Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

puree ziemniaczane

termin na wrzesień 2010

Polecane posty

Iwonta Ja małemu daję kleik kukurydziany z nestle, a ryżowy z bobovity i one mają taką konsystencje jak pisałaś, wiórkowatą. Co do kartoników, to jeszcze nie próbowałam, ale Catie o tym pisała, ja małemu podawałam kaszkę na noc z miszkoptami z Hippa i ona jest dosyć gesta i też zrobiłam w 2ce dziure większą i leci. z łyżeczką się nie bawie przed snem.Wspólczuje choróbska, na pewno Bartuś szybko odzyska siły, bo dzielny z niego chłopak:) Monek To fajnie, że już będziesz w swoim domku:) Co do mieszkania na wsi, ja się nie nadaje, w sumie koło mojego domku są 2 sklepy, tak sobie zaopatrzone, ale jak chce coś więcej, to 20 min wózkiem i jestem w centrum, a tam 3 hipermarkety, a w kwietniu otwierają nam rossmanna, więc jestem bardzo zadowolona, ale w sumie też nie mam daleko do najbliższego, bo raptem 6km. Mieszanie z mlekiem praktykujemy od początku i jak narazie działa, nie smakowały mu jak narazie ziemniaki z dynią, bo nie chciał ciągnąć My wczoraj odwiedziliśmy lekarza, bo nam się peptki skończyło i nie wiedziałam co robić, bo mały na pewno nie ma alergii, no ale jeżeli do 6 miesiąca niedaleko, to w sumie mógłby być jeszcze na tym pepti, aż do wprowadzenia 2ki, no ale mały zrzygał się u lekarza z 6 razy przy niej i niestety mamy iść na 24h do szpitala na ph metrię przełyku, no i Cypi ma mieć rurkę w nosie przez te całe 24h, ja nie wiem jak sobie dam radę, żeby jej nie wyciągnął, masakra, już mam dość na samą wizję:(A jeżeli t nie pomoże, to kontrast żołądka, ale to już można zrobić w przychodni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże Kasiu ale macie przeżycia z Cypim :-( podobno u starszych dzieci rozważa się operację przełyku, u niemowląt rzadziej a leki nic nie działają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasia Ty to masz przeżycia z tym ulewaniem i wymiotami. Jeszcze sonda do tego dochodzi:/ Oby poszło bezproblemowo. Mały raczej sobie nie wyciągnie rurki, przykleją mu ją do twarzy i nawet nie będzie wiedział, że coś ma. Daj znać co i jak! Napaliłam się na te kaszki z kartonika, ale gucio. Zapomniałam, że są na mleku nestle, więc w naszym przypadku odpada. Bartuś chyba czuje się troszkę lepiej. Mniej kaszle, więc może obejdzie się bez antybiotyku. Bidulek śpi prawie cały dzień. Z jedzonkiem też na bakier.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, żebyście wiedziały, że się nie nudzę:(dzisiaj nocka od 5 mało pospana, bo Cypi chyba za dużo zjadł i nie mógł później tego strawić,eeh ale to jest właśnie moje dziecko, na śpiocha,to chyba niedźwiedzia by zjadł gdyby mógł, a w dzień czasem po 60 je. Ze szpitalem to mamy czekać na info od gastroenterolog, bo oczywiście jest lista oczekujących na badanie i chyba dopiero za 2 tyg. pójdziemy, no ale to się dowiem dzisiaj, bo mam dzwonić. Jeszcze mi się przypomniało z tymi słoiczkami, moi znajomi mają swoje pole uprawne, same sprawdzone jarzynki i jak mała skończyła 4 miesiące, to ugotowali jej marchewkę, pluła dalej niż widziała, potem zupkę, to samo, aż wreszcie po tyg się poddali i kupili słoiczek- mała zjadła prawie cały i do dzisiaj jest na słoiczkach,hahah

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć! i kolejny dzień nastał :-) wczoraj w kinie było fajnie. byłam na Och Karol2 i mimo że szłam z mieszanymi uczuciami, bo u nas ostatnio te polskie komedie to rozreklamowane są a jak przyjdzie co do czego to nie ma się z czego pośmiać, to mile mnie zaskoczyli bo śmiać się z czego było :-D następny wypad planuję z Tatem. Chcę Go wyciągnąć na Czarny Czwartek. Ciężko będzie bo On ostatni raz był w kinie jak ja miałam 3 tygodnie :-D :-D co do słoiczków bo widzę że tu nadal dyskusja trwa to ja powiem tak że jak będzie mi się chciało to zupkę ugotuję a jak nie to dam słoik :-D nie mam zamiaru robić z siebie Matki