Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

solansz

POLITYKA/REAKTYWACJA KACZEK/

Polecane posty

Gość pisman
i po co plujecie jadem ? PO jest skończone i musicie się z tym pogodzic.Im szybciej to zrobicie tym lepiej dla waszego zdrowia. KOMOROWSKI NIE BĘDZIE PREZYDENTEM !! Może zostać co najwyżej kierownikiem GS-u w Obornikach lub 2 zastepcą szefa ocgroniarzy w Lidlu. Wasze dywagacje o protescie obywateli w sprawie sledztwa i krytyka nawet nie budza politowania. Odnosze wrazenie,ze za młodych w tym kraju,którzy nia maja jaj i boja sie podnieść głowe odpoowiedzialność i działanie wezma na siebie ludzie w średnim wieku i starsi. Skoro tak wam pasuje parobkowanie w Irlandii,szmacenie sie we Włoszech czy mycie talerzy tureckich w niemieckich barach z kebabami to spierdalajcie.Zabierzcie z soba Tuska,Mira,Rycha,geniusza Balcerowicza,Michnika,TVN i całą tę bande uzywająca jednej reki do wszystkich czynnosci i spierdalajcie. Jest sporo cmentarzy w Europie,na kórych będziecie mogli robic interesy.Na polskich cmentarzach juz nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" i po co plujecie jadem ? PO jest skończone i musicie się z tym pogodzic.Im szybciej to zrobicie tym lepiej dla waszego zdrowia." Cytat poproszę w którym dzisiaj pluję jadem :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie powinno być w ogóle w tej sytuacji kampanii wyborczej. Wszyscy znamy programy wyborcze i partii, i kandydatów na prezydenta, nic się w przekonaniach przecież nie zmienia. Gdyby wybory odbyły się zgodnie z kalendarzem wyborczym, śp. Lech Kaczyński nie miałby żadnych szans, nie wspominając o Jarosławie. A tak.. na fali uniesienia i emocji różnie może być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, że tak, ale w związku z sytuacją jaka zaistniała, nie powinno być kampanii. Takie jest moje zdanie. Wszyscy znamy poglądy i program Jarosława i jego smutna twarz z przyklejonym do niej uśmiechem niewinnego dziecka, niczego tu nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pisman
http://markd.pl/afery-po/ z faktami sie nie dyskutuje :-p Szykujcie worki,torby i pakujcie sie. Na takich jak wy wykształciuchów,wrednych,otumianionych i benzadziejnie głupich czeka np.Peru. Shatyn,pokłoń sie temu cymbalowi od dżdżownic i zapal sobie trawke z Donkiem,albo wypij małpkę z Palifiutem.To TWÓJ POZIOM,karle poyebany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Może ktoś wreszcie napisze
o dokonaniach marszałka w punktach tylko nie pieprzyć o miesięcznym pobycie w więzieniu (musiał trafić na bardzo dobrego sędzięgo, że nie dostał kilku bądź kilkunastu lat, bo takie wyroki się otrzymywało za działalność opozycyjną). :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PiSman, weź spierdalaj, nie denerwuj porządnych Obywateli od rana. Masz coś do powiedzenia, to mów, a nie obrzucasz błotem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
""" 08:53 [zgłoś do usunięcia] Shatyn (Shatyn@chello.pl) "- Jarosław Kaczyński jest codziennie przy mamie w szpitalu. Nie możemy sobie pozwolić na taką trasę wyborczą, jaka się powinna odbywać - mówił w Polskim Radiu rzecznik sztabu kandydata PiS Paweł Poncyljusz." Wciaganie w kampanie niezyjacego brata i znajomych to juz mało dla niejakiego Jarosława K. Teraz jeszcze wciąga mamusie... Jak mu nie wstyd ? """"" shatyn pozwolę sobie się nie zgodzić Pan Jarosław ma praw chodzić do chorej matki jest to zupełnie normalne i nie widzę związku z kampanią niepotrzebnie Poncyliusz o tym mówi - to prywatna sprawa Pana Jarosława

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Może ktoś wreszcie napisze
Nie powinno być w ogóle w tej sytuacji kampanii wyborczej. Wszyscy znamy programy wyborcze i partii..???:O WHAT?????????????????????????? ja nie znam programu PO, bo opluwanie Kaczyńskich jest trudno nazwać programem, tylko wsiowe bezmózgi mogą w to wierzyć:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chciałbym zauważyć że Komorowskiego nikt nie mitologizuje a ś.p. Prezydent spoczywa na Wawelu :-) więc proszę wymienić jego dokonania .... ( ja bynajmniej nie uważam Komorowskiego za świetnego kandydata )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pisman
