Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość volkanka
Logiczne myślenie pozwoliło mi odbudować wiarę w siebie. Logicznie myśląc i postępując migłam demaskować jego agresywne zapędy kiedy próbował podważać i wyśmiewać moje zdanie.Wiele razy dzięki logice " król stanął nagi". Powolutku zaczynałam się wyzwalać i powolutku mój " kręgosłup psychiczny " zaczął się odbudowywać. W czasie mojego zdrowienia trzy razy próbowałam szukać pomocy u psychologów ale nic to nie dało. Gdyby to przemoc fizyczna, a więc sińce, połamane kości itp. to i oczywiście, ale tak... Kiedy taki proces zdrowienia raz się zacznie to już nic go nie zatrzyma. Ale to jest proces więc trwa. Dopiero po kilku latach otrzymałam tak potrzebną mi "informację zwrotną " ,potwierdzenie ,że moje starania są słuszne i idę dobrą drogą i dobrze interpretuję ( całkowicie intuicyjnie )to co się ze mną działo. Była to książka " Toksyczne słowa " Patricia Evans. Kosztowała coś koło 30 zł, czyli za tak niewiele otrzymałam tak wiele. Moja wdzięczność dla autorki nie ma granic. Wszystkim którzy tkwią w toksycznym związku doradzam zacząć od przeczytania tej książki najlepiej dwa razy. Pozwala to na zrozumienie problemu a to przecież podstawa. Książka łatwo dostępna w księgarniach i na internecie. Następną rzeczą jaka się we mnie dokonała to to,że uwolniłam się od poczucia winy.W najmniejszym stopniu nie wezmę na siebie winy za tyle agresji jakiej doświadczyłam. Mam jeszcze poczucie żalu, pomyłki, porażki, straconego czasu i sił.Mój proces zdrowienia trwa już 12 lat.Dalej jestem z mężem i chyba tak zostanie bo rozstanie byłoby bardziej skomplikowane ( m.in.sprawy finansowe i funkcjonowanie firmy która daje nam dobre utrzymanie ) niż pozostanie razem. Mam 54 lata i dużo przeszłam ale jestem na tyla silna,że stawię czoła życiu cokolwiek mnie jeszcze czeka. Teraz moja rada: żeby się wyrwać z toksycznego związku trzeba ogromnej determinacji. Musisz pragnąć tego jak tonący powietrza. Wiesz, że tak dalej żyć nie chcesz i nie będziesz. Jesteś gotowa ponieś wszelkie konsekwencje swoich działań. Wiesz że nie ponosisz żadnej winy, nie jesteś odpowiedzialna za jego agresję. Jesteś gotowa żyć bez niego. I jeszcze jedno bardzo ważne: KONSEKWENCJA zawsze i za każdym razem Jeśli powiesz że coś zrobisz to to zrobisz. Nie ma się co łudzić że będzie łatwo.Najlepiej byłoby zebrać siły i odejść.Musisz się liczyć z tym że kiedy zaczniesz podnosić głowę i walczyć spotkasz się z nasileniem agresji. Cojest logiczne bo będzie chciał za wszelką cenę cię stłamsić i utrzymać dotychczasowe życie jakże dla niego wygodne.I to byłoby na tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do volkanki
:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do volkanki
piszesz, ze masz 54 lata. dziecko urodzilas gdy mialas 20 lat. dlaczego wiec martwisz sie ze musisz jeszcze wychowac dzieci? syn juz powinien miec 34 lata. czy ja czegos nie rozumiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość volkanka
owszem ,umknęło Ci że kiedy nastąpił przełom to dzieci jeszcze wymagały opieki.Od tamtego czasu trwa proces zdrowienia , nic tu nie dzieje się z godziny na godzinę.Teraz faktycznie dzieci dorosłe a ja mogę trochę odpocząć i nie pozwalam już sobą pomiatać.Prawda jest taka że nasze życie jest tylko i wyłącznie w naszych rękach i żeby coś zmienić to nikt za nas tego nie zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ratujcie dziewczyny siebie
