Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

Gość mistle123
Witajcie. Bardzo rozpaczliwie szukam takiego wątku, gdzie się można wyżalić... Jesteśmy razem 2,5 roku. Jesteśmy albo byliśmy. Mam 20 lat. Wiecie, jak to jest, pierwsza miłość i tak dalej... Wydawało mi się (i dalej wydaje, co najgorsze) że jesteśmy naprawdę idealną parą, świetnie się dogadujemy. Gdybyśmy nie byli razem, z pewnością bylibyśmy przyjaciółmi. Ale też chemia była między nami zawsze ogromna. I z mojej strony dalej jest. Przez te 2,5 roku widywaliśmy się codziennie albo co dwa dni maksymalnie. Wspólne wakacje. On mówił mi kilkakrotnie coś, co zdecydowanie sugerowało, że chce być ze mną do końca życia. Ja wiem, że takie rzeczy tak rzadko się zdarzają, ale mimo wszystko wierzyłam w to... Nie chce mi się rozpisywać, o co chodzi, bo tak właściwie nie poszło o NIC. Wynikła na imprezie u znajomych taka nieprzyjemna sytuacja, nie chciało mu się mnie odprowadzać do domu (o 3 w nocy), koleżanka mu uświadomiła, jaki jest nieodpowiedzialny. Poza tym, ostatnio miałam wrażenie, że mnie nie słucha, jak mu coś opowiadam, jakby mało go to obchodziło. Ale nie robiłam z tego wielkiej sprawy, no cóż, przecież tacy są faceci... Dzisiaj dopiero wyszło, że coś jest BARDZO nie tak, oczywiście przez smsy (nienawidzę tego). Mieliśmy się spotkać, ale mój kochany chłopak napisał, że musi koniecznie ułożyć kolejny kawałek na gitarze (muzyk). W porządku. To wynikło przez telefon, chciałam przy okazji mu opowiedzieć, co u mnie. A on tylko "no", "noo", "aha".... Po skończeniu rozmowy napisałam, że mam dosyć tego, że mnie w taki sposób olewa, jak mówię, jak go nic nie obchodzę i ta sytuacja jest dla mnie dość jednoznaczna. On spytał "co to znaczy jednoznaczna". Napisałam, że mi się wydaje, że jemu przestaje zależeć i żaden inny pomysł nie przychodzi mi do głowy. On już nie odpisał, ja go trochę pomęczyłam, czy mi podsunie inny pomysł... On, że nie chce przez smsy... I wtedy już wiedziałam, że jest źle, wiedziałam, że czeka mnie coś nieprzyjemnego, więc napisałam, żeby przynajmniej napisał, o co chodzi. No i napisał. Ze "wydaje mu się, że mam rację". Nigdy w życiu tak nie ryczałam.... Przyjedzie tu za 30 minut. Bo po uspokojeniu się poprosiłam, byśmy się jednak zobaczyli. Spodziewam się najgorszego. Ciekawe jest to, że jeszcze tydzień temu dyskutowaliśmy, czy jedziemy nad morze w sierpniu. On chciał, a się wahałam, bo wolałam do pracy. I to, że miesiąc temu kupiliśmy bilety do Londynu na wrzesień. ?... Bać się czy się nie bać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karlitka
wczoraj zostawił mnie chlopak po 6 latach związku. nie potrafie sobie z tym poradzic.wszystkie rzeczy przypominaja mi jego.stwierdził ze od kilku miesiecy zastanawiał sie nad odejsciem.i jakas błacha kłótnia zadecydowała o wszystkim...od kilku tygodni nie chciał uprawiac seksu...myslicie ze ma kogos?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mistle123
No i się wyjaśniło, o co chodzi. A więc zobaczyliśmy się, poprosił bym wyszła przed dom, bo bał się moich rodziców, że tak późno przychodzi (oboje mieszkamy jeszcze z rodzicami). Oczywiście na wstępie się rozpłakałam, a on powiedział, "żebym coś mówiła, bo jeśli tylko on będzie, to będzie źle"... Więc już wiedziałam, że mam się czego bać. Zaczął, że ostatnio, przez ostatni miesiąc, jest między nami źle, że ja gadam o swoich zainteresowaniach, on o swoich i coś przestało nas łączyć. Że się nie słuchamy, itp. Ja też to w sumie zauważyłam, ale nie uważałam w sumie, żebym to JA go nie słuchała, tylko, że on