Tajna instrukcja ataku Platformy Obywatelskiej w internecie Oto sekret ataku Platformy Obywatelskiej w internecie. Stoi za nim tajna instrukcja firmowana nazwiskiem szefa MSWiA Grzegorza Schetyny. Wynika z niej, że wicepremier polecił działaczom młodzieżówki wpisywać na internetowych forach pozytywne komentarze o Platformie.Do instrukcji o tworzeniu przez Młodych Demokratów grup do spraw monitoringu internetu dotarł Fakt. Dziennikarze podali się za młodych działaczy partii i zadzwonili do koordynującego akcję Dariusza Słodkowskiego. To zastępca sekretarza generalnego młodzieżówki Platformy. Szczegółowe informacje obiecał wysłać pocztą elektroniczną. I wysłał. Młodzi Demokraci, sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna zwrócił się do nas z prośbą o utworzenie grupy ds. monitoringu sieci. Nie muszę chyba tłumaczyć jak wiele dla Stowarzyszenia znaczy prośba z tej strony czytamy w instrukcji.Dalej padają szczegóły: Praca grupy miałaby polegać na dodawaniu na kilkunastu największych polskich portalach (WP, Onet, Gazeta, Dziennik, Interia) komentarzy życzliwych PO. Działacze mieliby na to poświęcić około 30 minut dziennie. A na koniec w instrukcji pada jeszcze prośba o zachowanie najwyższego stopnia dyskrecji.Co na to organizatorzy dywersyjnej akcji w internecie? Dariusz Słodkowski, pytany o nią przez dziennikarzy, wił się jak piskorz. Jest to gruba przesada. Przecież to byłaby propaganda mówił o akcji. Gdy dziennikarze przytoczyli mu treść dokumentu, był bardzo zmieszany. Uczciwie przyznaję, że ten tekst jest podkoloryzowany. My nigdy nie podpieralibyśmy się postacią wicepremiera Schetyny przekonywał.Wicepremier Schetyna odcina się od tej akcji. Nigdy w życiu nie wydawałem takich dyspozycji. Jeśli ktoś użył mojego nazwiska, to wyciągnę wobec niego konsekwencje mówi. Jakiś czas temu Polskę obiegła informacja, że posłowie PiS codziennie dostają SMS-y z oceną telewizyjnych materiałów. Tak, by sami nie musieli zastanawiać się, czy pokazano ich w pozytywnym świetle.Potem za sprawą DZIENNIKA wyszło na jaw, że parlamentarzyści PO dzień w dzień dostawali propagandowe instrukcje, przygotowane za pieniądze podatników przez Centrum Informacyjne Rządu. Mieli tam napisane czarno na białym, jak mają komentować w imieniu partii bieżące wydarzenia polityczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
ty głupi cieciu,hasłujesz moje nicki ? Prawdy nie ukryjesz :-p Droga polityczna Herrr Tuska Polityczna droga Herr Tuska Donald Tusk urodził się 22 kwietnia 1957 roku w Gdańsku w rodzinie rdzennych Kaszubów. Rodzina zajmowała niewielkie mieszkanko na kolejarsko-robotniczym podwórku kilkaset metrów od bramy stoczni. Dziadek Józef Tusk (19071987) był polskim urzędnikiem kolejowym, więźniem hitlerowskiego obozu Stutthof, żołnierzem Armii Polskiej na Zachodzie, był także przymusowo wcielony do Wehrmachtu. Po wojnie pracował jako lutnik. Drugi dziadek Franciszek Dawidowski jako robotnik przymusowy pracował przy Wilczym Szańcu, gdzie podczas wypadku stracił oko. Matka Ewa Tusk (z domu Dawidowska) niemal całe życie zawodowe była sekretarką w gdańskiej Akademii Medycznej. Tuska z matką łączyła szczególnie silna więź. Za to do ojca czuł dystans. Donald Tusk senior był typem kaprala: oschły i wymagający. Z zawodu stolarz, krótko pracował na kolei, aby dostać przydział na mieszkanie. Większość życia spędził jednak w domu, był chory na serce. Zmarł w 1972 roku, kiedy junior miał 15 lat. Przez kilka lat mieszkał z siostrą. W 1976 został absolwentem I Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku.W 1980 ukończył studia historyczne na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Na studiach poznał Małgorzatę Sochacką (także z wykształcenia historyk) i po trzymiesięcznym narzeczeństwie wzięli ślub cywilny. Mają dwójkę dzieci: Michała (ur. 1982), dziennikarza Gazety Wyborczej, oraz Katarzynę (ur. 1987). Tak przed ołtarzem powiedzieli sobie dopiero podczas gorącej kampanii prezydenckiej w 2005 roku, co uznane zostało za koniunkturalizm. Na ślubie była tylko córka, gdyż syn był akurat za granicą i nie miał czasu. Donald Tusk przyznał w wywiadzie, iż u progu dorosłego życia nie przywiązywaliśmy nadmiernej wagi do kwestii religii i Kościoła. Pobrali się w listopadzie 1978 roku, mieli po 21 lat. Na początku łatwo nie było. Przez kilka miesięcy mieszkali u matki Donalda, potem wynajmowali pokoje we Wrzeszczu. Tusk pracował dorywczo w stoczni. Kryzys przyszedł po pierwszym dziecku i pięciu latach. Małgorzata Tusk wyprowadziła się wówczas z domu. W wywiadzie dla dziennikarzy Newsweeka, Małgorzata Tusk wspomina, iż miała zamiar rozstać się z mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
