Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Kochajaca... ale dzisiaj jest juz 2 grudnia,... wiec juz powinno go nie byc. A Ty dopiero porozmiawiasz... itp...itd Czy Ty z nim rozmiawiasz? Czy tylko przelotnie rzucacie sobie jakies hasla?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aagaaa Wczoraj już nie spał w domu. Kolega przyjechał i poszli do pubu z innymi kolegami, takie powitanie. Mówił mi, że będzie spału rodziców bo pub jest koło ich domu. Nie wiem czy spał tam wyjątkowo dzisiaj czy ma zamiar tam się przenieść. Rozmawiamy, ale o bzdurach, o interesacch ale o niczym poważnym. Nic o nas. Ja chyba boje się tych rozmów. Dopóki ich nie ma to nie dociera do mnie nic czyli jest tak jakby dobrze. Boje się usłyszeć prawdy :( Wiem, że to głupie bo przecież to że o czymś nie rozmawiamy to nie znaczy, że jest w porzadku. Nie rozmawiam o czymś = nie ma tego. :o Nie wiem czy rozumiesz mnie. To jest takie wypieranie rzeczywistości z mojej strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tkwiac w takim chorym i toksycznym zwiazku nie dajesz sobie po prostu szansy na normalne, spokojne i stabilne zycie. To wszystko jest trudne. Ale duzo latwiej wszystko zniesc, jak bedziesz swiadoma, ze to sa Twoje decyzje, przemyslane, ze to TY kierujesz wszystkim. Zyjesz tak jak Ty chcesz. Chcesz nierealnych rzeczy i sytuacji. Chcesz zeby on byl kims kim nie jest i nie bedzie. Albo to zaakceptuj, ze on taki jest. Chcesz z nim byc z takim jaki jest. To tez bedzie Ci latwiej. A tak, to tak wisisz i sama o niczym nie decydujesz. Czekasz na "rodzica" co on zarzadzi z Twoim zyciem, a Ty sie wtedy jakos dostosujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
Kochająca Odpowiedzi na te pytania są dla ciebie - bo przecież nie dla mnie ;-) Pociesz się, że w tak krótkim czasie już tak dużo ZROZUMIAŁAŚ. WIESZ. To dla ciebie coś nowego, jakby nowy obszar w twoim mózgu, który za twoją przyczyną będzie się rozwijał i powiększał. Aż stanie się większy od tego, którym posługiwałaś się dotychczas przy podejmowaniu decyzji, a który był nieświadomy i połączony raczej z emocjami. Taką drogę sama przeszłam, dlatego czytając ciebie widzę siebie sprzed lat. :-0 Ja nie umiałam sobie wyobrazić siebie samej w życiu, z dziećmi, tak nagle - jak to ? przecież są dzieci, miała być fajna rodzina, udany związek, dobre wzorce dla dzieci - a tu nic z tego... bałam się przyjąć to w końcu do swojej świadomości, i długo podobnie jak ty żyłam iluzjami, ze strachu... bo jak docierało do mnie, że rzeczywistość nie jest taka, jak ja sobie wymarzyłam i nie będzie - to czułam przerażenie, widziałam siebie stojącą nad przepaścią a dzieci uczepione mojej spódnicy - stałam i nie mogłam iść do przodu, do tyłu też nie... czułam się bezradna, zawiedziona, myślałam, że sama nie dam rady.... To są takie etapy w życiu. Każdy zaczyna z trochę innego poziomu, w zależności od tego w co go wyposażyła lub nie - rodzina, z której pochodzi. Po latach jestem już na trochę dalszym etapie, ale uczę się ciągle "autoinstrukcji obsługi" . ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
Poprawka: Taką drogę sama przeszłam, dlatego czytając ciebie widzę siebie sprzed lat. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuję ,że jesteście
