Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

solansz

POLITYKA/REAKTYWACJA KACZEK/

Polecane posty

Gość Minister Miller złamał prawo
Minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller złamał prawo oceniają inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli, którzy przyjrzeli się, jak gospodarował on publicznymi środkami na budowę małopolskiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Krakowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" Za dobre masz o nim zdanie, Obywatelu. Ten człowiek jest zdolny do wszystkiego byleby tylko dorwac sie do stołka i do "wadzy"... " Mam bardzo złe zdanie :-O o tym Panie ale w tym przypadku mam odmienne zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
kontynuacja kariery politycznej Tuska Grzegorz Schetyna Afera stoczniowa dotyczyła prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie. Stocznia okrętowa w Gdyni zajmowała 100 ha przy kanale portowym Portu Gdynia. Jako stocznia produkcyjna wybudowała ponad 600 statków o coraz większej złożoności konstrukcyjnej i tonażu. W 2003 roku Stocznia Gdynia zajęła pierwsze miejsce w Europie i piętnaste w świecie w kategorii wielkości produkcji. 6 listopada 2008 Komisja Europejska wydała decyzję w sprawie stoczni w Gdyni i Szczecinie, uznając udzieloną im przez polski rząd pomoc publiczną za nielegalną. Zgodnie z planem uzgodnionym z Komisją, podzielony na części majątek stoczni Gdynia i Szczecin miał zostać sprzedany w przetargach, a załoga zwolniona. Szczeciński Senator Krzysztof Zaremba występuje z Platformy nie zgadzając się z polityką w sprawie stoczni. Moi partyjni koledzy przestraszyli się komisarz UE ds. konkurencji Neelie Kroes i podali jej nasze stocznie na tacy. I to w sytuacji, gdy rządy Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch, Niemiec czy Holandii dotują swoje przemysły lub przynajmniej podają im kroplówkę w postaci publicznych pieniędzy po to, by przetrwały. I tam nikt się nie przejmuje, co mówi Bruksela. Kiedy ktoś zapytał prezydenta Francji o poważny państwowy wkład w stocznię Saint Nazaire, ten tylko fuknął. A nam się każe nasze stocznie demontować i my potulnie tego słuchamy. Dodajmy, stocznie z portfelami zamówień, które produkowały wysokiej jakości konstrukcje cenione przez światowych armatorów. Na dodatek przy dobrym kursie dolara. Posłowie Platformy na czele z Tomaszem Misiakiem rozpoczynają pracę nad specustawą stoczniową. Każdy chce urwać coś dla siebie. Pierwsze nieprawidłowości wychodzą gdy firma Work Service, której Misiak jest współwłaścicielem, dostaje bez przetargu zlecenie przy realizacji ustawy. Agencja Rozwoju Przemysłu zleca firmie Work Service przeprowadzenie szkoleń dla zwalnianych stoczniowców. Kontrakt opiewał na 50 mln zł. Oczywiście był to zaledwie wierzchołek góry afer i przekrętów. Jak piszą dziennikarze Newsweeka: Najpierw był sukces udało się sprzedać stocznie! Tak przynajmniej twierdził minister skarbu Aleksander Grad. Kupić je miał fundusz o egzotycznej nazwie Stichting Particulier Fonds Greenrights. Potem zaczęło się nerwowe sprawdzanie rachunku: czy już wpłynęły pieniądze. Pierwszy termin minął 17 sierpnia, kolejny 31 sierpnia, a pieniędzy wciąż nie było. Co się nie udało? Gdzie popełniono błąd? () Jak się okazuje, głównym przedstawicielem szejków w negocjacjach był świetnie znający Polskę Libańczyk Abdul Rahman El-Assir. Bomba wybucha w październiku, gdy do najważniejszych osób w państwie trafia informacja na temat sprzedaży stoczni, podpisana przez Mariusza Kamińskiego, ówczesnego szefa CBA. Okazało się, że najwyżsi urzędnicy Ministerstwa Skarbu Państwa i Agencji Rozwoju Przemysłu przeprowadzili fikcyjny przetarg na sprzedaż majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie. Tygodnik Wprost, który ujawnił stenogramy z podsłuchów, alarmował: Operacja CBA o kryptonimie Hornet ujawniła, że przetarg na sprzedaż majątku stoczni od początku do końca był ustawiony. Uczestniczyli w tym bezpośrednio wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik oraz prezes ARP Wojciech Dąbrowski i jego zastępca Jacek Goszczyński. Z dokumentów CBA wynika, że o sprawie wiedział minister skarbu Aleksander Grad. Aby zrozumieć o co w tym wszystkim chodziło, należy przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie kim był Abdul Rahman El-Assir, znany na świecie handlarz bronią i jakie miał powiązania w Polsce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIEUKU>>>>>>>>
Mam bardzo złe zdanie o tym Panie ale w tym przypadku mam odmienne zdanie jesli już to O TYM PANU wolało się nosić woreczki zamiast teczki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
cd. Abdul Rahman El-Assir Agent Instytutu Prawdy Obywatelskiej 6 maja składa raport przedstawiający wydruk przelewu z dnia 04.05.2009, godziny 14:23, opiewający na kwotę 26 560 200 zł, dokonany z konta Al-Assira, tytułem wadium: deposit for bidding on plots 1 to 8 (including) of Stoczni Gdyniatender in the name of SPF Greenrights. W raporcie są wyjaśnione powiązania El-Assira z WSI. Wszystkim miały kierować służby Federacji Rosyjskiej. W niniejszym dokumencie zostanie przedstawione krótkie streszczenie dostarczonego nam raportu. Libańczyk El Assir, już wpłacając wadium miał bogatą przeszłość. Był podejrzewany o współpracę z Hezbollahem oraz o związki z terrorystami z al Kaidy. Robił interesy przede wszystkim na Bliskim Wschodzie, Afryce i Polsce. Należał do nieformalnej organizacji zrzeszającej czołowych handlarzy bronią z całego świata grupy z Marbelli (znana miejscowość na południu Hiszpanii) kierowanej przez jego szwagra, Adnana Khashoggia, a nadzorowanej przez służby sowieckie, później rosyjskie. Był bliskim przyjacielem Al-Kassara, który stworzył światową sieć przestępczych interesów: handlu bronią, narkotykami i prania brudnych pieniędzy. Amerykanie oskarżają go o dostarczanie broni libańskiemu Hezbollachowi, o bliskie związki z al Kaidą, a także o współfinansowanie ataków terrorystycznych 11 września 2001 r. Pierwsze przestępcze interesy z Al-Kassarem blisko związanym z El-Assirem WSW/WSI robi już od 1992 roku. Zajmuje się tym Ppłk Jerzy Dembowski. Pomaga on Al-Kassarowi sprzedać broń do Chorwacji i Somalii (objętej wówczas przez RB ONZ międzynarodowym embargiem na dostawy broni i