Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

bo milosc przychodzi w najmniej spodziewanym momencie kiedy o tym nie myslimy, kiedy nawet takiej mysli nie dopuszczamy do siebie i moze to jest wlasnie w tym wszystkim piekne, bo czekajac na milosc, szukając jej latwo jest sie zagubic i pomylic zwykle zauroczenie z miloscia albo poprostu wmowic sobie ze to milosc kiedy tak poprostu nie jest a dzieje sie tak bo to silniejsze od nas bo bardzo chcemy sie zakochac. Ja równiez nie zamykam sie na swiat ale nie pukam do kazdych drzwi poczekam co przyniesie los. Ale zobaczycie dziewczyny kiedys bedziemy pisac w watku "najszczesliwsze na ziemi" oby nam sie udalo;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
w sumie w tym co mówi superbitch jest też racja. Ja już sama nie wiem co myśleć, robić, jak żyć. Wiem, że nie chciałabym być sama, ale też mam czasem takie myśli jak aneri, że przecież są też osoby samotne, "stare panny z kotami". Mam nadzieje, że nas nie czeka taki los

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie dziewczyny tak sobie jeszcze mysle i najgorsze w tym wszytskim jest to, ze my placzemy, my cierpimy miesiac, dwa, trzy, rok, czasami pare lat dla nas jest to naprawde cieżkie przezycie a dla facetow minie chwila moment oni juz sie zabawiaja z inna i wtedy przychodzi na mysl tylko jedno, ze tak naprawde nic sie dla kogos nie znaczylo skoro mu tak szybko poszlo, tez chcialabym byc taka zeby to mnie obeszlo, zebym tyle nie myslala, nie plakala, probowalam to wiele razy ale nigdy mi nei wychodzilo szkoda ze neijestesmy takie jak oni byloby nam naprawde o wiele latwiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wszyscy faceci zapominaja , takze nie oceniaj wszystkich do jednego wora , niektorzy na prawde sie angazuja i sa bardziej uczuciowi od kobiet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, superbitch ma rację, jak ktos potrafi tak podchodzić do życia to jest szczęściarzem. a rzeczywiście bardzo pragnę miłości, związku, takiej zwyczajnej codzienności, tego co ostało mi wydarte przez los:( choć było mi dane to wszytko już przeżyć. Wcale się nie zamykam na innych, ale od ostatniego przypadku czuję, że coś we mnie pękło, jakas cieniutka nić, która łączyła moje marzenia i nadzieje z rzeczywistością, ale teraz uż tego nie ma. Musze miec spokój w swjej głowie, kiedy go osiągnę i przestane gorączkowo czekac na te piękną miłość, to może wtedy ona nadejdzie. A starą panna to już jestem...i nawet mam kota....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Załamantotalnie - ja się ciesze, że nie ma we mnie takich prostych odruchów opartych wyłącznie na instynktach, co jest tak znamienne dla facetów. Jak czasem czytam historie dziewczyn, które opisują piekną miłość, która nagle przemieniła się w plugawa historie pełną kłamstw, to przestaję wierzyć w dobro i ucziwość ludzi, w prawdziwe ludzkie uczucia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aneri30 nie jestes stara panna nie pisz glupot:D ja mam kota to sie lepiej sie nadaja jak juz, jestesmy chwilowo singlami i korzystamy z urokow bycia samemu, tez chialabym tak poroostu miec go na codzien czuc jego bliskosc to normalna potrzeba kazdego czlowieka. Nie wrzucam do jednego worka przepraszam, nie pisze ze kazdy ale wiekszosc niestety tak ma;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aneri30 ale takim ludzia jest poprostu latwiej i tego im w pewien sposob zazdroszcze...tez nie do konca chcialabym taka byc ale w tych gorszych momentach zaluje ze nie jestem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale cieszcie sie co poniektore , ze klamia i zdradzaja wczesniej niz mialoby to nastapic pozniej np.slub, dziecko ja nie wierze w uczciwosc czlowieka;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
