Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość citroneka

Przeżywalność z alkoholową marskością wątroby.

Polecane posty

Gość gość
Skoro mąż Cię nie interesuje to czemu mu nosisz jeść i zmieniasz pościel,dlaczego w ogóle się z nim do tej pory nie rozwiodłaś i ciągle z nim mieszkasz?A wreszcie czemu go nie dasz do jakiegoś zakładu? Ciekawe co mi odpowiesz, pewnie nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odpowiem, dlaczego nie? opiekuję się nim , bo jestem człowiekiem. Nie rozwiodłam się, bo to nie takie proste jak pstrykniecie palcem. Mieszkam w tym samym mieszkaniu, bo jest to wspólne własnościowe. I co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
Odpowiem, dlaczego nie? opiekuję się nim , bo jestem człowiekiem. Nie rozwiodłam się, bo to nie takie proste jak pstrykniecie palcem. Mieszkam w tym samym mieszkaniu, bo jest to wspólne własnościowe. I co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
acha, jeszcze o zakładzie... Do jakiego? Wszędzie się czeka ( myślę o ZOL- ach) w niebotycznych kolejkach, albo nie przyjmują z ZZA. Coś jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To skoro "jesteś człowiekiem" to nie pisz że "nie interesuje Cię co z nim" bo jednak w pewnym sensie dalej Cię to interesuje a w ten sposób przeczysz swoim słowom.A rozwód chyba nie jest chyba rzeczą aż tak trudną skoro codziennie rozwodzi się tysiące ludzi.Ale wy tak macie,żony alkoholików,jesteście współuzależnione,narzekacie na nich,a wciąż im pomagacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terri77
Siostra04-tak wiele prawdy w tym , co piszesz...podobne przeżycia nas łączą-wiek -siostra też zmarła w wieku 40 lat, reszta-też całkiem podobna...nie umiem tego sobie poukładać, choć tyle czasu minęło...nie jestem pogodzona z tym, że Jej nie ma- i już nie będzie...tak bardzo za Nią tęsknie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
słuchaj Gościu. Nie uogólniaj wszystkiego i nie wkładaj wszystkich do jednego worka. To ja wiem, co dzieje sie u mnie.!!!!! Już dawno nie jestem współuzależniona. Nigdy za niego nic nie robiłam. Sam ponosił konsekwencje: jak nie otworzył drzwi to spał na schodach, jak policja spitego przyprowadziła, to kazałam zabrać do izby, jak pojawał się pijany pod drzwiami - nigdy nie wpuściłąm. Rozdzielność przeprowadziłam, więc sam płacił swoje. Od kilkunastu lat żadnego gotowania ani prania czy sprzątania w jego pokoju nie było z mojej strony. Do KOmisji leczenia zgłosiłam, na policę dzwoniłam w każdej chwili, gdy czułam lekkie zagrożenie. Na terapię dla żon chodziłam 2 lata. Jestem ostatnia, która pomogłaby pijącemu: może pić - może o siebie dbać! Dalej twierdzę, że rozwód nie jest łatwy - inni mnie nie obchodzą! I dalej twierdzę, że robię to, co robię, bo jestem człowiekiem. To tak samo, gdy zobaczę kogoś leżącego "bez ducha", to zadzwonię na pogotowie. Jesli tego nie rozumiesz, twoja sprawa, ale nie wymądrzaj się i nie zarzucaj komuś czegoś, jakbyś wiedzał lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Siostra44
terri77 nie powinnam pisać, że fajnie, że Ktoś też ma podobne problemy do moich ale to dobrze, że nie nie jestem sama - nie wiem czy dobrze mnie zrozumiesz, -pewnie tak. Bożeeeeeeeeeee jak jak ja nienawidzę alkoholu, dlaczego straszą nas że żywność podrożeje a alkohol do jasnej chol...y nie!!!! Polityka, upijać społeczeństwo, niech same się eliminuje - jak Hitler ta wóda itp. Ojciec zalany trzy razy dziennie, wyklina matkę,karze jej się wynosić z domu, a za chwilę całuje ją po rękach i mówi że jest jego ukochaną "mamusią" - paranoja, obłęd, mam dość!!!!! Co zrobić z tym ojcem? rozmawiałam już z nim tysiące razy, na leczenie nie chce iść bo mówi,że za stary już jest, nie umiem do niego dotrzeć, pozwolić mu pić? - to jeszcze jakieś nieszczęście się wydarzy, boję się o niego o mamę,boję się że spotka go to samo co mojego brata.... a tu z boku normalne życie trzeba wieść, praca poważna, odpowiedzialna, córka w szkole itd.. pomóżcie proszę. Z mężem też różnie, ostatnia awantura o moich rodziców, że mama do mnie wydzwania, że żali się na ojca,że żyje życiem mamy i taty, a mój mąż tak się tym denerwuje, że musi się napić , odreagować - wspaniale, po prostu super. Mój brat nie żyje już 4 miesiące /125 dni/ a ja w to nie wieżę, jak wybieramy się na cmentarz to do póki nie stoję przed grobem to nie wierze, wydaje mi się że to sen jakiś. Terri77 - a w jakim mieście mieszkasz? ja w W-wie, może się kiedyś spotkamy i pogadamy:) pozdrawiam wszystkich współuzależnionych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