zaczął się dziwnie zachowywać. Spytałam go więc (rycząc, oczywiście), co w związku z tym. A on, że chyba się domyślam, co byłoby najsensowniejsze... Tu pierwszy raz odważyłam się na niego spojrzeć. I co? I rozpłakał się jak małe dziecko i przytulił mnie... (dodam, że on nigdy nie płacze, jest raczej takim typem "twardego faceta"). Wiem, że on nigdy nie płakał przez dziewczynę. Normalnie aż mu chciałam zrobić zdjęcie... Dodał, że już wcale nie chce tego zrobić, jak mnie teraz widzi. Zaczęłam gadać, że możemy przecież to naprawić, itp... Że to tylko miesiąc, a długo już jesteśmy razem... I wtedy on mnie uprzedził, że to był tylko pierwszy powód. Drugi mnie zwalił z nóg. Musiałam oprzeć się o mur i zachciało mi się po prostu wymiotować. No więc, od około tygodnia czuje coś, czego zdecydowanie nie powinien czuć, do wokalistki w jego zespole. Ona jest u nich nowa, od jakiegoś miesiąca z nimi śpiewa. Zaczął gadać, że mnie naprawdę kocha, ale do niej czuje coś i go to niepokoi. Boi się, że to się przerodzi w coś większego. Ale nie chce ze mną zrywać, tylko chce pozostawić decyzję mi... I co oczywiście zrobiłam? Jestem miękka, słaba, beznadziejna, wiem... Powiedziałam, że to tylko tydzień uczucia, a nas uczucie łączy 3 lata, że chcę z nim dalej być, poczekać, aż może coś się zmieni, itp... Pytałam jeszcze, czy gdyby nie wyrzuty sumienia itp, to chciałby ze mną być? Tak pomijając wieczne poczucie winy? Powiedział, że tak. Więc z myślą o tym, że dalej jesteśmy mimo wszystko razem, odprowadził mnie do mojej przyjaciółki, u której miałam nocować i sam pojechał do domu. I umówiliśmy się na następny dzień. Przyjaciółka od razu mnie otrzeźwiła i postawiła na nogi i razem z nią wymyśliłyśmy, że źle zrobiłam. Źle zrobiłam?... Rano więc wstałam (po 2h snu - resztę spędziłam gapiąc się w sufit i myśląc) i pojechałam do niego (mieszka obok przyjaciółki). Powiedziałam mu, że ja jednak tak nie mogę być z nim. Że będę i tak ciągle smutna, że wcale mnie taki związek niesatysfakcjonuje, że mnie przeraża, że on wczoraj przyjechał po prostu tak sobie ze mną zerwać zamiast porozmawiać (tu mnie poprawił, powiedział, że nie chciał tego zrobić, tylko raczej domyślał się, że ja to zrobię). I, że chcę dać mu czas do namysłu. Że przez tydzień nie chcę się z nim widzieć ani rozmawiać ani nic. Za tydzień, we wtorek, o 17 ma przyjść do mnie i powiedzieć, czego chce. Czy chce ze mną być czy nie. Ogólnie to powiedział kilka rzeczy wtedy: -że nie może beze mnie żyć -że ten tydzień będzie dla niego długi -spytał, czy może przyjść wcześniej -że czuje się strasznym dupkiem I całował mnie cały czas. Dużo. Więcej niż zwykle. Potem, pod koniec (z tego momentu jestem z siebie dumna) zdjęłam z szyi wisiorek-serduszko, które dostałam od niego na początku związku. Powiedziałam, że nie mogę na to patrzeć, bo zbyt mi przypomina jego. I dałam mu mówiąc, żeby mi oddał we wtorek, jeśli tego chce. I wtedy on się znowu rozpłakał... Nie pocałowaliśmy się na pożegnanie ani nic. Ogólnie, nic nie jem od wczorajszego rana i jak tylko jestem sama, płaczę. Nie potrafię bez niego żyć. Nie wiem, jak to jest, nie mieć chłopaka. Wczoraj rano, budząc się, myślałam, że jestem w szczęśliwym związku... A, i jeszcze powiedział, że jestem ze dwa razy piękniejsza od tej wokalistki. Pytałam, czy ona go w takim razie pociąga fizycznie. Powiedział, że trochę. I jeszcze mówił, że i tak z nią nigdy nie będzie raczej (nie wiem, czemu). A, i wiem od przyjaciółki tej wokalistki, że ona jak zobaczyła mojego chłopaka, powiedziała, że jest niesamowicie przystojny... I jestem