Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość dziekuje ze jestescie
Buszująca ,,,:))))))))*1000 wreszcie czujesz freestyle:) zobaczysz ile to radochy ,że mozesz albo sie umalować albo i nie ,łazic w dresie brudna albo wyszykowana na 1 randkę ,jak możesz iść kupić dezodorant i nikt ci nie wypomni ,że za drogi :))) możesz .możesz ,możesz masz wybór nie musisz, ty ustalasz granice tego co musisz ,KOchana cieszę sie jak sto tygrysów z Tobą,Tylko ani sie waż szukać kontaktu z nim ,teraz masz kwarantanne:).Mam nadzieję ,że mina teojego syna będzie bezcenna:)))))) dzieki dzielnej mamie.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam już mija drugi tydzień od mojej wyprowadzki, chociaż nie jestem z siebie do końca zadowolona... zgodziłam się na spotkania, obiecywał, że się poprawi, przepraszał, mówił, że tylko ja jestem ważna i nikogo więcej nie będzie tak kochał.. szczerze mówiąć, chyba sama nie do końca w to wierzę, a dokładniej-w to, że nagle się zmieni, choć przez 4 lata tego nie zrobił-chyba że tylko na jakiś czas dziś bylismy z dzickiem u lekarza, teraz dzwoni i prosi o spotkanie, żebym przyszła do niego nie wiem co robić, z jednej strony chyba dałam mu ostatnio nadzieję, że nie wszystko stracone, a z drugiej? sama nie wiem czego tak naprawdę chcę nie jestem pewna, czy jeszce go kocham czuje przede wszystkim żal, za to co zrobił i nie jestem w stanie w tym momencie zapomnieć wszystkich przykrych rzeczy, które powiedział z jednej strony tęsknie za tym, kiedy było dobrze a z drugiej? myślę, że żałowałabym w pewnym sensie powrotu do niego nie wiem czy boję się samotności, czy nagłej zmiany wszystkiego no i jest jeszce dziecko boję się, że zostanę z nim sama albo, że kiedyś będzie próbował mi je zabrać szczerze mówiąc to chyba mu już nawet nie ufam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrzosowe pola
Turkusek Dziękuję. "Pytanie jest moje takie - co robisz w takim układzie?" To była/jest moja ucieczka przed okrutnym światem w jakim żyję tutaj,nie miałam dokąd uciec więc wybrałam taką opcję.....sądziłam że ten układ będzie działał na jakiś normalnych zasadach....nic nie zapowiadało tego że ten człowiek będzie chciał aż tak dalece wytyczać szlaki........przegadaliśmy miliony godzin.........zauważyłam że ma problem z wolnością własną, lecz nie sądziłam że będzie chciał odebrać moją. Co mi ten układ daje? Uczę się żyć na nowo..... Mam wątpliwości,wobec samej siebie czy nie jestem nazbyt krytyczna.....chcąc odzyskiwać siebie i prostować ścieżki w jakie sama się uwikłałam co musiałabym zrobić?? Jaki on jest już nie wiem sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiatr we wlosach:) Otwieraja sie drzwi do wolnosci, do lepszego zycia, ale kochana dla mnie to w dalszym ciagu nie jest tak, ze w zwiazku z tym "skacze z radosci..mysle, ze to sprawa wielu rzeczy, ze jest nam trudno wyjsc z sidel toksyczngo zwiazku; u mnie to byl moj pierwszy powazny zwiazek, moj M. To byl pierwszym facetem, ktorego kochalam, zwiazek mnie unieszczesliwial, byl toksyczny ale tez nie jakis traumatyczny gdzie pewnie latwiej byloby z niego odejsc.. Zycze aby separacja pomogla Ci w pogodzeniu sie z rozstaniem bo czuje w Twoich postach swoje odczuwanie; i postawe wobec mojego M: jest milosc, jest teskota, bol ale tez wiele nienormalnych- negatywnych uczuc, ktore raczej "niczego dobrego nie wroza.. tak jak ten kolejny przyklad; Piszesz, ze sie napisal, ze chcialby sie ozenic, a Ty? Jak zareagowalas to czytajac i wyobrazajac sobie wasz slub? Czy wielka radoscia, szczesciem tak jak wiele kobiet reaguje czy niesmakiem? Przeciez to nienormalne, przeciez ludzie zazwyczaj na taka wiadomosc ciesza sie, obwiesczaja swoje szczescie i radosc calemu swiatu (tak jak np moje niektore kolezanki..) A my..cos tu jest nie tak.. Gdyby moj M. Mi sie oswiadczyl - nie wyszlabym za niego; balabym sie, ze to co bylo zle w naszym zwiazku- wroci, brak nadzieji , ze wiele rzeczy, ktore mi w nim przeszkadzaja - zmienia sie, albo, ze ja mojego M. bez zmian zaakceptuje, brak wiary, nasz zwiazek przetrwa ..- takie uswiadamianie sobie tych moich uczuc; strachu, braku zaufania, wobec naszego zwiazku zaczelo mnie przerazac to po co ja w nim tkwie?, jesli po 5 latach boje sie i nie ufam nam na tyle zeby sie formalnie zwiazac (a chcialabym) to po co oszukuje siebie i w jakis sposob M.?... tak jak napisala Abshinte prawda nas wyzwoli i to bylo i jest nasze kolo ratunkowedzieki temu wydobywam sie na powierzchnie z glebin toksycznego zwiazku...na sile trzymam sie racjonalnego zamiast uczuciowego podejscia do naszego zwiazku.. wracajac do Twojego M; Jeszcze kilka dni tygodni temu mial do Ciebie pretensje, obwinial ,zerwal.. a teraz wyskakuje z tematem slubu to tez znam i to tez mnie przeraza; jak nasi M. Umiejetnie i tak jakos bez obrazen wychodza z jednego wojennego stanu w zwiazku/relacji do normalnosci..podczas gdy my jeszcze wciaz przezywamy bol z poprzednich klotni, jazd,itd Nie wydaje mi sie zebym mogla byc Twoim drogowskazem (nie to, ze bym nie chciala , jakoze jestem dalej w strefie zagrozenia - moj M.nie odpuszcza; prosi, blaga, obiecuje, jak na razie trzymam sie lepiej niz gorzej, ale boje sie, ze ktoregos dnia wymiekne.. Ale dobrze mi sie z Toba pisze, bo tak jak pisalam wczesniej widze tak duzo podobienstw miedzy nami; jesli chodzi o problemy w naszych zwiazkach, naszych M i nas samych..:) Wysylam duzo, duzo sily!:) trzymaj sie dzielnie! i dziekuje za Twoje cieple