Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

una_mujer

Jak wyglądał wasz pierwszy dzień w domu z maleństwem?

Polecane posty

Witam! Za niedlugo będę miała swojego Synka. Jestem ciekawa odczuć, zajęć - tego jak wyglądały wasze pierwsze dni w domu z Maleństwem. Kto wam towarzyszył? Czym się zajmowałyście? Co czułyście? Opowiadajcie swoje historie. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szczerze chyba bardziej uwieczniony jest dzien, keidy jestes w szpitalu i kazdy do ciebie dzwoni z gratulacjami, ty masz przy sobie twoje malenstwo a tatus dziekuje tobie za wasza kruszynke:D i jestescie wniebowzieci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cc)
a mi nikt gratulować nie będzie, bo mała zaraz po urodzeniu ma operację serca i takie telefony tylko by mnie denerwowały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż jest tak nijaki, że wątpie w piekne chwile dzięki jego obecności, skupiam się na Maleństwie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cc) czytałam Twoj watek i powiem ci jedno - ciesz sie, ze masz opieke przyszykowana na przyjscie Twojego Maleństwa z wada serduszka. Mojej kolezanki dziecko malo sie ruszało w 8 i 9 miesiacu i po porodzie dopiero okazalo sie ze lekarze nie wykryli wady i nie byli przygotowani na operacje w tym szpitalu - nie zdazyli - malenstwa nie ma. U Ciebie napewno wszystko bedzie dobrze skoro lekarze sa przygotowani. Dbajcie o siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Było podobnie jak w szpitalu. Zapieprz, zmęczenie, zapieprz, zmęczenie. Dzień i noc zlane w jedno, niezauważalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdjfhtyei
pierwszy dzień w domu? Przerażenie i panika. Tak bardzo chciałam wyjść juz z maluchem ze szpitala a jak się okazało ze wyszłam to wpadłam w totalna panikę. Na oddziale mogłam liczyć na pomoc a w domu? :o Pamiętam, że położyłam małego na łóżku, siadłam i miałam ochotę płakać - co ja teraz pocznę? Taka kruszynka a taka odpowiedzialność. Po kilku dniach przyjechali teście i moja mama, wszyscy się cieszyli a ja przeżywałam wewnetrznie ten strach przed tym co bedzie dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inesita99
Ja też jestem ciekawa! Mówcie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ej...chyba troche przesadzacie... Ja sie bardzo cieszylam na powrot do domu, mialam serdecznie dosc szpitala, choc spedzilam tam tylko 3 dni, w domu zawsze lepiej i wygodniej :):) A to , ze maluchy placza to chyba normalne, ze trzeba w nocy wstawac, ze sie ma mniej czasu, itp... Kobiety jednak sa tak "zbudowane" ze najczesciej daja rade bez problemow ze wszystkim :) Ja pamietam radosc powrotu do domu z moja pierwsza corka, pierwsze spacery, sasiadki zagladajace do wozka...:P:P:P Dzis mam trojeczke i nie wspominam tych pierwszych dni jak katasrofy, nie bylo az tak zle! :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój pierwszy dzień po porodzie w domu? Coż, nie był to najlepszy dzień w moim życiu.... Jednak bo przyjeździe ze szpitala byłam przeszczęśliwa, że już jestem w domu - w szpitalu byłam 3 dni, ale nie nawidzę szpitali i juz tam do głowy dostawałam :) Pierwszego dnia w domu cały dzień bez przerwy słyszałam płacz dzieci i jeżdżenie tymi wózkami szpotalnymi po kafelkach. Moje dziecko spało a ja ciągle słyszałam ten płacz maluchów i te wózki .... tragednia.... przeszło dopiero drugiego dnia. A ze mną w domu był mój mąż - miał tydzień wolnego i moje mama. Pomagali mi bardzo. Pierwsze trzy dnie czułam się bardzo obolała - miałam poród naturalny. Maly bardzo dużo spał, był spokojny, przeważnie leżał mi na bbrzuchu i tak sobie razem odpoczywaliśy. Ale nie chciał mi się wtedy nic. Ani wyjść gdziekolwiek, ani dbać o siebie, no nic.... dopiero jak mały skończył jakies 2 miesiące odżyłam zupełnie, zaczęłam dbać o siebie i wszystko stało się fajne :) Dla mnie pierwsze 2 miesiące były najgorsze, potem już z górki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie sytuacja była skąplikowana, bo 3 dnia po porodzie zemdlałam, skręciłam staw skokowy i miałam noge w gipsie, ale pierwsze dni po powrocie do domu wyglądały tak: wypis dostaliśmy o 13. przyjechał po nas mąż i jego ciotka. ona miała siedzieć w aucie zeby można je było zostawić zapalone, zeby było ciepłe jak wsadzimy tam maluszka. mąż posadził mnie na wózku inwalidzkim, małego dostałam na kolana, mąż wziął kule, torbę i jakoś się wytarabaniliśmy z oddziału. potem mąż wsadził synka z nosidełkiem do samochodu, ja jakoś wsiadłam i pojechaliśmy :) po drodze maz wpadł do sklepu po szybkie zakupy. ok 15 byliśmy w domu. maż zabrał malutkiego a jego ojciec pomógł mi się dostać schodami do domu. położyłam się na łóżku i tak już zostałam. mąż biegał w te i z powrotem przynosił wszystko a ja tylko leżałam, karmiłam i coraz większej deprechy dostawałam że nic nie mogę