Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna_samotna

Proszę Was o pomoc...

Polecane posty

Gość Asiula1234
Happy... Chce tylko jeszcze ukazac zarys Łukasza... On nie jest zbyt wylewny.. nigdy nie był... myśle ze nie wyniósł tego z domu.. jeśli nie bedę odbierała... pomyśli że nie mogę... albo jeszcze inne tłumaczenia... nie sadze by pomyslał,,, co jest grane,musze sie postarac... predzej..no widac nie chce ze mna gadac... to nie... on to taki uparty jak osioł... kiedy bede wymagała deklaracji moze odebrac ze znów naciskam... znów czegos od niego chce... a on jeszcze moze nie wie... nie wiem... nie wiem co robic...by nie zepsuc tego co jest... moze to sie poskleja i zacementuje... ale jak za wczesnie wezme w swoje rece..moze byc za swieże i peknie... przeleci przez palce...rozumiesz? Zostawić tak jeszcze? 8 minie 3 tygodnie jak zabrał czesc rzeczy... przez te 3 nie pofatygował sie zabrac reszty.. to tez niby coś znaczy... Może się łudze.. moze na próżno... a moze warto być cierpliwym? Chlera!!!! Jestem stara i głupia:) Pomóż:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniiiiiiiiiiiiiii27
Asiula wiem, ze nie mnie pytasz o zdanie ale napiszę Ci jak ja to widzę. Mój jast również bardzo uparty i skryty, a obraża się gorzej niż jakaś baba... :( Jednak, jeżeli na kimś/czymś mu zależy to potrafi walczyć do końca aż to osiągnie. Łukasz wie, ze Ciebie skrzywdził i wydaje mi się, ze jeżeli naprawde mu zależy na waszym związku, będzie walczył o Ciebie! ...nawet jeżeli a może właśnie wtedy gdy udasz obojętność. U mnie tak było. Kiedy ja skończyłam prośby by wrócił, to on zaczął zabiegać o jakiś kntakt, gdy nie odbierałam tel. to zaczął pisać listy :) Wydaje mi się, ze Łukasz nie miał jeszcze możliwości zatęsknić tak na prawde za Tobą, bo ma Ciebie praktycznie w zasięgu ręki... Piszę to tak jak ja to odbieram, porównując do mojej sytuacji ale każdy człowiek jest inny, więc może źle doradzam... w sprawie naciskania i deklaracji nie wypowiem się, gdyż sama mam z tym problemy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolejny dzien, kolejna zmiana nastroju... Wstalam i spojrzalam na komorke - nie ma smsa na dzien dobry od Mojego... A zawsze był, codziennie i na dzien dobry i na dobranoc a w ciagu dnia jeszcze tysiace innych :( z jednej strony chcialabym, zeby jak najszybciej sobie znalazl kogos, zeby porownal i zobaczyl czy ten ktos wychodzi na plus w stosunku do mnie... ale z drugiej jak pomysle ze moglby kogos miec to rana sie odnawia... przeciez on jest Moj a nie kogos innego... :( tzn juz nie jest... prawie tydzien wytrzymałam bez pisania do niego, wytrzymam jeszcze dluzej, jestem odrobine silniejsza, ale pod ta przykrywka jest biedna, zraniona osoba, zraniona przez osobe, ktora kocha/kochala najbardziej na swiecie i z ktora planowala cale zycie... to nie jest sprawiedliwe... nie zrobilam nigdy nic, zeby tak mnie potraktowal... naprawde, zawsze tylko on, nigdy nie dawalam mu powodow do zazdrosci, powodow do niezadowolenia, traktowalam go jak osobe wyjatkowa, jedyna, zapewnialam o tym, ze jest naj... a teraz jestem sama, porzucona z hustawka nastrojow, wczoraj sami wiecie co bylo, dzis inaczej, jutro znow bedzie inaczej. Zle, ,smutno, samotnie... Przyjaciel tez nie pisal, nie dzwonil, dlaczego? zycie nie jest sprawiedliwe. Zycie przynosi tylko smutek, a czasem czlowiekowi sie wydaje, ze jest ok, ludzi sie ze bedzie dobrze... a nie bedzie. Kazda milosc jest zludnie piekna, pozniej sie konczy, predzej czy pozniej. Nie mam czego szukac na tym swiecie, nie mam z kim dzielic radosci i smutkow, nie bede umiala nikomu zaufac,bo ufalam bezgranicznie i dostalam po tylku... piszcie co chcecie, ale nie zasluzylam na to, bo nigdy nie zrobilam niczego zlego, zeby tak cierpiec... A to odnosnie przyjaciela, to chyba krzyk zranionej kobiety, ktora nie wie, co robic i jak sie zachowac, ktora jest sama... chcialam