Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Wariuję dzis do reszty. Myślalam ze wszystko już za mną - 7 miesięcy bez niego, lepsze samopoczucie. A dziś totalna cofka. Całkowita autodestrukcja. Siedzę i walczę ze sobą aby czegoś sobie nie zrobic. A taki wewnętrzny głos mówi - no wylej na siebie wrzątek, potnij się. Myśli o sobie - koszmarne. Chcę odwoloac wizyte u psychilog bo stwierdziłam, ze strata kasy. Nic mi nie daje skoro znowu upadek na dno. Może czas pogodzic się że tak będzie już zawsze? Nienawidzę w tym momencie siebie, swojej rodziny, jego mam w dupie, chcę miec tylko święty spokój. Ale to bardzo złe mysli, bardzo, bardzo .. Pomóżcie. A jak nie chcecie to nie. Tak o sobie napisałam bo mnie emocje rozsadzają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
spokojnie ,to tylko emocje .detoks- dlatego tak Ci przywala.Nic mądrego nie napiszę ale tak jest po odstawieniu toksyn ,emocje ,strach ,wewnętrzne drżenie.Droga do spokoju bywa trudna ale warto.pozdrawiam cie mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piglet28
Tinberelek, jak ja bym chciala moc napisac, ze w ciagu ostatnich 7 miesciecy mialam lepsze samopoczucie .. - to juz Twoj ogromny sukces!:) u mnie praktycznie kazdy dzien to walka o lepsze samopoczucie juz od wielu miesiecy.. pozwol sobie na slabosci, na reagowanie na negatywne uczucia i emocje - smutkiem, zalem, nerwami, bolem itp - przeciez to nieuniknione, jestesmy tylko ludzmi i dopadaja nas takie chwile..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam problem z moim facetem, właściwie nie wiem już co robić. Jesteśmy ze sobą od 3,5 roku i w zasadzie od kiedy pamiętam to zawsze był o mnie bardzo zazdrosny, ale ostatnio jego zachowanie przechodzi wszelkie granice.Ogranicza mnie na każdym kroku, szantażuje... Na początku jak sie spotykalismy to wiadomo, byłam zauroczona, zakochana, chciałam z nim spędzac jak najwięcej czasu, ale po jakiś dwóch latach ciągłe spotykanie się tylko z moim partnerem zaczęło być dla mnie męczące. Brakowało mi wypadów ze znajomymi, zwykłych babskich plotek z koleżankami. W chwili obecnej sytuacja wygląda tak: -on czepia sie i robi awantury kiedy chce wyjść gdzieś z koleżankami( o kolegach nawet mu nie wspominam) - zmusił mnie do zamieszkania z sobą ( wyjeżdzamy teraz na studia), bo jeśli z nim nie zamieszkam to dla niego oznacza to,że nie myślę o związku poważnie i go nie kocham(naprawde kocham go i zalezy mi na nim) - wydzwania do mnie ciagle, sprawdza, nawet jesli wyjde na zakupy np do rossmana to musze dokladnie okreslic mu kiedy wyszlam z kim, ile czasu tam bede, co bede potem robila i o ktorej wracam do domu, - jest wiecznie obrzony ze nie spedzam u niego calych dni od rana do wieczora, bo skoro go kocham to powinnam chciec z nim byc caly czas( nie trafiaja do iego nawet argumenty ze musze sie zaopiekowac mlodsza o 14 lat siostra) - ciagle wydzwania, potrafi w ciagu dwoch godzin dzwonic co 15 minut i pytac sie co tam? , ajak mu odpowiadam ze nic(bo o nowego moze sie wydazyc przez 15 min) to krzyczy ze go nie kocham i ze nie szanuje i ni chce mu nawet chwili poswiecic na rozmowe. moglabym tak jeszcze wymieniac bez konca... ostatnio np sa ciagle awantury o to ze chce z jedyna przyjaciolka jaka wogole mam sobie