Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Do zatroskanego pytajnika :o No cos ty... to nie ja o tej swini... to George Bernard Shaw... Taki slynny Irandczyk... no wiesz oskara dostal i nobla i wiekszosc ludzi go kojarzy... Tym zdaniem wyrazil swoja opinie na temat dyskusji z grafomanami i dyletantami. A ty pomyslalas, ze on to kierowal sam do siebie? No cos ty ??? 😴

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siodemko, Wyslalam kilka razy . Przeszel tylko na adres bez tej koncowki < br/> Jak wysylam z koncowka to dostaje wiadomosc, ze mam blad w adresie. Jak ja kocham technologie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyslalam. No i co masz? Jak nie dostaniesz nic do godziny, to ci podam moj adres... moze tobie pojdzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :-) ?
Consekwencjo Wiem czyj to cytat, dobrze, ze wyjasnilas wszystkim. To niezmiernie istotne. Po prostu pomyslalam, ze albo ostrzegasz przed rozmowami z Toba albo ukrylas za cytatem z Bernarda niechec do osob, z ktorymi trudno sie dogadac ;) Jedno i drugie byloby przykre. Teraz rozumiem. "Człowiek rozsądny dostosowuje się do świata. Człowiek nierozsądny usiłuje dostosować świat do siebie. Dlatego wielki postęp dokonuje się dzięki ludziom nierozsądnym. Reasonable people adapt themselves to the world. Unreasonable people attempt to adapt the world to themselves. All progress, therefore, depends on unreasonable people. (ang.) " George Bernard Shaw Trzymaj sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :-) ?
Consekfencjo znaczy sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hey pytajnik :D A czy ty jestes rozsadnym, czy tez nierozsadym czlowiekiem? Bo cos nieprzejrzyscie sie okreslasz. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstelacja
Te wszystkie punkty, i caly opis, pasuje do niego, prawie 2 lata z nim. dzis przeszedl samego siebie. powiedzial ze to koniec, bo ja jestem - no i tu rozne epitety na mnie, bycie kurwa (tak mnie nazwal) wedlug niego to malo, podobno doje z niego kase i wykorzystuje jak sie da, grozil mi strasznie, wyzywal okropnie, mowil, ze jak nie bede posluszna i nie bedzie po jego mysli, to bedzie mnie lal ile wlezie. jutro wiem ze zadzwoni, i powie ze wypil, i nie pamieta nic. albo ze pamieta, i ze to ja jestem wszystkiemu winna. wszystko jest pod jego humory, wszystko jest pod niego, wszystko mu przeszkadza(jak upadnie mu widelec juz trzaska kuwami i wyladowuwuje wszystko na mnie), i ciagle zyje praca, w kolko jeden tylko temat jest praca. wynajduje klutnie i mowi ze to moja wina, ze wszystko przeze mnie. przeraza mnie bycie z nim, nie moge sie odezwac, boje sie wypowiedziec swoje zdanie (ja, kiedys odwazna...). chyba sprowadzil mnie do takiego stanu, ze psychologa bede potrzebowala. wiem ze jak z nim zerwe zrobi mi i mojej rodzinie pieklo, bo jest czlowiekiem szanowanym a taki naprawde nikt go nie zna... ja mialam wobec niego plany powazne, no wlasnie, mialam... jest starszy ode mnie, jego rodzina jest szanowana, moja jest tzw. szara. dlatego z nim jestem nadal. nie robimy nic razem procz jednej rzeczy. nic mu nie pasuje, jak jem, co jem, jak sie ubieram, co pije, jak lykam!!! jak trzymam lyzke, itd. o moich planach nie wspomne. nie raz mi grozil, dzis przeszedl samego