Siostra44 nie przyłączam się do pozdrowień, chyba, że dodasz : wszystkich, bez współuzależnionych. Byłam współ, ale szczęśliwie juz nie jestem. I o wiele bardziej wolę ten stan. I Ciebie zachęcam do wyjścia z niego. Twoje, własnie Twoje życie jest ważne. Nie zatracaj go przez innych. Pozdrawiam wszystkich, którzy wyszli ze współuzależnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Wiecie co mąż już trzeci tydzień walczy o życie wybudził się ze śpiaczki i dalej jest do d**y,jeżeli jest przytomny to gada trzy po trzy,na drugi dzień traci przytomność lekarze wciąż powtarzają że stan bardzo ciężki i "robią wszystko aby go z tego wyciągnąć" a poprawy żadnej.Ma rzekomo jakieś zaburzenia neurologiczne po tej śpiączce "w trakcie diagnostyki"Już trzeci raz go intubowali bo nie może oddychać.Ile to jeszcze potrwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarka!
co to znaczy zdekompensowana alkoholowa marskośc wątroby . Bo porzednio na wypisie nie napisali zdekompensowana ? może ktoś mi odpowiedzieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarka!
Witaj Agnes 34 . Od kiedy Twój mąż choruje??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Jarko! O tym że mąż jest chory dowiedzieliśmy się 2 tygodnie temu kiedy pożółkły mu oczy i dostał wodobrzusza.Nie chciał iść do szpitala w końcu nie mógł już wstać z łożka.Wszystko za pózno, gdyby tak pojechał wcześniej... Zaraz potem zapadł w bardzo głęboką śpiaczkę wątrobową,oddychało za niego sztuczne płuco a wątrobę a raczej jej resztki trzymały przy życiu dializy.Stan jest niezwykle poważny, co prawda obudził się po tygodniu ale wciąż nie ma poprawy.Jest podejrzenie że ma coś z głową.Lekarz też użył określenia zdekompensowana marskośc watroby,nie wiem co to znaczy może niewyrównana.Nie wiem kto u Ciebie choruje,mama? Ale róbcie wszystko żeby nie dopuścić do takiej sytuacji,mąż trzeci tydzień leży na oiomie,dla niego może już być za pózno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarka!
Tak mama! dowiedziała się o chorobie 2 lata temu. Pare miesięcy .był spokój przestala pic brala leki dbała o siebie . Potem coś się odwróciło , zaczela pic , prosiliśmy żeby przestala ona że piwo to nie alkohol może i zdrowy człowiek , który czasami sobie wypije 2 to nic nie mu się nie stanie. Ale mama piła na umór po 12 dziennie!!! Aż do kwietnia tego roku woda w brzuchu zbierała się niesamowicie szybko nie chciała do lekarza w końcu nie wytrzymałam i wezwalam pogotowie no i zgodziła się.Wypuścili jej 40 litrów !!! szok słabła i słabla ale jakoś jest . Wczoraj ją przywiozłam do domu bo znowu plynu się nazbierało 15 litrów poszło. Więcej nie chcą , bo bardzo przy tym słabnie. Teraz w domu ale gaśnie w oczach. Jest dobrze , trochę się uspokoila nie pije ,bo nie może z domu się ruszyć, ale kto wie co , by było gdyby miała dostęp do alkoholu. Teraz mam mamę choć chora ale trzeżwa, dużo rozmawiam z nią, nigdy nie było okazji, bo nigdy praktycznie nie trzeżwiala a gdy była trzeżwa to nerwowa niesamowicie , że tylko siedziałyśmy w swoim pkoju żeby jej nie wkurzać dodatkowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Matko kochana 12 piw dziennie przy marskości wątroby?Rozumię Cię doskonale co czujesz,ja też patrzyłam jak mąż się zabija i byłam bezsilna.Kiedyś super facet,po studiach,prowadzący własną firmę a teraz?Wrak człowieka w pampersie ,wyniszczony, chudy to mało powiedziane,po prostu szkielet z odleżynami na tyłku i na plecach.Na własne życzenie ale mimo wszystko jest mi go żal,drogo mu przyszło zapłacić za to picie.Lekarz mi powiedział że przy zaawansowanej marskości nie ma perspektyw na długie życie,kilka lat to wszystko.Może dlatego Ci chorzy ludzie piją dalej bo jest im wszystko jedno,parę lat mniej czy więcej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
dekompensacja - "przekroczenie granicy zdolności przystosowania sie narządu do zwiększonych obciążeń objawiajaca się niewydolnoscią."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarka!
