Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ozam

guz tarczycy3

Polecane posty

Jeśli o mnie chodzi, nie widzę przeciwwskazań, świętować możemy zawsze,zwłaszcza w wirtualu. Lubię białe i czerwone winko oczywiście wytrawne, ale od czasu, kiedy weszłam w posiadanie obcego, przestało mi być potrzebne i opuściła mnie na nie ochota. No i to mnie bardzo martwi, bo świat się bardziej uśmiecha po lampce winka, a tu nic. Zresztą ostatnio i bez winka czuję się zakręcona i skołowana. Mało, że ciało wyłącza się z pełnych obrotów, to umysłowo też tępieję, skupić uwagi się nie da, sen przychodzi, kiedy chce, a nie, kiedy powinien, puchnę jak mufinka, chrypię jak Senyszyn, boję się wszystkiego jak mysz. Dziewczyny czy to minie od razu jak zacznę brać hormon, czy mi tak zostanie. Oby minęło, bo nie lubię się w takiej wersji. :):)Pozdrowienia dla wszystkich:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Martusiu pewnie że będzie lepiej trzeba tylko trochę poczekać pozdrawiam serdecznie miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Martuś cierpliwości! wszystko minie :) a jeszcze jak słonko zaświeci to i uśmiech na Twoja buzie wróci głowa do góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam odebralam wyniki..no normalnie ksiązkowe :) tsh- 0,712 (0,270-4,2) ft4- 20,82 (12,00-22,00) i morfologia tez wzorowa:) tak sie zastanawiam bo te wyniki robilam po 2 dniach bez hormonu ...czy to moglo jakos zawyzyc wartosci....no ale nic tam sa oki i dobrze Marta w Gdańsku slonce od razu humor lepszy.. a teraz prosze o rade mam, ktore maja za sobą okres dojrzewania swoich corek, pomocy!!!!! moja agata ma 11 lat, dojrzewa..cialo sie jej zaczelo zmieniac ale i nastroje...i tu sobie nie radze, zrobila sie mega wrazliwa o wszystko placze, generalnie jest lubiana w klasie pierwszy semestr zakonczyla ze srednią 5,2wiec super...ale kompletnie nie radzi sobie ze stresem przed klasówką, zawodami, poprostu w domu jest dramat ma mega obnizony sestem wlasnej wartości...bylam z nią w poradni psychologiczno-pedagogicznej polonistka kazala isc ze wzgledu na liczne bledy ortograficzne i tam panie byly nia zachwycona ze wszystko powyzej normu itd itd....po ostatniej akcji z powodu klasowki ze nie zdazy sie nauczyc zadzwonilam do tej poradni i poprosilam o wizyte u psychologa mam nadzieje ze to hormony buzujące i samo poprostu minie jesli nie to boje sie ze bedzie łatwym celem do wykorzystnia i skrzywdzenia :( podzielcie sie swoimi doswiadczeniami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie i zarazem mówię pa pa jutro idę do szpitala jak wrócę to zaglądnę do was pozdrawiam serdecznie Jak moje dziecko tak miało jak twoje to zaprowadziłam do psychologa i po iluś tam razach doszła do siebie i obecnie stres i niewiara w siebie przeszły ma nadzieję że z twoją córcią też będzie dobrze trzyma za was kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hania....:) Każdy z nas to inna konstrukcja psychiczna, Tobie trawił się model nadwrażliwy, delikatny, zdolny,ale bez wiary w siebie.Musisz odszukać złoty środek, żeby do niej trafić i rozproszyć jej wątpliwości.. Moje zdanie, jak najwięcej miłości, jak najmniej złości. Agresja prowokuje agresję. Tulić, głaskać, całować i chwalić..A jak Cię ponosi, duży łyk wody trzymać w ustach i liczyć do 100.. Potem po złości nie ma śladu. A teraz pytanko :( moje dzisiejsze wyniki-- TSH---160. :( Czy to możliwe, żeby była aż taka niedoczynność, czy któraś z Was taką miała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hana33