ja też nie potrafię mieć takiego podejścia. Takie już po prostu jesteśmy - wrażliwe, uczuciowe. Ja chyba też za bardzo chcę mieć kogoś, ale potrzebuję tej bliskości, oparcia... Wspólne życie jest po prostu piękne, a bycie singlem mi wcale nie pasuje. Ludzie mi właśnie mówią, że teraz właśnie mogę korzystać z życia, bawić się i w ogóle tylko, że o ironio mówią to zazwyczaj te osoby które kogoś mają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To się wczoraj rozpisałyście, super :) Witam nową koleżankę. Dziewczyny mądrze Ci poradziły więc nie bedę się powtarzała. Fajnie, że jesteś. Ktoś tutaj zarzucił nam, że wspieramy nawzajem tylko siebie, a nowe osoby nie i że gadamy o tipsach (to się tyczyło akurat mnie). Informuję, cię droga osóbko, że wspieranie nie polega tylko na gadaniu wkółko o cierpieniu, rozpamiętywaniu tego co się stało, ale także o rozmawianiu o niczym.... o głupotach, pirdołach, na poprawienie humoru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarłam a nadal żyję
Hej dziewczyny! Jak tam humorki dzisiaj?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, moim zdaniem nie ma się co łudzić, że znajdziemy "księcia z bajki" i " że wszystko się ułoży" może się ułoży a może nie. Ja teraz tak właśnie podchodzę. Mówią, że wiara czyni cuda ale to musi być wiara a nie złudzenia. Bo później może się okazać, że po zderzeniu z rzeczywistością nasze marzenia legną w gruzach i nie będzie tak jak sobie wyśniłyśmy. Ja teraz mam właśnie takie podejście, może trochę chłodne, może mało pozytywne - raczej realne i zdroworozsądkowe. Postaram się być w porządku, postaram się być sobą, będę starać się pracować, uczyć, zdobywać doświadczenia.Ale absolutnie nie będę szukała na siłę, ani nikogo na siłę "zatrzymywała". Moja doświadczenia pozwoliły mi spojrzeć inaczej na pewne sprawy. zacznijcie żyć swoim życiem a nie życiem byłych czy obecnych.... chciałam zauważyć, że mojego wpisu nawet nikt nie zauważył ale to nic... życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarłam a nadal żyję
A ja właśnie wierzę że czeka na mnie ten jedyny "książę" Może głupie, ale wierzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drozdżyk bo to tak jest, że im bardziej się staramy, im bardziej chcemy to właśnie wtedy nie wychodzi. Nie należy niczego przyspieszać, szukać na siłę. Niech zycie toczy się swoim rytmem, na wszystko przyjdzie kiedyś czas. Poza tym życie singielki nie musi być nudne i samotne. To od nas zależy jakie ono bedzie. Korzystajcie z zycia w pojedynkę, bo za jakiś czas to się na pewno zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
umarłam a nadal żyję ---> na każdego czeka "książę" tylko, że nie musi byc on wcale idealny, piękny i cudowny, bo "książe" też człowiek :) i też ma wady. Wkońcu my też nie jesteśmy idealne i swoje za uszami mamy (przynajmniej ja mam :D) chodzi o to, żeby zaakceptować drugą osobę i umieć się dogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarłam a nadal żyję
Wiem że każdy ma wady, on nie będzie idealny ,ja też taka nie jestem. Ale każdy ma swoją drugą połówkę, jak nie spotka jej w tym życiu to w następnym:) Moja sytuacja jest o tyle inna, że teraz to on robi podchody żeby wrócić, ja czekałam miesiąc nie odzywałam się. Może zrozumiał , może nie, ale już nie ma tej głupiutkiej Agi która była na każde skinienie Pana M.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