sprzętu wojskowego). Dembowski do realizacji tych transakcji wykorzystuje zarejestrowaną w Panamie firmę Scorpion Int. Services S.A. z siedzibą w Wiedniu. Działania te oczywiście miały charakter przestępczy i objęto je oskarżeniem prokuratorskim w 2000 roku. Osobą szczególnie zainteresowaną w doprowadzeniu do przejęcia przez El Assira majątku stoczniowego był wiceprezes ARP Jacek Goszczyński. Minister Grad powołał Goszczyńskiego w październiku 2008 roku z pominięciem procedury konkursowej. Choć Donald Tusk wcześniej zapewniał, że władze państwowych spółek nie będą wybierane w zaciszu gabinetów polityków, lecz w jawnych i przejrzystych konkursach ARP nie ogłaszała konkursu na posadę wiceprezesa. Goszczyński zostaje powołany 10 października 2009 roku przez nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy. Niebanalną rolę w aferze odgrywają także ludzi powiązani z Grupą Bumar, w tym od lat 90-tych Goszczyński. Grupę Bumar kontroluje firma Grand Ltd., założona w Kingstown na karaibskiej wyspie St. Vincent. Zarząd nad nią sprawowany był przez inną firmę z Kingstown, założoną przez WSI Lex Services Ltd. Grand Ltd. współpracował nie tylko z zakładami w Mielcu, ale również innymi dużymi polskimi firmami, głównie z branży zbrojeniowej. W Polsce Grand Ltd. miał biuro w bloku mieszkalnym w Warszawie, przy ulicy Sobieskiego 111. O roli Goszczyńskiego w sprawie afery stoczniowej jednoznaczną opinię wyraził Paweł Poncyliusz, mówiąc, iż jest w tej historii schwarzcharakterem. To jest człowiek, który wcześniej pracował bardzo blisko z Bumarem i obawiam się, że dość blisko znał El Assira Zadanie Jacka Goszczyńskiego na stanowisku wiceprezesa Agencji Rozwoju Przemysłu polegało miedzy innymi na wzmocnieniu aktywów Grupy Bumar i doprowadzeniu jej do giełdowego debiutu. O tych planach zostali powiadomieni przez WSI współpracujące z nią organizacje i El Assir, który według słów ministra Grada liczył na objęcie części akcji Bumaru. Chodziło o zdefraudowanie akcji Bumaru pod przykrywką zabezpieczenia Polskich Stoczni. Już w treści rozmowy Jacka Goszczyńskiego z prezesem ARP Wojciechem Dąbrowskim z dnia 19 czerwca 2009 r, zarejestrowaną przez CBA, wyraźnie pojawia się wątek udziału Bumaru. JG: zabezpieczenie, znaczy tytuł, znaczy no my zabezpieczamy się oczywiście na akcjach Bumaru, znaczy, nie? () normalnie filozofia jest tego typu, znaczy że oni podpisują ugodę z której wynika że spłacają 20 czy 18 ganz egal przez 10 lat, nie? WD: dobra możemy myśleć, ale Bumar musi nam dać jakieś mocne aktywa na ten, na zabezpieczenie tego poręczenia ()

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"" 09:38 [zgłoś do usunięcia] NIEUKU>>>>>>>> Mam bardzo złe zdanie o tym Panie ale w tym przypadku mam odmienne zdanie jesli już to O TYM PANU wolało się nosić woreczki zamiast teczki? "" Oczywiście że o tym Panu .. zdarza mi się przesłowić jak szybko piszę na forum :-) dziękuje za to spostrzeżenie i mam kilka ciepłych słów : - zajmij się sobą szmondaku :-) ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
obywatel,czytaj nie truj Po tej rozmowie Jacek Goszczyński dzwoni do Aleksandra Grada: AG: tylko mi chodzi o to, że tutaj bo tam wiadomo chodzi, żeby znowu coś nie kombinowali, że teraz mają załatwiony problem Bumaru, to też nie wiem, zaczynają nam tam coś tam kombinować, więc tutaj tylko o to zadbajcie, żeby nie było takiej sytuacji, że oni dostają Bumar załatwiony i wszystko, że tak powiem jest wymóg, a tam to jeszcze nie ma wymogu bowiem wiemy jakie brzmienie jest gwarancji itd., itd. WD: tak, tak jest, dobra no to uzależnimy wszystko. Z tej rozmowy wynika, iż El-Assir dążył do zniwelowania zagrożenia własnych interesów majątkowych, domagając się gwarancji zwrotu wadium, podczas gdy sam nie był w stanie przedstawić zapewnienia o gotowości zakupu majątku przez poważnych inwestorów. Kilka miesięcy wcześniej, nim minister Grad powołał Goszczyńskiego na stanowisko wiceszefa ARP, doszło również do ważnych zmian we władzach Bumaru. W maju 2008 roku na stanowisko wiceprezesa Zarządu dyrektora ds. marketingu i sprzedaży powołany został Dariusz Dębowczyk absolwent Moskiewskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (uczelni wykorzystywanej przez KGB do werbunku). Do zarządu Bumaru Dębowczyk trafił wprost ze spółki NAT Export-Import, powiązanej z WSI. O spółce NAT Export-Import , której właścicielem jest Leszek Cichocki były podwładny Gromosława Czempińskiego, założyciela Platformy Obywatelskiej głośno było już na początku lat 90-tych. Zapewne z racji stanowiska zajmowanego w Bumarze, pan Dariusz Dębowczyk natychmiast po nominacji na wiceprezesa udał się z delegacją Bumaru do Kuwejtu, gdzie poinformowali o planach działalności w Kuwejcie i w regionie firmy Bumar Gulf, której Grupa Bumar jest udziałowcem. Wkrótce potem, bo 20 listopada 2008 r. z wizytą do Kuwejtu i Kataru udał się Donald Tusk, któremu towarzyszyła grupa polskich biznesmenów z WSI w tym prezes zarządu Bumaru Edward Nowak. Podczas spotkania z wiceministrem obrony Kuwejtu i Szefem Sztabu kuwejckiej armii przedstawiciele Bumaru rozmawiali na temat ewentualnych dostaw sprzętu produkowanego w spółkach Grupy Bumar, a prezes tej firmy spotkał się również z szefami spółki zależnej Bumar Gulf działającej m.in. w Kuwejcie. Jak pisze Aleksander Ścios, wybitny polski dziennikarz śledczy, w artykule AFERA STOCZNIOWA „GRUPA TRZYMAJĄCA STOCZNIE To właśnie z tytułu kontraktów, jakie Bumar Gulf zawierał z El-Assirem powstały wielomilionowe należności polskiej firmy, o których zwrot poprzez transakcję stoczniową Libańczyk usilnie zabiegał. W mediach robi się wrzawa. Minister Grad odsuwa Wojciecha Dąbrowskiego i Jacka Goszczyńskiego od nadzoru nad postępowaniami stoczniowymi i na to miejsce wstawia Andrzej Szortyka, bliskiego znajomego El-Assira. Ich przyjaźń było już widać w dniach 19-21 lutego 2009 roku w Anaheim w Californii, gdzie wspólnie z Scorpion International Services S.A. należącej do Abdul Rahman El Assir sponsorowali konferencję Aerial FireFighting. Z przedstawionych wyżej faktów jasno wynika, że afera stoczniowa polegała tak na prawdę nie na problemie związanym ze sprzedażą stoczni ale na oddaniu grupie, którą reprezentował Abdul Rahman El Assir i ludzie powiązanym z WSI dużej części polskiego