Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość Julia27
gingerbread new... opisałaś dokładnie moje odczucia, co do słowa... jak to w sobie przerobiłaś i zebrałaś się w sobie? Ile ja muszę się nacierpieć, żeby potrafić to przerwać.... ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niektore manipulacje toksyka zostaja w nas na dlugo (bo niezauwazone, nie potraktowane jak cialo obce i nie wydalone przez psychike) i dzialaja jak zaprogramowanie, wywolujac podobne odczucia jeszcze dlugo po rozstaniu, kiedy wlasciwie nie mamy juz ze soba nic wspolnego. Chodzi o to, ze toksyk zaburza nasz punkt odniesienie stajac sie nim sam, izoluje nas od otoczenia, deprecjonuje zdanie innych (jesli rozni sie od jego wlasnego) i robi nam wode z mozgu. Nawet gdy jestesmy dosc silni psychicznie i twierdzimy, ze znamy swoja wartosc i poddajemy w watpliwosc jego slowa (bo jest zaburzony, toksyczny) to cos z tego w nas zostaje. Zawsze cos zostaje. We mnie, jak dostrzegam, tez zostalo. I to zwykle uderza w nasz slaby punkt (a jakzeby inaczej? tylko wtedy to voo doo dziala). I chocby byla to bzdura horrendalna i do podwazenia w kazdej chwili - mamy watpliwosci... To sa, niestety, pozostalosci po toksycznych zwiazkach. Nikt nie wychodzi z nich nietkniety. One czasem moga sie ujawnic dopiero po jakims okresie spokoju i izolacji od toksyka - bo pierwsza nasza reakcja po rozstaniu jest radosc i zachlysniecie sie spokojem, ogromem czasu jaki mamy bo toksyk juz nam go nie kradnie, nie uzurpuje do niego prawa. Dopiero potem, gdy juz stan spokoju stanie sie naszym chlebem powszednim - wychodza upiory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
Julia 27 Na tym topiku jestem już dobrych parę lat, zaczynałam już na pierwszej części. Czyli - czas, dużo czasu, bo to proces, który ciągle trwa - determinacja, bo rozgryzę dlaczego jest mi źle i nie moze być dobrze, - wiedza i jeszcze raz wiedza - przytaczane tu wielokrotnie książki, internet - to skarbnica wiedzy - odkrycie prostego prawa - jak chcesz zmienić coś w życiu to absolutnie nie zmieniaj tego, co jest wokół ciebie (świat i każdy człowiek ma prawo być taki, jaki jest) ale skup się na sobie, poznaj siebie i poznawaj swoją instrukcę obsługi ;-) - może rozmowy z psychologiem, terapeutą - to rozwijanie swojej sfery mentalnej, samoświadomości. To tak napredce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia27
Zachowuje sie irracjonalnie, wiem, ze tkwienie w tym jest dla mnie zle, wyniszczajace psychicznie, ale zachowuje sie jak cma...ktora ciagle leci w strone tego "swiatla"...jest mi zal tego, ze to na czym mi tak bardzo zalezalo, zdrowe malzenstwo, pelne zrozumienia... leglo w gruzach, ze On zupelnie inaczej sie przedstawial, ze przybral maske, ktora teraz padla z hukiem... i jak powiedzial mi kiedys Jego byly przyjaciel, jak bedziesz Go potrzebowala najbardziej Jego nie bedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Julia... zeby wydostac sie z toksycznego zwiazku, trzeba zaczac myslec rozumem a nie sercem. I wszystkie jakies uczucia zalu, smutku odlozyc. Inaczej sie nie da. Musisz twardo stanac na nogi. Rozejrzec sie w kolo. Popatrzec racjonalnie co musisz z soba zrobic. I zaczac dzialac. Przelam sie na sile bo inaczej bedzies tak tkwila jeszcze z 10 lat albo i dluzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia27