Lekarze mówią, że pare lat jak nie dojdzie do żadnej infekcji, gdyż przy wodobrzuszu może dojść do zakażeń bakteryjnych . Mama już 3 razy miała przekłuwany brzuch, bo leki moczopędne nie dają rady. Cieszę się każdym dniem . Mama jeszcze myśli świadomie, nieraz zdażają się dni gorsze . Silne osłabienie i brak świadomości ale ponoć za to odpowiedzialne jest duże stężenie amoniaku w organizmie , Trzymam się i Ty się trzymaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarka!
DZięki za podpowiedż ( w biegu)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
w biegu Ty pisałaś mi kiedyś,że mąż ma encefalopatię wątrobową czyli rozumiem że wszelkie toksyny nieusunięte przez wątrobę dostały się do mózgu i go uszkodziły?Napisz proszę czy mąż ma poważne zaburzenia psychiczne,czy można z nim nawiązać normalny kontakt,czy jest agresywny?Z tego co pamiętam to pisałaś o pampersie czyli nie kontroluje swoich potrzeb fizjologicznych. A wreszcie czy dalej pije czy też wyparł z umysłu alkoholizm przez te zaburzenia?Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
Agnes 34 Tak , ma encefalopatię. Nie zachowuje się do końca normalnie. Nie wie na co jest chory, dlaczego taki jest. Niby zna imiona , poznaje ludzi, ale np zięcia wziął za syna. Lekarka go bada, a on pyta kiedy przyjdzie lekarz. Mówi coś np. i to brzmi jak przemowa i nie ma logicznego związku. Odchyla pampersa i sika do łóżka też. On nie chodzi. Schodzi czasem z łóżka i idzie na kolanach a w przedpokoju nie wie gdzie jest, każe sie zaprowadzić z powrotem, bo nie wie jak sie tam znalazł. I dlatego, że nie chodzi, to od początku marca nie pije. Nie mówi nic, że chce piwo. Z początku tylko mówił, żeby dac mu papierosa; oczywiście nie dostał. Tak, że jego fiksacja oddzieliła go od 2 nałogów. Czasem żałuję, że nie chodzi, bo myślę, że piłby nadal, więc szybciej by sie to skończyło. Nie myśl, że jestem okrutna, ale jakie on ma teraz życie: rani i wieczorem wchodze aby zmienić go i dać jeść, a tak siedzi w pokoju sam, na 2 godz. przyjdzie opiekunka, to ewentualnie "pogada" z człowiekiem. Nie jest agresywny, bo taki nie był w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nasturcja 123
wystraszyliście mnie ludzie tym topikiem na maxa... tez lubie czasem wypisc, tylko nie takie duze ilosci, od ok. 7 lat piłam piwo mniej więcej co drugi dzien - jedno, no i ostatnio miałam więcej stresu, więc zaczełam pic po jednym co dzien wieczorem od kilku miesięcy, bo mi tak łatwiej zasnąc.. ostatno się fatalnie poczułam, najgorsze były spore dusznosci, miałam wrazenie że brzuch jest mocno opuchnięty, do tego drgania miesni, czasem dziwne otepienie, od dawna mam kłopoty z koncentracja uwagi, częstomocz, kompletny brak ochoty na seks, czułam sie tez słabo, łatwo meczyłam... podejrzewałam niewydolnosc nerek albo cos z watrobą, pewnie to drugie, bo często piłam. odstawiłam kompletnie piwo, przeszłam na diete, poszłam do lekarza. W koncu zrobiłam badania... ale o dziwo wyszły dobrze, wprawdzie miałam je po 4 tygodniach diety i zazywania ostropestu, jedyne czego nie wiem, to czy ALAT wystarczy zeby była pewnosc ze z wątroba jest ok? Bo mi ALAT wyszedł 15, więc niezły, ale lekarz nei zlecił innych prób wątrobowych, choc były badania ogólne moczu i krwi i wyszło wszystko ok. Podejrzewam tez