Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

Gość rysia45
powiedział ze ma dosyc kłotki nie pasujemy do siebie przestało mu zalezec i juz nie kocha. Najgorsze w tym wszystkim ze sie ponizałam płakałam spalismy razem a on ze nie:( Wrociłam do rodziców. Ciezko mi ze on został tam gdzie chciałam budowac rodzine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kelle ja tez taka jestem....Rozpamietuje wszystko, analizuje 100 razy, podczas, gdy ktos już dawno zapomniał, że mnie zna:( Kiedy sie oddaje to bez reszty, nie zostawiając nic dla siebie...a potem zostaje z niczym, bo juz wcześniej nie zostawiłam dla siebie nic.... dzisiaj od myślenia rozbolała mnie głowa, na szczęscie mam prace, która daje mi pewien margines swobody w kontakcie z ludźmi i nie musze zmuszac się do uśmiechów i udawania dobrego nastroju. Chociaz tyle dobrego... nie moge powiedziec, że kazdego dnia chodze jak duch, ale mam takie momenty, kiedy sie zawieszam i rozmyslam o okresie kiedy byliśmy razem....tak jak dzis..nagle dostałam leków, pomyslałam sobie: Boże, zachowuję sie tak jak F. gdy byliśmy razem, kiedy miał swoje doły, lęki, depresje i musiałam oglądac go wiecznie niezadowolonego.... a teraz ja - tak samo. zapytana przez Mame, jak sie czuje, ja zawsze odpowiadam, : no jakoś... czyli ona już wie, że chu***wo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rysia45
wróciłam do rodziców. Powiedział ze mu nie zalezy przestał kochać i to definitywny koniec. Płakałam prosiłam by dał nam szanse spalismy razem a on ze nie. Ze przez te miesiące poznał jaka jestem a ja mu ze miałam nic nie mówić ze mnie zostawia ze woli kolegów ze nie pomaga mi w domu a on na to ze taki jest:( i sie nie zmieni. Od kilku dni zero kontaktu korci mnie by pojechac do niego przytulic niedawno pisał ze teskni a nastepnego dnia ze miał zły dzien i jest ok burza w mózgu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rysia - ja tez uslyszalam ze ma dosc klotni i nie kocha.. najgorsze ze mial racje, ze czasem ostro przeginalam.. zamiast byc dla niego wsparciem ja skupialam sie na jakichs bzdetach tylko czemu dopiero teraz to do mnie dotarlo:( musisz to przeczekac, z kazdym dniem bedzie troszke lepiej.. przede wszystkim daj mu ochlonac. moze sam sie odezwie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rysia45
Nie nie sądzę by sie odezwał po co jak nie chce już ze mną być a dla mnie to mega trudne tesknie za nim bardzo bardzo obydwoje 1 raz wyprowadzilismy sie od rodzicow. Myslicie ze on zateskni kurcze trzy lata to nie mało:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny Niezaleznie od waszego poczucia winy w kwestii rozpadu związku, nie dzwońcie do nich, zwłaszcza Ty Rysiu.... facet Cie upokorzył, 3 lata związku to oczywiście niemało, ale jak widac dla niego to było wystarczająco. Dość kłótni kazdy może miec, ale każda kłótnia ma swoją przyczynę, tak wiec nalezy wyjasnić przyczyne owych kłótni, a dopiero potem zrywac z powodu nieuzasadnionych(?) awantur... Być może i Wy wszczynałyście awantury, ok, ale zapewne było cos co stanowiło do tego bodziec, więc pomyślcie o tym właśnie bodźcu, czynniku je wywołującym, a nie kłótniach jako takich....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rysia45
