to jakos zaleczyc? Jestem przerazony szczerze mowiac...Aspat i bilirubina tez nie w normie... Nie chce jeszcze umierac...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
W biegu tego właśnie się obawiam,o czym piszesz.A czy myślałaś żeby męża umieścić w jakimś ośrodku? Mój wciąż jeszcze żyje,stan krytyczny... Teściowa mówi że dializują mu wątrobę,słyszał ktoś o czymś takim? Podejrzewam że jej się coś pomyliło i chodzi o dializy nerek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dhtbffc
Masz marskosc gosciu? Czy tylko wysoki alat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Sadness masz rację mąż miał jednak dializę wątroby a nie nerek. To podobno jakieś nowoczesne leczenie żeby podtrzymać i poprawić funkcję wątroby ale nie wiem czy coś pomoże.Stan wciąż bardzo ciężki,jest nieprzytomny,respirator wspiera oddychanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sadness1976 Twoja mama ma typowy obraz książkowy słynnych dwunastu kroków - choroba zaprzeczeń. Alkoholik zawsze uważa że nie jest alkoholikiem - krok pierwszy. Mówienie mamie że nie może pić to jak mówienie człowiekowi, że nie może jeść albo nałogowemu palaczowi, że nie może palić. To wymaga bardzo bardzo bardzo silnej woli, pomocy - łatwo nie jest. Pamiętam mojego brata jaki był przystojny, silny, wysportowany,bardzo lubił grać w piłkę nożną, brał udział w zawodach lekkoatletycznych, bardzo dobrze biegał, zdobywał medale, puchary i nagle pogubił się, a my tego nie dostrzegliśmy, później nie umieliśmy sobie z tym wszystkim poradzić, następnie próbowaliśmy z tym walczyć ale było już za późno - przegraliśmy i mój brat też:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytam te wasze wypowiedzi, łzy w gardle czuję. mojej mamie 2 lata temu odkryli te chorobe, przez poł roku nie powiem bo laska sie zrobila dbala o siebie do fryzjera latała. potem przyszedl kryzys i wrociła do " swojego cudownego leku' miesiac temu juz w ostatecznosci trafila cudem do szpitala bo nie bylo mowy o wizycie u lekarza pewnie sie wstydzila do czego znowu sie doprowadzila. Cudownym lekiem to bylo 10 piw dziennie. w ten dzien w którym zgodzila sie zeby wezwac pogotowie. Ponad 40 litrow!!!! wody jej wypuścili. lekarze mowią ze slabe szanse ma, ale i tak lekarze rozmawiają od niechcenia jakby to wszyscy winni byli jej choroby. Teraz jest w domu brzuch rośnie , lekow torba, co dalej???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak mi wstyd bylo ze mówią o mojej mamie :"" to ta pacjentka z alkoholową marskością" Teraz to mi wszystko jedno byle by nie cierpiała . Ale jak to jest niektórzy piszą ze pacjenci cierpią z bólu, a mojej mamy nic nie boli chyba ze to ukrywa, no i słyszalam ,że wątroba nie boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Ja jakoś nie odczuwam dyskryminacji z powodu mojego męża pijaka.Lekarz jest grzeczny,opiekę ma dobrą,może dlatego że to OIOM.Jest troszeczkę lepiej,śpiączka jest płytsza , mogłam z nim nawiązać minimalny kontakt. Lekarz mówi że stan jest stabilny,już kilka razy dializowali mu wątrobę.Jutro będą mu próbować odłączyć respirator.Ale wciąż bardzo ciężko,nie wiadomo czy przeżyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama znowu jutro na oddzial . Brzuch ogromny mimo tylu tabletek moczopędnych , ale ona nie zdaje sobie sprawy z tego jak