W kazdej innej dziedzinie zycia jestem twarda babka, mam stresujaca, odpowiedzialna prace, robie duzo rzeczy dla siebie, zwiazanych z kariera zawodowa i swietnie sobie radze na tym polu, mam znajomych, ciepla i wspierajaca mnie Rodzice, a z tym nie moge dac rady... Nie cierpie w sobie tej bezsilnosci i takiego poddanstwa...Jemu... i w 100% uzaleznienia od Jego dobrego nastroju... troszczenia sie, aby to Jemu bylo jak najlepiej... a gdzie w tym ja? Musze stanac na nogi to fakt...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny! Nie wiem do kogo się zwrócić, jest mi z tym ciężko. Mam wrażenie, że to ja molestuje partnera psychicznie. Chce go ciągle kontrolować, ciaglę go za wszystko obwiniam, często przesadzam, szantażuje go nie potrafię się powstrzymać. Chociaż na spokojnie jak rozmawiamy to mówi, że mnie kocha. Ale to juz trwa od pół roku. Ciężko mi sie do tego przyznać , ale muszę bo inaczej nic z tym nie zrobię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :)drhgtfhtrgtrg
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :)rthgttrgtrg
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
LadyMakbet92 Dobrze ze widzisz to co sama robisz i w jaki sposob sie zachowujesz twoj facet moze cie rzeczywiscie kochac i zapewne tak jest skoro tak mowi zadbaj o to by tego nie zniszczyc skupiasz sie na nim, kontrolujesz jego a tym czasem sama masz co robic wiec zajmij sie zmaina siebie i swoich zachowan i reakcji kontrola innych wyplywa ze strachu ale nie mozesz kogos innego kontrolowac bo to i tak nic a nic ci nie da a wzbudzi sluszny gniew, sposwoduje odsuwanie sie od ciebie kazdy zachowuje sie tak jak mu w duszy gra i twoja kontrola nic nie zmieni daj chlopakowi kredyt zaufania ustal z nim jasne granice, co jest dopuszczalne w waszym zwiazku czyli ustalcie wspolne granice jestescie dorsli wiec postanowcie ze bedziecie ich oboje przestrzegac okres czego sie boisz i spytaj go czy rzeczywiscie on moze cos takiego czego sie boisz wprowadzic do waszego zwiazku, bedziesz wtedy świadoma czy twoje lęli wyplywaj z rzeczywistych przsłanek, czy są tylko twoim obawami jesli to jest tylko twoje to naucz sie nie myslec o rzeczach ktore nie zdarzyly sie jeszcze to tyle tym czasem pozdrawiam cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"yeez" Dziękuje za odpowiedź tylko kurcze, to wszystko zostaje bez efektu. Pierwsze dwa dni pamiętam, potrafię być miła aż może zbyt przesadnie , a potem się zapominam. I jest od nowa to samo. Denerwują mnie rzeczy które czasem były bez znaczenia , a teraz? denerwuje mnie, że nie czyta książek, że często gada głupoty, więc go poprawiam może zbyt dosadnie mu to tłumacze i się całkiem zamyka w sobie i tak wkoło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty decydujesz jaki bedzie efekt Twojego zachowywania sie a swojemu facetowi pozostaw wybor czy chce czytac ksiazki , jakie ksiazki i czy wogoile ma ochote na to zajmij sie tym co ty lubisz i zastanow sie czy ty wogole alceptujesz swojego faceta, bo skoro tyle rzeczy chcialabys aby on w sobie zmienil to ...albo zaakceptuj jaki on jest, albo odpusc mu i zajmij sie tym co ty lubisz , albo zmien faceta na takiego, ktory sprosta twoim oczekiwaniom bo takie twoje tlumaczenie ze po 2 dniach zapominasz by nie pouczac drugiej osoby to tylko świadczy o tym, ze ty sie czujesz lepsza, madzrzejsza o on ma sie dostosowac do twoich oczekiwan pomysl sobie o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z Tobą w pełni. przy nim się taka czuje, ale przy poprzednich partnerach z kolei byłam szarą myszką. Z jednej skrajności w drugą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nawet temu nie zaprzeczam, bo czasami tak się czuje, tylko próbuje to zwalczać jakoś. Szczerze mówiąc to jestem gówniarą (tak rocznik w nicku to prawdziwa data urodzenia), ale wydaje mi się, że nie powinnam tak nerwowo reagować na wszystko czasami się zdarza, że tupie wrzeszcze, a teraz jak o tym myśle to dopiero mam tego świadomość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia27