przemysłu zbrojeniowego. O kulisach tajnego spotkania Aleksandra Grada, Donalda Tuska i El-Assira pisze Anita Gargas, później oskarżona o wtykanie nosa w nie swoje sprawy. Za odkrycie afery stoczniowej PO składa doniesienie na Mariusza Kamińskiego do Prokuratora Generalnego. Afery trawiące kraj po przejęciu władzy przez Platformę zaczynają się nasilać już od 2007 roku. Zaczyna się spokojnie. Przestępcy zatrudniają rodziny partyjnych działaczy, miejskie budynki traktują jak swoje, organizują przetargi, a w wolnych chwilach grają w golfa. Cenią sobie sport, dlatego w skandaliczny sposób budują dla prywatnej firmy stadion, za kilkukrotnie zawyżoną kwotę 500mln zł. Przed wyborami parlamentarnymi prezydent Gronkiewicz-Waltz podjęła decyzję o całkowitym sfinansowaniu budowy stadionu Legii z budżetu miejskiego, tj. o wydatkowaniu na ten cel 365 mln zł mówi GP Marek Makuch, przewodniczący Klubu Radnych PiS. Przy obecnych potrzebach miasta powinniśmy albo wrócić do dawnej koncepcji współfinansowania, albo ITI powinno wybudować go z własnych środków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIEUKU>>>>>>>>
do nauki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
Mówił zszokowany tą decyzją Marek Makuch. Komentatorzy nie mogli się nadziwić kosztem budowy stadionu. Projekt kosztował 12 mln zł. Wniósł go do inwestycji ITI. To zaskakująco wysoki koszt budowy. Korona Kielce wybudowała niedawno stadion na 14,5 tys. widzów za 49,5 mln zł. Dlaczego stadion Legii na 31,8 tys. miejsc na kosztować ponad siedmiokrotnie więcej? ITI opracowała projekt budowy. Budową dla nich za pieniądze podatników miała się zająć pani Hania z PO. Oczywiście nie za darmo, gdyż jak pisze Newsweek: Hania dostawała wczesniej pieniądze na kampanie. Inni Posłowie Platformy widząc te gigantyczne grabieże nie chcą być gorsi i też chcą coś dla siebie urwać a przy tym chcą czuć się bezpieczniej w swych przestępczych działaniach. Jeden z posłów w kuluarach krzyczy: Władza pochodzi od Boga!. Posłowie Platformy wychodzą z założenia, że skoro władza pochodzi od Boga, to i ich rodziny są naznaczone. Minister Czuma wraz z rodziną przejmuje kontrolę w resorcie sprawiedliwości. Według „Super Expressu to syn, a nie ojciec, trząsł resortem. Wydawał pracownikom rozkazy, choć nie pełnił żadnej oficjalnej funkcji. Spędzał w gmachu długie godziny i dawał urzędnikom do zrozumienia, że to on rządzi. Miał się nawet pojawić na spotkaniu z prokuratorami. Byli zaskoczeni, bo nie wiedzieli, kto to jest, a syn ministra ponoć w pewnym momencie zaczął im wydawać polecenia. Podporządkowują sobie Najwyższą Izbę Kontroli, niszcząc jakże niesamowicie ważny organ wykrywający setki afer. Jeden z posłów Platformy komentuje to stwierdzeniem- Jak nie ma policji, to nie ma przestępstw. I tak już dość krwi nam napsuli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
cd. W końcu zasłużyli. NIK zarzucał ministrowi zdrowia, że ten bez potrzeby przekazał 10 milionów złotych klinice kierowanej przez senatora PO. Janusz Wojciechowski, były Prezes w latach 1995-2001, błaga w liście otwartym senatorów by zlitowali się nad NIK-iem. () Uważam za niedopuszczalne, że w pracach nad ustawą aktywny udział brał rząd, reprezentowany przez panią pełnomocnik Julię Piterę. Uważam, że rząd nie powinien się wypowiadać w kwestiach dotyczących kontroli państwowej. Nie powinien zabierać głosu w tej kwestii, jak ma być kontrolowany. Widzę niestety wpływ rządu na treść proponowanych zmian. Prowadzą one do drastycznego osłabienia kontroli państwowej w Polsce. Następnym krokiem jest dokonanie czystki w ZUS. Podejmuje się tego Sylwester Rypiński, niestety tuż po wykonaniu zadania trafia do aresztu. Teraz łatwiej się robi interesy. Piszemy ustawy pod siebie. Dziennikarze Newsweeka odkrywają kolejną aferę. Norbert Wojnarowski jeden z posłów PO, którzy zgłosili w Sejmie projekt ustawy o ZOZ-ach, prywatnie jest udziałowcem firmy handlującej długami szpitali. Sam skorzysta na przepisach, które forsuje. Dzięki ustawie pomoże swojej firmie. Działacze Platformy zaczynają rwać na całego. Afera goni aferę. TVN milczy. W końcu i im zależy aby swoi zostali na stołkach. Dziennikarze Najwyższego Czasu opisują kolejną aferę Spółka MGGP której udziałowcem był Aleksander Grad, a teraz jest jego żona ma milionowe kontrakty od państwa, m.in. na wykonywanie map lotniczych. Z powodu nieprawidłowości przy wykorzystaniu tych map do rozdzielania unijnych dopłat, Unia nałożyła na Polskę 400 milionów złotych kary. (..) Gdy w 2001 Grad dostał się do Sejmu, trafił do komisji rolnictwa, dziwnym trafem kontrakty na dostawę sprzętu do Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa wygrywała MGGP.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
szkoda,prawda boli co Firmą zainteresowała się, w 2007 prokuratura. Zawiadomienie złożył Marek Kuchciński z PiS. Jednak w 208, gdy Aleksander Grad został ministrem śledztwo umorzono. ABW się nie wtrąca. Grad się rozkręca i daje zarobić też swoim przyjaciołom. Inni działacze Platformy także załatwiają fuchy swoim żonom, braciom, dzieciom i znajomym. Miliardowe straty Państwa Polskiego, spowodowane niegospodarnością odczuwają zwykli ludzie. Nasilają się samobójstwa wśród obywateli. Niektórzy podejrzewają morderstwa. Posłowie Platformy chuchają na zimno i starają się ograniczyć kary za zabójstwa. Ministerstwo Sprawiedliwości chce wykreślić z kodeksu karnego przepis, który narzuca sądowi orzekanie najwyższego wymiaru kary za morderstwa dokonane ze szczególnym okrucieństwem. Platforma wprowadza podatek od oddychania, tak zwany pakiet klimatyczny. Niestety, zgadza się na mniejsze limity aniżeli te wynegocjowane przez rząd w 2006 roku. W 2006 r. polski rząd szacował potrzeby polskich firm na dużo więcej i chciał pomiędzy nie rozdzielić 284,6 mln ton CO2 rocznie. Gdy w 2007 r. KE się na to nie zgodziła, skierował sprawę do sądu UE w Luksemburgu i wygrał. Rząd PO zrezygnował z tego zwycięstwa i zgodził się na mniejsze limity (208,5). Straty tej decyzji idą w dziesiątki miliardów euro i odczują polska gospodarka tą fatalną decyzję odczuje w najbliższych latach. Rząd umarza Rosjanom 1,2 mld zł długu za transfer gazu. Co w zamian (oficjalnie)? Według rosyjskich ekspertów gazowy koncern opuści nam ceny o jeden