slowa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nadgorliwośc jest gorsza od faszyzmu - usłyszalam kiedyś; ale nadal kiedy tylko widziałam krzywdę dziejącą się obok, pierwsza wyskakiwałam z pomoca; nieproszona; taka malutkiego formatu matka teresa miłosierna; zapominalam o sobie, ale pamiętałam o potrzebujących - w moim mniemaniu - pomocy; i nadszedł moment, kiedy wszyscy dookoła uznali, ze moja pomoc jest po prostu im należna jak promienie słońca i powietrze; i zaczeli tego naduzywać; dziś sama sobie zaciagam lejce, kiedy buzia już już się otwiera w propozycji pomocy; pomagam tylko tym którzy chcą i potrzebują i proszą o pomoc; nie zbawię całego swiata; nie zbawię wszystkich dzieci krzywdzonych obok, czy bitych kobiet; zbawiłam siebie; dbam o swoje dziecko; to priorytet; egoistyczne? tak; wiem; ale z tym mi lepiej;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrzosowe pola
Turkusek :) Wiem,że nie możesz odpowiedzieć :) pytanie..było chyba raczej pytaniem retorycznym ,bądź bardziej samej do siebie......odpowiedź chyba znam ....odejść bądź na nowo wyznaczać własne granice,zacząć przenosić tę relację na poziom w którym ja chcę żyć,lecz obawiam się że w tej relacji jest to niemożliwe,to chyba nie jest człowiek który chciałby tworzyć jakiekolwiek relacje na zasadzie partnerskich relacji...to są moje wnioski, ale rozmawiając z nim słyszę coś zupełnie innego. Czy stało się to dla mnie uczuciem? Nie wiem...być może tak,ale ponieważ boję się więc nie pozwalam sobie na głębokie uczucia,próbuję zachować dystans,by zachować w miarę możliwości jasność myślenia,wcześniejsze doświadczenia nakazują mi zachować ostrożność. Jestem po związku małżeńskim trwającym 15 lat w którym była przemoc psychiczna,po półtorej roku od rozstania z mężem zdecydowałam się na bliższe poznanie tego pana.........a ponieważ byłam bardzo poturbowana psychicznie więc nie chciałam wchodzić całą sobą w tę relację więc zdecydowałam się na układ.......miałam nadzieję że będzie to działało na zasadzie partnerstwa,zrozumienia....ten człowiek bardzo pomógł mi swoją obecnością gdy przechodziłam horror po rozstaniu z mężem....właśnie wtedy przegadaliśmy te miliony godzin ..........był dla mnie wsparciem,nie miałam nikogo innego..nie potrafiłam sobie poradzić.....on stał się moim oparciem.........myślę że niejedna z nas zaufałaby komuś z kim rozmawiałaby półtora roku kto wydawało się że robi to bezinteresownie......piszę wydawałoby się ponieważ coraz częściej zdarza mi się myśleć,że zostałam wybrana.........jego pomoc wtedy stała się fundamentem na to co jest teraz..... Nie ufam sobie,temu co widzę,więc dlatego tu piszę ,chciałam prosić o pomoc by ktoś z boku spojrzał na to,mnie cały czas się wydaje że szukam dziury w całym..... Ja kiedy z nim rozmawiam staram się go wzmacniać budować i widzę,że rozwija się przy mnie ale kiedy on ze mną rozmawia to owszem czasem pochwali ale częściej krytykuje, albo mówi o swoim wyższym wykształceniu ja jestem po szkole średniej,nie mam z tego tytułu kompleksów mam inne priorytety ,jestem dobra w swoim zawodzie z powodów rodzinnych nie mogę podjąć kształcenia dalej to raz a dwa niekoniecznie jest mi to potrzebne,jeśli już chciałabym tylko zrobić taki zawód który zawsze chciałam wykonywać,ale ponieważ w domu są dzieci więc moje plany muszę z powodów finansowych odłożyć na dalszy plan. Ostatnio w rozmowie zaznaczył bardzo dobitnie że jest magistrem....mnie to lotto niech będzie niby czemu miałabym czuć się gorsza czy też on lepszy,jednak zwróciłam uwagę na to zaznaczenie...zabolało mnie to,że pozwala sobie na takie poniżej pasa zagrywki,w jakim celu to robi? Kim chce bym się przy nim czuła? I do czego potrzebne jest jednemu człowiekowi to by ten drugi poczuł się gorszym? Przecież sygnały są dość czytelne i oczywiste - czemu się na to godzisz? Turkusku.......może i wszystko jest i jasne i czytelne ale.....dopóki siedzi się na karuzeli to nie sposób czasami zobaczyć coś co widać osobom stojącym obok,ja siedzę na karuzeli ......ja dopiero zauważam że na niej jestem i czasami tylko słyszę głos który mówi że ta karuzela kręci się w nieodpowiednim kierunku... Czy to co chcialaś osiągnąć osiągnęłać, czy zaczynasz znów spychać swoje potrzeby na dalszy plan? Muszę przyznać Ci rację. Chciałabym zaistnieć w tej relacji,zależy mi na tym. Nie chcę być marionetką. Dziękuję. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wrzosowe - czytam i czytam to co napisałas i tak na prawde na wsdzystko sama sobie odpowiedziałas. Z Twoich relacji wynika, ze facet chce miec całkowita kontrolę na Twoim zyciem, podejmowac za Ciebie decyzje, dyktowac waeunki. A to chyba nie jest partnerstwo. Napisałas, ze Twoje małzenstwo było przesiakniete przemoca psychiczną. Pytanie czy nadal masz na to ochotę. Przeciez skończyłas z czyms aby zacząc na nowo życ. Obawiam sie ze wdepnęłas w takie samo g... Wiesz, wiele razy juz tu na topiku był ten temat poruszany, ze dopoki nie wyleczymy sie na dobre z toksycznych zwiazków i nie nauczymy zyc same ze soba , to niestety bedziemy do siebie przyciagac takie a nie inne typy, niestety na porzadnych dacetow nie zwrocimy uwagi ale własnie na toksyka. Nie wiem i nie chce wiedziec skad to sie bierze. Mtsle, ze nie jedna nauczke jkazda z nas juz miała i musimy starac sie nie popełniac tych samych błedow. Chcesz spoetyklac sie z kims tylko na jego warunkach tylko po to by kogos miec?? To bezsensu a tak wlasnie to odbieram. Meczysz sie, boisz sie, boli Ciebie to- czy własnie tak chcesz