cd. Jako były działacz Solidarności Tusk od stanu wojennego miał problemy ze znalezieniem pracy, choć i tak powiodło mu się lepiej niż jego wielu kolegom, bo nie został internowany. Przez jakiś czas sprzedaje pieczywo w przejściu podziemnym pod dworcem kolejowym. A potem przychodzi czas Świetlika. Spółdzielnię Świetlik założyli gdańscy opozycjoniści. Świetlikiem kierował późniejszy marszałek Sejmu Maciej Płażyński, a zatrudniał kolegów z podziemia. Dzięki Świetlikowi mogli utrzymać rodziny, a ponieważ spółdzielnia przynosiła spore zyski, zostawało jeszcze na działalność podziemną. Zajmowali się głównie pracami na wysokościach: myciem kominów w kombinatach i rafineriach, malowaniem wielopiętrowych konstrukcji, czyszczeniem zbiorników po chemikaliach. Ciężka praca, rozłąka z rodziną i miesiące w plugawych robotniczych hotelach taka była cena tej wolności. Dużo ryzykowali, dużo zarabiali i bardzo dużo pili. Kiedy wchodzili do knajpy, nie było mocnych. Budzili respekt, a kelnerzy tańczyli wokół stolików. Razem z innymi robotnikami i Romami mieszkali w baraku zbitym z desek. Na końcu ulicy była poradnia zdrowia psychicznego, a po drugiej stronie komisariat MO. W dzień piło się wódkę, piwo, grało w karty, dyskutowało o polityce, piłce, kobietach A w nocy do roboty. Alkoholu jak to w PRL czasem brakowało. Znaleźli na to sposób: marihuanę. Marihuanę własnej hodowli dostarczał kolega Tuska, Mariusz Wilk, który do Świetlika trafił wprost z aresztu w 1983 roku. Do pracy miał podejście artystyczne, ale jak twierdził Donald Tusk rozrywek dostarczał przednich. Tusk nigdy nie zaprzeczał, że zdarzało mu się palić trawkę. Życie w hotelach robotniczych i ten typ pracy nie sprzyjają lekturom Platona wspominał. Gdy po studiach związał się z tzw. konstruktywną opozycją, współpracujował z Wolnymi Związkami Zawodowymi Wybrzeża i uczestniczył w zawiązaniu Studenckiego Komitetu Solidarności. Po sierpniu 1980 wstępuje do NSZZ Solidarność (do Związku należy do 1989 r.), a także, wraz z Maciejem Płażyńskim, zakłada Niezależne Zrzeszenie Studentów na Uniwersytecie Gdańskim. Kto chciał pogadać z liderem środowiska gdańskich liberałów, wpadał w weekendowy wieczór do Cotton Clubu przy ul. Złotników na gdańskiej starówce. Zawsze było duże prawdopodobieństwo spotkania tam Tuska, a rozmowy zazwyczaj nie odmawiał. W 1988 roku Donald Tusk wraz z kolegami zakłada stowarzyszenie Kongres Liberałów. Latem 1989 Jaśko Pawłowski, w czasach Świetlika kierowca Płażyńskiego, dziś trójmiejski restaurator namawia Tuska na wyjazd do Norwegii. Pawłowski zeznał, iż pracowali w szkole ludowej dla emigrantów, wykonując tam drobne prace remontowe. Donald często dzwonił do Polski, by dowiedzieć się, co tam się dzieje. Spekulowano wówczas, że może zostać jednym z ministrów. Pracodawcy norwescy, gdy im o tym mówili, jak wspomina Pawłowski bez wątpienia brali nas za wariatów. W roku 1989 roku stowarzyszenie przekształca się w partię Kongres Liberalno-Demokratyczny. Rok 1991 nagle i niespodziewanie wynosi Tuska na szczyt polityczny. Jego kolega z Kongresu Jan Krzysztof Bielecki zostaje premierem. Młodemu Tuskowi powierzają kierowanie partią KLD, która po pierwszych w pełni wolnych wyborach w październiku 1991 roku weszła do Sejmu i była jednym z ważniejszych podmiotów młodego polskiego parlamentaryzmu. Donald Tusk w pełni oddaje się polityce. Jako student historii Uniwersytetu Gdańskiego uczestniczył w tworzeniu Studenckiego Komitetu Solidarności. Był współtwórcą Niezależnego Zrzeszenia Studentów w Gdańsku. Kilka miesięcy później został przewodniczącym Solidarności w Wydawnictwie Morskim i dziennikarzem wydawanego przez związek tygodnika Samorządność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PRZYJACIELE ROSJANIE!!!!!! Normalnie się popłakałam ze śmiechu wczoraj. Dupoliz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