procent. Rosjan taki rabat będzie kosztował grosze, a w zamian za to pozbędą się długów i, po podpisaniu umowy, uzależnią nas od swojego gazu. Rosjanie obniżają nam ceny o jeden procent ale innym swoim klientom o znacznie więcej. Za negocjacje odpowiadał Waldemar Pawlak. Równolegle przygotowywany jest megaprzekręt, który przyćmić może wszystkie inne przekręty, na którym państwo Polskie straci co najmniej 1500 mld zł. Afera Hazardowa swój początek ma już w marcu 2007 roku, kiedy Jacek Kalida z Totalizatora Sportowego zapowiada wprowadzenie wideoloterii. Branża hazardowa nie ma wątpliwości, że nowe gry poważnie zagrożą jednorękim bandytom. Ówczesny prezes Totalizatora zapowiadał w wywiadach ostrą walkę. Jedną z pierwszych inicjatyw rządu Donalda Tuska jest rozpoczęcie na początku 2008 roku prac nad nowelizacją ustawy o grach i zakładach wzajemnych. W kwietniu 2008 roku wiceminister Finansów Jacek Kapica przygotowuje ustawę, która mocno uderzy w branżę hazardową, nie tylko dlatego, że nałoży na nią dodatkowe obciążenia finansowe (dopłaty do gier), ale także dlatego, że da większe możliwości kontroli hazardowego biznesu, bo choć oficjalnie jest on bardzo mało rentowny, na lewo przynosi gigantyczne zyski, służy też grupom przestępczym do prania pieniędzy. 16 września 2008 roku Jacek Kapica informuje hazardowych lobbystów, że zgłaszane przez nich w trakcie prac nad ustawą uwagi dotyczące kluczowych dla nich zapisów nie zostaną uwzględnione. 29 września 2008 roku Grzegorz Schetyna z Platformy Obywatelskiej odbywa tajną rozmowę z Ryszardem Sobiesiakiem w której ten mu każe natychmiast zmienić ustawę. Następnie kontaktuje się z innymi swoimi ludźmi: Janem Koskiem, Zbigniewem Chlebowskim i Mirosławem Drzewieckim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
Sobiesiak do Koska: Słuchaj, bo idę do tego ważniejszego u nas, wiesz. Kur, jak mam z nim rozmawiać, co mam zakomunikować mu? Że to są pisiory-czy co? Ten, ten, ten się nazywa Kawalec, tak? () Dobra. I teraz ty powiedz mi, ta ustawa mówisz przeszła, tak? () Co mam mu w dwóch słowach powiedzieć takiego co ten, ten co Bo ma mi Sławek przygotować, ten chudy, ma mi przygotować takie wyliczanki, co oni tam wyrabiają z tą ustawą, że ona jest kompletnie pierdolnięci i nie tędy idą. () No to jeszcze na pewno nie ma. No, no to dobra, no to ja kurwa po prostu Po prostu mu powiem kurwa w oczy i tyle. Niech zapierdalają! Sobiesiak do Chlebowskiego: Cześć. Słuchaj, wchodzę teraz do Grześka. Czy kurwa mam go coś poprosić, żeby jeszcze tam coś nacisnął on? Czy jak ty uważasz? Sobiesiak do Kalinowskiego: Teraz mi powiedział Grzesiu: Ty jesteś kutas, mówi. Zawsze na ostatnią chwilę. Znajomość prominentnych polityków Platformy z Sobiesiakiem, czy Koskiem wydaje się zaledwie wierzchołkiem góry lodowej, u której podstaw stoją postaci znacznie większego kalibru. Przyjaciele Mira, Zbycha i Grzecha ujawnieni podczas kolejnych odsłon tzw. afery hazardowej mogą być jedynie pionkami w grze, o której decydują potężne układy i figury. 3 października 2008 roku niekorzystny dla mafii hazardowej projekt zostaje zatwierdzony i do dzisiaj figuruje w Biuletynie Informacji Publicznej z adnotacją Stan prac: projekt aktualny. Czeka na wyznaczenie terminu posiedzenia komisji prawniczej, choć w marcu został zmieniony i chyba aktualny projekt nosi datę 31 marca 2009. Ale tego po wystąpieniu ministra Boniego nie wiemy na pewno bo mafia hazardowa przygotowuje dla posłów Platformy całkiem nową ustawę. 1 stycznia 2008 roku Zbigniew Chlebowski wraz z Marcinem Rosołem bawią w Zieleńcu, w hotelu będącym własnością Ryszarda Sobiesiaka i jego córki Magdaleny. Miejsce musi być urocze bo urlop później spędza tam także Marcin Rosół, któremu już zdarzyło się uczestniczyć w jednej aferze. Marzec 2009 roku Ryszard Sobieski rozmawia z Janem Koskiem: Musimy Zbyszkowi wytłumaczyć, żeby to puścił dalej, że to jest dla nas kaplica () Kapicę mieli wypierdolić () Mirek spotyka się za chwilę z Grześkiem, dogadają się () Albo oni ze mną w chuja grają, albo nie wiem, bo przecież żeśmy się na coś umówili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
W maju 2009 roku dwaj członkowie zarządu Totalizatora Dudziński i Gosek zgłaszają do ustawy propozycje, które zbulwersowały mafię hazardową finansującą Platformę. Proponowane rozwiązania zapewniłyby Totalizatorowi dominującą pozycję i poważnie osłabiłyby konkurencję, czyli hazardziarzy od jednorękich bandytów. Na dodatek wraca pomysł wideoloterii, całkiem nowej i potencjalnie atrakcyjnej gry, na którą monopol będzie miał Totalizator, będzie ona konkurować bezpośrednio z automatami. Dla branży hazardowej to śmiertelne zagrożenie, zwłaszcza jeśli nowa ustawa ograniczy możliwości oszukiwania i prania brudnych pieniędzy przez posłów Platformy, które jest w tym segmencie nagminne. 26 czerwca Marcin Rosół, szef Gabinetu Politycznego Mirosława Drzewieckiego, a wcześniej asystent samego Schetyny, podsyła CV Magdaleny Sobiesiak wiceministrowi skarbu państwa. Przesyłam CV osoby rekomendowanej przez MSiT do zarządu Totalizatora, napisz mi proszę w jakim terminie może nastąpić wybór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TOJEST BOMBA CZYTAĆ
Dlaczego zagłosuję na Komorowskiego... Zagłosuję na Komorowskiego, bo boję się tej agresji ze strony PiS. Na przykład ten Artur Górski. A, przeprosił nazajutrz? No ale jednak powiedział. A wycofał się tylko dlatego, że jest cyniczny. Jak cały ten PiS. Bardzo obawiam się tej agresji. Ten Kaczyński nic nie mówi to jest najgorsze, w tym jest taka agresja. A jak skończy nie mówić, to będzie jeszcze więcej agresji. I to wykorzystywanie tej tragedii. Jakie? No niech pan nie udaje, że pan nie widzi? Przecież Marta Kaczyńska ma wspierać Jarosława! Że nikt nie powiedział, że w kampanii, ale że w czasie kampanii? A jaka to różnica? To jeszcze bardziej cyniczne! Będzie z nim rozmawiać, a potem zobaczymy to w gazetach! Taka ohydna manipulacja! Wstydziliby się! Rację miał Kutz, że oni wykorzystują tę śmierć. Że Komorowski był wczoraj na miejscu tragedii i dał się tam chętnie fotografować? Bo tak chciałby sam Kaczyński! Komorowski powiedział przecież, że to wypełnienie jego misji nie słyszał pan? Głuchy pan jesteś?! Że podobnie mógł wypełniać misję nie podpisując ustawy o