Witam i ja:) odebrałam w czwartek wyniki histo i powywalali mi i węzły i boczne i przednie, ale nigdzie więcej przezutów nie było, teraz czekam na scyntygrafie i zobaczymy co tam bedzie. Od operaracji jak i przed nie brałam leków na tarczyce i niewiem jak tak długo wytrzymam bez, jak narazie żadnych objawów nie mam. Mam pytanko odnosnie masci: jestem tydzień i 4 dni po operacji, jak byłam w czwartek zdjęto mi jakąś petelke ze szwa i niby po 3 dniach moge zaczac wzdłóz rany wmasowywac.Prosze o odpowiedz bo mam kontratubex i kupiłam dermatix, kiedy i jak smarowac zeby było OK. Pozdrawiam w słoneczny dzionek:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hana Dermatix jak tylko strupki odpadną, 2 tyg po już zaczęłam smarować. Nie wcierac, tylko cieniutką warstwę nakładać. Contraltubex ma ws składzie cebulę, która uczula jak diabli, więc uważaj. Można zacząć smarować 2-2,5 miesiąca po operacji. Trzeba wcierać, więc na świeżą bliznę nie można, żeby nie rozbabrać. Niestety ja tam wcierałam kilka lat temu jak wściekła, mimo że swędziało, bo uczulało. Rana się otworzyła, jakaś cholera się wdała, że nie mogłam tego wygoić. Został niestety bliznowiec, którego od 3 lat traktuję veradermem i jest ciut lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej, ja bylam w srode w gliwicach na TK szyi i klatki piersiowej. Wyniki 15.03 a do tego czasu staram sie nie myslec. DOpoki nie ma diagnozy to jestem zdrowa:) Oczywiscie Pani w rejestracxji na izotopach byla przemila i 2 razy scielam siez nia tak, ze moj maz mnie probowal uciszac za pierwszym razem. Za drugim stwierdzil, ze faktycznie cos z nia nie halo... Mowie Wam mozna sie wykonczyc nerwowo. Oczywiscie nie wiedzialm o tym, ze trzebam miec zaswiadczenie z zusu albo rmua ze soba, bo karta czipowa (ktora mamy nie wiadomo po co...) nie wystarcza. Musialam na drugi dzien z tym pojechac po jedynych 2 godz spedzonych w zusie. Powiem Wam, ze ten kraj mnie zalamuje momenatami. Dosia, zadzwonie w niedziele, bo zupelnie mi to z glowy wylecialo . Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyryla
MARTA2211 przed małym jodem miałam tsh 130. Jakoś przeżyłam, potem br. szybko mi spadało po wznowieniu euthyroxu, nawet miałam 0.03 (szybko zmniejszono mi dawkę). Nie martw się, tsh szybko się zwiększa, tylko to samopoczucie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cyryla, Tonie zmniejszyli dawke przy 0.03, a ja teraz w srode mialam TSH 0.002... Dawke mi niby zmniejszyli ze 175 na 150 ale mimo wszytsko jakos tak oszczednie z tym zmniejszaniem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyryla
TYSIA, ja się pomyliłam o zero, oczywiście, miałam 0,003! Brałam wtedy 7razy w tygodniu 175 . teraz biorę 5 razy po 125 i 2 razy po 150 i mam tsh 0,12, więc blisko ideału. Ale za miesiąc odstawiam euthyrox (mały jod) i zacznie się od początku :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie, wszystkich wycięło, ;) dziewczyny gdzieś poznikały. Liczyła, że mi coś doradzicie w temacie TSH 160 a tu cisza jak makiem zasiał. W czwartek idę do szpitala i chyba nawet cię cieszę, bo już prawie w letargu jestem. To koszmar jakiś, już w ogóle siły nie mam. Faszeruję się wiedzą internetową na temat jodu, prawie ekspertem jestem, hihi,:) a to po to żeby Wam głowy nie zawracać. I wiecie, co Wam powiem, każdy ośrodek Gliwice, warszawski CO i Szaserów, zupełnie inaczej to przeprowadza. Począwszy od czasu na oddziale zamkniętych, poprzez zalecenia wewnątrz, aż do wytycznych po wypisie. Zastanawiam się skąd takie dysproporcje, skoro terapia jest identyczna. No to, co dzieje się w szpitalu wpływu się nie ma, no, ale w domu, to już nie bardzo wiem jak postępować. Cześć lekarzy zaleca ścisłą kwarantannę do 2 tyg., część mówi, bez przesady, co złe zostaje w szpitalu, a w domu żyć normalnie. U mnie w domu nikt w ciąży nie jest, małych dzieci brak, no to, co ja mam robić. Siedzieć zamknięta w pokoju, czy spotykać się z rodziną . Wyrzucić męża z sypialni czy nie? :( Sterylizować łazienkę po każdym sikaniu , czy nie . Talerze oddzielne? No i najważniejsze co z moimi psami. Bidulki stęsknią się za mamusią i mam im po powrocie drzwi przed noskami zamknąć. Doradztwo mile widziane! :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
