Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Jeśli powiesz komuś, że go kochasz, a ta osoba odpowie ci: „No cóż, ale ja cię nie kocham, czy jest to powód dla ciebie, żeby cierpieć? To, że cię ktoś odrzuca, nie oznacza, że ty sam też musisz się odrzucić. Jeśli nawet ktoś cię nie kocha, pokocha cię ktoś inny. Zawsze jest ktoś inny. O wiele lepiej jest być z kimś, kto chce z tobą być, niż z tym, kto musi. Powinieneś się skupić na najwspanialszym związku, jaki możesz mieć: związku z samym sobą. To nie egoizm, to miłość do siebie samego. To nie jest to samo. Jesteś egoistą, kiedy nie ma w tobie miłości. Kiedy jest w tobie miłość, powinieneś kochać siebie, a twoje pozytywne uczucia będą się rozwijać i promieniować na zewnątrz. Dlatego właśnie wchodząc w relacje z drugim człowiekiem, nie będziesz tego robić tylko dlatego, że potrzebujesz kogoś, kto będzie cię kochał. Związek stanie się wyborem. Połączysz się z kimś, dlatego że będziesz chciał, będziesz miał czas zastanowić się, kto to jest naprawdę. A skoro nie potrzebujesz jego miłości, nie będziesz się okłamywał. Nie potrzebujesz uzupełnienia. Sam w sobie jesteś kompletny. Jeśli miłość emanuje z ciebie, nie gonisz za miłością ze strachu przed samotnością. Jeśli masz ją w sobie, samotność nie jest żadnym problemem. Czujesz się dobrze i nieźle się bawisz we własnym towarzystwie. Jeśli lubimy się nawzajem i wychodzimy razem, to chyba nie po to, by zadręczać się zazdrością, nie dlatego że muszę cię kontrolować albo ty musisz kontrolować mnie. To by nie było nic zabawnego, żadna przyjemność. Jeśli masz mnie krytykować, upominać, sądzić i psuć mi nastrój, to raczej ci podziękuję. Jeśli mam cierpieć, to chyba wolę być sam. Czyż ludzie są po to ze sobą, żeby przeżywać dramaty, traktować się jak własność, wymierzać sobie kary? Czy to są powody, by się do siebie zbliżyć? Oczywiście, że sami dokonujemy wyborów, ale czy na pewno tego szukamy? Kiedy jesteśmy dziećmi pięcio-, sześcio-, siedmioletnimi przybiegamy do innych dzieci, bo chcemy się bawić i cieszyć. Nie idziemy na cudze podwórko, żeby nas bito lub żeby przeżywać jakieś dramaty. To się zdarza, ale zwykle nie trwa długo. Po prostu przez cały czas bawimy się. Kiedy nam się znudzi, zmieniamy grę, zmieniamy zasady, ale przez cały czas coś badamy i odkrywamy. Jeśli wchodzisz w związek po to, żeby przeżywać dramaty, być zazdrosny, zaborczy, żeby rządzić życiem partnera, nie szukasz zabawy i radości: Szukasz bólu. I na pewno go znajdziesz. Jeśli łączysz się z kimś z egoizmu, spodziewając się, że cię uszczęśliwi, nie doczekasz się szczęścia. To nie jest wina tego kogoś. To twoja własna wina. Podstawą każdej więzi jest fakt, że chcemy się wszystkim dzielić, że chcemy z tego czerpać zadowolenie, chcemy się bawić, a nie nudzić. Szukamy partnera, bo chcemy być radośni, weseli, szczęśliwi i chcemy cieszyć się tym, jacy jesteśmy. Nie wybieramy sobie towarzysza tylko po to, by obciążyć go naszą zazdrością, złością i egoizmem. Jak można mówić, że się kogoś kocha, i zaraz potem gardzić nim, źle go traktować, obrażać, poniżać i wykorzystywać? Ta osoba obwieszcza wszem i wobec, że cię kocha, ale czyż to jest miłość? Kto kocha, ten chce dla ukochanej osoby wszystkiego najlepszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tak oto okazało się że oto mój 'ratownik' okazał się toksycznym i bardzo nerwowym gościem. Bogu i sobie dziękuję za te 2 lata przerwy między nami,bo właśnie wtedy się wzmocniłam. Kiedy go poznałam ( na równi z naszym forum - rok 2006 ) mieliśmy jedynie kontakt przez maile.Wymienialiśmy się zdjęciami i nasza znajomość trwała około 3 lata. Zauważcie że poznałam go w tym okresie co nasze forum i byłam słaba,jeszcze wielu spraw,tematów,nieświadoma,jak i nieświadoma sama siebie. On wspierał mnie,tłumaczył,wysłuchiwał moich zwierzeń,pamiętał zawsze o moich urodzinach,o urodzinach dzieci.Myślałam że trafiłam na cud mężczyznę. Po jakimś czasie,zaczęło mi się w nim coś nie podobać. Zaczynał mi wmawiać rzeczy które nie były prawdą.Ale wtedy jak mnie ukąsił parę razy to było jak kopnięcie z buta i znikał na kilka tygodni nie pisząc do mnie,to była tak zwana kara.Zniżył mnie do poziomu,jesteś nikim,a ja jestem ten lepszy. Pisał i prowokował ale nie udawało mu się mnie sprowokować to zaczął z innej strony. Uderzał w moje czułe punkty,w to z czego mu się zwierzałam i przyznawałam się przed nim że zrobiłam coś żle wtedy miał pole do popisu.Jechał równo po mnie i w 3 mailach pod rząd stale mi to wypominał wywołując u mnie silne poczucie winy. I znowu znikał. Było tego więcej. Przyszedł okres że postanowiłam wymazać jego wszystkie maile. Tak też zrobiłam. To człowiek bardzo bystry i bardzo inteligentny. Aha,zawsze przy nim bałam się wyrażać swoje zdanie, podświadomie czułam że mogę go tym wkurzyć. I miałam rację. Kiedy po owych 2 latach przerwy między nami,kiedy nie mieliśmy kontaktu,znowu się 'spotkaliśmy' i wymieniliśmy kilka maili. Ale on nie spodziewał się kogo tym razem spotkał. Bo ja już nie byłam tą słabą i nieświadomą niczego kobietą. Tym razem znowu mnie prowokował i manipulował.Kłamał. A ja zaczęłam mieć wreszcie swoje zdanie to wiecie co ? Gość się chyba wkurwił i obraził hehe i się nie odzywa :-D Wróciłam w mailu do tego tematu sprzed jakiegoś tam okresu kiedy to 'uciął mi skrzydła bo sam ich nie miał' i postanowiłam z nim wyjaśnić : ale odpowiedz jego była taka : Ja nie rozumiem ciebie ,ty nie rozumiesz mnie.Koniec tego tematu na zawsze. Widzicie? koniec tematu i chce mi zamknąć buzię. Toksyk jeden. Myślał że dam sobie napluć w twarz i tak to zostanie.? Nie dałam się szybko zmyć i napisałam mu MOJE ZDANIE na ten temat. Zapewniam was że na pewno mu się nie spodobało bo zawsze sobie jezdził po mnie jak bo łysej kobyle i znikał. Teraz zamilkł i wiem że już na zawsze.Owszem,odezwał się z zyczeniami urodzinowymi i napisał że jeszcze chce się kiedyś do mnie odezwać ale mnie to w ogóle nie interesuje co on ma mi do powiedzenia i dlatego zablokowałam moje konto na hotmail. On szuka słabych kobiet,naiwnych,jego celem jest rozkochanie ich w sobie aby go chwaliły za urodę ( narcyz) i aby go kochały. Najpierw obserwuje poprzez rozwijanie różnych tematów.Potem wybiera. oneill ma rację,dla takich jak on jest się jak woda na młyn i jeszcze któraś z kobietek pisała że : oni kochają być kochani. Kooorewsko długo trwało abym go wybadała ale przyszedł czas i stało się.Bo to taki kameleon który nie chcąc stracić swojej ofiary będzie robił wszystko aby jej