Buszu daj namiar na siebie.Chciałabym napisać co czuję. Ale duszę się.Próbuję ułożyć końcówkę.Spotkanie u mediatora , pani mediator kompletnie nie przygotowana.Zgodnie z pięknymi wstawkami z tv ponoć miała byc przygotowana prawnie.Bezpłatna prawnik też mi tak mówiła.Ze mediator musi znać prawo.Kolejna porażka.Pani mediator jakby po jego stronie pomimo tego że prawo po mojej.Zero ugody.On jaki to biedny pokrzywdzony , a na schodach drwina, śmiech.To nasze prawo jest dla mnie fikcją.Mam dosyć.Znowu się czuje upokorzona instytucjami , które rzekomo mają pomagać.Nie dość ,że jeździłam po prawnikach , dwa tygodnie przygotowywałam papiery, to pani mediator rozbrajająco : ona się nie zna na prawie.I do mnie z papą że ma go nie obrażać jak powiedziałam do niego kretynie.A na ścianach piękne plakaty stop przemocy itp.Gdzie nie idę to przemoc jest traktowana jako takie tam drobne rodzinne sprawy.Kpina po prostu kpina.Pomijając fakt ze wczoraj się dowiedziałam że moja psycholog już nie pracuje.Zostałam rozgrzebana po 5 miesiącach terapii i zostawiona.Dziewczyny prosze , prosze o pomoc.Jestem na skraju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dziekuje ze jestescia
bardzo mi przykro, ze trafilas na tak glupia mediatorke. mediatorstwao niestety nie gwarantuje madrosci. to jest ciezka noc dla ciebie, bo dzien byl wstretny. przespij sie jesli mozesz usnac i jutro wypoczeta zaczniesz myslec co dalej. jestes super babka. dalas sobie rade w zyciu z tyloma rzeczami, dasz rade i z tym mediatprstwem. idz spac, pomyslimy jutro razem. znajdzie sie rozwiazanie, na pewno. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziękuję ze jesteście
dziekuje do kimkolwiek jesteś.Nie umiem mówić o uczuciach małżeństwo mnie oduczyło.Ale naprawdę czuję się jak odkopywany , bezradny pies.Te głupie uśmieszki na policji, ( jak zgłaszałam przemoc).Tutaj tak samo.Najpierw 1 rozmowa wstępna na której przedstawiłam przedmiot mediacji.Dowiedziałam się ,że mam sama sie jakby "bronić' na medjacji.Jadę do prawnik ta zdziwiona zę przecież mediator ma się znać na prawie.A dziś się okazało że mam odegrać teatr w reżyserii pani mediator , czyli być miła , i na tym się kończy , bo ona się nie zna na prawie.I ten w oczy jej mówi że nie płacił , a mnie już nerwy poszły,No i słyszę proszę go nie obrażać.Niby drobiazg, ale w tej lawinie wydeptywania ścieżek do mopsu - miał mieć niebieska kartę , do policji, która też cytuję mówi mi że jak przychodzi do syna a nie mieszka ( notabene wywalony jak chciał uderzyć syna),i jest agresywny w stosunku do mnie, to już nie jest przemoc domowa.I mogę mnożyć.Czuję straszne upokorzenie, ciągłe udowadnianie że ofiara jest ofiarą.A wychodzi ze oprawca jak to u nas ( analogia do alkoholików) jest ofiarą.Muszę się wygadać, bo czuję sie jak w sieci obłędu.Zresztą jak zawsze z panem małz.Jego dziwne interpretacje prawa ,Odwracanie kota ogonem - argument w dyskusji merytoryczny( mediatorka radośnie słucha) dlaczego chcesz zakładać sprawę w 2011 a nie załóżyłąś w 2009.Nosz kurwa mać.Jestem zmęczona i wyczerpana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logarytmy
dzien dobry. milej wolnej soboty dla wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logarytmy