Polki bo potem i tak tego nikt nie doceni i tak jak pisała Kasia za parę lat to będzie McDonald albo KFC na tapecie :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasia oj masz przeboje - współczuję i trzymam kciuki, żeby wszystko szybko się skończyło. Mi się właśnie przypomniało, że jak pracowałam w KFC w Oxfordzie to przychodziły całe angielski rodziny z dzieciakami z wózku, nawet takimi niechodzącymi jeszcze i wszyscy wpierniczali kurczaki z frytkami :P I zapijali colą :P Ja nie mówię, że chcę małemu dziecku dawać colę, ale denerwuje mnie ta nowa moda w Polsce, że dzieci mają nie jeść lizaków, nie pić coli itp. Jak byłam mała od czasu do czasu colę piłam, żyję i mam się dobrze. I myślę, że jak moje dziecko czasem się coli napije to też przeżyje. Tymczasem te dzieci, które mają absolutny zakaz picia coli aż się za nią trzęsą - wiadomo zakazany owoc. I piją przy każdej okazji jak mama nie widzi ogromne ilości. Ale to moje zdanie, każdy ma swoje więc nie chcę tu kolejnej burzy rozpętać :P A tak apropos słoiczków i niesłoiczków... Ja mam ogródek i myślę czy nie posiać sobie trochę marchewek, ale tu pod samym lasem nornice harcują i chyba się wścieknę jak mi to zjedzą :P Jabłoni za to na ogrodzie jest pod dostatkiem więc z tym problemu nie będzie :) Ale tak ogólnie to nie mam zdania na ten temat. Ja nie jestem ani zwolennikiem, ani przeciwnikiem słoiczków. Po prostu tak jak Catie jak ugotuję to będzie, jak nie dam słoiczek i tyle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to fajnie Catie, że sobie zaszalałaś z kinem,też mi brakuje jakiegoś seansu, kiedyś z mężem byliśmy regularnie, raz w miesiącu w kinie lub na komputerze oglądaliśmy wszystkie nowości, a teraz jestem do tyłu ze wszystkim, wiadomości oglądam raz w tyg. , a wczoraj się dowiedziałam, że mamy nowy kanał w tv już od 2 miesięcy,hehe, ale może kiedyś nadrobię. Za to jutro zamierzam wybrać się do fryzjera, bo jestem tak zarośnięta i kolor nowy też mi się przyda:) Catie, jeszcze odnośnie Twojego pyt. z lekarstwami, to te rutynowe na zgagę nie działają, a żeby dostać mocniejsze, musi właśnie przejść to badanie i zaliczyć wizytę u kardiologa. Mykam ogarnąć trochę dom, bo za chwile mam lekcje, w tym tyg sama mama na lekcji, a za tydz. chce przyjechać z 3 letnim synkiem,heheh, zobaczymy jak to będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasia ech no właśnie że u maluszków z tym refluksem to trudno coś zaradzić. moja mama z tym problem, często się zdarza że coś zje i wymiotuje, ma silne leki, rozważa zabieg itd tyle że dorosły sobie jakoś poradzi a taki maluszek nie :-( trzymam kciuki żeby po tym badaniu coś się wyjaśniło i żeby ulżyli Cypiemu :-) Rillka no właśnie z tym KFC i colą. dobre chęci można mieć. Siostra Męża ma teraz 5cio letnią córeczkę i jak Wikunia była mała to zawsze mówiła że słodycze da dziecku jak najpóźniej się da, o McDonaldzie i innych syfach to nawet nie chciała słyszeć a teraz córka ma pięć lat i straszny z niej niejadek natomiast na pytanie co chce na obiadek to słyszą że kejefsi ;-) :-D i to zjada do ostatniego okruszka chęci można mieć ale potem życie i tak koryguje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem jak ubrać Orzeszka dzisiaj na spacer. Kurde w taką pogodę to nigdy nie wiem. U mnie jest 10 stopni, piękne słoneczko i zero wiatru... Chcę go dać na półleżąco, żeby trochę świata zobaczył. Ale nie chcę go przegrzać, ani przeziębić zwłaszcza, że jutro szczepienie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rillka Matysia ma zawsze na spacerze na sobie śpioszki, sweterek, kombinezon i czapeczkę, na rączkach skarpetki robiące za rękawiczki :-D i tyle wkładam ją w śpiworek i nakrywam kocykiem też się wybieram ale za jakieś 2, 3 godzinki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie kobietki:) nie moglam sie cos zebrac zeby napisac,ale nadrobie. U nas po niezczesliwym wypadku ani