zyc?? Niepewna, smutna. wciaz zastanawiajaca sie a nie spontaniczna?? Co zrobiłas osoatnio spontanicznie, takiego zwariowanego?? A jaki jest jego strosunek do Twoich dzieci?? Woesz podoba mi sie Twoje spojrzenie i podejscie odnosnie Twojego wyksztrałcenia, zlałas temat i dobrze.Ale to o nim swiadczy to co powiedizal i jak probowal Cie znowu do parteru sprowadzic. Ty sie nie dałas, brawo!! Mi tego brakowałao!! zastanow sie porsze, bo mam wrazenie ze w swoich wypowiedziach poniekad usprawiedliwiasz siebie ze z nim jestes, bo chcesz z nim byc, bo boisz sie zostac sama.Tłumaczysz w jakis sposob ten zwiazek. Tylko po co?? Skoro nie daje Ci on szczescia. Czy czasmi nie lepiej byc samemu a z usmiechem na twarzy?? odpowiedz soebie na pttrabnie dlaczego tak na prawde chcesz z nim byc?? I jakbys sie zachowała, gdyby na Twojej drodze pojawił sie teraz nowy fajny mezczyzna?? Ja znam odpowiedz, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama_30
Witajcie Dziś odezwałam się do mojego M. nieładnie, a on zdziwiony spytał czemu tak zrobiłam? Przecież on tak do mnie się nie zwraca... ale do mojej córki zwraca się źle, a ja odbijam piłeczkę za nią. A on bidny nie może pojąć czemu ja taka wredna dla niego jestem? Co za nierozumne stworzenie... :o Wczoraj miałam bardzo kiepskie samopoczucie i trochę sobie płakałam, mój mąż próbował mnie przytulić ale ja nie odwzajemniłam, nie chciałam. Gadał coś tam swojego, co jest przyczyną mojego płaczu wg niego, niezbyt to się zgadza z moimi prawdziwymi powodami :/ Ale ja już mu nie mówię jakie są to powody, bo mówiłam wiele razy ale on nie umie nic na to poradzić, twierdzi, że taki już jest, że moją córkę traktuje jak młodszą siostrę, której nie akceptuje, której nie lubi, na której mu nie zależy i nie chce dla niej dobrze. On się cieszy kiedy ona płacze. Kiedy on na nią krzyknie albo powie coś przykrego i ona płacze to on się z niej śmieje. A jej wtedy jeszcze bardziej przykro, a mi serce pęka coraz bardziej za każdym razem. Ostatnio córka zachorowała a on z tekstem do niej: jak mój syn(mamy wspólnie syna) się pochoruje przez ciebie to zobaczysz. No i synek się zaraził od niej, to od kilku dni słyszę ten sam tekst: "to wszystko przez nią", "że moja córka to chodząca zaraza" itp. Za 3 tygodnie do prawnika idę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama_30
Czemu ja się jeszcze czasem waham?????? Ale prawnik umówiony więc nie odwrócę się od tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paulinko🌼 Dobrze ze jestescie🌼 Aweb🌼 Turkusku🌼 pozdrawiam. Znowu mam cos na ksztalt blokady,nie wiem moze to normalne,zespol stresu pourazowego czy cos... Czuje sie jakbym byla psychicznie chora i to wcale nie z tesknoty za m. tylko ...czuje sie taka....wykonczona,pusta, jakbym byla za jakas sciana, jakby wszystko bylo kompletnie bez celu... Nawet fizycznie czuje sie wyniszczona,suchar taki z podkrazonymi oczami.... Wczoraj rozmyslalam o czasie ,kiedy tu przyjechalam...jaka bylam radosna,pelna werwy,rozesmiana.... Ta mumia teraz, to tez ja. Wyssal ze mnie wraz z poczuciem wlasnej wartosci - radosc zycia, dziewczece, moze naiwne marzenia( Boze daj mi je znowu miec!).Kiedys juz Wam pisalam o utraconej tozsamosci.... Turkusku, tak do mnie przemowil Twoj post..o tym jak zbieralas grzyby, potem poszlas na plaze;-)...ja juz chyba nie potrafie dostrzec kolorow, zapachow, piekna... Tyle czasu zylam tylko tym bydlakiem,tyle czasu on mnie niszczyl, upokarzal, wmawial,ze jestem zerem....a ja tak bardzo chcialam go zadowolic, ze przestalam widziec te wszystkie piekne rzeczy.... Ludzie ode mnie zaczynaja stronic....bo ja sie zamknelam w swojej glowie, nie moglam nikomu nic z siebie dac, bo wszystko bylo zarezerwowane dla niego.... Pisalam Wam,tyle razy przychodzilam do roboty zapuchnieta od placzu tak bardzo, ze zaden makijaz tego nie chcial zakryc, az to dla wszystkich stalo sie normalne.... Wszystkie moje mysli 24 h byly zaprzatniete m, rozmyslaniem o krzywdzie,ktorej doznaje od niego...nie moge sie przestawic chwilowo na inne myslenie... Czekam na dziecko i bedziemy jakos kleic wszystko od nowa. Raz, kiedy tu przyjechalam do Anglii, zostawilam juz swoj maly,bezpieczny kat w Polsce, ze zdjeciami,pamiatkami,bibelotami gromadzonymi przez lata... Teraz to sie stalo drugi raz, nie chodzi o materialne rzeczy w sensie utraconego bogactwa, tylko o prace,ktora wlozylam by stworzyc dom z m. o obrazki wygrzebane na pchlim targu, suszone wrzosy,e...no, mam nadzieje,ze mnie rozumiecie.Chodzi mi o pojecie- DOM..... Pewnie znowu sie pozbieram,stane na nogi,ale trzeci raz juz utraty domu nie przezyje.... Dobrze ze jestescie;-) masz racje, fajnie chodzic w dresach...heh, fajnie jesc czekolade w lozku...bezkarnie, fajnie czytac durne gazety dla relaksu , wiesz takie o celebrytach, bez tresci, tylko obrazki....wiem,ze glupie, ale odprezajace, musialam chowac takie gazety przez ostatnie 3 lata.... Fajnie spiewac w wannie, fajnie zaklac na glos jak sie stukniesz w glowe, bez obawy o komentarz do twojego zachowania.... Pomozcie Dziewczyny, odzyskac tozsamosc. Jak mam to zrobic? Dziekuje Wam i mam pelna swiadomosc, ze uwolnilam sie dzieki Wam.Zaczelam tu pisac w kwietniu....jest wrzesien, a ja sie uwolnilam,choc wczesniej wydawalo sie to niewykonalne. Duzo mi dalyscie i dajecie, duzo pomoglyscie... I wycie mi sie wlaczylo;-) pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogubiona3