głupia, bo wtedy przekazałam to mojemu chłopakowi. Ale to było dawno. Powiedzcie, czy dobrze zrobiłam? I czego mam się spodziewać, jak myślicie? Na co powinnam mu pozwolić a na co nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czy znasz moja historie, czy tez nie. Z wlasneg doswiadczenia wiem, ze zrobilas zle. nie ma tlumaczen, wyjasnien, nic. jedynym sposobem by uratowac ten zwiazek jest to bys kopnela go tereaz w dupe, dala mu to o czym podswiadomie mysli i czego chce.On tak naprawde wiedzial przychodzac do Ciebie, ze go nie zostawisz. on wie ze go kochasz i wykorzystuje to. wiem, ze to co pisze wydaje Ci sie zle i ze przesadzam, ale tak niestety jest. ja tez dalam szanse, takie jakby przyzwolenie. trwalo ono 3 dni. Pusc go niech idzie, daj mu i sobie odetchnac. to pojdzie dalej, zapewniam Cie. jesli kocha to szybko zrozumie, nawet nie bedzie chcial probowac z inna, jesli poczuje ze naprawde Cie stracil. nie mozna sie plaszczyć. po prostu nie mozna. zaufanie jest trudno odbudowac, po wielu przejsciac konczacych sie dobrze, na czyms co nie jest zamkniete nie odbudujesz go. Trzymaj sie :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze jedno - pytasz ana co moglabys mu pozwolic. na nic, zdecydowanie na nic. w tej sytuacji pozwalajac mu na cokolwiek po prostu dalabys mu przyzwolenie, a wtedy pojdzie to dalej. nie moze stracic z nia kontaktu, bo z nia spiewa. moj byly pracowal tez ze swoja obecna partnerka. nie rob tego bledu, bo to sie skonczy wtedy napewno. napewno. usiadz, uspokoj sie i pomysl na spokojnie, staraj sie jakos osoba 3 pomyslec.co bys doradzila swojej przyjaciolce w takiej sytuacji. wiem ze ciezko, ale musisz postawic na jedna karte. masz 20 lat, tyle samo co ja. gdy ktos kilka miesiecy temu powiedzial mi "masz odpiero 20 lat, wiele przed toba", mialam ochote strzelic mu w twarz, czulam sie tak samo jak Ty, oszukana i zawiedziona. mowilam sobie "co oni wszyscy moga wiedziec" Z perpspektywy tych kilku miesiecy wiem ze naprawde wiele przede mna. nie musi byc zle. po prostu bedzie inaczej, trzeba to zaakceptowac, a uczucia schowac gdzies na polke. jesli sie nie uda, potraktuj to jako nowe doswiadczenie. i przede wszystkim nie zamykaj sie na ludzi, glowa o gory :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stęskniona_ona
Naboobek pewnie masz świętą rację, ale to na prawdę jest szalenie trudne tak odpuścić. A co jeśli facet zakończył związek i po prawie 3 tyg. zaczepia mnie na ulicy, mówi mi, że ślicznie wyglądam, że nie chce teraz być w żadnym związku i generalnie jest bardzo miły? Robię sobie nadzieję i wyobrażam sobie nie wiem co? Rozstaliśmy się, bo on nie wiedział co do mnie czuje. Przez cały nasz ponad 2-letni związek usłyszałam może 3 razy, że kocha. On sam nigdy nie był w związku dłużej niż 2 miesiące.Boi się zaangażować? Wiem, że to głupie pytanie, ale co zrobić, żeby wrócił? Staram się nie odzywać do niego, nie być nachalną, ale co dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nikogo do bycia z kims sie nie zmusi. jesli sie kocha to jest sie tego pewnym. trzeba rozgraniczac niektore rzeczy. nawet gdy pojawi sie ciekawy obiekt zainteresowania, to jesli sie kocha to potrafi sie rozgraniczyc niektore rzeczy i odsunac od siebie glupie mysli. jesli ktos chodzi i mowi ze nie wie czy kocha, to ja juz nie trzymalabym takiej osoby obok siebei. raz tak zrobilami sie upokorzylam, plaszczylam sie proszac kogos o milosc, a tak naprawde odsunelam ta osobe od siebie jeszcze bardziej. jesli wasi partnerzy nie wiedza, to nie sa was warci. czas fakt robi swoje - jest