cd.2 Kongres Liberalno-Demokratyczny Donald Tusk był jednym z założycieli Kongresu Liberalno-Demokratycznego, który w 1991 roku zdobywa 37 mandatów w Sejmie, a Donald Tusk zostaje jednym z posłów I kadencji. Jego kolega z Kongresu Jan Krzysztof Bielecki, który wsławił się między innymi powiedzeniem, że pierwszy milion trzeba ukraść, zostaje premierem. Kierowana przez niego partia znalazła się w opozycji wobec rządu Jana Olszewskiego. Gdańscy liberałowie uruchamiają na szeroką skalę prywatyzację państwowego majątku, która w wielu przypadkach polegała na jego rozkradaniu przy udziale zagranicznych koncernów i spółek nomenklaturowych, często związanych z komunistycznymi służbami specjalnymi. Symbolem tych zmian był ówczesny minister przekształceń własnościowych Janusz Lewandowski. Jednocześnie rząd nie zwracał majątku dawnym właścicielom ograbionym przez komunistów. I dlatego rząd Bieleckiego i sam minister Lewandowski byli nazywani największymi paserami, którzy handlowali zagrabionym mieniem. To właśnie ten rząd odpowiada za to, że Polacy znienawidzili prywatyzację. Mnogość afer gospodarczych, tolerowanych przez słaby rząd, spowodowała, że w odbiorze społecznym KLD stał się nie kongresem liberałów, ale kongresem aferałów, był też nazywany Klubem Liberałów Aferałów. 4 czerwca 1992 Minister Macierewicz ujawnia listę 64 tajnych agentów wśród parlamentarzystów. To wtedy Donald Tusk zdradza Polskę po raz drugi. Tusk na wieść o tej liście (w rozmowie z Jackiem Merkelem powiedział: Jedyne co możemy zrobić to obalić ten rząd W ciągu 24 godzin w gangsterskim stylu, w nocy, judasze przegłosowali wotum nieufności wobec tego gabinetu (obalili Rząd Rzeczpospolitej). Nie było w historii RP drugiego takiego przypadku, żeby premiera odwoływano podczs nocnych narad, tylko dlatego, że agenci, kryminaliści i złodzieje bali się jego działań lustracyjnych. Tusk w 1992 zostaje jednym z inicjatorów zawiązania koalicji parlamentarnej siedmiu ugrupowań politycznych, która powołała rząd Hanny Suchockiej. W Sejmie pierwszej kadencji liberałowie uchodzili za towarzystwo mocno rozrywkowe. Za czasów rządu Suchockiej nie udało się uchwalić ważnej ustawy, bo posłowie KLD poszli gdzieś na imprezę i koalicji zabrakło większości. W Gdańsku salonem liberałów stał się Cotton Club. Właściciel klubu Jaśko Pawłowski, wspominał - Po raz pierwszy w świeżo wyremontowanej knajpie fetowaliśmy sukces wyborczy 1991 r. Przyjechał Bielecki i pół rządu. Potem wszystkie imprezy były w Cottonie. Jak pociąg z Warszawy przyjeżdżał na weekend do Gdańska, wszyscy wracali na chwilę do żon, a potem przychodzili do Cottonu dzielić się informacjami. To było coś nowego. Ludzie ciągnęli do klubu, bo chcieli zobaczyć premiera. Przychodził mniej lub bardziej szemrany biznes.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
cd.3 W Polsce na styku polityki i biznesu wiązała się mafia. KLD jednak szybko traci poparcie w związku z wspieranymi przez siebie reformami, w tym prywatyzacja za bezcen, szerzącej się w szeregach partii korupcji (liberałowie-aferałowie) i niezwykle niekorzystnymi dla społeczeństwa ustawami. Przykładem było wspieranie i zwalnianie z podatków supermarketów. Posłowie KLD mówili wówczas, że supermarkety będą wspierały sklepy osiedlowe. Kiedy po upadku rządu Hanny Suchockiej odbyły się w 1993 przedterminowe wybory, KLD startował w wyborach pod hasłem Milion nowych miejsc pracy, ludzie natychmiast je zmienili na Milion nowych afer i Kongres nie wszedł do Sejmu. Co więcej, 1991 rok to czas pogłębiania się kryzysu gospodarczego, spadku produkcji i bardzo wysokiej inflacji (70 proc.) Rząd nieudolnych fachowców liberałów nie potrafił sobie z tymi problemami skutecznie poradzić. Janowi Krzysztofowi Bieleckiemu zawdzięczamy także podpisanie wyjątkowo niekorzystnego dla Polski układu stowarzyszeniowego z EWG (od 1993 roku Wspólnoty Europejskie, teraz nazywane Unią Europejską). Warunki integracji były dla polskiej gospodarki, w tym dla przemysłu i rolnictwa, o wiele gorsze niż te, które w latach 80. dostały Grecja, Hiszpania i Portugalia. Bielecki zapowiadał, że będziemy w europejskiej wspólnocie już w 2000 roku i dlatego mieliśmy szybko dostosowywać się do norm europejskich. W efekcie co roku Polacy tracili miliardy dolarów w handlu zagranicznym, upadło wiele przedsiębiorstw i o kilkaset tysięcy ludzi wzrosło bezrobocie. Wielu działaczy KLD kończy później na ławie oskarżonych. Najbardziej spektakularny był przypadek lidera liberałów w Warszawie Andrzeja Machalskiego, który został skazany za narażenie KGHM na miliardowe straty. Donald Tusk za swoją działalność