Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość citroneka

Przeżywalność z alkoholową marskością wątroby.

Polecane posty

Gość w biegu
Z całym szacunkiem, ale za bardzo nie nie rozumiesz co piszesz ciasteczkowa!! W teorii możesz ..wszystko. Rozśmieszyłaś mnie. Nie życzę Tobie, żebyś doświadczyła w praktyce swoich "kosmicznych" sposobów na pijącego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nasturcja 123
ciasteczkowa- bo ty rozumujesz przez pryzmat swojego meza, który jest pewnie grzeczny i kochany...na tej zasadzie to mam kolezankę, co mówiła, że jakby jej mąż ja chocby próbował raz uderzyc, to od razu wyrzuciłaby go chyba przez okno... tylko to nie jest takie proste, bo jak sie trafi na prawdziwego agresora, to nie mozna zrobic nic tylko uciec z podkulonym ogonem- jesli masz gdzie, a wiele kobiet nie ma... w naszym kraju sie kobiety wychowuje na przyszłe meczennice, niestety- jest taka mentalnosc... jesli się wyrzuci takiego alkoholika zupełnie z domu na ulice, to rzadko kiedy się ogarnie, często sięgają dna i tak pozostają, niestety... a te zastrzyki z esperalu to ktos próbował?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
ciasteczkowa. No ciekawa jestem co byś zrobiła. Posłuż radą zamiast napadać slownie na "biedne, nieporadne" żonki ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
nasturcja 123 Nie zgadzam sie z Twym uogólnieniem, że wychowuje sie u nas kobiety na męczennice. Ja nie jestem meczennicą, nigdy nie byłam, ani moja mama, ani córka. Męczennicami stają się niektóre, to prawda, ale na własne życzenie. Na szczęście są terapie, a tam mądre rady i pomoc. Poszukać tylko trzeba, no i pójść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nasturcja 123
Z tym wychowaniem na meczennice chodziło mi o to, ze kobiety w tym kraju są uczone innego wychowania niz faceci. Np. kobieta pijaca jest uwazana za ostatnia szmatę, brzydko mówiąc, a facet- nie, im się na to przyzwala. Kobieta musi byc łagodna, grzeczna, niepijaca nigdy, niepaląca, nie domagająca sie swego... ja kiedys narozrabiałam w wieku 10 lat jak na prawdziwego łobuza przystało, i te komentarze" Zeby to jeszcze chłopak zrobił, ale dziewczyna..." strasznie mnie wkrewia ta polska mentalnosc... no i u nas od zawsze były widziane zle rozwody, jako wyraz jakiegoś upadku, porazka, ludzie musieli sie meczyc w chorych zwiazkach bo był strach, co rodzina powie... teraz jest więcej rozwodów, bo swiat normalnieje, i w tv dyskutują, dlaczego jest upadek polskiej rodziny, i że okropne czasy nastały... a g... prawda, czasy normalnieja, rozwód jest receptą, wybawieniem od nieudanego zwiazku, a nie złem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika 0404
Moja mama tkwiła w związku z agresywnym alkoholikiem ( nie miała dokąd iść) nie mogła liczyć na pomoc rodziców, ojca nie miała od czwartego roku życia. Jako mała dziewczynka marzyłam o tym, że z mamą i rodzeństwem odchodzimy od ojca, jednak nigdy tak się nie stało. Moja mama znając los sieroty mówiła, że dzieci muszą mieć ojca, ja jako dziecko wolałbym go nie mieć. Będąc dorosłą osobą próbowałam pomóc ojcu przestać pić ale nie zdołałam mu pomóc. Zapewniliśmy mu tylko godną śmierć, nie był sam i nie umierał brudny i pijany. Wybaczyłam ojcu wszystko co zrobił mi złego czy to jest współuzależnienie czy człowieczeństwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
Współuzależnienie niszczy człowieka. Najpierw trzeba sobie uświadomić, że uzależnionego ja nie zmienię, choćbym błagała, krzyczała, zmuszała, szantażowała. To tak jak z każdą inną chorobą: boli ząb - idę do dentysty; serce - do kardiologa, itp. A uzależnienie - idę do terapeuty. Jako żona, czy dziecko nie bierzemy się za leczenie zęba, glowy, serca, więc z jakiej racji możemy wyleczyć uzależnienie? A gdy nie chce sie leczyć - choć przykro - zostawiam go i biorę się za własne życie, aby on i mnie nie wciągnął w to bagno. Ja tak zrobiłam. Zajęłam sie sobą. Moje myśli nigdy nie krążyły wokół niego - co z nim? czy nic sie mu nie stało? gdzie śpi? Myślałam i zajmowałam się tym, co buduje, co jest wartościowe, kto jest wartościowy (dzieci). I jestem z siebie dumna. Z tego, że choć moje dzieci są DDA, to chociaż matkę maja wesołą, korzystająca z przyjemności życia, a nie wiecznie skwaszoną, kryjącą się w zaciszu domowym ze wstydu, że ma męża alko i myślącą, że to jej wina. P co? Dziewczyny, szkoda życia. Na ilu wyjazdach byłam w międzyczasie, na ilu koncertach. Ile pięknych widoków oglądałam. !!! Wybrałam człowieczeństwo nie współuzależnienie - nika0404. Bo współuzależnienie uczyniłoby mnie wrakiem człowieka, a i jemu nic by to nie pomogło. A udało mi się to dzięki temu, że po pierwsze staram się być blisko Boga ( poprzez kierowanie sie w życiu zasadami Bozymi pochodzacymi z Biblii), a po drugie poszłam na terapię dla współuzależnionych (chodziłam 1,5 roku) i to był strzał w dziesiątkę. Nieodzowne, aby "zdrowym być" - polecam. I pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarka!