i swoje dzieci,przed przemocą i niszczeniem Waszej godności i ograniczaniem wolności,moja przyjaciółka jest w takim "uczuciowym więzieniu" kocha swojego oprawcę,który już zniszczył jej psychikę,jest zamknięta w domu,odcięta od rodziny,może pracować-ale tylko dlatego ze pracuje na swojego Pana,który zawozi o odbiera ją z pracy mogłabym tak pisać i pisać..a mamy XXl wiek proponowałam wszelką pomoc,ale samemu trzeba dać sobie szansę na normalne życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ratujcie sie
masz kompletna racje. zadne wsparcia, prosby, grozby nie pomaga gdy ktos nie chce zmienic swej sytuacji. ludzie boja sie zmian. ludzie nie wierza w siebie, ludzie boja sie samotnosci i dlatego tkwia w znajomym piekle. to dla nich prostsze do zniesienia niz niewiadoma jakichs zmian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do volkanki
no tak, no tak zmiany u ciebie zaczely sie 12 lat temu, ale wtedy dzieci tez juz byly dorosle. cos ta twoja historia nie za bardzo trzyma sie kupy. dlaczego nie chcesz odejsc teraz? nie mow ze latwiej tolerowac weza dusiciela, psychopate itd niz zyc w spokoju bez ponizen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@optym - jakze milo Cie widziec! ❤️ @volkanka - to Twoj wybor jesli zdecydowalas na utrzymanie tego niby-zwiazku (bo czy mozna nazwac zwiazkiem zycie obok siebie, pamietanie dawnych krzywd?) - czy naprawde biznes, wspolna wlasnosc materialna itp jest tego warta? Owszem, zgodze sie iz wolnosc jest w nas samych, w naszej duszy, sercu i umysle - ale o ilez lzej byloby, gdyby ten obcy czlowiek nie byl juz z Toba zwiazany papierkiem? Przeciez w dokumentach figurujecie jako malzenstwo, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Moze obawiasz sie wszystkich tych formalnosci, prania brudow, podzialu majatku itp spraw sadowych ktore moga sie rozstrzygnac w try miga - a moga ciagnac sie latami. Wiem, jaka to ciezka praca - wyrwac sie z toksycznego, wyniszczajacego zwiazku - bo mam to za soba i to nie raz a dwukrotnie (coz, popelnilam blad w warunkach recydywy). Od prawie dwoch lat jestem sama, nikogo nie szukam bo po prostu szkoda mi czasu (przynajmniej na razie, nie zarzekam sie na przyszlosc, nie wiem co bedzie - ale jak sie nie szuka to sie nie znajdzie - bede chciala znalezc to zaczne szukac ;)), mialam go przez wiele lat za malo dla siebie i teraz sobie to odbijam. I jest mi dobrze. Nareszcie czuje sie jak u siebie, bez stresu - tak, jak kazdy z nas powinien sie czuc - czy to sam czy z partnerem. Niestety, nie wynioslam takiego wzorca z domu rodzinnego, zawsze niemal czulam kontrole, napiecie, ograniczanie mojej przestrzeni zyciowej - stad moja nieumiejetnosc jej uzyskania i chronienia. Nie majac wzorca, wyobrazilam sobie jakis tam, teoretyczny i wyidealizowany i wydawalo mi sie, ze zwiazek mi to zapewni, ze wystarczy sie starac, zasluzyc, zapracowac (bo przeciez nie ma nic bezinteresownie, bezwarunkowo) i moze wtedy otrzymam w zamian szacunek, milosc, akceptacje, aprobate, troske i wsparcie (nie do konca wiedzac, na czym to polega i jak to wyglada). Teraz wiem, w jakich warunkach jest mi wygodnie, moge byc soba, czuje sie swobodnie - to nie tak, ze zycie to bajka, ale gdy jest nam samym dobrze to owe trudnosci latwiej zniesc, przeczekac lub z nimi walczyc jesli cos mozemy zrobic. Jest takie - bardzo zreszta sluszne - przyslowie: Lepiej z madrym zgubic, niz z glupim znalezc. Odnosi sie miedzy innymi do takich wlasnie zwiazkow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość volkanka