na szkodę Państwa Polskiego nie zostaje postawiony przed Trybunałem Stanu. Zakłada kolejną partię Unię Wolności. W wyborach parlamentarnych w 1997 roku wystartowała samodzielnie, przyjmując na swoje listy przedstawicieli Stronnictwa Demokratycznego. UW zajęła trzecie miejsce uzyskując 13.4% głosów i otrzymując 60 mandatów. W wyborach parlamentarnych w 1997 otrzymał mandat senatora z ramienia UW i znalazł się w koalicji popierającej rząd Jerzego Buzka. Został wicemarszałkiem Senatu IV kadencji. Tusk tylko przez rok był wiceprzewodniczącym nowej partii, Unii Wolności, potem wypadł na margines, a w 1997 r. trafił na stanowisko zdecydowanie poniżej oczekiwań wicemarszałka Senatu. Jego wystąpienia sejmowe można było policzyć na palcach jednej reki. Niewątpliwie była to funkcja demoralizująca, gdyż jak tłumaczył to Jan Rokita Marszałek Senatu nie robi nic. Wicemarszałek Senatu nie robi podwójnie nic. Koledzy Tuska nie dziwili się jego losowi, gdyż był on uważany za człowieka, który swoich obowiązków politycznych nie traktuje zbyt poważnie. On sam się zresztą do tego, w jednym z wywiadów, przyznał: Mam dość naturalną skłonność, może nawet zbyt perfekcyjnie ją wyszlifowałem, unikania sytuacji, które wiążą się z czymś przykrym albo z wysiłkiem. Mam też chorobliwą niechęć do marnowania czasu na czynności, których efektu, sensu nie jestem pewien. Po zwycięstwie w roku 1997, Unia Wolności, nie wywiązuje się z żadnych obietnic i w kolejnych wyborach parlamentarnych w 2001 uzyskuje zaledwie 3.1% głosów, nie przekraczając progu wyborczego. Po przegraniu rywalizacji o stanowisko przewodniczącego UW z Bronisławem Geremkiem w 2001 roku Tusk odchodzi z partii by założyć nową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
cd.4 Platforma Obywatelska Historia Platformy Obywatelskiej zaczyna się od spotkania 23 października 2000 roku Andrzeja Olechowskiego, agenta służb specjalnych, ze swoim przełożonym Gromosławem Czempińskim, podejrzewanym o skompletowanie akt Bolka. Kazał on Olechowkiemu założyć nową partię, która otrzyma w zamian za ochronę interesów grypy trzymającej władzę wsparcie postkomunistycznej nomenklatury, która od 1989 roku kontroluje w Polsce nie tylko gospodarkę ale i media. W tym czasie Donald Tusk, po nieudanych dwóch próbach przejęcia władzy w Polsce, szuka sprzymierzeńców do założenia trzeciej partii. W styczniu 2001 roku Tusk, nie bacząc na przeszłość Olechowskiego, wraz z nim współtworzy Platformę Obywatelską. Zapytany 17 lipca 2001 r. przez dziennikarki Gazety Wyborczej jak mogło dojść do tak radykalnej zmiany jego poglądów, Tusk zeznał, iż Olechowski przepraszał i zapewniał go, iż wstydzi się swojej przeszłości i że brakowało mu odwagi, by być po drugiej stronie. 24 stycznia 2001 Andrzej Olechowski, Maciej Płażyński i Donald Tusk zakładają Platformę Obywatelską, działającą początkowo jako komitet wyborczy. Donald Tusk w jednym z pierwszych po powstaniu Platformy wywiadów dla Gazety Polskiej przedstawił credo, które w ustach dawnego liberała brzmiało szokująco, ale które będzie mu towarzyszyć w czasach Platformy- Ja w populizmie nie widzę grzechu, tylko cnotę polityczną. Nie ma na świecie partii, która działałaby wbrew temu, czego chcą ludzie, wbrew własnej popularności. W wyborach w 2001 roku PO uzyskuje w sejmie 65 mandatów, stając się największym klubem opozycyjnym. Donald Tusk obejmuje urząd wicemarszałka Sejmu IV kadencji. Maciej Płażyński, który został pierwszym przewodniczącym partii, odchodzi z niej już w 2003. Partyjny kolega tak wówczas tłumaczył jego odejście: Nie można być liderem partii, w którą się nie wierzy. Od 1 czerwca 2003 Donald Tusk sprawuje funkcję przewodniczącego PO. 2 maja 2005 Tusk deklaruje zamiar ubiegania się o urząd Prezydenta RP w wyborach z ramienia Platformy Obywatelskiej. Przegrywa je jednak z Lechem Kaczyńskiego. Również w wyborach parlamentarnych Platforma Obywatelska przegrywa z PiS i zostaje partią opozycyjną do rządu Kazimierza Marcinkiewicza. Po porażce wyborczej Donald Tusk pozostaje liderem swojej partii. Zostaje posłem V kadencji i przewodniczącym klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, pełniąc tę funkcję do 5 grudnia 2006, kiedy na tym stanowisku zastąpił go Bogdan Zdrojewski. W przedterminowych wyborach 21 października 2007 roku Donald Tusk, wraz ze swoją partią polityczną osiąga upragnione zwycięstwo. W kampanii wyborczej obiecuje Polakom miedzy innymi drugą Irlandię, przyspieszenie budowy autostrad, zwiększenie płac dla policjantów i innych resortów państwowych, podpisuje publicznie przy kamerach, te i wiele innych zobowiązań, obiecuje Cud Gospodarczy. Nie wywiązuje się jednak z przedwyborczych obietnic. 