jest do czego sie dopuściła mogło być nieżle . Teraz jeszcze nieletnie dzieciaki w domu. Ojciec też nie stroni od wódy, kusi tylko ją tym "pstryknięciem" puszki. Boje sie ze jak mnie w domu nie będzie to łyknie sobie coś. Może ktoś mi podpowie czy jest jakaś nitka nadziei w tym stadium choroby. Miesiąc temu upuścili jej 40 l teraz zobaczymy jak to będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój tata miał wczoraj atak padaczki :( babcia do mnie dzwoniła, zaczynam się o niego bać :( jak długo jego organizm jeszcze wytrzyma :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja teściowa ma marskość wątroby. W zeszłym roku tuż przed naszym ślubem miała operację związaną z przepukliną. Ogólnie strasznie źle wyglądała i się czuła. Obecnie, popija sobie ostro, praktycznie nie ma dnia bez kielona. Wszędzie pochowane piersiówki z wódką, a w kieszeni kielon. A jak się ją przyłapie, to zapiera się ile wlezie, że nie piła nic. Tyle, że po niej słychać bo ma teksty "ale wszystko ok, ok?? w porządku?? wszystko ok??" . Mój mąż składając życzenia na dzień matki, pierw złożył je a później dorzucił " znowu piłaś?? miałaś nie pić". Jak jest w domu też za nią chodzi, sprawdza ją i jej skrytki, chowa flaszki, aż od tego nie chce mi się do nich jeździć bo wiem jak to wygląda i nie chcę na to patrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mój mąż jest rok po przeszczepie.Lekarze powiedzieli, że nie przeżyje i nie ma szans na przeszczep bo są za długie kolejki,a w dodatku miał w dokumentach wpisany ZZA (zaspół zależności alkoholowej). Tak mu wpisała złośliwa lekarka bo pochwalił się,że zdarza mu się wypić piwo,czy wino w sobotę. Ten jej wpis mimo naszych sprzeciwów ciągnał sie i był przepisywany z karty na kartę przy kolejnych pobytach w szpitalach, a było ich mnóstwo. Od straty kontku z bazą, przez krwotoki do śpiączki wł. 2 lata to były ciągłe transfuzje krwi i zastanawianie się co bedzie jutro. Ale wzięłam sprawy w swoje ręce. Wyżebrałam u lekarzy z W-wy szybką kwlifikację do przeszczepu, którą mąż przeszedł pozytywnie i został wpisany na listę poltransplantu. Dziś jest już zdrowym facetem,śladu choroby nie widać oprócz smutnej miny na brzuchu ( tak tną przy transplantacji) i leków,które musi przyjmować. Najbardziej bolesne jest to,ze gdyby nie W-wa to w naszym mieście lekarze zwyczajnie wykończyliby go myśląc ,że chlał za dużo to niech sobie umiera. Dopiero po przeszczepie okazało się ,po zbadaniu starej wątroby, że nie była to marskość alkoholowa, tylko przewlekły stan zapalny na tle autoagresji organizmu.Piszę tak dla przestrogi,żeby nie zawsze mierzyc wszystkich jadną miarą.Wbrew pozorom wiele alkoholików chodzi do późnej starości z talią osy i w całkiem dobrej formie, a piją różne wynalazki.Pewnie,że alkohol zabiera wszystko,jest złem strasznym,ale myślę,że jeśłi kocha sie tą osobę to trzeba o nią zawalczyć i dać jej szansę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Po tygodniu w śpiączce mąż wybudził się na dobre,jest zakręcony i gada czasem trzy po trzy ale lekarz mówi że to normalne po czymś takim, pomogły dializy wątroby.A jak wygląda....obraz nędzy i rozpaczy w pampersie.Jedynie litość została nad takim człowiekiem,reszta uczuć wyparowała z hektolitrami wypitego alkoholu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarka!