Dzien dobry. Oneill to, co napisalas na temat tak silnego wplywu toksyka na ludzka psychike, jest strzalem w 10. Ja nawet czasu mam malo, bo On mi go zabiera, albo absorbuje swoimi sprawami, tylko i wylacznie swoimi, albo ja mysle i glowie sie jakby tu sprawic, zeby jego nastroj byl jak najlepszy. Najbardziej meczy mnie to, ze ja probuje rozmawiac w naprawde przyjazny sposob (krzykiem, zloscia tez juz probowalam), ale bez efektu, On sie potrafi wylaczyc na moje slowa i wtedy one pozostaja bez odpowiedzi. Nie jest to zwykle "gderanie baby", naprawde staram sie go wciagnac w rozmowe, naklonic do tego, zeby mi powiedzial co tak naprawde mysli... Ja doszukuje sie w kazym jego gescie nie wiadomo jakich pozytywow, a tak naprawde tu nie ma zadnego drugiego dna... jakby mu zalezalo...rozmawialby, staralby sie cos zmienic, zeby mi pokazac, ze mu na mnie zalezy... Zastanawiam sie czy to we mnie jest cos takiego, co sprawilo, ze przyciagnelam taka osobe? Ja otwarta na ludzi, pozytywna (kiedys) bardzo, usmiechnieta od ucha do ucha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna 2
Żebyśmy wiedzieli dlaczego przyciągamy do siebie takich facetów a, później całe życie męczymy się. Z natury jestem osoba wesołą, pogodną, zawsze lubiłam pobawić się w gronie znajomych, wypady w weekendy, ca teraz, staję się zrzędliwa kobietą, która poświęca się dla wszystkich, nie wyrabiam psychicznie, wszystko zostało na moich barkach. Mąz wykonuje czynności czysto techniczne; zrobi zakupy, naprawi coś w domu, a reszta.... Naprawdę byłam ślepa, dopiero oprzytomniałam, z km tak na prawdę dziele życie ale, chyba ciut za późno wreszcie mam dwójkę małych dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
Hej dziewczyny Widze ,ze coraz wiecej nas tutaj ... Chcialam sie podzielic z wami moimi postepami )))) i niektorymi watpliwosciami. Otoz moja historie znacie(posty na poprzednich stronach). Mam pewne watpliwosci co do mojego zwiazku,.Duzo mi tutaj pomoglyscie.Duzo analizowalam,przemyslalam,usprawiedliwialam mojego M.,probowalam szukac przyczyny u siebie.Teraz jestem silnijsza ale jeszcze nie do koncca wyleczona. Staram sie dzilac jak zdrowa kobieta ,ale ciezko tak czasem ...Asertywnosc to chyba najlepsza rada ))) Chcialam sie poradzic ,co inni mysla.Jak to wyglada teraz (nasza sytuacja ) z boku. Otoz rozmowy nic nie daja,M nadal uwaza ,ze zasluguje na to aby wyjsc codziennie na piwo z kolega a potem przychoidzac do domu pije dalej.To sie nie zmienilo. Nadlal spimy osobno,rozmawiamy praktycznie tyle co musimy,on mi wypomina ,ze siedze u niego za free. Mowi ,zebym dala mu czs,ze wszytko sie w koncu unormuje,tylko ile? Po naszej oststniej rozmowie nic nowego mi nie powiedzial co bym niewidziala,ale gdzies tam w srodu ,czuje zal do niego i zlosc do siebie,ze pozwalalam mu na takie traktowanie.Mowie mu dosc czesto zeby nie mowil do mnie w sposob wulgarny ale on zawsze mowi ze to ja go prowokuje do takiego zachowania. Cigle mi powtarza,ze marudze,nawet jak sie pytam o bzdety,Kiedy sie przytulam to mnie odpycha rekoma albo udaje...