Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wiadro mop i sciera

pomoce domowe za granicą-zwierzajmy się!!!!!!!

Polecane posty

Ooooooo... zaraz nudy ;) Masz racje z tym niszczeniem - jedni rozumieja i mowia, ze gdybym NIC nie robila, to i NIC bym nie zniszczyla a sa tacy, ze... wrrr... Przeciez nikomu frajdy nie sprawia stluc czy cos stroacic. Czasem sie zdarzy... Kiedys ulamalam rogi antylopie z kosci sloniowej... Myslalam, ze sie zaplacze (mimo, ze nie mialam pojecia ile toto kosztuje). Patron, mowi nie przejmuj sie az tak, to tylko rzecz.. a ja na to ze moze odrobie wartosc tej figurki... On parskna smiechem i mowi - musialabys pracowac pol roku za darmo.. po czym wzia super glue i... skleil. Potem sprawdzilam w antykwariacie podobne cacko kosztowalo ok. 700 a onie tego mieli calkiem sporo. Ot - ludzie i ludziska :) A moze opowiecie, jak zajefajnie pracuje sie u maniakow czystosci? To sa dopiero numerki :O A drinka jakiegos to bym dzis wypila i to nawet bardzo... Tak cos mi smutno....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Atam...u czyścioszków ta ja cały czas robię....najgorsze jest to że sami są okropnymi bałaganiarzami i wiecznie coś im "ginie"...tzn.nie mogą znalezć. Ja już piję....tak nie w temacie powiem wam że mam wielki powód do radości. Otóż zakwalifikowano mnie do implantu słuchowego (jestem komunikatywna z aparatami-czasem ludzie nawet się nie zorientują że niedosłyszę....ale taki implant to kosmos! Między innymi dlatego pracuję w takim zawodzie a nie innym ; kiedyś byłam na rozmowie kwalifikacyjnej w sprawie pracy w zakładzie (taki tam);mam wykszt.średnie,dyplom z zawodu,matura,język ang,i w ogóle uważam się nie za głupią....babka po 20 min.rozmowy ze mną pyta "a czemu pani ma tą grupę niepełnosprawności?" ja na to "że niedosłyszę" a ona : "to my nie możemy panią zatrudnić bo pózniej będą problemy-coś pani nie dosłyszy i będzie kłopot" A ja na to "toż kurwa rozmawia Pani ze mną już prawie pół godziny i nic Pani nie wyczaiła!!!" .....dosłownie tak było....oczywiście roboty nie dostałam. Także chleje....sama....tak do monitorka :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aasasasa
ja jeszcze nigdy nic nie zepsulam.ale nawet gdybym to zrobila .....to co z tego trzeba zyc dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mar :D Ta rozmowa kwalifikacyjna dowiodla tylko tego, ze Ty zawsze masz szanse ze swoja wade skorygujesz implantem - ta pani - niestety stoi na straconej pozycji. Glupota jest nieuleczalna i zadne implanty jej nie pomoga :D :D :D Zastanawiam sie tylko jak szybko jej przelozeni zorientuja sie w jakim stopniu zaawansowana jest jej glupota? Niestety takich glupcow obojga plci nie brak na swiecie i czasem tylko zostaje smiech przez lzy. GRATULACJE z powodu zakwalifikowania sie do tegoz implantu. Ogladalam kiedys program o tym, ze wlasnie w Polsce przeprowadzono najwiecej pozytywnie zakonczonych badan, wszczepien implantow i ze nasi naukowcy w tej dziedzinie wioda niemal prym na swiecie. Ja dzieki cudownemu lekarzowi slysze ale z jednym okiem mam spore problemy - nosze specjalne szkla - ale nie dna od butelek ;) Pije dzis wieczorem za Ciebie i Twojego implanta... I niestety ale znikam na jakis czas.. Ale wroce i odnajde nasz topik i moze napisze znowu cos wesolego? Trzymajcie sie cieplo WSZYSTKIE dziewczyny 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Atam za pozdrowienia:-)) ...i mam nadzieje że odezwiesz się jak najprędzej bo smutno mi będzie bez Ciebie. termin mojej operacji najprawdopodobniej 12 kwietnia ....jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi !!! Pozdrawiam Was dziewczynki...i ściskam mocno! ;-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3  po 3