IPN? Niech się pan nie ośmiesza i nie szuka dziury w całym, dobrze? Albo ten Migalski on jest taki agresywny, że posłanka Katarasińska to aż musiała powiedzieć o tej Marcie żeby nie biegała po ulicach ze sztandarami. I dobrze powiedziała, bo jakże to tak? i pani poseł wie co to latać po ulicach ze sztandarem, bo pisała antysemickie artykuły jak Żydów wyganialiśmy z Polski w 68-ym. I im się krzywda chyba nie stała, prawda? Na zachód wyjeżdżali. I pan marszałek Niesiołowski też miał rację, jak mówił, że to, co robi Marta jest mało sympatyczne i koniunkturalne. Że na razie Marta nic nie robi? Niech pan nie będzie śmieszny wszyscy wiemy, co robi i że to jest ohydne. I pan Niesiołowski miał rację, jak temu Migalskiemu wygarnął, żeby on i ten cały PiS nie wykorzystywali tej śmierci i nie żerowali na tej śmierci. Ten Migalski to by i świętego wyprowadził z równowagi on jest taki agresywny. To mu pan marszałek powiedział, głupek jeden. A Sławek Nowak też dobrze powiedział, że na Komorowskiego zagłosuje ta jasna Polska. Bo wiadomo kto zagłosuje na tego agresywnego Kaczyńskiego ciemniaki tylko i antysemici. Ale najlepiej to już powiedział profesor Bartoszewski on w ogóle fajnie powiedział jak Kaczyńskiego, Lecha znaczy, mieli chować na Wawelu, to on powiedział, że jak dotąd, to prezydenci Warszawy, to byli chowani w Warszawie, a nie w Krakowie. I to było super! Ale jeszcze lepiej powiedział o tej nekrofilii i pedofilii. Dobrze tak temu Kaczyńskiemu najpierw żałuje strasznie tego brata, chodzi w czerni (dobrze powiedział Kutz tej Jakubiak, żeby tak nie latała w tym czarnym ciągle, bo to tylko dla polityki robi, zakłamana jedna). No w każdym razie, że ten Kaczyński chodzi w czerni, a zaraz potem to się daje fotografować z wnuczką tego swojego brata to jest , proszę pana, nekrofil i pedofil. I ja to wiem, i pan mi nic nie będzie tutaj gadał ja takiego pedofila czy nekrofila to potrafię na kilometr wyczuć. U nas w bloku kiedyś mieszkał taki jeden, więc niech mi pan tu nie zaprzecza. A kto na profesora by śmiał podnieść głos, to niech się nawet nie waży! A marszałek Komorowski to bardzo ładnie wyglądał na tym miejscu katastrofy z panem generałem Jaruzelskim. Tacy dwaj prezydenci. Szkoda tylko, że się nie objęli tak, jak Putin z Tuskiem. To by było piękne. I to nie jest żadna nekrofilia i wykorzystywanie tamtej tragedii. Dlaczego? Bo tragedię wykorzystuje PiS i ten agresywny Kaczyński? Dlaczego? Co dlaczego? Niech pan nie będzie agresywny! Ja sobie nie życzę, żeby pan był taki agresywny, rozumie pan?! I ja dlatego właśnie zagłosuję na pana marszałka Komorowskiego! Żeby było mniej agresji z naszym życiu. I żeby nie wykorzystywano tej strasznej tragedii. http://migal.salon24.pl/179996,dlaczego-zaglosuje-na-komorowskiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
Gdy Rosół zgłasza Sobiesiakównę do konkursu, stanowisko, które ta ma zająć ciągle jeszcze pełni jeden ze współautorów wspomnianego wcześniej listu Piotr Gosek, a konkurs na stołek po nim nie został ogłoszony. 30 czerwca 2009 roku Minister Skarbu wykonujący uprawnienia Zgromadzenia Wspólników Totalizatora, powołuje dwóch nowych członków Rady Nadzorczej, jedną z nich jest Monika Rolnik, dyrektorka z Ministerstwa Sportu, znana także jako dziewczyna od Drzewka. Minister odwołuje też wbrew prawu (zgodnie z par. 18 umowy spółki, Zgromadzenie Wspólników może tylko zawiesić w czynnościach członka zarządu) członka zarządu Piotra Goska. 21 lipca 2009 roku Sobiesiaki chcą przejąć władzę w Totalizatorze Sportowym, poprzez obsadzenie wszystkich ważnych stanowisk swoimi ludźmi. 23 grudnia 2009 roku Generalny Dyrektor Kancelarii Premiera, Grzegorza Michniewicz popełnia samobójstwo. Nie zostawia listu pożegnalnego, ani nawet testamentu. Dziennikarze natychmiast w dniu śmierci Michniewicza otrzymują powiadomienie, że popełnił samobójstwo przez powieszenie. Od 4 stycznia 2008 roku był Dyrektorem Generalnym w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów a od 06.06.2008 członkiem Rady Nadzorczej strategicznej spółki Skarbu Państwa PKN ORLEN. 30 lipca 2009 roku na spotkaniu z ministrem Bonim i wiceminister finansów Suchocką-Roguską, Donald Tusk poleca pisanie nowych założeń do ustawy o grach. Wyrzuca do kosza niewygodną dla mafii hazardowej ustawę i efekt ponad rocznych prac. Robi to za plecami Jacka Kapicy, który nie uczestniczył w tym spotkaniu i jeszcze 26 sierpnia był przekonany, że projekt nad którym ponad rok pracuje jest nadal aktualny. W październiku 2009 roku niekorzystna dla hazardziarzy ustawa o grach jest w koszu i nie ma żadnej szansy, żeby weszła w życie w przyszłym roku. Trwają prace nad założeniami nowej ustawy, której zarys premier Tusk dostał od ludzi powiązanych z mafią hazardową. W ustawie, tuż przed oddaniem, pojawia się zagadkowy dopisek lub przez sieć Internet Mariusz Kamiński wylatuje w trybie natychmiastowym z CBA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
Nie ma policji nie ma przestępstw. Podczas, gdy wszyscy byli skupieni na świętowaniu Nowego Roku rząd nie próżnował. Ministerstwo Infrastruktury bez większego rozgłosu w mediach wprowadziło rozporządzenie dzięki, któremu każdy z obywateli Państwa jest inwigilowany. Na podstawie art. 165 ust. 1 ustawy wszyscy operatorzy lub dostawcy posiadają obowiązek przechowywania przez okres 2 lat wszelkich danych na temat połączeń w sieci GSM, w tym liczony czas połączenia, czy nawet lokalizacje danego urządzenia. By być w zgodzie z nowym rozporządzeniem, operatorzy muszą także zbierać dane o połączeniach internetowych oraz poczcie elektronicznej. Będą archiwizowane nie tylko identyfikatory użytkownika, ale również data i godzina każdego połączenia i rozłączenia z Internetem, a także przydzielone dynamicznie i statycznie adresy IP wykorzystywane w czasie połączenia. Do tych wszystkich danych będą miały dostęp m.in. prokuratura, policja i Urząd Skarbowy. Firmy telekomunikacyjne muszą też współpracować ze służbami specjalnymi, w tym Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Co istotne, nie jest do tego potrzebna zgoda sądu. Trwają prace nad umożliwieniem zdalnego przeszukania komputerów obywateli w projekcie nowelizacji polskiej ustawy o Policji. ABW, przejęte przez ludzi z WSI jest w pełni pod kontrolą ludzi powiązanych z Platformą. Kolejni oficerowie ABW popełniają samobójstwa. Następnym krokiem jest przejęcie polskiego internetu NASK i zablokowanie jego unowocześniania. Internauci niepochlebnie wypowiadający się o władzy Platformy są ścigani i przesłuchiwani. Platforma Obywatelska wpada na pomysł blokowania internetu. Rząd chce cenzurować internet, chińskie metody pod tymi hasłami powstaje ruch oporu przeciw nowelizacji ustawy hazardowej wprowadzającej rejestr stron zakazanych. Rząd Platformy będzie śledził ludzi wypowiadających się na forach internetowych. Rzeczpospolita alarmuje: Wcześniejszy plan Komendy Głównej Policji oraz MSWiA chyba jednak nie upadł i w dalszym ciągu jest rozważany. Chodzi o projekt nakazujący właścicielom stron internetowych zbieranie i udostępnianie policji danych dotyczących internautów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