wieczorem biegac dla zdrowia i towarzystwa. i to stanowi dla niego problem, bo przeciez moglabym ten czas spedzic z nim. ogolnie jestem rozliczana z kazdej minuty zycia, nawet przeszkadzalo mu to ok temu ze sie uczylam pilnie do matury, bo za duzo czasu spedzalam w ksiazkach. Kocham go, ale ostatnio zaczynam sie zastanawiac czy dla wlasnego zdrowia psychicznego nie powinnam zakonczyc tego zwiazku. moze jak z nim zamieszkam to sie sytuacja w koncu znormalizuje? Boje sie ze on zrobi mi z domu wiezienie... nie wiem co robic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marika, Ty dziewczyno JUŻ siedzisz w więzieniu - więzieniu stworzonym przez jego chorą zazdrość. Bbo to na pewno nie miłość, a jedynie chęć POSIADANIA Cię na własność. A może być już tylko gorzej. Chcesz być już zawsze taką niewolnicą..? Wiej, wiej jak najprędzej! Z jego strony to tylko potworny strach, że utraci kontrolę nad Toba, i że wtedy się okaże, że tak naprawdę go możesz nie chcieć. Tacy ludzie w głębi duszy uważają, że nie zasługują na miłość, więc jeśli nie bedzie Cię kontrolował to odejdziesz... I jeśli teraz przychodzi Ci do głowy aby mu jednak pokazać jak Ty go kochasz, ze nie opuścisz i takie tam... (prawda, że właśnie to pomyślałaś?) - uwierz - możesz stanąc na głowie, a go nie przekonasz... On ma ogromny problem z samym sobą, a Ty go nie wyleczysz. Najwyżej wykończysz się sama! Wiem co piszę. W moim związku tez była zazdrość. Może nie aż tak wielka jak u Ciebie, ale była... I ja po latach przekonywania - jak bardzo kocham swojego - nie dałam juz rady... I jeszcze dowiedziałam się na koniec jaka to ze mnie suka była przez te lata, niekochajaca, kłamliwa i egoistyczna :-p Tez chcesz tak wyladować kiedyś? Bo mogę Ci zaręczyć, że to się tak kończy... :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez, Piglet, Turkusek, Abissinthe, Aweb dziekuje wam bardzo za zrozumienie i wsparcie. 🌻 ❤️ Tak, kurcze, weszlam w role ofiary... co mi sie rzadko zdarza, ale ta cala wstretna sytuacja w mojej rodzinie zupelnie mnie przerosla ... Zawalil mi sie kompletnie moj naiwny, malodziewczynkowy wizerunek mojej mamy i mojej siostry. Systematycznie wychodza swinstwa z ktorymi trudno mi sie pogodzic. Bywam rowniez bezsilna wobec tej sytuacji... bo cokolwiek zrobie jest zle. Upominam sie o rekompensate krzywd - mam nagonke mamusi i siostry wsrod znajomych... dochodza do mnie przerozne klamstwa. Nie upomne sie i odpuszcze... to czuje sie jak ofiara i dopada mnie wscieklosc, zal i zamiast cieszyc sie zyciem w kolko analizuje jak moglo do tego dojsc... JAK MOGLAM JA DO TEGO DOPUSCIC. Wiem zupelnie destrukcyjne zachowanie i myslenie. Moj m i moja cudowna przyjaciolka mowia nie mysl o tym, zajmij sie praca, zrob sobie jakies przyjemnosci... przeciez masz srodki do zycia, swiat sie nie skonczyl. Ale ja, kurcze, nie umiem znalezc w sobie pstryczka- przelaczniczka, ktory wylaczylby zalosne przemysliwania co by bylo gdyby... tylko w myslach walkuje milionowy raz co robic dalej. Wizyta u adwokata zmienila wiele. Facet nie mogl uwierzyc, ze ktos decyduje sie na tak prostackie oprzekrety. Zapewnil mnie, ze mamy ogromna szanse odzyskac pieniadza, ktore siostra przywlaszczyal. Ale co najwazniejsze... to wizyta byla ogromnie terapeutyczna