zrobić ani koło siebie ani koło maluszka. jak maż nie widział to płakałam, jak widział to udawałam że wszystko jest ok. ale rozklejałam się coraz bardziej i po 2 dniach nawet się z placzem nie kryłam. wtedy też dowiedziałam się dlaczego jest mi tak ciężko, źle i niedobrze! okazało się ze gips źle założyli, za ciasno!!! wieczorem gnaliśmy na dyżur do szpitala! rozcieli gips, ale nadal go miałam na nodze!!! i oj jaka ulga! mogłam stanąc na stopie!!! mogłam delikatnie chodzić! oj i świat nabrał innych barw! od tego czasu było coraz lepiej! fakt ze jeszcze przez kolejne 3 tyg nie mogłam wziąć dziecka na ręce żeby z nim pochodzić, jeszcze przez kolejne 3 tygodnie nie mogłam spokojnie usiąśc na pupie, ani nawet iść bez bólu. ale mogłam sama pokuśtykać do toalety! moglam sama zrobić sobie herbatę, wstawić ryż, ugotować mięso, mogłam sama podać sobie synka do karmienia, albo chociaż przestawić z jednej piersi na drugą. a jak już zdjęli mi gips to dopiero była jazda! w końcu mogłam wziąć NORMALNY prysznic a nie tylko przemywać się gąbką :D po 4 tygodniach od porodu mąż wrócił do pracy. ja prawie jak nowa byłam :P noga bolała, ale mogłam w miarę normalnie chodzić, rana już prawie nie bolała (jak stałam czy leżałam nie bolała wcale, siedzieć mogłam spokojnie na kółku, bez niego na miękkim też). dziewczyny piszą o panice i przerażeniu. ja napisze że byłam bardzo szczęsliwa że opuściłam szpiatal. wiedzialam że sobie poradzimy i ze dużo szybciej dojde do zdrowia w domu! w szpitalu nie mogłam głowy z łóżka podnieść bez zawrotów, omdleń a w domu, powietrze inne, chłodniej przyjemniej i jakoś sobie radziłam. ale powiem też że ja duzo lepiej wspominam dzień narodzin synka :D to było coś niesamowitego, najwspanialszego na świecie! nigdy nie zapomnę tego jak go pierwszy raz zobaczyłam, usłyszałam, przytuliłam, pocałowałam! poczułam wtedy coś bardzo dziwnego, takie ogromne ciepło w sercu, poczułam że oto jest ON najważniejszy człowiek mojego życia! człowiek którego juz zawsze, bezwarunkowo i niezbywalnie będę kochała, o którego zdrowie i zycie będę drżała. oto jest MÓJ SYN!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z pierwszą córką była totalna panika, właściwie nie wiedziałam w co mam ręce włożyć, a mama zamiast mi pomóc to panikowała chyba jeszcze bardziej niż ja. Synka urodziłam w sobotę, a w poniedziałek byliśmy już w domu. Domek był wysprzątany, nie było mnie w domu prawie 2 tyg bo przed porodem byłam juz w szpitalu, więc miło było poczuć zapach świeżo wypranych firanek. Zwyczajnie zjadłam obiad, mały spał więc ubrałam się i poszłam na pocztę, bo miałam awizo a potem po kilka rzeczy do sklepu i apteki. W tym czasie mąż z córką przeszli chrzest bojowy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Buuuka
Dziecko sobie spało, a ja zamówiłam mega pizze z DaGrasso, wysłałam chłopaka po kilka shakeów waniliowych z McDonalda i katowałam w łóżku Sims 3 do 4 nad ranem z przerwami na cycka. :D Luz blus... podchodzę lekko do życia i nie świruję jak mam w rękach noworodka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość @ Buuuka
Hahaha :D Dobra ty jestes!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bershkaa
u mnie tez okropnie przed wyjsciem ze szpitala dostalam przeciwciala w tylek i zaslablam na korytarzu ledwo sie trzymalam pozniej zarzylam tabletke na zatrzymanie pokarmu Bromergon i po godzinie czulam sie skolowana, i wymiotowalam wiec do domu wrocilam ledwo zywa bolalo krocze, nie dobrze mi bylo i slabo lezalam tylko w lozku:O natsepnego dnia trzeba bylo ogarnac balagan maly dosc grzeczny gorzej nioca bo nie wiedzialam jak go uspokoic:O tez odzywalm dopiero po 3 m-cu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antoinettoine
urodzilam 3 tyg.temu:) po przyjsciu do domu czulam sie tak jakbym woole go nie opuszczala-tak jakby moje dziecko od zawsze tam bylo i do niego nalezalo. bylam tydzien w szpitalu i zdazylam sie przyzwyczaic do nowej sytuacji-do bycia mama. jedyne co to musialam posprzatac po mezu,ktory dzien wczesniej robil :gruntowne:porzadki. potem zrobilam obiad i obdzwonilam rodzinke. do dzis czuje sie tak jakbym miala dziecko :od zawsze:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antoinettoine
ta smutna minka w ostatnim zdaniu he he-nie pasuje do kontekstu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak urodziłam pierwsze
dziecko, na czwartą dobę po cc wyszłam ze szpitala. W domku nikt na nas nie czekał, mąż nas odebrał. Pierwsze co jak weszliśmy to wykąpałam małego po szpitalnych zapachach i przebrałam w czyste ubranka potem w trójkę położyliśmy się na łóżku w sypialni i smacznie spaliśmy kilka godzin:-) Ogólnie po cc szybko doszłam do siebie i robiłam wszystko sama bo mąż miał tylko wolne na nasz pobyt w szpitalu a potem wrócił do pracy:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×