się przypodobać,taki do rany przyłóż. Dziewczyny,nie ujęłam wszystkiego co mi robił,tzn co pisał do mnie. To była przemoc z jego strony psychiczna w białych rękawiczkach. Tak się wdupczyć. :-O Dobra,było,minęło.I bardzo dobrze że minęło. Zyskałam duuuużo przestrzeni i spokój. Cieszę się że PRAWDA zatriumfowała. I to był ostatni toksyk w moim życiu. "NIE WSZYSTKO ZŁOTO CO SIĘ ŚWIECI" Dzięki za wysłuchanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@siodemeczko - tak mi przykro ze znow musialas przechodzic przez piekielko ale z drugiej strony wzmocnilo Cie to i uczulilo na nieodpowiednich ludzi. Kazdy ma potrzebe bycia kochanym, zeby ktos sie o nas troszczyl tak naprawde, z serca - i bywa, ze z tej potrzeby pakujemy sie w lajno. Toksyk umie wyczuc odpowiednia ofiare - ciekawie jest to ujete na podstawie przykladu w ksiazce De Beckera "Dar strachu". O tym, jak oprawca wyluskuje swoja ofiare sposrod wielu innych. Wystarczy kilka prostych pytan i obserwacja reakcji... My tego nie rozumiemy - tych wszystkich manipulacji, pawich ogonow, podtekstow (dla mnie to czarna magia i nieraz sie zastanawialam na co tyle trudow, staran jak mozna przeciez prosta droga, tyko czy prosta droga nie wystraszylaby osoby takie jak my, zaburzone; my przeciez w wiekszosci widzimy to co chcemy widziec, dzialamy wyobraznia i podlug niej interpretujemy wszystko niemal) - ale oni tym zyja, to ich zywiol. Tak patrze na siebie tu i teraz i widze, ze jestem jeszcze bardzo daleko od zdolnosci do stworzenia wlasciwego (nie toksycznego) zwiazku. Wciaz jeszcze dzialaja stare mechanizmy, choc teraz swiadomie. Mam za duze blokady na zaufaniu, na otwartosci - ale jak na razie to zwiazki mi niepotrzebne i mowie to z pelna swiadomoscia. Nie wiem tez, na ile to wdrukowane poprzez opinie innych (niezyczliwych, toksycznych) osob a na ile moja wlasna subiektywna (acz pozorujaca obiektywna) opinia ale nie wierze by ktos chcial wiazac sie z osoba ktora, jak ja, ma chore dorosle dziecko ktore przysparza problemow na codzien, w zwiazku jak wiadomo pomagamy sobie i wspieramy nawzajem wiec i pomoc przy tym dziecku ktore nie jest wlasne itp itd mam nadzieje ze wiecie o co mi chodzi. Nie powoduje to we mnie jakiegos smutku, zalu ze cos trace czy ze szansa mnie omija czy ze mam ogolnie przej*bane ;) - rzeczywistosc jest jaka jest i niestety nie mam na nia wplywu (a to uczucie jest dosc niemile, niestety - miec swiadomosc ze niewiele mozemy zrobic, ze czasami trzeba "przecierpiec" trudniejsze chwile i czekac na lepsze). Nie mialam dzis rewelacyjnego poczatku dnia i zapowiada sie niepewnie, potem nie bedzie mnie caly dzien bo musze pare spraw pozalatwiac ale za to bede miala z glowy. Powinnam isc po recepty ale moze dam rady po poludniu. Mialam dziwny sen - snil mi sie moj dawny, bardzo bliski przyjaciel z rodzina. Stracilismy kontakt jakos tak z czasem mimo, iz staralismy sie go utrzymywac przez lata. Mam ich numer telefonu ale nie wiem czy jeszcze aktualny, myslalam zeby zadzwonic i dowiedziec czy u nich wszystko OK.