tutaj podziekowac wszystkim na kafe, ktorzy sa ze mna i mnie wspieraja, kafe bardzo mi pomoglo, juz nie placze tak czesto, ale rana nadal jest, wielka, ogromna... i boli... nie chce czekac na niego, jestem zla, nadal zla, ze tak zrobil, zostawil sama... musze zajac sie zyciem, tylko jak? po takim czyms... ciezko jest. Dzis mnie kolega w pracy podbudowal, ktory wie o wszystkim, powiedzial, ze lepiej wygladam, ze widac,ze mi troche lepiej, a mojemu ch** w d***, bo takiej laski sie nie zostawia :) fajnie, ze tak mowi, przyjemnie mi sie zrobilo :) trzeba sie cieszyc z kazdej rzeczy... ehhhh....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Cześć Samotna:) Zobacz jak to się dzieje.. jak tak pieknie na dworze, świeci słońce, wszystko jest takie energetycznie naładowane, to my...mamy czarne chmury w środku...:( Ech... Trzeba to zmienić... MNie dzis Łukasz obudził swym smsem... nie spał cała noc przez ten tatuaż... Wiem ze to trudny dla niego dzień... Czekał na niego 9 miesiecy:) ha ha ha ha To jak narodziny..ha ha ha ha... Odpisałam tylko zeby nie przesadzał.. nie bedzie tak źle... Cisze sie ze mimo wszystko pisze i sie zwierza... ale z drugiej strony łączy nas teraz tylko ten tatuaż... to takie smutne... Przyjde z nim ten dzień...w końcu i tak ma do córki przyjechać wieczorem... Ale znikne od jutra... A jak zadzwoni w końcu na córki telefon... spyta co sie stało? Co powiem? dlaczego nie odbierałam cały dzień?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niusiaaaaaaaaaa
krzyk samotnej, zranionej kobiety? raczej nie :) mam chłopaka od 3,5 roku i jest nam super , strasznie mnie kocha i ja jego i na szczęście nie mam takich problemów jak Ty i nie muszę się użalać nad sobą i szukać pocieszenia w zajętym przyjacielu... pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia...
niusia nie mow hop, dopoki nie skoczylas, nie badz taka pewna. nikt nie ma monopolu na udane zycie i kochajacego partnera. ty tez nie. za dzien, za tydzien...za rok, moze i ty przyjdziesz tu na kolanach proszac o rade. troche szacunku dla cierpienia innych. topiciel chwyta sie brzytwy. autorka topiku jest chwilowo wlasnie w takiej sytuacji. a co do tego jej przyjaciela...facet widac jest bardziej niz w porzadku. pocieszyl...i zyje nadal swoim szczesciem ze swoja dziewczyna. chapeau bas!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniiiiiiiiiiiiiii27
niusiaaaaaaa nie będz taka pewna, ze zawsze będziesz szczęśliwa :o Ty jesteś ze swoim TYLKO 3,5 roku i nie masz pojęcia jak dalej ułoży ci sie życie... Nie zyczę Ci żebyś przeżywała to co my. Za mało jeszcze wiesz o życiu. Lepiej dziecko ciesz się swoim chłoptasiem dopóki możesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniiiiiiiiiiiiiii27
Samotna... znów tak pieknie napisłaś o tym co czujesz... Bedzie lepiej, musi być już tylko lepiej :) Miłego dnia życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niusiaaaaaaaaaa
doskonale wiem ,że los może mi się inaczej ułożyć bo już przedtem miałam perypetie z taką właśnie siksą wtryniającą się w związki innych, szczęśliwych ludzi i tak samo cierpiałam przez taką kobietę. Z moim poprzednim partnerem byłam 5 lat... więc też trochę czasu i nie jestem takim dzieckiem bo mam 25 lat i już trochę przeżyłam...i nie pisz mi z łaski swojej kochana ,że za mało wiem o życiu bo już swoje przeżyłam a Wy teraz już zaczynacie się chwalić jakie wy to biedne i nieszczęśliwe , żeby każdy Was głaskał po główkach i mówił ,że będzie dobrze. NIE! nie będzie dobrze , Wasi faceci się na was wypieli i mają was gdzieś, przynajmniej smutną_samotną , bo Asiula ma jeszcze jakieś szanse... nie łudźcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniiiiiiiiiiiiiii27
niusiaaaaaaaaa po Twojej wypowiedzi trudno wywnioskować, ze TYLE przezyłaś... :o Osoba, która ma za sobą pewne doświadczenia nie pisze takich aroganckich wypowiedzi... Trochę empatii kobieto :o A skoro ktoś Ci sie "wtrynił" w związek, to nie wina tylko siksy ale i twojego wielce ukochanego :o Kobieto z łaski swojej to ty nie pisz bzdur! Bedzie dobrze choć niekoniecznie z tym facetem... Sama tak cierpiałaś a teraz niby jesteś wielce szczęśliwa! (wiesz... do takich szczenięcych związków podchodzę sceptycznie, bo sama byłam z facetem od podstawówki po 4 klasę liceum (8 lat) i nie ma porównania to coś do związku dorosłych ludzi planujących ślub...) Nadal sądzę, ze niewiele jeszcze wiesz... :o Prorokiem jesteś, ze piszesz: "nie, nie bedzie dobrze"?! PS. a do twojej wiadomości mój facet nie ma mnie gdzieś ;) Dziewczyny bedzie dobrze, nie z tym to z innym, ale wszystko powoli się ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez bylam taka pewna jak Ty dokladnie jakbym widziala siebie... wszyscy wokół rozchodzili się, znajdowali nowe osoby albo zostawali sami, a my ZAWSZE byliśmy razem i bylam pewna w 100% ze tak pozostanie na zawsze. Teraz wiem, będę wiedziała tez na przyszłość, ze nie ma na swiecie rzeczy pewnych. Wszystko jest nieprzewidywalne i nie można ufac nikomu bez granic, bo z dnia na dzien można stracic wszystko jestem tego najlepszym przykładem. Ja do tej pory nie wierze, ze on to zrobil, czasem mam cos takiego, ze mysle, ze jesteśmy razem, nie dopuszczam do siebie tego, ze mnie zostawil... mam takie chwile. Wiem, ze jestes teraz bardzo szczesliwa, ja tez bylam, ale popatrz na mój przykład i zastanow się nad tym. Ja wiele zrozumiałam przez to, co się stalo... A to, ze jakas dziewczyna rozbila Ci związek, to nie tylko jej wina, ale jego tez, bo jakby nie chciał to nikt by go do tego nie zmusil... taka prawda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
A co tu się dzieje dziewczeta? Coż to za kłótnie? Dodam coś o pewności co do miłości... Przed Łukaszem miałam faceta... i też byłam go pewna... On mi niemal cały świat u stóp składał... I nie z gruszki ni z pietruszki... pojawiła sie jakas "Dziunia"..On sie wypierał...to tylko daleka kuzynka... I co? Zostawił mnie w końcu, po jakimś czasie z tamtą zamieszkał... Tylko jak ja poznałam Łukasza i widział ze Łukasz sie za bardzo kreci, to nagle zmienił front...Nie podobało mu sie ze juz nie jestem sama. Nagle On twierdził ze potrzebował dwóch lat zeby zrozumiec jak jestem ważna... I ze chce bym została jego żona, chce miec ze mną dzieci... I czyja to była wina? Moja! Za bardzo byłam pewna siebie.. Za dobra byłam... Ale niestety... Nie uległam... Wybawił sie z tamta 2 lata i teraz do mnie.. Pokochałam Lukasza... znów na zabój... bez opamietania... nie brałam pod uwagę doświadczen... Oddałm całą siebie.A przyjaciółka zawsze mi mówiła "Facetowi całej d..y się nie pokazuje". I zgubiła mnie pewnośc siebie... I prosze Was... nie sprzeczajcie się... Każda ma na swój sposób jakieś swoje doświadczenia... Czy powinnam powiedzieć ze mam ich najwięcej, bo mam 35 lat? Nie... Nie prawda.. Każde doświadczenie jest inne...Wiele w życiu przeżyłam..ale kiedy sie ma złamane serce...zawsze boli podobnie... Niusiaaaaaaaa nie atakuj tych cierpiących... Cieszymy sie Twoim szczesciem...ze mimo wszystkiego, mimo przeszkód nadal jesteś ze swoim ukochanym... Moze On był mądrzejszy... A nasi panowie... sama widzisz...nie wiedza czego chca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość happy end
Asiula i Smutna, wysylam Wam zaraz krotkie maily z moim nr gg.Na wrozby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość happy end
Asiulka nie moge znalezc tu Twojego adrese na maila:-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiula1234
Czekam z niecierpliwościa... Tam za Orchidea jest pięć zer:) Nie mylić z O jak Ola:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość happy end