Mar życzę ci aby operacja przebiegła szybko i sprawnie. :) Oj ile ja rzeczy tz bluzek przypaliłam żelazkiem ale cóż takie życie. Oczywiście nie specjalnie. Zniszczyłam suszarkę do ubrań (pech chciał że zepsuła się jak byłam na zastępstwie za koleżankę i spadło na mnie - rzecz 20to letnia prawie) wyrzuciłam worek kosmetyków u żydówki jak ta zapakowała w worek do śmieci swoje malowidła i postawiła w łazience, bo przed pesachem chowa się rzeczy codziennego użytku i ta chciała odłożyć na potem i po paru dniach mnie się spytała gdzie są malowidła. To chyba największa moja wpadka ale i tak pracowałam dalej. No kto to widział żeby pakować "na potem" w worki na śmieci, chociaż kartkę by nakleiła nie wyrzucać. Czasami też były wypadki z urazami w pracy, a to skaleczę się, a to zabiłam ździora za paznokieć i tydzień z kawałkiem cierpiałam zanim wyszło, a najgorsze to jak rozcięłam głowę ale obyło się bez szycia (do dzisiaj mam szramę na czole) A przy pilnowaniu dzieci, tak szalałam z nimi że skręciłam nogę w kostce. Co do cen za godzinę pań które teraz pracują za granicą, to aż się dziwię. Dawno temu już wróciłam do kraju i kiedyś pracowałam od 7,5 do 10 euro za godzinę. Czym więcej miałam godzin tygodniowo to mniej na godzinę, a tam gdzie raz w tygodniu to po 10. Też piję drinka, a co tam niedziela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 po 3 ...no to faktycznie jazda z tymi kosmetykami ;-) Ja to mam tak,że nic nie wolno mi wyrzucić (każdy papierek czymś zapisany,pudełeczko)muszę skonsultować ! Moje szefostwo wszystko zbiera-cuduje i przez to wszędzie wszystkiego pełno....bo może się przyda (!) Męczy mnie to okropnie bo wszędzie jest zagracone! Musze sobie zmienić lokal bo oszaleje z tymi ludzmi! Przy mnie to się zepsuł internet,szef był wściekły ale informatyk powiedział że to nie moja wina. ale mimo to oficjalnie już nie mam zgody na necik a i tak się podpinam :P Odnośnie tłuczenia czegoś tam....prawdopodobieństwo że coś się stłucze dotyczy tylko nas! Bo tylko my to "coś"przestawiamy,myjemy,odkurzamy. To ponura prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeemini
ja nie zapomne jak kiedys stluklam takie szklane kwiaty :) staly w wazonie na takiej komodzie - i ja wokol tej komody odkurzalam i ja przesunelam - nie pomyslalm, ze te kwiaty ciezkie i przechyla wazon szybko :P wszystko dzialo sie na oczach kobity, ktora zjadala pizze na lunch :) spadly, roztrzaskaly sie te kwiaty SZKLANE (jaki badziew) no i ta baba sie patrzy na mnie a ja na nia - i mi od razu mysli do glowy przychodza: mam to w dupie, trudno, specjalnie nie zbilam, glodna jestem a ona pizze je i sie patrzy jeszcze bezczelnie, a niech mnie zwalnia - mam to juz gdzies (naprawde mialam) - no i ta babka podchodzi i mowi, ze te kwiaty to maz z Europy jej przywiozl, ze takie bardzo sa dla niej wazne - a ja? - no co mam powiedziec? - nie chcialam, sorry :) a zla bylam, ze naprawde bylam gotowa odejsc w tej chwili (ja bylam bardziej zla na nia i te jej SZKLANE kwiaty, niz ona na mnie :) ) Ona chyba zobaczyla, ze ze mna gadki nie bedzie, ze kajac sie nie zamierzam, ze gotowa jestem odejsc i sie chyba przestraszyla :) powiedziela, ze trudno i zaproponowala pizze - nie wzielam, chociaz glodna bylam jak pies - ale bardziej wkurzona na nia i jej kwiatki :) DUMA sie unioslam :) to chyba najbardziej utkwilo mi w pamieci, jezeli chodzi o straty :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 po 3