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siódemko Co za ulga, prawda ❤️ ....gdy tak na spokojnie, w paru słowach można napisać o relacji, ktora podczas jej trwania wzbudzała tak wiele sprzecznych odczuć. Gratuluję! Samoswiadomosci w której zawiera się wiedza o sobie 🌻 i o zburzonym człowieku żerującym na nieświadomości, a może raczej żerującym na ufności i otwartości drugiego człowieka. .... ...... Oneil, możesz być dobrem samym sobie, w swoich oczach, wartością niezależną od trudnych okolicznosci... Jeśli nawet ujmujesz koncepcyjnie, pytając kto zaakceptuje Twoja sytuację rodzinną, że to malo prawdopodobne, to w zasadzie jakbyś myślała o mężczyźnie, który będzie chcial się poświęcić....a nawet jeśli taki się trafi? to znaczy, że jest niedojrzaly, choć byc może ogólnie całkiem w porządku. Jednak.... jeśli pozwolisz sobie na nieoceniającą akceptację samej siebie, (bez myślenia, że coś z Tobą nie tak, bo masz dziecko wymagające opieki) to tym samym jest nadzieja "przyciągnięcia" mężczyzny, który zobaczy w Tobie kobietę, jako wartość samą w sobie, doceni Ciebie dla Ciebie. Co nie znaczy, że będzie z Tobą niósł Twój bagaż, ale będzie wsparciem dla Ciebie, a takie wsparcie poprzez miłość jest bezcenne. To będzie czlowiek dojrzały, nie kapec i nie agresor. W związkach nie są problemem, problemy przychodzące z zewnątrz, lecz problemy tkwiące w samym człowieku. To one nakręcają spiralę nieporozumień. Nie wiem, czy teraz ja się jasno wyraziłam ;) I nie mam pojęcia jak wielu jest takich mężczyzn na świecie hihihi Zakładam, że rownowaga jest w przyrodzie ;) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Ewo - odrobinke bede polemizowac i to na zdrowy, chlopski rozsadek. Ktory mezczyzna zdrowy na umysle, nie szukajacy (jak sama zreszta wspomnialas) wsparcia, wysluzenia sie (praczka, sprzataczka itp bo doopodajka to juz na bardzo dalekim planie) w wieku powyzej 50 lat dobrowolnie i z pelna odpowiedzialnoscia/swiadomoscia zwiaze sie z kobieta w mojej sytuacji? Kto w tym wieku kiedy wlasne dzieci juz odchowane i kazdy chce sobie odetchnac, odpoczac, zajac sie nareszcie wlasnymi sprawami - zdecyduje sie na dzielenie kolejnego problemu? Gdybym byla bardziej zaburzona (jak w niedalekiej przeszlosci) to bym swiecie wierzyla ze ktos taki sie znajdzie na pewno. A ze moje zaburzenie sie zmniejsza - nie robie sobie zbednych nadziei. Owszem, teoretyzujac jestem w stanie przyjac, ze jest gdzies asertywny, dojrzaly i niezaburzony osobnik, ktoremu moja sytuacja przeszkadzac nie bedzie - ba, nawet od czasu do czasu pomoze - ale niech to pozostanie teoria. Wiem ze jestem wartoscia sama w sobie ale wiem tez, ze nikt zdrowy nie jest cierpietnikiem z wlasnego wyboru. Ja musze - ktos inny nie. Poswiecenie mnie rowniez nie interesuje bo z zalozenia zalatuje falszem lub niedowartosciowaniem. Poki co, jestem stoikiem jesli chodzi o moja potencjalna sytuacje partnerska. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze bardzo ważnego nie dopisałam opowiadając wam dzisiaj o tej toksycznej relacji - przeszło 3 lata wydupczone w luft,grrrrr,na własne życzenie. Miałam dopisać jeszcze te słowa które napisała Maja: - Jeżeli dazysz do tego,zeby mnie zgnebic psychicznie,to Ci sie nie uda.Juz nie jestem na tym etapie. Tak właśnie czułam kiedy w kontakcie z nim MOGŁAM już mieć swoje zdanie a ja nie byłam już tą osobą sprzed kilku lat kiedy poznaliśmy się. On swoje zdanie mógł i zawsze wyrażał.Lecz