buszująca, ....daj sobie czas.....tylko prosze nie wracaj do niego...... ja odeszłam 8 miesiecy temu...i czułam sie , wygladałam, myslałam jak ty...normalnie nie istniałam... nie czułam sie ładna, nie czułam sie kobieta, miałam wrazenie ze nikt mnie nie zauważa .... ale mam dzieci...one juz nie raz dawały kopa do działania.... teraz pomimo roznych problemów...dołów...kiedy ide ulica widze jak faceci sie za mna ogladają, widzę jak sie do mnie usmiechają, czuje ze sie podobam, sobie sie podobam...smieję sie z dziecmi bez poczucia winy....wiem....dlatego wiem to na pewno, ze odzyskasz tą wesoła , pełna marzen dziewczynę...tylko daj sobie czas i przestań juz o nim myslec...mysl tylko o sobie i tyle ile czasu ile poswiecałaś na ratowanie waszego zwiazku, poswięc tylko dla siebie... warto znowu poczuc smak zycia....i Tobie na pewno sie to uda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamo-30 nie pytaj po co sie ahasz, po prostu przestan to robic i zrob do cholery cos ze swoim zyciem.Jak mozesz pozwolic swojej coreczce tak cierpiec?? Oisałysmy Tobie juz, dziecko, dziecko, dziecko potem ty a na koncu gnida zwana m. Trzymam kciuki@!! Bronisz coreczki ale to co ona przezywa to... Szkoda gadac, wrogowi bym nie zyczyła by był teraz w jej skorze Buszująca- kochana Ty juz wychodzisz na prosta, zobacz ile w postatnim czasie zrobiłas dla syna i siebie. Nie czujesz zapachów, nie widzisz piekna otaczajacego swiata?? To nic, niedługo juz ujrzysz, daj soebie czas, nie wszystko od razu. Treaz najwazniejsze byc stanela na nogi wraz z synkiem, zobaczysz jaki on bedzie szczesliwy i dumny z Ciebie. Wtedy na pewno Ciebie to wzmocni w przekonaniu ze postapilas slusznie. A teraz relaksuj sie ile wlezie, bo juz z zpuchnietymi oczami do pracy chodzic nie bedziesz.Stawaj codziennie rano przed lustrem i powtzarzaj w kołko, ze jest i bedzie dobrze, ze jest i bedzie cudownie, ze wreszcie zyjesz i zamierzasz byc szcesliwa, cholernie szczesliwa!! Jestes switną kobieta, super matką, silna baba, dasz rade tylko w to uwierz. Juz pokazalas niezwykla odwage, sile i wytrwalosc. Trzymaj sie kochana, swiat jest piekny bez naszych oprawcow, za kilka dni sama to powiesz na glos tanczac i sie smiejac na deszczu!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eutenio, Pogubiona,Aweb[kwiatek} Dziekuje. Do Mama 30 Ja cie przepraszam,ale bede z Toba szczera, maksymalnie i do bolu. Jak czytam co piszesz ..to szlag mnie trafia.I to nie na twojego m.Zrozum,ze pozwalasz jakiemus kolesiowi znecac sie psychicznie nad corka, tak jakby przykladasz do tego reke.To co napisalas o chomikach, przerazilo mnie do glebi. Kazda z nas ma problemy na tym forum, przewaznie chodzi o to, ze dzieci w tych naszych traumatycznych zwiazkach sa swiadkami klotni i patrza na cierpienie swoich matek...agresja nie uderza w nie bezposrednio, tylko posrednio.W twoja corke uderza,rozumiesz? To jest, k..a, nie do zaakceptowania co ty wypisujesz,ze koles straszy dziewczynke,ze zarazi jego dziecko,ze nazywa ja zaraza, ze mowi wprost,ze jej nie lubi, nie akceptuje i dobrze jej nie zyczy. Nikt nie mowi,ze bedzie lekko, ale wez sie w garsc i ratuj corke, bo ja zniszczy jakis psychopata, albo dziecko popadnie w narkotyki, zle towarzystwo,ucieknie od ciebie zachodzac w ciaze w wieku 17 lat. Przemysl to wszystko i tak jak ci Aweb napisala; najpierw dziecko,potem ty, a na koncu dopiero ten koles. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Buszująca ja chyba byłam juz tak zmaltretowana ,że zwykłe wyjscie po fajki stanowiło radość.O 1 w nocy ide po fajki i nikt mi nic nie powie.Poza tym uczyłam sie sporo ,czytałam ,robiłam rózne rzeczy na kompie.Każdy ma jakieś zainteresowania ,nie wiem może lubisz tańczyć i gdzies masz jakis tani kurs?Taki ruch dla odprężenia ,zeby właśnie poczuc się jak dziecko.Zwykłe głupie łażenie po kostki w wodzie (jak lód się załamał) a śmiałam się z tego jak głupia.Zobaczysz syn Cie naprostuje ,usmiech na jego buzi i w oczach.Pozniej kupisz jakis laszek(damska psychoterapia) umalujesz się ,wyprostujesz zgarbione od zmartwień plecy i na spokojnie ruszysz z podniesiona głową.Najgorsze co można zrobic to zamknąć sie w schematach ,próbuj nowych rzeczy ,oczywiście testuj je rozsądnie ,żeby znowu Cie coś nie złamało(potraktuj to jako okres kiedy sama siebie trzymasz pod kloszem,zeby z małej skarłowaciałej rosliny wyrosła dużą BUszująca)A dom to masz w secu dla siebie i syna i wiesz ,,ja mam satysfakcję bo mój m dostał duzo od Boga ,urodę ,rodziców którzy wszystko usprawiedliwiali bo nynus taki cudny.Dostał mieszkanie od moich rodziców ,załatwialismy prace i wiesz :)))) zmarnował wszystko i łazi teraz i kwęczy ,że jest bezdomy ,że n ie ma rodziny.Nie ma bo jej nie miał w sercu i nie zasłuzył.Więc ja i syn i tak wygraliśmy.I mam nadzieję ,że przyjdzie dzień kiedy zasmiejesz sie temu eksiowi w twarz i powiesz WYGRAŁAM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, dziękuję za wasze wypowiedzi, nawet nie wiecie jaką siłę mi dajecie tym :) Oczywiście, najpierw dziecko, potem ja, a nim się na razie przejmować nie będę. Ta piosenka daje mi siłę, zawsze! Polecam wszystkim kobitkom z topiku. Doda "Szansa" http://www.youtube.com/watch?v=kyHNg_6bYIw Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrzosowe pola