moja znajoma usiadła na szklanym stole (nie pytajcie się mnie co ją podkusiło żeby tam usiąść) efekt wiadomy, trzask i po szklanym blacie (nogi oczywiście były metalowe) Mało nie umarła zanim szefowa jej wróciła z pracy, a ta jej na to "że w sumie to się dobrze stało, bo nigdy ten stół jej się nie podobał, a nie chciała wyrzucać bo to był prezent" Chciałam sobie kiedyś pomóc myjąc okna takie wielkie i stanęłam na stole takim marmurowym czy może to marna podróbka (nie znam się) Jak stałam z boku stołu to było super ale jak weszłam na środek to ugieło się pode mną i wiadomo pękło na dwa. Szefowa powiedziała mi że i tak mieli mi go oddać z uśmiechem, mi do śmiechu wcale nie było. (to u nich wynajmowałam kawalerkę i odrabiałam to mieszkanie sprzątaniem) I przez następne dwa lata miałam ten stół. Tak jak podsumowuję te 5 lat pracy jako sprzątaczka to jednak sporo zmajstrowałam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.....o jeju! Dziewczyny! Ja to bym chyba tam trupem padła ;-)) ....gdyby mnie się coś takiego przytrafiło ....brrrr :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeemini
o szlag - stol pobic, to dopiero wyczyn :) :) albo okno - mi sie marzy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeemini
Mar 78, ale tak w sumie powiedz - przeciez Cie do wiezienia nie zamkna :) Mysle ze ludzie naprawde za bardzo sie przejmuja czasami - praca jak praca, wszedzie zdarzaja sie pomylki ;) Najwazniejsze, zeby nam sie nic nie stalo w razie czego. Np ten stol szklany mogl kogos pokaleczyc - wtedy to dopiero plakac, a tak? Przeciez specjalnie nikt niczego nie tlucze :) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 po 3
Jak sobie wspominam czasy sprzątaczki to wiele razy nie było mi do śmiechu. Dobrze, że ludzie wyrozumiali byli :) Stresowałam się jak diabli ale teraz to się śmieję z tego. A praca u maniaczek to tak jak już chyba pisałam. To nie praca tylko "bycie do towarzystwa" dla takiej pani. Znałam cały system układania dywaników w jej mieszkaniu względem szafki, lustra, komody, stołu czy innych gwoździ na ścianie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
UUUuuuuu......cisza jak po śmierci organisty :P Żyjecie kobitki ? :D ...ja już taka jestem że strasznie się przejmuję porażkami...i nic na to nie poradzę. Tym bardziej że moi obecni pracodawcy zawsze mają straszne pretensje jak coś zrobię nie tak-popsuję-zbiję. Przywiązują ogromną wagę do pierdół! ...w innych domach nigdy tego nie miałam. Coś się stało-trudno...przecież nie zrobiłam tego specjalnie. Pozdrawiam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yo-asiaaa1234