siebie. jest strasznie agresywny, rzuca rzeczami.chce miec nad wszystkim kontrole. nie uderzyl mnie nigdy, ale lapanie za nadgarstki bylo i trzymanie z calej sily. nie mieszkam z nim. chce isc na studia, daleko stad, i uciec, od niego. skonczyc to. i tak wiem, ze rozwali sie bo on nie chce slyszec o studiach tam gdzie chce, a ja nie mam zamiaru zrezygnowac z tego. jest starszy ode mnie. z jednej strony, gdy jest spokojny, jest w miare normalny, z drugiej ja robie wszystko by go nie urazic, by sie niezdenerwowal,, bo wtedy jest pieklo. sa chwile gdy normalnie moje ja cos powiedziec zasugerowac wypowiedziec swoje zdanie. czasem az lubie z nim przebywac, bo jest taki normalny, kochany, nienarzekajacy. czasem inaczej na niego patrze, inne mam uczucia. lecz ciagle jest strach, ze jest dobrze, a zaraz bedzie znowu to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstelacja
dodam, ze nie moge sie ladnie ubrac, nawet gdy ide do niego, bo wydziera sie ze stroje sie i ze chce sie innym podobac. pomijam to, ze ciagle mysli ze mam innego, jak tel. nie odbieram, to juz jest awantura nie z tej ziemi. i ze ciagle sie wywyzszam wedlug niego... studia ? po co ci studia! my nawet nie bedziemy miec kuchenki mikrofalowej, bedziesz czekala na mnie z obiadem, prala sprzatala gotowala i domem sie zajmowala - jego slowa. zobaczysz, a sprobuj sie tylko sprzeciwic, to pokaze ci gdzie twoje miesce. i naduzywa alkoholu, ze mna nie wychodzi nigdzie, bo niby zbiera pieniadze, a nie ma weekendu ani tygodnia, zeby nie wypil, no mowi rzecz jasna, ze to moja wina, ze przeze mnie przez nerwy ktore mu robie. milcze - zle, mowie - zle. z kumplami ma za co wyjsc wypic zjesc, a jak ja chce cos zaproponowac (chcialam ja placic) to nie, bo nie mama na co kasy wydawac lub ty nie masz na co wydawac/ za duzo pieniedzy masz? tego typu rozmowa jest :( niestety, na wodke ma, i mu pow. ze na wodke masz a na wyjscie ze mna nie masz to wydarl sie ze robi na to i ze ma prawo wypic. mowilam mu o wyjsciach z kumplami i czy wstydzi sie ze mna wychodzic to powiedzial ze nie. na poczatku naszego zwiazku wypisywal z innnymi przez pare miesiecy ( przyp. odkrylam ) to wybaczylam mu to. z ciezkim sercem, choc wiedzial co przeszlam przed nim z bylym facetem. seks ? co ty myslisz ze bedziesz mi udzielac ?!!! myslalam ze padne trupem jak to uslyszlam. wiem, ze jego rodzina sie mnie wstydzi, ze smieja sie ze mnie i mna gardza, a jak ja przyjde to albo stroja fochy albo mili az by w d. wlezli;/ ja sie stalam, wychodzialm z siebie, nieraz na granicy ponizenia, a on wszystko to olewal, przemilczal, nie wiem co myslal jak go pytalam to niby przytakiwal, ale nie widzialam radosci. za bardzo pokochalam, za bardzo sie odalam, za bardzo pokazalam sie i to byl moj blad. nigdy wiecej. mam dosc, 2 zwiazki spie*olone, 2 psychopatow, szkoda slow. nigdy wiecej. wole byc sama, zdecydowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