nie wyraziłam się jasno,jak wcześniej powiedziałam kiedy nastąpił przełom dzieci nie były samodzielne,miały 11 i 16 lat,potem nastąpił okres takiej huśtawki emocjonalnej: od skrajnej rozpaczy, zagubienia do nadziei i znowu do zniechęcenia i iznowu nadzieja. Myślę że było to też unikanie z mojej strony spojrzenia prawdzie w oczy, tzw. wyparcie, Trudno to nazwać zdrowieniem. Dopiero gdy uświadomiłam sobie że jeśli nie zaakceptuję prawdy to nic się nie zmieni. No cóż trwało to długo,trochę mi wstyd bo za długo.Ale lepiej póżno niż wcale. Teraz co do odejścia: gdybym chciała mogłabym odejść, gdyby on odszedł też bym sobie poradziła, ale czuję się zbyt wypalona żeby zaczynać od nowa. Nauczyłam się radzić sobie z jego agresją, jestem twarda i konsekwentna i jakoś to się toczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do volkanki
czyli zaczelas zdrowiec jakies 18 lat temu. i nadal po tak dlugim okresie boisz sie zaczac zycie bez niego. nauczylas sie chodzic kolo niego na palcach, tolerowac toksycznosc, moze odpowiadac chorymi zachowaniami na jego chore zachowania. nie brzmi to zbyt zdrowo dla mnie, ani zbyt logicznie, a pzeciez to logika cie ponoc wyleczyla. z logika ponoc nikt nie wygra, pisalas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@volkanka - od nowa mozna zaczynac gdy sie czlowiek od nowa rodzi ;) bo mnie sie to kojarzy z czysta karta. A nasze karty czyste nie sa i nie beda bo przeciez przezylysmy, lepiej lub gorzej - kawal zycia. Mnie tez to troche dziwi ze podjelas decyzje - mimo wszystko - zycia z toksycznym mezem, znoszenia jego zachowan, traktowania i ze, jak twierdzisz, splywa to po Tobie. To co on robi jest Ci obojetne. Nie do konca to rozumiem, zycie w nieprzyjaznym srodowisku (do ktorego nie jestes zmuszona jak np w domu rodzinnym gdzie nie ma dokad uciec bo to jedyna znana dziecku rzeczywistosc), niezyczliwym i obojetnosc na nie. Nie rozumiem zdolnosci do obojetnosci na zachowanie kogos, z kim do cholery, mimo wszystko, dziele zycie, dom, biznes. Z Twojej strony to byloby wielkie ustepstwo, poswiecenie siebie - bo nie kompromis. Kompromis to ustepstwo czy ugoda obustronna: Ty cos poswiecasz i ja cos poswiecam w imie spokoju i pozytywnych stosunkow. Wyobraz sobie teraz, ze tego meza toksycznego nie ma - ze zyjesz sobie sama, robisz to co teraz - ale jego nie ma. Spokoj. Mozesz zyc dla siebie, nikt Ci nie mowi co masz robic i jak, nikt nie komentuje. A czy partner do szczescia potrzebny? Owszem, na pewno zycie jest lzejsze, przyjemniejsze jesli mozemy z kims dzielic jwgo radosci i trudy - ale niech to bedzie osoba odpowiednia a nie ktos, kto tych trudow jeszcze dolozy. Z doswiadczenia moge powiedziec jedno - naprawde lepiej byc samemu niz w zwiazku, ktory nas wyniszcza, ktory nas nie rozwija, ktory nie niesie wsparcia i troski dla obu stron, wspolnoty na codzien. Ale - jak juz wczesniej wspomnialam - to my sami dokonujemy wyborow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość volkanka