marta w gliwicach w ostatnim dniu jodowania badają Twoj poziom promieniowania i według niego zalecają długosc kwarantanny, mi dali 7 dni od dzieci i kobiet w ciazy, kobieta ktora byla ze mna pytala sie wlasnie o sypialnie i sam ordynator powiedzial ze moze spokojnie spac z mezem heh pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marta, ja na jodzie bylam "dopiero co" bo w listopadzie i mi kazali meza na kanape wyslac:) Powiedzieli ze w jednym pomieszczniu mozna przebywac ale w odl. 2m od siebie. Mysle, ze przez tydzien wytrzyma a lepiej zadbac o jego bezpieczenstwo. Mojego psiaka i kocurka tez wyglaskalam jak przyszlam ale spali z mezem co bardzo im nie odpowiadalo:) Szkoda zwierzakow, ale to dla ich dobra w koncu. Ja mialam swoj zestaw sztuccow, talerzy, kubekow i sama po sobie mylam. Ciuchy ladowalam do jednego wora i wypralam osobno. A wode profilaktycznie spuszczalam 2 razy. A wybor nalezy do Ciebie - zrobisz jak zechcesz:) Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co tu tak w dzień kobiet pusto?????? Wasze zdrówko dziewczynki:))))):D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lusia_
Aga, ty poranny ptaszku :) dzien dobry przy obiedzie :) U mnie tsh juz sie prawie unormowało ale "woda" czyli tak naprawde tłuszczyk pozostał., od przyszłego poniedziałku wracam na siłownie., a od maja wracam do latania wprawdzie na pol etatu ale polatam sobie troszke chociaz mam mieszane uczucia w Gliwicach powiedzieli mi ze latac moge a moj endo ze promieniowanie kosmiczne moze wplywac na powstawanie raka.... w Gliwicach powiedzieli ze nie moge uzywac juz nigdy laseru np do usuwania przebarwien a moj endo ze takie male przebarwienia moge sobie usunąc... wiec juz sama nie wiem kogo sluchac... chyba GLiwic. Pozdrawiam i sle caluski dla Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lusia a ja już myślałam że latasz ;) bo Cię nie ma i nie ma :):):) nie zapominaj mam zaległą herbatę u Ciebie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anasha
Witajcie, przed operacją tarczycy sama szukałam informacji nt. jej przebiegu, dolegliwości po zabiegu, czasu dochodzenia do sił itp. Wiadomo lekarze nie mają podczas wizyt wystarczająco dużo czasu, by każdemu pacjentowi odpowiedzieć na wszystkie pytania. Dlatego też podzielę się swoim doświadczeniem, które być może dla kogoś będzie pomocne. Operacja była planowana; powodem był rosnący od wielu lat guzek w jednym płacie tarczycy. Badania nie sugerowały niczego złego, jednak guzek przybierał już za duże rozmiary (miał prawie 4 cm), by mieć całkowite zaufanie np. do wyników biopsji. Prowadzący mnie endokrynolog zdecydował posłać mnie na operację wycięcia jednego płata tarczycy razem z guzkiem. (W takich przypadkach nie ma możliwości wycięcia samego guzka bez płata tarczycy. Żegnając się z guzkiem, żegnamy się z częścią naszego narządu.) Polecono mi prof. dra hab. Ireneusza Kozickiego (Szpital Orłowskiego w Warszawie). Jestem bardzo wdzięczna za polecenie tego lekarza, bo także w moim przypadku okazał się prawdziwym profesjonalistą. W dniu przyjęcia do szpitala przyszedł do mnie prof. Kozicki, zbadał, wytłumaczył najważniejsze rzeczy i zlecił badania, które wykonano tego dnia (grupa krwi i inne badania krwi, RTG klatki