mnie blokował.Coś koorwa nie było tak i czułam to ale nie wiedziałam o co chodzi. Wymyślał przeróżne historyjki które były kłamstwami i miejsca nie miały,chcąc sprawdzić - ' jak daleko jestem' Co on koorwa sobie ze mnie królika doświadczalnego zrobił? Zapewne miał niezły ubaw.Ale nie rozumiem po co to robił? Dobrze wiedziałam że mną manipuluje,wymyśla historie,potem obserwuje moich reakcji.I to,co mu odpiszę na dany temat który rozpoczął. Wierzcie,nie wierzcie,ale ja nawet fizycznie w ciele odczułam ulgę i wielką przestrzeń,natomiast nie czuję żadnego już bólu,żadnej pustki. Gdyby nie te 2 lata rozłąki z nim,nie wzmocniłabym się,nie zajęła sobą,a tak i terapię roczną przeszłam i coraz częściej zauważałam że mogę bez niego żyć i również cieszyć się i uśmiechać i wierzyć w siebie.Dobre,potrzebne 2 lata rozłąki. oneill ❤️ Ewa ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już jestem sama około 8 lat.I dobrze mi zrobi bycie nadal samą. Nie mam potrzeby poznawania mężczyzn.Nie czuję aby to był mój czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill Dlatego napisałam, iż nie wiem jak wielu jest takich mężczyzn :) co się może wiązać z trudnością spotkania :P W zasadzie najważniejsze jest, że wiesz, co jesteś w stanie zaakceptowac a czego nie (w mężczyźnie). Ważne jest też, iż wiesz, że teoretycznie jest możliwe spotkanie tego wyjątkowego, "szytego" na miarę Ciebie. I ważne jest, że akceptujesz swój obecny status quo. Praktycznie zostaje rozglądanie się z ciekawością po świecie. Nie w poszukiwaniu, raczej pragmatycznie :classic_cool: A miłość, ta dojrzała (zwana potocznie prawdziwą) i tak przychodzi nagle. Więc ani zakładanie że ktoś taki istnieje bądź wręcz przeciwnie, że nie istnieje nie ma sensu ;) Trzeba dać się ponieść życiu, temu codziennemu, co też Ty w swoim czynisz. Czyż nie? A reszta jest bliżej nieokreśloną niewiadomą. :) Ludzie częściej zakładają, że coś się nie uda, żeby się nie rozczarować lub mniej rozczarować. A gdyby założyć odwrotną sytuację, że jest szansa, rozczarowanie może być głębsze. A można wybrać trzecie wyjście :) po prostu radośnie, jak np.opisane jest w książce "Biegnąca z wilkami", poddać się chwili (swego życia). Taką kobietę dostrzeże mężczyzna, który wie czego chce. Inny i tak odejdzie z podkulonym ogonem. Ryzyko jest żadne ;) ...... A ja ostatnio, przy okazji robienia rachunku sumienia z mojego macierzyństwa (młodszy syn wyruszył w świat, wyprowadził się szukać swojej życiowej drogi w innym mieście, co nie powiem wywołało falę szeregu wątpliwości, czy ja zdołałam przekazać to co niezbedne, uchronić przed tym co niewłaściwe etc.; bogu dzięki trwało to dwa dni i mi przeszło ;) a bilans wyszedł na plus) tak więc przy tej okazji trafiłam na ksiażkę, której streszczenie jest pod tym adresem http://www.sciaga.pl/m/tekst/64814/ Niby nic odkrywczego, ale ciekawie podsumowane relacje rodzinne. Przydatne zarówno dla rodzicow jak i dzieci :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siódemko Każdorazowa próba zrozumienia, cóż zaburzony czlowiek ma na myśli...jest ważne dla psychiatrów. W codziennym życiu wystarczy powiedzieć a Panu/Pani to podziękujemy :D Próba rozumienia, to zarazem próba traktowania drugiego człowieka z szacunkiem, jeśli dziala to tylko w jedna stronę, to jest jasny sygnał do poluzowania więzi. On może kiedyś trafi na cwanszego od siebie. Pewnie przypadkiem, a wtedy byc może zrozumie: nie czyń drugiemu co tobie nie miłe ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Wiatr we wlosach:)