Aweb dziękuję " Z Twoich relacji wynika, ze facet chce miec całkowita kontrolę na Twoim zyciem, podejmowac za Ciebie decyzje, dyktowac waeunki. " Tak mi się wydaje,że tak się dzieje,po tym jak ostatnio powiedziałam "nie" jego planom on powiedział mi że wydaje mu się że ja myślę że on chce mnie kontrolować i decydować o wszystkim,po części przyznałam mu rację lecz swoje wnioski poddałam w wątpliwość,on stwierdził że absolutnie tak nie jest i że jestem przewrażliwiona w tym temacie. Wycofałam się z tego mówiąc że po tym co przeszłam to nic dziwnego że tak reaguję na pewne rzeczy... "Chcesz spoetyklac sie z kims tylko na jego warunkach tylko po to by kogos miec?? Nie ,tylko największym problemem jest to że nie potrafię egzekwować własnych. Jestem osobą bardzo spolegliwą,unikam walki ,nie radzę sobie gdy muszę dochodzić własnych praw,raczej wtedy rezygnuję. Nigdy nie walczyłam a nawet jak już podjęłam walkę,to mój opór był łamany,zawsze,potem nauczyłam się że czy walczę czy nie to i tak efekt ten sam a ja jestem dodatkowo wykończona bijąca się z poczuciem winy i wyrzutami sumienia. Ale czy można mieć za złe komuś kto walczy o prawo do głosu,istnienia. Na logikę nie a jednak.... Pamiętam swój pierwszy niepokój w tej relacji. Dopiero zaczeliśmy się poznawać pisać a on już wtedy naciskał na mnie czy byłam zmęczona czy chora dopominając się odpowiedzi na jego list..........już wtedy ulegałam tym naciskom.......a skoro wtedy uległam więc od początku było wiadomo,że będę osobą na którą można mieć wpływ........on przeżywał najgorszy okres swojego życia ,ja chciałam mu pomóc...........i już wtedy wyznaczał mi sposób pisania.........mówił...........tylko nie pisz to i to bo ja wtedy bardzo bardzo się źle czuję,ja nie chcę o tym słyszeć......... On nie pozwala mi się pożegnać,odejść.....próbowałam kilka razy...mówi mi że to jest najgorsza rzecz dla niego gdy ludzie chcą się odcinać od niego,że on nie potrafi tego przyjąć. Więc trwam nie chcą go ranić. A ja? Ja dla siebie nie istnieje. Meczysz sie, boisz sie, boli Ciebie to- czy własnie tak chcesz zyc?? Niepewna, smutna. wciaz zastanawiajaca sie a nie spontaniczna?? Ja jestem bardzo żywotną osobą,potrafiłam śmiać się jak dziecko i z dziećmi ale od jakiegoś czasu tylko nie wiem czy po terapii czy po tym kiedy on wyznaczył warunki tej znajomości stałam się smutna,bez życia. On jest bardzo stonowany,kontroluje własne zachowania,dokładnie obserwuje ludzi ,jest niezwykle inteligentny. Lubię z nim rozmawiać,godziny na rozmowie mijają nie wiem kiedy lubię z nim być,jest łagodnym człowiekiem,ja takiej łagodności pragnę ,dlatego z nim jestem..nigdy na mnie nie krzyknął, nie robi mi scen zazdrości. Brakuje mi w nim tylko życia,ja chyba tak naprawdę nigdy nie słyszałam jak się w głos śmieje. Co zrobiłas osoatnio spontanicznie, takiego zwariowanego?? Ostatnio jak z nim byłam roześmiałam się z jakiejś idiotycznej sprawy ,śmiałam się w głos,już dawno tak się nie śmiałam .........a on mnie zapytał tylko co w tym było takiego że mnie to aż tak rozśmieszyło......próbowałam tłumaczyć ,ale nie zrozumiał. Wtedy do mnie dotarło że my nigdy nie śmialiśmy się wspólnie jak dzieci........wszystko jest takie stonowane pod kontrolą ,nawet w seksie nie pozwolił sobie na "dzikość serca"... A jaki jest jego strosunek do Twoich dzieci?? Zawsze jak miałam problem rozmawiał ze mną o tym,podpowiadał co zrobić Dzieci z moich obserwacji szanuje,pomaga im ,ale moich dzieci nie zna dzielą nas setki kilometrów. "Tłumaczysz w jakis sposob ten zwiazek. Tylko po co??" Gdyby go nie było w moim życiu ,nie wiem czy byłabym w stanie przeżyć niegodziwości mojego męża,bardzo mi pomóg. Tak usprawiedliwiam się ,może dlatego że dla mnie samej taki układ to trochę godzenie w moją godność ale godzę się na to bo........nie wiem .......jedno jest pewne zależy mi na tym człowieku......ale nie za wszelką cenę,tego nie chcę.....przekroczeniem granic będzie chęć kontroli nad moim życiem i tak naprawdę gdy znajdę potwierdzenia że jest podobnym typem do mojego eksmęża tylko lepiej wysławiającym się,ubierającym i zachowującym.....to wtedy zamknę definitywnie tę znajomość,póki co szukam winy w sobie. " I jakbys sie zachowała, gdyby na Twojej drodze pojawił sie teraz nowy fajny mezczyzna??" Nie wiem,ale obawiam się ,że bym uciekła w lęku. Turkusku "Człowiek który siebie szanuje postępuję zgodnie ze sobą, nie naruszając niczyjego poczucia włansnej wartości." Dlaczego ja mam wrazenie że jestem elementem jakiejś gry?? W czasie ostatniego spotkania miałam wrażenie że jestem dodatkiem potrzebnym do zaspakajania czyiś braków,ambicji,on czerpie ze mnie moją mądrość życiową wielu rzeczy go nauczyłam,rozwija się ,pięknie patrzy się teraz na niego. A ja? Na początku wzrastałam przy nim a teraz nie wiem. Tak mam dzieci,dwoje w wieku naście lat. " Ciebie widzę, jak zziębniętą i nieufną 'nimfę' unosząca się gdzieś nad polem wrzosowisk, targającą się z wiatrem, lewitującą gdzieś nad klifem." Dokładnie taka jestem. Wolna ,zawieszona gdzieś pomiędzy światem widzialnym i niewidzianym. Za to siebie lubie. Jeśli coś robię to robię bo tak uważam. Mnie nie interesuje co ludzie powiedzą dla mnie ważne jest bym była w zgodzie z sobą i bym mogła patrzeć sobie w oczy. W tym układzie nadal patrzę sobie w oczy,bo moje intencje są czyste. Chcę dzielić się sobą z mężczyzną którego jestem w stanie pokochać. Dziękuję że mi pomogłyście i wysłuchałyście. Odpowiadanie Wam było mi bardzo pomocnym,wiele rzeczy zaczyna się układać. Bardzo dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mama-30- skoro dajemy Ci siłę, to ją spozytkuj odpowiednio!!! I nie krzywdz swojej coreczki, bo jesli ona w przyszłości do kogos będzie miała pretensje to własnie do Ciebie, nie do M. Ty jestes winna, ze na