Wyslalam maila do Was. Nie doszly?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Jestem Kochane... Cała przepełniona nowa nadzieja... Dziś przyjechał Łukasz... do córci z okazji tych urodzin... ..Zachowywał sie tak naturalnie... jak by sie stad nie wyprowadzał... przy zmianie opartunku tego tatuazu zrobiło mu sie słabo... i rozłożył sie w najlepsze na łóżku... śmiesznie to wyglądało... Musiał jechac..zapomniał o urodzinach Taty... ale zapowiedział sie ze wpadnie jutro... Nie wiem co mam mysleć... w dodatku jego Tata zaprosił mnie na urodziny na sobote... ech... Co robić? Co robić? Wiem ze jego rodzice tez licza na to ze sie zejdziemy...i wiem ze tesciowi bedzie przykro jak nie przyjade...u nich sa zawsze takie wesołe uroczystosci... Do soboty musze to przemyslec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
happy end - dziekuje Ci bardzo za to - Ty wiesz za co :) mam nadzieje, znow mam nadzieje... :) :* i wiem, ze chce i potrafie sie zmienic, nawet dla samej siebie. Asiula -ale sie podzialo... jeju ja nie wiem, co powinnas zrobic. A po co jutro przyjedzie? Nie no, na serio - nie wiem, nic juz nie rozumiem... Co wiecej, umowilam sie z kolega na pogaduchy. W LO sie super rozumielismy, duzo gadalismy. Ale nic wiecej i nic wiecej od niego teraz tez nie chce. Moj byl o niego bardzo zazdrosny zawsze, bo to facet, ktory sie wszystkim dziewczynom podobal. Widzieli sie kilka razy, ale jakos sie nie polubili :) chcialabym, zeby nas zobaczyl razem... J - moja kochana, ktora czytasz na biezaco ten temat, Ty wiesz, kto to jest, sama wczoraj mi poddalas ten pomysl zupelnie nieswiadomie (Twoj pierwszy strzal) :) no i fajnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Happy End... My tylko o sobie..a powiedz Julio jak Twój nowy Romeo? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość happy end
A Romeo tak bardzo sie bal, ze nie odbiore telefonu kiedy on pierwszy raz zadzwoni, ze do tej pory jeszcze nie zadzwnil:-O:-O:-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość happy end
nie zadzwonil:-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmieniona
Kibicuje Wam dziewczyny. patrząc przez pryzmat mojego obecnego życia, przez etap życia na jakim akurat jestem - myśle że macie szczęście bo WSZYSTKO jeszcze przed Wami. Miłości, randki, niepewność, zabieganie o siebie nawzajem, wyczekiwanie na smsa, telefon... Czesto jest tak, że gdy przyjdzie już stabilizacja, relacje mąż-żona brakuje tego bardzo. Z wielkiego ogniska zostaje mały płomyk... Śledze Wasz wątek i życze szcześcia. Smutna - nie jestes sama, ja też jestem samotna tyle że w małżeństwie.. I tak może być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość happy end
"zmieniona" bardzo mi milo! Witaj!A czemu samotna w malzenstwie jestes?Nie mozesz odejsc od niego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Happy a daloby rade zebys jakos mi powrozyla, tez swoja historie opisalam w innym watku http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4385679&start=300 sama troche stawiam karty juz od 10 lat ale mam zacmienie, nie potrafie ich zinterpretowac, raz dobrze pokazuja raz zle, ja juz nie wiem, przydaloby mi sie swieze spojrzenie na to, bo komus moge wrozyc a sobie kiepsko mi ostatnio wychodzi,prosze Happy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość happy end
Antiochia, przeczytalam. W tym stanie w ktorym jestes nie powinnas sobie wrozyc i ja Tobie na razie wrozyc nie bede.Wybacz mi!Jesli robisz to od 10 lat powinnas to wiedziec!Nie wrozy sie w stanie szoku,jak sie jest chorym,kiedy sie bierze lekarstwa i jak n.p ktos po dalekiej podrozy cierpi na jet lag.Moim zdaniem jestes w szoku i na skrajnosci do depresji.Ludziom z myslami samobojczymi nie wroze.Udaj sie najpierw do lekarza albo Psychologa.Kiedy czytam twoj watek nie moge zrozumiec dlaczego doprowadzasz sie do takiego stanu????Masz dziecko!!Wpadlas w autodestruktywne zachowanie (masz astme kopcisz 2 paczki fajek) aby tylko TEN czlowiek przy Tobie byl????Zastanow sie nad soba!!! Przezczytaj co napisalas!Nic z tego