dziekuje, ze jestescie masz prawo byc wkurwiona, masz powod by byc zmeczona i wyczerpana. wygadaj sie dziewczyno, wykrzycz swa wscieklosc, niesprawiedliwosc boli zawsze, wiadomo. masz caly weekend aby sobie pokurwowac ile wlezie a nawet poplakac sobie jak trzeba . a od poniedzialku na nowo zacznij dzialac... i tak osiagniesz swoj cel. :) a to dla ciebie http://www.youtube.com/watch?v=PstrAfoMKlc&feature=relmfu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@dziekuje ze jestescie - wyzal sie, wyplacz i wykrzycz tutaj na forum. Juz ktos Ci to sugerowal. Niestety, czasami tak wlasnie sie zdarza ze trafiamy seriami na niekompetentnych ludzi, ktorzy chca tylko odwalic te 8 godzin w pracy i isc do domu a to, ze pracuja z ludzmi i maja wplyw na ich losy goowno ich obchodzi. Mialas po prostu pecha i trafily Ci sie takie "pierdzistolki". Wiem i wierze ze rece opadaja i nic sie nie chce, czlowiek czuje sie bezradny i bezbronny, skazany na zycie u boku toksyka bo znikad wsparcia i wszedzie naokolo mur. Ale tak nie jest, tylko Twoja droga do spokoju i wolnosci sie wydluzy odrobine. Jestem z Toba calym sercem ❤️. Odpocznij, nabierz sil. @Eutenia - strasznie mi przykro gdy czytam ze jeszcze jakies choroby Cie dopadaja. Moze to znak, ze musisz zaczac na serio dbac o siebie, nie szarpac sie, nie stresowac. Nie warto... ❤️🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziękuję ze jesteście
dziękuję wam za odzew.Nie jestem na razie w stanie na to spojrzeć konstruktywnie.Ale dziekuje za wasze wirtualne wsparcie. Eutenia ściskam.Znam to ,takie konsekwencje utraconej wiary , nadziei, chorujące serduszko.Dbaj o siebie na ile masz możliwości.I Antonina piękna.Dawno jej nie słuchałam. Do Kochającej za bardzo.Dziewczyno ratuj się póki możesz , póki nie jesteś jeszcze na tyle schorowana w konsekwencji związku ,że wszystko staje się podwójnym ciężarem.Jeszcze jestes młoda, masz szanse.To jest twoja siła. Za Kryśke fajtera też dziekuję.Po prostu dziekuje wam dziś za wsparcie.Przepraszam piszę chaotycznie alecały czas jestem roztrzesiona.Mam nadizeje ze dało radę cos zrozumieć z tej mojej pisaniny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewyy
:D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dziekuje ze
jak sie czujesz sliczna? pozbieralas sie juz troche? masz juz jakis plan dalszego dzialania? 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna 2
Mam 2 dzieci i męża który molestuje mnie psychicznie. Dla znajomych i rodziny jest to wzór prawdziwego, pracowitego mężczyzy: sam wybudował dom, dba o dzieci, robi zakupy, wszystko byłoby idealnie gdyby jeszcze mnie szanował, liczył się z moim zdaniem. Przy nim czuje się nikim, ostatnio usłyszałam: plebs je w kuchni, on w salonie; ostatnio jak dzwoniłam do niego i powiedziałam ''hellooo" to się rozłączył, bo powiedział że tyle razy mi tłumaczył jak mam z nim rozmawiać a ja jego nie słucham, ile to razy usłyszałam ze jestem s*ką bo nie podzielam jego zdania.Ostatnio usłyszałam że mam jęzorem polerować podłogę bo źle wymyłam- wg niego. Sama zajmuje się dziećmi i już nie wyrabiam, szukam sama w sobie winny, jak opowiadam bliskim jaki mój mężuś jest to nikt mi nie chce wierzyć, przecież tak dba o dom i o rodzinę, "a tobie wiecznie coś nie pasuję"- jak to ostatnio usłyszałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@bezradna - typowe dla "cichego" przemocowca. Mialam takiego eks-eks - uwielbialy przez sasiadow, podziwiany przez znajomych (z wyjatkiem kilku osob z dalszej rodziny ktore sie na nim poznaly bardzo szybko) i to wyswiechtane: czego ty od niego chcesz, w glowie ci sie przewraca, wymyslasz sobie, spojrz na siebie itp itd. Odzywki podobnie prostackie a mieszkal w domu moim i mojej matki (nie zapomne jak ktorys z sasiadow zapytal dlaczego mieszkanie jest na mnie a nie na niego, no zesz ku*wa omal sie nie