to pozwalasz, ze zmuszasz ja do wysłuchiwania takich okropnosci na jej temat.Facet wiazac sie z Toba wiedział, ze masz dziecko. Wiec jesli chciał z Toba byc to powinien był chciec stworzyc rodzine rowniez z Twoja coreczka. On jednak nie ejst normalny i wybral to co mu wygodne. Do tego olbrzymia przyjemnosc sprawia mu niszczenie Twojego dzioecka!! To psychopata. Bedac z nim dajesz mu pozywkę na jego chore zachowania!! I tylko dziecko na tym cierpki. K...wa mać!! Jak mozesz byc tak egosityczna?? sama napisałas ze mozesz i masz mozliwosci zaczac zyc samodzielnie.Wiec zrob to!! Olej siebie w tym momencie, ratuj dzieci!! Ja gdybym była w Twojej skorze ani minutu bym sie nie wahała, niewazne czy mialabym dokad pojsc czy nie. szukałabym wsparcia wszedzie gdzie sie da a gada od razu wypieprzyła z domu. Wszystko jestem w stanie zrozumiec, ale twojego postepowania, wybacz, ale nie potrafie. Gdy opisujesz to co on wyrabia z corka, to mam ochote ja zabrac do siebie, zeby jej zaoszczedzic tego wsztystkiego co musi przezywac!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dopiero zaczeliśmy się poznawać pisać a on już wtedy naciskał na mnie czy byłam zmęczona czy chora dopominając się odpowiedzi na jego list.... Czy uwazasz ze to jest normalne?? nie wazne czy chora czy zmeczona, on sie z Toba nie liczy, jest ON, ON i ON. Piszesz ze Ci zalezy na nim- dlaczego i co on w sobie , poza spokojem , ma takiego ze Ci zalezy?? na czym?? Na traceniu samej siebie?? Z tego co piszesz widzę, jak sie zatracasz, jak zaczynasz sie gubic w tym ukladzie, jak stajesz sie potulna owieczka. Was nawet nie łączy poczucie humoru. Chcesz przezyc zycie z burakiem, ktory wszystko ma poukładane, zaplanowane?? A moze Ty jestes czescia tego planu?? I dlaczego to dobrze wiesdz, bo jestes mu wygodna, bo nie stawiasz oporu, a nawet jesli to na chwilke, bo on i tak Cioebie urobi. Moze naucz sie asertywnosci?? Chcesz to ciągnac to ciągnij, ale zastanow sie co z tego wyniknie?? Czy da Tobie to czego chcesz, potrzebujesz, czy spełni Twoje oczekiwania. My nie mamy po 18 lat , jestesmy doswiadczonymi zyciowo super babkami. I jesli ktos nie potrafo tego docenic i uszanowac niech spada na drzewo!! On manipuluje Toba jak chce, to widac na pierwszy rzut oka, nie musze go widziec, tylko czytam co piszez i juz mam obraz tego d=faceta. Ja wychodze z załozenia ze niczego nie chce na siłę, jesli ktios chce byc ze mną to musi mnie akceptowac taka jaka jestem a nie urabiac, bo gciastem nie jestem. jestem soba z moimi wadami i zaletami, mam dobre serce, stram sie zyc uczciwie, mam swoje słabosci jak kazdy.Mam lepsze i gorsze dni, potrafie byc czula i kochajaca ale potrafie tez zranic słowem czy gestem. Ale taka jestem.Wiem jedno, ze w zyciu juz nie dam sie kontrolowac, m wyleczył mnie z tego na dobre, wiec kazda osoba pojawiajaca sie obok, ktora probuje tego, moze od razu wracac skad przyszła. Nie mam ochoty dostosowywac sowjego zycia do faceta, owszem, kompromisy ok, wspolne planowanie ok, ale nie w codziennym zyciu, nie chce i nie bede. Moj obecny partner miał na dzien dobry przedstwione co jestem w stanie zaakceptowac a co nie, co moge z siebie dac a czego w zyciu nie zrobię. Powiedxiałam, ze jesli mu taki uklad odpowida to mozemy sprobowac. I udało sie, on sie nagiął, ja troszkę tez ;). Poki co jest super. Ale wiem, ze jeski tylko zacznie mnie kontrolowac, probowac wprowadzac manipulacje tro sie z nim pozegnam, mimo iz czuję do niego cos wiecej niz tylko lubie :) Obiecalam sioebie, ze nigdy nie pozwole juz skrzywdzic siebie, bo kiedy ja bylam krzywdzona, cierpialy na tym moje dzieci. A do tego wiecej nie dopuszcze. I pieprze czy bede ryczec czy nie, poplacze miesiac, tydzien, dwa dni, nie wiem, ale potem znow bedzie cudownie, bo bede soba. Przytulam Was wszystrkie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mama Przychylam się do wypowiedzi aweb. Nie czekaj ani minuty. Pamiętaj, że dzieci są w 100% zależne od naszej decyzji. One mogą być bezsilne ale my już nie. Kto ma dzieci ten MUSI wziąć za nie odpowiedzialność. Jeśli dzieje się im krzywda, tylko my możemy mieć wpływ na zmianę tego. Rodzice (matka w szczególności) są dla dziecka całym światem, wszystkim co mają. Jeśli córka nie ma w Tobie oparcia (a do tej pory niestety nie miała), to wali jej się cały świat. Urazy psychiczne wycisną piętno na jej psychice...Płakać mi się chce, jak czytam co piszesz...Myślę, że starczy już, zrób coś proszę. Buszująca Skarbie, wiesz tak pięknie Ci dziewczyny napisały. Dziekuje ze jestescie napisała wspaniałe terapeutyczne słowa, konkretne, co możesz zrobić, żeby się odradzać. Ja tylko dodam, żebyś nie była niecierpliwa, tylko pozwoliła sobie żyć tu i teraz. Tylko dziś jest ważne. Nie ma przeszłości i nie ma przyszości. Jest tylko dzisiaj, np. czwartek. To przynosi dużą ulgę. Pozwala się skupić na prostych, codziennych czynnościach. Przynajmniej na razie.. A teraz bardzo Cię przytulam, bardzo, bardzo. Pamiętaj, że po powrocie do nowego domku możesz wziąć ciepłą kąpiel z pianką, możesz nałożyć maseczkę na twarz, możesz czytać gazetę o pierdołach w tej wannie, możesz zrobić co chcesz. I możesz iść na zakupy prosto z pracy, na kawę z koleżanką, i nie gotować obiadu - jak nie będziesz chciała. Czy to nie jest piękne? Ściskam Cie jeszcze raz. Jeszcze myślę, że Twój syn wreszcie nie będzie musiał słuchać psychopaty, jak mu pierdzieli głupoty po nocach i ie będzie musiał go nagrywać a przede wszystkim nie będzie oglądał Twojego