konstelacja 🌻 Skoro ten schemat sie powtarza ( 2 toksyczne zwiazki) to może zastanów sie proszę,, dlaczego Ty wybierasz takich facetów? Jakie schematy Ty powtarzasz? Czyje zachowania naśladujesz? I dlaczego to robisz? Jeśli pozostawisz to tak jak jest, to z dużym prawdopodobieństwem następny facet też będzie zły. A wyjdziesz za tego, z którym zajdziesz w ciążę. I to będzie przypadek, czy będzie to ten najgorszy z nich, czy ten najmniej toksyczny. Jeśli powtarzasz zachowania np. z dużym prawdopodobieństwem mamy i babci, to masz tylko jedną drogę. ZMIENIĆ SIEBIE. Bo tylko na to masz wpływ, na siebie. Jego zostaw w spokoju, to dorosły i uksztaltowany człowiek, nie zmieni się, a przynajmniej nie dla Ciebie. Ale Ty możesz się zmienić i po zmianie, zaczniesz wybierać innych, zdrowszych facetów. Wtedy, kiedy i Ty będziesz zdrowsza. Namawiam Cię do chodzenia systematycznego do psychologa, do zmierzenia się z Twoim dzieciństwem, ze schematami wyniesionymi z domu. Zacznij czytać np. " O kobietach, które kochają za bardzo". Wejdż na stronę www.kobieceserca.pl - tam znjdziesz morze informacji i rad. |No i zostań z nami. Prawie każda z nas ma takie doświadczenia jak Ty. Nie jesteś oryginalna :D Ale da sie z tego wyjść. Możesz mi wierzyć na słowo, bo ja także to znam. Siódemko 😍 Świetnie, że jesteś tutaj. I najważniejsze, że zaczynasz zdejmować zbroję "sztucznie zadowolonej i szczęśliwej osoby". Nie można sobie czegoś wmawiać i liczyć na to, że tak się stanie. Wiem, że wiele poradników tak każe. Ale to nie jest, moim zdaniem, dobra droga. Trzeba dopuszczać do siebie wszystkie uczucia, także te niemiłe. Wtedy, pewnie po dlugim czasie, zadowolenie będzie autentyczne, bo wypływające z wewnątrz. ale nie szczęście. Bo zadowolonym mozna być, a szczęśliwym tylko się bywa. :D Chyba, że jest to choroba dwubiegunowa. Wtedy te krańcowe stany są normalne i wypływające z wewnątrz. Zaufaj Consekfencji 😍 Ona się na tym zna. Najważniejsze, to szczerze i uczciwie zajrzeć w siebie i przyjąć to, co tam jest. Z miłością :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstelacja
pomyślałam, o tym jakie zachowania ja mogę powtarzac. w obu zwiazkach dalam odczuc im, ze mi zalezy, pokazywalam to. byly byl klamca, perfidnym, mial z tym problem byl nalogowym klamczuchem ktory w koncu mnie zdradzil i przynzal, ze sam juz nie wie gdzie prawda, a gdzie nie. obecny ? jemu dalam poznac ze mi zalezy, pokazywalam to, staralam sie. chyba tez dalam poznac po sobie moje slabosci, i oni we dwoje to wykorzystywali, szczegolnie ten drugi to teraz wykorzystuje. z tym pierwszym nie bylam nawet roku, i o dziwno szybko przecierpiala, a z tym drugim za szybko w zwiazek chyba weszlam. mowi ze jestem kurwa, na jakiej podstawie ? na takiej ze on byl moim pierwszym -,-... uwaza ze jestem materialna dz. dlaczego ? bo mam staly dochod, a co on mi kupi za to mu oddaje lub chce oddawac zeby nie bylo zadnych niejasnosci. uwaza ze wszystkie kobiety to ku. i hu. oprocz jego matki, z ktora chce zamieszkac ( wtedy "my" bysmy zajmowali maly ciasny pokoik a jego matka 2 inne pomieszczenia w tym wielki pokoj. i wszystko po ich mysli, nic po mojej, nawet w najmniejszych najblachszych szczegolach jakie mozna dokonac teraz (przyklad : jaki kubek wybrac i jak podpalic kuchenke - zeby bylo po jego mysli). kupilam buty ostatnio, powiedzial ze sie z nim nie licze, bo kupilam je sama ! choc wiedzial ze je chce kupic bo podobaja mi sie, jemu nie, awantura ze jemu sie nie posobaja. a jak on sam sobie kupuje rzeczy ktore mi nie podchodza jest dobrtze, bo to on w tym bedzie chodzil. ostatnio zaczal sie tez o moja bielizne czepiac. jego