skrzywienie kręgosłupa w odcinku ledzwiowym które moze byc odpowiedzialne za częstomocz, ale nie rozumiem skąd ta reszta rzeczy? Straszne, że w tym kraju człowiek musi badac sie sam. Szkoda mi waszych bliskich, nie rozumiem jak mozna odmawiac przeszczepu alkoholikowi, jesli faktycznie odstawił kompletnie alkohol i nie pije. Co to za argument, że szkoda wysiłków lekarzy? Przeciez słuzba zdrowia jest opłacana z budżetu, a tenże zasilany potęznymi wpływami z akcyzy na alkohole, o czym chyba juz utrzymujace się z tego lekarze pamietac nie maja ochoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nasturcja 123 dobrze, że przestałaś pić i zabrałaś się za siebie.Twój organizm dawał Ci sygnały, że źle go traktujesz i weź to sobie do serca. Faktycznie piwo pomaga zasnąć ale w nocy człowiek się częściej budzi, po pierwsze chce mu się sikać po drugie alkohol w nim zawarty powoduje, że sen jest płytszy. W piwie jest chmiel i to on uspokaja. Mając stresującą pracę i problemy osobiste też wypijałam piwo przed snem, no nie codziennie ale często. Po jakimś czasie zauważyłam, że przytyłam na brzuchu (nigdy tam nie odkładał mi się tłuszcz) znalazłam inne sposoby na relaks przed snem, a jeśli jest bardziej stresująca sytuacja to łykam ziołową tabletkę uspokajającą z wyciągiem z chmielu, polecam. Dbaj o siebie, alkohol jest dla ludzi ale z umiarem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
Piwo!! 1. Najszybciej uzależnia!!! 2. Zawiera LUPULINĘ, co powoduje klopoty z seksem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak podczytuje sobie ten topic i niesamowte jest to jak rodziny pijakow (tak, pijakow, nie alkoholikow) usprawiedliwiaja wszystko CHOROBĄ. Niewazne, ze pijak zniszczyl zycie zonie, dzieciom, ze chlal na umor przez 20 lat nie zwazajac na nic, na prosby, na placz bliskich. Przeciez to CHOROBA, wiec jest po czesci usprawiedliwiony. Bzdura. Trzeba bylo pozwolic takiemu czlowiekowi upasc na dno, wyrzucic z mieszkania, nie obslugiwac go. Moze gdyby wyladowal na ulicy, bezdomny, smierdzacy , zaszczany jak najwiekszy zul, to moze znalazlby impuls to zawalczenia o lepsze zycie. Ale w sytuacji kiedy taki pijak ma komfort czystego lozka, wypranych przez zone ciuchow, przygotowanego obiadku, to po co ma przestac chlac? W ogole nie jest mi zal takich pijokow i szkoda, ze Polki maja w genach meczennictwo i opiekuja sie takimi zasranymi egoistami. W biegu to jedyna trzezwomyslaca kobieta w tym watku, szkoda jednak, ze nie uwolnila sie od meza kilkanascie lat temu i nie ulozyla sobie zycia na nowo. Oczywiscie na pewno bedziecie oburzone, ze mozna cos takiego wypisywac, ze jak nie mam w rodzinie alkoholika, to co ja tam wiem i nawet to rozumiem - to reakcja obronna. Mam tylko nadzieje, ze kiedys nie zabraknie lozka w szpitalu dla prawdziwie chorego czlowieka tylko dlatego, ze jakis pijus zostal przyjety na oddzial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