piersiowej, EKG). Ze swoich badań miałam w miarę aktualne USG tarczycy (wykonane ok. 5 mies. wcześniej), wynik ostatniej biopsji i TSH (2 tyg. przed przyjęciem do szpitala). Normalnie operacja byłaby następnego dnia, jednak z powodów organizacyjnych zaplanowano ją na trzeci dzień pobytu w szpitalu. Drugiego dnia odbyłam rozmowę z anestezjologiem, który o wypytał o różne szczegóły i wytłumaczył, na czym będzie polegało znieczulenie ogólne (operacja jest pod narkozą) i intubacja (wprowadza się pacjentowi rurkę przez gardło do tchawicy, by regulować oddychanie podczas operacji ale to już po znieczuleniu, więc nic się nie czuje), ile będzie wszystko trwało i jak się będę wybudzać. Poinformował też, że ostatni posiłek przed operacją to kolacja poprzedniego dnia, a pić mogę tylko do północy. Wszystko po to, by mieć zupełnie pusty żołądek następnego dnia rano. W dniu operacji oczywiście już nic nie jadłam i nie piłam. Na ok. 45 przed zawiezieniem na salę operacyjną dostałam proszek na uspokojenie (głupiego Jasia) i zielone wdzianko, w które miałam się przebrać zdejmując z siebie zupełnie wszystko. I w tym kubraczku miałam już leżeć na swoim łóżku, na którym przewieziono mnie na salę operacyjną. Tam poprosili mnie o przejście na łóżko operacyjne i położenie się na nim tylko pod prześcieradłem. Na sali był poznany wcześniej anestezjolog i jeszcze dwie osoby. Jedna pani podłączała do klatki piersiowej różne kabelki i przykładała maskę, przez którą miałam oddychać, a anestezjolog zakładał wenflon wkuwając się w rękę i podał do niego jakieś dwie substancje, po których dość szybko (max. 0,5 min) odleciałam. Następną rzeczą, którą pamiętam była prośba kierowana do mnie o przeturlanie się z łóżka operacyjnego na moje łóżko szpitalne. Zapytałam jeszcze wtedy, czy wszystko się udało i czy wycięto mi tylko jeden płat (gdyby się okazało podczas operacji, że w drugim też coś siedzi, wycięliby oba). Powiedzieli, że wszystko ok. i że tylko jeden płat jest wycięty. Ale już samo usłyszenie mojego głosu mnie uspokoiło, bo oznaczało, że nie ma uszkodzenia strun głosowych. Z sali operacyjnej przewieziono mnie na salę pooperacyjną, na której leżałam cały dzień, w którym byłam operowana i noc. Tu głównie spałam, przebudzając się co jakieś 2-4 godz. Podawano mi kroplówki odżywiające i ze środkami przeciwbólowymi. Szyja trochę bolała fakt, ale nie było tak źle. Wieczorem zdecydowanie bardziej dokuczały mi plecy od ciągłego leżenia na nich. Dlatego ok. godz. 19:00 zdecydowałam położyć się na boku, pomagając trochę rękoma ułożyć się głowie wygodnie. Pacjentów po takiej operacji nie cewnikują, tylko polecają załatwianie swoich potrzeb do basenu czy kaczki. Ja miałam jednak zbyt duże opory przed skorzystaniem z basenu (mimo długich prób), dlatego ok. godz. 21:00 pielęgniarka pomogła mi się ubrać i zaprowadziła mnie do toalety. Wstając czułam się oczywiście trochę słaba, szyja trochę bolała, ale był to ból jak najbardziej do wytrzymania. Następnego dnia rano mogłam już jeść i pić. Fakt, że przełykanie sprawiało mi duży problem, bo miałam podrażnione gardło od intubacji i ogólnie czułam duży ucisk podczas przełykania. Pokarm w płynnej postaci wchodził jednak dość dobrze. Tego dnia i następnego rano dostałam jeszcze jakieś proszki przeciwbólowe. Wypisano mnie ze szpitala drugiego dnia po operacji rano po zrobieniu jeszcze kontrolnych badań krwi. Zwolnienie dostałam 30-dniowe. Jeśli zaś chodzi o dochodzenie do siebie, to przez pierwszych kilka dni po operacji nie ruszałam głową w naturalny sposób, początkowo wspierając ją na rękach podczas podnoszenia się z łóżka np. i trzymając trochę pochyloną do przodu, bo wtedy mniej dolegliwości