Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

"Sometimes it lasts in love, But sometimes it hurts instead," Sometimes it lasts in love, But sometimes it hurts instead.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny! Któraś z Was pisała, że czuje się jakby spotykała ją jakaś kara.. To nie jest żadna kara, ja przynajmniej w to nie wierzę. Co najwyżej doświadczenie, rodzaj życiowej "lekcji" z której trzeba po prostu wyciągnąć wnioski na przyszłość. Wierzcie mi, tak jak już tu pisałam, ja wyciągnęłam wiele takich wniosków, wiele zrozumiałam. Minęło prawie półtora roku od naszego rozstania i teraz mogę powiedzieć, że w 90% procentach udało mi się odzyskać taki wewnętrzny spokój. Te 10 % które zostało to nadal momenty kiedy myślę o nim i brakuje mi go - tak po prostu. Ale jest jednocześnie w jakimś sensie cieszę się, bo wydaje mi się, że przez ten czas się zmieniłam bardzo, wydoroślałam. Zrozumiałam, że naprawdę życie to nie bajka. Że raz jest pięknie i wszystko wydaje się takie proste i cudowne, a za chwilę los się odwraca i nie można tego po prostu ogarnąć. Ja obawiam się tylko tego że widzę po sobie, że tak jakby coś we mnie zgasło, tak jakby pokłady miłości które miałam w sobie wyczerpały się. Byłam zawsze bardzo czułą i wrażliwą osobą a teraz stałam się bardzo pragmatyczna. Podchodzę bardzo realnie do wszystkiego, rzadko zdarza mi się kierować się emocjami, postępuję bardziej chłodno i racjonalnie. Czasem to naprawdę przydatne ale nie wiem czy generalnie przez to sama nie zamykam sobie szansy na szczęście.Ale wciąż wierzę, że przede mną wiele pięknych chwil a póki co cieszę się tymi małymi.Wam też to polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, już od jakiegoś czasu staram się śledzić ten wątek. Ty dzień temu w niedziele rozstałam się z moim chłopakiem, po 1,5 roku. Wiem, że to może nie długo, ale strasznie mi ciężko i chciałabym to tu opisać. Bardzo długo się najpierw tylko przyjaźniliśmy, kiedy zaczęliśmy ze sobą być byłam najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem. Ale tak jak napisała Majutek właściwie z dnia na dzień było koniec. 2 tygodnie szybciej (przed rozstaniem) było super i gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że mnie zostawi to bym go wyśmiała. Nigdy mu niczego nie zabraniałam, ja niektórych rzeczy nie mogłam. Właściwie rozstaliśmy się bo zrobiłam jedną z zakazanych rzeczy. Kiedy się pytałam co będzie dalej słyszałam tylko jeśli mi przejdzie..., nie wiedziałam na czym stoję i w niedziele napisał, że potrzebuje czasu. Nie mogłam w to uwierzyć, ze chłopak, którego tak kocham mnie zostawia. Chciał czasu ? A wiecie co było w niedziele wieczorem ? Zaczął pisać z inną dziewczyną. Czułam się jakby ktoś mi zabrał cały mój środek. Taką straszną pustkę. W poniedziałek wyjechałam na wakacje, miałam nadzieję, że jak wrócę to On powie, że żałuję, ale nic takiego nie było. Dalej pisał z tą dziewczyną, umówili się. Jeszcze gorsze jest to, że dla niego poświęciłam moich znajomych. Nie zostałam teraz sama, bo moja przyjaciółka była kiedyś w podobnej sytuacji i jak to mówi, tylko czas mi pomoże. Ale i Ona, i reszta już też ułożyli sobie jakoś znajomości, życie. Najgorzej jest w soboty i niedziele, rodzina ciągle się pyta dlaczego Go nie ma, dlaczego już się nie spotykamy. Tak się dziś zastanawiałam, gdyby On mi to zrobił po 4,5 roku związku to chyba bym się nie podniosła. W tej chwili jest mi