przyzwyczajenie, pojawia sie jakas monotonia, ale to nie powinno zabijac uczucia. jak zabija to nie bylo to najwidoczniej z ktorejs strony zbyt silne. tak samo jest z osobami trzecimi. wszystko jest ludzkie, ale trzeba zachowac dystans. jesli po 3 tygodniach cie spotkal i powiedzial, ze jestes piekna, mowi ze nie chce byc w zwiazku itp. to chyba traktuje to na luzie, nie traktuje powaznie tego ze nie jestescie ze soba, bo wie, ze Tobie ciagle zalezy. pstryknalby palcem, a Ty bys wrocila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stęskniona_ona
Na tym spotkaniu chciałam mu pokazać właśnie, że pogodziłam się z tym rozstaniem. Parę lat temu zostawiła go dziewczyna po dosyć krótkiej, bo 2 miesięcznej znajomości. Wydaje mi się, że to ona jest powodem tego wszystkiego, że on to rozstanie nadal przeżywa i przez to nie umie zaangażować się w związek. Tak jakby pozostał jakiś uraz. Sam kiedyś mówił, że ona pozostawiła w nim coś w rodzaju urażonej ambicji. Do miłości nikogo się nie zmusi. Wiem, ale nie rozumiem tego, że jeśli jest dobrze, nie przeczuwa się rozstania, i że w ogole coś może sie popsuć, to czemu jednak to wszystko NAGLE diabli biorą? Znam masę par, które kłócą się ze sobą strasznie, nie mają szacunku do siebie, a mimo to twierdzą, że się kochają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety teraz kazdy patrzy na siebie, na swoj czubek nosa. Ty tez musisz zaczac. jesli nie potrafi zakonczc sprawy sprzed lat, to nie masz co go trzymac. on sam wczesniej powinien sie z tym uporac, nie wchodzic w zwiazek z inna osoba, bo mozna ja zranic, tak jak zranil Ciebie.. ja dopoki nie zapomne i nie skresle calkowicie niektorych rzeczy nie wejde w , nowy zwiazek. ja tez myslalam, ze nie potocza sie tak sprawy z moim bylym. bylam zaslepionam wszystki bylo jak najbardziej wporzadku, az tu nagle jednego dnia wszystko runelo. to poazuje jak ludzie sa dwulicowi, jak patrza na siebie i jak z dnia na dzien, czy nawet godziny na godzine potrafia zmienic sie nasze uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stęskniona_ona
Z jednej strony chce to zakończyć definitywnie, myśleć o przyszłości, ale nie mogę się pozbyć tego uczucia, że a może jednak...a może tym razem nam się uda, że zrozumiał coś. Ta natrętna nadzieja prześladuje mnie.To ona nie pozwala mi zapomnieć. Jak się jej pozbyć? On jak na mnie patrzy...tak jakby się zastanawiał czy dobrze zrobił...W każdym bądź razie od niedzieli nie odzywam się, czekam...mimo, że nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale on czuje to, ze Ty zyjesz nadzieja, i ze ma droge powrotu - dobrze o tym wiesz. daj sobie czas, odetnij sie od tego wszystkiego. spojrz na siebie, tylko i wylacznie na siebie, czy chcesz byc z takim czlowiekiem, czy zaslugujesz na kogos kto jest wartTwoich uczuc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wciazPrzezNiegoPlacze
ja jestem na dzien dzisiejszy w podobne sytuacji. w tamtym tygodniu zostawił mnie facet po 6 latach bycia razem i to jeszcze przez telefon a dokladnie napisał mi sms

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stęskniona_ona
Miłość to tak ogłupiające uczucie, że aż zastanawiam się czy chciałabym zakochać się jeszcze w życiu, bo jeśli mam natrafić znowu na kogoś kto nie odwzajemnia uczuć to szkoda zdrowia...Ale z drugiej strony minęły niecałe 3 tyg. więc może za miesiąc, dwa moje myślenie zmieni się. Jeszcze jedna sprawa. Czemu on pyta moich znajomych jak się miewam i co u mnie? Dzwoni do nich itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trzeba jednak walczyć!