dla mnie ... bo w koncu zaczelam cos robic aby zadbac o swoje dobro. Przestalam tracic na energie na uzalanie sie ... zaczelam dzialac. Niech sie dzieja co chce. Niech sobie gadaja co chca. W koncu ludzie zaczna widziec prawde. Siostra mojej mamy, moja ciocia, zadzwonila do mnie i okazalo sie, ze jest ze mna. Pocieszala mnie i powiedziala, ze nakrzyczala na moja mame za to, ze odtraca swoje wlasne dziecko i dzieli rodzine. Mama ponoc juz nie odbiera telefonow od niej. Jeszcze raz dziekuje wam. Gdy czytalam wpis Turkuska do mnie to az dostalam gesiej skorki... tak bardzo trafne to bylo. Yeez, chcialam do ciebie napisac wczesniej, bo wiedzialam, ze kto jak kto, ale Ty zrozumiesz. Ale nie chcialam sie narzucac, ani zabierac ci czasu. Ale teraz gdy najdzie mnie rozdarcie i mysli czarne... napisze do ciebie, jesli pozwolisz. Pozdrawiam wszystkich. Pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
consekfecja :Ale nie chcialam sie narzucac, ani zabierac ci czasu. kochana nie przepraszaj, ze zyjesz, znamy sie kilka lat wiec wiesz, ze kazdy kto ma taka potrzebe moze pisac na e maila. Pisz śmialo a jesli tylko bede wiedziala jak ci pomoc to zrobie to z przyjemnością pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiatr we wlosach
Droga Piglet, ilez prawdy jest w tym, co piszesz. Zupelnie nie jestem na etapie, w ktorym moj prog bolu przekroczyl mozliwe wytrzymalne dla mnie granice... Masz racje, ze wydaje sie byc dla siebie zbyt surowa, ale to pewnie dlatego, ze wiem jak to wszystko powinno wygladac, jaka powinna byc moja postawa jako kobiety a jaka nie jest. Nie moge pogodzic sie z faktem, ze zawsze bylam kobieta, ktora nie pozwalala sie nie szanowac, ktora wyciagala reke do zgody wtedy gdy nabroila, ktora zdecydowanie umiala powiedziec ,,nie!,, i ktora tak bardzo przestala byc taka kobieta w zwiazku z M. a procz tego teraz ryczy i rozpacza a tak naprawde powinna byc zadowolona, bo otwieraja sie wreszcie drzwi do ,, wolnosci,, i do bycia soba tak naprawde. Tego nie potrafie zrozumiec kompletnie. Dostalam kilka maili. W duchu bylam bardzo zadowolona. Na jeden z nich odpisalam bardzo chlodno i skupilam sie przede wszytskim na opisie choroby. Dostalam kolejnego maila, w ktorym oznajmia mi jakby nigdy nic, ze chce sie ze mna ozenic. Przetalam sie znow cieszyc. Czuje cos w rodzaju niesmaku. Kompletnie nie placze, a wydaje mi sie jakby to wszytsko dzialo sie gdzies daleko, jakbym widziala to przez szybe i jakby mnie to nie dotyczylo. Nawet nie jestem zla na siebie, ze pozwolilam sobie napisac kilka slow do niego. Piglet i ja rowniez nie przypisuje jego niektorych zlych zachowan do zaburzen, ktore ma, bo przeciez nikt mi nie wmowi, ze rodzimy sie z DNA w ktorym mamy zapisane uzywanie wulgaryzmow, przedrzeznianie, ponizanie innych,brak odpowiedzialnosci i szacunku, egocentryzm. Znam tez jego rodzicow - to bardzo dobrzy i madrzy ludzie to tzw. dobry dom, w ktorym przez robienie kariery obojga rodzicow bylo jednak za malo milosci do dziecka, bylo wszytsko i ponad to wszytsko ale zabraklo milosci, bo na nia nie bylo czasu. Tez czasami odnosze wrazenie, ze i mojemu M. zawsze bylo dobrze z samym soba, ze stylem zycia jaki prowadzil do momentu gdy poznal mnie. Kompletnie oszalal na moim punkcie. Radykalnie zmienil caly swoj swiat, ale jak sie okazalo na krotko... Piglet, ja rowniez podjelam moja ze mna rozmowe juz sporo czasu temu ; ten zwiazek podcinal mi skrzydla, unieszczesliwial, powodowal, ze zadawalalam sie okruchami, ktorymi sypal M. w zaleznosci od swoich nastrojow, przestalam byc kobieta, ktora sama szanowalam. A jednak... nie potrafie zabic tej milosci. Swiadomosc separacji dodaje mi sil, moze stad we mnie ta potrzeba chocby malenkiej szczeliny kontaktu z nim(?)