bardzo Ci dziękuję oneill za okazanie mi zainteresowania,jeśli pozwolisz to zwrócę ci uwagę że wcześniej napisałam że nauczyłam się radzić sobie z jego agresją. Moja stragedia polega na tym ( i w moim przypadku jest skuteczna ): za każdym razem kiedy przekracza granice, ponosi tego KONSEKWENCJE, a więc ustaliłam że jeśli mnie BEZ POWODU obrazi, zlekceważy czy w jakikolwiek sposób żle potraktuje, to musi się wyprowadzić ze sypialni, jeśli to nie skutkuje to ma się wyprowadzić z domu, wie że to nie żarty,już raz coś takiego przeżył.Spakowałam jego rzeczy do worków i wyrzuciłam przed dom a synowie stanowczo wyprowadzili go z domu.Powiedziałam mu wtedy że następnym razem wyprowadzi go policja ale ja go już nie przyjmę.On też ma wiele do stracenia i wie że jeśli tak powiedziałam to tak zrobię. Ludzie tego typu chcą ranić, kaleczyć bez ponoszenia konsekwencji, dlatego tak starannie się kamuflują przed światem żeby uchodzić za normalnego, fajnego faceta, co ta kobieta ( jego żona ) chce od niego.Odkiedy ponosi konsekwencje jego agresja systematycznie maleje.Natomiast zniechęca mnie walka o byt w moim wieku,kiedy właściwie powinnam już myśleć o emeryturze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość volkanka
do volkanki wyczuwam złość a nawet agresję w twoich słowach.Chcę powiedzieć że nie jestem już od niego uzależniona, mogę żyć z nim lub bez niego, nauczyłam się radzić sobie z agresją jednak zdecydowałam się zostać bo bardzo trudno byłoby mi znieść gdybym musiała patrzeć jak zaprzepaszcza się dorobek mojego życia, coś na co ciężko pracowałam i z czego jestem dumna, dzięki mojej pracy i mojego męża też bo bym była niesprawiedliwa gdybym powiedziała że on nie pracował z niczego powstało coś." do volkanki " przestań już liczyć te lata, w moim przypadku tak a nie inaczej przebiegał ten proces.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do do wolkanki...
Daj jej spokój, widać, ze kobieta ma coś z głową nie tak. Pewnie siedzi z podbitym okiem i tworzy swoją wersję, aby jakoś przetrwać. Opowiadanie gładkie, nie powiem, ale kupy się nie trzyma. A w ostatnim poście volkanka pokazała swoją złość do świata...cóż, bądźmy wyrozumiali, każdy orze, jak może...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stała czytel
Volkanka Pisz o sobie, dla siebie i dla innych. Kto chce zrozumie. Kto potrafi zobaczy. A oceniaczy i krytyków omin szerokim łukiem. Tłumaczenie się z własnego życia przed kolejnym agresorem daje mu poczucie siły. Kontrolując innych doświadcza ekstazy :D Pozdrawiam i życzę wielu doniosłych chwil na Twojej drodze życia 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stała czytel
Jeszcze trochę prywaty ;) Volkanka Moge sie nie zgadzac z pewnymi wyborami w Twoim tu i teraz, co nie zmienia faktu ze dokonalas w sobie wielkiej zmiany. Moge polemizowac na temat szczegolow Twoich wyborow czy dzialan. Jednak nie ma to wiekszego znaczenia, bo kazdy z nas ma swoje priorytety. Kazdy ma swoja, sobie wlasciwa droge odrodzenia. Przejelas kontrole nad wlasnym zyciem. Dokonalas wyboru wlasciwego dla swojego tu i teraz. Teraz Ty czujesz sie panem sytuacji. A m.odbiera swoja lekcje. Wniosek taki mi sie nasunal, ze nie mialas osobowosci ofiary w znaczeniu psychologicznym. Ofiara byl m. Ty poprzez zasiedzenie uwierzylas, ze tez jestes ofiara - a towarzystwo mamy, zyjacej w dogmatach rodem ze sredniowiecza oraz agresorow - m,, tesciow, poglebilo Twoje poczucie bycia kims gorszym. A fakty z Twojego zycia temu przecza. Podobno nic tak bardzo nie boli jak wyparcie sie wlasnej osobowosci. Nieswiadome zaprzeczenie samemu sobie. To potrafi bardziej czlowiekiem wstrzasnac niz zewnetrzna przemoc. Byłaś dzieckiem, gdy poznałas m. Jeszcze siebie nie znałaś. A Ty masz moc dziewczyno. Po prostu 🌻 Moge tylko dodac, zebys umiejetnie nia zarzadzala. Ciesze, sie ze tyle napisalas o swoim "przypadku".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no proszę, no proszę