sladu, Macius zapomnial za 5 minut po zdarzeniu i na szczescie nic mu nie bylo.za to ja do tej pory jak sobie przypomne to mam ciarki brrrrr.... Piszecie o sloiczkach i kaszkach,ja tez daje malemu sloiczki bo jakos mimo wszystko wydaja mi sie pewniejsze niz warzywa ze sklepu. poki co maly probowal juz zupki z ziemniaczkeim i marchewka, jabluszka z marchewka i to mu nawet smakuje, za to samo jablko i sama marchewka jest blee dla niego.Brardzo lubi tez kaszke,mamy bananowa i wsuwa jak nie wiem co:) Ale szczerze to nie spotkalam sie z kaszkami w kartonikach o ktorych pisala Catie, musze poszukac bo fajna sprawa. Kasia wspolczuje Ci tych przebojow z malym, ale napewno bezdie dobrze, trzymam kciuki:) Catie tez bylam na tym filmie,super jest, a Adamczyk dla mnie nie do pobicia aktor. Babcia zostala z malym i mielismy z mezem wychodne.Pierwszy raz odkad sie maly urodzil gdzies bylismy sie rozerwac, no nie liczac zakupow z zegarkiem w reku:) Ale cos mi sie wydaje ze ja to bede bardzo przewrazliwiona mama.Jak gdzies musze wyjsc i maz albo ktoras babcia zostaje z malym to dzwonie co pol godz.Juz sie mam ze mnie smieje ze co to bedzie jak kiedys wroce do pracy. A propos kiedy planujecie kobietki powrot? Ja do czwartku mam macierzynski, pozniej biore zalegly urlop, a pozniej wychowawczy.Planowalam wrocic od wrzesnia albo pazdziernika, tyle ze nie mamy poki co z kim malego zostawic a obcej osoby to nie chce. Ale walnelam epos.ok zmykam sie zabrac za jakis obiadek papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pelargonka te kaszki nestle w kartonikach przynajmniej u mnie w mieście są tylko i jedynie w dużym Tesco. Sprzedawane po dwa kartoniki 250ml w jednym opakowaniu. Póki co widziałam czysto ryżowe, ryżowe z jabłuszkiem i marchewką (Matysi ulubione) i ryżowe bananowe. Może mają więcej smaków ale się nie spotkałam :-) powrotu do pracy na razie nie planuję ale się nie zarzekam że nie wrócę. zobaczymy co życie pokaże :-) a mni chyba rośnie smakoszka marchewki. Dałam Jej dzisiaj łyżeczką i po raz pierwszy tak wcinała. połykała łyżeczkę i po kolejną szeroko otwierała dzióba :-D i za łyżeczkę łapała i sama do buzi wkładała (oczywiście z moją pomocą) czyżby początki samodzielności? ;-) :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale ma Maciuś brzucho na drugim zdjęciu :-D :-D :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój na razie jabłuszko jadł chętnie. Ale marchew z jabłkiem średnio mu przypadła do gustu. Więcej wypluł niż zjadł, dlatego spróbujemy znów za tydzień, może dwa :) Dziś chcę przetestować jabłko z bananem z bobovity, bo jak dostał polizać takiego żywego banana to się 10 minut potem oblizywał i patrzał na mnie czy dam mu jeszcze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co do powrotu do pracy, to ja tego problemu nie mam, bo pracowałam w mbanku na umowę zlecenie i jak brzuch zaczął rosnąć to "usnęli problem" czyli mnie. Chciałabym znaleźć jakąś pracę w domu, to by było moje marzenie, żeby siedzieć z dzieckiem i jeszcze jakoś zarabiać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podobno dziecko tego samego musi spróbować około 10 razy żeby stwierdzić czy polubi czy nie :-D nie wiem czy to prawda. Matylda jak na razie jadła jabłko 4 razy, marchewę też chyba z cztery i póki co faworyzuje marchewę :-D za to z kaszkami to była u niej miłość od pierwszego smoka pociągnięcia :-D trzymajcie kciuki. jutro Mąż idzie oglądać mieszkanie. zobaczym co to będzie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny na wyspie pracowałam z taka dziewczyną, Lisa ma na imię i jest rok młodsza ode mnie. 26 lat ma teraz. pamiętam jak byłam w ciąży to zawsze mi mówiła że mi zazdrości tej ciąży i że też już jej się marzy własna rodzina... urodziłam Matysię a ona zaszła w ciążę. ale się cieszyła. i wyobraźcie sobie że zrobiła badania prenatalne (tam robią wszystkim taśmowo) i wszystkie badania wskazują