matka jest hm, otyla? ze spora nadwaga ? ja mialam problemy z waga, schudlam, a teraz on probuje mnie utuczyc i jego rodzinka takze, to sie wydaje niedorzeczne, ale skoro zaprasza mnie na obiad, a ja odmawiam np. ziemniakow bo nie moge ich ze wzgledow zdrowotnych lub bialego chleba na kolacje gdy on je, to jest awantura, bo nie jem tego co on chce, choc lekarz wyrazn ie mi powiedzial ze nie moge. kurczak - zdejmuje z niego skore i nie smaze, a gotuje, choc odmawialam bo nie bylam glodna, nalozyl mi obiad - ziemniaki kurczak smazony ze skora, wiec obralam tego kurczaka, to wypominal mi ze bidy nie znam i ze mam wpie. wszystko bo tak nie bedzie, i nie pomagaja tlumaczenia mowienia ze nie moge tego jesc. gdzie popelnilam blad ? pokazalam milosc, to bylo moim bledem chyba. Zanim go poznalam, bylam otwarta do ludzi, mialam swoje zdania, on sprawil ze poczulam sie jak nikt wazny, dawal mi odczuc, ze jestem "podgatunkiem". oczywiscie dzialo sie to z czasem, mowilam mu zeby tak nie robil, ale bylo coraz gorzej. do pracy powiedzial ze nie pojde w przyszlosci, bo beda tam obcy faceci, koledze na ulicy czesc powiedziec nie moge, bo robi ze mnie czarna owce przed rodzina ze nawet z kochankami na ulicy sie nie kryje. mam marzenie, by wyjechac stad, i nie wrocic, ani do rodziny, ani do niego, i wiem, ze ze niedlugo sie to spelni. nie bede tu wracala. odetne sie od wszystkiego tak jak chcialam. on sie nie zmieni, to ja mam sie zmienic - jego slowa. ja mam sie zmienic pod niego, bo chce mna kontrolowac, nawet jak spuscic wode w ubikacji (wtedy zrozumialam po tym zdarzeniu, ze z nim naprawde jest cos nie tak skoro o takie rzeczy sie czepia). twierdzi ze z niczym sobie nie poradze, niszczy moja kiedys wysoka samoocene i samoakceptacje. poczytam te linki, dziekuje, i zostane z wami. dziekuje za cieple slowo 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anuszka1
Konstelacjo! Proszę, zostaw go... nie macie jeszcze dziecka, ślubu, wspólnego mieszkania...Potem będzie o niebo trudniej! Tacy jak on to osobnicy z nieprawidłową osobowością, psychopaci. Nigdy się nie zmienią, nie pomaga nawet psychoterapia. Zobacz jak on Cię teraz traktuje, gdy nie jesteś jeszcze jego żoną, a pamiętaj, że po ślubie jest gorzej, bo puszczają wszystkie hamulce i trzeba już się maskować. Nie zadawaj pytania, co zrobiłas nie tak. To nie Twoja wina, to on ją w Tobie wywołuje, byś nie potrafiła od niego odejść. Kochana, podaruj sobie nowe zycie, fajne, spokojne. Naucz się byc bez faceta, odbuduj własne poczucie wartości, wtedy jest szansa, ze kolejny, ktorego wybierzesz, nie bedzie psychopatą. Tez polecam "Kobiety, ktore kochają za bardzo" i "Dlaczego męzczyzni kochają zołzy". Głowa do góry, dasz radę:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Konstelacjo! Ty juz dobrze wiesz co robic - wiac jak najdalej od takiego toksyka. A potem, jak juz sie odetniesz od niego i psychicznie i fizycznie - powazna terapia. Zeby to sie juz nigdy w twoim zyciu nie powtorzylo. Zebys nie dawala zgody natakie traktowanie Cie. I tutaj, mam wrazenie, tkwi blad. Ty im przyzwalasz. Dlaczego? Skad sie to bierze? Bo w miare zdrowa kobieta po uslyszeniu nawet 1/5 takich tekstow jakie on ma do Ciebie - odwrocilaby sie na piecie i zamknela drzi z drugiej strony (albo