Moja mama po raz 3 miała upust wody z brzucha już napływa raz na miesiąc napiszcie czy to może się jakoś uspokoić . Głód alkoholowy daje się we znaki nie tylko jej ale przede wszystkim nam . Jest wtedy nie do zniesienia. Niedługo to ja będę potrzebować jakiś ,, proszków'' na uspokojenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarka!
mama lezy w szpitalu ): dzis byl ciezki kontakt z nią ! Boże daj mi siłe abym to przetrwała i zeby ona nie musiała tak cierpieć ! może przeczyta to jakis alkoholik, ktoremu ciężko przyznać się do swojego nałogu. Moja mama nadal upiera się ,że piwo to nie alkohol i od niego nie mogła tak zachorować . moja mama pije już 13 lat, od 5 tylko piwo ( 12 szt);( dziennie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój tata po trzech miesiącach abstynencji tj od 01.03.2013 r. zaczął na nowo- już wiem że że będzie to trwało 2-4 tygodnie taki ciąg alkoholowy, wtedy pije non stop, jest nieprzytomny dwa trzy razy dziennie - wtedy go nienawidzę. Jest napuchnięty, śmierdzący, nie myje się, mało je, gada takie bzdury, że czasami wstyd mi słuchać. Szkoda mi mamy - to niesamowite jako ona to znosi - z obserwacji widzę że kiepsko, ja z resztą też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 miesiące mój tata zmarł na marskość wątroby choroba położyła go w pażdzierniku leżał i wymagał całkowitej opieki a cierpiał że to tylko można sobie wyobrazić. a wcześniej nic sobie niedał powiedzieć jak mówiliśmy żeby niepił. to okropna choroba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarka!
Moja mama nie pije już 7 tygodni. Ale ma braki, ciężko to znosi jest strasznie nerwowa, niemam siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oby tak twój synek albo twoja córeczka została takim ochlaptusem.Ale byś wtedy śpiewała.Ha,ha!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarka!
Żal mi ciebie!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciasteczkowa mi... nieważne czy będziesz mieć dzieci czy nie to wiedz, że choroba alkoholowa może dotknąć kogoś z Twojego otoczenia i znacząco wpłynąć na Twoje życie. Nie życzę Ci tego, ale zapewniam, że zmienisz wtedy zdanie na ten temat. Proszę tylko żebyś na przyszłość nie wypowiadała się na tematy o których nie masz żadnego pojęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika 0404
Dziwi mnie to, że ktoś może wypisywać takie bzdury,, ochlaptusy" to chorzy ludzie ciasteczkowa mi nie osądzam Cię bo nie ma tu kogo osądzać Ciebie trzeba leczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tej ciasteczkowej pewnie nie ma kto dziecka zrobić dlatego się tak zarzeka że ich nie będzie mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarka!
Moja mama od 4 dni w szpitalu. wczorzj mizla ciezki . Mało kontaktowala, nie poznawala i gadala w kolko ze musi pic. Proszę może ktoś napisze jak wasi bliscy przechodzili głód alkoholowy. Bo ja mysle ze wtedy ma takie objawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
przestańcie "najeżdżać" na ciasteczkową mi!!!! Każdy może mieć inne zdanie. Dajmy temu prawo. Ja też mam swoje, na bazie moich przeżyć. I choć wiem, że alkoholizm jest nazwany chorobą, to i tak nieżalę się nad pijącymi wcale. Wiem co mówię, bo obok w pokoju lezy taki i ponosi konsekwencje picia: pampers, choroba mózgu, marskość... KIedy jeszcze był rozumny, to i tak nie trafiały do niego żadne argumenty, prośby, chęć pomocy z naszej strony ( wiem, alko tak mają). Zostawiłam go wtedy mówiąc: Sam wybierasz swą drogę. Skończyło się wszystko: gotowanie, pranie, rozmowy. Niekiedy spał na klatce, w izbie wytrzeźwień; z pokoju swgo zrobił chlew. Teraz rano i wieczorem tylko ide do niego, aby zmienić pościel i podac jeść ( w południe przychodzi opiekunka z opieki). I tak siedzi sam w 4 ścianach, a mnie naprawde nie interesuje co z nim. Odcięłam się wtedy i tak zostało. On nie będzie wpływał na moje życie, na moje emocje. Ja żyję, nie piję, korzystam z przyjemności swego życia. Dla dzieci musze być normalną radosną mamą, a nie sfrustrowaną żoną opiekującą się "biednym, chorym" mężem, bo taka jej powinność. Nie zgadzam się na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×