drożdzyk jest duzo prawdy w tym co piszesz nie ma co szukac na sile ale nie mozna sie tez zamknac na swiat i ludzi a takze mowic sobie ze juz nic nas nie spotka dobrego i ze juz nie poznamy tej naszej drugiej polowki, bo ja w glebi serca wierze ze spotkam, nie szukam ale kiedys poprostu spotkam ;) tak jakprzynajmniej wiekszosc z nas tutaj obecnych miejmy nadzieje:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Dziewczyny Zgadzam się z Drożdżykiem, w tej chwili moja filozofia życiowa jest najbardziej zbliżona do tej, którą prezentuje Drożdżyk. Nie chodzi o to, że jestem zamknięta na innych, ale przestałam sobie wmawiać, że na pewno wkrótce spotkam tego jedynego, przeciez za każdym razem wierzyłam w to, a gdy kogoś spotykałam, wchodziłam w nowa relację z wiarą, że to własnie ten, ale bardziej ja tego chciałam trochę na siłe, niż rzeczywiście tak było. Działo się tak z wielkiej tęsknoty za bliskością, z powodu ogromnego deficytu uczuć. Kiedy zaczęłam dochodzić do siebie po zerwaniu z F. jeszcze wierzyłam, że spotkam tego jedynego, który będzie TYM - jeszcze do niedawna ufnie poglądałam w przyszłość. No i los zesłał na moją drogę tego ostatnego, o którym pisałam, choć trwało to bardzo krótko, to jednak dynamika wydarzeń, a zwłaszcza zaskoczenie jakie one we mnie wywołały, prawiły, że przestałam wierzyć, przestałam uznawać za prawdę absolutną, że na pewno kogoś spotkam, kogoś z kim zbuduję cos trwałego i wspaniałego. Zamiast zasłużonej rekompensaty za doznane krzywdy nabrałam jedynie pewności, że nic nie jest pewne, niczego ja nie moge pewna, ani nikogo, że wszystko może się wydarzyć i to co piękne może w ułamku sekundy obrócić się w proch i pył, po którym zostanie jedynie tęsknota i poczucie pustki. I znowu wdrapuję się na wierzchołek góry, i znowu z niej spadne, tak się teraz czuję. Może lepiej zostać na jakiś czas w tej dolinie i tu odpoczywać. Tak pisze metaforycznie, ale akurat w ten sposób potrafię najtrafniej wyrazić to co czuję. Drożdżyku, jak sie układają Twoje sprawy? Tzn te związane z Twoim postanowieniem o zerwaniu kontaktu z K.? Mieliście jeszcze jakiś kontakt od Świąt? A czy między Wami była w ogóle taka szczera rozmowa, podczas której wprost określiliście charakter kontaktów między Wami? Bo niby sytuacja nie pozostawia wątpliwości, ale jak sama wspomniałaś, jesteś od niego emocjonalnie uzależniona:( Myślisz, że gdyby miała szerszy krąg osób, z którymi mogłabyś wejść w bliższe relacje, to byłabyś w stanie łatwiej zrezygnować z kontaktu z K.? Nawiązuję do Twojej wcześniejszej wypowiedzi, kiedy napisałaś, że on jest jedyną bliską Tobie osobą, ponieważ w rodzinie i wśród znajomych nie masz żadnej bliskiej osoby, która byłaby Ci bliska, która byłaby Twoim przyjacielem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aneri masz rację, zostań w tej "dolinie" przez jakiś czas. Pomoże Ci to się wyciszyć, odstresować i poczuć silną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Hej dziewczyny :) ja dzisiaj od rana zakopałam się w kserówkach książek, bo czas leci a praca się sama nie napisze ;) poza tym jest to jeden ze sposobów żeby nie myśleć o Nim, chociaż i tak te myśli powracają, ale już nie tak często. Ja myślę, że warto mieć nadzieję, że spotkamy tego właściwego. Mi chyba dzięki temu jest łatwiej. Pamiętam jak jakiś czas temu żyłam w tym przeświadczeniu, że już na pewno mnie nic dobrego nie spotka, że już zawsze będę sama, itd i było mi z tym cholernie trudno. Teraz stopniowo zmieniam swoje myślenie i tak jest lepiej. Wiem, że może łatwiej jest mi to mówić, bo nie przeżyłam jeszcze kolejnych rozczarowań i nie wiem jakie byłoby moje podejście gdybym miała kolejne bolesne doświadczenia za sobą. Ale wydaje mi się, że takie myślenie, że nie warto czekać na to że będzie lepiej to taki mechanizm obronny, bo boimy się kolejnych rozczarowań. Ale nigdy nic nie wiadomo. Ja też już wiem, że nie ma nic na pewno, na 100% i już chyba nigdy w to nie uwierzę. Ale dla mnie ta nadzieja to taka iskierka, która powoli "rozpala" we mnie życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To prawda, nic w życiu nie jest na pewno. I to nie tylko chodzi o uczucia, miłość. Dotyczy to każdej sfery naszego życia.... tak to już jest, taki nasz ludzki los. Trzeba brać z życia garściami i nie oglądać się za siebie. Robicie postępny :) widze to !