tak własnie jest wiem ze nie jestem nienormalna by sie czepiać bez powodu bolało mnie to że ja dla niego mogłam dużo znieść zmieniać się dla niego a on mi powiedział że nie warto:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedział Ci, że nie warto? No to pewnie tak jest... Bo jemu już nie zalezy... czy on wykazał jakies próby zmiany? chyba nie, skorzystał z pierwszej lepszej kłótni aby znaleźć pretekst... Nie obwiniaj sie i nie pełzaj u jego nóg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, Ja ledwo co żyję. Wykąpałam się i zaraz chyba się kładę :/oczy mi łzawią jestem totalnie zmęczona psychicznie i fizycznie. Muszę naprawdę na siebie uważać i starać się być spokojna bo inaczej to się skończy jakąś nerwicą... Aneri Wiem jak Ci ciężko. Ja znów popadłam w jakiś dół. Mam tak samo czuję jakiś lęk. Czuję taki brak bezpieczeństwa. Takie jedno wielkie nic... Chciałabym wiedzieć co on czuje, ale z drugiej strony czy to by coś zmieniło..? Wczoraj modliłam się o niego, o jego podróż żeby była szczęśliwa. W zasadzie wcześniej miałam zamiar mu wysłać smsa żeby jechał ostrożnie i odpoczywał po drodze, ale postanowiłam że nie będę pisać. CHyba nie mam prawa.. bo w sumie kim ja jestem dla niego. A poza tym przeszła mi przez głowę myśl że może jest już "ktoś inny" kto mu takiego smsa wyśle... ;((( Minima Rozumiem Twoją sytuację. Nie dosyć że masz wystarczająco problemów to dochodza jeszcze wymagania i pretensje, ale z doświadczenia wiem że najlepiej je przemilczeć bo inaczej człowiek się tylko nakręca sam a to nie prowadzi do niczego dobrego. P.S. Sandałki bardzo wygodne i wszystkim się podobają !! Dziękuję Wam za doradzenie :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczynki, widzę, że dużo się tu dzieje. Ja nie zaglądałam do Was przez jakiś czas, bo musiałam sobie wszystko poukładać i przemyśleć. A wiem, że choć wszystkie rady są cenne, tak naprawdę najważniejsze decyzje trzeba podejmować samemu. Ja się poddałam. Spotykamy się znowu, ale jakbyśmy się dopiero poznali, jest, można by rzec, cudownie. Dałam mu szansę i sobie też. Ale z dystansem. Staram się być z nim tak, żeby nie zatracić się całej, jak wtedy, by w razie czego nie zostać z niczym. On wie, że dużo czasu musi minąć, abym mu w pełni zaufała. Ja nie wiem, czy takie pełne zaufanie jest możliwe. Ale na razie rozważyłam plusy i minusy takiego powrotu i stwierdziłam, że jak nie spróbuję, to moge potem żałować. Nie wprowadze się do niego, choć on by chciał. Za bardzo się boję. Jak jestem z nim, czuję się fantastycznie, ale co chwilę ściska mnie za gardło strach, że on może znowu niespodziewanie, z dnia na dzień powiedzieć koniec. Choć nic na to nie wskazuje. Ta przerwa, to rozstanie, mimo mojego bólu, dużo nam dały. Mnie też. Juz nie jestem taka, jak wtedy. Staram się nie zwracać uwagi na drobiazgi, nie kłocić się o byle co, być bardziej tolerancyjną. Bo ja też popełniałam wiele błedów. On też wszystko przemyślał i widzę, że również chyba już wie, na czym ma to wszystko polegać. Nas zżerały kłótnie. Teraz wiemy, czym spowodowane. Ja mu nigdy nie zapomnę tego, że mnie tak po prostu z dnia na dzień zostawił i to w najgorszy sposób. Ale jest to też dla mnie przestroga, by nie zatracac siebie. Nie wiiem, czy to moje wyrachowane podejście pomoże nam zbudować trwały i szczęśliwy związek, ale na razie inaczej nie umiem. Zostałam zraniona i teraz cały czas jestem gotowa, by po prostu wstać i wyjść. Traktuję to jako letnią znajomość, cudowną i