(((ze mnie nie slyszy.,ja wiem ze faceci nie maja podzielnosci uwagi ale zeby wymawiac 1 zdanie 35 razy ?to chyba ignorancja ... Kochajaca )))dala mi pare dobrych wskazowek,DZIEKUJE CI )))) ktore dzialja. Teraz stosuje praktyke mowie kiedy musze i zajmuje sie soba ))) Zobaczymy,czy to cos zmieni. Czasem mam wrazenie ,ze moze to ja wyolbrzymiam te problemy? Czasem choc juz nie czesto usprawiedliwiam go ,mowiac ze mam duzo pracy,duzo na glowie itp i ze ma prawo byc wkurzonym, Zauwazylam oststnio ,ze kiedy moj m jest zly na cos lub na kogos to mnie poprostu olewa i zachowuje sie tak,jak bym to ja go zdenerwowala.O co tu chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Otoz rozmowy nic nie daja,M nadal uwaza ,ze zasluguje na to aby wyjsc codziennie na piwo z kolega a potem przychoidzac do domu pije dalej.To sie nie zmienilo." Jezeli jest uzalezniony to sie nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
Powiem w skrocie,ze jesli wyjezdzamy na wakacje to nigdy nie jest pijany,tylko wtedy kiedy jest w domu.Moze to uzlaeznienie,juz probowalam go namowic na terapie i nic nie wskuralo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna 2
ja tez to stosowałam, odzywałam się do m. tylko w sytuacjach dotyczących dzieci, ale nie wytrzymałam długo ile, tak można się katować 2 tyg, 3 tyg. - można było zwariować, mieszkamy pod jednym dachem a zachowywaliśmy się jak obcy ludzie, usłyszałam jeszcze, ze w domu jest istny cyrk, mimo tego że w ogóle się do m. nie odzywałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
To co radzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drobniutka,... przeciez to wszystko zalezy od Ciebie, czy chcesz sie meczyc z takim czlowiekiem czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziękuję ze jesteście
Drobniutka wyobraź sobie ,że przychodzi do Ciebie twoja dorosła córka( nieważne czy masz realnie córę czy syna) I opowiada ci to co ty piszesz nam.Co byś jej doradziła?Co byś ZROBIŁA ?Jeżeli wyczerpały by się opcje rozmów , terapii? Kazałabyś jej zostać w takim związku? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dziekuje za
a co u ciebie? jak sobie radzisz z pania moderatorka niekompetentna? trzymam kciuki za ciebie. :) bedzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziękuję ze jesteście
mediatorką:) Zostawiłam to , nie ma sensu.Po prostu założę sprawę do sądu.On łaskawie miał dać odpowiedź ( on mi tak powiedział , ja nie pytałam) na świeta.Kolejna spychotechnika na czas.Tylko do biedaczka nie dociera że mnie to juz dawno nie interesuje , te jego gierki.Odpoczywam teraz łapie pozytywy,żeby się odbudować troszkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dziekuje za
a no tak mediatorka :D :D i dobrze robisz. odpoczytaj, zbieraj sily, pelna odbudowa. nie daj sobie krasc energii. zycie masz tylko jedno i oczywiscie siebie masz tylko jedna. dbaj o siebie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
Pewnie powiedzialabym, zeby odeszla.Jak tak spogladam na M to widze w nim kawal h... A zarazem dobrego czlowieka. I wlasnie to mi miesza w glowie. Nie potrafie myslec o nim zle, nawet kiedy mnie wkurza. Wtedy ja sie pozloszcze, on sie nie odzywa , mnie w srodku wielaja rozne emocje ale przechodzi, tylko ze zal pozostaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×