w biegu No dzięki za odpowiedz,przyznam,że nie brzmi to dobrze.Mąż Twój chyba ma skrajną encefalopatię.A czemu nie chodzi,jest zbyt słaby?Przyznam się,że mam obawy że z moim bedzie to samo.Jak wiesz tydzień był w śpiączce,potem wybudził się ale jego zachowanie nie było całkiem normalne Zaraz.potem wpadł w otępienie i nie było z nim kontaktu,wreszcie stracił przytomność.Dostał antybiotyk bo lekarze podejrzewali że ma infekcję w układzie nerwowym i zaburzenia neurologiczne,pomogło bo odzyskał przytomność to zaraz po tym dostał ciężkiego zapalenia płuc i znowu ma respirator i nie ma z nim kontaktu.I tak w kółko od prawie trzech tygodni. My jesteśmy w nieformalnej separacji od dłuższego czasu przez pijaństwo właśnie,ale jeżdżę go odwiedzać bo to mogą być ostatnie chwile jego życia. I nie myślę,że jesteś okrutna,absolutnie Cię nie oceniam bo nie mam do tego żadnego prawa.Trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
Agnes 34 Nie chodzi, bo (z wyglądu) nie widać mięśni i chyba ścięgna podkurczone (moja laicka opinia). Przed marcem, gdy pierwszy raz wzięty był do szpitala bardzo dużo leżał, potem w szpitalu 3 tyg więc stąd to cofnięcie w chodzeniu. W szpitalu niby rehabilitowali ruchowo, ale ponoć nie współpracował. Teraz jest w szpitalu od wtorku. Podejrzewam, że coś z płucami, bo wyglądał podobnie jak poprzednio, gdy miał zapalenie płuca. Ale nie wiem, bo nie chodzę do szpitala. Delektuję się brakiem "balastu" w domu. Życzę Ci wytrwałości. Do gościa z godz. 10.24 Dodam do Twojej wypowiedzi - Jak go wzięli pierwszy raz na wewnętrzny, to od razu poszedł na tomograf, a wyniki , jakie mu zrobili w czasie pobytu mieściły się na 2 kartkach A4. Ja chyba przez całe życie nie miałam tylu wyników. I nie będę miała , bo musiałabym zapłacić ogromną kwotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja1235
Mam marskość wątroby/poalkoholową/,kamice trzustki i cukrzycę typu II/insulinową/.Mam 65 lat.Marskość i te następne choroby zdiagnozowane od 6 lat. W momencie dowiedzenia się o chorobach z dnia na dzień odstawiłam alkohol i tak trzymam bez jakiegokolwiek wysiłku.strach mnie tak zmobilizował,że zupełnie nie mam problemów a przecież miałam też wodobrzusze/raz/ i krwawienia z nosa/krzepliwość krwi./Wszystko ustąpiło.Systematycznie chodzę na badania kontrolne do przychodni hepatologicznej/sprawdzanie parametrów,TK..jem normalnie bez specjalnych ograniczeń.Trzymam dietę cukrzycową/też pod kontrolą/. Wszystkie wyniki wątrobowe mam książkowe.czuję się świetnie już 6 lat.Lekarz twierdzi,że moja postawa jako chorego jest wzorcowa i przy takiej mojej postawie mogę żyć długo i szczęśliwie.gdy sie chory na marskość szanuje to może żyć hoho albo i dłużej. Tak więc moi drodzy ..zalecenia szanować,alkohol w kąt ..i jest dobrze:))))Mam zamiar żyć baardzo długo:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
nadzieja 1235 Podziwiam Cię i gratuluję świadomości w walce o życie (godziwe!). Mąż (rocznik 1950) nigdy nie uświadomił sobie swojego problemu, a teraz, gdy z głową nie tak ( ma zdiagnozowaną, i widoczną zresztą, encefalopatię), to raczej nie ma szans. A Ty - tak trzymaj!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ze rodzicow za bardzo nie mozna kontrolowac to rozumiem, ale...meza? Wy sobie chyba kpicie! Jak tak mozna najukochanszemu czlowiekowi POZWOLIC - tak, pozwolic - sie stoczyc! Gdyby moj facet chociaz probowal robic mi takie akcje, uwierzcie, przyklulabym go lancuchami w domu, zamknela na klucz i gowno by mnie to obchodzilo. Nie wydostalby sie. Gowno z was a nie zony!!! Jak mozna patrzec bezczynnie na cos takiego!! Przez tyle lat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×