ekscytującą, ale podchodzę z dystansem, bo nie wiem, jak się potoczy. Mam mentlik w głowie. Myślę sobie, że chciałabym spokoju. Chciałabym mieć kogoś przy kim po prostu jestem i kto jest przy mnie, bez zastanawiania się, bez kalkulacji. Nie wiem, czy jest to możliwe z nim. Nie wiem czy jest możliwe z kimkolwiek. Na razie płynę. ZObaczymy, w którą stronę. Pozdrawiam Was Dziewczyny, myślę o Was ciepło i żałuję, że nie mogłam Was poznać w realu (bo z tego co wyczytałam , to chyba się spotkałyście)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczynki, widzę, że dużo się tu dzieje. Ja nie zaglądałam do Was przez jakiś czas, bo musiałam sobie wszystko poukładać i przemyśleć. A wiem, że choć wszystkie rady są cenne, tak naprawdę najważniejsze decyzje trzeba podejmować samemu. Ja się poddałam. Spotykamy się znowu, ale jakbyśmy się dopiero poznali, jest, można by rzec, cudownie. Dałam mu szansę i sobie też. Ale z dystansem. Staram się być z nim tak, żeby nie zatracić się całej, jak wtedy, by w razie czego nie zostać z niczym. On wie, że dużo czasu musi minąć, abym mu w pełni zaufała. Ja nie wiem, czy takie pełne zaufanie jest możliwe. Ale na razie rozważyłam plusy i minusy takiego powrotu i stwierdziłam, że jak nie spróbuję, to moge potem żałować. Nie wprowadze się do niego, choć on by chciał. Za bardzo się boję. Jak jestem z nim, czuję się fantastycznie, ale co chwilę ściska mnie za gardło strach, że on może znowu niespodziewanie, z dnia na dzień powiedzieć koniec. Choć nic na to nie wskazuje. Ta przerwa, to rozstanie, mimo mojego bólu, dużo nam dały. Mnie też. Juz nie jestem taka, jak wtedy. Staram się nie zwracać uwagi na drobiazgi, nie kłocić się o byle co, być bardziej tolerancyjną. Bo ja też popełniałam wiele błedów. On też wszystko przemyślał i widzę, że również chyba już wie, na czym ma to wszystko polegać. Nas zżerały kłótnie. Teraz wiemy, czym spowodowane. Ja mu nigdy nie zapomnę tego, że mnie tak po prostu z dnia na dzień zostawił i to w najgorszy sposób. Ale jest to też dla mnie przestroga, by nie zatracac siebie. Nie wiiem, czy to moje wyrachowane podejście pomoże nam zbudować trwały i szczęśliwy związek, ale na razie inaczej nie umiem. Zostałam zraniona i teraz cały czas jestem gotowa, by po prostu wstać i wyjść. Traktuję to jako letnią znajomość, cudowną i ekscytującą, ale podchodzę z dystansem, bo nie wiem, jak się potoczy. Mam mentlik w głowie. Myślę sobie, że chciałabym spokoju. Chciałabym mieć kogoś przy kim po prostu jestem i kto jest przy mnie, bez zastanawiania się, bez kalkulacji. Nie wiem, czy jest to możliwe z nim. Nie wiem czy jest możliwe z kimkolwiek. Na razie płynę. ZObaczymy, w którą stronę. Pozdrawiam Was Dziewczyny, myślę o Was ciepło i żałuję, że nie mogłam Was poznać w realu (bo z tego co wyczytałam , to chyba się spotkałyście)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczynki, widzę, że dużo się tu dzieje. Ja nie zaglądałam do Was przez jakiś czas, bo musiałam sobie wszystko poukładać i przemyśleć. A wiem, że choć wszystkie rady są cenne, tak naprawdę najważniejsze decyzje trzeba podejmować samemu. Ja się poddałam. Spotykamy się znowu, ale jakbyśmy się dopiero poznali, jest, można by rzec, cudownie. Dałam mu szansę i sobie też. Ale z dystansem. Staram się być z nim tak, żeby nie zatracić się całej, jak wtedy, by w razie czego nie zostać z niczym. On wie, że