Następuje koniec internetowej prywatności. W najlepsze trwa zastraszanie prokuratorów. Donald Tusk przejmuje CBA, wyrzucając niewygodnego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, wraz z ludźmi którzy nie mieli powiązań z Platformą. Chcą go wsadzić. Oczywiście zarzuty prokuratorów to zemsta za wykrycie przez CBA licznych afer, w którą są uwikłani najbardziej wpływowi politycy Platformy. Zostają zamordowane kolejne osoby. Po czystce w CBA, współpraca Ludzi powiązanych z Platformą układa się z CBA znacznie lepiej. Powstaje plan wdrożenia projektu INDECT. Celem projektu jest automatyczne wykrywanie zagrożeń. INDECT w założeniach ma rozpoznawać twarze, wykrywać nienaturalne zachowania, analizować dane z kamer, mikrofonów, a nawet zdjęć lotniczych i satelitarnych. Ponadto INDECT w założeniach ma także śledzić Internet czyli fora dyskusyjne, serwery plików jak i indywidualne systemy komputerowe. Ludzie z otoczenia Tuska chcą zgromadzić największa na świecie bazę danych o Polakach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
Wszystko z blogoslawienstwem i przyzwoleniem Tuska Projekt PESEL 2 Urzędnicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji za 570 mln zł budują PESEL2, czyli nowy elektroniczny system ewidencji ludności. Będzie jak w Wielkim Bracie. Tyle że podglądani i śledzeni zaczną być nie bohaterowie reality show, ale wszyscy Polacy. Dalsza część raportu zostaje zablokowana do czasu dokładnego wyjaśnienia powiązań pomiędzy spółką BIATEL, przyszłymi przetargami na nowe dowody osobiste i systemem PESEL2. Wszystko zaczyna się już w 1989 roku, kiedy komuniści ściśle współpracujący z KGB kierując Bolkiem obalają komunistów. Po 1989 roku tworzą oni potężne układy biznesowe. Wyprowadzają pieniądze z PZPR do swoich Banków (BIG Bank). Uwłaszczają i prywatyzują pod siebie zakłady, fabryki i spółki. Przejmują media by łatwiej kierować opinią publiczną. Grupa o kryptonimie Basior przygotowuje się na przejęcie bogactw naturalnych kraju. Kieruje nią jeden z bardzo prominentnych polityków lewicy powiązany z grupą Bilderberga. Od 1990 roku Basior manipuluje informacją geologiczną. Powstaje prawo geologiczne i górnicze, które w Art. 12 stanowi: Ten, kto rozpoznał i udokumentował złoże kopaliny, stanowiące przedmiot własności Skarbu Państwa, oraz sporządził dokumentację geologiczną z dokładnością wymaganą do uzyskania koncesji na wydobywanie kopaliny, może żądać ustanowienia na jego rzecz użytkowania górniczego z pierwszeństwem przed innymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
Oznacza to, że wydanie koncesji na rozpoznanie zasobów jest równoznaczne z prawem do eksploatacji. Projekt nowego prawa geologicznego i górniczego zmierza do przejęcia wszystkich zasobów energetycznych przez organ koncesyjny Głównego Geologa Kraju w jednym celu przekazania tych zasobów bez żadnych przetargów w obce ręce. Dzieje się to z pominięciem interesu państwa, samorządów i obywateli, czyli obecnych właścicieli. W nowym prawie umożliwiono bezwzględnego wywłaszczenia z nieruchomości wszystkich właścicieli obecnych przez tego, który uzyskał koncesję na rozpoznanie i/lub eksploatację. Dobrym przykładem jest firma FX Energy (w FX Energy jest były wiceprezes PGNiG), która ma już tereny o powierzchni 8,5 tyś. km2, które może przejąć na minimum 50 lat wywłaszczając wszystkich obywateli. Coroczne Bilanse zasobów Kopalin (PIG) informują, że mamy zaledwie 150 mld m3 gazu i 19,5 mln ton ropy. Jednak w 2009 roku po przekazaniu zasobów gazu zaledwie jednej firmie (Chevron) okazuje się, że Polska przekazała 1000 mld m3 gazu. Następnie oddaje się Polskie zasoby gazu w ilości ok. 1,5 bln m3 (na ok. 150 lat zapotrzebowania obecnego Polski) za około 1% wartości. W prasie pojawiają się pierwsze artykuły mówiące o niebywałej wręcz grabieży. Polskie władze oddały prawa do wydobycia gazu łupkowego amerykańskim koncernom i to znacznie poniżej cen obowiązujących na świecie. () Już sam fakt, że licencje na wydobycie gazu łupkowego polski rząd odstąpił zagranicznym firmom, zakrawa na kuriozum w skali światowej. Wielu analityków wskazuje bowiem, że państwo uzależnione od dostaw tego surowca z jednego kierunku (tak jak Polska od Rosji) powinno własnoręcznie sprawować pełną kontrolę nad tak cennymi złożami, znajdującymi się na własnym terytorium. Tym bardziej, że w kraju działa wiele przedsiębiorstw, które dysponują odpowiednimi technologiami, zapleczem logistycznym i kadrowym, zdolnym do samodzielnego wydobycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