bardzo ciężko, nie chce niczego wspominać, ale nie wiem już o czym myśleć, żeby w tych myślach nie było Jego. Nie chcę do Niego pisać, wiem, że to nic nie da. Nie chcę prosić, żeby do mnie wrócił... Ale tak bardzo mi Go brakuje. To może być dziwne, ale zawsze jak się źle czułam to tłumaczyłam mu wszystko i mi przechodziło, było mi lżej. A teraz chciałabym żeby powiedział, że nic się nie stało, że miał trudny czas, ale już nie ma nawet szans. Tylko ta cholerna nadzieja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
drozdzyk... Tak madrze, dojrzale piszesz,,az chce sie tego czytac bo przynosi to ulge na sercu..A spotykalas sie z kims po rozstaniu? Lub teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nawrócony chłopak
Autor : dr Jacek Pulikowski, w tych audycjach nakreśla w kilku punktach, jakie mogą byc skutki współżycia przed ślubem, przede wszystkim dla dziewczyny, z jednym czy kilkoma partnerami. Dla mnie te audycje zupełnie zmieniły punkt widzenia. 3 godziny audycji, które zmienia wasze spojrzenia na te sprawy Proszę posłuchać: 1 Audycja Razem czy osobno? Autor: dr Jacek Pulikowski http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=2619 9 Czas: ok 1,47h 2 Audycja Audycja dla młodych: Czas wzrastania Autor: dr Jacek Pulikowski http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=2101 3 Czas: Ok 1,54 h Fragment konfrencji dr Jacka Pulikowskiego Czemu więc chce się zniszczyć sferę seksualności i pokazach ją w krzywym zwierciadle?Otóż jak nie wiadomo, o co chodzi to chodzi o kasę. Na tym, aby rodziny się rozpadały, aby młodzież zaczynała wcześniej współżyć i aby małżeństwa się wzajemnie zdradzały. Ale jak do tego nakłonić tyle ludzi, co zrobić, aby na nich zarobić? Sprawa jest prosta trzeba podać pewne informacje pod płaszczykiem prawdy. Dziewczyny lubią jak się im szepcze piękne rzeczy, szczególnie jak to robi chłopak. Dziewczyny też są dużo bardziej podatne na manipulacje i presje otoczenia niż chłopcy, wiedzą o tym doskonale chcący na nich zarobić, dlatego działają z ukrycia i w sposób skomplikowany, ale i profesjonalny. Dziewczynom w wieku rozwoju (12-15) lat podsuwa się „specjalistyczne pisma typu Filipinka czy Bravo Girl, które chcą jak zawsze pomóc nastolatkom, a przy tym nieźle zarobić. Szepczą one w swoich artykułach, że ten wiek to bardzo dobry czas na rozpoczęcie inicjacji seksualnej. W publikowanych listach do redakcji Kasia lat 15 opisuje dokładnie jak to się z Antkiem spotkała pod prysznicem i jak było extra. Wszystko to ma na celu uzmysłowienie przykładowej Zosi (lat 17) że ona jest nienormalna, bo norma jest inna, jest opóźniona! Takie dziewczyny często, więc na siłę szukają mężczyzny, aby dzięki temu pierwszemu razowi stać się wreszcie „normalną dziewczyną bez kompleksów. Teraz chłopcy. Jak powszechnie wiadomo mężczyźni to wzrokowcy. Im się nie umieszcza w pismach długich artykułów czy listów, bo i tak by nie przeczytali. Im się daje zdjęcia, ale nierozebranych panienek, bo takie to tylko dla zboczeńców. Mówi im się, że ta piękna, szczupła i trochę tylko rozebrana pani ma być ich obiektem uwielbiania. To jest sztuka, którą trzeba kontemplować, nic więcej. Jednak lekko ubrana pani okazuje się bardziej podniecająca niż goła, niby wybiera się mniejsze zło, a jednak większe. Zdjęcia rodzą przyjemne uczucie podniecenia, z którym mężczyzna się zaprzyjaźnia. I tu pojawia się problem. Nikt nie mówi dziś o psychologicznym prawie znużenia, które mówi, że ten sam bodziec z czasem wywołuje mniejszą reakcję. Aby więc utrzymać pożądaną reakcje (podniecenie), trzeba zwiększać natężenie bodźca. Wtedy taki chłopak traci wolność i już go mają. Zaczyna, więc kupować pisma z coraz mniej ubranymi kobietami, później zaczyna sam sprawiać sobie przyjemność, stąd szybka droga do szybkich i niezobowiązujących spotkań z różnymi dziewczynami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mistle123