hejka dziewczyny! Pracowałam kilka lat temu jako opiekunka do dzieci w Irlandii. Mieszkałam u tej rodzinki, miałam zajmować się dziećmi. Do tego doszło usługiwanie codziennie. Wiecie, jak to na peruwiańskich filmach. Rodzina paniczów zasiada do stołu, a biedna służąca przynosi serwety, ściery na kolanka, pyta o to, czego by się jaśnie państwo napili. Miałam być rzekomo członkiem ich rodziny ekhmm ;] jasne :P takim członkiem, który mógł przystąpić do śniadania dopiero jak wszyscy zjedli i poszli do pracy/przedszkola. Z moich wpadek to: spalłam kawałek eleganckiej bluzki mojej Madam. Nic się nie stało, rozpłakałam się i przeprosiłam. kiedy karmiłam maluszka w jadalni, 20 cm obok nas zawaliła się część kominka, podpadały ozdóbki, kilka cegłówek, notabene nie wiem jak to się stało, może już się okleijły poprzednio i przyklejali na super gluta ;p W bądź razie 2 minuty po zdarzeniu wpadła madmłazel z ryjem, że nie sprzątam tego syfu z komina. Mówię, że karmię dziecko, a ona foch i później obgadywanie mnie do swoje siostrzyczki, że nie sprzątnęłam od razu :/. co jeszcze?... aha, musiałam sadzać dzieci na zimną posadzkę - tj. na schody od piwnicy jeśli zrobiły coś złego... zazwyczaj nie miałam serca i udawałam przed madmłazel, że dzieci karę otrzymały. One smutnie potakiwały, że tak ;p To taki nasz mały sekret był ;) dzieci nie mogły jeść w ogóle słodyczy, tylko w weekend. niby dobre, ale od cukierka nikt nie umarł i "moje dzieciaczki" były dokarmiane przeze mnie czasem ;p Np. jak coś same posprzątały to dostawały cukierka ;] Hm... kiedyś zjadłam śliwkę. Zwykłą, z pestką. oglądałam jednocześnie telewizję w salonie i nie chciało mi się iść tej pestki wywalić póki co do kuchni, więc ją sobie postawiłam na stoliku ;p oczywiście waćpanna przyszła i foch, że śmiecę... upomnienie i więcej gadania niż to wszystko było warte ;p hm... oczywiście codzienne fochy, że nie jem mięsa. Nie jadłam do tamtego czasu mięsa przez 7 lat, a ona codziennie się pytała, czy na pewno nie chcę ;p mówię, że nie... srenkju (w myślach z dodatkiem "kurwa mać")... no i ona foch ;p że tyle robiła, tyle gotowała ;p kolejna przygoda...? Dzieci mogły oglądać telewizję tylko weekend. Wykorzystując nieobecność Madam, włączyłam z dziewczynkami " Gdzie jest Nemo". Zrobiłyśmy sobie małe kino, zasłoniłyśmy żaluzje, muzyka leci...dziewczynki siadają mi na kolanach, przytulamy się, śmiejemy, oglądamy i.... zgadnijcie? ;]... yes, wpada Madmłazel... Wydarła się na mnie niemiłośiernie jakbym co najmniej uszczała dzieciom porno ze zwierzętami ;p Dzieci w płacz, aż się zanosiły, błagały, że chcą dokończyć, ale matka nie.... pozostała nieugięta. Nie ma to jak zajebiste zasady i wytłumaczenie w stylu: "Nie, bo nie"... Kolejna historia z mężem madmłazel, który był całkiem spoko,ale jako głowa rodziny zjawiał się tylko w weekend. Jako, że był to dzień oglądania TV peplaliśmy sobie o dupie marynie :D. Madmłazel się zagotowała... wygarnęła mi, że z nią to tyle nie rozmawiam, że jej to nie lubię, że jej tyle nie opowiadam... Chyba była zazdrosna. Kolejne akcje... dzień drugi mojego pobytu u rodzinki... Zostałam wprowadzona do pokoju jednej dziewczynek. Super-duper, extra, sweetaśnie i ruszofffo... :) Milion zabawek, kilka komódek z zabawkami, pudełka, sakiewki, saszetki, kuwety, skrzynie i inne. Myślę sobie "Spoko, ogarnę", a babka pokazuje mi tak: Szafka numer 1, przegroda 1 od lewej... buty dla lalek barbie, przegroda nr 2 - buty dla kenów, przegroda nr 3 buty dla dzieci barbie i kena... szafka kolejna sukienki, kolejna spodnie, kolejna narzuty dla dużych barbie, następna dla małych barbie, akcesoria w innym pudle, pierdoły do włosów dla barbie, w kolejnej szkatułce, dla dużych lalek innej. Lalki nie dzieliły się oczywiście tylko na barbie duże, małe i kenów. Były też jakieś poly dollsy, takie z wielkimi głowami jeszcze, z mniejszymi głowami, ale