Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

oneill mysle, ze racjonalizujesz jesli ktos milczy bo.... to ulega manimulacji jesli mowisz mimo ze, .... to dokonujesz swiadomego wyboru jesli 7 zamilkla bo poczula.... to mimo wszystko ulegla manipulacji milczenie jest zlotem, ale tylko wtedy gdy milczymy swiadomie z wew. potrzeby kiedy chcemy mowic , ale nie robimy tego bo ktos cos....powiedzial,zasugerowal to uleganie manipulacji a nie swiadomy wybor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wenesa
odnośnie pierwszej strony tego wątku odnośnie tajemic rodzinnych w polsce sądy unikają takich tematów prawie udało mi sie doprowadzić do oskarzenia o molestowanie byłej dziewczyny mojego klienta przez jej ojca ciekawa sprawa. Mojemu klientowi uniemożliwiono składanie wyjaśnień w sądzie sprawa dojdzie do Sądu najwyższego albo do Strasburga. Ta sprawa nauczyła mnie że nie wszystko jest takie jak wygląda mój klient został wrobiony przez swoją była dziewczyne o złośliwe nękanie ,napisał kilka madrych e-meili oraz sms chciał żeby sie dziewczyna wzieła za siebie i poszła na terapie od lat ma problem z lękami i robi z siebie ofiare (wiktymizacja), a to co ona o nim rozpowiada takie bzdury wszyscy sie od niego odwrócili bo łatwiej jest uwierzyć lasce która ma ogromne zdolności aktorskie i umie manipulować ludźmi i robić z kogoś kozła ofiarnego. Nie dawno wyszła sprawa matki madzi widać jak ofiara przemocy w rodzinie ojciec ją bił powoduje przeniesienie swojej agresji lęku itd. na małe swoje dziecko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magnetyzm
Yeez ....dojrzej do świadomego używania teoretycznej wiedzy, którą masz. wciąż oceniasz, wciąż szukasz problemów w ludziach, a sama jestes zamknięta na siebie. Prowokujesz innych. W nadziei na co? Tylko nie mów, że dla dobra osób trzecich :D Jestes osobą, ktora siebie stawia przed innymi (nie na równi z sobą), tak więc dla siebie chcesz coś ugrać. Dla zrozumienia osobistych watpliwosci o sobie. Pomysl o co Tobie samej chodzi. i ....jako obserwator mogę się mylić :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Yeez - oj tam, oj tam ;) :P Nie moge racjonalizowac nie wypowiadajac sie o czymkolwiek konkretnie ;) Jesli jest cisza, to nic nie ma. Ja tylko nie spekuluje i nie dorabiam doopie uszu. Autentycznie i z reka na sercu - ja nic tam (w owym milczeniu) podejrzanego nie widze! Moze troche brakuje "ruchu" i zycia, dyskusji, zwierzen...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magnetyzm
Nie zrozumiałam. Twój klient był oskarżony przez byla dziewczynę, czy był świadkiem w sprawie ojca byłej dziewczyny, ktory ją molestował? Dużo emocji w Tobie jak na prawnika. O ile i to dobrze zrozumiałam, iż jestes adwokatem 🖐️ Czy klient jest Ci bliski?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D magnetyzm nie znam cie, wiec i ty nie znasz mnie mowisz, ze oceniam ty rowniez tylko czlowiek ktory milczy i nie mysli nie ocenia ... a tak kazda mysl zamieniona w slowa to ocena Pozdrawiam cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnetyzm
Yeez a czy osobiście znasz pozostałych uczestników tego forum, czy 7, o której wspomniałas? znasz tylko chwile ich bólu bądź cierpienia nic nie wiedząc o reszcie ich osobowości. to nie jest podstawa do oceniania powodów, dla których ktoś milczy lub nie, do wysuwania aż tak daleko idących i co istotniejsze uogólnionych wniosków. czyżby to wytarte, ale wciąż aktywne powiedzenie: "nie sądz innych wg siebie?" dotknęło Ciebie? >czy innych widzisz wg własnych odczuć? czujesz się manipulowana? Nie znasz mnie, nie znasz też wszystkich osób. I w tej dyskusji (?) to mizerny argument :) jakby to krótko napisać - mało logiczny i nieracjonalny. Dopuszczalny jednak, jesli czlowiek broni się przed samym sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magnetyzm ,przypominasz mi stylem pisania kogos bliskiego mojemu sercu, byc moze to tesknota :) nie pisze patrzac przez pryzma siebie, nic mnie tu nie jest w stanie dotknac w zasadzie malo juz ostatnio tu pisze to co mialam do powiedzenia juz powiedzialam powtarzac sie nie lubie jesli ktos jest zaiteresowany to znajdzie to czego szuka i pomoc niemniej znam to forum i jego bolaczki od 2005 roku oczywiscie moge sie mylic co do milczenia niemniej w przeszlosci milczenie tu zawsze mialo zwiazek z bezsilnoscia , lub poczuciem zastraszenia przez uczestniczki nie czuje sie manipulowana, nie bronie sie ani przed soba ani przed kimkolwiek Pozdrawiam Turkuska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
Wg mnie to miejsce stało się zupełnie inne niż kiedyś. Są tu osoby - pomarańczki, które jedyne co potrafią wnieść do toku tej dyskusji to "wnikliwa" krytyka kolejnych wpisujących się osób. Szereg ostatnich wpisów to nieustanna "odkrywcza" pseudopsychologiczna analiza wpisujących się osób i wytykanie im jakiś rzekomych braków... itp treści.... szkoda Nawet jeez próbuje się tłumaczyć... :-) komuś, kto nie mówi nic od siebie, nie dyskutuje, tylko zaczepnie krytykuje... I nie chodzi o to, aby stworzyć Towarzystwo Wzajemnej Adoracji i tylko głaskać się po główkach... lecz o konstruktywną wymianę swoich doświadczeń na gruncie poszanowania odmienności, gdyż każda jest na trochę innym stopniu świadomości i wiedzy. Toksyczne stało się to miejsce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gingerbread new :D sama jestes pomaranczowa w tym co piszesz jest wiele racji ale.... to nie miejsce, to nie ludzie ....sa toksyczne TO ZACHOWANIA sa toksyczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no slusznie
to nie czlowiek jest pijany, to jego zachowanie jest pijane :))))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A moze... to i dobry znak po czesci - owo milczenie. Moze to znaczy, ze nie przybywa nam molestowanych psychicznie i fizycznie osob... Szklanka jest zawsze pelna, bo do polowy jest powietrze a od polowy woda ;) Nie pisze, bo nie bardzo mam o czym, przetrawiam wlasnie dosc spory "material" ale nic na sile, wszystko ma swoj czas i miejsce. Pozdrawiam wszystkich, nie dajmy sie zwariowac :D Yeez 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
oneill - cieszę się z tobą i sama kiedyś chciałabym tak napisać :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez- 🌻 dzieki :D ginger - 🌻 kiedys tak napiszesz, jestes jeszcze mloda i wszystko przed Toba :P ;) Czyli dwa ciezkie lata przede mna, jakos sie fundusze zdobedzie a potem juz bedzie pracowal (obligatoryjne na tym kierunku tylko nie wiem czy od polowy drugiego roku czy juz w trzecim). Zdecydowal. ze bedzie dojezdzal na uczelnie z domu autobusem - ok 35-40 km a potem komunikacja miejska; byla rozwazana opcja akademika. Kto wie, czy nie powroci bo takie dojazdy to wiadomo, uciazliwe, pogoda nie zawsze dopisuje a ja mu nie dam samochodu bo sama potrzebuje - tyle, ze na kosztach sie zaoszczedza bo bilet miesieczny jest znacznie tanszy niz kwatera a w domu i tak sie placi rachunki czy za dwie, czy za trzy osoby. Osobiscie wroze powrot opcji "akademik" ale tutaj mam rozwiazanie - moi bardzo bliscy przyjaciele mieliby wolny pokoj, oplata taka jak wszedzie, standard - i w razie czego moglby sie u nich zatrzymac na kilka tygodni dopoki nie znajdzie czegos docelowego. Wraca jutro wieczorem z wakacji wiec pogadamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