Hej, wróciłam tu opowiedzieć Wam, w wielkim skrócie, "zakończenie" mojej historii. W cudzysłowie, bo nie wiem, czy to jest już zakończenie całej sprawy. No więc, mój chłopak miał czas do namysłu do wtorku. Miał się zdecydować, czy ze mną chce być czy nie. Przyszedł w niedzielę już zdecydowany, że chce. Cieszyłam się przez jakieś dwa dni. A teraz... dostrzegłam ile on zepsuł tym "prawie-zerwaniem". Po pierwsze, nie ufam mu. Po drugie, tak jak kiedyś potrafiłam sobie wyobrazić naszą nawet najbliższą przyszłość, powiedzmy wyjazd we wrześniu, tak teraz nie potrafię, bo nie wiem, czy za tydzień znów mu nic nie odbije. Po trzecie, jestem niesamowicie zazdrosna o tą jego wokalistkę z zespołu, bo przyznaje się bezczelnie, że "wciąż ją bardzo lubi, ale nic więcej" i gada z nią tyle, ile wcześniej. Więc bajki nie ma i sporo pracy muszę teraz w to włożyć. Chociaż to on powinien naprawiać to, co zepsuł... No cóż, zobaczymy. Ale to niby-rozstanie coś mi dało. Przez tydzień byłam sama, mogłam się dowiedzieć, jak to jest, że da się żyć, ciężko, ale się da. Czas jest chyba najlepszym lekarstwem na te sprawy. Chociaż przeraża mnie to, co napisała Drożdżyk - że po 1,5 roku od rozstania pozbierała się tylko w 90%. Myślałam, że po takim czasie to już 100%... Niesamowicie wkurzają mnie różnice w przeżywaniu takich sytuacji u facetów i u nas. Oni potrafią chyba skuteczniej oddzielić życie uczuciowe od reszty spraw. Kiedy to życie uczuciowe się wali, oni wciąż funkcjonują. Ja nie potrafię... I teraz naszła mnie taka swiadomość, że nasz związek, skoro już raz został nieco "rozwalony" ma jeszcze mniejsze szanse (statystycznie i tak już bardzo małe) na to, że będziemy razem przez wieeeele lat (mówię tu o małżeństwie, dzieciach, itp. O bajkach, w które niby wiem, że nie powinnam w wieku 20 lat wierzyć, ale podświadomie chyba wierzyłam..). I że KIEDYŚ czeka mnie rozstanie. A im dłużej trwa mój związek, tym będzie ono gorsze i boleśniejsze. To bez sensu;/ Miłość jest okrutna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny, co do tego czy się z kimś spotykałam - tak, próbowałam. Ale potrzebowałam trochę czasu zanim w ogóle pomyślałam, że mogłabym się z kimkolwiek spotkać. Może to zabrzmi śmiesznie, ale przez długi czas miałam po prostu takie uczucie, że jakbym się z kimś spotkała, zbliżyła czy cokolwiek to tak jakbym zdradziła byłego chłopaka. Wiem, że to absurdalne, ale tak właśnie się czułam. Nie zmuszałam się więc do niczego. Uznałam, że jak poczuję się lepiej to znów "otworzę się" na innych mężczyzn. I tak się stało. Spotykałam się z dwoma różnymi facetami (oczywiście nie jednocześnie !).Ale nic z tego nie wyszło. Głównie przeze mnie. To byli faceci w wieku ok 28 lat, oni myśleli już całkiem poważnie o związku, obydwoje jakoś tak nakładali na mnie ogromną presję, w zasadzie nie znaliśmy się dobrze a oni już byli gotowi budować dom i planować dzieci. Ja zawsze tego chciałam ale z kimś kogo