dużo czasu musi minąć, abym mu w pełni zaufała. Ja nie wiem, czy takie pełne zaufanie jest możliwe. Ale na razie rozważyłam plusy i minusy takiego powrotu i stwierdziłam, że jak nie spróbuję, to moge potem żałować. Nie wprowadze się do niego, choć on by chciał. Za bardzo się boję. Jak jestem z nim, czuję się fantastycznie, ale co chwilę ściska mnie za gardło strach, że on może znowu niespodziewanie, z dnia na dzień powiedzieć koniec. Choć nic na to nie wskazuje. Ta przerwa, to rozstanie, mimo mojego bólu, dużo nam dały. Mnie też. Juz nie jestem taka, jak wtedy. Staram się nie zwracać uwagi na drobiazgi, nie kłocić się o byle co, być bardziej tolerancyjną. Bo ja też popełniałam wiele błedów. On też wszystko przemyślał i widzę, że również chyba już wie, na czym ma to wszystko polegać. Nas zżerały kłótnie. Teraz wiemy, czym spowodowane. Ja mu nigdy nie zapomnę tego, że mnie tak po prostu z dnia na dzień zostawił i to w najgorszy sposób. Ale jest to też dla mnie przestroga, by nie zatracac siebie. Nie wiiem, czy to moje wyrachowane podejście pomoże nam zbudować trwały i szczęśliwy związek, ale na razie inaczej nie umiem. Zostałam zraniona i teraz cały czas jestem gotowa, by po prostu wstać i wyjść. Traktuję to jako letnią znajomość, cudowną i ekscytującą, ale podchodzę z dystansem, bo nie wiem, jak się potoczy. Mam mentlik w głowie. Myślę sobie, że chciałabym spokoju. Chciałabym mieć kogoś przy kim po prostu jestem i kto jest przy mnie, bez zastanawiania się, bez kalkulacji. Nie wiem, czy jest to możliwe z nim. Nie wiem czy jest możliwe z kimkolwiek. Na razie płynę. ZObaczymy, w którą stronę. Pozdrawiam Was Dziewczyny, myślę o Was ciepło i żałuję, że nie mogłam Was poznać w realu (bo z tego co wyczytałam , to chyba się spotkałyście)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczynki, widzę, że dużo się tu dzieje. Ja nie zaglądałam do Was przez jakiś czas, bo musiałam sobie wszystko poukładać i przemyśleć. A wiem, że choć wszystkie rady są cenne, tak naprawdę najważniejsze decyzje trzeba podejmować samemu. Ja się poddałam. Spotykamy się znowu, ale jakbyśmy się dopiero poznali, jest, można by rzec, cudownie. Dałam mu szansę i sobie też. Ale z dystansem. Staram się być z nim tak, żeby nie zatracić się całej, jak wtedy, by w razie czego nie zostać z niczym. On wie, że dużo czasu musi minąć, abym mu w pełni zaufała. Ja nie wiem, czy takie pełne zaufanie jest możliwe. Ale na razie rozważyłam plusy i minusy takiego powrotu i stwierdziłam, że jak nie spróbuję, to moge potem żałować. Nie wprowadze się do niego, choć on by chciał. Za bardzo się boję. Jak jestem z nim, czuję się fantastycznie, ale co chwilę ściska mnie za gardło strach, że on może znowu niespodziewanie, z dnia na dzień powiedzieć koniec. Choć nic na to nie wskazuje. Ta przerwa, to rozstanie, mimo mojego bólu, dużo nam dały. Mnie też. Juz nie jestem taka, jak wtedy. Staram się nie zwracać uwagi na drobiazgi, nie kłocić się o byle co, być bardziej tolerancyjną. Bo ja też popełniałam wiele błedów. On też wszystko przemyślał i widzę, że również chyba już wie, na czym ma to wszystko polegać. Nas zżerały kłótnie. Teraz wiemy, czym spowodowane. Ja mu nigdy nie zapomnę tego, że mnie tak po prostu z dnia na dzień zostawił i to w najgorszy sposób. Ale jest to też dla mnie przestroga, by nie zatracac siebie. Nie wiiem, czy to moje wyrachowane