O miłość trzeba walczyć i nie odpuszczać,ja kiedyś popełniłam ogromny błąd w swoim życiu a mianowicie zostawiłam chłopaka,który mnie bardzo kochał,ot tak bo byłam jeszcze młoda ,głupia i chciałam sprawdzić czy naprawdę mnie kocha,choć byłam tego pewna w 100 %.Ale on mnie nie wyczuł,tylko uwierzył,kiedy mu to mówiłam płakał jak bóbr,do dziś tego żałuję.Ale jeśli Ty sama nie zawalczysz i nic z tym nie zrobisz,to możesz przegrać swoje życie.Ja obudziłam się kiedy było już za późno,poznał jakąś koleżankę na studiach,potem się z nią ożenił,teraz ma już z nią dziecko.Przez ten cały czas pisał często ze mną na gg(kiedy nie był jeszcze żonaty,kiedy był i kiedy urodziło mu się dziecko).Ale wiem,że bardzo skrzywdziłam go wtedy i że ma do mnie żal ogromny,poznaję to po tym jak sie do mnie zwraca:"co u PANI słychać?'Rozumiecie?Tak się do mnie zwraca po wspólnych 3 latach bycia razem.Pamięta zawsze o moich urodzinach,mimo ze od tamtej pory minęło już jakieś 7-8 lat.Lecz ja już zamilkłam na wieki,już nas nie ma,tamta dziewczyna ma teraz jego miłość,choć pewnie już nie tak wielką,jaką darzył mnie,ale jak widać można pokochać drugi raz,a ja zawsze myślałam,że jeśli to ta jedyna miłość to ona mnie znajdzie sama...i znalazła tyle że za wcześnie,ja wtedy nie byłam jeszcze gotowa na poważny związek,chciałam jeszcze spróbować życia,myślałam,że mam jeszcze czas,przegrałam swoje życie przez jedną głupią decyzję,jeden głupi dzień.Wiecie jak to jest codziennie budzić się ze łzami w oczach?Nie mając ochoty żyć?Wiem,że mam to na własne życzenie,że za błędy trzeba płacić itd.,że mam karę za swoją głupotę,że cierpię teraz jak on cierpiał kiedyś.Życzę mu wszystkiego dobrego z całego serca,bo na to zasłużył,winię za to tylko siebie.Nie wiem,czy to komuś w czymś pomoże,ja trochę się wygadałam i jest mi lżej przynajmniej na chwilę.Gdyby można było cofnąć czas,ehh nie podejmujcie głupich decyzji,najpierw sto razy pomyślcie...chciałabym kiedyś móc wam napisać szczęśliwe zakończenie tej historii:-(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stęskniona_ona
Z tym, że ja nie wiem jaką decyzję podjąć i o co mam walczyć? O to żebyśmy jednak byli razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was wszystkie, postanowiłam wyrzucić to z siebie i napisać to tutaj...byliśmy ze sobą 3mc, w sumie to z mojej inicjatywy był pierwszy krok(100dniówka) po tym jakoś samo poleciało, bez większego starania, przyciagaliśmy się jak magnes...będąc z nim czułam się najszczesliwsza kobieta na swiecie, mieszkamy od siebie 30km, obydwoje mamy prawko, wiec nie bylo problemu ze spotkaniami...zbliżały sie jego urodziny, prezent miałam juz mc wcześniej. urodziny mial 1dzien przed moim egzamiinem, sądziłam, ze zrozumie, ze musze sie uczyc...ale nie zrozumiał, przyjechali do niego znajomi i zwątpił w nasz związek...kilka dni wczesniej zaproponowałam mu koncert, nie chciał. Mimo to widziałam go na tym koncercie, nie potrafił powiedziec przepraszam, nie zaczepiłam go, tylko mu napisałam, ze milo bylo go widzieć;( zarzucił mi, ze sie nim nie interesuje, jak ja nikim bardziej w zyciu sie nie interesowała, byłam w stanie oddac dla niego wszystko, robic dla niego rzeczy o których nawet nie śniłam. Nie odzywaliśmy sie długo po akcji z ur, ale spotkaliśmy