upokorzenia. Buziole!!! Trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca 🌻 Nie wiem czy jeszcze ktoś mnie pamięta, ale pisałam tu kilka lat temu. Po raz ostatni i wreszcie skuteczny odeszłam w 2007. Rozwiodłam się. Przeszłam wszystkie etapy współuzależnienia i wychodzenia z tego. Była euforia i radość po wyprowadzce, która przekształciła się w pewnym momencie w załamanie psychiczne. Myślę, że Ty się zbliżasz do tego momentu. Jest to bardzo bolesny punkt wychodzenia ze współuzależnienia, ale też bardzo potrzebny. Po co? Żeby zakończyć pewien etap, rozsypać się, żeby móc się na nowo poskładać, żeby odpadły nawarstwione latami złego związku nawyki, żeby odzyskać siebie. To jest zupełnie naturalne, że dopadają nas uczucia, emocje typu niepewność, strach, tęsknota, ból rozstania. Do tej pory myślałam „żeby tylko nie było awantur, to już nic więcej mi nie potrzeba. Wszystko by się pięknie poukładało A to nie tak! Nie wystarczy wyeliminować przemoc owca, żeby nagle pyk i stało się cudownie. Jak już masz zapewnione poczucie bezpieczeństwa, to chcesz więcej. Ale to samo nie przyjdzie. Musisz się tym zająć. Ale na tym etapie, kiedy jesteś osłabiona żałobą nie masz siły na nic. I wydaje ci się, że nie dasz rady, że może jednak nie było tak źle itd Tak tylko Ci się wydaje. Potrzeba czasu, żeby zacząć się cieszyć życiem. U mnie emocje wybuchły z ogromną siłą, bo przez 16 lat je dusiłam w sobie. Skoncentrowana na jego chorych jazdach, nie miałam już siły na przeżywanie SWOICH emocji. W grę wchodzi też przeżywanie żałoby. To naprawdę jest ważny etap i nie próbuj go przeskoczyć. MASZ PRAWO przez jakiś czas czuć się źle. Być smutna i osłabiona. Pamiętaj tylko, że to minie. Kiedy? To bardzo różnie. Im dłuższy związek tym dłużej. U mnie trwało to długo kryzys pół roku, etap „ozdrowienia, kiedy czasami czułam się szczęśliwa, a czasami smutna następne pół roku. Ale były dziewczyny, które po miesiącu żałoby tryskały energią. No właśnie musisz odbudowac swoje pole energetyczne, mocno nadwyrężone przez chory związek. Patrząc z perspektywy powiem z pełną świadomością, że za żadne skarby świata nie chciałabym żeby wróciły stare chwile. Odzyskałam siebie i jestem szczęśliwa. Nie umiem sobie wyobrazić, jak ja to wytrzymałam. Moje dzieci mówią to samo. Mimo, że mają kontakty z ojcem, kochają go i w miarę często się spotykają. Ale nie chciałyby, żeby wrócił. Trzymam za Ciebie kciuki. Pamiętaj nie musisz być od razu szczęśliwa, pełna siły i uśmiechnięta. Daj sobie czas, a samo przyjdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniaaaaaa33G
witajcie,musze sie was poradzic,zylam 6lat w piekle,ponizanie,wykorzystywanie,awantury,a na koniec rowniez zdrady i to tak ,,prosto w pysk,,z tym ze sie wypieral wszystkiego.Od stycznia sie wyprowadzilam,nachodzil mnie,potem stracil prace,nie mial za co zyc-wyjechal do pracy za granice.przyjezdza do dzieci co 2mce na 2tygodnie,najpierw zachowywal sie po staremu,ale teraz podczas ostatniej wizyty,kiedy mowilam mu ze absolutnie nie chce go widziec,zeby nie przyjezdzal,ze kogos mam,dostal poprostu amoku,ciagle powtarza ze mnie kocha,ze teskni,ze nie moze bez nas zyc(mamy 2 dzieci)jak byl tutaj byl poprostu jak inny facet,wszedzie nas zabieral,kupowal doslownie wszystko,dawal pieniadze(co kiedys bylo nie do pomyslenia,raczej myslal,jak tu lezec na moj koszt,wyludzac pieniadze i drzec morde i wyzywac)zachowywal sie jak normalny facet,z tym ze gdybym mu nie pozwolila widywac sie z nami z gory zaznaczyl ze alimentow placic nie zamierza,a jak mnie nie stac na wychowanie dzieci to on je zabierze z checia.Wyprowadzilam sie do nowego miasta,chce sobie tu ulozyc zycie,nie chce mu bronic kontaktu z dziecmi,bo raz na 2 mce to i tak jest rzadko,jednak on wszem i wobec zachowuje sie tak jakbysmy byli para,chyba wkrecil sobie historyjke o kochajacej rodzince widzac innych pracownikow ktorzy jezdza do PL do rodzin ktore naprawde na nicz czekaja,i chce udawac przed wszystkimi ze tez tak ma,wsrod moich nowych znajomych powstal szum,ze jak to ten facet jest super,i przystojny,dba o nia i o dzieci,a ona szuka sobie faceta pod jego nieobecnosc (juz nie dodam a to zdzira!!,jak sobie pewnie mysla) tylko nikt nie widzial jego poprzednich numerow,kiedy balam sie zasnac,bo nie wiedzialam czy zdaze wezwac policje,kazdy dzien to byla gehenna w ktorej w zasadzie bez sensu i radosci zycia czekalam na smierc.Jak w takiej sytuacji ukladac sobie zycie,jestem juz gotowa,odzylam i chcialabym wreszcie normalnie z kims zyc,mam33 lata,jego poznalam jak mialam ponad 27,czyli od tamtego czasu mam jakby przerwe z normalnym zyciorysie,bo tych lat straconych nie da sie zakwalifikowac poprostu do niczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już nie raz chciałam M. wywalić z domu, ile razy mówiłam mu żeby wypier.alał ale bez skutku. Kilka razy się pakował i "wyprowadzał" - bez skutku. On Nie rozumie, co do niego mówię, myślę też że syn go z nami trzyma i to jest jedyny powód dla którego on tu jeszcze z nami mieszka. Już tyle razy mówiłam o separacji takiej umownej, żeby chociaż na jakiś czas się wyprowadził, bo ja tego bardzo potrzebuję ale jak grochem o ścianę. Mam nadzieję, że jak na papierze z sądu to dostanie, to dotrze to do niego. A tak to musiałabym drastycznie postąpić i zmienić zamki w drzwiach i go nie wpuścić do domu ale jakoś nie umiem tak... Pośpiech nie jest dobrym rozwiązaniem, poczekam na wizytę u prawnika, napiszę pozew i mu wręczę. A może i wcześniej