A co z matką!!! też mam ją zostawić i zająć się własnym życiem? Facetow jak to mowią można mieć kilku a co z matką??? no niech ten, który wypisuje takie głupoty mi odpowie!!! Mam zostawić ją w bagnie w brudzie i głodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarka!
Może ktoś mi podpowie o wodobrzuszu ,może któremuś z waszych bliskich też tak mocno to dokuczało. Mojej matce bardzo szybko woda się zbiera w ciągu miesiąca ok 20l. Tydzien temu wróciła ze szpitala( była na upuście) a brzuch rośnie "w oczach"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
I tu masz rację,męża pijaka można kopnąć po prostu w d**ę zamiast chodzić na terapię,chociaż może to i też jakiś sposób dla niektórych.Ale matka to matka,jest tylko jedna jaka by nie była. A na temat wodobrzusza niestety nie pomogę bo nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja 1235
ciasteczkowa.Nie miałam nigdy wzorców alkoholowych w domu.Tak mi się przytrafiło.Jestem z pod znaku barana a baran jest uparty.Po 25 latach rzuciłam palenie z dnia na dzień i już tak 34 lata jak nie palę.To wszystko gdy już dopadnie to wola życia i silna wola kontynuacji.Przez odrzucenie przyzwyczajeń/natychmiastowe/komórki organizmu bardzo szybko się odtruwają,ich zakodowanie potrzeby alkoholu czy tytoniu/bo to jest już ich kod/w brwe pozorom następuje szybko.Trzeba tylko chcieć.Ja przebywam często w towarzystwie osób uzywających alkoholu,palących i zupełnie mnie nie rusza.jestem już "odkodowana"i o to chodzi. Żal mi ludzi wiedzących o swoim stanie i jego konsekwencjach a mimo to nic nie robiących aby żyć.Cóż ich wybór:(Ja już jestem wolna od dawna: dzięki sobie)))Zdrówko dopisuje.!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
A w biegu chodziło o relację mąż - żona więc nie złość się tak bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja 1235
w sprawie wodobrzusza wiem tyle,że gdy ja miałam płyn ściągany jeden jedyny raz parę lat temu to lekarz powiedział,że na to nie ma zadnych gwarancji,że się nie powtórzy.Dzieki bogu ja od 5 lat nie mam tego problemu.Znając siebie i moje postepowanie mam nadzieję,że sie już nie przytrafi.!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
alkoholik to alkoholik. Nieważne czy jest mężem, czy matką, ojcem, dzieckiem. Jaka to różnica, Dla mnie mąż też oznacza tego jednego, jedynego, a nie jak ktoś napisał, że "można miec kilku, a matka jest jedna". Nie chce się leczyć - jego wybór. To pasuje mi do sytuacji, że matka np. porzuca mnie jako niemowlę, a potem pojawia sie po latach i rości sobie do mnie prawo czy prosi o opiekę, a ja opiekuję sie nią, bo "matka jest jedna". Ja wyraziłam swój stosunek do męża alko, ale np mój syn musiałby się nim (tym samym człowiekiem!) zaopiekować, aby nie był w "bagnie, brudzie i głodzie", bo ojca ma się tylko jednego"?? Tak??? Syn, który być może nie założy nigdy rodziny, bo ma "braki emocjonalne" z powodu tego, że jest DDA, z powodu takiego ojca!!! Nie ma męża, matki, ojca - jest tylko alkoholik, który funkconuje identycznie niezależnie od tego kim jest!! A terapia nie była mi potrzebna żeby sobie poradzić ze stosunkiem do "niego". Kobiety bez terapii często po rzuceniu męża alko wpadały w ramiona następnego uzależnionego. I to nie była kwestia pecha. One takich "wybierały". Dlatego niezbędna jest terapia. (nawiasem mówiąc coś wspaniałego).Żeby siebie "wyprostować". A podstawowa zasada jak pomóc pijącemu, to nie robić nic za niego, ani dla niego, jeśli nie chce sobie pomóc. Sprawdzona zasada, o której mówią terapeuci, którzy często są alkoholikami, oczywiście nieczynnymi, ale znającymi problem z praktyki. Często tacy stają się terapeutami, bo rozumieją problem i chcą pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
przepraszam za "bałagan", ale cos z kompem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarka!
Tak i było z moja mama 2 lata temu miała pierwszy raz zciąganą wode i to się uspokoilo dopóki - dopóty nie zaczela znowu pić!! teraz to napływa w masakrycznym tempie !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niutbenz
Witam wszystkich, bez ceregieli. Ojciec ma marskość wątroby (najpewniej alkoholową - pokłosie trybu życia w młodości), oprócz tego zdiagnozowana przewlekła niewydolność wątroby, kamienie na nerkach. Jest również astmatykiem. Ale w kwestii wątroby - jakie są możliwości przeszczepu rodzinnego osobie dorosłej? Powiedzmy że ja chciałbym być dawcą. Mam 30 lat, ojciec 67. Załóżmy, że kwalifikowałbym się od strony medycznej (zgodność wszelkich wskaźników etc.) Proszę o merytoryczne odpowiedzi, bez umoralniania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×