że dzieciątko może mieć zespół Downa :-( tak mi jej żal i tego stresu. od nowa mają jej robić badania żeby sprawdzić jeszcze raz. w tym tygodniu ma wiedzieć :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejo ;) Ja też sie nie spotkałam z kaszkami w kartonikach. Ale jakoś mimo wszystko mnie ot nie przekonuje do ich zakupu, wiec nawet nie bedę ich szukała ;) Mój jak narazie obraził się na łyżeczke i nawet samego jabłka nie chce jesć...woli zmieszane z mlekiem i podawane w butelce... Też ma wymagania. Smieje się ze to będzie taki sam smakosz jak tatuś i byle czego nie będzie chciał jesc. Oby nie bo to tragedia będzie ;) Catie współczuję tej twojej koleżance, bo nikt nie chce miec chorego dziecka. Teraz wogóle bardzo dużo jest poronień albo chorych dzieci sie rodzi. Dzis rzucił mi sie artykuł o dzieciach chorych na nowotwory, ale przeczytałam moze z 1/3 i dalej nie mogłam bo jak pomyślałam o moim maluszku to aż mnie wstrząchneło i to rzuciłam oby nie myśleć. Inaczej jest jak choroba dopada dorosłego i straszego. To sie mówi trudno swoje przeżył, a jak taki maluszek i od początku tylko go szprycują chemią i męczą badaniami to szkoda. Takie maluszki nie powinny cierpieć bo one są jeszcze za małe. Jeszcze nic nie zawiły a już mają karę. Rilla, współczuje z pracą, ale niestety tak u nas robią. I weź tu miej dużo dzieci - tak jak to politycy chcą. Ja jak narazie jestem student ;) Na szczęście już niedługo bo chyba więcej kadencji w szkole bym nie wytrzymała;) Już mi za duzo nauki ;) Jak narazie mam w planach odchowanie Piotrusia. Potem moze pomyśłi się o drugim maluszku, ale do tego czasu jeszcze sporo czasu;) A maż mi co raz podgaduje, że Pioruś mu mówi ze za dwa lata chce brata;) bo jak to on mówi - "bo ty musisz sie oswoić z tą myślą" i tak coraz sobie gada. Nieraz jego teksty mnie powalają poprostu ;)Ale pożyjemy zobaczymy. Jak by mi sie udało jakaś fajna pracę dostać i nie za 800zł to bym moze poszła. Bo nie ukrywam ze bym chciała ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monuś moja Mama jak była w Gliwicach w klinice to mówiła że przychodzili z noworodkami w becikach zawiniętymi na leczenie. to jest prawdziwy dramat takie malusie dzieciątko i już nowotwór nawet nie chcę myśleć :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas to różnie z tym jedzeniem, ostatnio mu nawet w butli nie podchodzi, ale za to pokochał herbatkę z dziką róża i malinami, zresztą pachnie przepięknie i mój M. mi powiedział, że on pije to wszystko co ja polubie i że to niby taka autosugestia z mojej str.,hehe ciekawe:> Straszne tematy dzisiaj poruszyłyście. Catie, wspólczuje Lisie, ja spotkałam w szpitalu matkę z dzieckiem z zespołem Dawna i ta dziewczynka była ze wszystkim do tyłu o 1 rok i miała 2 lata i dopiero się uczyła chodzić i mówić, bo ponoć te dzieci tak mają. Rilla, co za świnie w tym twoim banku pracowały Ja chyba wracam do pracy we wrześniu, w sumie to nie chciałabym za długo siedzieć w domu, już jestem rok bez pracy w szkole i mi tego trochę brakuje, chociaż nie raz odliczałam dosłownie minuty do ferii czy też wakacji, bo to na prawdę męczące zajęcie, ale mimo wszystko to chyba jest mój konik. Nawet teraz gdy jestem niewyspana i zmęczona, godz korków dziennie jest dla mnie super sprawą. A tak w ogóle, to dzisiaj rozmawiałam z koleżanką o Helen Doron i oni już tam uczą niemowlaki od 3 miesiąca, uczą w cudzy słowiu, bo mój Cypi chyba mógłby się skupić dłużej jedynie na TV lub komputerze,hehe. Jak macie ochotę śpiewać swoim dzieciakom, to wam mogę posłać na maila materiały. Dzisiaj dzwoniłam i mamy się zgłosić do szpitala 18 rano i wyjdziemy w sobotę też rano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My dzisiaj po ostatnim szczepieniu Uff :) Szkoda, że nie piję, bo bym to oblała hehe tyle kasy i nerwów ;) Zastanawiam się czy wyjść na spacerek lub przynajmniej na ogród usiąść trochę. Czy po szczepieniu nie jest to przeciwwskazane?