oneill :-) chciałabym napisać tak, jak ty - o moich dzieciach (za jakieś 3-4 lata) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widze że to forum dla mnie niestety...jak psełdonim wskazuje jestem typowym "dzieckiem"DDA MIESZKAM ZE SWOIM PARTNEREM JUŻ PRAWIE 3LATA.KŁUCIMY SIE CONAJMNIEJ 3 RAZY W TYG. bywa tak jak np. ze on ni z tego ni zowego zaczyna drzeć się na mnie wyżucać mi wszystko co mu do głowy przyjdzie,wszystko,ja próbuje coś powiedzieć to on głośniej dalej,czego ja wtedy o sobie nie usłysze.aż doprowadzi mnie do płaczu ja powiem mu co on tu jeszcze robi niech sobie znajdzie kogoś na swoim poźiomie godnego jego itp. jemu przechodzi prubuje mnie uspokoić ze nie ma normalnych związków.ja mam noc zarwaną obwiniam się o wszystko.jak to DDA.DOPIERO KOLEŻANKI MI UWIADAMIAJA ZE TAK NIE MOŻE BYĆ!NA DRUGI DZIEŃ ON JUŻ NORMALNIE CHE ROZMAWIAĆ JAK BY NIGDY NIC.W OSTATECZNOŚCI PRZEPRASZA MNIE BO WIDZI ZE SIĘ NIE ODZYWAM.MÓQWI ZE ZLE POSTĄPIŁ ZE WIE ZE JEGO ZACHOWANIE JEST NIE DOPUSZCZLNE,ALE CO Z TEGO JAK JAK PO TYG. JEST TO SAMO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!NIE WIEM CO MAM ZROBIĆ ZERWANIE NIE JEST ŁATWE BO MIESZAMY RAZE MAMY JŻ WIELE WSPÓLNYCH RZECZY,WSPOMNIEŃ.ja jestem słaba psychicznie staram sie pamiętac tylko dobre,ciągle mam nadzieje ze on sie zmieni że on mnie kocha!!!!!!!ale co to za miłość kiedy on mnie nie szanuje!!!!!!!!!!!!!co ja mam robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@dda00 - w kilku miejscach Twojej wypowiedzi odpowiedzialas sobie sama na zadawane pytania. Moze podswiadomie... "ALE CO Z TEGO JAK JAK PO TYG. JEST TO SAMO!" "ale co to za miłość kiedy on mnie nie szanuje!" Przemysl sobie te slowa, Twoje wlasne przeciez - choc wyjete z kontekstu (a moze wlasnie dlatego). Nie liczylabym na Twoim miejscu (i na miejscu wszystkich osob w podobnej sytuacji) ze on sie nagle, w cudowny sposob zmieni. Nic sie nie zmieni na lepsze i na zawsze - on jest toksyczny i takim pozostanie. Kontynuujac ten zwiazek (jak zreszta wszystko - i dobre i zle) gromadzisz coraz wiecej wspomnien, przedmiotow, pamiatek - ktore trzymaja Cie w tym chorym ukladzie jak kotwice (to oczywiscie tylko Twoja wyobraznia bo chcesz jakos zracjonalizowac sens tego zwiazku, tak naprawde tego sensu nie ma i nie bedzie). Co dla Ciebie jest wazniejsze? Garstka wspolnych wspomnien czy reszta zycia w spokoju? Skoro jestes DDA to sprobuj cos z tym zrobic, nie licz na zmiane w partnerze ale zmien siebie. I pamietaj jedno - kazdy z nas wybiera, wszystko jest wyborem. Twoj wybor na dzisiaj to ten toksyczny, krzywdzacy Cie partner. Dzisiaj bedzie dla Ciebie mily, kochajacy a jutro znow Cie zbluzga, obwini o plamy na sloncu, uczyni pieklo z zycia. I Ty o tym wiesz. Jak jest dobrze to wiesz z gory w co sie to wkrotce zamieni, tylko pewnie czekasz na ten moment odmiany. On jest zaburzony ale to jego problem. Twoj problem to Twoje zaburzenie, ktore powoduje ze pakujesz sie w takie wlasnie zwiazki - malo tego, nie chcesz z nich sie uwolnic. W kazdym zwiazku - zlym czy dobrym, sa wspomnienia, jest przyzwyczajenie - i kiedys bedziesz w takim pozytywnym, budujacym zwiazku. Pod warunkiem, ze zaprzestaniesz zadawac sie z toksycznymi partnerami. To jest mozliwe jesli tylko zechcesz nad soba i swoim DDA popracowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DDD00