też ogromnymi oczami. Tych lalek chyba było 5 rodzai i do tego 4 rozmiary. oczywiście moja pani sprawdzała codziennie, czy odpowiednie zabawki znajdują się w opowiednich pojemnikach... potrafiła wyciągąć z szafki nr 1 buty dla barbi małej i przełożyć do pojemnika nr 3. oczywiście robiła to z naburmuszoną miną, z wyrzutami, że "przecież już tyle razy mi mówiła"... Najfajniejsze w tym wszystkim było to, że dziewczynki do tego pokoju wpadąły cały czas i jak tylko posprzątałam wpadały jak tornado i wysypywały WSZYSTKIE elementy na jedną wielką kupę i w ten oto sposób miałam puzzle do wieczora ;] ... Co jeszcze? A... kiedyś miałam mieć wolną sobotę. Myślę sobie "fajnie" pojadę do miasta, pozwiedzam, wypiję jakieś piwko itd., a tu informacja" dzisiaj jednak nie masz wolnego, bo wychodzę z mężem na dinner do znajomych"... ok, przeżyję myślę sobie. Dzieewczynki są spoko, lubimy się, robimy domki z cukry, skarbonki, rysujemy, kleimy, bawimy się lalkami, coś porobimy, poczytam im bajeczki i bęzie grało.... o godzinie ok. 17 wpada sąsiadka z dwójką (!) dzieci, oczywiście dzieci do mojej opieki.... Chłopiec 10 lat i dziewczynka 3 miesiące!.. Nie wspomnę, że na codzień opiekowałam się dwoma dziewczynkami, w tym czasie doniesiono mi jeszcze jedno dziecko- 8 miesięcznego syna siostry madmłazel.. W ten oto "wolny" weekend zostałam szczęśliwą posiadaczką szalonej pięcioosobowej gromadki...Bawiłam się, kąpałam myłam, przewijałam to jedno, todrugie, kołysałam do snu, tuliłam... a tu z rana co? A tu z rana psikus ;] Wpada madmłazel z ryjem, że 10letni chłopiec śpi nie na tej kanapie co powinien..., że 3 miesięczna dziewczynka nie jest przykryta opowiednim kocykiem..., że dziewczynce założyłam nie taką piżamę.. itd.... To był powoli kres moich wytrzymałości... póki co nie pamiętam co jeszcze się działo, pamiętam, że dzieci musiały żyć zgodnie z planem - śniadanie, malowanie, spacer, zabawa w ogrodzie, rysowanie, coś tam, coś tam, wszystko jak w zegarze, niezależnie od tego, czy chciały, czy nie... Aha, pamiętam też smieszną sytuację :) Kiedy pani powiedziała "please",a ja zrozumiała "cheese" ;] i daję jej ser ;p A ona się pyta o co kaman, to mówię, że posiła o ser przecież "cheese" i tłumaczę się, a w tym czasie dziewczynki zaczęły się chichotać i przedrzeźniać"cheese, please" :P To taki bardziej humor sytuacyjny był jak to teraz piszę i się zastanawiam ;d :D. Hehe, co jeszcze? Angielski znam bardzo dobrze, na poziomie zaawansowanym, jestem na filologii angielskiej ;p ale w pracy udawałam często, że nic nie rozumiem.... Dzięki temu słyszałam kilka niefajnych rzeczy o sobie, że jestem Polką i powinnam się cieszyć, że dali mi szasnę w ogóle żebym mogła u nich pracować i godnie żyć ... itd ;). Oczywiście po 3 miesiącach podziękowałam za współpracę i odeszłam... Z dziewczynkami nie mogłam się pożegnać, rzekomo dla ich dobra... ;/ one wiedziały co się dzieje i dzień wcześniej wkradły się do mnie do pokoju i pytały, czy je zostawiam, czy wyjeżdżam. Powiedziałam, że nie i zaszkliły mi się oczy :( Przytuliłam dziewczynki, 2 tygodnie później przytulałam szpitalne toalety ;p Szorowałam oddziały szpitalne. Oczywiście ograniczyłam się w słownictwie. Wiadro, ścierka,przepraszam, dziękuję, worek na śmieci, śmietnik i "Can I take it?" to jedyne słowa jakie znałam...Dzięki temu udawałam, że nie rozumiem co się do mnie mówi jeśli wymagano ode mnie sprzątania kolejnego