czesc dziewczyny, czy ktos z was wie, co sie dzieje u Wiatr we Wlosach? tak niespodziewanie zniknela z topicu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie pamiętam wiatru we włosach,może zbyt krótko tu była. Kobietki,mam straszną anginę.Do lekarza mam około 10 minut pieszo ale nie mogłam i nie dałabym rady iść więc pojechałam taksówką.Bardzo super lekarka,powiedziałam jej że mam zawsze tak silne anginy że nie potrafię przełykać antybiotyków,więc je muszę nożem ćwiartkować,na to ona,że przepisze mi antybiotyk który się rozpuszcza w wodzie.Jakież było moje zdziwienie i radość.Nie wiedziałam że jest taki antybiotyk. Jeśli ten antybiotyk jest już dłużej do kupienia to pytam się - dlaczego lekarze przepisywali mi takie kobzole których połknąć się nie da normalnie a co dopiero kiedy masz rooozpierdolone migdały i bolą strasznie.Gdy kolejnym razem chwyci mnie angina :-O już nie dam sie,poprosze o antybiotyk który można rozpuścić. Za godzinę kolejna 'tabletka' ( co 12 godzin) Ani jeść,ani pić,ani przełykać,tylko ból,ból i ból.Trzeba czekać aż minie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@siodemko - wprawdzie nie jestem lekarzem ale czy nie powinnas usunac migdalkow skoro masz takie paskudne anginy? Mialam podobnie (bylam nawet dwa razy w szpitalu na te moje anginy 40 stopni goraczki), zdecydowalam sie usunac migdaly i mam spokoj. Skoro mozesz zaradzic to po co narazac sie na cierpienia? Sciskam Cie mocno, zdrowiej szybko i trzymaj sie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@siodemko - wprawdzie nie jestem lekarzem ale czy nie powinnas usunac migdalkow skoro masz takie paskudne anginy? Mialam podobnie (bylam nawet dwa razy w szpitalu na te moje anginy 40 stopni goraczki), zdecydowalam sie usunac migdaly i mam spokoj. Skoro mozesz zaradzic to po co narazac sie na cierpienia? Sciskam Cie mocno, zdrowiej szybko i trzymaj sie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill, właśnie lekarka wspomniała abym odwiedziła koniecznie laryngologa.Wiesz,bardzo się boję usunięcia migdałków.Podobno po zabiegu bardzo boli i krwawi,tak słyszałam od znajomej.Jej kuzyn miał usuwane migdałki i jak mi to opowiadała to mnie to przestraszyło. Żeby tylko nie bolało w trakcie i po to bym poszła, ale ja się naprawdę boję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siódemko W okresie zdrowienia, tzn.wychodzenia z różnego rodzaju zaprzeczen, ale również niewiedzy na swój własny temat, wiele chorób człowieka dopada, to rodzaj fizycznej detoksykacji. Niektóre ciągną się od wieku dziecięcego. Ja w młodości przechodziłam ciężkie anginy, w końcu się od nich uwolniłam. A dużą poprawę zauważyłam już jako młoda dziewczyna, po wyprowadzeniu się z domu. Tamta energia bardzo mi nie służyła :) Kuruj się. wypoczywaj, dużo pij wody. I szybkiego powrotu do zdrowia Ci życzę ❤️ .... Ostatnio wyhaczyłam ksiażkę o zdrowiu kobiety :) Lada moment powinnam ja otrzymać. Liczę, że będzie dużą skarbnicą