16 listopada 2007 zostaje powołany i zaprzysiężony na Prezesa Rady Ministrów. Jeden z posłów zeznał wówczas w radiu. Gdybym miał poparcie grupy trzymającej media i zagonił krowę z pastwiska przed kamery a pod spodem napisał, iż obiecuje Cud Gospodarczy, aby żyło się nam lepiej, to jestem pewny, że i tym razem głupi lud by to kupił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
cd."kariery politycznej"Tuska Swoje nawyki z KLD Tusk przeniósł także do Platformy. Jednym z takich przypadków jest ignorancja w stosunku do pracy polityka. Na przykład kiedy w sejmie debatowano o policyjnych emeryturach Tusk grał z kolegami w piłkę. W czwartek w Sejmie głosowaliśmy dodatek dla najbiedniejszych emerytów i rencistów. Ale pan premier nie znalazł czasu na to, by się zająć pomocą dla najbiedniejszych. Znalazł za to czas na grę w piłkę nożną. Wypominała Premierowi z mównicy sejmowej Aleksandra Natalli-Świat. Komentatorzy zaznaczali wówczas, że w rodzinie nie ma policjantów. Rząd Jana Olszewskiego gabinet pod kierownictwem premiera Jana Olszewskiego powołany został 23 grudnia 1991 przez pierwszy w III Rzeczypospolitej wybrany w pełni wolnych wyborach Sejm I kadencji. 8 grudnia 1991 roku przestał istnieć ZSRR. Rząd Olszewskiego od początku swej działalności podejmuje próbę zmiany kierunku polityki, zwłaszcza w dziedzinie gospodarki i prywatyzacji majątku narodowego. Rozpoczął też proces dekomunizacji w wojsku i resorcie spraw wewnętrznych. Zahamowanie przez premiera dotychczasowych kierunków tzw. dzikiej prywatyzacji oraz zarządzenie kompleksowej kontroli resortu przekształceń własnościowych spowodowało otwarty konflikt rządu z ugrupowaniami postkomunistycznymi i liberalnymi w parlamencie. W maju 1992 roku Olszewski sprzeciwia się przekazaniu baz opuszczanych przez wojska rosyjskie stacjonujące w Polsce w ręce międzynarodowych spółek polsko-rosyjskich. Gdy mimo sprzeciwu premiera odpowiednie porozumienie polsko rosyjskie zostaje przez MSZ parafowane dochodzi na tym tle do konfliktu z prezydentem Lechem Wałęsą. By nie dopuścić do podpisania parafowanego już porozumienia, premier przekazał sprzeciw rządu w drodze wysłania szyfrowej depeszy do Moskwy na ręce Lecha Wałęsy. Nazajutrz po powrocie z Moskwy prezydent zgłosił wniosek o odwołanie rządu. 4 czerwca rano do Sejmu trafiają koperty z tzw. listą Macierewicza, na której minister spraw wewnętrznych Antoni Macierwicz, umieścił nazwiska ponad 80 tajnych współpracowników MSW. Wybuchła niesamowita wrzawa w sejmie, którą można śmiało porównać do wrzucenia granatu do szamba. Rząd Olszewskiego zostaje obalony w trybie natychmiastowym w nocnym głosowaniu z 4 na 5 (dokładnie trzy kwadranse po północy) czerwca 1992 roku w związku z wykonaniem przez ministra Macierewicza uchwały Sejmu o ujawnienie konfidentów służby bezpieczeństwa zajmujących stanowiska w najwyższych władzach państwa. Jarosław Kaczyński komentuje wówczas te tragiczne dla Polski zagranie judaszów takimi słowami: To nie jest debata o odwołanie rządu, to jest debata o Polsce. Musimy sobie wreszcie powiedzieć, że żadne normalne państwo nie może tolerować agentów w swoich strukturach. I żadne frazesy tego nie zmienią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sikorski ma gest
76 foteli po 10 tysięcy. Czy wydanie kilkuset tysięcy złotych na fotele dla urzędników to przesada? "Fakt" pisze, że Radosław Sikorski mebli do siadania szukał aż na Manhattanie. Stamtąd pochodzą prototypy foteli, na które zdecydował się resort dyplomacji. W gwoli ścisłości: bardzo drogich foteli... Za sztukę trzeba zapłacić nawet 10 tys. zł. A MSZ chce mieć aż 76 takich modnych foteli - pisze "Fakt" Sikorski znany jest z zamiłowania do luksusu. I jako szef resortu spraw zagranicznych mógłby mieć do tego pełne prawo - w końcu przyjmuje delegacje z całego świata. Jednak fotele, które zamierza sprowadzić do ministerstwa nawet za grubo ponad pół miliona złotych, raczej nie znajdą zastosowania na oficjalnych spotkaniach, tylko staną przy urzędniczych biurkach - precyzuje bulwarówka. Sikorski zasugerował bowiem w przetargu model, który chciałby mieć. Okazało się, że jest to ekskluzywny, wymyślony przez dwóch projektantów fotel, który konstruowany jest od 1992 roku, a jego prototyp stoi w muzeum sztuki nowoczesnej na Manhattanie - dodaje gazeta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