boje się,to głupie ale boje sie być sama..choć wiem ze nie jest dobrze ze on mnie krzywdzi ale boje się ze bez niego bedzie gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy są jakieś kursy terapełtyczne dla tych psychicznie chorych osób?albo przynajmniej ksiązki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@dda00 - dla kogo niby te kursy czy ksiazki? Dla niego czy dla Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@dda00 - niech on sam dla siebie znajdzie. mowie to calkiem powaznie i bez ironii. Uwierz mi - przechodzilam przez identyczny etap, tez mi sie zamarzylo ze jak ja cos zrobie, poznam co jest przyczyna jego zachowania (zaburzenie, dysfunkcja czy choroba psychiczna) to bede potrafila tak pokierowac swoim zachowaniem i stosunkiem do niego, ze wszystko sie jak za dotknieciem rozdzki odmieni. Jak to teraz pisze i czytam to mi sie scyzoryk w kieszeni otwiera. Szukalam wiec po roznych zrodlach, znalazlam forum BPD (mniejsza o szczegoly), przesiedzialam tam kilka lat ale nie zaluje bo poznalam fantastycznych ludzi z ktorymi do dzis utrzymuje kontakt. Nakupilam mnostwo drogich ksiazek na Amazonie, m. in "Stop walking on eggshells" czy cos w tym stylu - i ta wlasnie ksiazka miala tzw "zeszyt cwiczen" (trzeba bylo kupic dwie ksiazki, bo jak ta "glowna" zapowiadala - bardzo wazne sa cwiczenia). I jeszcze kilka innych ksiazek, wyrzucajac kase w bloto. I tak sobie patrzylam na polce na ten zeszyt cwiczen, patrzylam - dopoki sie nie wkur.w.i.l.a.m. Noby z jakiej zafajdanej racji JA mam jakies cwiczenia uskuteczniac, na starosc sie uczyc i chodzic kolo pierd.o.l.c.a jak kolo smierdzacego jajka? W imie k*rwa czego ja mam ten caly material przerabiac? Przeciez to nie ja robie chaje w domu, nie ja dre morde, nie ja rzucam sprzetami! Jak mnie wtedy oswiecilo! I zaczelam zastanawiac sie NAD SOBA - czyli: dlaczego na to pozwalam, dlaczego takiego partnera wybralam, dlaczego nie zareagowalam na pierwsze, jeszcze malo istotne (ale juz widoczne) objawy jego zaburzen? I Tobie radze zrobic to samo. Nie zastanawiaj sie nad nim bo i tak nic Ci z tego nie przyjdzie, chyba ze jeszcze wiecej rozczarowan, bo bedziesz chciala gory przeniesc, wykonasz tytaniczna prace a on i tak sie nie zmieni. On nie widzi potrzeby zmian w sobie, jest mu dobrze tak jak jest. To TOBIE JEST ZLE! Nie jemu. A to co Ty czujesz on widocznie ma gleboko gdzies. Wnioski nasuwaja sie same. Piszesz ze boisz sie byc sama - a przeciez jestes sama. Nie masz partnera ktory da Ci wsparcie, on Cie potrzebuje tylko do wywalenia wlasnych frustracji - i gdzie tu jest milosc, zrozumienie, partnerstwo, wspolpraca, zaufanie? Moze sprobuj przeanalizowac ten Twoj lek przed byciem sama - na czym on polega, czego w tym najbardziej sie boisz (tego, w co u siebie wierzysz najmniej) i czy kiedys juz bylas w podobnej sytuacji (czyli na ile Twoj lek jest realny a na ile wyobrazony). Moze nigdy nie bylas tak naprawde sama (tzn bez rodzicow, partnera - w sensie samodzielnosci, samostanowienia) i nie wiesz, co to oznacza - dlatego boisz sie nieznanego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnetyzm
Yeez "przypomniasz mi stylem pisania, kogoś bliskiego memu sercu" Czy Ty siebie słyszysz, czy masz odrobinę dystansu, zeby zobaczyć własną, jak sądzę nieświadomą manipulację. W tym przypadku manipulację nastrojami/wyobrażeniami osób z tego forum? A także samych zainteresowanych, do których kierujesz slowa. Tak samo jak sugerujesz osobie 7ce że coś tam coś tam. Wiesz, że dajesz pożywkę wszelkiego rodzaju trollom tego topiku, badz nawet nieświadomym własnych emocji uczestnikom tego topiku. Nie każdy miewa ochotę z Toba polemizować na temat Twoich wyobrażeń ;) A Ty masz pewność, że masz pewność ;) To bardzo niebezpieczne dla niektórych osób. Dla ich spokojnego wracania do normalności. Czy każda myśl wyrażona słowem to ocena? Nie zgadzam się. Myśl można wyrazić poprzez brak ocen i krytyki. Szczególnie, jesli ma się ambicje, zeby pomagać ludziom doświadczonym w sposób bardziej niż dotkliwy, przykry i bolesny. Ugodzonych w samo serce. Może z silnie uzależnionymi narkomanami badz czynnymi agresywnie przestępcami, trzeba takich metod używać. Ale wobec osób tu zebranych powinno kierowac się z daleko posuniętą ostrożnością. Do większości osób, być może nie do wszystkich :) Do turkuska pewnie możesz wysłać bezpośrednie życzenia. Bez kolejnego insynuowania niestworzonych historii na stronicach tego forum. Oj, masz Ty tendencję do snucia teorii spisku. Taką osobę faktycznie mało co dotyka, bo zawsze odwróci kota ogonem :P Córka mojej znajomej ma podobną właściwość ;) Stara się pracować nad tym. Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@dda00 - zacytuje Twoja wypowiedz: "boje się,to głupie ale boje sie być sama..choć wiem ze nie jest dobrze ze on mnie krzywdzi ale boje się ze bez niego bedzie gorzej" Jeszcze gorzej to znaczy jak? Bez wyzwisk? Bez ciaglego napiecia psychicznego i stresu? Faktycznie horror ;) A wyobraz sobie ze zyjesz tak samo, jak teraz z tym, ze brak owego czynnika traumatycznego w postaci toksycznego partnera. Wyobraz sobie, ze nie boisz sie w jakim znow bedzie humorze, ze nie musisz juz nigdy chodzic na paluszkach i autocenzurowac slowa ktore zamierzasz wypowiedziec bo a nuz pseudo-partnera zdenerwujesz i posypia sie epitety... Wstajesz rano a Twoj dzien jest w miare przewidywalny - a na pewno nie ma w nim niepokoju, ktory odczuwasz teraz. Widocznie nigdy nie zakosztowalas takiego zycia - bez stresu. Sama przyznajesz, ze jestes DDA wiec byc moze w domu rodzinnym tez byly niezle jazdy. A wcale nie musisz tego znow przerabiac, Twoje zycie nie ma polegac na ciaglych ustepstwach i rezygnacji z siebie na rzecz jakichs niezrownowazonych osob (nawet jesli sa to Twoi rodzice - zreszta ich sie nie wybiera a partnera owszem). Czlowiek powinien pobyc jakis czas tak naprawde sam, nauczyc sie byc ze soba, nacieszyc sie swoboda owej niezaleznosci - i dopiero jak sam stwierdzi, w pelni swiadomie: jestem gotowy/a na zwiazek - to jest OK. Wtedo moze sam byc i poznac wartosciowego partnera z ktorym beda sie wzajemnie wspierac. A to, co przechodza osoby w takich zwiazkach, jak Twoj (wszystkie, ktore tutaj pisza o swoich bolaczkach) - to zwykle uzaleznienie! Czepianie sie bycia z partnerem na sile z leku przed samotnym zyciem, uzaleznianie sie od - za przeproszeniem - byle jakich mezczyzn. I tutaj nie ma milosci tylko strach - sama to napisalas. Boje sie, ze moze byc gorzej... My wszystkie sie tego balysmy. Te, ktore zdecydowaly sie odejsc teraz moga z czystym sumieniem,uczciwie powiedziec jak to "gorzej" wyglada. Jakie jest zycie po toksycznym zwiazku. Powiem za siebie - jest mi dobrze. Spokoj to cos fantastycznego - co juz zaczelam traktowac jak stan