coś wymyślę ale tak jak mówię ciężko się go pozbyć z domu. Poza tym to że biorę antydepresanty to on twierdzi że ja po nich taka jestem odważna że go chcę wyrzucić z domu, bez tego by tak nie było. A to nie prawda! Bo zanim zaczęłam brać leki to wiele razy darłam na niego mordę, rzucałam talerzami, często byłam smutna i zdołowana, trochę zwalałam winę na to że to depresja poporodowa - tak mój małż też twierdził... Potem jak już łykałam te leki jakiś czas, to zaczęly mi się oczy otwierać coraz bardziej na moją sytuację więc na dobre mi to wyszło, zaczęłam się kierować rozumem, emocje mam wyciszone z czego jestem zadowolona. Z myślą o separacji takiej sądowej niosę się już 3-4 miesiące ale do wszystkiego trzeba dojrzeć, zrozumieć. Ale wiecie co? Ten czas z moim małżem dał mi dużo, dużo się dowiedziałam o sobie dzięki temu związkowi, bardziej doceniłam moją córkę i zaczęłam ją więcej zauważać, urodziłam ją w wieku 22,5 lat, byłam młoda i córka nie była planowana, jej ojciec był skurw.elem dla mnie, nie było mi łatwo, byłam z jej ojcem za długo bo prawie 4 lata i gdzieś tam winiłam moją córkę o to że muszę z jej ojcem być. A do matki nie chciałam wracać, bo od niej zwiałam, bo miałam jej dosyć i związałam się własnie z takim typkiem spod ciemnej gwiazdy starszym o 19 lat ode mnie, który mnie niszczył psychicznie(mówię o ojcu mojej córki). Uwolniłam się od niego pakując go do więzienia, inaczej też nie chciał się rozstać. Także życie już dało mi popalić, mam prawie 30 lat i sporo niefajnych doświadczeń, błędów, na których się uczę, może powoli, ale się uczę. Mam świadomość tego jak jest i wiem co muszę zmienić. Dążę do szczęścia swojego jak i moich dzieci. Turkusek - melodia piękna :) Aweb - dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matka-30- nier dziekuj, bo nie ma za co. Piszesz, ze zmienilabys zamki w drziwaxh ale nie potrafisz tak po prostyu tego zrobic.... Coz, Twoj M jakos potafi bez wyrzutow sumienia niczszyc Was?? Moze masz racje ze pospiech jest zlym doradca, ze poczekasz co Ci prawnik powie. Ale czy tez z drugiej strony nie uwazasz, ze juz za wiele sie wydarzyło?? Seperacja?? po co??? Chcesz, zeby z takim gnojkiem jeszcze cos Ciebie łaczyła prawnie?? Nie sadzisz ze rozwod to jedyne rozsadzne wyjscie z tej chorej sytuacji?? Zreszta poadz sie prawnika. W tej chwili najwazniejsze jest szcescie i spokoj Twoich dzieci. Sama piszesz, mze dosalas od zycia w dupe, faktycznie, przeszlas juz swoje. Nie czułas sie w tym dobrze prawda?? Pomysl wiec o dzieciach jak one sie czuja widzac Ciebie smutna, zaplakaną, wsciekla rzucajaca talerzami. Błagan chron te malenstwa, bo one niczemu nie sa winne!! Im szybciej to dla nich zrobisz tym lepiej . Posłuchaj wszystkich dziewczyn tuataj, zobacz praktycznie wszystkie mamy podobne zdanie, ze nie ma co czekac. W tym przypadku uwierz mi, kazda godzina jest cenna. Po depresantach nie tyle co jest sie bardziej odwaznym, ale czlowiek chemicznie troche sie wycisza i potrafi spojrzec z mniejszymi emocjami na sytuacje i ja ocenic. Tez tak mialam. Zreszta czy to wqzne co m teraz pieprzy?? Dosc juz krzywde wyrzadził, powiedz mi, czy chcialabys by został za to ukarany??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Annniaaa - poczytaj topik, odpowiedzi sa tutaj zawarte. Piszesz ze chciałabys sie poradzic, w czym?? Czy byc z nim czy nie?? To przeczytaj co napisałas w swoim poscie i powiedz, co bys mi poradziła, gdybym to ja Tobie napisała ten tekst. Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Optym- witaj, ja Ciebie pamietam :) Buziaki Pieknie opisałas te fazy, ja nie zrobiłabym tego lepiej.Nazwałas rzeczy po imieniu. Mysle, ze wielu dziewczynom sie to przyda. Dla Buszujacej to świetna rada , recepta, przykład z wychodzenia z choroby. Sciskam mocno, napisz co u Ciebie teraz sie dzieje. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karą dla mojego m. będzie rozstanie i powrót do rodziców ale czy on to tak odbierze to nie wiem. Ja wierzę w sprawiedliwość, że każdego ona dopadnie, mojego m. też, tak samo było z byłym: 4 lata mnie nękał, a potem 4 lata siedział za kratkami więc sprawiedliwość jest. Co ciekawe, mój m. jak miał się wyprowadzać powiedział, że przecież ty byś sobie rady sama nie dała... mój byly też tak mówił że ja taka nieporadna istota. A nieprawda, bo świetnie sobie dawałam radę jak tatusia mojej córki się pozbyłam i teraz też wiem że dam sobie radę. Moi partnerzy nie wierzyli we mnie tak samo jak moja matka... Ja wiem że muszę uwierzyć w siebie jeszcze bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mama- generaklnie jest tak ze naszym oprawcom sie wydaje ze sa niezastapieni :) Moj ex tez twierdzil, mze bez niego to ja bym zgineła.Tylko nie rozumiem dlaczego gdy bylo cos waznego do zalatwienia to zawsze mnie wysyłał?? Niewazne,, masz rację dasz sobie rade, bardzij, Ty dajesz jakos rade w tej cholernie ciezkiej sytuacji, wiec bez niego tym bardziej sobie dasz. jestes silną kobietka, ktora nie dała sie złamac. I bardzo dobrzew, bo potrzebujesz sił dla dzieciaczkow. No to kochane, do dzieła!! Wiesz juz co masz robic!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mama 30
w twoim przypadku i dla dobra twojej corki pospiech jest bardzo dobrym rozwiazaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mama 30
czy twoja corka byla swiadkiem chorych jazd twojego pierwszego m? jesli tak, to tragiczne dziecinstwo jej fundujesz matko polko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×