znam, lubię, kocham. A nie dlatego, że osiągnęłam pewien wiek i "muszę". Miałam wrażenie, że oni właśnie już "musieli" - wydałam się im po prostu w porządku kandydatką na stanowisko żony. Wymiksowałam się więc z tych znajomości i od tamtego czasu nie poznałam nikogo na tyle interesującego by miało się to przerodzić w coś bardziej intensywnego. Ostatnio dużo się dzieje - zmieniłam pracę do tego jakoś ostatnio wiele ludzi się pojawia w moim życiu, zapraszają mnie na imprezy tam są z kolei inni nowi znajomi - jest w miarę ciekawie. Ale mimo to na horyzoncie nie ma nikogo kto by zwrócił moją uwagę , kto sprawiłby, że mój wzrok się zatrzyma na dłużej, a po powrocie do domu nie będę mogła wymazać tej osoby z pamięci... Poza tym ja się bardzo zmieniłam.... podchodzę teraz jakoś inaczej do uczucia między dwoma osobami - bardziej praktycznie. Wiem np. że jeśli teraz bym z kimś była, nie chciałabym by dzwonił do mnie i pisał parę razy dziennie, wiem też, że rzadko zdobyłabym się na jakiś czuły sms... raczej taki informacyjny albo praktyczny w którym pytam o konkretne sprawy i nie rozdrabniam się.... Wiem, że gdybym spotkała kogoś kto by mi naprawdę odpowiadał, do kogo coś bym czuła to nie potrzebowałabym tej całej otoczki romantyzmu, a przynajmniej nie w takiej dawce w jakiej oczekiwałam tego wcześniej i w jakiej sama się wyrażałam. Wystarczyłaby mi to uczucie że ktoś jest ze mną i chce być jutro i pojutrze, że razem ze mną chce się zmierzyć z rzeczywistością, bez względu na to co życie przyniesie. Taka pewność zastąpiłaby mi wszystkie bukiety i czułe wyznania świata i znaczyłaby o stokroć więcej. Chciałabym się czuć przy mężczyźnie bezpiecznie, ale też by on wiedział że i ja jeśli tylko będzie potrzeba ochronię go.. Chciałabym po prostu partnera, który będzie ramię w ramię zmierzał się z każdym nowym dniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ksesiaaa
Hej dziewczyny. Widzę, że niestety temat wciąż żywy. :( Zaraz nadrobię zaległości.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niooniaa333
Drożdżyk już na pewno do siebie nie wrócicie? Odzywacie się do siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi się że raczej nie wrócimy.. Bo gdyby to miałoby się stać to chyba już by się stało. Mam z nim kontakt. Mogę na niego liczyć nawet po rozstaniu jest dla mnie podporą i ja staram się być dla niego. Ale tylko tyle on ma swoje życie a ja swoje. Nie wnikam czy on kogoś ma on też nie pyta czy ja mam. Z tego co mi się wydaje chyba tak ja próbował z innymi ale na stałe chyba z nikim nie jest. Skomplikowane to wszystko strasznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drożdżyk napisałaś " Może to zabrzmi śmiesznie, ale przez długi czas miałam po prostu takie uczucie, że jakbym się z kimś spotkała, zbliżyła czy cokolwiek to tak jakbym zdradziła byłego chłopaka" Czuje się identycznie!!! A przeciez tak naprawde to on mnie tak jakby zdradzil,,bo obiecywal milosc, wspolne zycie,,a zostawil mnie :( U mnie za 2 dni mija 2 mc,,nic sie nie odzywa,,a ja nadal glupia czekam,,i nadal cierpie :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niooniaa333