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chodzi o moje kontakty to pisałam o tym jakieś dwie strony temu; jeśli chodzi o to czy ktoś byłby w stanie mi "zrekompensować" to wyrwę to sądzę, że tak. Tylko przecież wiadomo, że jednego człowieka nie da zastąpić się innym tak jak miłości kolejną miłością. Bo tak jak każdy człowiek jest inny tak każde uczucie jest inne. Ja wbrew pozorom radzę sobie naprawdę dobrze. Staram się robić wiele rzeczy, spotykać się z ludźmi, poznawać nowych, sprawdzać się w pracy - jestem otwarta na to co przynosi mi życie i radzę sobie ze wszystkim świetnie. Nie zamykam się uczuciowo, ale też nie czuję jakiejś ogromnej potrzeby bycia z kimś. Może dlatego, że póki co nie poznałam nikogo kto by takie uczucie we mnie wywołał. Ja wierzę, że wszystko co najpiękniejsze pojawia się w życiu w bardzo naturalny, niewymuszony sposób. Niczego nie należy przyspieszać, niczego naciągać. Trzeba wrzucić na luz, skoncentrować się na swoim życiu, uśmiechnąć do niego a wtedy ono uśmiechnie się do nas. Wszelkie skrajności są najgorsze - dlatego ja teraz jestem po środku. Nie jest moim głównym celem poszukiwanie "chłopa" ale też nie skazuję się z góry na samotność. I tak jest chyba najlepiej. Przez ten jeden rok nauczyłam się więcej niż przez 24 wcześniejsze lata mojego życia. I za to jestem wdzięczna losowi i naprawdę niczego nie żałuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
dożdżyk też chciałabym być na tym etapie co Ty i móc powiedzieć, że niczego nie żałuję. Tobie tego gratuluję :) Ja póki co bardzo żałuję, że tak potoczyły się sprawy a co z tym idzie - moje życie. I ciężko mi sobie wmówić, że na niektóre rzeczy po prostu nie mam wpływu i przez to pojawiają się momenty "gdybania", rozpamiętywania, analizowania... Ale nie zdarz mi się już to tak często jak wcześniej więc jakiś postęp jest ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alazyb
Wiem, ze temat odbiega od glownego ale prosze przeczytajcie. Na poczatku zeszlego roku poznalam pewnego chlopaka - P starszego ode mnie o 5 lat.duzo pisalismy ze soba przez inernet i smsy. Po pewnym czasie nasz kontakt sie urwal bo on zajal sie praca, wyjechal za granice, a ja poznalam kogos i bylam z nim w zwiazku. Jednak raz na jakis czas wymielismy z 2, 3 smsy. Pod koniec 2010 roku P odezwal sie do mnie i napisal, ze wraca do Polski i tak nasz kontakt sie ozywil ponownie. Gdy przylecial do kraju zaczelismy do siebie dzwonic, nasze rozmowy trwaly bardzo dlugo, czulam sie jakbym gadala ze starym dobrym znajomym i to uczucie bylo odwzajemnione. Po pewnym czasie zaczelismy rozmawiac o spotkaniu i tak tez sie stalo, po swietach Bozego Narodzenia P przyjechal do mnie do mojego miasta i gdy pierwszy raz zobaczylam Go na zywo poczulam jakby grom z jasnego nieba na mnie spadl. Od samego poczatku podobal mi sie jako mezczyzna a wtedy gdy Go zobaczylam utwierdzilam sie tylko w tym przekonaniu, ze jest bardzo fajnym mezczyzna i nie mam tu na mysli tylko wygladu zewnetrznego. Nogi zmiekly mi w kolanach i poczulam, ze to jest ten! Ten jeden jedyny wymarzony przeze mnie. Nie myslalam, ze mnie to spotka ale zakochalam sie w nim od pierwszego wejrzenia Poszlismy wtedy na pizze, pogadalismy a potem on musial szybko wracac do domu ze wzgledu na swoja 6letnia corke Ole ktora ma z poprzedniego zwiazku (ale nie jest juz zwiazany z matka oli). Zaproponowal mi wspolnego sylwestra zgodzilam sie bez wahania. I tak oto w pt w sylwester przyjechal po mnie do domu i pojechalismy do niego gdzie spedzilismy czas do nastepnego dnia popoludniu. Przez ten czas gdy bylismy razem w sylwestra rozmawialismy sie, smialismy, ogolnie nie bylo tematu ktorego nie moglisbysmy poruszyc, bylo nam ze soba swietnie Nastepnego dnia odwiozl mnie pod dom i odjechal. A ja zakochiwalam sie w nim i bardzo zapragnelam sprobowac byc z nim w zwiazku, dac mu szczescie, milosc ktorej potrzebuje, Jego