oddziału, zrobienia ciężkiem dodatkowej pracy... pracowałam tyle ile było mi przydzielone, w określonych godzinach. Przygoda była taka ;p ... Pewnego dnia wybrałam się na zwiedzanie szitala ;p Chodzę, chodzę, podziwiam i nagle nadziałam się na moją szefową. Pyta się mnie: co tu robisz, dlaczego nie pracujesz, gdzie jest Twoje miejsce, to nie Twój oddział itd... A ja tylko..." yyyy... Y...Yyyyy... I no cloth " ;] Co znaczyć miało, że nie mam szmat niby i szukam gdzie mogę znaleźć;p Durne,ale to pierwsze co mi przyszło na myśl ;p Oczywiście szefowa zaprowadziła mnie do magazynu i dała szmaty, powiedziała "srenkju" i poszłam pracować ;p Kolejna praca - sprzątanie w banku. pierwszy dzień, gdanie o bhp, o pożarach, o szkoleniach przeciwpożarowych. Idę sprzątać elegncko - 30 min i zrobione.... W międzyczasie z głośników leci ogłoszenie o tym, że za 10 min będzie alarm przeciwpożarowy, ale tylko próbny i informacja żeby nie bać się i nie uciekać... Posprzątałam wszystko, odczekałam i idę do koleżanki piętro niżej na pogaduchy ;p ... Chcę wsiąść do winy, a z windy wychodzi kto? Moja szefowa...jednocześnie dzwoni alarm, ogłosznie o pożarze. Ja nie zastanawiając się robię przestraszoną minę i krzyczę do mojej szefowej "fire", ona do mnie "nie bój się, nie ma pożaru, to tylko testowanie", ja zrobiłam minę w stylu "Aaaahaaa" i poszłam z powrotem do pracy ;p Od czasu pracy przy sprzątaniu język nie jest aututem, czasem nawet lepiej udać, że się nie rozumie, nie wie itd... czasem to jak widać pomaga wydrzeć się z opresji ;) Na razie na tyle, mam nadzieję, że nie przynudziłam ;) :) i na temat choć trochę jest ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napisz jeszce yo asiaaaa bo
ciekawie sie czyta A ile lat sprzatalas? czy nadl to robisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do yo assia
no wlasnie napisz jeszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie ta historia powaliła z nóg :D Pisz jeszcze Asiaaa! :-)) Pozdrawiam ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yo-asiaaa1234
No hejka :) Z tego co jeszcze pamiętam... to sytuacja kiedy miałam wolny weekend, więc poszłam sobie na spacer, wieczorne piwko z przyjacielem... a w tym czasie moja pani zmieniła kod na alarm w chacie.... ;] prawdopodobnie aby sprawdzić, o której godzinie wrócę. Także wchodzę o 1:34 w nocy, na paluszkach żeby nikogo nie obudzić, chwytam za klamkę, wpisuję kod a syreny wyją na pół osiedla. Pani wybiega w piżamie ze swojej komnaty, drze się na nie w niebogłosy, że jutro mam przecież pracę, że muszę opiekować się dziećmi, a wracam o tak później porze... a tekst jaki usłyszałam do dziś mnie śmieszy ;p "Tobie to tylko faceci i alkohol w głowie" :D ... jasne... ;) wypiłam jednego browara, a kolega był moim przyjacielem, który przyjechał sobie na wakacje dorobić ;]. Poza tym do tamtego czasu to ja faceta z bliska prawie nie widziałam ;D Ale Madam jak widać znała mnie jednak lepiej ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julka8
witam wszystkich przeczytałam ten temat od początku i jestem pod wrażeniem .... Ja pracuję jako pomoc domowa w Polsce ale przerobiłam jedną babkę , która zachowywała się czasami gorzej niż te madame :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julka8
