Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość myszka100

Chłopak dał nam czas

Polecane posty

Gość zalamana zrozpaczona
wiecie byl i jest osoba wazna i jakos nie potrafie przejsc obojetnie gdy cierpi... mojemu pierwszemu facetowi to cieszylam sie ze mu sie nie uklada. wpadl z malolata tzn w zasadzie nie wiadomo czy to jego dziecko ale musial sie chajtac i co bylam przeszczesliwa z tego faktu ze zycie mu sie nie ulozylo... jakos z nim jest inaczej... bo to chyba prawdziwa milosc jest i dlatego... wiem ze mna sie nie przejmowal i w ogole... ale ja wobec niego nie moge tak samo... on cale zycie ma nieudane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bleh, ale mi się pojebało coś :P to dopiero 22 będzie? hehehe... ale ze mnie wariatka :P tak jak w piątek byłam pewna że czwartek i mnie imprezka ominęła bleh. wiem czego mam dosyć. siebie :P ale coś mi dalej nie gra... hmm ;) teorie spiskowe hehe whoah! egzorcysta plissss!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NASTAZJA! MASZ ODPISYWAĆ! Tak sobie myślę że jak będziecie się widzieć tak rzadko, zrobi się ejszcze gorzej! Spróbuj się spotkać i być kochana :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nati odpisz, choćby z grzeczności :) nie polepszyło się jego zachowanie chyba co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
długo tak nie wytrzymasz Nastko. czysta udręka. sobą trzeba się cieszyć. i jak to tak jak on chce? a jak ty coś chcesz to on co? odwraca się ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem, ciężko się pogodzić z zaistniałymi realiami, chciało by się więcej i lepiej. nie dostaniemy tego od razu -to prowadzi do maruderstwa. nikt tego Nastko nie lubi. ty się już produkowałaś i rozmawiałaś z nim o tym, że ci się to nie podoba? i ma to gdzieś dalej? nie szuka z tobą kontaktu w żaden sposób? tylko sobie przypomni o tobie raz za jakiś czas? i dla niego nie ma problemu? sytuacja ma się świetnie? :( faceci... emocjonalne bydlaki :P ja mam w sumie podobnie nawet. takie chwile oświecenia to i ma czasami. ale czasem przegina na maksa. mam dość swojego związku. mimo, że mi się godziny popierniczyły to jego i tak nie ma na czas. cóż... pewnie metro wybuchło ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nawet sobie nie zartuj:o tak, tak jest, tylko ja naprawde powinnam to zrozumiec i go teaz wpsierac, ale powiedz mi ilez mozna?? :O ja to moge robic, byle z jego strony byl tez znak, ze mu zalezy:o a tak jest wielkie gowno:( podejrzewam, ze bardzej "zajety" jest wczorajszymi wydarzeniami niz tym co z nami. I jestem pewna, ze jak zapytam co slychac u niego, to znowu dostane odpowiedz, cos tam sie stalo, komus musze pomoc... ble ble ble!! jak o tym pomysle, to az sie we mnie gotuje. JA TEZ JESTEM WAZNA!!!:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Nasti, Nasti, Nasti... marudo ty :P ale na poważnie... to zobaczysz sama ile jesteś w stanie znieść i czy te jego problemy i zajęcia są mu rzeczywiście tak niezbędne do życia że podkopuje przez to własny związek. mam nadzieję, że pójdzie w końcu po rozum do głowy. a mój się cieszy że przyjeżdża... szkoda że mi się jego radość nie udziela :( Trzymajcie się, ja znikam. Dobrych snów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to co czuję teraz? wyobrażam sobie że zbudowaliśmy domek na piasku, w który on kopie. łatałam go, on obiecywał pomóc. po czym znowu traktuje go z buta i się odlewa na niego. uważam, że jego natura jest nie tyle dwoista. zachowuje się jakby miał rozdwojenie jaźni. dzisiejsza rozmowa była krótka, musiałam zwolnić kompa bratu do nauki, miałam iść spać, rano badania. jestem na chwilkę tylko to zrzucić z siebie. spóźniony ok. odpisuje raz na 5-10 min. ok. ja piszę, że idę spać i dobranoc a on... LAWINA JADU!!!!!! dość mam tego karkołomnego przedsięwzięcia. 6 lat razem. 