zwiazki tez nie konczyly sie happy endem. Wiec wyszlam z incjatywa rozmowy na temat "nas". Niestety P nie podzielil mojego entuzjazmu i zaczal przytaczac mi powody dla ktorych nie mozemy byc razem: ze on ma dziecko, ze pracuje za granica i nie wie kiedy lub czy w ogole na stale wroci do Polski, oprocz dziecka ma jeszcze wiele innych spraw i boi sie, ze nie poswieci mi tyle czasu ile potrzebuje. I ze on chce abym spotkala kogos kogo pokocham i bede Go miec na codzien przy sobie, a nie tylko w sercu. Chce zebym byla szczesliwa. Oprocz tego napisal mi zebym nigdy sie nie zmieniala, ze nigdy z nikim mu sie tak nie rozmawialo jak ze mna, z nikim nie spedzil tak namietnie czasu, ze zaden usmiech na niego tak nie dzialal jak moj. I ze sam nie do konca rozmumie swoja decyzje i ze czuje, ze cos traci. I ze jedno jest pewne, ze bede w jego zyciu, nie wazne w jakiej formie ale bede. Ja bylam wobec niego szczera i nie ukrywalam swoich uczuc, powiedzialam mu nawet co poczulam gdy zobaczylam go pierwszy raz oraz to ze Jego corka mi w niczym nie przeszkadza. Do dzis mam te smsy i nie potrafie ich skasowac. Nie chce przede wszystkim! To jedyne wyznanie takie szczere od niego poniewaz ogolnie jest skryty. Po mimo tego co napisal udalo nam sie spedzic ze soba jeszcze 2 dni, chcialam z nim poruszyc jeszcze ten temat ale doszlam do wniosku, ze odniose odwrotny skutek od zamierzonego. Niestety po tym nasz kontakt nie byl juz taki jak przed tym wszystkim, nie bylo tego luzu, swobody, zartow itd. Wiecej Go juz nie widzialam poniewaz zachorowal i gdy sie wyleczyl musial leciec za granice. Napisalam mu raz, aby nie lecial tam, ale odpisal mi, ze planow nie zmienia sie tak z dnia na dzien. I od 16stycznia gdy on wyjechal ja zyje nadzieja, ze moze jednak cos z tego bedzie, ze On wroci do Polski na stale i ze bedziemy razem. Ze sie uda. Juz na tyle sposobow analizowalam i probowalam zrozumiec to co P napisal ale boje sie poniekad, ze to co napisal to jest przykrywka aby nie sprawic mi przykrosci prawda, a prawda jest taka, ze jestem chora tzn mam skolioze . i choc wszystko dobrze sie skonczylo choroba zostawila slad na moim ciele i daleko mi do ciala jakiejs modelki mam tego swiadomosc choc w glebi serca nie pogodzilam sie z tym patrzac na piekne figury moich kolezanek. I cierpie przez to poniekad jako kobieta bo chcialabym sie podobac plci przeciwnej i choc mialam juz dwoch chlopakow to i tak gdy dostaje "kosza" zawsze sie zastanawiam czy to nie przez chorobe. I zawsze to tak samo boli I tak od juz 3 miesiecy nosze w sobie nieodwzajemnione uczucie, nie radze sobie z ta sytuacja poniekad. Nie ma dnia abym nie myslala o P i za nim nie tesknila (od czasu do czasu piszemy do siebie smsy). Napisalam to bo nie mam z kim pogadac, chcialabym dowiedziec sie czy ktos znalalzl sie w podobnej sytuacji jak sobie z tym poradzil. Ja wiem ktos moze sobie pomyslec "Boze ale idiotka" jednak prosze o zrozumienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
nie jesteś idiotką, nawet tak nie myśl. A co do Twojej sytuacji to nie wiem co Ci doradzić... Moja sytuacja jest zupełnie inna. Może musisz mu dać trochę więcej czasu na przemyślenie wszystkiego. Nie wydaje mi się żeby Twoja choroba była powodem jego decyzji. Wydaje mi się, że on naprawdę chcę Cię w pewien sposób chronić. Ale zastanów się czy naprawdę dobrze wszystko sobie przemyślałaś. Bo teraz wydaje Ci się, że wszystko byłoby idealne gdyby on z Tobą był, ale może z czasem tego jego wyjazdy i długie nieobecności zaczęłyby Ci przeszkadzać. No ale z drugiej strony go kochasz i tego uczucia tak po prostu się z serca nie wyrzuci. Naprawdę nie wiem co Ci powiedzieć... Chciałabym pomóc ale nie wiem czy to co piszę coś Ci w ogóle daje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Naboobek co się dzieje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×