jemu wystawila walizki). Sek jednak w tym, ze toksyk wybiera osobe ktora bedzie mogl sie "pozywic" mentalnie, boi sie tych zdrowych, ktore by mu sie gnebic nie daly. Ty masz w sobie cos co tych toksykow przyciaga. I z tym nalezy wziac sie za bary. To mozesz i potrafisz zmienic. My tu wszystkie na jednym wozku jedziemy, jechalysmy albo jechac bedziemy ;) Pierwszy krok zrobilas - opowiedzialas o tym, ubralas w slowa. Podzielilas sie swoim cierpieniem. Teraz mozesz spojrzec na to z troszke innej perspektywy. Ale nie zapominaj jednego: NIKT NIE MA PRAWA CIE KRZYWDZIC! Jesli on cos mowi a Ty czujesz ze Ci przykro, boli Cie to - to nie tlumacz go ze "nie wie co mowi" albo "nie chcial tego powiedziec" - bo jakby nie chcial to by nie powiedzial a skoro nie wie co mowi to jego miejsce jest na oddziale w psychiatryku. Masz prawo do odczuwania bolu i cierpienia bo jego slowa sa karygodne i ponizajace! Jak je czytalam to az mna trzeslo. A kiedys podobnie pozwalalam na wiele. Czesc byla w tym strachu ze jak sie postawie, jak powiem ze mnie to sprawia przykrosc albo zabronie tak do siebie mowic to nastapi eskalacja ataku na mnie i skonczy sie o wiele gorzej. Wynioslam to z domu bo tak bylam wychowana. teraz wiem, ze to zabijalo mnie sama i szacunek do siebie. Przyszlam na to forum w podobnym stanie jak Ty. Zdezorientowana, przerazona, nie widzaca rozsadnego wyjscia. Dzis jestem juz w separacji z toksycznym mezem, wkrotce przeprowadzam sie do wlasnego domu i juz nic z nim nie bede miala wspolnego. Nie chce. Po co. A uwierz mi ze kosztowalo mnie to bardzo wiele dopoki nie zrozumialam ze moge zmienic wylacznie siebie a jego zaakceptowac takim jakim jest - toksycznym, agresywnym, grubianskim. I jak to do mnie dotarlo to zapytalam siebie: czy chcesz zyc z kims takim? Masz prawo wyboru, mozesz wybrac rozstanie. Zawsze ponosi sie jakies koszty i ja je wzielam pod uwage. Mimo iz nadal "nosze zalobe" po samochodzie (zamienilam na mniejszy z rozsadku, raz ze jest kryys i benzyna droga a dwa: nie wiem jak sie beda rozkladac koszty w nowym miejscu - i wole za jakis czas, jak mnie bedzie stac, wrocic do wiekszego samochodu a na razie takim tez pojezdze ;)) i oplacilam koszty separacji. Spokoj jest wart wszystko. Konstelacjo! Nikt nie ma prawa narzucac Ci co masz ubierac i jesc! Jestes wolnym czlowiekiem i walcz o siebie. Zaslugujesz na szacunek i spokoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze to zabawnie zabrzmi - ale ja sobie zachowalam te nagrania z awantur, jakie maz (juz eks) urzadzal mi w trakcie malzenstwa. I jak mi sie zachce nowego zwiazku to sobie takiego clipa puszcze... Zeby wiedziec i miec sie na bacznosci. Moja wolnosc i niezaleznosc zbyt wiele mnie kosztowala zeby dac sie omamic kolejnemu toksykowi. Ja juz widze jak moj eks bajeruje na internecie jakies kobitki, niech mu bedzie na zdrowie bo dzieki temu inni maja spokoj. A mnie mowi ze taka czy inna tak mu wspolczuje - oj, jakie niebozatko, zona odchodzi, wyprowadza sie a on taki biedny sam zostanie :D Smiac mi sie z tego chce. I tutaj wyraznie widac ze on stanal w miejscu przez te wszystkie lata, nic nie zrobil, nie rozwinal sie ,nie popracowal nad soba - a ja jestem juz w zupelnie innym swiecie. W przyszlym tygodniu wplacam pozostala kwote za dom i bede