...Na spokojnie pozwolic umrzec temu uczuciu... zameczyc agonia bezsensownego czekania na nic... Ty Piglet jestes juz dalej - jak moj drogowskaz... Jak Ty sie czujesz, ale tak serio? Jak Twoja mala? Pisalas, ze pracujesz i sie uczysz - jak udaje Ci sie to wszytsko ogarnac? Pozdrawiam Cie Piglet najcieplej jak umiem :) Abssinthe droga, takie jest zycie..mialam na mysli to, ze niestey jest nas tu duzo, za duzo... a o ilu takich zwiazkach jeszcze nie wiemy, ile przemocy w murach domowych...ile dzieci zupelnie niewinnych rosnie w klimacie toksycznych zwiazkow nie majac kompletnie wplywu na to co sie dzieje wokol. Nie pamietam nicka, ale pisala tu niedawno kobieta, ktorej syn zyl pietro nizej, bo ojczym nie mogl na niego patrzec, pisala dziewczyna i matka coreczki z ex mezem i synka z aktualnym mezem i tu rowniez znecanie sie na corce z poprzedniego malzenstwa. Nie.Nie chce takiego swiata. Nie lubie. Jest mi zle na sama mysl a jednak nie mam na to wszytsko wplywu. Sama mam problemy i chwasty we ,, wlasnym ogrodzie,, i kiepsko sobie radze z uporzadkowaniem wszytskiego. Nie dopuscilam, albo mialam wiecej szczescia,do znecania sie nad moimi dziecmi, a moze tak by bylo gdybysmy zyli dluzej(?)...przerazajace...to wszytsko jest przerazajace i b. smutne. Turkusku- ktos napisal, ze jestes na teczy :) A ja czuje ze oprocz tego tak pieknie nas z niej pozdrawiasz. Wlasciwie to to co napisalas moglabym skrocic tak: nie ma bardziej gluchego niz ten kto nie chce sluchac i bardziej slepego niz ten kto nie chce widziec. Pol slepa i glucha na jedno ucho pozdrawia Was wszystkie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Consekfencjo- piszesz, ze cokolwiek zrobisz jest żle.I tak bedzie dla kazdego, komu akurat nie bedzie pasowało Twoje zdanie i twoje zachowanie. Bardzo dobrze ze poszlas do prawnika, sama twierdzisz ze wizyta byla jak terapia. I tak trzymaj. Nie daj. To, ze bronisz siebie, swojego dorobku i nie dajesz sie oszukiwac to naleza sie Tobie brawa. A ze robisz cos przeciwko siostrze i mamie- to wlasnie dla nich tylko jest zle bo nie po ich mysli. Wiodzisz, ciocia-osoba z boku-widzi problem. Wiem, ze to przykre kiedy stosunki z najblizszymi sa złe ale zycie takie jest, nie zawsze jest z gorki. A ze Ty jestes silna kobietka to juz wszyscy wiemy i dasz rade. Ja tez popieram Twoje postepowanie w 100 % :). Tak trzymaj kochana, najwazniejsze abys zyła zgodnie ze swoimi przekonanami i nie dawala sie wykozystywac. Idac do adwokata pokazalas, ze bedziesz walczyc przeciwko naduzyciom. I bardzo dobrze!! powodzenia i buziaki 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marika- widze, ze trafiłas tutaj. Wiatj!! Sama widzisz , ze zdanie dziewczyn pokrywa sie z moim. Ale wybor nalezy do Ciebie. powodzenia 