odczuwałam, ale z każdym dniem ruszałam ją coraz śmielej, coraz bardziej mogłam ją odchylać do tyłu i coraz mniejszy ucisk na gardło czułam. Ok. tygodnia zaleczało się podrażnienie gardła po intubacji. Po tygodniu zdjęto mi szwy (nic nie bolało), po kolejnych kilku dniach odpadły ostatnie strupki. Po 2 tygodniach od operacji mogę już masować ranę i wcierać kremy na blizny. Blizna wygląda ładnie, ma 4-5 cm, jest trochę czerwona jeszcze, trochę twardsza, ale minęło dopiero 1,5 tyg. od operacji, więc jeszcze ma czas do ładnego zagojenia się. :-) Co najważniejsze, operacja udała się i przeszła bez żadnych komplikacji. Nie miałam nawet podrażnionych strun głosowych, mimo że w trakcie operacji okazało się, że mam strasznie cienkie nerwy (jeden cieńszy od włosa) i łatwo byłoby się gdzieś pomylić i je uszkodzić. Jednak doświadczenie i profesjonalizm prof. Kozickiego pozwoliły uniknąć tego typu konsekwencji. W zasadzie już po samej operacji mówiłam zasadniczo normalnie, trochę ciszej, ale podejrzewam, że to z uwagi na podrażnienie krtani od tej rurki do oddychania. Przez ok. tydzień mówienie, szczególnie głośniejsze, sprawiało mi więcej wysiłku, kasłanie i kichanie bardzo bolało, ale po 1,5 tyg. nie widzę różnicy w porównaniu do stanu sprzed operacji. Oddział Chirurgii Ogólnej w Szpitalu Orłowskiego w Warszawie oraz samego prof. Kozickiego z czystym sumieniem polecam. Profesor jest nie tylko świetnym chirurgiem, ale ma też pełne szacunku i zrozumienia podejście do pacjenta. Naprawdę ma się poczucie, że ten lekarz prawdziwie interesuje się pacjentem. Nie ma może czasu na długie pogaduchy, ale rzetelnie i kompetentnie informuje o wszystkim, o czym trzeba. Dodam, że w czasie, w którym ja leżałam w szpitalu, Profesor przeprowadził jeszcze 2 inne operacje tarczycy i mimo różnych zaskoczeń takich jak znacznie większy niż na USG guzek, operacje też przebiegły bez komplikacji. Opiekę na Oddziale Chirurgii też oceniam dobrze. Jedynie jedzenie fatalne, ale szpital to nie restauracja, więc nie ma to znaczenia. Życzę Wam dużo zdrowia i udanych operacji! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lusia_
Aga to ja proponuje ten weekend :) zadzwonie do Ciebie pod koniec tygodnia, Iwonagos - chcialabym w kosmos ... :) ale niestety juz na wysokości 10 000 mnad ziemia jest promieniowanie kosmiczne a na tych wysokosciach glownie bede sie utrzymywac :0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kochane dziewuszki,:):):) już wróciłam z tego jodu, ale nie rozpiszę się tak jak to ślicznie uczyniła Anasha...:), bo prawie cały czas przespałam. Prawie nic nie jadłam, niestety też niewiele piłam, spałam... i spałam... i spałam. W zasadzie to raczej byłam półprzytomna, śniły mi się koszmarki i zwidy jakieś, budziły mnie telefony i kuchenkowe krzyczące- obiad podałam. Zgodnie z Waszymi wskazówkami nabrałam pomarańczy, landrynek, ciasteczek i kompletnie z niczego nie skorzystałam.:( Dobrze, że inni niewiele wzięli, to im rozdała i nic się nie zmarnowało :)Dziewczynki, od jakiej dawki zaczęłyście przyjmować Euthyrox? Mnie kazał lekarz brać od 0.25 I co 4 dni zwiększać o 0,25 aż dojdę do 150, a ja w swojej naiwności myślałam, że od razy łyknę 150 i silna będę jak tur. Tymczasem nawet długopis wydaje się być ciężki, a wejście na pierwsze piętro trwa 10min./nogi są jak z ołowiu / Stawy sztywne, a opuchlizna jeszcze większa . Łomatko, kiedy te siły wrócą??? I tak z ciekawości do Basi15 ...:)i Lolek605...:), na której sali Was osadzono, ja byłam na tej największej trzyosobowej, ale tak jak mówiłyście oczywiście sama Życzę duuużo słonka na resztę tygodnia dla Wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×