realizowac oplaty cywilno-prawne. Po 20 maja moge sie wprowadzac (chyba ze data sie zmieni o mniej wiecej tydzien). Przegladam ogloszenia meblowe itp - nie bede sie szarpac a sa wyprzedaze w magazynach, to samo mozna za pol ceny dostac. Znajomy bardzo chetnie za cene paliwa przewiezie co trzeba. Mam tez przyjaciol z duzym autem i tez mi moga cos dowiezc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A propos krzywd... przypomnial mi sie film "Wybor Zofii" - arcydzielo pod kazdym wzledem - opowiadajacy wlasnie o takich nieopisanych traumach i ich implikacjach w pozniejszym zyciu. Nie wiem czy polecic do obejrzenia bo film jest bardzo depresyjny, emocjonalnie drenujacy. Opowiada rownolegle historie: jedna z terazniejszosci: kobieta-emigrantka z Polski, Zofia, w jakims idiotycznym, mocno toksycznym i bolesnym zwiazku z Zydem majacym obsesje antyfaszystowskie, niezrownowazonym psychicznie i emocjonalnie. I druga historia - przeszlosc Zofii. Jedno wynika z drugiego: jej zycie i jej zwiazek. Wychowana przez surowego, wymagajacego ojca-profesora UJ, zdeklarowanego antysemite; potem zamezna w mlodym wieku z jego asystentem, dwojka dzieci - w poczatkach wojny jej ojciec i maz zostaja aresztowani i zabici przez Niemcow (slynny pogrom profesorow UJ), Zofia wraz z dziecmi wyjezdza do Warszawy, tam poznaje mezczyzne zwiazanego z ruchem oporu. I to staje sie przyczyna wywiezienia jej i jej dzieci do Oswiecimia. Zofia jednak zna kilka jezykow, w tym doskonale wlada niemieckim. Chce sie ratowac, probuje rozmawiac z oficerem na rampie, wytlumaczyc ze jest tu przez pomylke... On jednak kaze jej wybierac - i ten wybor zawazy na calym jej zyciu, na poczuciu winy ktore nigdy jej nie opuscilo i na godzeniu sie na wszystko co niesie los. jej zwiazek z Nathanem ma w sobie cos ze zwierzecego przetrwania, tkwi przy nim, troszczy sie o niego mimo iz ten czlowiek straszliwie ja rani, pustoszy jej dusze okropnymi slowami. Ale potrafi byc nad wyraz troskliwy, pomogl wyjsc jej z choroby i depresji w jakiej byla po przyjezdzie do USA. Zapewnil jej godziwe, dostatnie zycie - ale pelne niepewnosci, szarpaniny, obelg, awantur, rozstan... te emocje wylewaja sie z ekranu, momentami filmu nie da sie ogladac. Przed samym koncem jest chyba jedna z najbardziej wstrzasajacych scen w kinematografii (ktora przycmiewa nawet slynne odeskie schody z "Pancernika Potiomkina") - scena ktora bez taniego sentymentalizmu ale z czystym realizmem rozdziera na strzepy serce. Film uchronil sie przez melodramatyzmem i to dzieki Meryl Streep (otrzymala za te role Oscara), ktora zagrala tu Zofie - Polke, i nawet mowi bardzo ladnie po polsku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill 😍 Pięknie opisałaś "Wybór Zofii". to dla mnie jeden z najlepszych filmów. I rzecz dziwna i bardzo rzadka, książka jest też świetna. Ale film nie spieprzył wrażeń książkowych. A rola Meryl Streep jest chyba jej życiowa rolą. Arcydzieło. Ciekawe, ile zapamietałas i wyniosłas z tego filmu. Dla mnie novum - poczucie winy za czyn z przeszłości i w związku z tym godzenie się na marność związku, życia. Ja tego nie widzialam.?????? To jest przecież właśnie moje życie. Widać najtrudniej zobaczyc belkę w swoim oku. Dzięki Oneill :D Wczoraj opowiadałam o tym filmie mojemu synowi, ale w wersji o niebo uboższej. Wiem, co bedę oglądać z synem w przyszłym tygodniu, jak córka wróci z wycieczki do Włoch. Jej też to sie przyda, szczegolnie z wyjaśnieniem Twoim, Oneill.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stalowe magnolie jesteście