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla mnie tęcza to wolność; radość z bycia wolną; smutek z porazek, bo któż ich nie ma, ale usmiech, że to sa MOJE porazki, które ucza MNIE na przyszłość; tęcza to przyszłość, którą mogę sobie JA kreowac, jak tylko zechcę; tęcza to nowy etap MOJEGO życia; taki jasny, swietlisty i kolorowy, po okresie zycia najpierw z toksyczną mamusią, a póżniej z równie toksycznym mężusiem; czasami noga się osunie, czasami potknę się, czasami ktoś spoza tęczy rzuci kamień pod moje nogi, bo w dalszym ciągu chce mieć na mnie wpływ, jakikolwiek, choćby poprzez kamyk; ale ja jestem na tęczy :) ponad tymi, którzy tyle długich, smutnych lat ciągneli mnie w dół i probowali nie wypuszczać z ciemnej lepianki i jeszcze mi wmawiali, że tam mi dobrze i lepiej nigdzie nie będzie; na tęczy jestem po prostu wyżej - bliżej nieba, ot co :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Turkusku- z tego co opisalas to faktycznie sytuacja jest cholernie ciezka.Na dotarcie do matki dzioecka nie ma co liczyc. Mozna by probowac jeszcze z babcia, truc jej stale , uparcie, moze cos zadziała?? Nie wiem co powiedziec, bo ruszyłam na Ciebie, przepraszam, to pod wpływem emocji. Tak wlasnie dziala na mnie krzywda dzieci.Jeszcze raz sorki, bp w zasadzie nie powinnam była nie znajac cąłej sytuacji. Ja bym sprobowała jednak uderzyc do szkoły i poprosic o anonimowowc, zeby to wyszlo, ze w szkole zauwazono. Myśle, ze jak jest rozsadna pani psychpolog to cos wymysli. Sama nie wiem, ale nie mozna tego dziecka tak zostawić, nie dosc ze odrzucony to zmusany tdo kłamstw i manipulacji.Straszne!! Fajnie, ze starasz sie mu pomagac, to na perwno dla niego bardzo wazne. Miejmy nadzieje, ze uda sie go uratowac, bo jego przyszłosc widze blado..... :( Pozdrawiam teczowo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Dziewczyny🌼 Pozdrawiam Was wszystkie i caluje i bylo mi bardzo milo,ze o mnie myslalyscie. Napisze krotko,bo mam mala zadyme w pracy.Jutro sie rozpisze. Poszlam, udalo mi sie. W piatek wieczorem... Maly jest jeszcze w Polsce do piatku,wiec przynajmniej nie musial tego przezywac. Sobote i niedziele praktycznie przewylam w malym , obcym pokoju, gdzie zapachy obce i wszystko obce.... M. zablokowal mi telefon, wiec nie moglam nawet z nikim pogadac. Ciesze sie,ze to zrobilam,ale czuje sie strasznie samotna i slaba. Mam nadzieje,ze to minie. Milego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
turkusku - bezradnosc i bezsilnosc gdy matka nie kocha dziecka w zdrowy sposob jest bezgraniczna.Nikt nie jest w stanie zmienic jej uczuc a one takie sa z jakiegos powodu. twoja znajoma powinna isc do psychologa ale z tego co piszesz nie ma na to szans. Ty z kolei mając takie a nie inne doświadczenia bierzesz na siebie odpowiedzilanosc , ktora jest w gestii rodzicow tyle, ze oni jej nie czuja. jest to błędne kolo. oprocz psychologa szkolnego mozna zadzwonioc na telefon zaufania i poprosic o podpwiedz tam rowniez są psychologowie.biedny chlopak slow mi brak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Buszująca nie jesteś sama ,jesteś wreszcie ze sobą ,nowym spokojnym ja ,w którym na trzeźwo podejmiesz decyzje co dalej zrobisz ze sobą.Nikt ci nie bedzie wydzielał rachunków ,szantazował , że nie zapłaci i nie