poznajecie tec specyficzny styl pisania? Raj się kłania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no proszę, no proszę
Cytuję: "Wniosek taki mi sie nasunal, ze nie mialas osobowosci ofiary w znaczeniu psychologicznym. Ofiara byl m." Przetłumaczy mo ktoś z pilskiego na polski? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś zaskoczony
No prosze Jeśli czegoś nie rozumiesz to szukaj wyjaśnień, nie musisz zaraz krytykować :) np.pierwsze z brzegu http://pl.m.wikipedia.org/wiki/Analiza_transakcyjna Pojawia się jednak pytanie czy chcesz zrozumieć swój stan niewiedzy czy pozostaniesz w roli trola? Ludzie naprawdę umieją opisać swój stan umyslu, jak wyglądała przemoc, i jak ewoluował stan ich samoświadomości. Ucz się choćby od Volkanki autoanalizy. Pisze swoimi słowami o sobie i ma wiedzę na swój temat. Ty wciąż wchodzisz w rolę ofiary. Nawet dotyka Ciebie i być może kilka innych osób, wiek dzieci, że za stare za młode, a co to ma za znaczenie dla całości. Żadne. To jej wybory i jeszcze raz jej wybory. Nie musi się tłumaczyć. Akceptuje stan przeszlosci. Nie szuka win. Odkrywa fakty. Dla niej ważne. I być może inne osoby, w podobnie zdystansowany sposób, odkryją swoja przeszłość. A dla Ciebie Twoje fakty powinny być istotne. Nie cudze. Jeśli i mnie nie rozumiesz, i masz ochotę na niezdrowe konfrontacje, to może zajmij się mniej obciążającym Ciebie tematem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co tworzyc
fikcyjne opawiadania ? by topik odzyl . moze czas by zastanowic sie dlaczego jest taka cisza i zalatwic cos co az prosi sie o zalatwienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no proszę, no proszę
Ja Ciebie nie czytam dokładnie, nie lubię takiej pseudointelektualnej sieczki, pretensjonalnej i ciężkostrawnej. Bawiłabyś mnie, gdybyś nie była jak wrzód na doopie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ktoś zaskoczony
...skoro nie czytasz dokładnie, to i zasadność wszelkich Twoich komentarzy stoi pod znakiem zapytania. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ktoś zaskoczony
...skoro nie czytasz dokładnie, to i zasadność wszelkich Twoich komentarzy stoi pod znakiem zapytania. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda tego topiku
"Daj jej spokój, widać, ze kobieta ma coś z głową nie tak. Pewnie siedzi z podbitym okiem i tworzy swoją wersję, aby jakoś przetrwać. Opowiadanie gładkie, nie powiem, ale kupy się nie trzyma. A w ostatnim poście volkanka pokazała swoją złość do świata...cóż, bądźmy wyrozumiali, każdy orze, jak może... Ja Ciebie nie czytam dokładnie, nie lubię takiej pseudointelektualnej sieczki, pretensjonalnej i ciężkostrawnej. Bawiłabyś mnie, gdybyś nie była jak wrzód na doopie... do ewy z Raju Spadaj na drzewo..." Co za żenada i dno !!!! Co za prostaccy ludzie tu teraz piszą. Wypociny tak denne aż zanieczyszczają powietrze. Czy ty naprawdę nic w życiu nie masz do roboty ??? Tylko wyczekujesz tu na wpisy ewy i szybko miażdżysz ją swoją entelygencją ??????? Zrób coś ze sobą wreszcie i nie ziej już tutaj więcej. Fuj ! Podaruj sobie ewentualną fatygę i nie pisz już nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no proszę, no proszę