się, dałam mu prezent, który kazał zabrać, ja kazałam mu spalić jeżeli przyjęcie prezentu jest zbyt trudne...rozmawialiśmy, stwierdził, ze stracił uczucie- przygniotło mnie to totalnie, wyrzucilismy wszystko z siebie, włączył film, zaczeliśmy oglądać, pocałował mnie, przytulił, stwierdził, ze da sobie czas...poszliśmy do łóżka...wróciłam do domu i od tamtej pory czyli ok2mc nie odzywa sie, ja nie mam takiego zamiaru, bo nie zawiniłam...ciężko sobie radze, mniej płacze, mniej tesknie, niepotrzebnie ost przeczytałam archiwum rozmów na gg- wszystko do mnie wróciło... (ja mam 20lat on 19) wiem, ze po 3mc to smieszne, kiedy są dziewczyny, które rozstały sie po 2-4latach, ale moje życie całkowicie sie zrujnowało, nie snułam zadnych planów, ale tez nie spodziewałam sie tak szybkiego zakończenia...spotykam sie ze znajomymi, chodze na imprezy, chce na siłe zapomniec, ale nie daje rady...Bo dziewczyny kochają sercem czyli całkiem inaczej od Facetów ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a wiesz ze..............
"Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie" wspieramy :) wspieramy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcialabym tym razem podziekowac wam dziewczyny za wiele madrych slow, za wsparcie ktore otrzymalam. Codziennie czytam wszystkie posty, nie zawsze pisze ale czytam i powiem szczerze ze bardzo mi one podobaja w normalnym codziennym zyciu. Przypomne swoja historie po 7 latach i 4latach mieszkania ze soba zostawil mnie chlopak,,,bal sie dalszej przyszlosci,,zarenczyn itp. I znow mam prosbe o doradzenie bo 1 sierpnia ma on urodziny i czy mam mu zlozyc zyczenia? Powiem odrazu ze jesli mialabym to zrobic to moglabym tylko napisac STO LAT,,na pewno nie napisalabym mu wszystkiego najlepszego czy cos w tym rodzaju bo mu tego nie zycze,,naprawde tyle co przeplakalam, wycierpialam, zreszta nadal placze, poki co nie zycze mu najlepszego. A moze jednak nic nie pisac olac go,,moze wtedy zrozumie, poczuje sie zle,,ze o jego urodzinach zapomnialam(a najglupsze i najgorsze jest to ze ciagle czekam az wroci :/ :( ) Co mam zrobic? Odezwac sie z suchym sto lat czy lepiej nic nie pisac, Zostawil mnie 17 maja...prosze o doradzenie. i zycze milego wieczorku, bez myslenia o Nich..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i znowu mi dzis zle,,znowu powrocily wspomnienia,,mysl o nim :(( juz mam dosyc tego stanu,,tego okropnego klucia w sercu i zoladku :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja napisałam - miał urodziny 1,5 miesiąca po rozstaniu. Odpisał: dzięki. Równie dobrze mógł nie odpisywać - czułam się tak samo źle. A o moich urodzinach, które były 6 miesięcy po rozstaniu, w ogóle pamiętał:( tak samo ze świętami. Dodam, ze po 9 latach spędzonych razem. Daj sobie spokój... Nie warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stęskniona_ona