3 lata kochałam na zabój. kolejne 3 chaos. kocham... a chyba przestaję. po tej lawinie wspaniałości z rogu obfitości, wysłał buziaczki. wykańcza mnie nerwowo. nie poznaję siebie. boję się ludzi. tu odzyskiwałam spokój. widzicie. on nie widzi tego co robi sam złego. ja "przewinię" dużo lajtowiej a dostaje mi się emocjonalny wpierdol!!! serio... mam dość. to działa tak---> 1. on dostarcza mi powodów do zmartwień----> 2. ja się martwię -on mówi, że się zamartwiam, co porównał do jedzenia i obżerania się, wariatkę ze mnie robi, mówi "daj se spokój"---> 3. nie martwię się, daję spokój -on oskarża mnie o zdradę albo oszustwa, co ciekawe jak pojmie że palnął głupotę, mówi "żartowałem"---> 4. to ja potem zostaję z głupimi myślami. tak już lata się dzieje. przybierało to ostre formy. nigdy nie zrobiłam mu tego co on mi. może byłam czasem nie w humorze-źle, w humorze-źle. ale nigdy nie posunęłam się tak daleko jak on. nie miałybyście dosyć? ja mam... ciężko mi z tym :( zainwestowałam w ten związek czas i energię. a to wszystko obraca się przeciw mnie. od 4 lat czuję się osamotniona , nierozumiana. dla niego nie ma problemu. to przecież on wywija numery. ehh... :( jest tu gdzieś sens? pewnie nie będę się cieszyć z tego przyjazdu. nie tak jak sądziłam jeszcze jakiś czas temu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak>>> to czemu jestes w zwiazku, w ktorym jestes osamotniona? ja bylam tylko pol roku w zwiazku, w ktorym musialam sie w kolko martwic i zastanawiac, jak zalagodzic kolejny konflikt. w ktorym czulam sie osamotniona, bo ok, moglam z nim pogadac jak z przyjacielem nieraz, ale bywalo, ze po jakims czasie moje slabosci wyciagal w trakcie jakiejs klotni i z nich szydzil :) moglam byc w tym dluzej, bo on chcial byc juz ze mna, juz na dluzej, byc moze zawsze, ale to by sie i tak rozpadlo, czy za rok czy za dwa, po prostu bardzo sie co do niego pomylilam. zreszta potem mi powiedzial, ze ja udawalam:P w tym zwiazku kogos kim nie bylam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamana zrozpaczona
heh jak on sie zawiedzie bardzo to wtedy mnie doceni ale jest jeden problem ja nie wiem czy bedzie mial wtedy do kogo wracac... bedzie swiadomosc tej innej zawsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. Nastka, nie bądź taka przygnębiona... 🌼 J. się na mnie pogniewał :o Zdenerwował się na mnie, bo kolega (ten R..) miał urodziny, złożyłam mu życzenia, a on odpisał "dziękuję Kochanie :*". Eh no ok, można by się uczepić. Ale od razu mu napisałam, żeby sobie tak nie pozwalał. Ale nie.. po co.. fajnie jest się pogniewać :( jestem taka smutna, bo bardzo się starałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co Wy wszystkie takie smutne? Agatko, przejdzie mu :o robi sceny jak baba jakby to byla Twoja wina. a swoja droga ciekawe po co mu mowisz co kto odpisał...:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sam to przeczytał, na nk. Tak naprawdę to się nie przejmuję. Wczoraj napisałam mu tylko "zastanów się nad sobą, bo nie masz powodów do takiego zachowania" i nie wchodziłam z nim w polemikę. Tylko przykro mi, bo bardzo się starałam.. a jak zwykle skończyło się nieprzyjemnie :( Już mu przeszło. Napisał sms "dzień dobry..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przygnebienie to moje drugie imie:P tak, moze ten przyjazd cos wyjasni, wiesz, ze kontakt w "cztery oczy" to nie to samo co gadu i smsy. Meczysz sie tak jak i ja, tylko moj "zwiazek" nie trwal 6 lat:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Denerwuje mnie ten synek. Nie rozumiem, co robię w tym związku-serio. To jakieś wariactwo. Ale nie umiem odejść. Bardzo mi zależało. Napisałam już list pożegnalny. Liczę się z tym, że w 4 oczy wygląda to tak samo jak gg i sms-y. Dlatego wolę napisać. Inaczej by mnie zagłuszył. On przyjedzie na parę imprezek, może posiedzi 10 dni. Zobaczymy. Ale pamiętam zeszłe wakacje. Pojechaliśmy... on ja i nasi kumple. Żadna dziewczyna nie chciała jechać pod namioty, a ja jestem miłośniczką survivalu i festiwali muzycznych. Ja byłam wypruta z dobrego humoru i energii. Kumple mogli nie wiedzieć czemu, ale on już sobie zdawał z tego sprawę i co? Sam na sam byliśmy na jednym obiedzie. I tak mu było źle. Siedzieliśmy na kładce. Zaczął mi przy