wiedzy, o kobiecie oraz jej zdrowiu, a wszystko potraktowane holistycznie "Ciało kobiety, mądrość kobiety". http://madrosckobiety.blogspot.com/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siodemeczko❤️ Jak sie czujesz? Pomogl antybiotyk chociaz troche? Tez uwazam,ze powinnas koniecznie odwiedzic laryngologa... Zdrowiej szybciutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdrowieję,antybiotyk wzięłam dopiero dwa razy i biorę przeciwbólowo, pomaga choć na kilka godzin uwolnić się od bólu. Dziękuję wam kochane ❤️ Tyle w domu do zrobienia,a tu nie ma siły,trzeba poczekać,potem nadgonić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@siodemeczko - mialam usuwane migdaly i bolu nie czulam (znieczulenie) ale nieprzyjemnie jest przy samym zabiegu. Jesli sie jednak bolu boisz to mozesz isc smialo, zastrzyk jest tak mocny ze nic nie poczujesz. Krwawi tylko na poczatku, potem trzeba uwazac zeby nie pic sokow i nie jesc nic kwaskowego bo wtedy moze zabolec, ale bardzo szybko sie goi. Mozna wzmacniac sie jajkami na polmiekko (ja tak robilam) po zabiegu. W tydzien bedziesz jak nowa i o anginach mozesz zapomniec po wsze czasy :D A faceci to wiesz jacy sa -, palec go boli i juz po grabarza dzwoni ;) Nie opieraj sie na opinii meskiej w tym temacie. A naprawde szkoda zebys sie meczyla przez nastepne lata, zreszta takie nawracajace anginy bardzo oslabiaja serce i wyciecie migdalkow to mniejsze zlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A właśnie Siódemko, jak Twoje serce? Kiedyś wspomniałas, że pojawiły się problemy... Czy wszystko jest już pod kontrolą? Faktycznie częste anginy osłabiają serce. Dobrze wziąć wszelkie za i przeciw ekstrakcji migdałów. Kierując się rozsądkiem i nie poddając panice na TAK lub NIE. Ściskam 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie by trzeba chyba całą uśpić wtedy to tak, niech mi grzebią i wyrywają,wycinają co trzeba.Ja się naprawdę boję.Ja nie zdecyduję się.Nie dam rady. Biorę leki nasercowe i jak na razie jest dobrze,dzięki Bogu.M.innymi jeden lek to ACARD,który rozrzedza krew. Dziewczyny,położyłam się po obiedzie i dopiero teraz się obudziłam,tak choróbsko człowieka do wyra zmusi. Teraz cały czas będę myslała o tym usunięciu migdałków.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zraniona22
Witajcie Dziewczyny ! nie było mnie tu troszkę ... sesja dała mi w kość, a jeszcze się nie skończyła. Odezwał się ... co chwilę się odzywał, mówił,że tęskni, kocha i przeprasza... ale dla mnie był to tylko puste słowa. Mimo,że było przykro i to bardzo, bolało..ale powiedziałam sobie,że się nie poddam - bo to nie był facet dla mnie ! Nie odzywam się, kontakt urwał się całkowicie ... a ja mam jakieś cholerne wyrzuty sumienia?! Boję się,że może coś sobie zrobi, że nie będzie miał co jeść, gdzie mieszkać itp. Wiem, wiem, wiem , to chore ! Nie powinnam tak myśleć. Odpędzam takie myśli najdalej od siebie. Spędzam jak najwięcej czasu z przyjaciółmi, rodziną, znajomymi - byle tylko nie myśleć o nim i powrócić do normalnego życia. Postanowiłam sobie,ze udowodnię sama sobie,że potrafię stanąć na nogi i coś w życiu osiągnąć ! Postanowiłam iść na germanistykę, od zawsze było to moje wielkie marzenie, które teraz mogę spełnić ! Wzięłam się za siebie - przeszłam na dietę, zaczęłam ćwiczyć.. muszę się jeszcze umówić do fryzjera, zacząć dbać o siebie...