pracując u tej mojej Pani w pewnym momencie poczułam się jak w obozie.Dom był duży bo ok 600 m praca od 8 do 18 tak bylo ustalone na początku jednak w rzeczywistości praca od 7 do czasem nawet do 21 ;( .....baba zaczeła działać mi na nerwach już po pierwszym tygodniu (wytrzymałam 2,5 mca)nieraz płakałam i tłumaczyłam sobie trzeba być twardym to taki typ podrze sie podrze i pojedzie do pracy(wyjeżdżała około 14)i tak leciały dni raz lepiej raz gorzej .to taki typ człowieka , który musi się czegoś czepiać za winy i różne przewinienia domowników odpowiadał nikt inny tylko pomoc domowa ewentualnie niania:) obrywałam systematycznie na 6 dni 4 dni ale to nic..... bo któregos dnia moja pani oznajmia że wyjeżdża na urlop i jej nie będzie ok 14 dni jaka ja bylam szcześliwa oj normalnie spakowałam Pania jak to chciała i nawet czekałam do jej wyjazdu mimo późnej godziny taka byłam happy (2 tygodnie luzu w pracy )i takich dni luzu miałam hmmm 1 bo otóż.... na drugi dzień po godz 22 już spalam a tu dzwoni tel ja taka zaspana patrze a tu pani mysle ze mi się śni (Pani wyjechała do egzotycznego kraju) i jakos tak odruchowow odebrałam i słysze a ta nap........prza z tekstem ze gdzie spakowałam płyn i gąbkę bo to kraj egzotyczny , że dzieci bedą miały uczulenie i takie tam inne bzdury ja po dobrej minucie patrze jeszcze raz na tel i jakbym sie obudziła hahahha wytłumaczyłam jej co i jak i się rozłączyłam...śmiałam się sama z siebie.to była chyba jedna chwila w której mogłam się pośmiać z pracy w tamtym domu.myślę że nie zanudziłam waś miłe koleżanki.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ellek elemelek
mnie jedna babka wkurza tym ze zamiast szczotka kaze mi kibelek szorowacrecznie gabka do mycia naczyn xD zostawia mi tez male karteczki poprzylepiane po calym domu z napisami: wytrzyj tu ------> itd.. masakra, juz po lozka wczolgiwalam sie zeby przetrzec mala listewke, bo w notkach od niej mialam info- zobacz pod lozko xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 po 3
yo-asiaaa1234 jejku strasznie się czyta twoje wspomnienia. Kiedyś przez rok zajmowałam się domem i dziećmi i były podobne zasady ale podobne, bo mimo różnych udziwnień w domu madam i mesjiu to przede wszystkim miałam siedzieć razem z nimi przy jedzeniu. To ta madam co jej weszłam do toalety jak się podcierała i obydwie byłyśmy zdziwione :D nie wiem która bardziej. Telewizji dzieci nie mogły oglądać. To właśnie ci wysłali mnie z czwórką dzieci pociągiem w góry i całe szczęście, że wysiadać musiałam na końcowym przystanku, bo z tyloma dziećmi i walizami na zwykłym przystanku bym nie wysiadła sama i bez języka, tz wtedy nie operowałam francuskim. Mi bardzo było szkoda dzieci, bo o ile dziewczynkom być mooooże przyda się w życiu umiejętność grania na fortepianie, to chłopcom niekoniecznie. Dzieci w szkole śmiały się z Edwarda że nosi rybaczki takie pumpy i podkolanówki (koszula i sweter to jeszcze jako tako wyglądały) Nie raz i nie dwa wychowawczyni skarżyła mi się jaki ten najstarszy niedobry (a ja tam guzik rozumiałam) bo odbierać to musiałam ja, nie matka siedząca z korkami w uszach przygotowująca przez cały tydzień jeden wykład na Sorbonę. Eh, ile to wspomnień. Nawet nie wiecie jak takie dzieci się cieszą jak z Polski przywiozłam żołnierzyki dla chłopców, a laleczki, spinki i torebki dziewczynkom. Takie zwykłe zabawki plastikowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julka8