drożdżyk czytałam wszystkie Twoje posty myślałam że jednak się zejdziecie i trochę się rozczarowałam. Może on myśli że Ty już nie chcesz? Zresztą chyba nie ma co rozdrapywać starych ran :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Dziewczyny Dawno się nie odzywałam, ale wydarzyło się cos o czym musze Wam powiedzieć. Kilka dni temu zadzwonił do mnie F. i wiecie co? Serce mi nie staneło, świat nie zastygł w tej jednej chwili, gdy usłyszałam jego głos. Powiedział, że wiele razy o mnie myslał, tak ciepło...że mnie wpsomina i miał wiele razy ochote zadzwonić do mnie, ale brakowało mu odwagi. Teraz jednak zadzwonił, dodam, że był trochę wcięty, mówił, że wypił 3 piwa, jak na jego standardy to jest trzeźwość. Więc chyba wiedział co robił. Rozmawialiśmy tak jak kiedyś, poruszając tematy, które zawsze stanowiły przedmiot naszych rozmów. Byłam swobodna, nie czułam skrępowania, zażenowania itp. Kiedys gdy wyobrażałam sobie te chwilę, a dałabym za nią wszystko, aby tylko słyszeć jego głos, sądziłam, że z wrażenia stracę głos, stało się inaczej... Zaproponował mi spotkanie, zgodziłam się, nie sądze, aby chciał cokolwiek reaktywować, jestem ciekawa, czy w ogóle będzie o tym pamiętał, umówiliśmy się na wtorek, mamy jeszcze potwierdzić ten dzień w poniedziałek. Zobaczymy jak będzie. Ale póki co chciałabym Wam dodac otuchy i przekonac, że ten wielki ból, który czujecie obecnie minie, Drożdżyk m.in. jest tego przykładem. Rok temu nie chciałam żyć, chciałam umrzeć, bo nie wyobrażałam sobie życia bez F. Teraz to wszystko co czułam, choc prawdzie wtedy, teraz straciło na sile, nie ma tej niszczącej mocy we mnie, która niweczyła wszystkie moje wysiłki, aby się z tego otrząsnąć. I naprawde chcę się spotkać z F. tak po prostu, jak z kolegą, bo zawsze nam sie dobrze rozmawiało, nie snując żadnych wizji powrotu. Pozdrawiam Was wszystkie i ściśkam mocno:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aneri30,, Jak ja ci zazdroszcze! czyli minal rok i sie odezwal? Kawal czasu..Ile ja bym dala zeby S zadzwonil,,,:(( dzis mija u mnie 2 mc,,niby swiezo,,ale dla mnie to jak wiecznosc, ciagle czekam, zyje nadzieja,,nie wiem po co,,chyba dlatego ze latwiej mi jest tak zyc.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niooniaa333
smutne oczy nie chcesz odezwać się pierwsza? Ja bym niestety była głupia i nie wytrzymała. Czytam często kafeterię opowiem wam mój przypadek. Dość dawno bo 4 lata temu zostawił mnie mój pierwszy poważniejszy chłopak po 5 miesiącach. Stwierdził że woli kolegów i balety a ja mu to ograniczałam. Bardzo przez niego wtedy cierpiałam, codziennie płakałam, dzwoniłam prosiłam ale on nie chciał mnie :/ Po dwóch miesiącach walki poddałam się. Minął rok czasu od rozstania i on do mnie zadzwonił i powiedział że zmienił się, że wie że zrobił błąd, że mu na mnie zależy, że przestał balować i pić z kolegami że teraz cały czas pracuje i że kiedyś mnie zostawił żeby mnie nie kłamać i nie ranić. Potzebował czasu na zmienienie się. Obecnie jesteśmy 3 lata i on jest bardzo zakochany wszystko jest ok. Dodam że po tym jak mnie kiedyś potraktował dużo się modliłam-15 modlitw Św. Brygidy, możecie o niej poczytać ja modliłam się nią 3 m-ce i zrezygnowałam... Życzę wam Kobietki powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy mi radzi, żebym sie nie odzywała,,mialam wiele razy momenty zawachania,,,ale przezwyciezylam je,,tak jak u ciebie, czekam az to on sie odezwie, az w koncu przestane czekac,,Ale ja sie nie odezwe pierwsza,Mam swoja godnosc,,skoro mnie zostawil, to oznacza ze nie chce byc juz ze mna,,na pytanie czy mnie kocha? Odpowiadl ciagle: nie wiem,,co oznacza nie! Skoro dla niego 7 lat, 4 lata mieszkania ze soba to nic takiego niech sobie zyje sam albo z kims innym,,mam dosc cierpienia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niooniaa333