podejście pomoże nam zbudować trwały i szczęśliwy związek, ale na razie inaczej nie umiem. Zostałam zraniona i teraz cały czas jestem gotowa, by po prostu wstać i wyjść. Traktuję to jako letnią znajomość, cudowną i ekscytującą, ale podchodzę z dystansem, bo nie wiem, jak się potoczy. Mam mentlik w głowie. Myślę sobie, że chciałabym spokoju. Chciałabym mieć kogoś przy kim po prostu jestem i kto jest przy mnie, bez zastanawiania się, bez kalkulacji. Nie wiem, czy jest to możliwe z nim. Nie wiem czy jest możliwe z kimkolwiek. Na razie płynę. ZObaczymy, w którą stronę. Pozdrawiam Was Dziewczyny, myślę o Was ciepło i żałuję, że nie mogłam Was poznać w realu (bo z tego co wyczytałam , to chyba się spotkałyście)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczynki, widzę, że dużo się tu dzieje. Ja nie zaglądałam do Was przez jakiś czas, bo musiałam sobie wszystko poukładać i przemyśleć. A wiem, że choć wszystkie rady są cenne, tak naprawdę najważniejsze decyzje trzeba podejmować samemu. Ja się poddałam. Spotykamy się znowu, ale jakbyśmy się dopiero poznali, jest, można by rzec, cudownie. Dałam mu szansę i sobie też. Ale z dystansem. Staram się być z nim tak, żeby nie zatracić się całej, jak wtedy, by w razie czego nie zostać z niczym. On wie, że dużo czasu musi minąć, abym mu w pełni zaufała. Ja nie wiem, czy takie pełne zaufanie jest możliwe. Ale na razie rozważyłam plusy i minusy takiego powrotu i stwierdziłam, że jak nie spróbuję, to moge potem żałować. Nie wprowadze się do niego, choć on by chciał. Za bardzo się boję. Jak jestem z nim, czuję się fantastycznie, ale co chwilę ściska mnie za gardło strach, że on może znowu niespodziewanie, z dnia na dzień powiedzieć koniec. Choć nic na to nie wskazuje. Ta przerwa, to rozstanie, mimo mojego bólu, dużo nam dały. Mnie też. Juz nie jestem taka, jak wtedy. Staram się nie zwracać uwagi na drobiazgi, nie kłocić się o byle co, być bardziej tolerancyjną. Bo ja też popełniałam wiele błedów. On też wszystko przemyślał i widzę, że również chyba już wie, na czym ma to wszystko polegać. Nas zżerały kłótnie. Teraz wiemy, czym spowodowane. Ja mu nigdy nie zapomnę tego, że mnie tak po prostu z dnia na dzień zostawił i to w najgorszy sposób. Ale jest to też dla mnie przestroga, by nie zatracac siebie. Nie wiiem, czy to moje wyrachowane podejście pomoże nam zbudować trwały i szczęśliwy związek, ale na razie inaczej nie umiem. Zostałam zraniona i teraz cały czas jestem gotowa, by po prostu wstać i wyjść. Traktuję to jako letnią znajomość, cudowną i ekscytującą, ale podchodzę z dystansem, bo nie wiem, jak się potoczy. Mam mentlik w głowie. Myślę sobie, że chciałabym spokoju. Chciałabym mieć kogoś przy kim po prostu jestem i kto jest przy mnie, bez zastanawiania się, bez kalkulacji. Nie wiem, czy jest to możliwe z nim. Nie wiem czy jest możliwe z kimkolwiek. Na razie płynę. ZObaczymy, w którą stronę. Pozdrawiam Was Dziewczyny, myślę o Was ciepło i żałuję, że nie mogłam Was poznać w realu (bo z tego co wyczytałam , to chyba się spotkałyście)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiątko Życze dużo szczęścia. Pozytywne jest to, że zdecydowaliście sie być z sobą, bez etapów przejściowych pt"przyjaźń". Myśle, że wszystko może się udac, jesli on podszedł do tematu w odpowiednio dojrzały sposób i naprawde jest zdolny do wysiłku, jaki go czeka. Ciebie tez...bo