zagotowalam!), zakrecanie nam gazu w piecyku w kuchni bo "nie umiemy go wlaczac", mniej lub bardziej subtelne szykany i zlosliwosci. Pan niby wyksztalcony, na stanowisku - a w rzeczywistosci mentalnosc granatem od pluga oderwana. Ludzmi sie nie przejmuj bo oni zawsze maja swoja opinie. Wazne jest to co Ty czujesz. Jest Ci zle. I co zamierzasz z tym zrobic? Dobrze, ze tu napisalas i ujelas w slowa, co Cie boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bezradna.... on sobie wyrabia taka pozytywna opnie wsrod ludzi, wiec oni go tak postrzegaja. Niestety nie znaja prawdy. Tez tak mialam.... Wazne, zebys wiedziala co chcesz zmienic dla siebie i dla dzieci. Jego nie zmienisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnaoliga
Witaj Oneill Mam podobne przeżycia do Bezradnej z tym, że ja odeszłam od męża. Już jestem po rozwodzie, nie mieszkamy razem na szczęście. Powolutku dochodzę do siebie, staję na nogi. Problem dotyka kwestii wspólnych dzieci. Były mąż podczas rozwodu bardzo walczył o przejęcie opieki nad synami lecz z uwagi na ich wiek sąd przyznał opiekę mnie. Obecnie mąż bardzo mnie lekceważy, ma ustalone bardzo szerokie kontakty ale problem dotyka tego że kiedy przychodzi po dzieci czy dzwoni do mnie nakrzyczy mnie w obecności dzieci albo rzuca słuchawką co mnie bardzo emocjonalnie wytrąca z równowagi. Jak temu zaradzić? Wiem że problem dotyczy mnie, mojej emocjonalności ale nie umiem sama sobie z tym poradzić. Reaguje tak bo nie zgadzamy się w kwestii dzieci, które rzutują na jakość życia naszych dzieci tzn coś ustalamy potem on zmienia ustalenia, przychodzi o różnych porach dnia burząc plan dnia, nie przestrzega zaleceń lekarzy w sprawie leczenie naszych dzieci. A co mnie najbardziej dobija to fakt że np dzwoni coś do mnie mówi a potem rzuca słuchawką. Nie rozumiem dlaczego tak postępuje. W małżeństwie tez karał mnie ciszą, takimi zrywanymi rozmowami które rodziły frustracje. Czy jest jakiś sposób żeby nauczyć się technik radzenia sobie z takimi przypadkami. ja nie szukam z nim kontaktu, w zasadzie radzimy sobie bez niego ale on często odwiedza dzieci, synowie go kochają, potrzebują z tym że te nieporozumienia. dziękuję za każdą opinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna 2
Szczerze, to ja sobie z tym wszystkim nie radzę, wybieram się w niedługim czasie do psychologa, jeszcze trochę a sobie coś zrobię. Odejść od niego nie odejdę mam 2 córeczki, starsza jest w pierwszej klasie, Paulinka ma 4miesiące. Nie wytrzymam dalej takiego traktowania, poniżania. Wydawało mi się, ze bardzo dobrze go znam-myliłam się, od pół roku mieszkamy na swoim i mój mężuś w końcu pokazał prawdziwą twarz oprawcy psychicznego, potrafi tak zdołować człowieka, ze odechciewa się żyć. Sama zostałam z dziećmi i obowiązkami; i jeszcze usłyszę że jestem taka siaka i owaka, po schodach mam biegać żeby zgubić kilogramy po ciąży, sam kubuje przedmioty do domu typu; żyrandole, karnisze, dywany, talerze, nic nie konsultuje ze mną. Ja na niczym się nie znam, on pan i władca wie wszystko najlepiej, na wszystkim się zna. Ja już zaczynam powoli w to wszystko wierzyć, że jestem nic nie warta. Ostatnio jego matka dała mi do przeczytania artykuł: "jak żyć z tyranem" K**a mać, przecież to wszystko jest jakieś chore. "Czy jakiś sposób żeby nauczyć się technik radzenia sobie z takimi przypadkami"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna 2