nich wszystkich dokuczać na bezczela. Wściekłam się i uciekłam. Byłam całkiem sama. Choć mam tam kumpli, których naprawdę bardzo lubię i mogłabym się dobrze bawić, chociażby porozmawiać sobie z kimś kto chce rozmawiać. Ale nie, kuźwa bo jeszcze doszłyby mnie jego oskarżenia, że się puszczam albo coś w tym stylu. Bleh. Starałam się tam wypocząć. Najgorsze było to, kiedy byłam brudna i spocona od całej podróży, jechaliśmy cały dzień autem. Potem dzień w namiocie. No musiałam się umyć. Kuźwa! Nie miał kto ze mną iść. Kumpli nie prosiłam o to. A on został sobie na festiwalu. "Ale wrócisz tu??" Źle, gdziekolwiek iść, zrobić coś to miał to w dupie i oglądał się tylko za kumplami. Festiwal od pola był oddalony tak lekko o 3km drogi. Sama wracałam na ten fest, późnym wieczorem. A on sobie tam z kumplami się bawił i pił. Nie wiem, serio. Nie dbał o mnie. I do mnie jeszcze pretensje, że kumpeli sobie nie wzięłam. Mam dwie które mogłabym pytać. No 3. Jedna i druga daleko za granicą, a trzecia nie dostała urlopu. To potem kolejne pretensje, że mam mało przyjaciółek. Nic nie docierało, że ogólnie jest ich sporo ale nawet te kumpele są często już zajęte dziećmi, domem, pracą, mężem itd. I że z większością z nich kontakt mi się urwał. Moja wina oczywiście!!! Bo on tak nie ma. Heh. Wakacje. Potem namioty poza festiwalem. Strasznych rzeczy się od niego nasłuchałam. Dlatego zerwałam z nim, przed tym jak wpadł na genialny pomysł wyjechać ode mnie do kumpla do innego miasta. Najpierw pojechał na 3 dni próbne do nowej pracy. Jak wrócił widziałam, że go wzięło. Pojechał. Nie protestowałam. I wiecie co? Dostał mi się opierdol za to, że go nie zatrzymywałam >:-/ No to ja sobie myślę, synku masz mózg, masz serce, masz wolną wolę i wolną rękę. Szczerze mu powiedziałam, że nie wierzyłam że się na to zdecyduje. A on tak po prostu pojechał bo go nie prosiłam żeby został. Bleh bleh. Mówiłam, że protest nie miał racji bytu. Bo przyjechał taki szczęśliwy z tej wycieczki, że nie miałam zamiaru walczyć i z tym pomysłem. Pomyślałam, ok, poległam, jedź w pizdu! I zerwałam. No a potem wiecie już co. Warunek był taki, że się poprawiamy oboje. Ale on mnie nawet nie widząc ciągle zawodzi. Miał kupić mi bilet w marcu, żebym przyjechała do niego. Wycofał się, bo kasy niet. A chwalił się olaboga ile to on nie zarabia! I wg niego wszystko ok. Rozpierdala ją tam na swoje przyjemności. Ok. On zarobił, on wydaje a mi nic do tego! Ale zawracał mi głowę tym wyjazdem, ciągle pytał, nalegał. I co? Kupa! I on nadal uważa, że nic się nie stało. Ale to nadal są akcje lekkiego kalibru. Deprecha gwarantowana. Pisałam już o tym chłopaku, o którym pisać nie mogę hehe ;) Ale dzięki niemu właśnie przecieram oczy i dochodzi do mnie głos rozsądku i jakaś taka siła by się podnosić, nie dać się, patrzeć pozytywnie w przyszłość. Nie chcę się tylko w nim zakochać z tego powodu bo była by kicha ;) Ale podniósł mnie, sama nie wiem jak to zrobił. Emocjonalny Anioł Stróż. Hehe. Poryta jestem :P Ale znoszę to już dzielniej. No przecież niebo na łeb mi nie spadnie. Mam swoje plany. W końcu swoje własne :D Nie chcę się dostosowywać. Stąd ta przerwa. Za dużo zmarnowałam sił na budowanie związku, za mało włożyłam ich w siebie. Błąd. I to wygląda tak... kiedy ja jestem szczęśliwa to jest spoko. Jakiś problem? Zostaję z nim sama i jeszcze dostaje mi się za to, że w ogóle mam problem. Bo on nie ma. Jest ze mną na dobre. Na złe już nie potrafi i woli to sobie przeczekać aż mi przejdzie. A w międzyczasie najlepiej dobić jeszcze. Życie bywa okrutne. Rzygam tym. Nasti--> pod tym względem mamy podobne odczucia. Czuję się jakbym była na jego zleceniu i uzależniona od jego fanaberii. Dość, dość, dość! Pokój temu. Ciemna uliczka! P.S. Przepraszam za rozpiskę, wyrzucam z siebie to wszystko. Zakopcie to plisss!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamana zrozpaczona
napisal mi ze tamta sie pogodzila ze swoim facetem a on cierpi i czuje sie beznadziejnie ojej jaka szkoda:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×