żeby ujrzeć w sobie KOBIETĘ a nie ofiarę, której kobiecość zeszła na daaaaalszy plan ! Dziękuję Dziewczyny,że jesteście tutaj i wiem,że Wy mnie rozumiecie. Za to,że mogłam się tak przysłowiowo "wygadać" i uzyskać pełne ciepła słowa, a także wiele cennych porad. Na pewno będę tutaj zaglądać do czasu odzyskania równowagi, tak aby w razie "w" nie zabłądzić ponownie .. miłego i spokojnego dnia Wam życzę !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zraniona I tej wersji się trzymaj, jesteś KOBIETĄ, zasługującą na dobre, a nawet wspaniałe życie. Wspaniałe życie również w kontakcie ze swoją wewn.kobiecością i w kontakcie z mężczyzna, godnym Ciebie. ...... Wyrzuty sumienia? To naturalne. ...jeśli miało się blisko, a nawet bardzo blisko do czynienia z ofiara i osobą chorą, to rodzi się podświadoma odpowiedzialnosc za takiego człowieka. Ważne, to mieć kontrolę nad tym co się pojawia w odczuciach, a Ty nad tym czuwasz. Możesz mu współczuć w swoim sumieniu, ale nie mozesz ani go uratować ani brać odpowiedzialnosci za to, co on zrobi ze swoim życiem. To już nie Twój interes. Dałaś mu uczucie, szczerosc, dalas siebie. On tego nie potrafił uszanować, tak więc naturalnym jest, że taką osobę się opuszcza. Bardzo cieszą Twoje plany ❤️ .... Blondyneczka 🌻 Los czy przypadek, nie ważne, grunt, że to już za Tobą, i fajnie, że miałaś wsparcie rodziny, to nie zawsze bywa aż tak oczywiste :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siodemka pisala
"Kooorewsko długo trwało abym go wybadała ale przyszedł czas i stało się.Bo to taki kameleon który nie chcąc stracić swojej ofiary będzie robił wszystko aby jej się przypodobać,taki do rany przyłóż." ja mam te sama odczucia pod adresem ewy. ilez ona kolorow kameleona juz tutaj nosila. teraz jest na etapie racjonalizacji. cale zdania kradzione z wypowiedzi swoich przeciwniczek, ktore kiedys ostro zwalczala a teraz przekazuje ich przemyslenia jako swoje. ot, toksyczny wampirek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do intrygantki
"mała mi" daj już spokój :D wszyscy już dzięki tobie wiedza jaka ewa jest paskuda wyluzuj bo złość ci jajniki rozsadzi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do intrygantki
nie nalezy uciekac od klopotliwych tematow. nie nalezy tolerowac toksyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak
i dlatego trzeba jakoś pomoc intrygantce, z uwagi na toksyne jaka w niej siedzi, toksyne pod postacią kontrolowania i oceniania. przecież jakiegoś raka się dziewczyna nabawi albo co... :( po co jej taka autodestrukcja? co powoduje, że cierpi na widok wpisu ewy? czy jest tylko nieświadoma. czy nie umie poczucia krzywdy w sobie przerobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak jest
i dlatego trzeba jakoś pomoc intrygantce, z uwagi na toksyne jaka w niej siedzi, toksyne pod postacią kontrolowania i oceniania. przecież jakiegoś raka się dziewczyna nabawi albo co... :( po co jej taka autodestrukcja? co powoduje, że cierpi na widok wpisu ewy? czy jest tylko nieświadoma. czy nie umie poczucia krzywdy w sobie przerobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×