nieufność jaką teraz zdradzasz może przekreślić renesans Waszego związku, a jednocześnie trudno nie usprawiedliwić takiej postawy... Uważam, że ludzie sa zdolni do cięzkiej pracy nad sobą, ale bez tego nie będa kims inni...Choć sama często musze miec to powtarzane, to wiem, że ludzka natura nie zmienia się... Dobrze, że nie spieszysz sie z przeprowadzką...Może zaplanujecie jakiś wspólny wyjazd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiątko Życze dużo szczęścia. Pozytywne jest to, że zdecydowaliście sie być z sobą, bez etapów przejściowych pt"przyjaźń". Myśle, że wszystko może się udac, jesli on podszedł do tematu w odpowiednio dojrzały sposób i naprawde jest zdolny do wysiłku, jaki go czeka. Ciebie tez...bo nieufność jaką teraz zdradzasz może przekreślić renesans Waszego związku, a jednocześnie trudno nie usprawiedliwić takiej postawy... Uważam, że ludzie sa zdolni do cięzkiej pracy nad sobą, ale bez tego nie będa kims inni...Choć sama często musze miec to powtarzane, to wiem, że ludzka natura nie zmienia się... Dobrze, że nie spieszysz sie z przeprowadzką...Może zaplanujecie jakiś wspólny wyjazd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiątko Życze dużo szczęścia. Pozytywne jest to, że zdecydowaliście sie być z sobą, bez etapów przejściowych pt"przyjaźń". Myśle, że wszystko może się udac, jesli on podszedł do tematu w odpowiednio dojrzały sposób i naprawde jest zdolny do wysiłku, jaki go czeka. Ciebie tez...bo nieufność jaką teraz zdradzasz może przekreślić renesans Waszego związku, a jednocześnie trudno nie usprawiedliwić takiej postawy... Uważam, że ludzie sa zdolni do cięzkiej pracy nad sobą, ale bez tego nie będa kims inni...Choć sama często musze miec to powtarzane, to wiem, że ludzka natura nie zmienia się... Dobrze, że nie spieszysz sie z przeprowadzką...Może zaplanujecie jakiś wspólny wyjazd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiątko Życze dużo szczęścia. Pozytywne jest to, że zdecydowaliście sie być z sobą, bez etapów przejściowych pt"przyjaźń". Myśle, że wszystko może się udac, jesli on podszedł do tematu w odpowiednio dojrzały sposób i naprawde jest zdolny do wysiłku, jaki go czeka. Ciebie tez...bo nieufność jaką teraz zdradzasz może przekreślić renesans Waszego związku, a jednocześnie trudno nie usprawiedliwić takiej postawy... Uważam, że ludzie sa zdolni do cięzkiej pracy nad sobą, ale bez tego nie będa kims inni...Choć sama często musze miec to powtarzane, to wiem, że ludzka natura nie zmienia się... Dobrze, że nie spieszysz sie z przeprowadzką...Może zaplanujecie jakiś wspólny wyjazd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiątko Życze dużo szczęścia. Pozytywne jest to, że zdecydowaliście sie być z sobą, bez etapów przejściowych pt"przyjaźń". Myśle, że wszystko może się udac, jesli on podszedł do tematu w odpowiednio dojrzały sposób i naprawde jest zdolny do wysiłku, jaki go czeka. Ciebie tez...bo nieufność jaką teraz zdradzasz może przekreślić renesans Waszego związku, a jednocześnie trudno nie usprawiedliwić takiej postawy... Uważam, że ludzie sa zdolni do cięzkiej pracy nad sobą, ale bez tego nie będa kims inni...Choć sama często musze miec to powtarzane, to wiem, że ludzka natura nie zmienia się... Dobrze, że nie spieszysz sie z przeprowadzką...Może zaplanujecie jakiś wspólny wyjazd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość embarrassed