cd. Premier Olszewski powiedział: Uważam, że dawni współpracownicy komunistycznej policji politycznej mogą być zagrożeniem dla bezpieczeństwa wolnej Polski. Naród powinien wiedzieć, że nieprzypadkowo właśnie w chwili, kiedy możemy oderwać się ostatecznie od komunistycznych powiązań, stawia się nagły wniosek o odwołanie rządu. Donald Tusk w jednym z wywiadów mówi o sobie: Główną motywacją mojej aktywności politycznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno. Był to precedens na skalę światową, gdyż nie było w historii drugiego takiego przypadku, żeby premiera odwoływano podczas nocnych narad, tylko dlatego, że agenci, złodzieje i aferzyści bali się jego działań lustracyjnych. Nastroje społeczeństwa związane z charakterem tego bandyckiego posunięcia, niszczącego nadzieje polski na oswobodzenie się z postkomunistycznych układów dobrze w tamtych czasach oddawała popularna piosenka. Premier Olszewski solidaryzował się ze stanowiskiem ministra spraw wewnętrznych w tej sprawie, proponując w porozumieniu z I Prezesem Sądu Najwyższego powołanie specjalnego, niezależnego organu dla oceny prawdziwości przedstawionych materiałów. Wniosek ten nigdy nie został przez Sejm rozpatrzony.Zobacz na filmie Prof. Jerzy Robert Nowak w swojej książce Zagrożenia dla Polski i polskości bardzo sprawnie przedstawił aferę Kwidzyńską i udział w niej kliki Donalda Tuska. Wyjaśnił on, jak sztucznie wywindowani do góry przez Wałesę trzeciorzędni politycy z Kongresu Liberalno-Demokratycznego założonego przed Donalda Tuska wyróżniali sie głównie skrajnym zapatrzeniem na Zachód i lekceważeniem własnych polskich szans rozwojowych. Tak jak jeden z czołowych przywódców KLD Donald Tusk, który nie ukrywał absolutnej pogardy dla możliwości polskiego przemysłu, dając do zrozumienia, ze cały nasz przemysł jest jakoby tylko kupa bezwartościowego złomu. W wystąpieniu na spotkaniu z wyborcami w Starachowicach w sierpniu 1993 roku Tusk deklarował: Mogę stanąć nago na głowie na szczycie Pałacu Kultury i powtarzać, ze prywatyzacja juz przyniosła Polsce biliony złotych, ze polskie przedsiębiorstwa są mało albo nic nie warte i dlatego sa tanio sprzedawane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sondaż:
PiS prawie tak silne jak PO Gdyby wybory odbyły się wczoraj, zmiana władzy w Sejmie byłaby realnym scenariuszem. Poparcie dla PiS zbliża się do poparcia PO. Mało tego, z sondażu zleconego przez "Dziennik Gazetę Prawną" wynika, że i w plebiscycie prezydenckim Bronisław Komorowski nie może być pewny wygranej. Gdyby wybory na urząd prezydenta odbyły się wczoraj Polacy tłumnie poszliby do urn (chęć oddania głosu zadeklarowało 64,4 procent rodaków). Bronisław Komorowski zdobyłby głos 43,7 procent respondentów. Ale to jedynie niecałe 10 punktów procentowych więcej niż wynosi poparcie Jarosława Kaczyńskiego (33,9 proc.). A to z kolei oznacza, że dystans między rywalami ewidentnie topnieje. Mało tego, z sondażu instytutu Homo Homini dla "Dziennika Gazety Prawnej" i "Polsat News" wynika, że i w Sejmie mogłyby zmienić się partyjne proporcje. Różnica między poparciem dla PO i dla PiS wynosi już jedynie 5 punktów procentowych. Na Platformę chce zagłosować 38,9 procent respondentów, a na PiS - 33,8 proc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
jedziemy dalej ... W połowie maja 1993 roku Kazimierz Stańczak, polski ekonomista pracujący na Uniwersytecie Kalifornijskim w USA, otrzymał kopię wywiadu, jakiego udzielił w numerze marcowo-kwietniowym (1993) czasopisma Journal of Business Strategy C. Cato Ealy, dyrektor do sprawa rozwoju koncernu amerykańskiej celulozy International Paper, który w 1992 roku zakupił w Polsce od Ministerstwa Przekształceń Własnościowych aż 80 proc. akcji papierni w Kwidzyniu. Stańczak wywiad ten nazwał szokującym i w otwartym liście oprotestował niesłychane praktyki wspomnianego resortu. Otóż jak ujawnił wspomniany dyrektor D. P. Cato Ealy papiernia w Kwidzyniu należy do najnowocześniejszych