normalny. Lubie spokoj i chce miec spokoj. O zwiazkach na razie nie mysle bo ich nie potrzebuje - i moge to sobie z reka na sercu powiedziec. Radze sobie bardzo dobrze jak na moje warunki. Zakonczenie zwiazku w moim przypadku przynioslo same pozytywy. Dla mnie i mojej rodziny oczywiscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny :( Wczoraj, a właściwie przedwczoraj już postanowiłam zakończyć swój toksyczny związek. U Nas wyglądało to tak, że na początku było idealnie. Podczas sprzeczek nawet wszystko kulturalnie itp, aż w końcu podczas kłótni nazwał mnie "szmatą"... Zdębiałam... Za godzinę przeprosił, płakał, mówił że nie może bede mnie żyć, że to się nie powtórzy. Wybaczyłam, bo sama kiedy jestem zła potrafie wygadywać okropne rzeczy. Później przy każdej kłótni słyszałam, że jestem szmatą, kurwą, że jestem nic nie warta, że jestem tępą idiotką, często mówił, że mnie nie kocha a za chwilę twierdził, że jestem miłością jego życia... Aż w końcu doszło do tego, że po tych kłótniach to ja go przepraszałam i prosiłam o kontynuwację związku :O Tak sobie mnie urobił, że wiedział, że zostawiając mnie ja wrócę z podkulonym ogonem... W końcu postanowiłam powiedzieć stop. On po raz kolejny powiedział, że to koniec. Nie zareagowałam... Dzisiaj cały dzień tak mi go brakowało... :( Chodzę po ścianach z tęsknoty i chyba odrabię sobie ręce, żeby tylko do niego nie zadzwonić... Co godzinę pojawiają mi się w głowie myśli, że może jednak warto powalczyć, przecież sama nie jestem święta i zrobiłam kilka głupot, ale za chwilę pojawia mi się w głowie, że przecież zawsze starałam się dla niego jak najlepiej, zawszę starałam się go wspierać, w zamian za co byłam traktowana jak gówno... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A najgorsze jest to, że całe życie miałam wysoką samoocene, nie żebym się z nią obnosiła i uważała za kogoś lepszego kiedykolwiek, po prostu zawsze byłam świadoma swoich wad i zalet i wyniku ich połączenia. A od kiedy zaczęłam słyszeć, że jestem nic nie warta - zaczęłam sobie wmawiać, że to prawda... Przez te wszystkie nerwy włosy lecą mi garściami... Schudłam 5 kilo w przeciągu 2 miesięcy, mimo że jem normalnie, tak jak zawsze, a i jedzenie przed snem nie jest mi obce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@poddalam sie - w Twojej wypowiedzi czarno na bialym pisze, jak bardzo toksyczny jest Twoj zwiazek. Postaraj sie to sama przeczytac... A przede wszystkim sprobuj wytrzymac jak najdluzej bez tej trucizny, choc wiem jak bardzo kusi i neci. Ta tesknota, "chodzenie po scianach" to choroba z odstawienia narkotyku, jakim jest Twoj toksyczny i wyniszczajacy Cie zwiazek. To nie jest milosc na pewno, milosc to poczucie bezpieczenstwa, troska, zaufanie. Poczytaj nasz topik, zajrzyj na wczesniejsze jego czesci - byc moze znajdziesz tam wiele cennych porad dla siebie, a na pewno pomoc w przetrwaniuu najtrudniejszego okresu po rozstaniu. Jesli nawet wrocisz, zlamiesz sie - to bedziesz juz o te odrobine silniejsza i uda Ci sie w koncu odciac od toksycznego partnera. Kazdy ma swoj czas, swoje tempo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję za odpowiedź. Czytam wyrywkowo wszystkie trzy części... Już drugi dzień bez niego. Do tej pory Nasz rekord to jedna doba, tzn mój i jego, Nas już nie ma... Telefon mam wyłączony, choć pewnie i tak on myśli, że w końcu się złamie i sam się nie odzywa. Ponoć na odwyku pierwsze trzy dni są najgorsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×