smutne oczy nie możesz go gdzieś "przypadkowo" spotkać? Wiesz co u niego się dzieje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mam pojecia,,wyprowadzil sie do innego mieszkania. Mysle ze jakbym go przypadkowo spotkala, nie wiedzialabym jak sie zachowac,,pewnie odwrocilabym glowe udajac ze go nie widze,,ehh. Ta sytuacja pokazala mi ze zycie wcale nie jest piekne,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak jak wczesniej pisalam,,dzisiaj mija 2 mc odkad S mnie zostawil,,i wiecie co,,chyba zaczne wierzyc w jakies przeznaczenie,,albo to ze nad nami czuwaja jakies anioly. Poszlam dzis do sklepu po loda :) dla poprawienia humoru i pomyslalam sobie wezme jakas gazetke babska, poopalam sie na balkonie i poczytam sobie (bo niestety jeszcze nigdzie nie wyjechalam, pracuje do konca sierpnia :( ) no i ogladam ta gazete i wiecie co...Artykuł w Cosmo "Jak pozbierac sie po Tym Jedynym" Jakby ktos wiedzial,,,ze dzisiaj mam mega dola, przyjaciolka wyjechala i potrzebuje pocieszenia..I jedna z porad mówila " Nie dzown do niego, nie pojawiaj sie w miejscach w ktorych bywa i nie pytaj jego znajomych co u niego slychac. Jesli ktos byl pepkiem twojego swiata, trudno go tak calkowicie wykasowac z zycia, ale to najszybszy sposob na powrot do zdrowia psychicznego. Bedziesz tesknic, trzy a czasem dziesiec lat kwaranntany jest potrzebne, zanim znow zaczniecie sie przyjaznic. Musimy skonczyc z uporczywa wiara, ze tylko jedna jedyna osoba na swiecie jest dla nas odpowiednia.Ok mozesz sobie fantazjowac jakby wygladalo twoje zycie, gdyby eks z toba nie zerwal, ale o wiele lepiej dla ciebie bedzie, jesli zachowasz w pamieci, dlaczego ze soba zerwaliscie" Mnie ten artykul troche pomogl,,bo zaczelam sobie przypominac jakie mi swinstwa robil i ile przez niego plakalam! Moze ktores z Was tez troszke pomoze te pare zdan z artykułu,,choc wczesniej dziewczyny to samo pisały :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aneri to niesamowite!! Twój wpis udowadnia jakie życie jest zaskakujące i, że pewne rzeczy dzieją się w najmniej spodziewanym momencie. Wy przez ten czas w ogóle nie mieliście kontaktu?? Bo z tego co pamiętam pisałaś, że on całkowicie go urwał. Dobrze, że jesteś mimo tego opanowana i poukładana już po tym wszystkim. Teraz zapewne będzie Ci łatwiej spotkać się z nim. smutne oczy ja również zawsze byłam zdania żeby nie pisać, nie prosić się o rozmowę, spotkanie. Dla mnie to jest po prostu uwłaczające. Któraś z dziewczyn tu pisała, że czasem nie warto unosić się honorem i trzeba po prostu zawalczyć . Nie wiem może w sytuacji gdybym to ja odeszła to zdobyłabym się na to by odzyskać faceta ale w sytuacji kiedy on zostawił mnie - nie ma takiej opcji. ja troszkę ostatnio rozmyślam... wszystko krąży wokół tego samego tematu. Wczoraj byłam ze znajomymi na piwku a później na tańcach. Bawiłam się naprawdę dobrze. W którymś momencie usiadłam przy stoliku by odpoczać.. patrzyłam na swoich znajomych, świetnie się bawili i nagle coś mnie ogarnęło, nie umiem tego nazwać. Pomimo tej miłej atmosfery, fajnych ludzi, muzyki..poczułam taką przeszywającą pustkę. W zasadzie to nie wiem dlaczego tak się poczułam, ostatnio naprawdę wydawało mi się, że stanęłam na nogi już na tyle stabilnie, że nic mi nie "grozi".. no cóż mam nadzieję, że to chwilowy spadek formy. Tym bardziej, że dziś czuję się podobnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