Zadam sobie jednak fatygę i napiszę. Twoja wypowiedź świadczy o olbrzymiej inteligencji, ogromnej kulturze osobistej etc :D czapki z głów...wzniosłaś się na wyżyny, mnie niedostępne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimka z wyboru
No prosze, no posze Oj tam, oj tam. Nie bądź taka skromna :P to właśnie na twoje wyżyny, ze swoich skromnych nizin, wznoszą się osoby, ktore do Ciebie się zwracają bo jak polemizować z takimi fragmentami i wieloma innymi "Bawiłabyś mnie, gdybyś nie była jak wrzód na doopie..." :classic_cool: Ps. chyba masz sporo blizn na pośladkach, skoro osoby trzecie wywołują w Tobie wrzody. Współczuję z głębi serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DUSZEK.WERONIKI
dZIEŃ DOBRY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Bardzo dawno mnie tu nie było..pozdrawiam Wszystkich...czy coś się stało na tak WAŻNYM I POTRZEBNYM topiku..który również mi mężczyźnie pomógł a zwłaszcza pomogły mi jego bywalczynie z przed dwóch lat..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DUSZEK.WERONIKI
W zasadzie nie wiem dlaczego tutaj zajrzałem.Wydawało mi się że to jakaś przypadkowa ciekawość.Tymczasem okazuje się że coś takiego jak przypadek jest idealnie celowy a chaos rzeczywiście najwyższą formą uporządkowania.. Proszę niektóre osoby by zwróciły uwagę jeśli są zdolne do odrobiny refleksji, że ten topik był jest bardzo ważnym miejscem w którym można otrzymać pierwszą pomoc , rozjaśnienie sytuacji i wsparcie osobom w potrzebie i nieszczęściu osamotnienia i bezradności w chwili gdy ich kruchy świat przestał istnieć. To nie jest miejsce dla rozgrywania SPORÓW AMBICJONALNYCH ORAZ DOGMATÓW NA POZIOMIE WYŻSZOŚCI ŚWIĄT.....NAD ŚWIĘTAMI...ZWŁASZCZA JĘZYKIEM z topiku erotycznego..... W tym miejscu obowiązuje PODNIESIONA PRZYŁBICA ,SZCZEROŚĆ, SZACUNEK I WSPÓŁODCZUWANIE... także chęć niesienia pomocy na zasadzie,, darmo dostałeś darmo dawaj'' To właśnie stanowi siłę tego niezwykłego miejsca i jego zbawiennego działania... Każdy może mówić językiem jaki zna i jakie ma możliwości , ważne są intencje .. Tymczasem widzę że zakradła się tu zazdrość i złośliwość. Nie chcę by tak się działo i proszę o nie profanowanie tego pięknego miejsca.... Proszę również o to ,by osoby które rozważają zakończenie uczestnictwa użyły ,,łaski wybaczenia,,... Pozdrawiam serdecznie DUSZEK.WERONIKI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nick1111111111111111111111111
🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do duszka
Przede wszystkim to trzeba chciec przyjac pomoc.to do czego to miejsce komus asluzy nie mozna uogolniac, bo ludzie sa rozni i do roznych celow im to miejsce sluzy a co do twierdzenia darmo dostales to ze nie placa za porade nie oznacza ze darmo. Nic w zyciu nie ma darmo zawsze cos kosztuje nie wszystko tylko przeliczane jest na pieniadze a wybaczac mozna i trzeba niemniej zaapeluj by to ktos kto potrzebuje wybaczenia poprosil o nie a nie tak automatem i z gory bez wysilku wybaczac nie wiedziec co i komu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×