tyle że odwagi mi brak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bezradna... odejsc nie chcesz, wytrzmac tego tez nie umiesz, wiec jakie widzisz wyjscie? Niestety nikt Ci nie napisze recepty jak zmienic Twojego meza, bo tego sie nie da po prostu zrobic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia27
Powoli do mnie dociera, ze mnie tez dotyczy problem bycia w zwiazku, malzenstiwe z osoba nie zdolna do uczuc, taka, ktora bawi sie moimi uczuciami, wie doskonale co mnie rani, ale mimo wszystko tak postepuje, mysli tylko o sobie, a ja nie potrafie nauczyc Go kochac i pewnie nie naucze, bo nie odpowiadam za mysli i uczucia doroslego czlowieka. Ktory nie mial dobrych wzorcow z domu, nie szanuje swojej Rodziny, Jego Ojciec zmarl bardzo wczesnie, a On zostal pozostawiony sam sobie i teraz sam nie radzi sobie z uczuciami. Przez nasz relacje moja pewnosc siebie i poczucie wartosci jest na poziomie ponizej zera, choc pewnie obiektywnie z boku, powinno byc kilka pieter wyzej. Boje sie z Nim rozmawiac, bo tak jak ktos wczesniej napisal, wygodniej mi sie zyje, bez ostatecznej decyzji. Ale czy wygodniej? Nie moge spac, mam non stop stres na najwyzszym z poziomow. Rozmawiamy, ale nie o nas...On widzi naprawe zwiazku po swojemu, nie dajac nic z siebie, egoistycznie spelnia tylko swoje potrzeby, moje zostawiajac w tyle... Tak chcialam stworzyc udana rodzine, tak wiele z siebie dawalam, za duzo, a teraz czuje sie beznadziejnie... i ta najblizsza wydawalo mi sie osoba jest na to glucha. Czy zycie moze sie odmienic? Z tylu glowy mam te wspaniale chwile, tylko czy one wroca, skoro od ponad 8 miesiecy jest rozwnia pochyla...? A mowy o spokojnej i konstruktywnej rozmowie, zauwazeniu mnie nie ma mowy, juz na to nie licze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutnaoliga, jego nie zmienisz, ale mozesz zmienic siebie w stosunku do niego. Ucz sie i cwicz asertywnosc. Gdy krzyczy na Ciebie, spokojnie mow, ze nie bedziesz z nim w taki sposob rozmawiac. I powtarzaj mu to caly czas. Mam nadzieje ze Ty nie krzyczysz? Czy dajesz sie wciagac jakies sprzeczki? To Twoj dom, Ty dbasz o spokoj w nim. Ucz sie szanowac siebie i swoich zasad. Jak rzuca sluchawka, to po prostu nie odbieraj od niego telefonow. Jak krzyczy przez telefon to mu tez powtarzaj jak zdarta plyta, ze w taki sposob nie bedzie z Toba rozmawiac. Duzo pracy przed Toba, ale jest to do zrobienia. Gdy masz cos zaplanowane, a on to zmienia, to po prostu przemysl na spokojnie, co bedzie lepsze dla dzieci i jezeli uwazasz, ze Twoje plany sa wazniejsze, to ich nie zmieniaj i kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna 2
jak w przyszłości będzie nie wiem, wiem ze muszę być twarda, nie mogę się rozklejać, to ja muszę się zmienić, nie mogę pozwolić żeby on mnie tak nadal traktował. Takiego ŁOsiaaaaanie da się zmienić, to ja muszę dostosować do nowej sytuacji życiowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
dziewczyny Ja już wyszłam z takiego związku. Będąc w nim czułam się ofiarą. Nie umiałam poradzić sobie w takich sytucjach, potrafiłam tylko odczuwać wielki ból i żal, płakałam. Dziwiłam się i nie rozumiałam po co on taki jest? Przecież gdyby zechciał być w porządku w relacjach ze mną i nie dominował, żylibyśmy normalnie. Tak, chciałam partnerstwa i przyjaźni, a tu człowiek w moim odczuciu najbliższy bo mąż traktuje mnie jak wroga, bezlitoście. Dlaczego ??? Nie miał rzeczywistych powodów. Po czasie i po zdobyciu trochę wiedzy bardzo