w świecie i mało ma sobie równych nawet w Stanach Zjednoczonych. Zbudowała ja znana w świecie firma kanadyjska H.A. Simmonsa i oddała pod klucz w 1980 roku. Koszt budowy tej papierni wynosił 400 milionów dolarów amerykańskich. Była ona wysoce konkurencyjna dla koncernów celulozowych na Zachodzie ze wspomnianym koncernem amerykańskim włącznie. Gdy jego szefowie dowiedzieli się, że mogą na interesujących warunkach zlikwidować konkurenta i wykupić papiernię w Kwidzyniu, zgłosili się natychmiast w Warszawie na ul. Mysia, do Ministerstwa Przekształceń Własnościowych. Rozmowy w sprawie wykupienia tak nowoczesnego i kluczowego zakładu trwały niezwykle krótko. Od pierwszej rozmowy za granicą do podpisania umowy w Warszawie upłynęło zaledwie 75 dni! Minister Janusz Lewandowski, należący do kliki Tuska, osobiście wyraził zgodę na to, by sprzedać Kwidzyn Amerykanom zaledwie za 120 milionów dolarów, choć była warta co najmniej 600 mln dolarów! Co najdziwniejsze, na początku rozmów, koncern amerykański proponował stronie polskiej kwotę nawet nieco wyższa, bo 150 milionów, która jednak Lewandowski łaskawie obniżył z nieznanych bliżej powodów do wspomnianych 120 milionów Po wykupieniu przez firmy amerykańskie zakładów papierniczych w Kwidzyniu, cena produkowanego tam papieru wzrosła trzykrotnie. Gdy po rewelacjach pp. Cato Ealy i Stańczaka niektóre dzienniki polskie podniosły szum wokół tej afery, przedstawicielka min. Lewandowskiego, p. Garwolińska, oświadczyła prasie z niemałym, zupełnie zrozumiałym skądinąd zakłopotaniem, że wprawdzie przytoczone fakty odpowiadają prawdzie, ale koncern I.P. obiecał zainwestować w fabrykę w Kwidzyniu dodatkowo 175 min dolarów, aby ją zmodernizować. Nasuwa się logiczne pytanie: po co ma on to robić, skoro kwidzyńska papiernia jest supernowoczesna? Inne wyjaśnienie resortu Przekształceń Własnościowych, że podobno papiernia w Kwidzyniu. nikt inny poza I.P. się nie zainteresował, jest zwykłym nonsensem. Po co w ogóle wystawiono na sprzedaż Kwidzyn, skoro można było w nim produkować znakomity papier potrzebny naszemu krajowi i mogący być konkurencyjny w eksporcie? A jeżeli już postanowiono z niewiadomych i podejrzanych przyczyn przeznaczać ten obiekt pod młotek, to dlaczego nie ogłoszono publicznego, międzynarodowego przetargu? Po oddaniu za bezcen fabryki, papier w Kwidzynie był nadal płynnie sprzedawany, tylko, że kosztował już trzykrotnie więcej. Sam Tusk nigdy sie nie wytłumaczył z nagłośnionego choćby w Starachowicach w 1993 r. publicznego dorabiania ideologii dla grabieżczych wyprzedaży, niszczących majątek Rzeczypospolitej. Prywatyzacji dokonuje się czasem po cenach niezwykle niskich i ze skandalicznymi koncesjami. Byle sprzedać i coś na tym na lewo zarobić. mawiali w sejmowych kuluarach posłowie. Słowa te były szczególnie gorzkie, dla zwalnianych pracowników w kolejnych wielkodusznych prywatyzacjach. Otwarcie Polskiego Rynku Importowego i pospieszne zniesienie istniejącej sieci dystrybucyjnej, umożliwiło danie preferencji dla produktów importowanych. Firma Podhale, która zatrudniała około 10.000 osób, musiała zwolnić połowę swojego personelu i o tyle zmniejszyć produkcję butów. Dzięki temu spadkowi produkcji, firma znana z wysokiej jakości na całym świecie, dostawca dla wielkich firm zachodnich jak Puma, Adidas, Royce, została odkupiona za bezcen. Firma Wedel, której właścicielem było państwo zapłaciła 153 miliardy zł podatków w 1991 r., czyli ponad 15 milionów dolarów. Za radą Bank of Boston Ministerstwo Przekształceń Własnościowych zdecydowało sprywatyzować Wedla, wypuszczając 40% akcji dla Pepsico za drobną sumę 25 milionów dolarów. Trudno zrozumieć dlaczego, skoro Nestle dawało 40 milionów dolarów.. Ponadto Pepsico otrzymało jako premię zwolnienie z płacenia podatków na 3 lata Polityka prywatyzacyjna w czasach KLD bez skrupułów umożliwiała usunięcie ludzi z zajmowanych stanowisk, skazując w jednej chwili na kuroniówkę. Budowa Huty Warszawa kosztowała ponad 3 miliardy dolarów. Została ona odstąpiona za sumę 18,64 miliona dolarów, czyli za 0,061%, ale minister przemysłu i handlu w rządzie Hanny Suchockiej miał powód do zadowolenia, gdyż został przewodniczącym zgromadzenia wspólników. Do biznesu idzie się dla pieniędzy, a do polityki dla naprawdę dużych pieniędzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×