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale cisza :P Chyba wszyscy spacerują ;) Ja dzisiaj nie idę na spacer bo mały jest bardzo marudny po szczepieniu. Byłam z nim na chwilę na ogródku pochodziłam z nim na rękach po wszystkich kątach i musi mu wystarczyć. Mam pytanie do tych co jeszcze karmią piersią. Stosujecie jakąś dietę jeszcze? Bo ja już jem wszystko - cebulę, czosnek, chili, nawet bigos. I małemu nic nie jest. A jeszcze jak piszecie, że organizujecie sobie wychodne... Kurcze ja bym też chciała, ale mam problem. Mój mały zostaje z babcią jak jedziemy na zakupy, po za tym co wieczór teściowie biorą go do siebie na górę, żeby się z nim pobawić. I wszystko jest ok przez około godzinę. Po godzinie zaczyna się rozglądać za mną. Jak jestem to jest uśmiech od ucha do ucha i cały się rwie do mnie. Jak mnie nie ma to najpierw jest popłakiwanie, ale udaje go się czymś na chwilę zająć. A potem już z popłakiwania robi się żałosny płacz. Zastanawiam się co by było jakby nadal mnie nie było, ale boję się sprawdzać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja mam zaliczone dwie godziny spaceru :-) wywłóczyłam się po całym mieście :-) rillka myślę że spokojnie by sobie dali z małym radę. ja się Matyldy nie boję zostawiać z moimi rodzicami natomiast z teściami bym nie zostawiła. dzisiaj byli z nią w kuchni sami przez dwadzieścia minut i w tym czasie zdążyli jej dać sok z pomarańczy. myślałam że mnie szlag trafi! to ja zaczynam rozszerzanie diety od podstawowej marchewki i jabłuszka żeby Matysi nic nie było a oni cytrusy jej ładują

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Catie a u mnie jest inaczej. Moja mama nie żyje, a mój ojciec i jego druga żona są tak zajęci sobą, że widywanie się ze mną (mimo, że dzieli nas 24 km) tylko w święta i urodziny całkowicie zaspokaja ich potrzeby rodzinne. Do tego stopnia, że nawet szkoda darmowych minut w komórce, żeby zadzwonić i zapytać co słychać. Przykre, ale prawdziwe... :( Natomiast jeśli o teściów chodzi - cóż mieszkamy z nimi więc siłą rzeczy zajmują się Orzeszkiem codziennie. Ale też miałam historię jak Ty. Wczoraj chciałam dać małemu jabłko z bananem w Bobovity. No, ale potem mówię teściowej, że jednak lepiej nie, bo jutro idziemy do lekarza i nie chcę żeby mu coś wyskoczyło z tego banana. A ona do mnie, że mam śmiało dawać, bo ona już u ostatnio kawałek banana dała i stwierdziła, że jak mu coś będzie to się nie przyzna :o Po prostu super. A ja się dziwiłam, że zrobił taką gęstszą niż zwykle kupę i główkowałam jakim cudem, skoro po za piersią nic innego wtedy nie jadł. I jeszcze ten tekst "jak mu coś będzie to się nie przyznam." Teraz to chyba muszę ich pilnować jak go wezmą, bo cholera wie co mu dają a potem się nie przyznają. Mogła po prostu spytać czy mu dać banana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczynki Jakie macie sposoby żeby nie zwariować??? Bo ja już świruję. Mały chory, ja chora. Jeść nie chce, rzyga po jedzeniu. Już mi ręce opadają. Sama się tu męczę, niech to wszystko szlag trafi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rilla a jak tam Orzeszek? Przybrał na wadze? Niezłe masz historie z teściową. Ty Catie również. Czemu ludzie nie pomyślą żeby spytać czy można, tylko pchają dziecku do buzi produkty niewskazane?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iwonta na szczęście przybrał. Fakt - spadł na siatce centylowej o 7 centyli, ale i tak jest tak wysoko, że nie ma co się przejmować. No i głowy już krzywo nie trzyma. A to czoło wystające z prawej strony - lekarka powiedziała, że czaszka już jest dość twarda, ale mogę próbować układać go na drugim boku. A co do tego dokarmiania dzieci - eh ja nie zamierzam się z moim cackać, że tego nie tego nie, ale to MOJE dziecko i JA chcę decydować kiedy co mu dam nowego do jedzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×