Dziewczyny, można ? Przeczytałam niektóre historie i widze, że mam podobny problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość embarrassed
Dziewczyny, można ? Przeczytałam niektóre historie i widze, że mam podobny problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość embarrassed
Dziewczyny, można ? Przeczytałam niektóre historie i widze, że mam podobny problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczynki, widzę, że dużo się tu dzieje. Ja nie zaglądałam do Was przez jakiś czas, bo musiałam sobie wszystko poukładać i przemyśleć. A wiem, że choć wszystkie rady są cenne, tak naprawdę najważniejsze decyzje trzeba podejmować samemu. Ja się poddałam. Spotykamy się znowu, ale jakbyśmy się dopiero poznali, jest, można by rzec, cudownie. Dałam mu szansę i sobie też. Ale z dystansem. Staram się być z nim tak, żeby nie zatracić się całej, jak wtedy, by w razie czego nie zostać z niczym. On wie, że dużo czasu musi minąć, abym mu w pełni zaufała. Ja nie wiem, czy takie pełne zaufanie jest możliwe. Ale na razie rozważyłam plusy i minusy takiego powrotu i stwierdziłam, że jak nie spróbuję, to moge potem żałować. Nie wprowadze się do niego, choć on by chciał. Za bardzo się boję. Jak jestem z nim, czuję się fantastycznie, ale co chwilę ściska mnie za gardło strach, że on może znowu niespodziewanie, z dnia na dzień powiedzieć koniec. Choć nic na to nie wskazuje. Ta przerwa, to rozstanie, mimo mojego bólu, dużo nam dały. Mnie też. Juz nie jestem taka, jak wtedy. Staram się nie zwracać uwagi na drobiazgi, nie kłocić się o byle co, być bardziej tolerancyjną. Bo ja też popełniałam wiele błedów. On też wszystko przemyślał i widzę, że również chyba już wie, na czym ma to wszystko polegać. Nas zżerały kłótnie. Teraz wiemy, czym spowodowane. Ja mu nigdy nie zapomnę tego, że mnie tak po prostu z dnia na dzień zostawił i to w najgorszy sposób. Ale jest to też dla mnie przestroga, by nie zatracac siebie. Nie wiiem, czy to moje wyrachowane podejście pomoże nam zbudować trwały i szczęśliwy związek, ale na razie inaczej nie umiem. Zostałam zraniona i teraz cały czas jestem gotowa, by po prostu wstać i wyjść. Traktuję to jako letnią znajomość, cudowną i ekscytującą, ale podchodzę z dystansem, bo nie wiem, jak się potoczy. Mam mentlik w głowie. Myślę sobie, że chciałabym spokoju. Chciałabym mieć kogoś przy kim po prostu jestem i kto jest przy mnie, bez zastanawiania się, bez kalkulacji. Nie wiem, czy jest to możliwe z nim. Nie wiem czy jest możliwe z kimkolwiek. Na razie płynę. ZObaczymy, w którą stronę. Pozdrawiam Was Dziewczyny, myślę o Was ciepło i żałuję, że nie mogłam Was poznać w realu (bo z tego co wyczytałam , to chyba się spotkałyście)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość embarrassed
Dziewczyny, można ? Przeczytałam niektóre historie i widze, że mam podobny problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy ktoś Cię opuści, poza tym, że tęsknisz, poza tym, że rozpada się cały ten mały świat, który razem stworzyliście, i że wszystko co widzisz albo robisz przypomina Ci o tej osobie, najgorsza jest myśl, że była to próba jakości i teraz wszystkie części, z których się składasz, noszą stempel ODRZUT przystawiony przez kogoś, kogo kochasz...To jest wlaśnie to co czuje w tej chwili:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×