Mi też dziś znowu źle...Ten stan mnie okrutnie przytłacza. Od 3 tyg. nie umiem się normalnie odżywiać, nic mnie nie cieszy, wręcz wszystko dołuje, w pracy źle, w domu źle. Nie chce mi się żyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki wiki22 za porade. Teraz juz wiem ze na pewno nie napisze. Zostawil mnie mie zasluguje na zadne zyczenia, bo gdybym jeszcze mu cos zlego zrobila a ja glupia zawsze wierna,oddana,kochajaca..:(Wiecie co dziewczyny mam normalnie ochote sie z wami spotkac..moze sie jakos spykniemy. Nie wiem czy to mozliwe ale zawsze mozna sprobowac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tyle nie wiem czy to ma jakies znaczenie,,ale tydzien po rozstaniu mialam imieniny,,napisal mi zyczenia,ale takie bardzo"bezpieczne" dla niego typu: powodzenia na studiach, w pracy i duzo oddanych znajomych :/..ehh. Nic mu nie odpisalam, bo przeryczalam caly dzien. Najgorsze imieniny w zyciu,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niooniaaawrc
drożdżyk napisz co sie u Ciebie dzieje?? przeczytalam wszystkie Twoje posty i kibicuje wam zebyscie do siebie wrocili :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutne oczy - prawda jest taka że i tak zrobisz co będziesz uważała za słuszne. Mi każdy mówił żebym nie pisała, potakiwałam ze zrozumieniem, mówiłam że nigdy w życiu a i tak napisałam:) każda z nas i tak pomimo wszystkich rad które słyszy i tak często robi to co chce - najczęściej pod wpływem impulsu. Są to mniej luba bardziej racjonalne posunięcia, po większości czujemy się fatalnie, ale to może też dobrze, może taki zimny prysznic też czemuś służy. Trzymajcie się wszystkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Juz wiem ze nie napisze. Od rana mam zly dzien, bo jadac rano do pracy, jechal obok mnie strasznie podobny chlopak do mojego bylego. Ten sam kolor wlosow, fryzura, pieprzyk :(( ehh pierwszy raz zobaczylam kogos podobnego do niego,,,akurat teraz, kiedy mi jest tak ciezko,,i jeszcze na dodatek jechal ze swoja dziewczyna i sie obsciskiwali,,ehh czemu zycie jest takie glupie, czy to los jest taki wredny, czy Bog mnie karze,,nie wiem za co..do dupy, popsulo mi to humor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mistle123
Minęły już 4 dni, jestem zadowolona. Jeszcze tylko 4 kolejne i wszystko się wyjaśni... Dla mnie najgorsze są "pocieszenia" znajomych. Mnóstwo z nich tylko gada, że "aaaa tam, wrócicie do siebie, przecież wy tak długo byliście razem". Nosz kurwa, na co mi takie coś? Nie chcę się nakręcać na to, że on wróci, bo potem będę cierpieć jeszcze bardziej. A inni za to, mam wrażenie, zachowuje się, jakby klamka już zapadła. "Nie martw się, po kilku miesiącach zapomnisz". A ja też nie chcę zapominać, chcę jeszcze walczyć póki mogę... Przedwczoraj piłam z taką jedną koleżanką (od poniedziałku piję codziennie, dziś jest pierwszy "trzeźwy dzień") i jej się chyba jedynej udało mnie pocieszyć. Trochę mi to jej pocieszenie zajeżdża poligamią, no ale to podobno natura człowieka. Że, skoro przeżyliśmy razem tyle i skoro się kochamy, to co z tego, że mój chłopak coś tam czuje (COŚ TAM. Nie miłość) do swojej wokalistki w zespole? Póki ja jestem ważniejsza od niej, jest ok. Tylko ważna jest w tym wypadku szczerość. Nie wiem, czy bym tak mogła. Ale może to chwilowe? Może musiałabym się męczyć z taką pseudopoligamią przez jakiś miesiąc, dwa, a potem... coś by się zmieniło? tylko w którą stronę? Ja mu tego nie zaproponuję. Ale jeśli on po prostu powie, że jestem najważniejsza, że mnie kocha, ale podoba mu się TROCHĘ tamta dziewczyna i nie potrafi sprawić, że zniknie to z dnia na dzień... Hmmmm. Doradzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×