wyraźnie widzę teraz swoją bezradność a przede wszystkim nieświadomość siebie i sytuacji, w której byłam trochę szerzej niż sięgał mój ból. Teraz wiem, że to były bardzo silne, zbyt silne, władające mną emocje - poczucie krzywdy, stach, różne obawy np. o swoją wartość, zaradność, radzenie sobie z różnymi sprawami (to często mi wytykał), poczucie jakiegoś braku, niedostatku (nawet finansowego), niepokój i szukanie bezpieczeństwa poza sobą, poczucie pretensji i wielkiego żalu do niego, że to wszystko przez niego, nawet rozpaczliwe kłótnie i pretensje, pragnienie normalności, przyjaźni, dobra i niestety ciągły brak tego .... i in. Typowy obraz człowieka ofiary. Teraz wiem, że sfera emocji była u mnie zbyt rozwinięta, dominująca całkowicie nademną, jakby nadwrażliwa przy stosunkowo słabo rozwiniętej sferze związanej z rozsądkiem, logiką, planowaniem, przewidywaniem, wiedzą, rozpoznawaniem swoich stanów emocjonalnych czyli generalnie związanej z szeroko pojętym myśleniem. Nie było tak we wszystkich sferach życia ale właśnie najbardziej w małżeństwie. Byłam nieświadomym pajacykiem, który rzucał się gdy szczególnie on pociągnął za jakiś sznurek. Nie zawałam sobie z tego sprawy. Byłam nieszczęśliwa. Myślę, że on musiał czuć się w jakimś sensie podobnie. Bardzo wyraźnie widać to na rysunku w atrykule: http://zenforest.wordpress.com/2009/03/21/jak-reagujesz-gdy-zostaniesz-obrazony-ciala-duchowe/ Oboje byliśmy tylko emocjonalni. I bardzo raniliśmy się wzajemnie. Być może tacy ludzie to właśnie DDA czy DDD - kiedyś zranieni. „Jeśli kochasz siebie, jesteś człowiekiem niezwykle inteligentnym. Ponieważ prawdziwym miernikiem inteligencji jest umiejętność szczęśliwego i pozytywnego przeżywania swojego życia w każdym jego momencie. Kiedyś to napisałam tutaj. Myślę, że w zdaniu tym ukryte jest właśnie to, żeby usilnie rozwijać w sobie tą sferę mentalną, aby ona rozwinęła się i przerosła emocjonalną. Aby emocjonalna już nie dominowała. Aby obudzić w sobie samoświadomość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziękuję ze jesteście
Już troszkę lepiej,Teraz odpoczywam.W przyszłym tygodniu zacznę działać , niestety mam złe wyniki badań, od czerwca źle sie czuję , no ale ciągnęłam ile się dało żeby pozałatwiać.Ale pozytywne jest to że się odważyłam , powiedziałam ojcu jak czuję się samotna w tym wszystkim, w walce o zdrowie , pracę , w walce z byłym.I zareagował poztywnie.Co do bylego ,to niestety (,zawsze jak czytam dziewczyny mieszkające z oprawcami , które mają bardzo zywe emocje oggłupienia - celowo robionego przez małz.)To muszę powiedzieć ,że niestety u nas pomimo 3 lat ( w styczniu świętuje wywalenie gnoja) to emocje są takie same.On ciagle pierdoli od rzeczy ma swoje wizje i niestety jak napisała ewa( 1 raz się z nią zgodzę), to BOże daj mi siłe żeby go kopnąć tak w dupę ,żeby odleciał na 2 koniec świata.Dziekuję wam bardzo za wsparcie , jestem wdzięczna za każdy odruch dobroci , który dostaję od Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
To też jest ciekawe + komentarze http://zenforest.wordpress.com/2009/01/10/czy-cos-jest-ze-mna-nie-tak-wspoluzaleznieni/ dziękuję, że jestescie Tylko spokój może nas uratować ;-) Myślę, że jak spokojnie się zastanowisz, to coś wymyślisz. Jak się zaprzerz to dasz sobie z nim radę. Ja czasem po przebudzeniu mam takie różne odkrywcze myśli. Dbaj o siebie, o swoje zdrowie. Pozdrawaim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×