będzie wyzywał od najgorszych.Jestes nowa BUSZUJĄCA W ŻYCIu szukająca poszukująca Pozdrawiam strasznie mocno z całych sił:))))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszujaca- Boze jaka jestem dumna z Ciebie!!! ❤️ Dasz rade, pierwsze koty za ploty!! Trzymam kciuki !! wszystko wreszcie bedzie normalne. Dajesz przyklad, ze jak sei czegos bardzo pragnie to sie to osiagnie, niewazne jakim kosztem. Ty pragnelas spokoju i moze wreszcie bedziesz go miala, wierze ze tak bedzie. A jeskli chodzi o M to w momencie gdy zobaczy ze jestes nieugieta pokaze Tobie calego siebie- czyli chamstwo i to na co stac przemocowcow. Bo swoja slabosc beda sobioe wynagradzac atakami na drugioego czlowieka. Nie widza w sobie winy. Jak to ktoras dziewczyna napisala bylam, kochalam, poswiecilam sie staralam sie jak moglam, podporzadkowalam sie a na koncy i tak zostalam suka, egoistka... Kochana badz dzielna!!! Turkusku- kochana jestes ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
buszujaca - suuuuper!!!! 🌻 Turkusku - gdzie jest granica pomiedzy chorym zbieraniem na siebie wszego zla tego swiata, a zdrowym martwieniem sie i checia pomocy komus, kto sobie nie moze pomoc sam...? mysle, ze jestes z tej zdrowej strony tutaj...tez bym chciala pomoc, bo kurcze nie mozna takich rzeczy robic dziecku :(:(:( nie wiem co poradzic - nie znam sie na polskich instytucjach, urzedach, srodkach pomocy... mysle jak wyzej, ze ktos, kto takimi sprawami sie zajmuje profesjonalnie, moze poradzic... chociaz nie moge zrobic nic konkretnego, to sercem jestem z Toba, mysle, martwie sie - wysylam pomocna energie :) 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BuszującaWzbożu ❤️ Twój Syn będzie z Ciebie dumny! Sama sobie przewróciłaś możliwość wyboru i rozpętałaś kajdany, A teraz masz prawo do decydowania o sobie, to wspaniałe, chwilowo jesteś w stanie szoku, trochę jeszcze poraniona...ale to nic, Skarbie, wszystko wróci na swoje miejsce. Tam gdzie powinno być. Najważniejsze, że Ty i Twój syn nie będziecie żyć w totalnym lęku, bez tych huśtawek emocjonalnych, że Twój syn będzie czuł teraz oparcie w Tobie i nie będzie przerażony niepotrzebnymi kłótniami. Wiesz co? Bardzo się cieszę razem z Tobą. I Ci gratuluję. Zasługujesz na dobre życie i na ciepłe traktowanie. Ja myślę, że dość już przeszłaś na swojej drodze. Że już wystarczy jak na jedną, drobną 50-kilową kobietkę. Gdzieś tam, KTOŚ mam nadzieję czuwa nad równowagą w Tym naszym Wszechświecie i teraz zrekompensuje Ci te niedostatki ale przede wszystkim przywróci Ci wiarę w drugiego człowieka. Ściskam Cię najmocniej jak potrafię! Trzymaj się Kochana!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paulinka Aweb Abssinthe Dobrze ze jestescie. Dziekuje,ze bylyscie i jestescie ze mna. Jak juz pisalam nie udaje gieroja;-),tak jakbym byla sama przerazona tym co zrobilam...dziwne uczucie. Czlowiek sie chyba przyzwyczaja i uzaleznia od kata, od poczucia winy,wielogodzinnych pogadanek umoralniajacych i niepewnosci,co bedzie za godzine.... W kazdym badz razie niesamowicie sie czuje z tym,ze nie musze ....Boze,jak to wytlumaczyc....po prostu nic nie musze, bo nikt nie bedzie mnie rozzliczal z jakosci sprzatania, smaku obiadu,tego co na siebie wlozylam, tego jak puste i nieatrakcyjne