drożdżyk,,Mysle ze beda nas niestety co jakis czas dopadac takie uczucia,,wiesz nie jestes sama,,bo ja mam tak czesto,,bawie sie dobrze ze znajomymi a nagle dopada mnie pustka, uczucie ze brakuje mi mimo wszystko jego. Kiedys to przejdzie,,Czemu oni tak nie cierpia jak my? Jestem przekonana, ze pocierpieli tydzien, moze dwa i potrafia cieszyc sie zyciem,,a nam pozostawiaja zadre na sercu,,w moim przypadku to jest nadal mnostwo gwozdzi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drożdżyk My nie mieliśmy kontaktu w ogole, raz tylko zadzwoniłam do niego, ale to była właściwie pomyłka, bo omyłkowo wybrałam jego numer i skoro już sie połączyliśmy, to porozmawialiśmy ze soba chwilę, ale to było długo po rozstaniu, jakoś na początku tego roku. Potem nie kontaktowaliśmy się, w miedzyczasie nie pisaliśmy do siebie nawet krótkich smsów. Teraz dopiero on pierwszy zadzwonił. Jesteśmy umówieni na jutro. Nie wiem jaki cel właściwie mu przyświeca, kolezanki twierdza, że na pewno nie chodzi mu o zwykłą rozmowę. Ja nie wiem, właściwie nie wierze, że może chodzić mu o powrót, nie wierzę, że coś takiego mógłby zaproponować, może po prostu ma ochote pogadac, bo zawsze dobrze się rozumieliśmy i brakuje mu tego. Od naszego rozstania minął rok i 2 mies. Ale masz racje, to czego pragniemy, jesli w ogóle zaistnieje to w najmniej oczekiwanym momencie. Oczywiście teraz troche wyolbrzymiam te marzenia, bo przeciez to tylko spotkanie na kawe, a nie niewiadomo co. Jeszcze rok temu oddałabym wszystko za te chwilę, teraz bardziej gryzie mnie wielka zagadka, jaka być może kryje sie za tym spotkaniem, aniżeli niepokój związany z tym co nastąpi na tym spotkaniu. Nie wiem co mam o tym mysleć, ale jak przypomne sobie jego głos, kiedy powiedział, że często o mnie myslał, to mysle, że nie jestem mu tak zupełnie obojętna i chyba nigdy sie nie stałam. Ja do niego wciąz czuje ogromny sentyment, nie wiem czy go kocham, może gdy zobacze go jutro, znowu spojrze w jego oczy, odpowiem sobie na to pytanie. Czytając Twoje posty, widze, że odzyskałas równowagę, zbudowalas swój świat bez K. takie chwile, które przeżyłas na imprezie, sa zupełnie normalne, ja wiele razy czułam to samo, i to dużo częściej. Potem udało mi się oswoić z tym uczuciem, z tymi napadami wspomnien lub czegoś niezidentyfikowanego, co przywodziło mi na mysl F. Ale nauczyłam sie, że one jak wszystko jest przemijaniem, na krótka chwile wpedza mnie w doline, ale za chwile ja opuszczam i jest ok:) Jutro poinformuje jak było i jak przebiegło spotkanie z F. Pozdrawiam Was wszystkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie się to wydaje mało realne, znam go, takie gesty nie pasuja do niego. ja myśle, że naprawde chce tylko pogadac ze mną. nawet rozmowa z nim bedzie dla mnie prawdziwa pryzjemnością:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niooniaa333
a ja myślę że może wróci!! do mnie wrócił właśnie po roku czasu ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mnie wrocil po 9 latach
Kiedys bylismy smarkaci z dwoch roznych koncow polski, wakacyjna milosc, ale nie dala rady rzeczywistosci :O Teraz mamy po 30 lat i jestesmy razem ponad rok ;) Myslalam,ze takie rzeczy zdarzaja sie tylko w filmach ;) Ale pamietajacie dziewczyny, nigdy nie wiecie co sie zdarzy !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×