czlowieka nie mialas i nie bedziesz miec, bo to nie jest milosc! jestes od niego uzalezniona emocjonalnie i jesli nie zaczniesz tego leczyc to przy nastepnym facecie naprawde sloczysz z 10 pietra. Facet ktory czuje uzaleznienie emocjonalne u kobiety zaczyna sie dusic!!!! Robienie wszystko samemu i podstawianie wszystkiego pod nos - to nie jest milosc!Wybacz,ze musze tak twardo do Ciebie przemowic ale musisz zejsc na ziemie !!!!Przestan szalec i histeryzowac! nawet gdyby za chwile wrocil do Ciebie, czy Ty myslisz ze cos sie zmieni,ze bedzie lepiej i ze naprawde bedziecie mieli slub?Nie predzej czy pozniej sie to rozwali. Powtarzam,idz do lekarza po srodki na uspokojenie i najlepiej na terapie.Nie gniewaj sie na mnie ale wiem o czym mowie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość happy end
Jeszcze cos do kart: karty to pokazuja koniecznie przeznaczenie tylko sa zwirciadlem duszy.Pokazuja co jest mozliwe,gzie sa przeszkody,gzie jest pomoc i co mozna samemu zrobic zeby dojsc do szczescia.Karty odmawiaja uslugi kiedy ktos sie tak zachowuje jak Ty i wychodzi belkot.Dlatego nie powroze Tobie i nie chce miec Ciebie na sumieniu.Czytam z kart tylko osoba ktore sa zainteresowane praca nad soba ata wymaga niestety nieraz pare dobrych lat.Chcialas skoczyc z 10 pietra wiec swiadczy to o tym ze Twoje przezycie zalezy od innego czlowieka.Zaden facet tej odpowiedzialnosci nie bedzie mogl zniesc bo potrzebujesz pomocy lekarskiej. Pisalas na tym innym topiku,ze trzeba trzymac pozory.Kochana, pozory to udawanie ze cos jest inaczej i pozory szybko sie wala.Zajmij sie soba i Twoim dzieckiem.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość happy end
karty niekoniecznie pokazuja przenaczenie* tak mialo byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Happy ja nie wiem co powiedziec,rozumiem,ja sie chwytam kart jak ostatniej deski ratunku bo zawsze prawde mowily, przezwyciezylam mysli samobojcze i nie chce tego robic,srodki uspokajajace bralam od mamy przez pierwsze dni,dzisiaj mam takie zalamanie spowodowane chyba tym ze wczoraj byl ten gluchy tel. a teraz nic, masz racje on mowil ze sie dusi ale ja nie rozumiem dlaczego, duzo z nim przezylam,ta ciagla walka z jego mama, zawsze bylam za nim cokolwiek sie dzialo, moze to spowodowalo,ze tak bardzo go kochalam, nie zdajesz sobie sprawy ile ja sie wycierpialam jak kombinowalismy zeby jemu udalo sie wyprowadzic od matki, caly czas sie balam, ze go przekabaca i chyba mysleniem o tym sprowokowalam ,ze tak sie stalo, ja wiem, ze musze sie zmienic, ale jego mama kocha go nad zycie, on kiedys powiedzial, za pierwszym razem jak sie wyprowadzil, ze musimym poczekac az jego rodzicow juz nie bedzie;-( przeciez to tragedia, jak rozmawialam z nim pierwszy i ostatni raz po jego wyprowadzce teraz to powiedzial cos takiego, ze nie jest w stanie zadowolic wszystkich, ze najlepiej jakby go nie bylo. ale nie wiem czy dobrze go zrozumialam, moze mial na mysli cos innego,moje najgorsze koszmary spelnily sie i nie moge sobie z tym poradzic. A o jakiej terapii mowisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość happy end
Terapia u Psychologa.Rozmowy. Obydwoje macie problemy.On nie potrafil odciac sie od matki t.z matka mu na to nie pozwala.Nie potrafi zyc wlasnym zyciem. Gdyby potrafil wiedzialby ze wszystkim dogodzic nie mozna.Ty "uwiesilas" sie na nim.Jestescie jak 2 topiacych sie,jeden wisi na drugim i sie topi. A wiec facet wysiadl.Nie dziwi mnie to.On musi sam do tego dojsc anie moze jesli nad nim wisiec bedziesz. Napisalas ze twoje najwieksze koszmary sie spelnily.Rozumiem.Musialas od lat zyc w strachu ze sie cos takiego moze zdazyc.Wisialas na nim,robilas wszystko zeby zostal i Cie nie zostawil.Prawdopodobnie masz traume poniewaz to nie pierwszy raz zostalas zostawiona.Przezywasz retraumatyzacje a wiec idz do Psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×