nie jestem w zwiazku bo to by było chore z mojej strony zeby byc w zwiazku seksualnie psychicznie wynaturzonym i jeszcze przez partnera to by jeszcze był homoseksualny molestujacy i psychiczny to psychiatra by zgłupiał przy mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstelacja
nie odzywa sie, choc wiem , ze jest na komputerze, siedzi w internecie. mam chociaz spokoj, lecz bedzie awantura, ze sie nie odezwalam "nie raczylam sie odezwac". jestem dda, ale sama nie pijaca ani nie palca (nawet gdy sa czyjes imieniny urodziny, po prostu wyrzeklam sie tego) i on uwaza ze tylko czekac az ta zaczne sie staczac, jego rodzina tez na to czeka, nawet mowili, przy mnie ze to mnie nie obejdzie, a ja z nim - obecnym, jestem tylko by doic z niego pieniadze i jak to okreslono "wspiac sie wyzej na drabine spoleczna, tzw. zeby sie ustawic" choc jego rodziona sama pieniedzy nie ma, ja tez nie za majetna jestem. to juz wtedy wszystko przeszlo... od tamtej pory nie mam dla nic cienia szacunku. [mam 21 lat.] zakupy z nim wygladaja tak, ze idziemy ja mam swoja liste on swoja, ja kupuje produkty dla siebie - nie z gornej polki, zalezy co mam kupic. on pozniej komentuje ze tak w przyszlosci nie bedzie ze bede jadla takie rarytasy (rarytasy to wedle jego myslenia jogurt naturalny, warzywa, owoce, piers z kurczaka, platki owsiane czy pelnoziarniste ktore musze jesc, woda niegazowana). wie, ze nie moge jesc wielu rzeczy, komentuje wszystko co kupuje. uzywam jogurtu bo nie moge smietany nie moge smazyc nic, a on nie rozumie tego, nieraz przy nim mialam ataki gdzie lekow nie mialam przy sobie (jestem chora i musze sie oszczedzac) to powiedzial ze symuluje i zebym nie udawala. sobie nie zaluje, mi owszem. wszystko mi wytyka, wylicza, wypomina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość będzie co ma być
jeśli facet cię bił , to nie jest wart choćby jednego miłego wspomnienia! musisz przyznać się przed sobą do tej pomyłki, wytłumaczyć sobie, że nie ma ideałów stąd twoje oczarowanie potworem i iść dalej z głową wysoko w górze, a remont - zmień ekipę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Konstelacjo, zrobilas z niego zastepczego ojca. A to jest po prostu facet, w dodatku wychowawczo niewyzyty. Oczekujesz od niego, zrozumienia, opieki, pomocy...tego, czego nie dal Ci ojciec. Prawda jest taka, ze on Ci tego tez nie da. Dostajesz natomiast to czego tak naprawde nie chcesz. Miotasz sie, placzesz, skarzysz sie...dziecko nie potrafi tego zrozumiec i zaakceptowac. Ono chce i koniec. I moze sobie tupac do woli nogami, zaplakac sie...bez pozytywnego skutku. Nie jest latwo siebie wychowac, nie majac wzorca normalnosci, nie czujac jej. Wziazc za siebie odpowiedzialnosc? A co to takiego? Abstrakcja. Stad wpadanie w rece nauczycieli zycia, ktorzy kaza sobie slono placic za dawane lekcje. Odrzucenie, porzucenie - to tez problem wielu osob. Dziecko trzyma sie kurczowo rodzica, jaki by on nie byl okrutny, kocha go na swoj sposob, nie ma alternatywy, bez rodzica zginie. Fizycznie