sa moje wypowiedzi itp.itd. Dzis myslalam o tym jak te 4 lata zmienily moja psychike i nad iloma rzeczami przyjdzie mi pracowac. Zawsze bylam nieasertwna i z tych co to im wchodza na glowe, ale jakos dawalam rade.W tej chwili jestem na skutek pozycia z m. meganieasertwna....W pracy wlaza mi na glowe, a ja nie potrafie stanowczo sie obronic...Chcialabym naprawic stosunki z matka...ech,naprawde kawal roboty. Jeszcze sie boje,ze m. zacznie mnie nachodzic.... Dobra, Dziewczyny, zycze Wam dobrej i spokojnej nocy. Mowie Wam, jakie to dziwne uczucie ...siedziec w ciszy w nowym miejscu, nie miec do kogo otworzyc ust.... Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca.. jeszcze na chwilę zajrzałam ale Ciebie się nie spodziewałam. Wiesz dlaczego? Bo zapomniałam, że już jesteś wolna i korzystasz ze swojej wolności.. To jest piękne! Buziaczki. Takie spokojne teraz są Twoje posty.. Dobrej nocy:) Ps. Napisz jutro jak Ci się to wszystko fizycznie udało z tym mieszkaniem. Może komuś to pomoże*) Ps.2. Czuję jakbym oglądała thriller, ale taki z happy endem*)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca- teraz moze momenty ze nie masz do mkogo ust otworzyc moga wydawac sioe nie do zniesienia, ale uwierz mi, ze bedziesz chłoneła tez spokoj, cisze jak gabka i sie radowała nia. Zobacz, masz spokoj i to jest najwazniejsze, nie siedzisz z zoładkiem przyklejonym do plecow nie wiedzac co bedzie za godzine. Niedługo syn wroci i bedziecie razem siwtenie sie bawic i smiac. pamietam jak zostałysmy z dziewczynkami same to w nas trzech była radosc.Tego sie nie da opisac.Było inaczej, bo przez lata przywykłysm7y do chorych emocji, a teraz była czysta radosc, wojna na poduszki, gonienie sie po całym domu, duzo muzyki, spiewanie, konkursy karaoke, zabwa sniezkami, lepienie bałwana. Znizyłam sie wtedy do poziomu dzieci, bo tego chyba mi wtedy brakowało. Ale mimo poczucia porazki zyciowej, mimo to, ze obok mnie nie było faceta, byłam na prawde szczesliwa. I wiem, ze u Ciebie tez tak bedzie, wreszcie zaczniesz sie usmiechac, czerpac radosc z zycia, z bycia z synkiem bo wiesz, ze zrobiłas dobrez, ze dałas Wam to czego przez lata brakowało- czyli spokoj i poczucie bezpieczenstwa. I kiedy oswoisz sie juz z cała ta nowa sytuacja poczujesz zapach koszonej trawy, jesienne powietrze, spoojrzysz inaczej na spadajace liscie z drzew w parku, ktore beda przecudbnie pachniały. Wtedy dostrzezesz, ze zyłas w letargu, nieswiadoma jak pieknie swiat za oknem wyglada i ile radfosci moze dawac.Zobaczysz, ze za jakis czas odetchbiesz głeboko i powiesz: tak, teraz jestem szczesliwa. Nauczysz ise byc sama a kiedy juz osiagniesz swoj prawidłowy stan ducha i psychiki to poznasz kogos i wtedy trzezwym okiem ocenisz ze jest to partner dla Ciebie taki jakiego szukałas. I nie pozwolisz sei juz wiecej skrzywdzic. A teraz kochana badz silna ale i przede wszytskim dumna z siebie!! Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Turkusku Ale Ty się zmieniłaś.. albo wróciłaś do siebie, nieważne. No w każdym razie miodzio się teraz Ciebie czyta. Kiedyś nie bardzo rozumiałam co piszesz i "co poeta chciał powiedzieć". Jak dla mnie to nazbyt zagmatwane to wszystko było. A teraz - super! Pozdrówki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrzosowe pola