Sprawa odwiertów wywołuje także duże emocje za granicą. The Economist, w swej analizie pod koniec ubiegłego roku wskazuje, że polski gaz łupkowy może zmienić układ sił energetycznych w tej części kontynentu i uniezależnić gospodarkę polską. Doskonałym przykładem takiej konwersji w systemie dostaw tego surowca są właśnie Stany Zjednoczone, które po tym jak okazało się, że posiadają złoża łupkowe wystarczające na zaspokojenie potrzeb USA na 100 lat, przekształciły nawet swoje terminale LNG z importowych na eksportowe, tak by można było sprzedawać gaz za granicę. Aleksandr Miedwiediew, wiceprezes Gazpromu, na łamach Kommiersanta wyjaśnia: Kilka lat temu żadna z instytucji nie prognozowała szybkiego wydobycia surowca w Stanach Zjednoczonych. Dzisiaj wszystkie mówią o perspektywach wydobycia gazu łupkowego, które mogą radykalnie zmienić cały światowy rynek gazowy. Co w takiej sytuacji robią polskie władze? Koncernom, które planują odwierty w rejonach występowania gazu łupkowego, przyznawane są licencje po stawkach o wiele niższych niż te obowiązujące na świecie. Dziennikarze RMF FM docierają do umów licencyjnych jednego z takich przedsiębiorstw. Wynika z nich, że Polska dostanie w postaci opłaty licencyjnej góra 1 proc. przychodu z wydobycia gazu. Dla porównania w USA stawki te wynoszą 20 proc. Nawet przedstawiciele firm wydobywczych przyznają, że stawki te są bardzo niskie. W rozmowie z The Times jeden z nich podkreślił, że warunki finansowe w Polsce są wręcz najkorzystniejsze na świecie. Times przywołuje szacunki firmy Wood Mackenzie, według których zasoby niekonwencjonalnego gazu w Polsce mogą wynosić aż 1,5 bln metrów sześciennych. Podaje, że amerykański koncern ConocoPhillips ma w maju rozpocząć prace wiertnicze koło Gdańska. Gdyby zasoby Polski potwierdziły się, to oznaczałoby to wzrost potwierdzonych zasobów gazu ziemnego w Europie o 47 procent ocenia. Dlaczego licencje na wydobycie znalazły się w rękach takich firm jak, Exxon, Chevron, Conoco oraz BNK Petroleum czy San Leon Energy? W sumie w rękach amerykańskich firm jest w tej chwili najwięcej, bo aż ponad 30 licencji na odwierty. Amerykanie już rozpoczęli prace. Główny Geolog Kraju powtarza w mediach, że on tylko wydaje koncesję na rozpoznanie zasobów, co oznacza jednak rzeczywiste oddanie złóż na co najmniej 50 lat z uwłaszczeniem Ludzie, którzy nie znają prawa, nie podnoszą wrzawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
Jest to wielkie matactwo. Do roku 2027 Rząd podpisał umowę z Gazpromem. Do tego czasu możemy opracować technologię, mamy wszystko czego nam trzeba argumentował Prof. Jędrysek. Po co się tak galopować i oddawać wszystko Amerykanom? Prof. Mariusz Jędrysek, były Główny Geolog Kraju, w wywiadzie alarmuje, iż nie wolno wyprzedawać złóż gazu! Prezydent Lech Kaczyński pod koniec roku 2009 podejmuje próbę zablokowania wyprzedaży za bezcen gigantycznych polskich pokładu gazu międzynarodowym korporacjom. Wie, że jeśli tego nie zrobi Polska straci około 2000 mld zł i na zawsze już pogrzebie nadzieję na niezależność energetyczną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
OMC Profesor Bartoszewski zarzucil Kaczynskiemu nekrofilie Nekrofilię zarzucił Jarosławowi Kaczyńskiemu Władysław Bartoszewski, członek komitetu honorowego Bronisława Komorowskiego. Zarzut ten został sformułowany na łamach austriackiego dziennika „Der Standard. Jeśli Jarosław Kaczyński a to zaczęło się już w ostatnich dniach będzie wykorzystywał wielką stratę, jaką poniósł, jako argumentu wyborczego, to będę musiał powiedzieć: Jestem zarówno przeciw pedofilii, jak i nekrofilii wszelkiego rodzaju powiedział Władysław Bartoszewski w wywiadzie dla austriackiego dziennika „Der Standard. Na pytanie o to, kto zadecydował o miejscu pochówku pary prezydenckiej, odpowiedział: Szuka się go do dziś. Formalnie arcybiskup krakowski. Historyk wychwala w rozmowie także Bronisława Komorowskiego. Pytany o możliwość wybrania go na prezydenta, mówi: Byłaby to dla mnie szczęśliwa decyzja, nie tylko z powodów oszczędnościowych. On jest konserwatywnym liberałem, z naciskiem na oba słowa. To dobrzy ludzie, których można porównać z Kirchschlgerami [byłym prezydentem Austrii i jego żoną przyp. red.]: solidni, spokojni, wyważeni, odpowiedzialni, związani z narodem. Dzień później „Gazeta Wyborcza dała możliwość wytłumaczenia się Polakom z kompromitujących historyka słów. Obawiam się, że słowa, których użyłem jako przenośni, mogą zostać niefortunnie zrozumiane! Określenia te należy rozumieć tylko jako metafory, a nie jako etykietki! mówił Bartoszewski. Nie zauważyłem, żeby kandydat SLD powoływał się na przesłanie niebieskie Szmajdzińskiego czy Jarugi-Nowackiej. Nie zauważyłem, żeby ktoś z PO powoływał się na przesłanie pani redaktor Bochenek z Katowic. Nie zauważyłem, żeby pan Pawlak powoływał się na posłanie zza grobu dwóch posłów PSL. Czyli oni nie uprawiają nekrofilii. Jeżeli ktoś uprawia, to on wie, że uprawia dodaje. Wyrażający w rozmowie z „Der Standard szczęście z ewentualnego wyboru Komorowskiego na prezydenta były więzień Auschwitz tak mówi o swoim udziale w komitecie honorowym marszałka sejmu: Nie prowadzę kampanii żadnej partii, a jak będę głosował, to inna sprawa, o tym będę potem mówił. Ten zydowski krzykacz powinien juz zamilknac.Na zawsze. Jemu sie wydaje ze jest Bogiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan Pisman
ABW opublikowała na swojej stronie oświadczenie będące odpowiedzią na blogowy wpis Jadwigi Staniszkis, oraz liczne pytania i wątpliwości jakie wzbudził artykuł w Rzepie na temat przeszukania sejmowych pokoi tragicznie zmarłych posłów. Nie wiem, może ja jestem przewrażliwiona, ale po tym oświadczeniu mam jeszcze więcej pytań. I dopiero teraz nabieram pewności, że coś tu strasznie śmierdzi. Rzeczpospolita: Samolot z prezydencką parą na pokładzie rozbił się pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. o godz. 8.56. Po godzinie 12 w Hotelu Sejmowym zjawili się funkcjonariusze ABW. Weszli do pokojów tragicznie zmarłych parlamentarzystów, aby zabezpieczyć rzeczy osobiste, na których był materiał genetyczny niezbędny do identyfikacji zmarłych. ABW o swojej akcji nie poinformowała rodzin ofiar. Te o przeszukaniu dowiedziały się dopiero w poniedziałek, 12 kwietnia, na spotkaniu w hotelu przed odlotem do Moskwy (rodziny poleciały rządowym samolotem). Taką informację przekazał minister Jacek Cichocki (odpowiedzialny w Kancelarii Premiera za służby specjalne red.) mówi osoba, która była na spotkaniu. Informacje te potwierdza Rz Jerzy Smoliński, asystent marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. Pracownicy Domu Poselskiego byli przy zabezpieczeniu przez funkcjonariuszy ABW rzeczy osobistych, takich jak grzebienie czy szczoteczki do zębów mówi. Podkreśla, że wszystko odbyło się na prośbę Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie badającej smoleńską tragedię. ABW tuż po tragedii weszło do hotelu sejmowego. Jak ustaliła Rz, zabezpieczone tam DNA wysłano do Moskwy w poniedziałek, 12 kwietnia, po godz. 10. Oświadczenie ABW: W dniu 11 kwietnia 2010 roku Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wydała zarządzenie o powierzeniu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Żandarmerii Wojskowej czynności w zakresie zabezpieczenia materiału porównawczego i próbek do badań DNA, umożliwiających identyfikację ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Na podstawie tego zarządzenia, w dniach 11-13 kwietnia br. ABW realizowała czynności procesowe. W tym czasie, wspólnie z Żandarmerią Wojskową, zabezpieczono materiał od krewnych 91 ofiar katastrofy. Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie pobierali materiału porównawczego niezbędnego do identyfikacji ciał Zbigniewa Wassermanna i Janusza Kurtyki. Nic mi się tu nie zgadza. Przede wszystkim nie zgadzają się daty. Według Rzepy, której wersję potwierdził asystent Komorowskiego, ABW weszła do hotelowych pokoi posłów już 3 godziny po katastrofie, czyli 10 kwietnia. Tymczasem z oświadczenia ABW wynika, że zarządzenie na mocy której miała to robić nosi datę dzień późniejszą, same zaś czynności zostały wykonane w dniach 11-13 kwietnia, czyli według ABW rozpoczęły się dzień po tym jak ABW weszła do poselskich pokoi. I polegały na pobraniu próbek od krewnych ofiar, czyli raczej nie z pustych pomieszczeń, bo ten fragment oświadczenia brzmiałby inaczej. Czy tylko ja mam wrażenie, że mowa o dwóch różnych rodzajach wizyt? Najpierw, wkrótce po katastrofie, ABW weszła do pokoi hotelowych posłów, rzekomo po ich rzeczy osobiste potrzebne do identyfikacji, a potem, następnego dnia, zaczęła się kontaktować z krewnymi 91 ofiar, żeby od nich pobrać próbki. Problem w tym, że jeśli faktycznie była w pokojach posłów 10 kwietnia, zarządzenie na mocy której miała pobierać próbki DNA zostało podpisane dopiero dzień później. Po co więc naprawdę odwiedziła poselskie pokoje? Czy prawo w ogóle zezwala aby służby specjalne przeszukiwały pokoje chronionych immunitetem parlamentarzystów bez żadnego nakazu? Coś tu śmierdzi. Podobno przeszukania zostały udokumentowane protokołami. Jeśli ABW zależy na oczyszczeniu się z podejrzeń, musi podać bardziej wiarygodne wyjaśnienia, a najlepiej pokazać kwity. U kogo była, na jakiej podstawie prawnej, co zabrała i kto przy tym był. W przeciwnym razie smród zostanie. A smród jest tym większy, że to już nie jest tylko relacja z drugiej ręki Jadwigi Staniszkis, oto co pod jednym z wpisów napisała Agnieszka Romaszewska. Agnieszka Romaszewska: To, ze ABW po coś wchodziła to pewne. Choć nie mam pojęcia po co. BYŁAM PRZY TYM jak do jednego z posłów PiS, z którym akurat rozmawiałam o przygotowaniach do uroczystości pogrzebowych Krzysztofa Putry dzwoniła żona św. pamięci Wassermana i to mówiła. (kapitaliki za oryginałem) ABW oświadcza, że nigdzie i po nic do żadnego lokalu Wassermanna nie wchodziła, oświadcza nawet, że jej funkcjonariusze nie pobierali materiału porównawczego niezbędnego do identyfikacji ciał Zbigniewa Wassermanna i Janusza Kurtyki, co zresztą jest dosyć dziwne bo niby dlaczego akurat od rodzin tej dwójki materiał porównawczy nie został pobrany, tak jak od rodzin pozostałych 91 ofiar? To zdanie z oświadczenia ABW jest jednak bardzo cenne, bo jeśli ABW nie chciała i nie pobrała od rodziny Wassermanna lub z jego mieszkania żadnych próbek DNA, a uda się dowieść, że odwiedziny miały miejsce, będzie jasne, że nie miały nic wspólnego z czynnościami niezbędnymi do identyfikacji zwłok. Powróci zatem pytanie, czego ABW szukała w mieszkaniach zmarłych, jeśli nie DNA. W pamiętnym wywiadzie Moniki Olejnik z Pawłem Kowalem, padła dość ciekawa wypowiedź. Dziennikarka strofowała biednego Kowala, żeby jego koledzy powstrzymali się od opowiadania o pieczętowaniu przez ABW gabinetu Szczygły w Pałacu Prezydenckim. Nie dlatego, że uważała te informacje za nieprawdziwe, ale dlatego, że ABW wykonuje swoje obowiązki. Monika Olejnik: Skoro pan mówi o jednej z koleżanek, panie pośle, to niech pan też upomni swoich kolegów posłów, ale proszę posłuchać, upomni swoich kolegów posłów żeby nie chodzili po korytarzach sejmowych, nie mówili dziennikarzom, że ABW wpadło do pałacu prezydenckiego i pieczętuje pokój Aleksandra Szczygły, bardzo bliskiej mi osoby, która co tydzień przychodziła tu, do radia, bo doskonale pan wie, że ABW wykonuje swoje obowiązki, więc należy powstrzymać emocje ze wszystkich stron. Zbyt wiele poważnych osób powtarza te informacje, żeby je można było odrzucić tylko na podstawie oświadczenia ABW, tym bardziej, że jest ono niespójne z dotychczas znanymi faktami, a kwit na podstawie którego rzekomo ABW rozpoczęło swoje czynności powstał dzień po tych czynnościach. I ta rozbieżność dat wymaga pełnego wyjaśnienia, bo wygląda na to, że oświadczenie ABW odnosi się do jakichś innych czynności niż te opisane w Rzepie. Powtarzam zatem pytania. Kto, kiedy, na jakiej podstawie prawnej i po co wszedł do sejmowych pokoi chronionych immunitetem poselskich parlamentarzystów, co z nich wyniósł i kto był świadkiem tych czynności?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez swojej wiedzy i zgody
gdzieś słyszałam, że stokrotka nie jest tylko agentem. podobno jest oficerem. to by wyjaśniało z jaką bezczelnością przeprowadza wywiady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez swojej wiedzy i zgody
komorowski konserwatywnym liberałem?! dobrze wiedzieć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" "Według Donalda Tuska, jeżeli rzeczywiście PiS zmieniło retorykę, to zyskają na tym wszyscy, jednak: - Kampania PiS to nie jest raz na tydzień uśmiech pani Joanny Kluzik-Rostkowskiej na konferencji prasowej. Kampania PiS to Pospieszalski. To będzie istota tej kampanii - mówił premier." " Tusk trafił w samo sedno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pospieszalskich są już miliony
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jezeli PiS to Pospieszalski
to PO kojarzy mi sie z Drzewieckim, Chlebowskim,i innymi Rosołami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez swojej wiedzy i zgody
tak wszyscy, którzy są przeciwko PO i Komorowskiemu są źli i niewychowani. nie rozumiem jak można ich nie lubić. przecież oni tyle dobrego dla Polski robią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Politycy złożyli kwiaty
pod Pałacem; nie było PO i Lewicy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×