staje sie dorosly ale wewnetrznie jest malym wystraszonym dzieciakiem, kurczowo trzymajacym sie namiastki ojca. To nie jest Twoj ojciec! To facet, zwyczajny facet, ktoremu bokiem wychodzi wychowywanie Ciebie, dbanie o Ciebie. Z nim tez jest nie halo, poniewaz dojrzaly, stabilny mezczyzna szuka dojrzalej i stabilnej kobiety. I kazde za siebie odpowiada, nie wisi jedno na drugim. Owszem, pomoc, wsparcie, zrozumienie ale nie calkowita odpowiedzialnosc za kogos, wychowywanie... Dojrzala kobieta walnelaby piescia w stol i twardo poinformowala: albo przyjmujesz mnie taka jaka jestem, albo nie. W druga strone dziala tak samo. Jezeli partnerzy sa dojrzali, stabilni, niezalezni emocjonalnie, materialnie, potrafia wypracowywac kompromisy. Co to za milosc kiedy trwa nieustajaca walka pomiedzy partnerami? Serdecznosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Oktavio, to co bylo juz do Ciebie nie wróci wiecej. Nie bój sie za innych, tego co sama doświadczyłas" :)))))) o, ja perdycze :))))) Ewa, wymiekam, naprawde. Wiem, ze nie wroci. Dziele sie doswiadczeniem i wiedza. Gdzie tutaj jest strach za innych? Serdecznosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ksiazki to teoria, to co tutaj piszemy to tez teoria. Na pewnym etapie jest niezbedna ale trzeba wiedziec kiedy przestac czytac, mowic, pisac a zaczac dzialac. Inaczej mozna powaznie odrealnic swoj swiat. Ksiazke zamykasz i zostajesz znow sama ze soba. Recepty nie poda tez zaden psychospec. W miom przypadku to byla zmudna, dluga i ciezka praca. Najpierw budzila sie swiadomosc (wlasnie ksiazki, rozmowy), potem praca z psychospecami. Jednak najwieksza robote zrobilam sama. Serdecznosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ripley... wywal tych patałachów, zaliczka to przecież tylko zaliczka. Jeszcze więcej Ci zniszczą, a potem się okaże, że to Twoja wina... ZA resztę pieniążków zatrudnij sobie pana "zlotą rączkę", który poprawi na spokojnie co popsuli i dokonczy... Za swoją kasę masz mieć jeszcze stres??? No cóz termin faktycznie fatalny...ale już się stało. Książka wskazana, może też odwiedź stronkę... www.kobieceserca.pl poczytaj i czytaj to forum. Skoro pamiętasz Present... posty Jej i innych sa ciągle aktualne i pomogą Ci przetrwać. Jedne potrzebują kilku miesięcy, inne roku...każda z Nas ma swój czas. Przytulam Cię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, Ewa, Dziekuje. Nie mam potrzeby by grzebac sie w teorii, ani tez wracac do czegos co jest juz dla mnie nieistotne. Pewne etapy mam juz za soba a teraz przede mna dzialanie i to konkretne dzialanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ripley - sama sie przywrocisz do pionu, tylko usiadz i na spokojnie uporzadkuj balagan. Mieszkanie tez bedzie kiedys slicznie i "po Twojemu" wygladac. Wiem co oznaczaja remonty i jakie sa depresyjne - i jak sie wtedy wszystko w najczarniejszych kolorach jawi. Mam ostatni (mam nadzieje) przed soba - wlasciwie nie tyle remont ale drobne poprawki i malowanie. Potem bede sie stopniowo zabierac za pozostale prace. A ja niestety zaczynam tesknic za porzadnym samochodem bo jazda nie jest juz taka frajda - ale to syndrom odstawienia ;) Za jakis czas bedzie juz dobrze i normalnie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×