Ponałam go przez internet ,półtora roku pisania ,rozumieliśmy się ,zaproponował spotkanie zgodziłam się spędziliśmy 4 dni tylko we dwoje,wróciłam z pewnością że z kimś takim chciałabym spędzić reszte życia.........po powrocie jego telefon bym się nie angażowała bo on nie chce związku ,ale nie pozwolił mi również na zamknięcie kontaktu. Zgodziłam się. Po dwóch miesiącach kolejne spotkanie spędziliśmy tydzień razem,zwróciłam uwagę na jego pedantyzm,powiedziałam żeby popracował nad tym ,efekt -odpuścił trochę. Teraz padła kolejna propozycja spotkania ,powiedziałam w jakich dniach ja mogę wyjechać,lecz to zostało pominięte,wyznaczył swoje terminy ,postawiłam się tym razem ,poprzednie wyjazdy też były wyjazdami pod jego plany i zamiary,powiedziałam ze skoro nie chciałeś jechać w terminie jaki ja podałam więc nie widzę powodu bym miała jechać tak jak ty chcesz,powiedziałam ,że czuję się zlekcewazona i urażona takim zachowaniem,stwierdził że nie mam powodu by tak czuć. Moja rozmowa z nim wyglądała tak że ja mówiłam co czuję i jak,nie obwiniałam go , a on poddawał w wątpliwość moje odczucia i wnioski stwierdził że w takim razie go nie znam bo jego nie byłoby stać na takie zachowania. W końcu powiedział mi,że zbyt poważnie z nim rozmawiam,że nawet się nie uśmiechnę a przecież można mówić o czymś poważnym i się uśmiechać i zaczął namawiać mnie bym tak z nim rozmawiać bo w przeciwnym razie on się bardzo źle czuje i denerwuje..... Powiedziałam mu że dla mnie to takie trochę pozoranctwo,bo co ja miałabym niby robić udawać że mnie nie boli skoro boli i mam się uśmiechać.......... Nie zaakceptował mojej odmowy wyjazdu w terminie wyznaczonym przez niego,zaczął przekonywać mnie bym jednak pojechała, a na koniec w rozmowie przywołał te najpiękniejsze chwile jakie wspólnie spędziliśmy... Nie jesteśmy w związku to co tworzymy to raczej relacja damsko-męska............niezobowiązujące spotkania..........zanim weszliśmy w tę relację on najpierw długo ustalał ze mną zasady i zastrzegał sobie prawo by nie pojawiły się oczekiwania wynikające po takich spotkaniach............zgodziłam się na to ,nie przeszkadzało mi ,jestem wolną kobietą,chciałam z kimś dzielić bliskość. Piszę bo już sama nie wiem czy jestem nadwrażliwa czy też coś tu nie działa tak jak powinno. Moja czujność wzrosła po raz pierwszy wtedy gdy zauważyłam że on chce o wszystkim decydować gdy bardziej świadomie lub nieświadomie nie pozwalałam mu na to to on zachowywał się na zasadzie albo będzie tak jak ja chcę albo wcale.........może się mylę w swoich obserwacjach. Wyrażałam owszem swoje zdanie,typu że nie chcę gdzieś iść albo że chcę zostać w domu ale on zawsze w taki sposób "zamieszał" że i tak robiliśmy to co on zaplanował...........był przy tym bardzo miły i spokojny.......więc tym bardziej nie od razu zauważyłam że tak się dzieje. Pewnego razu ja rzuciłam stwierdzeniem " że żadna siła mnie już nie wyciągnie na to zimno na zewnątrz" efekt taki że nie wiadomo kiedy i jak a ja znalazłam się razem z nim na długim spacerze...........słyszał co powiedziałam,jak bardzo jest mi zimno i jak bardzo nie chcę już wychodzić......... Proszę o spojrzenie z boku,mój Obserwator wysiadł. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×