mnie jedna babka też kazała myć toaletę gąbką do naczyń....eleganckie biuro nie powiem ale byłam tam tylko raz dla mnie to ta gąbka to totalna porażka..... a co do racji że pani ma zawsze rację...otóż razu jednego moja pani mówi podłoga jest brudna , nie świeci się ma smugi ja na to że myję jak chciala i nie moja wina że jej się nie podoba,na to Pani mi mówi ja Pani pokażę jak się podłogę myje:) wzięła mopa w rękę wiadro woda plyn i jedzie ze "szmatą" ...ona myje ja stoję i patrzę komiczny widok po wyschnięciu podłoga identyczna jak moja i mowię jej ze taka sama a ona że pewnie innym płynem mylam wcześniej i trzeba kilka razy zmyc żeby była ładna.ręce mi opadły takie nowobogackie zwłaszcza w Polsce są najgorsze wykańczają nas nie dość że fizycznie to i psychicznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowobogackie najgorsze
ja co prawda nie pracowałam za granicą - (więc sorry, że się wcinam) - tylko w Polsce, w ośrodku, gdzie przyjeżdżali ludzie z różnymi chorobami, niepełnosprawnością, ale nie tylko, zdrowi też. U chorych sprzątanie było przyjemnością - wyobraźcie sobie dwóch sparaliżowanych facetów na wózkach - u nich miało prawo być nabrudzone czy bałagan - ale nigdy! Zawsze się starali jak mogli. Natomiast damula zdrowa jak byk, taka ą ę, co to nie ona - na pożegnanie zostawiła nie spuszczoną wodę w toalecie i zakrwawiony bidet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was kobitki ;-) Ja to prawie codziennie dostaję uwagi nt. podlewania kwiatków bo za mało,bo za dużo,za często za rzadko i tak w kółko Macieja. A więc wiecznie robię nie tak-skoro co pięć minut szefowa zmienia zdanie. Oczywiście jeśli kwiatek przychoruje to jest ewidentnie moja wina! Mały szczegół że te kwiaty stoją na parapecie pod którym grzejnik zapindala to jeszcze na mocnym słońcu! ....ale cóż...ja mogę sobie gadać-szef zawsze ma racje. Często-gęsto dostaję 15-sto minutowe wykłady dotyczące jakichś pierdół np.kiedy wynosić śmieci! Nie ważne że się wysypują albo śmierdzą na fajrant mam zabierać i basta! A telefony jakie otrzymuję w domu to już jest masakra! Powiedzmy człowiek siedzi sobie w towarzystwie...powiedzmy popijamy drinka czy browarka;jest wesoło.....Aż tu nagle dzwoni szefowa bo nie może znalezc butów. A ona chce koniecznie jakieś tam....i ja mam pamiętać gdzie one akurat są (ma ich z 50 par!). Oczywiście -jak zwykle -moja wina że się zawieruszyły bo to ja gdzieś je pieprznełam . A po taki telefonie to już oczywiście humor zje.........any! Zresztą nie ma dnia żeby po coś nie dzwonili...jak nie jedno to drugie...a gdzie koszulka,czapeczka,duupeczka ku/......wa! .....przychodzą takie momenty że mam ochotę wszystko rzucić! >>>>A więc wiem co dziewczynki chciały przekazać pisząc powyższe posty. Doskonale to rozumiem :P Pozdrawiam Was :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczynki.Nie wiem czy pamietacie mnie :) to ja ta bojąca sie sprzatania .Tak wypytywalam o wszytsko ci i jak no i w czwartek ide juz na pierwsza robote..Ale sie boje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...sie nie bój :D początki zawsze są trudne. Pózniej nabierzesz wprawy i będzie git :-)) Tylko abyś trafiła do "normalnego" domku :P Pozdrawiam i życzę powodzonka ;-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie juz ich znam bo moj chlopak pracuje u nich w firmie a ja dodatkowo bede jeszcze sprztac.mimo to mam stracha ze ho ho ze cos nie zrozumiem albo nie domysle sie aby cos zrobic no ale musze bo ile to mozna siedziec w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×